Odwiedziło nas

  • 130
  • 31 563
  • 82 895

Kalendarz

sierpień 2010
P W Ś C P S N
« lip   wrz »
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Abramis brama

Dzień dobry


Historia, którą Wam opowiem, wydarzyła się już parędziesiątków lat temu. Miałem jakieś szesnaście lat, a że woli Bożej jeszczewtedy nie czułem, to na ryby chodziłem.

Pewnego jesiennego dnia wybrałem się nad Odrę, aby przymoście kolejowym, nieopodal dworca kolejowego, rybkę sobie złapać. Tym razem,bo zwykle sam na ryby chodziłem, miałem kulę u nogi. Tą kulą był mój, młodszy ocztery lata, brat. Musiałem zabrać brata ze sobą, gdyż inaczej sam musiałby w domusiedzieć, a opiekę nad nim miałem surowo nakazaną. Taki dwunastolatek, dlaszesnastolatka to nie partner, zwłaszcza na rybach. Nie miałem jednak wyjścia.Jedziemy.

 

Nabrzeże z którego zamierzałem ryby łapać, miało, jakbyspecjalnie dla wędkarzy postawiony, drewniany pomost wzdłuż brzegu. Zeszliśmyna pomost, grzecznie przywitaliśmy się z wcześniejszymi wędkarzami i ja,posadziwszy uprzednio brata na pomoście, wędkę do akcji szykować zaczynam. Wtym czasie nie miałem jeszcze wędziska i za pomocą samej żyłki, haczyka iciężarka ryby łapałem. Wyciągam więc z worka na kapcie, który akurat awansowałna wędkarską torbę, deseczkę, na której nawiniętą żyłkę miałem. Odwinąłem iporządnie ułożyłem na pomoście, aby przy wyrzucaniu nie poplątała się.

Doczepiłem haczyk, umocowałem ciężarek. Na haczyku umieściłem dorodnądżdżownicę, tak zwaną rosówkę i machnąłem jak procą. Żyłka jak  błyskawica poleciała w pożądane miejsce,miałem już wprawę. Po opadnięciu przynęty na dno rzeki, wybrałem luz inaprężoną już żyłkę umocowałem na uprzednio przygotowanym patyku, wbitymprostopadle w pomost. Rozsiadłem się na deskach i czekam. Branie zasygnalizujepatyk. Czekam dłuższą chwilę i szarpnięcie. Ryba? Nie, to zapomniany chwilowobrat przypomniał szarpnięciem za rękaw kurtki, o swoim istnieniu.

-Ja też chcę łapać ryby! –zażądał.

No masz babo… .

-Cicho bądź, ryby płoszysz. Nie umiesz łapać, nigdy narybach nawet nie byłeś.

-Ale się nudzę. Siedzimy już dwie godziny i nic się niedzieje. Chcę łapać!

To już dwie godziny? Sprawdzam na zegarku i faktycznie,smarkacz ma rację. W tym momencie, patyk zaczął podrygiwać. Branie! Zostawiłemkapryszącego brata i do wędki, podcinam i jest. Mały okoń. Za mały do worka. Zaczynam procedurę od początku. Ułożenieżyłki, rosówka, wyrzut, naciągnięci żyłki i zamocowanie na pionowym patyku.Szarpnięcie. Tym razem wiem, że to za rękaw.

-Co jest?

-Nudzę się. Zrób mi wędkę.

Na odczepnego, zrobię. Może będzie siedział cicho?Wyjąłem z torby wędkarskiej jakąś resztkę żyłki, która kiedyś za wędkę robiła.Jak robiła kiedyś, to może robić i dziś, myślę sobie. Ta żyłka nawinięta byłana dużą szpulę i miała ze trzydzieści metrów. Rozwijam, no serpentynasylwestrowa. Szukam ołowiu na ciężarek, nie mam. A co tam, przecież i tak tylkoatrapę wędki robię. Na  szczęście mamhaczyk. Dżdżownica na hak braterskiej wędki nanizana zostaje i żyłka do wody.

Po zamocowaniu na pionowym patyku sygnalizacyjnym, atrapa wygląda smutno. Żyłkaswobodnie zwisa w zwojach do wody, zero naciągu, ale jest spokój. Maruda,zajęty obserwowaniem swojej wędki, jest cicho. Ja obserwuję swój modelowypatyk, który ani drgnie.  Po kwadransiesłyszę

-O! Żyłka się napręża- to brat obok podnieca się swoimpierwszym łapaniem. Lekceważę zachwyt małego i dalej uporczywie wpatruję się wswój sygnalizator.

-Gryzon-ochrona danych osobowych- popatrz! Spoglądam, atu żyłka, przedtem w zwojach, teraz wyprostowana. Patyk poziomo. RYBA!

-Ciągnij!- wrzeszczę. Mały zapiera się i ciągnie. O rany!Jak on ciągnie!

-Nie mogę! Chyba się zaczepiła o coś.

-Spokojnie, nie popuszczaj- wołam i podskakuję bliżej.

-Coś ciągnie za żyłkę- dziwi się braciszek

-To ryba! Rybę złapałeś, baranie. Wreszcie zdobyczpozwala powoli podciągnąć się ku powierzchni wody. Jeszcze jej nie widzimy,bratu ciężko idzie wyciąganie

-Może ty ciągnij- proponuje nagle

-Nie ma tak. Twój połów, sam wyciągnij – mówię zgodnie zzasadami. Najpierw pokazuje się rybi ogon. Duży jakiś. Syrena? Szarpnięcie iokaz, już czuję, że to okaz, podjął próbę ucieczki. Ale brat trzyma mocno i pochwili okaz wykłada się bokiem na powierzchni wody. To leszcz, teraz abramis naleszcza wołam, duży leszcz. Jeszcze tak dużego nie widziałem.

Kładę się napomoście i ręką łapię rybę pod skrzela i ląduję ją na deskach. Zbiegają się z sąsiednichłowisk dorośli wędkarze. Podziwiają, gratulują i, pewnie złośliwie, sprawdzająmoją kartę wędkarską
. Czy widzę rozczarowanie w ich oczach, gdy kartę zkieszeni wyciągam? Wtedy nie zwróciłem uwagi, kochałem wszystkich ludzi. Byłemtaki zadowolony, jakbym sam tę rybę złapał. A braciszek jaki szczęśliwy był.Trzeba było widzieć jego minę, gdy leszcza do worka na kapcie upychał. Całegonie upchał. Ogon dumnie z worka wystawał, na chwałę mojego brata i zazdrośćświadków.

Ważna była waga ryby. Opinie zgromadzonych na pomościeróżne były. Ci bardziej zawistni o dwóch kilogramach mówili, ci mniej pół kilojeszcze dorzucali. Nikt nie trafił. Cielsko ryby na wadze w sklepie położoneważyło, uwaga: Trzy kilogramy i trzydzieści pięć deko! To medalowa ryba była.

Ale się rozopowiadałem.

 

Na koniec, dla rozluźnienia, żart. Żart w temacie mojegoopowiadanka:

Nuworysz na ryby zajechał. Złotym samochodem. Wyjął zbagażnika złotą wędkę i krzesełko wędkarskie z takiego samego kruszcu wykonane.Rozsiadł się wygodnie na tym krzesełku, zarzucił i czeka. Niedługo czekał.Złoty spławik zanurkował, wędkarz zacięcie wykonał i schylił się po złoty,oczywiście, podbierak, ale złowiona rybka niewielki opór stawiała. Po wyjęciucałkiem mała okazała się, ale za to złotego koloru była.. Nasz nowobogackirybkę obejrzał ze wszystkich stron, ze złotem już oswojony był, więc kolorrybki w zachwyt go nie wprawił.

-Małaś ty- mruknął półgębkiem- wracaj do wody. Rybkaspojrzała na niego z ukosa i odezwała się ludzkim głosem

-A życzenia?

Wędkarz spojrzał na rybkę bez zdziwienia i rzekł

– No, dobra. Czego chcesz? 

 

Miłej soboty, samych przyjemnych rzeczy pełnej, życzę.

 

 

 

 

No comments yet to Abramis brama

  • ~all_a

    Dzień dobry:))) Nie można lekceważyć nigdy Małego! Będąc w domu najmłodszą coś o tym wiem:)))) Dzięki Małemu pyszna kolacja była. Chyba..:))) Jak się ma szczęście, to i na jakiś tam (? nie wiem czy na pewno) patyk okaz też się złapie:)))

    • gryzon

      Dzień dobryNie wolno lekceważyć młodszego rodzeństwa. Fakt. Czasem dziwne zbiegi okoliczności sprawią, że kula u nogi, bohaterem dnia zostaje. Ważna, że w rodzinie honor zostaje! Walczyłem z publikacją jak lew i poległem jak mucha. Chyba Ktoś pomógł w tym, że tekst wygląda tak, jak wygląda.Pozdrawiam

      • ~all_a

        Nikt nie pomógł:) Nie ma takiej opcji żeby wejść na Autora wątek i cokolwiek poprawić:))) Tu każdy sam sobie sterem, żeglarzem. Jedynie gdy Senator publikuje pod moim nickiem mogę Mu… zamieszać:))))) Wybierasz się nad Odrę?? U nas pada równiutko..

        • gryzon

          A więc sam doprowadziłem do obecnego wyglądu? Dziwne. Tekst za diabła nie chciał być mniejszy, niż poprzedni. Za trzecim razem znikł w ogóle. Wreszcie zmieniłem format w oryginale, który w Wordzie napisałem i to okazało się skuteczne. Drugie koty za płoty. Trzecie będą już OK. U mnie padać będzie za godzinę, no może dwie. Jadę nad Odrę, ale ryb już nie łapię. Moja wyspa jest nad Odrą.

          • ~all_a

            Domyśliłam się, że piszesz w Wordzie:) Jeszcze zależy jakiej przeglądarki używasz. To tak z własnego doświadczenia. Jest dobrze, czytelnie i fajnie napisane, a to najważniejsze:))) Miłego pobytu na swej wyspie iii czy wracasz dzisiaj, czy też nocujesz na niej??

  • ~all_a

    No, a gdybym złapała złotą rybkę, już ja wiedziałabym czego od niej żądać w zamian za wolność:)))

  • ~all_a

    Nasi Panowie – Trzej, już moczą kije?? :)))

  • gryzon

    Zniknę sobie. Na szczęście dziś przerwa w działaniach frontowych i można wreszcie poleniuchować. Ponawiam życzenia miłej soboty

  • ~wiedźma

    Dzień dobry ! :)))) Fajnie opowiadasz Gryzoniu :))) jest coś na rzeczy z debiutantami, bo mój 7-letni wówaczasyn, na byle kij złapał szczupaka…. mały był, ale zawsze !:)))))) Dziecko spuchło z dumy i na przeciąg kilkunastu lat uważało się za wędkarza :)))

    • gryzon

      Dzień dobry, Droga WiedźmoDziękuję. Z przyjemnością wygrzebałem z pamięci szczegóły tego debiutu wędkarskiego mojego, nieżyjącego już, niestety, brata. Debitu tak udanego, że na długie lata został moim towarzyszem wędkarskich wypraw. Udanych wypraw, mimo tego, że nie udało się, żadnemu z nas, złapać abramisa podobnych rozmiarów, jakich był ten w opowiadaniu opisany. Do Odry dołączyły inne szczecińskie łowiska, jak: Regalica i jeziora Głębokie, Goplana i Głuszec. Piękne mam wspomnienia choć czasem żal żal wbija kolce w serce.

  • ~wiedźma

    ” wówaczasyn” to miało być ; ” wówczas syn”….. no i co Gryzoniu ? czyż nie jest to wzorowe ” liternictwo” ?:))))))

    • ~wiedźma

      … a mi w pamięci zostały pstrągi z Dunajca i dzikie karpie z Ciepłego Kanału. Pewnie były jeszcze inne brania, ale musiałabym pytać dziecię co jeszcze złowił:))))

  • Incitatus

    Dzień dobry:)) Okazuje się, że można ryby łapać “na brata”. Ciekawa przynęta:))

  • stan_zwyczajny

    Dzień dobry. Trochę się spóźniłem a to z powodu zaniku zasilania w mojej okolicy. W ten weekend nad wodę się nie wybieram i ogólnie nieco mi obrzydły wszelkie podróże więc może częściej będę odwiedzał Wyspę:))))))))))))

    • ~wiedźma

      Witaj Stan ! i to jest ta dobra wiadomość .:))))))) zdaje mi się,że od poniedziałku masz urlop ?:))))

      • ~wiedźma

        … a ta wczorajsza burza dobrze się Warszawie dała we znaki :((

        • stan_zwyczajny

          Znowu przez pół godziny nie było zasilana… A co do burzy to po mojej stronie Wisły jest nieciekawie a to z racji “wykopków” na Białołęce. Bo to i Most Północny i remont mostu na Kanale Żerańskim i jeszcze nowe kanalizacje do Czajki. Jeden wielki wykop.

          • ~wiedźma

            I tak zawsze jest…. prace w mieście są konieczne , ale utrudniają życie do bólu… A pamietam takie czasy, gdy naprawa jezdni i torów tramwajowych była robiona w nocy. Tylko co to była za skala :)))))

  • ~wiedźma

    Niebo niskie, niziutkie i szare…… czekam, żeby w końcu zaczęło padać, bo jest niemiło duszno 🙁 ….

  • ~all_a

    Cisza na wyspie w sobotni wieczór.. :)))

  • ~wiedźma

    Ciekawa jestem jak nasi wędkarze ? wrócili z łupem obfitym czy z pustymi rękami?:)))

  • ~wiedźma

    Stateczek pod Wawelem….. ciekawa jestem relacji z tej banerowej wojny o to czy zimny czy ożywa :))))

    • ~all_a

      Ożywał będzie jeszcze dobrych parę lat:)))) Nie da nam zapomnieć.. Oglądałaś dzisiaj wystąpienie? Załamka.PS Pana “średnio starszego” wypowiedź bardzo mi się podobała.

  • ~wiedźma

    .. no to idę dalej prasować… zajrzę jeszcze bez wielkiej nadziei na wieczorne pogaduchy 🙂

  • stan_zwyczajny

    Wreszcie się mogę na chwilę zajrzeć na naszą Wyspę. Te cholerne wyłączenia prądu zupełnie zdezorganizowały mi cały dzień. Ale chyba już będzie spokój, mam przynajmniej taką nadzieję.

    • ~wiedźma

      Rzeczywiście… niby zwyczajna burza, a skutki opłakane… jakies podzwotnikowe klimaty się nam zaczynają?:((

    • ~all_a

      Witaj Wędrowniczku:))) Nadzwyczajny:)))) Gdzie wybierasz się na urlop, bo nie wierzę, że zostaniesz w mieście:)

      • stan_zwyczajny

        Zupełnie nie wiem gdzie się wybrać. W dodatku termin mi się omsknął, chyba do czwartku będę musiał popracować. A najgorsze, że nabrałem niejakiego wstrętu do podróżowania więc tak koło wtorku wpadnę w lekki stres.

  • ~wiedźma

    U mnie burzy nie było więc niczego i nikogo na szczęście nie zalało… Odpukać, omijają mnie te okropne wrażenia. 🙂

  • ~all_a

    Trzeba skończyć to co się zaczęło, bo samo się nie zrobi:( Wpadnę powiedzieć dobranoc:)))

  • gryzon

    Dobry wieczórWłaśnie wróciłem do domu, całkiem zdechły. Z powodu zdechnięcia nie jestem w stanie zebrać myśli, nie mówiąc już o zdolności do ich wymiany. Za oknem, daleko, sztuczne ognie błyskają, a na mnie łóżko sidła zastawiło.Dobrej nocy

    • ~all_a

      I Tobie również dobrej. Odpoczywaj:)

    • ~wiedźma

      Kiepski czas na festiwal sztucznych ogni, bo i jutro ma padać ….. bardzo efektowne widowisko zaplanowano, a pogoda je zepsuła:((

      • ~wiedźma

        żadne zmartwienie, gdy pomyślę o zalanych miejscowościach (((

      • gryzon

        Nie byłem na rybach. Ostatnio w ogóle na ryby nie chodzę. Cały wczorajszy dzień, na naprawie pękniętej rury wodnej, spędziłem. Umordowałem się. Za słaby już jestem. Głupiej szybkozłączki nie potrafię szybko na rurze umieścić. Powódź w Bogatyni i Zgorzelcu, to smutne wydarzenia. Aż mnie korci, żeby mały tekścik o powodzi napisać. Nie o tej wczorajszej. W żadnym razie, za wczorajszą odpowiedzialny jest Tusk z przypadkowym Komorowskim, wszak. Myślę bardziej o opisaniu problemu wielkiej wody, w sposób bardziej ogólny, z akcentem ma siły natury. Pozdrawiam

  • ~all_a

    “..Koniec dnia czerwonym pachnie winem, szkarłat ciemny przelewa się w czerń…” 🙂 Samych dobrych snów… Dobranoc:)))

  • ~wiedźma

    Dobranoc….. lampka zapalona, pogodnych snów ….. :))))

  • ~Yo la pozdrawia stałych Bywalców i siebie

    Takiego dużego leszcza Pan jeszcze nie widział, bo mnie Pan jeszcze nie widział, wtedy by Pan zobaczył, czego z doświadczenia nie życzę.Czyli Był Wuj bratem ambiwalentnym, nie to co brat poległy w ramach obowiązków na Wawlu.No i jest Pan samoudokumentowanym mordercą ryb i jawnym propagatorem, co z tego na pocieszenie, że i leszcze jeszcze się załapały?Pan ma w sobie nutę krwiożerczego myśliwego, nic zatem dziwnego, że łapczywie wspiera obóz niepatriotyczny wobec lokalnego runa leśnego i gwałtownie – przy Pańskim zacnym udziale! – ginącej fauny i polskojęzycznej, do czasu, flory.Proszę natychmiast zdementować owo wspomnienie i wytłumaczyć, że był to zaledwie – nie powiem, udany – artystyczny abstrakt.Pana się należy bać – i z taką właśnie obawą mówię dzień dobry i dobranoc, jeśli rzecz jasna pozwoli Pan dożyć!

    • ~gryzon

      Dobry wieczór zakładając, ze wieczorem to będzie czytane. Pewności nie mam, więc dzień dobry na wszelki.Czekałem dzień, czekałem drugi, w trzecim dniu myślałem, że już nie będzie Twojej wizyty, więc przestałem na ilość odpowiedzi spoglądać. Aż tu dziś przypadkiem patrzę i jest. Co to jest w tych ludziach, że część z tych ludzi aż pała ochotą, aby mnie psychologicznie na czynniki rozebrać?Dwuwartościowy jest każdy, osobliwie w stosunku do młodszego brata. Zwłaszcza gdy opowieść, prawdziwa, o dzieciach w końcu była.Tu nie wyróżniam się z tłumu. Zarzut krwiożerczości chybionym całkowicie być się wydaje. Ale tu obiektywny nie mogę być, więc dopuszczam możliwość tego, że to ja o sobie mam za dobre zdanie. Zakładając jednak, że po mojej stronie jest słuszność krwiożerczości, nie mogę zgodzić się z Twoją tezą o moim udziale w zmniejszającym się pogłowiu fauny i marnym wyglądzie flory. Nic właśnie. Nadleśniczy tak dba o zwierzątka i inne runo, moja zasługa w tym żadna. Sprowadził do swojej puszczy całkowicie egzotyczne zwierzęta, więc polskojęzyczne wyginą lada chwila. Takie są, proszę ja Szanownego Pana, nieubłagane prawa natury i finansowego rynku. Zła moneta, dobrą wypiera. Nie mam ambicji bycia wybrańcem, takim jednym z dwudziestu, wśród miliona. Toż to byłby snobizm dopiero. Tu dodam, że piszę wyłącznie o swoich odczuciach i nawet nie śmiałem pomyśleć, przy wyrażaniu tych osobistych odczuć, o ocenianiu postępowania innych. Bardzo jestem zadowolony z Twojej wizyty na wyspie i zapewniając gorąco o tym, że bać się mnie nikt nie musi, pozdrawiam.Do pozdrowień dla Ciebie dołączam serdeczne wyrazy dla Małżonki Twojej.PS Z tym leszczem, zażartowałeś sobie ze mnie. He, he, jakoś śmieję się półgębkiem

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>