Archive for Rok Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej

Najpiękniejszy sen

Wczoraj śnił mi się znów, dla odmiany,
najpiękniejszy mój sen — niezrównany! —
o pływaniu w powietrzu jak w wodzie.

Ludzie ze snu nic o tym nie wiedzą.
Wciąż się szczycą postępem i wiedzą
i są z prawem grawitacji w …

Być kwiatem?

Rozkwitają. Milczą pośród liści.
W kij związane lub pną się na kratę…
Dekoracje? Jeńcy? Statyści?
Łatwo chwalić kwiaty,
Lecz być kwiatem…

Zapach jesienny

Już liście zieloną wyzionęły duszę
i pachnie nią teraz ten park,
gorzko, fiołkowo-parmeńsko,
grzybami, dębami i miętą,
oczekując przybycia zakochanych par…

Odurzający to zapach,
właściwy jesiennym fermentom –
ma równocześnie siłę kobiecą
i słodycz męską…
tajemniczo brzmi szelest bezwładu,

uroczy …

Na Zaduszki…

Zardzewiały pąk róży, fiołek purpurowy,
Ziarna maku z uciętej, niegdyś szumnej głowy,
Liść zatrzymany w biegu
I płaczu pokusę
Zalejmy jak łza czystym, mocnym spirytusem.
Jeszcze garść pocałunków –
Zwarzonych jarzębin,
I niech butlę na słońcu wiatr jesienny ziębi,
Byśmy …

Jesień

Gąszcz złotoblady
jak zeschły wieniec dębowy,
jak stos listów pełnych miłości i zdrady,
o których już nie ma mowy.

Obręcze gałęzi płowych
wiążą się w koszyk złoty.
Tam sarny wstają z klęczek, tu szeleszczą sowy
i wiewiórki wyskakują jak z

Pyszne lato

Pysz­ne lato, paw ol­brzy­mi,
sto­ją­cy
za par­ku kra­tą,
roz­to­czyw­szy wa­chlarz ogo­na,
któ­ry się czer­nią i fio­le­tem dymi,
spo­glą­da wko­ło oczy­ma pło­wy­mi,
wzru­sza­jąc zło­tą i błę­kit­ną rzę­są.
I z błysz­czą­ce­go łona
wy­da­je krzep­kie krzy­ki,
aż drży ło­pu­chów zie­le­ni­ste mię­so,
trzę­są się

Wściekłe bratki

Je­den z brat­ków, go­rą­cy i ama­ran­to­wy,
pa­trzy mi pro­sto w oczy groź­nie jak sa­mu­raj.
Cała grząd­ka spo­glą­da cięż­kim wzro­kiem sowy,
fioł­ko­wa, gra­na­to­wa, czer­wo­na, po­nu­ra.

Ten nie­bie­ski już więd­nie. Tam­ten żół­ty te­tryk,
zło­śli­wie i ze wstrę­tem marsz­czy nos wklę­śnię­ty,
a ja­kiś …

Uskrzydlone słowa

Jest w pewnym włoskim muzeum
Dzbanek z Afryki,
W sto lat po zgonie Safony
Wizerunkiem jej ozdobiony:
Safo, czarna, złocista, wiśniowa i płowa,
Spoczywa z książką na kolanach,
Której wyraźny tytuł: „Uskrzydlone słowa”,
A niżej strofa,
Cienkim pędzlem malowana:
„Powietrzem

Samobójstwo

Samobójstwo – to nie to, co myślicie.
Któż by się tam zabijał z powodu zmartwienia!
Żyć jest słodko, a smutek to życie!
Chodzi o co innego. Że nic się nie zmienia.
Rzeczy zwykle udają, że o niczym nie wiedzą.
Rozdarte …

Głaszcząc psa

Mi­ło­ści po­trze­ba pie­skom, mi­ło­ści jak czło­wie­ko­wi…
Żyw­no­ści czy­stej jak owoc, słod­kiej jak głos sło­wi­ka.
Pies, pod do­tknię­ciem rąk mo­ich, oczy w ma­rze­niu za­my­ka.
Zmrok idzie, w nie­bie mal­wo­wym zie­lo­ny wy­bły­snął no­wik.

Mi­ło­ści nie zna­ją kro­wy, psz­czo­ły, pa­ją­ki, kwia­ty.
Obca jest

Szkicownik poetycki 40

Mądry nie nudzi się nigdy – powiadają.Głupi nudzi się często, ale cierpi nad tym.A gdyby tak nudzić się z upodobania ?

Nauczyła mnie wspaniałej ochotniczej nudy mała żaba zielona.Wypasiona majowym powietrzem i spokojna, spoczywała na liściu malinowym, błyszczące oczy utkwiwszy

Kto chce bym go kochała…

Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury
i musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do góry. 
Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na ławce 
i przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce.
 

I

Rodzina czarownicy

Przyrzekam wam miłość dozgonną,

siwe dzwonki szaleju, błędna beladonno,

sowo, nowiu,ropucho, puchaczu i hieno,

tytoniu bladolicy

i bzów czarnych posępna, zżółkła walansjeno.

Ja, wiedźma bez ożoga,

z sercem opalonem

tęskniąca za dalekim, ubogim demonem,

wpatrzona w świat jak w

Królowa (śniegu?)

Dobry wieczór, zatem zaczynamy rok Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, poetki kontrastów. Skoro mnie to przypadło w udziale, proponuję Białą Damę – wiersz przewrotny, bo zaczynający się sceną jak z powieści albo filmu grozy (i od razu łup! rym do „zgrozy” – „tuberozy”, samo …