Dzisiaj wiersz może niekoniecznie związany z listopadem (zerknąłem w tomik i te jesienno-pierwszolistopadowe wiersze Patrona są b. depresyjne, żeby nie powiedzieć czasami makabryczne, więc wolałbym oszczędzić ich Wyspiarkom i Wyspiarzom), ale – mimo że osadzony w epoce gierkowskiej (z tomu Ja wiem, że to niesłuszne (1977)) – zastanawiająco aktualny. Może nie w kwestii sarkazmu dotyczącego cenzury („anonimów nie drukujemy”), ale stanu mediów, zajmujących się w większości powierzchownymi, błahymi i pretekstowymi tematami, jak najbardziej. Czytając ten wiersz mam wrażenie, że po niemal pięćdziesięciu latach zatoczyliśmy koło, tym bardziej, że w niektórych dyskusjach w sieci pojawiają się osoby, które tematy takie, jak „czy Ziemia kręci się wokoło Słońca, czy Słońce wokół Ziemi, a jeśli tak lub nie, to dlaczego” traktują z pełną powagą. No i „bony towarowe” ustąpiły miejsca „kuponom na zniżki”, ale czy to taka wielka i istotna zmiana? Chyba nie.
Napiszcie do nas, co o tym sądzicie
Ponieważ zależy nam na szczerej i spontanicznej
wymianie zdań z naszymi czytelnikami,
pragniemy poddać publicznej dyskusji
następującą kwestię, która stanowi drażliwą
bolączkę codziennego życia i domaga
się zdecydowanej odpowiedzi:
czy Ziemia kręci się wokoło Słońca,
czy Słońce wokół Ziemi, a jeśli tak
lub nie, to dlaczego?
Najbardziej spontaniczne i szczere opinie
zostaną nagrodzone bonami towarowymi;
anonimów nie drukujemy.
Napiszcie do nas, co o tym sądzicie.
Dzień dobry na nowym pięterku. Sam wiersz dość krótki, ale treściwy. I podszyty tym sarkazmem, który b. u Patrona lubię.
Apel, jak widać, poruszył publiczność, skoro do tej pory żadnego odzewu!
Ja u siebie dokończyłem dzisiaj epopeję pt. „Szafka łazienkowa”, więc nie miałem czasu zastanawiać się nad problemami względności krążenia. Zresztą, do tej pory nie uzgodniliśmy, kto u nas pełni rolę Słońca, a kto Ziemi…
Ostatnie stwierdzenie przypomniało mi (ja lat ok. pięciu) pierwszą poważną kłótnię z Przyjaciółką (Ona lat ok. siedmiu), która zażyczyła sobie być słoneczkiem, a mnie nazwała gwiazdką. Uparłam się, że wolę być księżycem, co skutkowało obopólnym podtrzepakowym fochem i rozejściem się do swoich domów, oraz podziesięciominutnym spotkaniem w połowie drogi, zakończonym zgodą na księżyc rodzaju żeńskiego czyli księżyczką bez ni 😉
Dzień dobry, Tetryku:)
Dzień dobry, Leno!
Byłyście jeszcze za małe, żeby wiedzieć o Selene. Ale i tak miałaś szczęście: ja się zetknąłem z męskim, acz starannym zdrobnieniem księżyca jako księżycycek…
Nie dość że niepoprawnie zdrobnione, to jeszcze trudno powiedzieć, dla którego elementu większym dyshonorem jest towarzystwo tego drugiego…
Znakomite! Dzieci potrafią!
🙂
Moi Drodzy, dawno mnie nie było, bo podróżowałem a potem chorowałem. Właśnie przed chwila przeglądałem notatki z podróży i co tak znalazłem? Samolot startował z lotniska im Kopernika (Wrocław) a lądował na aeroporto im Galileusza (Piza). Obaj panowie na tyle odważni, żeby nie tylko iść pod prąd „obowiązującej linii partii” i myśleć po swojemu o tym, czy Ziemia czy Słońce. Z naszej perspektywy obaj byli jakimiś desperatami, skoro odważyli się ignorować ostrzeżenia i uparcie przebijać skale zabobonu, drążyć tunel do wiedzy naukowej. Przesadzam? Od tego są metafory, a ta jest jak najbardziej na miejscu, bo pokazuje ciężar i gęstość tego, z czym późnorenesansowy astronomowie musieli się zmagać. Bo to nie była jakaś tam mgiełka, tylko skała. Piotrowa skała.
No, Kopernik oczywiście wykazał się odwagą myśli, ale o ile się nie mylę, na publikację De revolutionibus.. zgodził się dopiero na łożu śmierci…
Był racjonalista, nie samobójcą przecież*
Dzień zaduszny obdarował nas filigranowymi płatkami pierwszego śniegu. Wirowały zaledwie parę minut i topniały, nim dotknęły ziemi, ale – były 🙂
Poza tym dzionek vegekucharzowy – babka ziemniaczana, gulasz z tofu i ekogrzybówka:)
A na deser kakao na owsianym mleku, z miodem i cojamamem:)
Rude, oczywiście, oznajmiło, że żadnych skaz nie ma, więc nie zamierza się wygłupiać;)
Nadreptałam się, więc teraz zamierzam odpoczywać. Odspacerkowo też. W końcu wczoraj/dziś należy mi się bardziej, niż jakiegokolwiek innego dnia 🙂
Dzień dobry, Wyspo:)
Oho. Śnieg, powiadasz. A Psiuła lubi? Nie lubi? Ignoruje? Czy też wobec ilości filigranowych na razie nie wyraża zdania?
Trochę to jednak niepokojące, że tak od początku listopada ten śnieg. Czy to się zdarzało w Waszych okolicach o tej porze (roku) już wcześniej?
Quacku „za moich czasów” tzn. w czasie mojego dzieciństwa zazwyczaj na Wszystkich Świętych był śnieg i modnisie wyciągały swoje futra.
No ale to jest ta różnica pokoleń !
No proszę, a ja nie pamiętam. Jesień, tak. Deszcz, jak najbardziej. Zimny wiatr, niestety owszem. Ale śniegu nie kojarzę.
Bo jesteś „później urodzony”.
No, prawda.
Tak. Byłabym rozczarowana, gdyby stało się inaczej, bo od lat tego (oraz/lub poprzedniego) pada, choć parę płatków, ale – zawsze 🙂
A, jak tradycja, to tradycja
🙂
A Rude pierwszy (ale taki, który się bieli) śnieg każdorazowo wprawia w osłupienie zakończone czymś w rodzaju kwiku i galopu 🙂
Potem jej entuzjazm odrobinkę maleje, ale tylko odrobinkę. Zawsze wraca z ubielonym nosem:)
Wspaniałe. Może jakieś geny po huskych? Albo owczarkach jakichś?
My ją podejrzewamy raczej o (kufa) wilczowatość lub (ogon, umaszczenie) lisowatość.
Kiedyś najbardziej skłanialiśmy się ku (upodobanie do obgryzania drewnianych elementów) bobrowatości 😉
To by jeszcze musiała mieć łuskowatość (na ogonie)! 😀
To się nazywa szyszkowatość 😉
Wiersz w punkt.
Nie podejrzewam, by producenci pseudoartykulików internetowych zaczytywali się Barańczakiem, więc, znany od Starożytności (wtedy o rodzaju opinii świadczyły ciężar, częstotliwość i świeżość rzucanych produktów spożywczych), chwyt z pozornym zainteresowaniem stanowiskiem odbiorcy zdaje się być nieśmiertelny. Odżywa od czasu do czasu niczym hydra, której kolejne niedbaluchy nie fatygują się nawet, by sprawdzić czy, i jak dokładnie, obcięli mitologiczne łby ;
Bardzo podoba mi się tu nie tylko nowomowna bełkotliwość treściowego zderzenia błahości tematu z ciężarem użytych słów, ale także ta formalna. Właściwie końcową konkluzję można odnieść zarówno do zadanego pytania, jak i do ostatniego akapitu, bądź… zdania 🙂
Dzień dobry, Quacku:)
Dzień dobry. Tak, ten wiersz w sumie „łamie czwartą ścianę”, chociaż ona niby w dramacie, a nie w liryce.
Czwarta ściana to trick psychologiczny 🙂
I konwencja, owszem. Ale jak ją łamiesz i wpuszczasz czytelnika do świata przedstawionego, to jednak zawsze każe zadać pytanie o realność naszego świata względem tego przedstawionego i (no właśnie, czy naprawdę?) podrzędnego.
Osobiście nie uważam światów kreowanych w wyobraźni autora za podrzędne. Raczej za równoległe jestestwa, mniej poznawalne, ale podobnie naszpikowane detalami, które nie zawsze da się odtworzyć/pokazać odbiorcy, który – siłą rzeczy – musi sobie radzić sam, stając się niejako współkreatorem, więc także każdokrotnym łamaczem czwartej ściany 🙂
Hm. Wieloświat. Bardzo dobrze!
Sarkazm tego wiersza aż zanadto czytelny – ale dopiero teraz, gdy mamy nety i kabarety, zatem umiemy obśmiać co się da. Wtedy nie było to takie oczywiste, nie każdy dotykał relacji obywatela z władza (tu posrednikiem jest jakieś domyślna gazeta ) dlatego myśle, ze znakomicie udało się Baranczakowi sparodiować tamta nowomowę i coś w rodzaju kgbowskiej prowokacji.
Wydaje mi się, że satyra, pamflet czy pseudopanegiryk są równie stare i znane jak pojęcie władzy/władcy:)
Oczywiście że żadne społeczeństwo nie było wolne od strasznych mieszczan, istniały jednak też bardziej spostrzegawcze i mniej łatwowierne grupy prześmiewców, sarkastyków, wydrwigroszów. Jakaś równowaga musiała przecież być, żeby świat mógł się kręcić bez nieustannego wykopyrtania 😉
Dzień dobry, Laudate:)
Tak, to też. Czyli że dobra poezja, skoro można odczytywać na tylu płaszczyznach.
A i dzisiaj, jak napisałem w poście, aktualna.
Witam na patronackim pięterku.
W gronie osób, z którymi chodzę po górach okazało się, że jest koleżanka, która uważa, że to Ziemia jest najważniejsza, więc wszystko krąży wokół niej.
Gdy się o tym dowiedziałam nie mogłam uwierzyć, myślałam, że to żarty, gdyż jest to kobieta, która gra namiętnie w brydża, więc wydawało mi się, że umie myśleć logicznie.
Być może dla niej logika kończy się przy stoliku brydżowym?
Dobry wieczór!
Z orientacją w terenie też sobie świetnie radzi.
Ale w kosmos w takim razie lepiej jej nie wysyłać!
Dobry wieczór, Wyspo!
Hej, dobry wieczór! No i masz, u Leny śnieg, a u Was? Chyba jeszcze daleko?
Chyba jeszcze trochę poczekamy tutaj na śnieg. W tamtym roku w ogóle nie było. Właśnie wróciłem z ogródka, trochę odchwaszczałem grządki. Jest chłodniej, ale da się wytrzymać. Około 20. 🙂
A my właśnie zmieniliśmy opony na zimowe. Na poniedziałek zapowiadają przymrozki
U nas właśnie spadło do dwóch na plusie:)
Dobry wieczór, Riverze.
Dobry wieczór, Leno:)
To już niedługo pewnie bałwana będziesz mogła ulepić ze śniegu.
Albo zaprząc Rudą do sanek 😉
Dziś w ogóle był pierwszy, prawdziwie listopadowy dzień:) Ze wszystkimi niuansami światła, odpowiednią przejrzystością powietrza, charakterystyczną barwą nieba, drzew, budynków, trawy. Z typowymi, uszczypliwymi momentami, muśnięciami wiatru na policzkach, wargach, bezrękawicznych rękach. I nawet ze specyficznymi, rozchodzącymi się w tej przestrzeni woniami i dźwiękami:)
Jest to pewna pociecha, że wskazówki roczne znów przesuwają się w znane miejsce na cyferblacie.
Pomimo, że jestem pesymistą, trzeba myśleć pozytywnie.:)
Grudzień, styczeń…, maj i wiosna!
I takie myślenie lubię!
Jadę na zakupy, jakby co, to dobranoc Wyspo!
Spokojnych zakupów, a potem i nocki! 🙂
U mnie teraz minus 1.
Och, mam nadzieję, że ogrzewanie wyrabia!
U mnie w bloku w Krakowie jest centralne ogrzewanie, to jest ciepło.
Syn dzielnie pojechał do chatki w Stróży to…będą za to odpowiednie rachunki za prąd.
Umykam również, dobranoc!
Dobranoc!
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Sam nie wiem, po co już wstałem…
Żeby pójść podziwiać piękną złotą jesień?
A wiesz, to jest jakiś pomysł! 😉
Ja wstałam koło dziewiątej, żeby nie mieć problemu z wieczornym zaśnięciem;)
Dzień dobry, Tetryku:)
Dobry wieczór, Leno!
Ja wstałem przed ósmą, urządziłem sobie kąpiel, potem sniadanie – i dopiero nastał czas na refleksję jak wyżej…
Witajcie!
Dzień dobry, dzisiaj sobie pozwoliłem dość liberalnie pospać, a opór był daremny
To co, pannę Esmeraldę prosimy o lunch?
Też się powylegiwałam przyniedzielnie:)
I dobrze mi to zrobiło.
Dzień dobry, Quacku:)
Nocką przymroziło, zaganiając nas pod cieplutkie piernaty:)
A niedzielnie cisza, spokój, bo Smarkactwo z Rudym integruje się rodzinnie pozadomowo:)
I co tu robić z tak miło zaczętym dniem? – pomyślałam sobie przy śniadanku. I postanowiłam pobroszyć 🙂
Dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry! „Daj, ać ja pobroszę, a ty poczywaj”?
Daj, ać ja pobroszę, a ty podziwiaj! 😉
Ooo
Dzień dobry!
Dzień dobry!
Dzień dobry, Riverze:)
Jestem zbulwersowany po przeczytaniu na polskim portalu o incydencie halloweenowym w którymś miasteczku. Matka jednego z dzieciaków pokazała co ludzie włożyli do cukierków. Były to małe gwoździe. Przecież to jest chore. Jak można być takim wrednym człowiekiem. Nie jestem fanem tego obyczaju, ale przez myśl coś takiego by nie przeszło. Najgorsze jest to, że w komentarzach niektórzy popierali wyczyn. Normalnie brak słów, jestem załamany. Dzisiaj pewnie ci ludzie siedzą w kościele i dobrze się czują.
Nie przesądzam, gdzie siedzą, ale zgadzam się z Tobą, że to jest karygodne. Podejrzewam, że podobna motywacja, co u tych, co rozrzucają w miejscach publicznych kawałki mięsa lub kiełbasy nadziewane podobnymi specjałami (albo trutką na szczury). To jest socjopatia moim zdaniem, podejrzewam zachowanie „bo mnie to przeszkadza” (dzieciaki chodzące od drzwi do drzwi na Halloween albo pieski w parkach).
Mam nadzieję, że ci akurat siedzą już w areszcie.
Zwyrodnialców nie brakuje nigdzie.
Swojego czasu głośna była sprawa typów faszerujących kiełbasę pobitym szkłem i podrzucających ją bezdomnym psom. Kiedy ich wreszcie złapano i spytano, czemu to robili, odparli, że „O tak o. Dla żartu.”. Ten żart sporo ich kosztował, więc mam nadzieję, że cukierkowych żartownisiów będzie kosztował odpowiednio więcej.
Gorzej jeśli stoi za tym ideologia walki o „wartości chrześcijańskie” i dla niektórych będą bohaterami.
Niezależnie od pobudek też bym chciała, aby byli w areszcie.
Podejrzewam, że to właśnie „wartości” były tu podłożem. Pamętacie szpilki z ceną wbijane w pakieciki prezerwatyw?
Przy cenie na szpileczce przynajmniej było wiadomo, czego się nie spodziewać…
Pamiętam kolegę-sprzedawcę, który, zarykując się śmiechem, opowiadał o superżarcie, jakim wydawało mu się przekłuwanie prezerwatyw z przesłaniem: A może się komuś przytrafi, he, he!.
Dobry wieczór, Tetryku:)
No to o tym żarcie nie słyszałem. Co za głupota w takim razie!
Popołudnie upływa mi na broszkowaniu przy akompaniamencie nokturników Schumana, więc choć za oknem dzieje się, czuję się całkiem cieplutko:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór.
A ja po południu pojechałem z niedużą roboczą, branżową, ale i miłą wizytą, a teraz już po przerwie idę szukać dobranocki.
A ja byłam na małym spacerku na Rajsko. Wróciłam zmarznięta do domu i z przyjemnością po obiedzie wlazłam pod kocyk z herbatką.
Dobry wieczór, Leno:)
A ja jestem dziś po dłuższym spaniu, czas już się wyrównał.
Nie uwierzycie, ale chyba zakończył się już ostatni akt sztuki „Opróżnianie mieszkania po mamie”. Ciekaw jestem, na ile aktów rozpisana jest sztuka o odgruzowaniu mojego mieszkania?
Gratulacje z okazji ukończenia etapu!
Jak odgruzowanie, to szufla i przez okno do kontenera:)
Ależ u mnie by się przydało. I w Krakowie i w Stróży.
Brawo Ty 🙂
Kochani, jutro rano muszę wstać na badania – pożegnam się już, dobranoc!
Dobranoc, Quacku!
Dobranoc, Quacku! Pozytywnych badań!
Dołączam do tych życzeń dla Q!
Mam pewien pomysł na pięterko i jak już pisałam wcześniej chciałabym dać go po tym patronackim.
Weszłam do kokpitu i zobaczyłam Rivierze, że budujesz pięterko.
Czy mogę najpierw dać mój?
Czekam tylko, aż tu urośnie.
Ależ oczywiście Makówko, nie ma problemu, poczekam. 🙂
Dziękuję. Chcę „pochwalić się” czymś, co było niedawno, o czym już pisałam w komentarzach.
Też będę już zmykać:)
Miłych snów, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Dobranoc Wyspo!
Dobranoc, Makówko!
Dzień dobry, zgłaszam się pokłuty, ale optymistyczny 🙂
Teraz czas na śniadanie, kawę i inne dobrocie, bo kłują, jak wiadomo, na czczo.
Pani Gieniu, poprosimy!
kawa ZAWSZE mile widziana
Albo mocna herbata z cytryną.
Deszczowo witam!
Dzień dobry



U nas słońce i ciepło
Na mojej drodze do pracy rośnie sobie drzewo orzechowe. W tym roku obrodziło tak obficie, jak jeszcze nigdy wcześniej…
Dziś rano przeszukałem okolicę drzewa w poszukiwaniu orzechów i znalazłem jeszcze dwie pełne garście… Czyli będzie co chrupać w korkach samochodowych (takie zajęcie ZAMIAST trąbienia na okoliczne samochody)
Niestety, to już chyba ostatnie orzechy w tym roku
Adios cne orzechy…
Witaj Krzysztofie!
Podeślij tu trochę słońca.
Ponieważ wpis Rivera już czeka w kolejce postanowiłam nie czekać, aż tu będzie 300 komentarzy, ale już dziś opublikować mój wpis.
Może wrócimy do dawnych dobrych wyspiarskich czasów, gdy ok. 100 komentarzy wystarczało, aby budować nowe pięterko? I co 2-3 dni było coś nowego do czytania.
Zapraszam piętro wyżej.
Dziśjużpoprackowe dzień dobry, Wyspo:)