W tym roku, niestety, znów nie udało mi się wybrać na żagle, więc postanowiłem powłóczyć się trochę po okolicach Mazur, wybierając jednak te strony, w których jeszcze nie byłem. Wybór padł na okolice jeziora Wigry, a gdzie byłem i co zobaczyłem, ujrzycie w galerii poniżej.
Przy okazji udało mi się na chwilę odwiedzić Lenę. Pięknie dziękuję za przemiły wieczór i cenne wskazówki dotyczące obiektów zwiedzania.
Zapraszam do krótkiego przeglądu fotografii.
Dodam tu jeszcze parę zdjęć z pikniku (28.09.2024):
Nie jest tego wiele, ale wspomnienia tygodniowej włóczęgi z daleka od problemów są bezcenne! 😉
Niby miejsca mi znane, a oglądane innymi oczyma – zaskakują. Urodą:)
Nie jest bowiem chyba dla nikogo tajemnicą, że jestem szaleńczo zakochana w mojej okolicy:)
Czas spędzony w Twoim towarzystwie, Tetryku, także sprawił mi mnóstwo przyjemności, więc również dziękuję i – polecam się na przyszłość:)
Dobry wieczór na Twoim (jednym z najpiękniejszych, jak mi się wydaje;)) pięterku, Tetryku:)
Dzień dobry, Leno!
Okolica jest piękna, nie dziwię się więc twemu zakochaniu. Zresztą, ponoć żyć pełnią życia można tylko będąc zakochaną 😉
Albo zakochanym 😉
Dzień dobry, Tetryku:)
Tak, to dotyczy wszystkich płci 🙂
Witam, Tetryku!
Obejrzałem zdjęcia i muszę przyznać, że krajobrazy są przepiękne. Wrażenie robi most w Stańczykach. Pomnik sękacza wygląda jak autentyczny (trzeba było spróbować kawałek 🙂 ). Jezioro Wigry już chyba nie zalicza się do Mazur.
Cześć, Riverze!
Masz rację oczywiście co do Wigier, dlatego wspomniałem o okolicy Mazur. Po Mazurach włóczyłem się co roku przez ponad 20 lat, dlatego teraz postanowiłem pojechać kawałek dalej.
Miód na moje serce
.
Dzień dobry, Riverze:)
Witajcie!
Dobrze jest w piąteczek wspomnieniami miłych chwil nastawić się pozytywnie na weekend 😉
BTW – Makówka kanałami przesyła pozdrowienia dla Wyspiarzy ze Stambułu. Przelicytowała!
Dzień dobry
Okolice Wigier były miejscem, w które wybrałem się tylko raz, jednak pobyt zaważył na całym moim późniejszym życiu.
Było to w dawnych czasach schyłkowego PRLu
18 letnim pacholęciem będąc wybrałem się na wyprawę do miejscowości Widugiery (jakieś 15 km za jeziorem Wigry), pod radziecką (obecnie litewską) granicę…
Jechałem z wizytą do koleżanki, która tam spędzała wakacje, z nadzieją, że – może – nasze spotkanie przerodzi się w coś więcej niż koleżeństwo
Wprawdzie z wizyty nic nie wyszło, jednak JA przeżyłem dwa niesamowite doświadczenia…
Dojechałem autostopem w okolice Wigier wieczorem i – tradycyjnie – przenocowałem na przydrożnym przystanku PKS. Rano, gdy wstałem, zobaczyłem przy drodze napisy w języku litewskim, co było dla mnie szokiem poznawczym!

Ja wiem, obecnie fakt, że są obywatele Polski pochodzenia białoruskiego, ukraińskiego, litewskiego czy hinduskiego nie jet niczym dziwnym, ale WTEDY – w głębokiej komunie – było to dla mnie odkryciem wręcz przełomowym!
Zrozumiałem, że żyją wokół ludzie mówiący w innych językach niż ja a jednocześnie będący tu u siebie… Nigdy później nie odważyłem się odnosić do obywatela polskiego innej narodowości z wyższością bo zrozumiałem, że ONI tutaj tak samo u siebie jak ja…
Drugie, co mnie spotkało tego dnia, to zetknięcie z bezkarnością „władzy”… Znad Wigier postanowiłem dojechać dalej autobusem PKS. Dojechałem do Ogrodnik a następnie ruszyłem piechotą do miejscowości docelowej. Nie robiłem nic złego, po prostu szedłem skrajem drogi… Nagle – w pędzie – zajechał przede mnie wojskowy gazik z WOPistami pod bronią…
Rzucili się na mnie i zaczęli robić rewizję mojego plecaka… Następnie stwierdzili, że jestem prawdopodobnie przestępcą, bo przebywam w strefie nadgranicznej, do której nikt z wyjątkiem osób żyjących w tej strefie nie ma prawa wstępu… Nigdy wcześniej nie słyszałem, że są w Polsce miejsca do których nie ma wstępu, zacząłem więc tłumaczyć, że nic złego nie robię. Idę z wizytą do koleżanki, która mieszka w sąsiedniej wiosce. WOPiści byli jednak nieubłagani i powiedzieli, że popełniam wykroczenie i mam „spier…ć z Ogrodnik” a na pożegnanie wymierzają mi mandat 100 zł „za przebywanie”… 


Przyjąłem mandat i ruszyłem w drogę powrotną.
Wracając stwierdziłem, że coś jest nie tak w całej sprawie, bo przecież Gdańsk TEŻ jest strefą nadgraniczną a nikt nie łapie milionów turystów odwiedzających to miasto latem…
Stwierdziłem, że gdybym znał przepisy prawa, to żaden WOPista w gaziku nic by mi nie zrobił, bo mógłbym się bronić przysługującymi mi prawami obywatelskimi…
W ten sposób podjąłem decyzję, że po liceum zacznę studiować prawo… Po to, żeby nikt, nigdy nie ukarał mnie za niewinność…
Nigdy później nie żałowałem swojego wyboru, mimo, że nie pracuję w zawodzie prawniczym…
Na szczęście tamten czas, póki co, minął. Przejeżdżałem ok 300 m od trójstyku granic (Polska, Litwa, Rosja), i pies z kulawą nogą się mną nie zainteresował.
Zawsze wiedziałam, że w tym Jeziorze drzemie ogromna moc;)
Dzień dobry, Krzysztofie:)
Nadranne łezki osuszyło słońce, opromieniając i drogę, i dzień przy okazji:)
Jużpoprackowe dzień dobry, Wyspo:)
Noi zmykamy się spacerkować:)
Dziś chmurki się gwieździły, a gwiazdki się chmurzyły. A może na odwrót?
Ciepło było i odrobinę zmrocznie, a Lekki Wietrzyk bawił się w chowanego z głogowymi liśćmi. Rude uprzejmie omruczało jakąś ławeczkową parkę i, nieco mniej uprzejmie, samotnego rowerzystę. Chyba słusznie – czego się błąkał po jej ścieżce rowerowej… 😉
Ochjakieprzyjemniebezczynne dobry wieczór, Wyspo:)
Samych przyjemnych wieczorów, Leno!
🙂
Jakoś mi się oczęta zamykają, więc:
spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobrych snów, Leno! 🙂
Witam Wyspę.
Witaj, Riverze 🙂
Witajcie!
Zaczyna brakować dnia… Mam dzisiaj w planie pieczenie ziemniaków w Dolinie Będkowskiej, a jak zdążę to jeszcze spotkanie z Kneziowiskiem na zoomie.
Dobry wieczór, Wyspo.
Dobry wieczór, Riverze 🙂
Kiepska pogoda w ten weekend. Mocny wiatr i deszcz. Pozostałości huraganu dotarły tutaj.
Dodałem do wpisu jeszcze cztery zdjęcia z dzisiejszego pikniku w Dolince Będkowskiej.
Piękny widok na pierwszym zdjęciu, zachód słońca też niczego sobie. Ładny domek, wygląda jak dworek.
Muszę opuścić niestety Wyspę na jakiś czas.
Dobranoc wszystkim.
Dobrej nocy, Riverze. Mam nadzieję, że nie będzie to długi czas 🙂
Dzień był biegany:)
Trochę zmarzłam, trochę mnie przewiało, trochę zmokłam.
A po sympatycznym spotkanku i dość szybkim (Rudemu baaardzo nie chciało się marznąć) spacerku zajęłam się przyszy(guzików, haftek, aplikacji)waniem i ani się obejrzałam, gdy nadeszła pora óżeczkowa:)
Ja posłucham jeszcze sobie Dobrej Nocki, a tutaj powiem już:
spokojnych snów, Wyspo:)
Jestem w Polsce,ale jeszcze nie w domu.
Pełna wrażeń,ale b.zmeczona.
Tetryku wybacz,ale czytać Twój wpis i oglądać zdjęcia będę jak już będę w domu.
Dobranoc!
Witajcie!
Niedzielmy się radośnie i dzielmy się dobrym słowem 😉
Nie wiem, czy słowo dobre ale zabawne:
Rozwiewa pieszczone cały tydzień złudy
Morderczyni okrutna nadziei, niedziela,
Obnażycielka pustki, stręczycielka nudy,
Którą szafuje hojnie i wszystkich obdziela.
Niedziela – święto miejskiej melancholii…
(Przechadzka niedzielna – L. Staff)
😉
Dzień dobry, Tetryku:)
Witam!
Heeej! 🙂
Dzień dobry, Makówko:)
Wywczasowana?
Dzień dobry Leno!
Już w Polsce,ale jeszcze nie w domu.Dalej jesteśmy razem we trzy.
Dzień dobry, właśnie weszliśmy do domu 🙂
Zakładam, że teraz przez czas jakiś będę już bez większych przerw.
Dzień dobry, Quacku:)
Witaj, powrócony!
Wyspa trochę ożyje 🙂
Wyspą zawładnęł(y?)o niedzie-lenie 🙂
Skończyłam z szyciem, bezczynnie mi, więc chyba coś sobie sieknę…
Może pranie… 😉
Właśnie ogarniam zdjęcia, pewnie kiedyś je pokażę także na Wyspie.
Udało nam się być z przyjaciółmi w Luwrze, Sainte Chapelle, Musee d’Orsay, Oranżerii, koło Notre Dame (otwierają ponoć w grudniu), Ogrodach Luksemburskich (przelotem), Panteonie, Tuileriach (częściowo zamkniętych), na cmentarzu Pere-Lachaise, pod Sacre Coeur i na Montmartre (też szybkościowo, bo przeważnie w deszczu).
Bogaty program i po powrocie do hotelu mieliśmy już siłę właściwie tylko na ablucje wieczorne i lulu.
Przez pół dna likwidowaliśmy mieszkanie po teściowej. I kończ nie widać…
Czyli w niczym nie uchybiłam szanownym panom, pisząc, że to Wyspą zawładnęł(y?)o niedzie-lenie, a nie – rzeczywistością? 😉
Trafiłaś w punkt! 🙂
Libracji? 😉
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobry wieczór, Leno!
Nie, punkty libracyjne są zbyt daleko, strzała nie doleci…
Myślałam raczej o nieagresji ciała L względem ciał Q i T 😉
Miasteczkowa noc gwiezdno-granatowa, ale zimna, zimna:) Teraz jest siedem na plusie, a ma spaść do trzech.
Rudemu kompletnie zdawało się to nie przeszkadzać – brykało dziarsko i radośnie.
Odrobinęzziębnięte dobry wieczór, Wyspo:)
Czy jakbyśmy wszyscy zaczęli chuchać w twoją stronę, zrobiłoby się cieplej?
Spróbujcie, a ja dam znać, czy działa 🙂
Już się wychylam i chucham na wschód!
A ja na północ 😉
Rzeczywiście jakby cieplej:)
.
Dzięki, panowie
W stosownych okolicznościach obiecuję zrewanżować się podobnie życzliwym chuchaniem;)
Dobry wieczór, wypada życzyć skutecznego (centralnego) ogrzewania.
Obawiam się, że wełenkowe opatulanko będzie musiało mi wystarczyć, ale… kto wie… kto wie… może COszefostwo cieplutko zaskoczy… 🙂
Tutaj otwieramy pojutrze ze względów księgowych.
Szczęściarze!
My musimy czekać, aż JW PEC zechce okazać nam swoje względy;)
Może też czekają na październik? Bo to potem faktury wygodniej rozliczać.
U nas grzeją (nieznacznie) już od kilku dni…
Chyba powinnam przyfochać… 😉
To już lepiej przyjechać! 😉
Ja od tygodnia palę wieczorami w kominku. A sypialnie wspomagam kaloryferami. 🙂
Zimno jest dobre dla morsów.
U Was pali się też w kaloryferach? Do nas takie cuda techniki jeszcze nie dotarły, chlip! 😉
Dzień dobry, Laudate:)
U nas to się, proszę pani, różne rzeczy pali 🙂
Niektóre smakują!
Pali…ndromy?
😉
Dobry wieczór, Laudate:)
Ciepłej kordełki, Leno! 🙂
Dzięki, Tetryku:)
Pod ciepłą kordełką miałam ciepłokordełkowe sny 😉
Dobranoc.
Spokojnej! Tureckich snów! 😉
A nawet – stambulskich:)
Dobranoc, Makówko:)
Snów z tysiąca i jednej nocy! 😉
Nie bój się nocy – ona zamyka
drzewa lecące i ptasie tony
w niedostrzegalnych, mrocznych muzykach,
w przestrzeni kute – złote demony,
które fosforem sypiąc wśród blasku
wznoszą się białe, modre, różowe,
wznoszą się w lejach żółtego piasku,
w chmurach rzeźbione unoszą głowy.
Nie bój się nocy. Jej puchu strzegą
krople kosmosu, z czernią się mierząc:
oczy w nią otwórz, wtedy pod dłonią
uczujesz ptaki i ciche konie,
zrozumiesz kształty, które nie znane
przez ciebie idąc tobą się staną.
(Kołysanka – K.K. Baczyński)
I taką oto wierszorynką chcę się dziś pożegnać:
nieulękłych snów, Wyspo:)
Dzień dobry, Leno!
Ta mająca koić kołysanka jest sama w sobie dość przerażająca, przynajmniej w pierwszej części. Druga przynajmniej sugeruje odwrócenie uwagi od lęków 😉
Mnie ona się wydaje piękna:) Tak sugestywnie koloruje koszmary, że aż chce się je śnić:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Dobranoc wszystkim! Do jutra!
Witam Państwa!
Dzień dobry, Makówko:)
Witajcie!
Makówka tak wcześnie? Już wyspana? Czy właśnie się pakujesz?
Pakowanie i zaraz wspólne śniadanie.
Dzień dobry jeszcze przed ósmą, czas najwyższy na panią G. Poprosimy o wzmocnioną kawę, by od poniedziałku z życiem za bary się brać!
Przed wyjściem profilaktycznie łyknęłam kodeinkowy koktajl, którego smak do tej pory próbuję zabić hektolitrami herbaty:)
Dzień dobry, Quacku:)
Ja na wyjeździe (niestety) szprycowałem się profilaktycznie dość mocnymi środkami przeciwzapalnymi/ przeciwbólowymi. Ale już przestałem.
Czasem trzeba wybierać mniejsze zło:)
Zimnoooo….
Tobie też?
Jeszcze daleko od kota i kocyka?
Wtedy tak było.
Teraz już w domu. Jest kocyk, kot i ciepły kaloryfer.
Hmm.. Kocyk mam, kaloryferów też pod dostatkiem, ale kota Ci zazdroszczę, choć on chyba najmniej grzeje. Pomiziaj go ode mnie 🙂
Tak kot mało grzeje, on raczej szuka miejsc, żeby samemu się ogrzać.
Gdy jest zimno kładzie się np. wokół czajnika.
Pomiziałam. Zamruczał.
Dziś mnóstwo słońca, troszeczkę wiatru,
Na termometrze koło dwunastu.
Gdzieniegdzie nawet liść się rumieni…
Czyżby się miało już ku jesieni?
😉
Międzyprackowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry, Leno! Ależ ci się zaeleniło! 🙂
A rzeczywiście:)
Ale bez premedytacji:)
Skoro już jestem w domu przy laptopie obejrzałam zdjęcia z wojaży Tetryka.
Jeziora mazurskie wywołują u mnie wspomnienia z czasów szkolnych, studenckich kiedy pływałam na żaglówkach lub kajakiem.
Jako „matka dzieciom” też wakacje spędzałam w namiocie na Mazurach, ale już stacjonarnie.
Udane wojażowanie.
Zdjęcia ze spotkania u Jony wywołał żal, że tym razem mnie nie było, ale nie można być równocześnie w dwóch miejscach.
Mam nadzieję, że bawiłaś się równie dobrze albo i lepiej 🙂
Oglądając Twoje zdjęcia? Lepiej jak Ty będąc na miejscu?
Nie, tam gdzie wtedy byłaś.
W czasach szkolnych i studenckich -tak!
W czasach Matki Polki z małymi dziećmi, z nocnikiem, pieluchami, gotowaniem na butli, obsługiwaniem „rodzinki” -raczej nie.
Potem gdy dzieci były starsze -już czasami tak. Czasami.
Tam, gdzie byłaś 28.09.2024…
28.09.24 byłam w metrze, na wieży Galata, w ogrodzie Sulejmana, w busiku, na lotnisku i w samolocie.
To jednak raczej nie była zabawa, choć widoki z wieży i z ogrodu piękne to jednak było męczące (upał). A potem te wszystkie odprawy, bramki itd. są dla mnie stresujące.
To prawda. Szkoda, że alternatywą jest doba (albo dwie) jazdy autokarem
No to poprackowane:) Jeszcze tylko spacerek i na dzisiaj chwacit tej szaleńczej aktywności:)
A kaloryfery może nie parzą, ale już zaczęli grzać🙂
No to luz-blues! A dziury w niebie są?
Gwiazdy. Z szala Sierpniowej Nocy:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobry wieczór, kontemplacyjna Leno! 🙂
🙂
Uff, jestem, po pracy się nie odmeldowywałem, bo musiałem szybciutko jechać do Gdańska, ale już wróciłem. Idę po dobranockę.
Może teraz merytorycznie, bo wreszcie chwila oddechu:
Jeziora od strony brzegu również wyglądają pięknie, a nawet tajemniczo i dziko – nie w sensie niebezpieczeństwa, ale nieoswojenia!
Cieszę się, że łabędź nie postanowił udowadniać, kto tu jest ważniejszy!
Klasztor ma oszczędną estetykę, aż kojarzy mi się z sakralnymi budowlami protestanckimi.
Oj, jeżeli chodzi o most/ wiadukt w Stańczykach, to mam lęk wysokości, niestety – szybko przewinąłem dalej 😉
Głazowisko natychmiast skojarzyło mi się z gołoborzem, ale nie znalazłem informacji, jak się ma jedno do drugiego.
Co się tyczy wielkości akwenu na pikniku, to uważam inwestowanie w pomost i łódkę wiosłową za lekką przesadę
Całość bardzo blisko przyrody, a przez to na pewno oczyszczająca umysł!
Skoro nawet krokodyl nas nie zaatakował, to łabędź też musiał zachować spokój 😉
A co do pomostu i łódki — nie doceniasz uroku wieczornego, powolnego wiosłowania w romantycznym towarzystwie. Sam tam nie wiosłowałem, ale widziałem parę osób kąpiących się (tu sam pomost się przydał).
No nie, ten urok doceniam, tylko trochę za często trzeba zmieniać kierunek. Albo cały czas ciągnąć tylko jednym wiosłem
Jeśli chodzi stawik z pikniku to w owej łódce siedziałam, ale zabrakło romantycznego towarzystwa.
Natomiast kiedyś pływałam wpław w towarzystwie młodego mężczyzny, potem dołączyła jeszcze młoda dziewczyna.
Nie w tym czasie co opisał Tetryk na pięterku, ale kiedyś tam.
Tak, do kąpieli to idealny staw, z każdego miejsca widać brzeg!
Nawet w dół! 😉
Jednak wolę pływać w morzu, albo bodaj w większym jeziorze.
Gwiezdności spacerkowych ciąg dalszy:) I zimności również. Za to przejrzyście było. I bezludnie. Chyba ten ziąbik wypłoszył spacerowiczów, co pozwoliło nam posnuć się Kasztanową Alejką w nastrojach wdzięcznie kontemplacyjnych:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór.
Nadmienię tylko, w kontekście ziąbów i zimności, że jednak otworzyliśmy ogrzewanie dzisiaj. Temperatura we wnętrzach przeważyła nad walorami księgowymi. Kocica zadowolona.
U nas też podobrzało, pocieplało…
PEC-uś, ach, to ty!
PEC-uś, piecuś i piecuch – wszystko to blisko siebie.
PEC-uś, piecuś i piecuszek
Węgla znaleźli garnuszek.
Była z tego większa heca,
Bo wrzucili go do pieca.
Wnet się zjawił dymny duszek
I zrobił niezły kopciuszek! 😉
Ale przy okazji uwolniło się nieco ciepła (i o to chodziło).
Nie wiedzieć czemu jestem zmęczona. Czyżby wypoczywanie było męczące?
Ależ oczywiście, dlatego po każdym urlopie powinno się dostawać parę dni wolnego na odpoczynek.
Ja dziś około 13 wróciłam do domu dopiero.
Wyrzuciłam śmieci, byłam na zakupach, ugotowałam żurek, zrobiłam jedno pranie, ale nie zdążyłam się rozpakować, bo np. rozmawiałam przez telefon, komentowałam zdjęcia na fb, oglądałam Łętowską i Sikorskiego w TVN i tak jakoś „zeszło”.
No, to jest trochę zajęć.
Dobry wieczór.
Dobry wieczór, Riverze:)
Cześć, dobry!
Dobry środek nocy, Riverze! 😉
Witaj Rivierze!
Ciepło tutaj, 25 stopni, można powiedzieć, że gorąco.
No patrz, a my w tym celu musimy z kaloryferem…
Bo do tanga trzeba dwojga… 🙂
Tango z kaloryferem, to mi się kojarzy z akompaniamentem na akordeonie
A u nas 3.
Można powiedzieć, że zimno 😉
Umykam pod swoje wełenki:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Spokojnej!
Dobranoc!
I Tobie spokojnej!
Dobranoc, również umykam!
Dobranoc, Quacku!
Dzień dobry wszystkim. Pierwsza noc grzania bardzo przyjemna, ale obudziłem się z wyschniętym gardłem i bólem głowy. Po prostu nie pamiętałem, żeby na noc przykręcić kaloryfer. Dlatego do śniadania poproszę jeszcze paracetamolek. Pani Gieniu?
Też mnie boli gardło, auuuu
Witajcie!
Październik powitał nas chłodem u nas rano tylko 2 st.!
Witam słonecznym chłodem!
Lubisz emocjonujące kontrasty? 😉
Lubię gdy „coś się dzieje”, ale od wtorku do poniedziałku miałam tak dużo emocji, że teraz chętnie odpocznę od emocji. Pewnie niedługo, bo do 18.
Jak dobrze że jest takie Rude, co po trudnym ranku przywita uśmiechem:)
A ja mam śródprackową chwilkę, więc zaraz udumam coś patronackiego:)
Dzień dobry, Wyspo:)
Żal opuszczać Najpiękniejszy Zakątek Świata, ale prawa Wyspy są nieubłagane;)
Zapraszam zatem na patronackie pięterko:)
Dziękuję wszystkim komentującym tutaj za życzliwość i uwagę
a Lenie dodatkowo zazadbanie o patrona 🙂
🙂
Lubię dbać o innych 😉