Ruszyliśmy spod Poznania praktycznie w nocy, koło 3.00, a do tego w Czechach i Austrii obyło się bez większych korków, więc na parkingu w Wenecji na Isola Nuova zameldowaliśmy się koło 17.00 (tu oklaski dla kierowców, państwa Szlaczków, którzy zmieniali się za kierownicą). Dość szybko przeszliśmy z parkingu na przystanek vaporetto, inteligentnie ulokowany tuż przy parkingu, a stateczek, zwany tu tramwajem wodnym, przetransportował nas na przystanek Zattere, skąd do hotelu mieliśmy dwa kroki. Po zameldowaniu okazało się, że jest jeszcze czas na mały spacer… (ciąg dalszy na zdjęciach i w podpisach)
W sobotę zaś bardzo sprawnie pokonaliśmy tę drogę w odwrotnym kierunku i udaliśmy się do Toskanii – chociaż nie bezpośrednio. Gdzie się zatrzymaliśmy? Tego dowiecie się z naszego ulubionego ciągu dalszego 🙂
A do licha, dopiero teraz mogłem wejść na Wyspę.
No to zapraszam tutaj, na pierwszą część wycieczki 🙂
Jakby się nad tym zastanowić, to te wszystkie budowle i inne statki pojawiły się na terenach wydartych mewom, wydartych siłom, często nawet bez uwzględnienia godności osobistej. Jak widać, mewy, choć uległy, nie zrezygnowały ze swoich praw i nieustannie je podkreślają…
Nie wiem, czy tak „wydartym”, tzn. czy były tam wcześniej jakieś naturalne wyspy. Ale może i tak 🙂 w każdym razie mewy trzymają się mocno.
Muszę przyznać, że w pracy hutników szkła zawsze było dla mnie coś tajemniczego: kształtowanie materiały, którego nie można dotknąć, i to w tak skomplikowane kształty…
Huta szkła z pokazami dmuchania i kształtowania jest dużo bliżej mojego stałego miejsca zamieszkania,bo w Pucku. I tam, owszem, też byłem, na podobnym pokazie. No ale jednak co tradycje z Murano…
Kolejny słoneczny dzień minął szybko i pracowicie:)
Spacer natomiast był spokojny, kontemplacyjny niemal. Na bosaka (obie) po jeszcze nieostygłym piasku, przy lekkim szmerku Jeziora i szeleście właśnie zaczynającej owocować trzmieliny:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Większość weneckich zakątków znajoma, więc z przyjemnością sobie pospacerowałam Quackowym szlakiem:)
Z pierwszego pobytu przywiozłam dawno temu szklany abażur. W całości:)
Przeżył wiele przeprowadzek i czasami trochę mi smutno, że teraz zdobi nie mój dom:)
Niebywałe, że w całości. Też widziałem wiele cacek godnych przywiezienia i zrezygnowałem, właśnie z takich powodów, że raczej by nie trafiły w całości do Polski. Zbyt niebezpieczna i długa droga jednak.
O! Dobry wieczór, Quacku:)
Pisałam bezosobowo, bo myślałam, że się nie objawisz.
Tak. Sama byłam zaskoczona własnym wyczynem:)
Też pamiętam te wszechobecne mewy, tłuste kocury wylegujące się w oknach przykanałowych kamienic i gołębie.
Dziwna sprawa, kotów (w Wenecji) nie zaobserwowałem. Być może były, ale nie rzucały się w oczy.
Co innego w Toskanii (ale to zupełnie inna historia, która nastąpi).
Zdarzyło mi się z Rumunii wieźć do domu zestaw filiżanek z talerzykami. Dojechały cało, ostatnią rozbiłem niedawno…
🙂
Z takich ekstremalnych zakupów pamiętam jeszcze dwie filiżanki z czeskiego szkła na prezent, które też udało mi się dowieźć w całości i do dziś cieszą obdarowaną kolekcjonerkę:)
Ale chyba nic nie przebije szklanych bombek, które ocalały podczas ucieczki przed Rewolucją Październikową. Czterema z nich każdego roku wciąż mogę ustroić choinkę:)
Aż mi się przypomniał ten wiersz Patrona Barańczaka o porcelanie! (Znaczy akurat te bombki poniekąd mu zaprzeczają, ale to coś w rodzaju tego wyjątku, co potwierdza regułę).
Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka,
której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu…
Mam podobnie:) Gdy biorę w dłonie jedną z ocalałych filiżanek, przypominam sobie ten dwuwiersz:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Szkło, kryształ, porcelana, glina bywają bardzo inspirujące:) Lubię ich dotykać, przyglądać się fakturze, malunkom. Lubię z nich korzystać w codziennym życiu:)
Kiedyś popełniam wiersz o ulubionej filiżance, a ilustrujący go Malarz nie mógł jej sobie wyobrazić, stworzył własną wersję, kompletnie niepodobną do tej mojej, ale też ciekawą:)
Zawsze fascynowały mnie też na przykład piecowe kafle:)
Jaka szkoda że już środa!
[…rekolekcji kres!
Że ksiądz Wojtek z nami już nie jest!
Jak to zaśpiewało mi kiedyś Smarkactwo refren pieśni pożegnalnej autorstwa podstawówkowej katechetki.]
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witam na nowym pięterku wykrzyczała Makówka, która z zachwytem, ale i lekką zazdrością obejrzała zdjęcia.
Wszystko ciekawe, ale chyba jednak pierwsze miejsce przyznałabym zdjęciom z huty szkła.
Coś padnięta jestem. Dobranoc zatem!
Ha, na zdjęciach nie ma jednej rzeczy: temperatury. Otóż tamtego dnia w Wenecji było około 36 stopni, więc na dworze wszystko nagrzane i niedotykalne – a potem okazało się, że w hucie jest jeszcze cieplej 😉 wyszliśmy po pokazie na ten upał i odetchnęliśmy z ulgą
Miałam właśnie pytać jak wytrzymywaliście upał, ale widzę, że czytałeś w moich myślach i sam odpowiedziałeś.
A zapaszek z kanałów? Znajomi mi kiedyś mówili, że wrażenia z Wenecji popsuł im upał i właśnie taki zapaszek z kanałów.
A poza wchodzeniem do huty – dużo lodów i napojów chłodzących!
Witajcie!
Budząc się, opuszczamy Wenecję na wyspach i zaglądamy do Wenecji na Wyspie. A ona trwa! 🙂
Dzień dobr; pani Gieniu, poprosimy!
Dzień dobry !
Gienię poproszę o dobre śniadanie i zestaw napoi chłodzących do zabrania na Bagry.
W termosikach, proszę bardzo!
Po fajnym prackowo dniu spacerek zafundowałyśmy sobie niedaleki, po młodej dąbrowie, jeszcze bezżołędnej, ale zielonej bardzo, pachnącej kardamonem i kolendrą:)
Po zachodzie niebo rozchmurzyło nieco swoje oblicze, pobłyskując tu i ówdzie gwiezdnym uśmiechem. Tylko pan Księżyc ukryty, nawet na chwilę nie wyściubił półrożka:)
Całkiem miły wieczór, Wyspo:)
Miły wieczór, Leno! 🙂
Księżyc, księżyc, pokaż rogi… 😉
🙂
(…)nad górami dwurogi księżyc już zachodził
i po głębiach złociste runy blaskiem wodził.
(Trzęsienie ziemi – J. Żuławski)
Fajnie czytać że i Twój wieczór jest miły:)
Witaj, Tetryku:)
Aż szkoda, że trzeba iść spać…
Cisza była i marzyć zachciało się duszy;
luba jakaś strętwiałość ogarnęła człeka…
Myślałem: ziemia śpi już — i nic jej nie wzruszy,
już zachwyty przeżyła — i nic jej nie czeka
krom nirwany… I ducha-m ukołysał w głuszy
rozkosznego wieczoru, — opadła powieka,
myśleć prawie przestałem i było mi błogo,
jakaś niemoc tuliła mą duszę niebogą….
(tamże)
🙂
Dziś było dość wesołe „bagrowanie”tzn. i pływanie i trochę słońca i dużo śmiechu.
Na jutro zapowiadają deszcz auuuu….
Tak, niestety, rower jutro wypoczywa 🙁
A Makówka wypoczywa w domu? Bleeee……
Ale za wiele nie popada, tak do 15-tej prawie wcale: 0,2 mm około 10-tej…
Ale jednak chyba nie będzie to pogoda na Bagry?
Wycieczka, spacerek -tak, ale nie plażowanie.
Mam poczucie, że lato się kończy i szybko trzeba korzystać.
Dobry wieczór, Wyspo.
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobry wieczór, Leno. 🙂
Witaj, Riverze! 🙂
Dobry wieczór, Tertyku.
Dobry wieczór (Rivierze dla Ciebie), a dobranoc (dla reszty).
Jutro pracka:)
A na popracce mam chytrego laurkowego plana, więc będę się już żegnać:
spokojnych snów, Wyspo:)
Kuknęłam czy przypadkiem kogoś nie ma, ale…………..ciszaaaaa
Witajcie!
Jestem, ale żeby przypadkiem? 😉
A bo spać nie mogłam i pomyślałam, że może ktoś też.
Dzień dobry.
Pani Gieniu, poprosimy.
Witajcie!
Jestem w domu, ale po ósmej znów się wyłączam na sieciowe spotkanie… Może być długie…
Dobry wieczór, dotarłem wreszcie do domu, komputera i Wyspy.
To ja dzisiaj jeszcze wrzucę dobranockę.
Kochani, ponieważ jutro bardzo wcześnie wybywam, pożegnam się już. Dobranoc!
Dzień dobry, zaraz wybywam.
A póki co, może pani Gienia poda, co ma dobrego.
Udanej wyprawy! I wracaj szybko 😉
Witajcie!
Jeszcze chwila, i może się obudzę. Albo obudzi mnie telefon od użytkownika…
Witajcie!
Zdalne zebranie , które skończyło się po północy,potem pogrzeb koleżanki z koła PTTK.
Aby to wszystko odreagować prosto z cmentarza pojechałam na Bagry.
Słońce się spisało! 🙂
Tak. Zrozumiało, że dziś należy mi się odreagowanie.
Ciekawe, czy dziś też będzie panowała cisza? Może choć jakiś wierszyk ze spacerku lub zdjęcie znad Bagrów?
Dopiero wróciłam do domu. Jakieś zdjęcie mogę dodać, ale najpierw wanna i kolacja.
Witam Wyspę.
Witaj, Riverze! Jakie plany na weekend?
Witam, Tetryku.
Myślę o małej niespodziance. 🙂
Będzie na Wyspie ta niespodzianka?
Wreszcie w domu:)
Po wybyciu, który miał potrwać, góra, sześć godzin, a przedłużył się do dziś.
Ale – wszystko wysprzątane, kwiatki i laurka położone, powrócone do dom, miejskie spacerowanie odbyte:) Teraz tylko się odmoczyć i odpoczywać weekendowo:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, Leno 🙂
Laurka dla mamy?
Tak:)
Wczoraj były Jej urodziny, więc wybrałam się po pracce.
Dobry wieczór, Tetryku:)
Ale skoro m/m to gdzie jest lampka?
Pomyśleć, że ja tu uchodzę za okrutnego belfra!
Ależ to wcale nie Ciebie miałam na myśli. To była taka aluzja do czasów dawno minionych.
A tak serio -szukałam zdjęć z Bagrów -z dziś było tylko to jedno, a potem seria zdjęć z tego właśnie miejsca, zdjęcia, które dałam na fb, ale jednak tu już zadziałała”cenzura”(moja wewnętrzna) i wtedy mnie to rozśmieszyło.
Chyba te nocne rozmowy + dzienne na Whats źle na mnie wpływają.
Uwaga! Nic dzisiaj nie piłam (oprócz herbaty, soku, pepsi i wody mineralnej).
No to napijmy się na dobry sen!
Zmęczona jestem:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Słonecznie witam!
Kelnereczkę poprosimy o śniadanie i chłodne napoje.
Witajcie!
Słoneczna sobota przed nami.
I mam nadzieję, że będzie to miły dzień.
Spotkanko z fajnym ludźmi w pięknej scenerii doliny Będkowskiej, pierogi i kąpiel w lodowatej wodzie.
Wybywam na wieczór.
Wcale nie ma upału!
Dopopołudnie słoneczne, odrobinę wietrzne, szwendane:)
Dalej raczej domowo, przy jakiejś robótce. Koralikowej albo wzorkowej.
No chyba żeby jednak niedomowo;)
Dzień dobry, Wyspo:)
Dobry wieczór.
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobry wieczór Rivierze, dobry wieczór Wyspo!
Jestem w domu.
To był bardzo miły dzień. Pierogi, inne smakołyki i trunki, słońce, kąpiel w lodowatej wodzie i co najważniejsze -dobre towarzystwo.
Bardzo udane urodziny w plenerze doliny Będkowskiej.
I ja też dotarłem. idę po dobranockę.
Miałyśmy bardzo ambitny plan spacerkowy, ale po namyśle doszłyśmy do wniosku, że zrobimy sobie DDDD;) Po krótkim miejskim spacerku na pierwszy ogień poszła Ruda – strzyżenie, mycie, czesanie, balsamowanie, ucieczka. Ruda nie pała miłością do takich zabiegów.
Potem zajęłam się sobą.
Teraz siedzimy sobie zgodnie na balkonie, popijamy (ta jedna) gorącą czekoladę oraz (ta druga) zimną wodę, i kontemplujemy wyglądające nieśmiało zza chmur gwiazdy:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór!
Podobno ma być dziś widać Perseidy, zaobserwujesz?
Przynajmniej spróbuję:)
Gdyby teleskop nie był taki ciężki, to bym go rozstawiła, bo sierpień jest wyjątkowo fajnym czasem na obserwację nocnego nieba:)
Szczególnie tu u nas. Mamy nawet piękną baśń o Sierpniowej Nocy:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
O! Baśń? Zapoznasz nas?
🙂
Dawno, dawno temu, gdy nadchodził sierpniowy czas, Niebo nad Jeziorem stawało się czarne i nieprzystępne. Ludzie bali się wyściubiać nosy z chałup, bo Lodowy Księżyc mroził wszystko wokoło, i tylko leśne drapieżniki umiały się przy nim poruszać.
Na skraju wsi mieszkała wtedy bogata gospodyni, która przyjęła ubogą dziewczynkę do pasania gęsi. Jak to w baśniach bywa – gospodyni była zła, a dziewczynka dobra i pokorna. Zdarzyło się pewnego razu, że sierotka, wyczerpana nadmiarem obowiązków, zasnęła wśród bujnych traw, a stadko rozbiegło się we wszystkie strony. Szukała go też dziewuszka, nie bacząc na niewygody, ale gąski odbiegły daleko i nie mogła ich znaleźć.
Wędrowała więc przed siebie, nawołując, a Niebo robiło się coraz ciemniejsze, aż sczerniało zupełnie. I tylko po odgłosach dziewczynka mogła się zorientować, że odeszła daleko od wsi, bo jedynym, co słyszała, był szum tańczących na Jeziorze fal.
Szła i szła, wyczerpana i załamana, aż w oddali dojrzała nikłe światełko. Ostatkiem sił dotarła do niego i zdumiała się, widząc niewielkie ognisko.
Przy ognisku siedziała piękna, czarnowłosa Pani, w strojnych sukniach i tkanym z najcieńszej materii szalu. Gestem zaprosiła zdrożoną sierotkę do ogniska, a gdy ta nieco się ogrzała, piękna Pani spytała ją, co robi tak daleko od domu. Dziewczynka opowiedziała o zagubionym stadku, strachu przed powrotem do złej gospodyni i lęku przed ciemnością.
Wtedy piękna Pani uśmiechnęła się, zdjęła swój delikatny szal i rozłożyła go u swoich stóp. Dłońmi zagarnęła dogasające węgielki, ułożyła je na szalu, robiąc luźny węzełek. A potem podniosła się i z rozmachem podrzuciła zawiniątko do góry. Po chwili szal rozsupłał się, a rozżarzone węgielki utkwiły w grafitowej materii Nieba, rozświetlając nieprzeniknione ciemności.
Piękna Pani, machnęła na pożegnanie dziewczynce i zniknęła na przyjeziornej, leśnej ścieżce.
Zdumionej dziewczynce, dzięki blaskowi gwiazd, udało się pozbierać zagubione gąski i bezpiecznie dotrzeć do wsi.
Od tej pory sierpniowe Niebo nad Jeziorem roi się od gwiazd, a w pochmurny czas jeszcze dziś można ponoć spocząć przy ognisku samej władczyni tych ziem – Sierpniowej Nocy:)
Ach, to już wiem, skąd gwiazdy nad Dublinem. Piękna Pani tu była i węglami miotała ! Podoba mi się to.
Niewykluczone:)
Dobry wieczór, Laudate:)
Piękna wersja kosmogenezy!
Też ją wolę od orientalnych opowieści o pająkach, pluskwach czy innych modliszkach:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Jest lampka, jest północ, więc się żegnam.
Dobranoc!
Dobranoc, Makówko. 🙂
Po baśni na dobranoc pora się pożegnać:)
Miłych snów, Wyspo:)
Dobranoc, Leno. 🙂
Z lekkim opóźnieniem ( wiadomo, inna strefa czasowa 🙂 dziękuje Ci Quackie za relacje z Wenecji. Byłem tam kilka razy i nigdy nie mam dość oglądania zdjęć oraz czytania opisów tego miasta i jego prze, przebogatej historii. Tylko ptakami weneckimi mniej sie interesowałem, za to więcej kościołami i nagrobkami . Na Murano tez byłem, ale korzystałem z vaporetto, po co zaraz taksówka… I na koniec pochwała: Twój opis jest treściwy, wręcz minimalistyczny, żadnej egzaltacji i przymiotników typu „magiczny” czy „cudowny”. To lubię!
Słonecznie witam!
Q nadal „wyjechany”?
Wołam więc Kelnereczkę.
Ciszaaaa……., a ja umykam.
Dzień, wietrzny, słoneczny, upłynął nam na okolicznej włóczędze, zakończonej sympatycznym spacerkiem pod rozgwieżdżonym niebem. Niby sierpień, a kaliny, jarzębiny, leszczyny i dęby już się stroją na przyjęcie Pani Jesieni:) Bardzo koralowo wokół, a co się owocami upiększyć nie może – choć coraz głębszą zielenią nasyca liście:)
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór!
A ocieplanie się zieleni nie jest jeszcze widoczne?
Jeszcze nie:)
Teraz jest faza ciemnienia, tak głębokiego, że chwilami widać granatowe refleksy.
A najszybciej chyba będą cieplały leszczynowe liście:)
Hyvää iltaa, Island. 🙂
To przywitanie po fińsku. Nie mogę zduplikować przywitania po polsku.
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobry wieczór, Riverze:)
Jak zwykle po niedzieli – poniedziałek:) W dodatku prackowy, więc:
miłych snów, Wyspo:)
Wszyscy poszli spać, to ja zamieszam, i po cichutku, po cichutku, zrobię nowe pięterko. 🙂