Celownik przetrę,
Zmierzymy się.
Ja na sto metrów,
A ty – na metr.
Mój strzał obalił
Twój chytry plan.
To ja wygrałem –
Dziesiątkę mam.
Strzelałeś z bliska,
Lecz przyznaj sam:
To oczywiste –
Nie miałeś szans.
Nie zdradzą ręce,
Nie zadrży dłoń.
Dziewiątka w serce,
Dziesiątka w skroń.
I jak atrament
Na kartki biel,
Krew przelał z rany
Mój żywy cel.
W. Wysocki
Autor: Incitatus
Strzelano z karabinu SWD z celownikiem PSO 1.
PS Wiem, że dla naszej wyspy takie motto o raczej rzadkość, aliści……:)
Senatorze….. to zupełnie niezwykły pomysł…. ską Ci się wziął ?:)))))
Dawno, dawno temu przez taki właśnie celownik ja patrzyłem. Przez identyczny, zainstalowany na takim karabinie. Kiedy znalazłem przez przypadek ten filmik nie mogłem długo własnym oczom uwierzyć! To dosłownie tak jakby czas się cofnął. Identycznie naprowadzałem odległościomierz (to ta krzywa, wygięta linia), identycznie “łapałem” cel, schodziłem z niego, by sprawdzić jeszcze raz nastawę i derywację pocisku, znowu ustawiałem celownik na odległej, ledwo widocznej smużce i po długim wydechu, zamierając w absolutnym bezruchu naciskałem delikatnie spust. Karabin strzelał wtedy jakby sam:(
Dzieńdoberek! Ponieważ Senator wyciągnął gwintówkę a ja coś tam ostatnio opowiadałem na jego temat więc profilaktycznie i dziś schodzę do podziemia. Ale na ten czas zapraszam na espresso i mentoska… :))))))))
Dzieńdoberek:)))) Nooo popatrz co nam zafundował w pierwszy dzień jesieni:)))) A taką ładną piosenkę trzymałam na tę okazję:)))) Idę włączyć silnik.. i… :)))))
Wiedźminka na cały dzień wybyła:)))) Ponoć:)))) Ciekawe czy nie zapomniała kapoka :))))))) Co tam, Ami umie pływać…:))))
Witajcie:))) Nie ma grzybów w lasach to na wodzie postanowili je robić! Nie ma to jak “zwrot przez kil” gdy woda odpowiednio zimna!:)))
Co to jest z tym logowaniem?? Ja teraz zamiast raz, trzy razy na tym cholernym Onecie muszę się logować! To taki postęp techniczny? Co za idiota wymyślił kolejne “udogodnienia”!!???
Przecież od dawna tak jest:))))
I co tak zamilkła, a???:)))
:))))… a cooo??? Dasz mi na waciki???? Nooo nie dasz, se muszę sama zapracować, taka jestem ambitna! O! :)))))
Żeby w pracy nie pozwolili się nawet odezwać?? To jest nieludzkie traktowanie!:))) Na dodatek zabronić mówić kobiecie!! To zbrodnia!!!:)))))*
Się poczta zacięła..:)))) ” A w górach już jesień w płomiennej koronie…” :))))
Witamy, witamy Pana:))) U nas są grzybki:))) Na polowanie się Pan nie wybiera???:))))
Ten karabin był na ludzi. Na zwierzynę miałem inny. Nie wybieram się, jak wiesz – od dawna nie poluję!:)))
:))) żadnych ” grzybków “…. spokojna wycieczka z oglądaniem czapli siwych i łabądków…… :)))) a pogoda sprzyjająca…..
:))) wróće, wrócę….. a teraz ? stopa wody pod kilem i słoneczka wesołego :))))))))
Kompas, kompas macie???:))))
… mamy, mamy….. GPS też:)))) takie czasy…….
Ja tam straszyć nie będę, ale jak mi się tu wyspiarze nie będą meldować, to jutro mogę zafundować “Piosenkę sapera”!!!:)))
DzieńDobry: Przed momentem naprawiono mi net, piosenka sapera? Senatorze ja widziałem niegdyś w sklepie “salceson saperski” w puszce, przypuszczam, iż miał taką nazwę z powodu konieczności otwierania go przy pomocy materiałów wybuchowych.
Tak jest, wniosek prawidłowy!:) “Piosenka sapera” rozsadza komputer:))))
“Wyszłem” na chwilę z podziemia, może Senator mnie nie dojrzy? Mam dzisiaj robótkę z czystym notebook’iem więc nie wiem czy zdążę się odezwać. Ogólnie jest piękna jesień a saper myli się dwa razy: raz gdy zostaje saperem a potem ostani raz. I tyle na okoliczność optymistycznych informacji. Co do polowań to ja też zamieniłem drylinga na aparat fotograficzny jakieś 25 lat temu. Jakoś tak koźlaki i zające bardziej mi pasują na lusterku niż na celowniku. Pozdrowionka dla Wszystkich!:)))))))
Cześć:)) Dryling ciężki. Ja wolałem zawsze zwykłą “szesnastkę’, a boka “dwunastkę” to na czarnego zwierza w kukurydzy. Chamska to była broń, ale breneka jak odważnik:) Ojca “kniejówki” czasem używałem, no i sztucera, ale ten to był specyficzny bo z austriackiego mannlichera z pierwszej wojny przez rusznikarza z jednostki woj. zrobiony, czy przerobiony. Miał zamontowany na dołożonej szynie celownik optyczny ze zmiennym powiększeniem, tak że praktycznie zabójcze to było okrutnie. Kaliber mały, ale pocisk parszywieńkij;( Została mi na pamiątkę pradziadowa “tułka” z lufami z damasceńskiej stali już tak cienkimi, że i strach kupnym nabojem załadować. Parę swojej roboty jeszcze do niej mam. I maszynkę do robienia nabojów też:) Nawet na pamiątkę trzymam “loftki”, choć one już przecież zabronione od dawna. Nie poluję już wiele lat. Bo i po co?:)
Senatorze, widzę, iż leśny zwierz ma niezwykłe szczeście z powodu Twojej rezygnacji:)) Mnie kiedyś dawno temu kolega próbował namawiać na myśliwstwo. Niezbyt mi się to spodobało po pierwszym polowaniu, kiedy zastrzelił sarnę (mówił na nią koziołek) a ta biedna umierała kilkanaście minut. Nawet ryby nigdy tak okrutnie nie potraktowałem:(((
Ja jestem jedynakiem, a wszyscy, od dziada-pradziada w mojej rodzinie polowali, to i mnie nie wypadało Ojcu odmówić gdy wspomniał, że koledzy jego to z synami na polowania jeżdżą!! Polowałem więc i ja. Dzików, lisów trochę, zajęcy ustrzeliłem ci ja, oj ustrzeliłem. Jeden raz tylko wykupiłem strzał do kozła. I strzeliłem, właśnie z tego sztucera….. Nigdy więcej nie strzelałem już płowej zwierzyny. Tylko ten jeden raz…. Ptaki tak. “Do pióra” byłem naprawdę dobry…….. A później przestałem. Zawsze bardziej pociągało mnie wędkarstwo, jeszcze od pędraka. I tak zostało. Zabiłem wiele zwierząt, może dlatego teraz opiekuję się bezdomnymi kotami…..A koty kocham najbardziej:)
Właśnie, do dziś pamiętam oczy tej sarny! Ryby patrzą jakoś tak bezosobowo, a może tylko nam się tak wydaje???
Nie, Stateczku, nie wydaje się nam…. Kozioł po strzale wydaje się płakać. Ja wiem, że to nie żal za życiem, a fizjologia…….ale już więcej nie chcę tego oglądać……
… pewnie się tak wydaje….. wyciagnięte z wody jednak walczą…. a oczy maja zdecydowanie mniej wyraziste niż sarny i koziołki :(((
Zauważ, że oczy ryb, może przez zupełnie inną budowę, są takie odmienne, jakby wszystkie miały jeden wyraz. Nawet oczy sandacza, najdziwniejsze dla mnie w rybim świecie są takie bezosobowe. Ryba jest tak różna ssakom, że łatwiej ją…… no…. zamordować!
Czy to prawda, że owieczki przed śmiercią płaczą??? Ponoć czują, że…Kurde, ale temat… :(( “Obława, obława na młode wilki….A myśliwemu co mnie dojrzał już się śmieją oczy”:(((
Ja wolę: “..tot, katoromu ja był priedznaczen, ułybnułsia i padniał rużio…!”
Wiem. Mogę ich obu słuchać:)
no tak….. ryba bezdźwięcznie otwiera pyszczek i szybciej chyba umiera. bez wody :(( a oczy ? widziałam kiedyś ugotowaną rybę z oczami……… brrrrrrrrrr……
Etyczny wędkarz schwytaną rybę albo natychmiast wypuszcza do wody, albo przechowuje w specjalnej, zanurzonej w wodzie siatce rozpiętej na sztywnych obręczach. Siatka jest bezwęzłowa, a ja używam zawodniczej, siedemdziesiąt cm. średnicy i ponad pięć metrów długości. Po połowie ryby albo się zabija, albo wypuszcza. Jedynie ryby łososiowate po złowieniu wypuszcza się natychmiast (nie wolno przechowywać), albo natychmiast zabija.Nie wolno pozwolić by ryba bez wody “usypiała”!
myślistwo i łowiectwo są dla ludzi….. słusznie piszesz, że etycznych; inaczej jest to mordowanie zwierząt… a już wnykarzy to bym sama udusiła:(
Do mojego znajomego leśnika kłusownik z “obrzyna'”strzelał! Leśniczy był lepszym strzelcem i drań dostał “trzema zerami” z dwudziestu metrów. Podziurawiony był nieźle, ale przeżył. Dawno to było, ale było! Aha, “000” (trzy zera) to bardzo gruby śrut. Takim strzelało się np do zajęcy,a i można było też do lisów i wilków. Loftki są najgrubsze, ale już w dawnej formie ich się nie używa.
Dobry wieczór ! :)))) melduję się Groźny Senatorze….. :)))) cała i zdrowa…..:))))
Dobry!:)))) Proszę się powycierać, piasek z włosów wymyć. Jacht podniosą z dna jutro:))))
oj… zaraz się myć:((((….
… a łajba stoi grzecznie zacumowana; jakaś mało chętna do zwrotów przez kil była :))))))
I.. jak było??? Psze Pani:)))))? Witaj:)))
Właśnie!:) Od dziecka się zastanawiam kto wymyślił żeby myć nogi!!??:)))
:)))) i uszy !!!
Przepraszam, czy jest tu Ktoś, czy wszyscy udali się na kolację???:))) Wiem, wiem, wiedźminka się myje:))))
🙂 A już miałem zanucić starą piosenkę “…po ogrodzie chodzę sam, to zajrzę tu, to zajrzę tam, ale jak wśród kwiatów miłą znaleźć mam, jak znaleźć mam…?”:))) Jak było w ogrodzie???
:)))) Czy mam wyliczyć wszystkie kostki jakie czuję, że mam + mięśnie i ścięgna iiiiii już sama nie wiem.. co mam:))))) O! Wiem na pewno, że mam ręce pogryzione przez mrówki.. No cóż, Tadeusza nie było, a szkoda:)))))
No proszę! Kolega nam się ucieszy!!!:))))))) I będzie żałował!!!!!!!!!!!!:)))
:)))))))))))))))) załapałam…. spóźniony zapłon:)))))))))))))
:))) Wiedźminki nie przeciągali pod kadłubem…… to i myć się nie musi :))))
… a było relaksowo, widoki urzekające, tylko mało żywiny: trochę kaczek, jedna czapla i dwie pary łabędzi…… do podziwiania.. :))))… słońce też było …..
te tereny ciągle czekają na ” odkrycie” i zagospodarowanie…. tyle, ze tradycji brak….no i kasy ;. zachodni sąsiedzi są w tym duuuużo lepsi:(
Łatwo tam się zgubić. Ale ryby są, oj są!:(
:)))) dużo tej wody i to krętej….. ale od czego GPS? :))))
Współczesna “nić Ariadny”:)))
W ogóle????:))))))
Tera ja nie załapuję!:((
:))) Moja wina, że Ktoś sam do siebie pisze???:)))) Nie moja:))))
“Mimozami jesień się zaczyna, złotawa, krucha i miła” :))) i w objęcia tego, któremu się nie odmawia..:))) Spokojnej.. Dobranoc:))))
Dobranoc…. to o tej piosence myślałaś zanim Senator urządził ostre strzelanie ?:)))))
O tej, o tej jak znam życie. Mogła uprzedzić:(
Dobranoc….. lampka świeci, oczy się same zamykają…. szok tlenowy ?:)))))