Archiwum autorskie: 

Portret kobiecy

Musi być do wyboru,
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna

Trzy słowa najdziwniejsze

Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.

Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.

Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.

Drzewo, które umiało dawać…

Było sobie drzewo, które kochało małego chłopca.
Chłopiec przychodził do drzewa codziennie. Z jego liści splatał sobie wieńce na głowę i udawał leśnego króla. Wspinał się po jego pniu. Huśtał w jego gałęziach. I zjadał owoce.
Razem bawili się w …

Dominik

Nocny świat oglądany przez taksówkowe okno zawsze wygląda trochę dziwacznie.
Zwłaszcza gdy jeszcze parę godzin wcześniej mrużyło się oczy przed blikującymi plamkami turkusu harcującego na rozhuśtanym Jeziorze i pozwalało słońcu błądzić po wypukłościach nagiego, pachnącego roztartym tatarakiem ciała.
Jeszcze masz

Dziaberliada

Brzdęśniało już; ślimonne prztowie
Wyrło i warło się w gulbieży;
Zmimszałe ćwiły borogowie
I rcie grdypały z mrzerzy.

O strzeż się, synu, Dziaberłaka!
Łap pazurzastych, zębnej paszczy!
Omiń Dziupdziupa, złego ptaka,
Z którym się Brutwiel piastrzy!

A on jął w

Oskar (3)

Bo te staruchy to zawsze dziwne były…
Łaziło tylko toto z kąta w kąt. Powolne takie. Ślamazarne.
Mruczało coś do siebie. Mamrotało. Albo śmiało się – jeden chyba Bóg wie – do czego.
Ale co jemu do takich? Mało go …

Adolf (2)

Tokuje gniewnie już od siedemnastu minut…

Nie przerywa mu. Wsłuchuje się w melodię słów, która przywodzi jej na myśl rytmy djansa.
Jest stary, pomarszczony, żylasty. W ascetycznej twarzy pobłyskują żółte zęby, co nadaje jej wyraz wiecznej wściekłości.
Emanuje agresją: gdy …

Felippe (1)

Uwagę przykuwają ręce. Małe, ruchliwe, ze szczupłymi palcami o paznokciach w kształcie migdałów. Wypielęgnowane i różowe. Uczestniczą w rozmowie na równi z ustami. Sfruwają na poręcz fotela, blat biurka; oplatają jedna drugą, przywodząc na myśl taniec kolibrów.
Starannie modeluje głos, …

Dominika

– Zawsze byłaś pomylona! – wrzasnął. Potem zakręcił się na pięcie i tyle go widziała…

Siedziała przy kuchennym stole i tępo wpatrywała się w niebieską serwetę.
Co miała mu powiedzieć? Że seks z nim przeważnie był do niczego?
Urodziła mu …

Łzy w kinie

Łzy w kinie płyną łatwiej.
Łatwiej niż w życiu (pomoc:
zgaszenie na sali świateł)
ale i łatwiej niż w domu,
przed własnym telewizorem:
za wydatek na bilet
pragnie się mieć wieczorem
coś uchwytnego: chwilę
śmiechu lub – zwłaszcza – łez

motyl

motyl niecnota po łąkach się błąkał
wśród traw żywot pędził nietrwały
rosą poiła go słodka poziomka
złocienie chłodu mu użyczały

gdy macierzankę uwodził płochliwą
dumną azalię rozlśniło słońce
zapałał motyl uczuciem prawdziwym
wyszeptał słowa miłością tchnące

dzwonki kielichy uniosły beztrosko

Juliano i Rosa

Stoi na uboczu. Jasne kosmyki niesfornie wymykają się z eleganckiego upięcia. Błękit bluzki odcina się od ciemnego tła, załamując ostatnie promienie światła.

Nikt nie miał takich miodowo-miedzianych pasem zaplecionych w gruby, spływający wzdłuż pleców warkocz. Ile razy musiał opierać się …

Bo miłość jest…

Dzieciństwo spędziłam w starej kamienicy. Sąsiedzi byli przeważnie spokojnymi ludźmi, a ich drobne dziwactwa nikomu nie przeszkadzały.

W oficynie mieszkało małżeństwo z trójką dzieci. Ona – istna horpyna – barczysta, umięśniona, z wąsem nad górną wargą. On – szczuplutki, drobniutki …

Wielkanoc

Nie pracuję, o Panie, a przeciem strudzona!
Nie dźwigam snopa kłosów, ani wody dzbanka;
Anim ja Ruth kłosiarka, ni Samarytanka,
Jakoż Ty ku mnie, Panie, wyciągniesz ramiona?

I jakoż — gdy Cię zwróci skruszona mogiła,
Kiedy już Ciebie spotkam, Świętego

Interwencja

Każdemu zdarzyło się mieć sąsiada. Taki specjalny gatunek: sąsiad-wiecznie robię remont, sąsiadka-wycieraj te buciory, sąsiad-zamykaj te drzwi, bo śniegu nawieje
Uciążliwi to ludzie, ale cóż?
Żyj i daj żyć innym.
My też mieliśmy sąsiadkę.…

Żeby ci czasem nie zaszkodziło

Lepiej nie mów nic – przemęczysz język,
a to organ bądź co bądź niezbędny,
aby dziarski wydobywać z siebie śpiew;

grzbietu też nie prostuj – to zły sposób,
łatwo może ci trzasnąć kręgosłup,
trwaj w zgarbieniu i tyraj za trzech;

Bo madka to stan umysłu…

Jeden z moich Profesorów zwykł był powtarzać, że nieszczęścia chodzą stadami.
Inny dodawał, że w każdym splocie tragicznych wydarzeń musi pojawić się nieco komizmu – choćby dla lepszego ukazania tych pierwszych.

Zima była piękna tamtego roku…
Chmurna, wietrzna, temperatury oscylowały …

Zielnik do wypełnienia

A na pierwszą kartkę wkleił się złociście zapach letnio pszczelny
(czasami się zbiera słów bezprzyczynowych i rozmarzeń zielnik).

A na drugiej kartce strzępi się pytanie zielem tajemniczym:
„Czemu zwykle w bajkach mają złote włosy wszyscy królewicze?”

A na innych kartkach

Obraz zgaszony kawą zbożową

W zegarze
złote myszy
gryzą czas okrągły

czarne czarne tło

gdzie ten kogut pieje?
u studni czopowych grzebieni?
od czopowej szczęki chałupy?

czkają kawki
siwieją na świcie

kogut
mokrą czerwień
roztrząsa w złote śmiecie

w czerwonych garnkach
siwa
kawa
czyha

No to bum!

Dawno, dawno temu w pewnym kraju nastał czas zamachów terrorystycznych, podkładania bomb w miejscach publicznych, wysyłania straszących listów…
Słowem – panowała totalna psychoza.

Wracaliśmy z Kolegą do domu pociągiem.
Znaleźliśmy wolny przedział.
Po jakimś czasie dosiadł się jakiś jegomość. Potem …