Z Toskanii ruszyliśmy na północ, znów przez Modenę, lecz nie zatrzymując się tym razem w Museo Enzo Ferrari (a mijaliśmy je względnie niedaleko!). Kierowca i nawigatorka poprowadzili nas bardzo korzystnie – kiedy trzeba, autostradami, a kiedy korki – drogami obok, tak że przez góry dojechaliśmy w końcu do hotelu w Molina di Ledro, miejscowości nad jeziorem o tej samej nazwie. Jezioro piękne, pełne ryb i ptaków, otoczone wysokimi górami, ale dość przyjazne ludziom. Zresztą zobaczcie sami:
Zaś w ostatnią sobotę wyruszyliśmy znów bladym świtem, dzięki czemu dotarliśmy do Polski i pośredniego postoju pod Poznaniem sporo wcześniej – i jeszcze tego samego dnia wróciliśmy do domu, do Gdyni.
No to relacja z Włoch gotowa 🙂 A ja się już odmeldowuję. Jutro śpię do oporu (mam nadzieję). Dobranoc!
Zdjęcia są przepiękne. Góry, wodospady, ptaki, szczególnie ta kaczka z amurem jest prześliczna:). Zachód słońca nad Ledro również zrobił na mnie duże wrażenie. Zrobiłeś kawał dobrej roboty.
Możesz za to spać do wieczora. 
Dzień dobry, do wieczora to może nie, ale do niedawna – owszem 🙂
Dziękuję za uznanie!
Poczytałam, podelektowałam się widokami, wspomniałam sobie to i owo:)
Impresjonistyczny zachód słońca nad Ledro zaliczyłabym do estetyki Czarnego Romantyzmu – zawieszenie w czasie, jakby lada moment miało się wydarzyć coś nieodwracalnego w skutkach, ostatecznego… A jednak świt nadchodzi…:)
W małoletnich pasażerach zawsze dostrzegam coś rozczulającego, nie potrafię się nie uśmiechnąć, zwłaszcza gdy widzę wprawę, z jaką takie maleństwa opuszczają bezpieczne rodzicielskie zaplecza i wracają na nie:)
Jelonek przepiękny, majestatyczny, jest zaprzeczeniem kruchości, o którą pomawiani są mieszkańcy ekosystemowej ściółki:)
Wodospad w grocie przywiódł wspomnienie o podobnym, w innych rejonach świata. Czy ten również tak głośno huczał?
I jeszcze ten średniowieczny zamek w Arco. Działa na wyobraźnie – nie ma co:)
Na dziś na tym poprzestanę, choć obejrzałam wszystko:)
Dobrej nocki, Quacku:)
Dzień dobry!
Takie większe, pancerne chrząszcze zawsze mi się kojarzą z tym, że twórcy rozmaitych filmów fantastycznych wzorują się na nich, żeby stworzyć (zwykle nieprzyjaznych) Obcych (np. jak w „Żołnierzach kosmosu”).
Wodospad huczy, rozpyla, moczy i zachwyca tęczami. Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy kupują w kasie na wejściu jednorazowe plastikowe płaszcze, przecież poddanie się tym kropelkom to część doświadczenia! (Chociaż niekoniecznie z aparatem 😉 )
Mam podobne skojarzenia – armie Obcych albo pierwowzory statków kosmicznych:)
Właśnie zdjęcie żagli znad Gardy przywiodło mnie do skojarzenia z tajemniczym, budzącym grozę logo na sztandarze czy burcie kosmicznego pojazdu:)
Też uważam, że niesamowite widoki należy chłonąć wszystkimi zmysłami, nie tylko oczyma bądź uszami, ale także – skórą:)
O, świetne połączenie – żuki i żagle z logo.
Niektóre wzorki na pokrywach chrabąszczy (raczej tych egzotycznych) faktycznie przypominają logo albo fantastyczne symbole.
Oczka mi się kleją, więc spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Witam już z autobusu.
Oglądać będę jak wrócę z laptopa.
Dzień dobry, jedź i wracaj bezpiecznie!
Witajcie!
Obejrzałem — kolorowy zawrót głowy!
Wodospady imponujące, ale najbardziej podobały mi się portrety: perkoza i tej kaczki z amurem w tle 🙂 W sumie podróż interesująca i — wydaje się — bardzo udana.
Aha — wyliczając stadka owiec i kóz, pominąłeś stadko turystów! 😉
Dzień dobry, dziękuję! Turystów faktycznie pominąłem. Wszędzie ich pełno, jakoś się opatrzyli, a owce były tylko tam 😉
Nie ma to jak słoneczko brylące się na oszronionych dachach samochodów, parapetach i źdźbłach trawy, kroplące się w zroszonych klonowych i czerwono-dębowych liściach, na świerkowych szyszkach i sosnowych igłach:)
Odwiedziłyśmy kilka Stęsknionych Zakątków, zjadłyśmy wczesny obiadek pod szemrzącymi brzozami i, moszcząc się w mszystych siedziskach, popodziwiałyśmy Sucharkowe widoki.
A potem umknęłyśmy przed towarzystwem niedzielnych grzybiarzy:)
Pocudnie spacerkowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry! Już oszronionych? No no… Wczesny obiadek w plenerze, poezja! A ci grzybiarze agresywni jacyś?
Tak, ostatnio szroni nam nad ranem, dziś również nieco trwało, nim słońce w ramach rozgrzewki zamieniło szronne koraliki w rośne:)
Nie.
Oni zaliczają się do zgapionej przeze mnie kategorii: niedzielni🙂
Są w niej także m.in.: kierowcy, turyści, wędkarze 🙂
Ach, rozumiem (kwestię grzybiarzy).
To jeszcze obiecanych słów kilka o reszcie zdjęć:)
Przede wszystkim rzucił mi się w oczy niesamowity – świetlno-metaliczny (zdjęcia z łyską i kaczkami) oraz (zdjęcie ze śpiącymi perkozami) paintowego aerografu – efekt na fotografowanej wodzie.
Wszystkie wodospady niebywałej urody, panoramy i widoki z siadu ptaka – podobnie.
I, oczywiście, nie sposób nie wspomnieć o paziu królowej i jego rozkołysanych, żaglowych pobratymcach oraz o pasiastym amatorze piwa – baldurku:)
Fajne zdjęcia, fajna relacja – czego chcieć więcej 🙂
Dzień dobry, Quacku:)
Dzień dobry i tutaj. Dziękuję, starałem się wybrać te najładniejsze, cieszę się, że się podoba.
Nb. nasz kierowca, pan Szlaczek, miał drona, więc od czasu do czasu robił zdjęcia również z lotu ptaka, nie tylko z siadu 😉
Dronem z lotu ptaka, a ptakiem z lotu drona
?
Dobry wieczór, Quacku:)
Otóż wyobraź sobie, że jak w Toskanii nad castelletto latał tym dronem, to drona próbowały upolować jaskółki, których tam były po prostu masy. Nie wiem, za co go brały, zakładam, że przez bzyczenie śmigiełek może za bardzo dużego komara?
Dzień dobry, Wyspo!
Dzień dobry!
Dobry wieczór, Riverze:)
Wróciłam z plenerowych potrójnych urodzin. Dwie koleżanki i Prezes Koła PTTK obchodzili urodziny. Nad jeziorkiem na ławce został rozłożony obrus, a na nim różne dobre rzeczy do jedzenia i picia.
Jak przystało na turystów po pierwszej części imprezy ruszyliśmy przez jesienny las, aby spalić jakoś spożyte kalorię.
Potem był drugi postój na dojedzenie tego co zostało.
Odpoczęłam i wreszcie znalazłam czas na zachwycenie się zdjęciami Quacka. Zdjęcia oczywiście piękne, profesjonalne. W tej kwestii nie śmiem zabierać głosu, mogę jedynie podziwiać.
Największy zachwyt to oczywiście wodospady. Również zachodzące słońce przed burzą.
Wyobraziłam sobie owce latające na paralotni.
Doskonała relacja, świetne wakacje!
Dzięki! Cieszę się, że miałaś udany dzień 🙂
Tak-dzień był udany. Ładna pogoda, jesienne widoki, sympatyczne towarzystwo. Grzaniec, szampan, nalewki w umiarkowanych ilościach też ułatwiają zapomnieć (na chwilę) o czekających mnie stresach.
Ktoś tam się jeszcze kąpał, z tego co widziałem na Facebooku?
Tak. Dobrze widziałeś. Myśmy ucztowali na ławkach, a tymczasem przyszła para morsów i pływali. To jednak nie był nikt z naszego koła PTTK.
Kaczki też nie z naszego Koła.
Oho, to zabrzmiało tak, jakbyście mieli w Kole kaczki, tylko nie te, co na zdjęciach 🙂
Jeszcze raz obejrzałam zdjęcia -pionowy park, średniowieczne Castello di Arco, dmuchane żagle, fauna i flora, cudowne widoki…
Quacku wybacz, ale ja nie umiem merytorycznie komentować. Zresztą przede mną zrobili to inni.
No właśnie te dmuchane żagle najbardziej mnie intrygują, robią wrażenie czegoś, czego można by się jeszcze nauczyć…
Dla mnie już za późno. Poprzestanę na tym co umiem tzn. jeżdżeniu na nartach.
Nauczyć się dmuchania żagli? 😉
Ha, a to dopiero pierwszy krok, potem jest jeszcze pływanie z nimi! 😀
Wiesz, to jest dobre w razie sztilu — wyciągasz korek i masz napęd odrzutowy bliskiego zasięgu 😉
Ha, podsunąłeś mi właśnie pomysł, jakby tak z dwukomorowego SUPa wyciągnąć korek w odpowiednim kierunku…
Tetrykuuu!
A co?
A nie powiem co mi przyszło do głowy…
Uff! W zasadzie zakończyliśmy akcję „Mieszkanie mamy”. Jutro wchodzą malarze…
Brawa dla Was!
Brawo!
Gratulacje.
Dobry wieczór, Tetryku:)
Niedzielnospacerkowe Miasteczko przywitało nas niespodziewanie ruchem aut, postanowiłyśmy więc umknąć w parkowe alejki. Powoli nastawała cowieczorna cisza, więc wracałyśmy na (względnym – aboto wiadomo, co za czwórnoga wychynie zza kwietnika czy innego winkla?) luzie. I nagle Rudemu zjeżyła się sierść, przysiadło i rozwarczało groźnie. A potem zerwało się nagle i pomknęło w kierunku domu. Rzecz jasna, mimo wyjątkowo niesprzyjających warunków – próbowałam wypatrzeć owo dezorientujące zagrożenie. I udało mi się. Koło kontenera ktoś postawił dwie niewysokie szafki, które tak rozstroiły Psiułę, że zaowocowało to wyżej opisanym zachowaniem.
Pomyślałam, że nie odpuszczę – pociągnęłam opierającą się Rudą w ich kierunku, i, choć bardzo protestowała całą sobą, pokazałam te potwory. Po paru minutach upartego niepatrzenia i wycofywania się tyłem, Psiuł się przemógł i zerknął. Jeszcze nie zdecydował się obwąchać wroga, ale powtórny powrót do domu odbył się w prawie normalnym tempie… 🙂
Całkiemjeszczecieplutkie dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór!
Jak czytam taki opis, to sobie myślę, że może to nie szafki były, tylko jakiś mimik, zmiennokształtny potwór. A Psiulka go wyczuła 😉
Albo jak u Niziurskiego w, bodajże, Bąblu i Syfonie;)
Ha! O tym już zupełnie zapomniałem, a coś tam było takiego!
Różni okablowani kosmici, których Ziemianie brali za urządzenia i wymontowywali, co się dało:)
Dobry wieczór.
Cześć, dobry wieczór!
🙂
Dobry wieczór, Riverze! 🙂
Jutro kogutka w środku nocy, więc będę się już żegnać:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
I też się już żegnam, bo mnie morzy. Dobranoc!
Dobranoc, Quackie.
Dobranocka -jest!
Lampka -jest!
Zatem -dobry wieczór Rivierze!
Dobranoc Wyspo!
Dobranoc, Makówko!
Dzień dobry, pogoda raczej posępna. A ja zaraz siadam do nowego zlecenia. W związku z tym wiadomo co – kawa by się…
Pani Gieniu, sakramentalnie poprosimy!
Słonecznie witam !
Dzień dobry. Tutaj też jest słoneczko. I ciepełko. Ma być 27. 🙂
Trzeba trochę popracować. 🙂
Poniedziałek ciepły nieprzesadnie ale słoneczny bardzo:) Zaokienny klonik pozłociał zupełnie, a na świerkowych szyszkach rozbursztyniła się żywica:)
Śródprackowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry, praca, gaszenie metaforycznych pożarów, załatwianie spraw etc. etc. Pracowity dzień, nie ma co.
A teraz na przerwę.
Wróciłem do domu. Trochę zmęczony, ale na razie jestem 😉
Witam ciepło i słonecznie. Piękne lato tej jesieni. 🙂
Dobry wieczór!
Chwilkę nas pokropiło, ale tak na ciepło:) Wędrówka piękną, późnosierpniową nocką dowiodła nas w Klonową Alejkę, a spacer tą-że Alejką sprawił, że wracałyśmy w złoto-oranżowym nastroju, który wcale nam nie minął:)
Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Wszystko w tym opisie jest ciepłe, i ciepły deszcz, i późny sierpień i złoto z oranżem 🙂
Bo naprawdę bardzo ciepłoklimatyczny spacerek nam się przydarzył:)
Jestem w domu. Spotkanie było ciekawe.
Teraz szybko jakaś kolacja i ciepła herbata.
O, no proszę, i kolejna Wyspiarka, która dzisiaj wieczorem ma coś ciepłego!
Informuję, że po powrocie zjadłem ciepłą zupę 😉
To ja idę podkręcić kaloryfer, żeby być a propos!
W mym pokoju, tuż przy ścianie,
jest centralne ogrzewanie.
Dnia pewnego, zimowego,
stało się z nim coś dziwnego.
Kaloryfer bardzo stary,
zaczął puszczać kłęby pary.
– Dzisiaj bardzo źle się czuję,
zaraz chyba eksploduję.
Jakaś we mnie jest usterka,
strasznie bolą mnie żeberka.
Ciągle prycham i bulgoczę
i do tego wciąż się pocę.
Serce – że aż strach – kołacze,
zaraz tu przytomność stracę!
Rura wzięła go za rączkę:
– Ty wysoką masz gorączkę!!!
To żeberek zapalenie,
trzeba wziąć się za leczenie.
Bo jak chore są żeberka,
może zachorować nerka.
Mokry ręcznik położymy,
trochę ciebie tym schłodzimy.
Ale kompres nie pomaga,
kaloryfer dalej biada.
– Ledwo ściany już się trzymam,
ja tak dłużej nie wytrzymam!
Ta gorączka coś nie znika,
trzeba wezwać hydraulika.
Szybko! Szybko! Hydraulika!!!
Niechaj kurki pozamyka!
Klucz francuski niech wyjmuje,
i żeberka opukuje.
Przyszedł hydraulik Zenek,
związał rurę na supełek,
żeby woda nie leciała
i żeberek już nie grzała.
– Źle się czujesz przez palacza,
bo palacza masz partacza,
co do kotła węgiel sypie,
gdy centralne ledwo zipie.
(Kaloryfer – H. Niewiadomska)
Ha, a myślałem, że może Kern!
Faktycznie, kernowate nieco…
🙂
To ja otworzę okno. 🙂
Ooo, jaka przyjemna odmiana od zup, herbat i kaloryferów!
No tak, Ty możesz 😉
Dobry wieczór, Riverze:)
A o zupie taką wyliczankę sobie przypomniałam:
Babcia zupę gotowała
I do garnka powrzucała:
Dwie marchewki, trzy pietruszki,
Sól i cztery kurze nóżki,
Garść guzików, pół ziemniaka,
Trzy gazety i buraka,
Ząbek czosnku, kości cztery,
Trzy pluskiewki, dwa selery,
Kłębek nici, motek wełny,
Aż się garnek zrobił pełny!
Gotowała siedem dni,
A te zupę zjesz dziś ty!
Dobry wieczór, Tetryku:)
O, dziękuję pięknie — już zjadłem, na pierwszy rzut oka zjadliwszą 😉
Dobry wieczór, Leno!
A na pierwszy kęs(iorb?)? 😉
Tej siedmiodniowej nie próbowałem, więc oko musi wystarczyć do organoleptyki 😉
Czyli dedukuję, iż nie był to barszcz ukraiński, który ponoć mocy nabiera dopiero po dwutygodniowym garowaniu… 😉
Nie pamiętam, ale gdzieś w Azji chyba, gotują zupę non stop przez ileś tam lat. I podobno jest bardzo dobra. 🙂
O ile się uda jej nie przypalić…
Co to jest z tymi (naszymi częściowo) wschodnimi potrawami: barszcz ukraiński po 2 tygodniach, a bigos to już w ogóle, im dłużej mrożony i odgrzewany, tym lepszy!
To ja wlazłam pod kołdrę i piję herbatę malinową z sokiem malinowym.
Mnie też już coraz bardziej znosi w stronę kołdry…
A mnie na fali tego ciepełka poniosło w kierunku sióstr Panas. Kurczę, już zapomniałam, jakie one były znakomite!

A siostry grzeją, czy chłodzą?
Moim zdaniem – rozgrzewają.
Ale jutro coś wstawię, to sam ocenisz:)
Przez chwilę milczałem, bo zszywałem sobie sweterek, co się był rozpukł na szwie pod pachą i zrobiła się dziura taka, że pięść przechodziła. A tu tymczasem wystarczyło zwykłą okrętką w te i we w te przejechać i już jest cacy 🙂
I Ty bądź bohaterem w swojej szwalni! 😉
Zadziwiające, do czego jest w stanie skłonić mężczyznę (chwilowa) nieobecność żony! 😀
Wyczyn godny chłopca okręt(k)owego!
Aye aye, captain!
Jutro śródnocne wstawanko, więc też będę zmykać:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Miłych i tobie! 🙂
Spokojnej!
Dobranoc!
Dobranoc, Makówko!
Dobranoc wszystkim!
Dobranoc, Quacku!
Dzień dobry. Mokro za oknem.
Kawa i inne dobrocie pilnie potrzebne.
Pani Gieniu, poprosimy.
Witajcie!
Dzień jak co dzień. O tak, kawa się przyda! 🙂
Słonecznie witam Wyspiarzy!
A ja umykam do pracki:)
Dobry wieczór, rzutem na taśmę wyrobiłem normę. Poza tym jak zwykle, parę spraw załatwionych, w tym jedna spora.
A teraz na przerwę.
Dobry wieczór!
Hej, dobry wieczór!
Dobry wieczór, Riverze:)
Witam ponownie w międzyknuciu 😉 Gdzieś do 22:30 tkwię na zoomie…
Ja też witam z międzyknucia. Za minutę -Zoom.
Kochani, dzisiaj padam na nos, będę się już żegnać.
A ponieważ w czwartek wcześnie rano wyjeżdżam, to jutro zapewne też nie posiedzę 🙁
Dobranoc!
Dobranoc, Quackie!
Dobrej nocki, Quacku:)
Witaj, Riverze! Dobrych snów, Quacku!
Dziś się żwirzyłyśmy.
Najpierw było marakasowo, a potem – drumlowo. I gwiezdnie, bo niebo nad dziką kopalnią czyściutkie, niemal porcelanowe:)
Poniedaleczkospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Czarodziejko, gdzie choć jedną z sześciu nóg postawicie, tam poezja albo muzyka, albo i jedno, i drugie! Aż by się chciało uczestniczyć samemu w tych spacerach! 🙂
🙂
Ależ nic straconego – zapraszamy:)
Knucie biurowe, knucie na Zoomie i teraz chyba czas myśleć o …spaniu.
Dobranoc!
Dobranoc, Makówko!
Ach! Gdybyż zaczarować czas
Albo… zbałamucić zegar.
Jaka szkoda, że się nie da.
Pod kordełkę czmychać trzeba…
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Można odwiedzać nowe pięterko.