Najpierw poszperałem w pamięci. Na biologicznym,miękkim dysku, mam zapisany obraz ssaka wodnego, który to ssak atakuje pingwiny,w wodzie sobie baraszkujące. Orka, tak bowiem ten ssak się nazywa, podpływasobie do pingwina i mocnym uderzeniem wyrzuca ptasie ciałko na dużą wysokość, wpowietrze. Na powierzchnię wody ciałko spada już bez życia. Orka natomiastszuka następnego pingwina i jak już znajdzie, to funduje następnej ofierze takisam lot, jaki zabezpieczyła pierwszej.
Taka procedura może powtarzać się wielerazy. Loty kończą się wtedy, gdy nasz waleń zmęczy się tą zabawą. Piszę zabawą,gdyż orka nie zjada wszystkich zabitych przez siebie nielotów. Zje jednego,może dwa, a jeżeli w pobliżu są foki, to żadnego pingwina nie zje, ponieważpingwin w smaku jest dla orki daleko mniej atrakcyjny, od takiej foki.
Po odpłynięciu morderczegossaka, powierzchnia wody usłana jest ciałami zabitych pingwinów. Następnieciała te zjadane są przez padlinożerców, gdy juz woda wyrzuci je na brzeg.Takie polowanko sam widziałem w telewizji.
A na lądzie? Na ladzie wcalenie lepiej jest. Weźmy taki kot. Udomowiony kot. Nie mówię o leniuchu,wylegującym się dzień cały na parapecie, ale o takim średnio aktywnym, którymysz złapać potrafi. U wujostwa na wsi, był taki kocur. Częściej widywałem tegokota, jak wzorem rysunkowego Bonifacego, na parapecie okiennym sobie leżał ispał. Czasem jednak znikał, niespodziewanie znikał. Ja przyzwyczajony do widokuwylegującego się futra, dziwiłem się brakiem widoku leniwie śpiącego, pytałemciotkę, gdzie kot?
Po jakimś czasie kocurwracał. Z łupem wracał. Na ten łup składało kilka zaduszonych gryzoni. Zwyklemałych gryzoni, szczura nie pamiętam. Układał swoje trofea przy progu i aplauzu oczekiwał.
Zwykle dostawał, miseczkęmleka wprost od krowy. Zdziwiony pytałem, czemu mleko kot dostaje, przecieżpolował i na pewno jest najedzony, o czym świadczą przyniesione gryzonie,których zjeść nie jest w tej chwili w stanie, więc na później jedzenie sobieprzyniósł. Tu wybuchał śmiech gromki w izbie.
-Gryzonu, nasz kot myszy niejada. On je łapie dla zabawy, ot instynkt drapieżcy, a jeść woli to, co my jemudo jedzenia dajemy. Te myszy, które tu widzisz, to są wszystkie, które zapał.
Później widziałem kocura wakcji, gdy po dłuższym czajeniu się, dorwał wreszcie zdobycz. Kładł się wtedyna trawie i trzymał mysz w pazurach. Od czasu do czasu pozwalał myszce,osłabiając chwyt, na próbę ucieczki. Oszołomiony gryzoń robił dwa, trzy kroczkii znów łapany był przez kocura. Zabawa trwała tak długo, aż schwytanezwierzątko przestawało uciekać. Było przygotowane do transportu pod próg. Czasemwydzierałem ofiarę z pazurów oprawcy, co kot przyjmował z filozoficznymspokojem i wynosiłem daleko w pole, zwracając ofierze wolność.
Czas o wilku powiedzieć słówkilka.
Wilk, to znany drapieżca. Trawąsię nie żywi, zabijać inne zwierzęta więc musi. To nie ulega kwestii.Poszperałem w Internecie za wilkiem, bo to wiecie, wadera, społeczny trybegzystencji i te sprawy. Co znalazłem?
Jest podkarpacka wieś. W tejwsi gospodarze owce hodują. Latem owce pasą się na otwartych pastwiskach.Niedaleko tej wsi, rośnie sobie las, a w lesie tym mieszka kilka sztuk wilków.Któregoś dnia po wsi gruchnęła wieść. Wilki owce zabijają. Wszyscy lecą na pastwiskazobaczyć, czyje to owce zaatakowane zostały i czy to nie nasze one, aby.
Podobiegnięciu, oczom tych wszystkich, ukazuje się widok dość makabryczny.Kilkanaście owiec leży na trawie. Reszta skłębiona, owca przy owcy, baranempoganiając, drze się z przerażenia. Jak się drą znaczy, żyją, słusznie zauważają obecni i zajmują się tymi,które leżą i nie meczą. Cztery, mocno podduszone, męczą się. Trza dobić. Pięćleży z wybebeszonymi brzuchami. Następnych kilka nie żyje bez specjalnychśladów przemocy. Zjedzone są dwie. Porządnie zjedzone, do ogryzienia kościżeber włącznie. Dziwią się wszyscy, dlaczego zabiły, te wilki, tyle owiec, azjadły tylko dwie? W ludzkim, ekonomicznym i gospodarskim myśleniu, takiemarnotrawstwo nie łatwo mieści się w głowie.
Mieszkańcy dzwonią po eksperta.Przejeżdża dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie istwierdza, że ataku dokonały dwa, lub trzy wilki.
Jak to się stało i dlaczego,że zjadły tylko dwie owce?
– „To nic dziwnego – twierdzi Śmietana. –Wilki, jak wszystkie inne drapieżniki, na przykład kuna czy lis, wpadają w szałzabijania, kiedy znajdą się w miejscu, gdzie jest dużo łatwego łupu. Po prostuatakują na oślep, jakby w amoku. Badania potwierdzają, że jeśli pada 10-12owiec, to zjedzona jest zazwyczaj jedna lub dwie”.
Wniosek, z powyższychprzykładów, nasuwa się jeden. Jedne zwierzaki zabijają inne zwierzaki z powodówzabawowych, inne zaś zabijają więcej niż dla przeżycia potrzebują z powoduproblemów psychicznych. Dodam tutaj, że to jest mój osobisty wniosek.
Dzień dobryOnetowski zegar, z pięciominutowym opóźnieniem czas pokazuje. Miłego czytania, mam nanadzieję.
Hi,hi… bo przed publikacją nie wcisnąłeś na nim “publikuj natychmiast” :))) Sprawdzone:))))
Dzień dobryNie widzę u siebie przycisku natychmiast. jest tylko zwyczajny, publikuj, tak.
Jest mały zegar okrągły wciskasz go i tam są trzy opcje
Sprawdź, jeśli masz ochotę:)))Się muszę zalogować, bo Gryzoń bez ogonka, a ja jak ta myszka z ogonkiem latam. Noo dobra.. biegam:))))
Bardzo potrzebna opcja. Nie omieszkam skorzystać przy następnych publikacjach.
Wszyscy zaniemówili z zachwytu, jak widzę. To wytłumaczenie jest dla mnie zdecydowanie najlepsze. Tak trzymać.
I widzisz Gryzoniu najmilszy.. tylko ja tu rano szum robię:))) Senator się zbiesił, albo Jego komp:))) Ale.. skoro kiedyś cierpiał z powodu krótkiego snu, to niech śpi. Jak może:))) Stan bywa rano jak do pracy idzie, w soboty oczęta kole południa otwiera /eee nic mi nie zrobi/ :)))) Pani Bo… Z rzadka wpada, to i nie dziwi dzisiejsza absencja. Wiedźminka… jak Wiedźminka – wiadomo:))))
Ależ ja niczego, nikomu nie zarzucam. Zabezpieczyłem się tylko przezornie, na okoliczność całkowitego braku odzewu na moją pisaninę. ” Śpię, bo mi się chce spać … logiczne !? “, jak w kultowym filmie jeden z epizodycznych bohaterów oznajmił.
:)))) Toż ja wiem, że nie zarzucasz:)))) Nieraz tu sama dzioba strzępiłam rano, a choćby dla hecy:)))) Noo pozdrawiam ciepło:))))
Gryzoniu kochany…. o świcie to ja śpię :)))… gdzie mi tam do rozumnych wypowiedzi. :))))
Dzień dobry:))) Czytałam, że zostawiając kota samego w mieszkaniu, to on myśli, że idziemy na polowanie. Przecież wracając zawsze jakieś jedzonko przynosimy. Kot przynosi więc do domu swą zdobycz, chcąc się dołożyć do “wspólnej” kuchni:))) Należy go pochwalić i nie wyrzucać tej myszy na jego oczach :))) Mojej córki Gizmo siada obok lodówki i miauczy oglądając się wymownie na domowników:))) O wilkach wiem niewiele, pewnie tylko to, co przeczytałam w literaturze, nie zagłębiając się w ich psychikę. Wilk symbolizuje zarówno zło, jak i siłę,i niezależność. Strach, jaki budzi, bywa wykorzystywany do zdobycia psychologicznej przewagi nad przeciwnikiem. I naprawdę wcale nie sądzę aby nasz premier miał wilcze oczy:))))Orki pewnie piekielnie się nudzą, bo.. tak .. ciągle pływać i pływać… :)))) To tyle żartem:)))
DzieńDobry:)) Te wszystkie żywiołki są straszne!!! Taki komar, żre bezlitośnie. Nie wspominając nawet wirusów i bakterii, które w bezrozumnym szale potrafią pozbawić się własnej siedziby!
Dzień dobry Stateczku:))) Niechby zawsze zwyciężały te rozumne i przyjazne organizmowi, bez których nie może zdrowo funkcjonować :))) Jak pogoda na górnym?? Bo Dolny nie cieszy się ze ściany deszczu:( Grzybki się pokazały?
Dzień dobryRacja. Wirusy i bakterie nie są zbyt roztropne. Co do komarów zaś, to tylko samice są bez opamiętania, u os jest podobnie, samczyk komar tylko nektarem z kwiatków pożywia się. Pozdrawiam
Niektóre gatunki ludzi również wpadają w szał. W szał zabijania.. Homo sapiens ?PS Psychiczne – równie okrutne.
Witaj Alleńko:)) Ludzie mają przynajmniej powód!!! Wkurzyła ich żona , sąsiad, było za gorąco, deszcz zbyt długo padał, zupa była za słona……….
Witaj:))) Zawitałeś:))) Najgorsi są ci.. z wysoką kulturą osobistą. Niby. Fakultetów kilka… “..I dziwne jest to, że od tylu lat.. człowiekiem gardzi człowiek..” Jak śpiewał niezapomniany p. Czesław. Za odmienność poglądów.. I za… eech..Buziak:)*
Dlaczego? Argument kulinarny, jako wyzwalacz agresywnych zachowań, jest bardziej przekonujący od różnic rasowych.
Prostota przekazu.. prostackiego zachowania, prostackich .. I nie ma to nic wspólnego z przysłowiem “przez żołądek do serca” (?) Hmm, a może to co jemy ma wpływ (?) na zachowanie? Wszak są potrawy rozanielające :)))
.. w przypadku zwierząt … jak najbardziej, w przypadku ludzi? nie tylko…… trudno przecież uznać za atawizm wojny religijne. Uważam, że wojny mają podstawowy cel : umocnić potęgę militarną i godpodarczą agresora. A to już nie jest tylko walka o przetrwanie….:(((
Wytłumacz racjonalnie; skąd bierze się agresja w takich osobnikach. Ta mania posiadania, panowania..Wyższości, być ponad.. Cel znany od zarania dziejów.
… wydaje mi się, że jesteśmy wyposażeni w ambicję ….. to ona nas pcha …….. do różnych działań, do zdobywania :))))…. ostatecznie Ewa ambitnie postanowiła sprawdzić jak smakuje zakazany owoc, prawda ?…… nie zadowoliła się tym co miała pod ręką.:))))
Ewcię to ja mogę zrozumieć. Wybaczyć nie mogę, że… przez nią odzież muszę nosić, z zimna:))))))
:)) Perełeczko, walnij solidnie jakowegoś drągala aż się pięknie nogami nakryje i ozdobnie na ziemi-matce ułoży ni rączką ni nóżką nie ruszając, a zrozumiesz uczucia takiego Olka Macedońskiego gdy na całą leżącą Persję patrzył!:)))
“Chwała wojenna to największy zaszczyt w życiu ” tak??? :)))) Walnij, walnij.. a skąd tyle siły, z przedszkola??:))))
Chwała wojenna to tylko element…… istota, to zdobycie potężnego państwa; władza ogromna ….chęć dorównania bóstwom:))))))
Tiaa, które wymyślali na użytek własny:)))
A gdzie pogodynka Gryzoniu??? Rozumiem.. słoneczko świeci wesoło:))))
Zapomniałem. Coraz gorszy gryzon. Jest tak: Nie pada, słońce przedziera się poprzez niską podstawę chmur, temperatura 14°C, w ciągu dnia wzrosnąć ma do 18°C. Ciśnie i wiatr, stabilne.
Cacy Gryzoń:)))
Bardzo cacy! Może by tak Mu kawałeczek kabanoska??:)))))
:)))))))) Nie przyjmie ode mnie już:))))) A przecież złego nic bym Mu nie uczyniła:)))) Ale,.. siedem kuzynek, na jeden maleńki kawałeczek kabanoska złapać, to imponujące, prawda?? :))))
O tak…. ! i jakie oszczędne :))))))
Ha! Ala też oszczędną potrafi być!:)))) I nawet czasem coś się jej tam uda:)))))
“all_a” .. nooo:))))
idę ja na śniadanko:))) Niekoniecznie upolowane. Chyba zjem jogurt :))))
Z punktu widzenia kota domowego, upolowane, jak najbardziej.
Dzień dobry ! Z uwagą przeczytałam tekst…… różnie się te koty zachowują; moja zjada upolowane ptaszki …. ale znajomy kot łapał myszy i rzeczywiście je przynosił do zjedzenia…… psu :)))))
.. a może te zwierzęta ćwiczą refleks i sztukę polowania ?:)))))
Witaj Wiedźminko poranna:))) Nie poluję na Ciebie, jakby co:)))))
:))))… hihi… Skowronek polujący na Sowę… to jest przepiękny obrazek:)))))
:)))) Sama wiesz, że małe potrafi być sprytne:)))))))))
no i nie boi się drapieżników :))))) różnej maści, dodam :))))
Się nie obudziła… jeszcze:( Nic mi nie pozostało jak.. zabrać się za proste prace domowe:(( Ech jakie to przyziemne:))))
.. a ja nadal męczę książkę o Kapuścińskim, bo trudno ją nazwać biografią Kapuścińskiego….. :(((( dwie trzecie przeczytałam i już wiem, że doczytm to do końca.:)))) …. duży wyczyn :))))))
Powiesz nam czy autor tego wątpliwego “dzieła” powinien w ucho zarobić:))))?
powiem co o tym myslę…. recenzję już wcześniej obiecałam Bo.:)))))
Wyglądam przez okno. Słońce chce świecić cały dzień? Nie bardzo w to wierzę, ale pozwolę oszukać się i jadę na swoją wyspę. koniecznie muszę sprawdzić, czy komarów za dużo nie lata w powietrzu. Miłej soboty i do później
Dzień dobry:)) Moi mili, zwierzęta drapieżne zabijają rzeczywiście jedynie po to by przeżyć. Przykładając do ich zachowań ludzką miarę możemy dojść do niebezpiecznego wniosku, że ich zachowania są nieracjonalne. Nic bardziej błędnego!! Kot “bawiący się myszą” wcale się nie bawi, orka, o której Gryzoniu wspomniałeś, pingwina latać nie uczy, wilk zabijając kilka owiec, a zjadając jedną, postępuje jak najbardziej racjonalnie! Każdy drapieżca uzależniony jest od umiejętności zabijania, kiedy ją traci – ginie z głodu. Te “zabawy” to stały trening, utrzymywanie się w doskonałej kondycji i fizycznej by umieć przetrwać gdy wiek już nie ten, pazury tępieją, zęby wypadają, a sztywniejące łapy nie pozwalają szybko zdobycz dopędzić. Domowe koty rzeczywiście czasami przynoszą swą zdobycz i kładą ją przed człowiekiem, zawsze przed jednym i zawsze z dumą patrzą mu w oczy.. Ja dumnie przynoszę do domu złapane ryby….Kiedyś przynosiłem zabite zwierzęta. Też z dumą…:((
No tak. Bardziej racjonalnie już nie można. Pięknie wyłuskałeś:)Że dygnę przed Panem, póki jeszcze kondycja fizyczna pozwala. Witam:))))
Witam:)) Nic trudnego, All_eńko, sam używałem “przedłużonych pazurów i zębów”, teraz bardzo tego żałuję!
Coś Was ze Stanem łączy:)
.. i tu się zgadzamy Senatorze, że one ćwiczą umiejętności. A kot przynoszący łup …. chyba składa hołd człowiekowi… albo uważa, że powinien go nakarmić:))))…..
.. moja poprzednia koteczka Kropka któregoś dnia pięknie ułozyła na dywanie upolowaną jaskółkę i bardzo się obraziła, gdy ja tę jaskółkę wyrzuciłam….. :))))…
Tu jest ciekawa niekonsekwencja w zachowaniu kotów, one nie są przecież zwierzętami stadnymi jak choćby psy czy wilki, a jednak z czasem wykształcił się (przynajmniej u niektórych) instynkt stadny. Jest dowiedzione, że wśród dziko żyjących catus domesticus malutkimi kociętami potrafią, oprócz ich biologicznych matek, zajmować się także inne kocice, najczęściej ciotki. Tak więc kot przynoszący łup do wspólnego lokum okazuje zachowania społeczne właściwe raczej innym zwierzętom.
…. obawiam się, że pokazują niezdarnym współmieszkańcom jacy z nich wspaniali łowcy :))))) przeciez wyraźnie widać ten byłsk dumy w oczach :))))
No właśnie, tę rozpierającą dumę dotychczas czują wędkarze demonstrujący swe połowy. A jak się jeszcze coś dużego trafi…!! Pireś wprost pęka!!:))
Zupełnie nie wiem, o co moim kocim przyjaciołom chodzi. Nie mówię tu o 4 kanapowcach na IX piętrze. One nie mają szans na polowanie na grubego zwierza, typu ptaki i gryzonie, ale o tych wszystkich kotach, z którymi zżywałam się w dzieciństwie i później, a które miały sposobność popisywania się sprawnością łowiecką. Nie pamiętam, by Angorka i Murka (koty mego dzieciństwa) przynosiły do domu jakieś trofea. One żyły sobie na swobodzie, chodziły gdzie chciały, do domu wpadały na sen, schronić sie przed burzą i zimnem, kociły się też w domu. Zawsze, gdy się pojawiały dostawały miseczkę świeżego papu. Wiedziały o tym, łaskawie zjadały i nie wiadomo, czy był to dla nich deserek po “daniu głównym z dziczyzny własnołapnie zdobytej”, czy posiłek zasadniczy. Jedno pamiętam. Ilekroć tata lub któryś z sąsiadów wracał “z rzeki” z połowem, meldowały się natychmiast, choćby ich i dobę w domu nie było. Wyrastały spod ziemi, okazując zniecierpliwienie i nie odstępowały pojemnika z rybami, pożerając rzucane im rybki tak łapczywie, jak by od wielu dni nie jadły. Ale żadnych myszek i ptaszków nie znosiły. Inaczej moja biurowa Miśka. Niejednego trzepoczącego skrzydłami wróbla wyrwałam jej z pyszczka. Myszki znosiła nam na kopy. Wskakiwała na biurko i kładła zdobycz, jakby pytając – zjesz? Trzeba ją było pogłaskać, pochwalić, wtedy z podniesionym ogonkiem robiła w tył zwrot i dumna odchodziła. Czy zjadała myszy, nie wiem. Na pewno co jakiś czas konsumowała ptaki. Pewnej jesieni zdarzyło się, że się Miśka okociła. Obok “poporodówki” stały miseczki z wodą, mlekiem (którego nie piła, ale gdyby się matce karmiącej zachciało), specjalistyczną karmą. Trzeciego dnia po okoceniu, kiedy maluszki wiły sie w pudełku piszcząc niemiłosiernie, zauważyłam, że Miśka nie je, nie pije, ma gorący nos i uszy, jest osowiała, nie karmi małych. Wezwałam weterynarza. Pan doktor zbadał mi kota i orzekł, że: 1) kot nie je, bo ma wysoka gorączkę z powodu zapalenia przyzębia i go to boli i wbił jej dwa zastrzyki na raz, 2) akcja porodowa jeszcze się nie zakończyła, bo daje się wymacać coś twardego w jej brzuszku, coś jak łapki kolejnego kociaka. I pewnie pojechałaby Misia pod nóż, gdybyśmy nie zajrzeli na koniec do maluchów. A tam między nimi turlał się łebek wróbelka i fruwało kilka piórek. A to piąte, niby jeszcze nieurodzone, co jej wypychało brzuch, to były prawdopodobnie łapki tego ptaszka, który jej co nie co zaszkodził był. Wygląda na to, że kicia uznała, iż dieta serwowana przez człowieka jest za uboga dla jej maluchów i urozmaiciła ją sobie instynktownie.Może wróbelek był za duży, może zbyt łapczywie jadła…Wszystko dobrze sie skończyło, ale od tamtej pory ani myszy, ani ptaków, ani nawet much nie łapie. Inna sprawa, że swoje lata ma i prawo do emeryturki też:)))I tak, żyjąc całe życie z kotami, nic o nich nie wiem. Tyle tylko, że dla wszystkiego co robią daje się zawsze znaleźć sens.
Otóż to …. koty są drapieżnikami….. świeże mięsko i inne elementy tej świeżości są im niezbędne…. Migotka dostaje co jakiś czas surowe mięso, ale najbardziej jej smakuje świeża, krwista watróbka z indyka….. kurzej nie tyka…. :)))) … One nie są aż tak udomowione jak psy, które z mięsożerców stały się wszystkożerne…;:))))
Witaj Bo:))) Potarmoś za uszkiem tego Rudzika ode mnie:)))Tylko proszę nie pomyl z dowcipnym panem z… powiedzmy…. Krainy Jezior:))))
Dobry wieczór, SenatorzeJestem daleki od tego, aby przez pryzmat ludzkiej moralności oceniać zachowania zwierząt. Nic z tych rzeczy. Wydawało mi się, że przytoczone przykłady zwierząt nie zjadających swoich zdobyczy, są wystarczającym powodem, aby dyskusję wywołać. Pan ekspert Śmietana wyraźnie powiedział, że wilki działały w stanie amoku i dlatego zabiły więcej domowych zwierząt niżby zjeść zdołały. Przy polowaniu na dzikie zwierzęta, które przed drapieżnikami uciekają, wilki nie dałyby rady zabić tylu sztuk. Żaden wilk nie będzie w ramach treningu po lesie za rączą sarną latał, to dopiero byłoby nieracjonalne. Stado dusi jedną sarnę, no dwie i spokojnie pożera zdobycz, starannie hierarchii pilnując. Naszym opisywanym wilkom, po prostu palma odbiła na widok łatwego żarcia i przez tą właśnie palmę, zapomniały zwierzątka, że zamrażarki przecież nie posiadają w swym lesie. Pozdrawiam
te wilki nie czuły strachu…. zapewne dlatego tak się rozzuchwaliły :(((
Dobry wieczór:)) Pozwolę sobie nie zgodzić się z ekspertem Śmietaną. Amok, to zjawisko właściwe ludziom, choć jak wiemy określano nim także szał rozgniewanego słonia, występuje więc i u zwierząt, choć sporadycznie i jest związane z gniewem, złością, odejściem od zmysłów. Trudno sądzić by wilki szalały z gniewu, że owce tak łatwo dają się zabijać! Jest jeszcze szał bojowy, amok pola walki, jest szał skandynawskiego berserkera, ale to już ludzka wojna – zwierzęta nie toczą wojen.
Ja tylko cytowałem wypowiedź. Z drugiej strony, może drapieżniki lubią zabijać? Jakoś nie widzę, oczyma wyobraźni, kota z obrzydzeniem mysz goniącego.
Może i lubią…..czy ja wiem…Wiem wszakże, że nie lubią być zabijane.
Tu mamy pełną zgodność. Jednak wilcy nie pożarły Waści.
No cóż, przyłączyłem się do nich:)
Ciemne chmury się gromadzą….. zaraz pójdę na spacer z Ami, zeby nie zmokła tak, jak wczoraj….. :((
Pamiętam jak wracający Pongo wpadał do domu, stawał w przedpokoju iii……. wiesz już co:))))))
… dobrze, że spaniele lubią wodę…. Ami po spacerze leci prosto do łazienki…. umyć łapy a często i podwozie :)))))…. oczywiste, że ma do tego personel :))))))
lunęło ostro i trzeba było wracać do domu….. :((( kołderka była na balkonie :)))
Ach…. na podwieczorek będą rogaliki z różą :))))) chętnych zapraszam :)))))
Szczujesz!!!! Mnie!!!! A ja na diecie, samej sobie narzuconej:(( Kurcze, może by tak kruche upiec?? Oj, ze śliwkami mogłoby być np. ale śliwek w domu niet:( Idę kombinować :))))
Zapraszam…. a że dzień deszczowy i ciemny, to odrobina przyjemności przecież nam przysługuje :))))) !
Dziękuję:))) Jak to ładnie brzmi.. i coś na rozgrzewkę, bo w domu nie za ciepło:)))
Mam śliwki i … nie ma mi kto placka z nimi upiec:( Zjem je na surowo, bo prędzej bym się chyba nauczyła i odważyła pilotować samolot, niż piec ciasta:) Z ciastkarni/cukierni najbardziej lubię … zapachy.
:))) Cicho, tylko nikomu nie mów, dobrze?? Wyciągnęłam francuskie mrożone i będę kombinować:))))) Kiedyś bardzo lubiłam piec, ale to były czasy… gdy chata pełną była:))))
…ciasta są albo dla gości albo ” na wynos”…. w życiu nie upiekłabym niczego dla siebie….. bo z ciast tez njbardziej lubię zapach :)))))
A ja, dobry wieczór, nie lubię zapach. Wszystko co dobre zwykle czuć. Malizną.
och, a kto niedawno prosił o zabranie miski z bitą śmietaną ….. w trosce o linię i rozpoznawalność ?:)))) rogaliki mam, tyleż pyszne co kaloryczne:))))
Za rogaliki dziękuję bardzo. ale nie. Ta bita śmietana za bardzo mnie spulchniła.
Patrzcie i uczcie się. Tak silna wola wygląda. O linię trzeba dbać i wyrzekać się łakoci linię ową psujących. PS Ładnie pachną te rogaliki. Czy to nie zapach malizny, aby?
zapach malizny jest nieodzowny :))))), bez niego ciasto robi się banalne :))))
No proszę jak to się niektórym kojarzy – tu kocie polowania, aż tu nagle odzywa się głód! Może zamiast ciasta jakąś jaskółeczkę??:)))
Dziękuję Ci za tę jaskółeczkę.
Oszczędziłem……Skowronka:)))))))))
Nie tylko Skowronka. Jaskółka to bezpieczny pokarm.
Lekkostrawna??:)
Dokładnie!
Miał być Pani Siostrzeniec i nawet Pana Yo la nie ma. A sobota dziś.
Dobry wieczór ! jak się miewacie ? jaskółki juz odleciały, więc swobodnie można je polecać do spożycia :))))
Jak to? Już odleciały? To bardzo zła wiadomość dla zimujących tu. Trzeba się mieć na baczności. Jeszcze jaskółki wysoko za owadami latały, a tu z kabanosa, oręż robiono.
Fajny żart słyszałem dzisiaj.-Co jesz?- pyta niedźwiedź jeża jedzącego jabłko-Co niedźwiedź- odpowiada jeż- Niedźwiedź zdziwił się mocno taką odpowiedzią jeża i postanowił spytać raz jeszcze-Co jesz, jeżyku?-Co niedźwiedź, misiu?
:))) ykcja, dykcja, dykcja ???? bardzo sympatyczny zarcik ;))))
No i widzisz, że Twój wpis wywołał ożywioną dyskusję o drapieżnikach i ich zwyczajach :)))) nieczęsto to sie zdarza :))))
Taki właśnie zamiar mną kierował, przy doborze tematu. Udało się?
.. udało się, nie powinieneś mieć wątpliwości….. :)))))
Pewnie dykcja, ale konsylium logopedy z laryngologiem, dałoby pewność diagnozy.
:)))) myślisz ? potrzebny byłby doktor Dolittle >….:))))
Niekoniecznie. Ludzkie konowały wystarczą. Zwierzęta w żartach to tylko personifikacje.
…. a jak się miewają komary na Wyspie? sprawdziłeś ? :)))
Miewały się, Droga Wiedźmo, miewały. Do dzisiaj. Zamordowałem całą, mam nadzieję, populację. Nie zjadłem ani jednej sztuki. Dziwny ze mnie drapieżnik, co nie?
Się wtrącę, przepraszam. Czyżby ekspert Śmietana jednak cosik racji miał??:)
Na to wygląda, Senatorze, na to wygląda.
Strasznie tego nie lubię, ale chyba będę musiał go przeprosić……
No i proszę….. zjedli Skowronka, nawet nie pisnął :(((
Ni mioł prawa!!:)))
Co mi tu Pani imputuje? Ja rogalika skrycie pożeram. Sprawdź, ubyło przecież.
Cie proszę! nie wyliczam kto ile zjadł, w myśl zasady:” co na stole, to odżałowane ” :)))))
Tam na stole. Sprawdź w kredensie. Ze stołu to każdy gość mądry.
:))))) kabanoska w pułapce tam nie mam…. :))))) możesz bezkarnie pobuszować :)))
Oooo nie, nie!! Jestem, to jakiś inny musiał być, też szkoda:)))) Idę Was czytać:)))) Dobry wieczór Wszystkim obecnym i tym co przyjdą również:))))
:))) tylko nie zaśnij :)))) !
:))) Spałam:)))))
Jest setka. W moim wątku( tu gryzon porysował ścieralnymi, sufit).
.. juz jest więcej :))))) ! gratuluję choć to nie debiut przecie :))))
A ja protestuję i się oflaguję!! Żadnych setek nie chcę, są bardzo niezdrowe i na dodatek okrutnie męczące. Zanim ja dotrę na trzecią stronę, to tam się już czwarta zaczyna i ja nie nadążam. Jestem opóźniona. Wychodzi, że w rozwoju też:((
Hihi….. aleś sobie wymyśliła :)))))) daj Panie Boże każdemu taki opóźniony rozwój….. :)))))
… czy to znaczy, że mamy się już nie wpisywać w ten wątek ? Wczoraj uzbierało się 138 :))))
Noo dotarłam… po wielkim trudzie:)))) Wczoraj byłam na bieżąco, a dzisiaj dotarłam z opóźnieniem :)))) Jakie nie wpisywanie, jakie?? :)))) Jedziemy dalej.. z rogalem:))) Pana Yo la nie ma..
no tak… nie ma , penie jest zaabsorbowany czymkolwiek :((( a nieładnie tak obiecać i nie przyjść….
Pewnie wyciera kurze.
Co się kurze zabrudziło??
I to jak. I to od dawna.
… ale bez Yo li :))))
:)))) światopogląd , :)))))
Czasem jednak jestem złośliwy. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Z pyszczkiem pełnym rogalika, nieskładnie jakoś byłoby.
Zniosła jajo… kacze?
Witaj karafko ! w sam środek tekstu weszłaś ….. po mistrzu Wańkowiczu to masz ?:))))
No cóż jeśli tak, to miejmy nadzieję, że choć solidnie ją bolało…..
Komary na wyspie, to jeszcze pół biedy. Dziś nocujący tam powiedzieli mi, że w nocy w lesie coś gruchnęło. Zdrowo gruchnęło i żebym pryskając chemią, sprawdził w głuszy ten wczorajszy odgłos. Idę, pryskam i patrzę dookoła i wreszcie widzę przyczynę wczorajszego tąpnięcia. Leży DĄB! Przewrócony, jeden z trzech bliźniaczych pni, które lubiłem sobie podziwiać. Dwa pozostałe jak sieroty teraz wyglądają. A Ten leżący? Majestat w ruinie, jak pragnę. Pogłaskałem go po korze, tyle tylko mogłem dla Niego zrobić. Żal!
.. też byłoby mi żal….. wiatr był zbyt silny, a może dąb coś zaatakowało :((((
Takie kolosy, to wiatr wytrzymują, zresztą w stadku stał. Wczoraj wieczorem wiatru nie było, cisza całkowita. Moim zdaniem gleba zbyt wilgotna na mojej wyspie jest. Dęby nie lubią zbytniej wilgoci, a tam powódź sześć razy w roku.
Wyspa jest wilgotna i torfiasta…. :((
To łacha piachu, teren zalewowy w starym korycie rzeki.
… od której strony ?
Cały teren między Odrą, a Regalicą, to pradawne koryto. Wyspa Pucka również.
Żal. Lubię drzewa, a dęby długo rosną.
Teraz Rumaka pożarli… :))))
Wilcy?
Wilcy, wilcy Gryzoniu:( Jak te owieczki na hali :))))
Ale nie strawią!!:))
bo jesteś rączy i niezniszczalny ?:)))))
Nie jestem pewna, a jak kopyta tylko zostaną??? A co z piękną grzywą.. Straszne…:((
no nie….. to się nie zdarzy ! :))))
Żeby Was wszystkich nie połknąć żywcem, idę spać:))) Dobrej i spokojnej do miłego poranka:))) Dobranoc:))
Wdrapię się teraz na srebrne pudło i … już zasnął. Mówiłem, że umie zasypiać w pół słowa i w rozkroku. Dobranoc Państwu. Jutro śmierdziela.
Dobranoc:))))
Skończyłam książkę pana A.D. ….. jakże się cieszę, że wreszcie :))))
Dobranoc….. zapalam lampkę, w dłuższą już i chłodną noc na pewno będzie się dobrze spało :)))))
Dzień dobryKłaniam się świątecznie. Miłej niedzieli