Wyśpiewana przed dziesięciu laty przez F. Andrzejczaka lista strat ludzi kultury robi wrażenie swoją długością. Czymże jest społeczność naszej Wyspy wobec ośmiu miliardów mieszkańców globu? Gdyby podejść proporcjonalnie, nasza lista artystów klawiatury, którzy nas opuścili w sposób ostateczny, okazałaby się dłuższa…
Nasz skromny ogród pamięci mieści się, jak wiecie, nad stroną główną. W obecnym kształcie Wyspa istnieje od 2012 roku, pierwszy pomnik pojawił się na naszym cmentarzu już w następnym roku. Rok kolejny, 2014, był tragiczny: po kolei odeszło dwoje pionierów, walczących od dawna ze swymi organizmami: Jasmine i Incitatus, zwany Senatorem. To Senator, wraz z Matką Założycielką Allą i Basią Wiedźminką stworzyli to miejsce i nadali mu wyjątkowy urok i koloryt. Tego samego roku odeszła również Starsza Pani, jedna z onetowych przyjaciółek Wyspy.
W miarę upływu czasu Wyspa ewoluowała, nowi mieszkańcy osiedlali się, niektórzy z nich odpływali; w roku 2018 pożegnaliśmy Renę, jedną z niedawnych osadniczek, która zostawiła nam opisy małego Niderlandzkiego miasteczka, skąd zaglądała do nas…
Rok 2022 uraczył nas kolejną tragiczną serią. W maju pożegnaliśmy Miralkę, nazwaną w Miśkowej parodii Ptasią Panią, która wraz z małżonkiem zarażała nas zachwytem nad różnorodnością i barwnością świata naszych skrzydlatych sąsiadów. Jak dobrze, że River do nas dołączył i kontynuuje ten proces!
W sierpniu opuściła nas Bożenka, najstarsza z nas, przemiła i zawsze pogodna towarzyszka wyspiarskich losów, aktywna tu do samego końca. We wrześniu dołączył do niej Max, od dość dawna już niestety nie widziany bo złożony chorobą.
Na tym się kończy apel naszych zmarłych. Mam nadzieję, że na długo… Pamiętamy o Was, kochani!

Zacząłem od rocka, zakończę to wspomnienie „Kolędą dla nieobecnych”, choć do Bożego Narodzenia jeszcze sporo czasu, ale wszak to pieśń piękna, i bardzo na temat.
Pamiętając o zmarłych, nie można nie zadumać się też nad wędrowcami, którzy byli tu, tworzyli to miejsce i pewnego dnia odbili od brzegów Wyspy i ocean światowy nie przynosi od nich nawet pustych butelek…
Nastał już 1. listopada — czas na refleksję o tych, których już z nami nie ma…
Sama nie wiem, czy ten dzień wywołuje we mnie więcej smutku czy zadumy…
Dobrej nocki, Wyspo:)
Te dwie emocje są ze sobą nierozerwalnie związane…
Wspomnienia, wspomnienia… Czas się nie zatrzymuje, tak jak woda w rzece. Życie jest takie ulotne, nie wiadomo, jak, kiedy i gdzie nas to dogoni. Taki dzień wspominkowy, trochę zadumy, aż po rozczulenie. Wystarczy, więcej już nic nie dodam.
Dobranoc, Wyspo!
Dzień dobry i pogodny. Wpis bardzo potrzebny, bo przecież to trochę tak, jakby te Wyspiarki i Wyspiarze jeszcze trochę z nami byli. A wystarczy sięgnąć do archiwalnych wpisów…
Tak, pamięć to moc obdarowywania nieśmiertelnością…
A u nas niebo w szarościach lila i dwa ostatnie, dzielnie broniące się przed szarpiącymi podmuchami wiatru listki na zaokiennym klonie:)
Dzień dobry, Quacku:)
Piękny wpis.
Smutek i zaduma nad tymi, co odeszli, nad ulotnością życia.
Mnie intensywnie towarzyszy od wczorajszego pogrzebu:)
Witajcie!
Refleksyjny charakter miejsca i czasu zapewne nie będzie sprzyjał swobodnym pogaduchom. Zostawmy tu tylko świadectwa pamięci. Myślę, że wkrótce Mr Q. wybierze nam przedostatni wiersz Patrona.
Jasne! Może jutro?
Super. Po patronackim pięterku chciałabym zaklepać sobie kolejkę, bo mam pewien pomysł.
To może przed zaspokojeniem głodu na patronacką poezję taki maleńki aperitif dla zaostrzenia apetytu:):
Kiedy się cisza z mrokiem zaplotą w uścisku,
Szare lelki zmierzchnice bezszelestną zgrają
Na jednem opuszczonem dawno cmentarzysku
Ponad groby zapadłe jak widma latają…
Czasem skrzydło ich jaki krzyż pochyły muśnie,
Że stary krzyż się zbudzi, skrzypnie i znów uśnie.
Takie stare, drzemiące, pochylone krzyże
Zasnuły się wokoło oprzędzą pajęczą;
Dzień przędziwa te szare rozpłomienia tęczą,
A noc miesięczna na nie swoje rosy niże,
A te rosy perłami spadają na groby
Niby łzy nieobeschłe wieczystej żałoby.
Tam osika trwożliwie liściami trzepocze,
I powtarza za wiatrem swój pacierz żałosny,
Chwieją się rozczesane białych brzóz warkocze,
A płaczące żywicą pogarbione sosny,
Rdzawe konary swoje podnoszą w niebiosy,
Jak człowiek, który w bólu targa dłonią włosy.
W dole u stóp cmentarza jar głęboki leży,
A na nim niekoszona trawa się kołysze,
I pod wiatrem tak zda się niby woda bieży,
Garnąc się bujną falą w blask słońca i w ciszę,
Że rozbujana taka i drżąca na jarze
Zdaje się płynąć w bezmiar i ginąć w bezmiarze.
Tam w górze opuszczone mogiły samotne
Śpią pod wielką cichością i wielką tęsknotą,
Nad niemi zgraje lelków kołyszą się lotne
I opary pustkowia w gałęziach się plotą,
A z pochylonych krzyżów wieczorną godziną
Rosy na pajęczynach zwisają i płyną.
Zaś w dole ona trawa, która w sobie płynie,
Gdy wielkie skrzydło wiatru o fale jej trąca,
Szeleści szmerem świerszczy w zielonej głębinie,
I jest jak dziwna rzeka, wieczyście się rwąca
Do głębin mórz tajemnych daleko, daleko,
Gdzie wrosłe w ziemię fale szmaragdami cieką.
(Cmentarz – B.Ostrowska)
Dzień dobry, Tetryku:)
Dzień dobry, Leno!
Pięknie tu opisane dzisiejsze widoki
z jedną wszakże różnicą — obecnością licznych,
cmentarz zadeptujących jak długi, szeroki
bliskich, gapiów, turystów, sprzedawców ulicznych
oferujących lampki, wkłady, multum zniczy
przetykane stołami okropnych słodyczy…
ech byłoby milej
gdyby choć przez chwilę
wśród tego koszmaru
wypatrzeć ślad czaru
wdzięku i urody
słowem samą słodycz
😉
Zaduszna robinsonada.
Najpierw śródleśny cmentarzyk, trochę już zapomniany, z chylącymi się wiekiem krzyżykami i nieśmiałymi płomykami, pełgającymi w świetle dnia, na którym nawet wietrzysko musiało czuć się nieswojo i wolało zostać przed stareńką bramką…
Potem walka z rozszalałym wietrzyskiem i chwila zadumy przy kolumbarium…
A na koniec spacer po zakrzewionym labiryncie, wśród ustrojonych, rozjarzonych grobowców, życzliwie użyczających blasku opuszczonym mogiłkom z przetrąconymi krzyżami, na których czyjaś litościwa ręka zapaliła znicz…
I wreszcie dom. Z parzącą usta kawą i rozmową przy kuchennym stole…
Dzień dobry, Wyspo:)
Rano na cmentarzu, potem praca – i wszystko się udało harmonijnie pogodzić.
A teraz na przerwę.
A ja cmentarz, spacer, obiad, Wyspa.
Anna Dymna na cmentarzu Rakowickim powiedziała dziś do kamery (chyba TVN u?):
„Tyle znanych aktorów, piosenkarzy, artystów odeszło ostatnio, że chyba tam w niebie szykują jakąś premierę”.
Tylu Wyspiarzy i sympatyków Wyspy odeszło, że chyba tam w niebie pisana jest druga Wyspa?
Ha, kto wie?!
Miło byłoby pomyśleć, że po tamtej stronie czeka na nas druga Wyspa, jak u Tolkiena na odpływających z Szarej Przystani
Zajrzyj do cyklu Lukrecji!
Listopadowy wiatr przypomniał sobie nagle o Miasteczku:) Z prawdziwą pasją targał i gasił płomyki przyświątynnych zniczy. Uliczka pachniała wiekową kryptą, co chyba nie spodobało się niebu i bardzo wylewnie dało temu wyraz:)
Chiliczekoladowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór! Tu też wiało, a przez komórkę nawet ostrzegało przed wiatrem. Ale z padaniem było wstrzemięźliwie.
To pysznie tam masz! 🙂
Mnie jeden z podmuchów omal nie wywrócił.
Dobrze że tuż obok było silne Smarkackie ramię 🙂
Dobry wieczór, Quacku:)
A jak zamiatało liśćmi, zwłaszcza na cmentarzu! (Który tutaj jest w lesie, co czasem skutkuje tym, że pod nieobecność ludzi przychodzą sarenki i zżerają co smaczniejsze kwiatki z grobów)
U nas dzień był piękny, jak widać na załączonym powyżej obrazku.
Herbaciany dobry wieczór! 🙂
Nad śródleśnym cmentarzykiem i aleją do kolumbarium też uśmiechało się słońce, ale i wiało solidnie.
A teraz wieje, wyje i plucha, racząc pięknym widowiskiem:) Dobrze jednak że można je oglądać, obejmując dłońmi gorącą filiżankę:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Kochani, umykam. Dobranoc!
Dobranoc Wyspiarze!
I na mnie pora:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, słońce za oknem.
Jadę załatwić jedną sprawę, a jak wrócę, wezmę się za patronackie pięterko.
A tymczasem kawa wskawazana! (Może być z dodatkami 🙂 )
Witajcie!
Sobota, czyli już po zakupach i śniadanku. Dzień jak w marcu, chyba trzeba sięgnąć po kawę… albo poduszkę 😉
Witajcie!
Hej hej, wróciłem i zaraz szukam u Patrona czegoś stosownego na listopad!
Czekamy.
Już już, mam wiersz i biegnę budować 🙂
No to zapraszam na nowe, patronackie pięterko 🙂