To nie będzie przesadnie długi wpis, raczej sygnał, gdzie byłem i co robiłem, kiedy mnie nie było tutaj.
Otóż więc wybraliśmy się najpierw pod Poznań do znajomych, zostawiliśmy u nich nasze jeździdełko, po czym w czwartek bladym świtem ruszyliśmy do Wenecji. Udało się znakomicie, byliśmy u celu przed zakładanym czasem, co pozwoliło nam przejść się jeszcze na wieczorny spacer po mieście (do św. Marka i z powrotem). Następnego dnia popłynęliśmy na Murano, gdzie zwiedziliśmy muzeum szkła oraz obejrzeliśmy pokaz produkcji szklanych cudeniek, a zakończyliśmy dzień podobnie jak poprzednio.
W sobotę rano przeskoczyliśmy do Toskanii, do niewielkiego zameczku, w którym zamieszkaliśmy (ale nie w całym zameczku, każda rodzina miała swój apartament), a kiedy nie chłodziliśmy się w basenie (temperatury sięgały 36-38 stopni), jeździliśmy po okolicy i zwiedzaliśmy: a to Sienę z katedrą i centralnym placem, a to San Gimignano z wieżami, a to Montepulciano z piwnicami winiarzy, a to Montalcino jak wyżej. Części planów nie zrealizowaliśmy jednak ze względu na wspomniane upały.
W następną znów sobotę przejechaliśmy z Toskanii nad jezioro Ledro, w pobliżu o wiele większej Gardy. Tam temperatura była już o wiele znośniejsza, więc jeździliśmy sporo po okolicy: Arco, Limone sul Garda, Riva del Garda, Malcesino z wjazdem na Monte Baldo i nie tylko. Wczoraj wróciliśmy stamtąd do Polski, znów nieco przed czasem, co pozwoliło nam od razu przejechać do siebie do Gdyni.
Wnioski są takie, że im dalej na południe, tym cieplej, co niestety dość logiczne – i na zwiedzanie tamtych okolic należy jednak jeździć o nieco innej porze roku. A poza tym oczywiście Włochy są krajem pięknym, ze znakomitą kuchnią, w tym również winem 🙂
Na razie z aparatu zgrałem 2200 zdjęć, po odsianiu nieciekawych, powtórek i niedoskonałych technicznie zostało ponad 1700, z których muszę wybrać rozsądną liczbę… Co trochę potrwa. Na razie więc tyle!
To bardzo skrótowy opis, na razie mogę ewentualnie rozwinąć to i owo w komentarzach, na ile zdołam.
A, ciekawa rzecz, po tych dwóch tygodniach z okładem zacząłem gestykulować jak miejscowi 🙂 czyli nie tylko akcent się łapie, ale i różne inne rzeczy.
Oni tak gestykulują, ponieważ włoski jest dość ubogi i muszą sobie pomagać rękami. 🙂
Kiedy pierwszy raz uczestniczyłam we włoskiej rodzinnej kolacji, myślałam, że biesiadnicy się biją, a oni po prostu – rozmawiali 🙂
Tak, czasami trudno się zorientować.
Znam również podobną anegdotę o Chińczykach; obserwator z zewnątrz myślał, że się kłócą, a tymczasem jeden opowiadał drugiemu dowcip.
🙂
Pamiętam taki żart-zagadkę:
Czym się różni polska restauracje od żydowskiej?
W żydowskiej widzi się jedzących ludzi, a w polskiej – słyszy 😉
Dobry wieczór, Quacku:)
Witam Quacku.
Z opowiadania zapowiada się na fajne pięterko, sporo wrażeń na pewno było.
Nawet na kilka pięterek, na jednym w życiu tego nie zmieszczę!
Ty miałeś znakomity wyjazd, my mamy szansę na świetne fotoreportaże! 🙂
Swoją drogą 77% udanych zdjęć to wskaźnik bliski mistrzostwa!
Och, zapewne wszystko zależy od tego, kto ocenia
Dobranoc, umykam również!
Oho.
Aperitif całkiem smakowity, więc czekam na rozwinięcie:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Jako się wspomniało piętro niżej – jutro pracka od rana, więc i tu mówię już:
spokojnej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, zdążyłem już być na badaniach i zakupach, czas najwyższy na panią Gienię.
Poprosimy!
Witajcie!
Pracka dopada i tutaj, ale zajrzeć można 🙂
O, widzisz, pracka! Trzeba zacząć nowe zlecenie…
Słonecznie witam!
Miałeś super wakacje Quacku!
Wyspa zyska serię ciekawych reportaży, hurra!
Mam taką nadzieję 🙂
Reportaże, zdjęcia to wartość, ale najważniejszą wartością jest to co przeżyłeś, doświadczyłeś, zobaczyłeś.
…oraz zjadłeś i wypiłeś
To też.
Jestem na Zarabiu i słucham szumu Raby.
A teraz jestem na tarasie w Stróży i patrzę na chmurki i słońce, które chowa się za góra.
I co udało się podsłuchać u Raby i chmurek?
Powiedziały,że świat jest piękny.
Tylko źli ludzie go psują.
Zaiste spis treści. Aż dziw, że aż tyle pięknych miejsc zdołałeś posmakować! Gratuluję wycieczki – Italia to miód na moje serce. Liczę na obszerniejsze relacje.
Nocny huragan, pojony intensywnym deszczem, nie zmęczył się do rana, więc cały dzień ostro wiało, przepłaszając każdą nieśmiałą inicjatywę jeszczelipcowego słońca:)
Spacerek w charakterze żagli (czy innego nadętego płótna) przetrwałyśmy bez większych uszczerbków, z gracją unikając spadających żołędzi, szyszek, gałęzi i bógwieczegojeszcze:)
Mimo wszystko zadowolone, nawet nieco rozbawione, dzielnie domaszerowałyśmy do gracika i ruszyłyśmy, nie dając się porwać podmuchom na otwartym szosowym terenie. A Miasteczko przywitało nas delikatnym szmerkiem nagle ścichłego, przysypiającego w koronach wiatru:)
Całkiemznośniewietrzne dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór!
Spacerowałyście bajdewindem czy baksztagiem?
Zdecydowanie – bajdewindem, chwilami z tendencją do mordewindu 😉
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobranoc !
A lampka?
Wiatr, po krótkiej drzemce, wzmógł się i moją senność również:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
To skoro jest lampka to…
Kochani, najmocniej przepraszam, wypadło mi coś nieoczekiwanego, mocno incognito, będę z powrotem w czwartek, miejmy nadzieję już bez dalszych zakłóceń.
Mam nadzieję, że nie była to przykra niespodzianka! Wracaj zdrowo!
Dobry wieczór, Wyspo.
Dobry ranek, Riverze! 🙂
Witajcie!
Z nowym optymizmem w nowy dzień! 🙂
Witam!

Dopiero teraz,bo byliśmy u sąsiadów na kawie,kompocie z jabłek świeżo zerwanych i ciasteczkach.
Gienia taki kompot też ma.
Niezawodna Gienia ma wszystko 🙂
W tym roku na basenie nie byłam.
No to byłam.Korzystsjac że zniżki,że po godz.17 jest taniej.
Gdy wracasz lekko zmarznięta po kąpieli i właśnie chcesz zrobić ciepłą herbatę,a tu…awaria prądu i nie wiadomo jak długo potrwa.
A pod numerem alarmowym mówią,że na tym terenie nie odnotowano awarii.
Po ciężkoprackowym dniu zawirowany spacer okazał się tym, czego było nam potrzeba:)
Nad Jeziorem szalało wietrzysko, ale w Lesie było dość zacisznie, chwilami nawet słonecznie. Pachniało nadchodzącym sierpniem, brzęczało jeszcze lipcowo:)
Późnowtorkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór i jeszcze lepszej nocki! 😉
Wylazłem z zooma. Biegnę po dobranockę…
Dalej pozbawiona prądu Makówka mówi dobranoc.
Spokojnych snów, Wyspo:)
Witajcie!
Przed nami kolejny gorący dzień. Może myśl o zimnym piwie pozwoli dotrwać do 15-tej?
Ja wolę zimnego arbuza skropionego cytryną.
A po obiedzie basen
Oo, słyszałem o następującym triku z arbuzem: bierze się arbuza, robi niewielką dziurkę, wielkości gwintu od butelki, następnie w dziurkę tę wsadza się do góry dnem butelkę dobrego wysokoprocentowego alkoholu, i całą konstrukcję wsadza do zamrażarki. Po pewnym czasie (kilku godzinach?) wyciąga się ją, a arbuza kroi w kostkę. Ponoć wspaniale smakuje i ubzdryngala 😀
Gdybyśmy zjedli takiego arbuza zabrakłoby trzeźwego kierowcy,aby pojechać na basen
Ajaj, no tak, to nie dla kierowców przekąska.
Dzień dobry, niespodzianka nie była przykra, ale, właśnie, nagła.
Już jestem.
Pani Gieniu, może dzisiaj coś zimnego na dzień dobry? Frappe? Crema cafe? Espresso i tonic?
Dla mnie dobre śniadanie i herbatę.
Ciepła herbatę,bo teraz u mnie jeszcze chłodno.Wszak jestem w lesie.
Witam słonecznie!
Hej, tutaj też słońce!
Ale coś mi prognoza pokazuje na jutro deszcz.
Quacku a Twoje prognozy co pokazują dla mnie tzn.Myslenice?
Na jutro, dla Myślenic? Owszem, też deszcz, od godz. 8 do 13 (i potem jeszcze jakiś niewielki koło 18).
Dziękuję, choć wolałabym inne informacje.
Obawiam się, że tutaj wszystkie „moje” prognozy są zgodne.
No i trzeba było napisać o słońcu, przynajmniej do jutra Makówka byłaby szczęśliwsza… 😉
I wydrukować inna gazetę jak dla babci z piosenki Młynarskiego?
Dziękuję Tetryku!
Szczęścia nigdy za wiele.
A prąd już masz?
Tak,już mam.Mam nadzieję,że jedzenie w lodówce się nie popsuło.Tu jest mała lodówka wypełniona na maksa .
Po pracy, całkiem obiecujący początek nowego zlecenia (w sensie objętościowym).
I na przerwę.
Koszenie, grabienie,obiad,chłodzenie się w Rabie, pływanie w basenie,kolacja na tarasie i tak oto minął dzień.
A ja dopiero co wróciłem z knucia… Chyba mi to weszło w nawyk
A my chwilę temu ze spacerku:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobry wieczór, Leno! 🙂
🙂
Dobry wieczór.
Dobry wieczór!
Dobry wieczór, Quacku.
Oglądałeś mecz?
Mecz Igi? Nie, jak zwykle kątem oka zerkałem na relację tekstową. Widzę jednak z komentarzy w sieci, że w sprawie trafienia piłką w samą Igę publiczność podzieliła się na dwa obozy, jeden, że to specjalnie, drugi, że przypadkowo. A Ty widziałeś może ten moment?
To raczej przypadkowe, ale porządnie oberwała.
Uff. Miejmy nadzieję, że jej to nie zaszkodzi w kolejnych meczach.
Na pewno nie, to twarda sztuka. 🙂
Dobry wieczór, Riverze i Quacku:)
Dobry wieczór, Leno.
Cześć, Riverze! 🙂
Witam, Tetryku.
Po dłuższej przerwie wracam i zaraz idę po dobranockę.
Po ciepłym, słonecznym dniu, który oglądałyśmy głównie przez okno, spacer – po sosnowym młodniaku, pod rozgwieżdżonym niebem – bardzo:)
Dookoła pachniało, nad głowami ciemniało, pod stopami szeleściło. A na koniec zostałyśmy obdarowane kilkunastoma promiennymi uśmiechami wybujałych wysoooko nad krzywy płotek słoneczników:)
Gwiezdną porą dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Trochę szkoda, że głównie przez okno, ale wrażenia z wieczornego spaceru wydają się wynagradzać to oczekiwanie? Słoneczniki bardzo lubię! (Zwłaszcza skubać i jeść 😉 )
Właściwie czas prackowy tak galopuje, że trudno mówić o wyczekiwaniu:)
Po prostu nagle robi się pora wieczornego spaceru i dopiero, gdy wysiadamy z gracika, uświadamiamy (a szczególnie ta, której godziny umykają) sobie, że do tego właśnie cały dzień tęskniłyśmy:)
Słoneczniki – piękne, tajemnicze i pożywne:)
A płatki też lubisz? Można je jeść na świeżo albo ususzone:)
Pojęcia nie miałem w kwestii płatków, muszę spróbować (chociaż te przekwitnięte tacki z ziarnami sprzedają zwykle bez płatków 🙂 ). Czy płatki ozdobnych słoneczników też są jadalne?
Tak, płatki ozdobnego (czyli bulwiastego) też są jadalne. A także – korzeń:)
Świeże płatki można dodawać do mięs, sałatek, jogurtów, itd.
Z suszonych – robić herbatki. Działają przeciwgorączkowo, są skuteczne przy kłopotach z trawieniem i łagodzą bóle reumatyczne:)
Coś dla mnie 🙂
Ponieważ pani Quackie b. lubi słoneczniki ozdobne, widzę tu potencjał estetyczno-konsumpcyjny 😀
Na pewno jest jakiś sposób, by korzystać z topinamburowych bulw i płatków bez uszczerbku dla urody słonecznika… 😉
Albo po tym, jak ta uroda już minie, wykorzystać płatki do herbatki!
Żartowałam:)
Jeśli uchwyci się ten pierwszy moment przekwitania, gdy płatki już odrobinę zwiędły, ale jeszcze nie ciemnieją, to są pełnowartościowym surowcem:)
Zapomniałam wcześniej napisać, że liście też są jadalno-herbatkowe:)
Coraz lepiej 🙂 zaraz się okaże, że ten słonecznik to jak kokos (jest taka scena chyba w „Robinsonie Kruzoe”, kiedy Piętaszek na prośbę Robinsona prezentuje rozmaite pożytki z palmy kokosowej).
🙂
Prawie.
Łodygi można dorzucać do kompostu, a z łusek zrobić odżywkę dla innych kwiatów:)
Te krzywe płotki ostatnio cię atakują! 🙂
Swoją drogą, gdybyś urządzała chatynkę, na pewno nie otaczałby jej krzywy płotek…
Nie da się ukryć – rzucają się w oczy 😉
Cóż… i Miasteczko, i okolice mają już swoje latka:)
Ale najchętniej widziałabym jednak płotek drewniany. Jestem zaprzysięgł(ą?)ym wro(żką?)g(ą)i(ą? nią?)em ogrodzeń z siatki i metalowych żerdzi:)
A tak w ogóle – skąd wiesz o chatynce? Zaczęłam o niej na poważnie przemyśliwać całkiem niedawno…
😉
Dobranoc!
Spokojnej!
Mam nadzieję,że lampka wkrótce będzie…

Jutro czwartek wyzwań więc będę się już żegnać:
miłych snów, Wyspo:)
Witajcie!
Czwartek, prawda. Zobaczymy, jak mocno nas zwyzywa 😉
Dzień dobry, tutaj też ciekawie (w sensie wyzwań).
Dobrze by było zacząć dzień od czegoś na wzmocnienie i kawy.
Pani Gieniu, poprosimy!
Witam!
Niestety pada,auuu.
Akcja ratowania bukszpanu zrobiona tylko częściowo niestety.
Deszcz,deszcz…nie lubię.
A u Was jak?
Słońce?
Popadało i wypogodziło się. 🙂
Czwartek zawziętym zawezwał wyzwaniem;)
Łatwo nie było, ale promienny uśmiech pierwszosierpniowego dnia ocieplał atmosferę i poprawiał nas(choć było nas więcej)troje:)
Zaraz spacerek, mam nadzieję – wyciszający, kojący, relaksujący.
Dzień dobry, Wyspo:)
No, robota wykonana, wizyta okresowa u lekarza zaliczona (co prawda poprzednia pacjentka siedziała 1h 20 – organizacja tych wizyt to nie jest najmocniejsza strona tej przychodni).
A teraz na przerwę.
Jeszcze kwestia patronacka – czy ktoś? Coś?
Bo ja mogę ale dopiero po powrocie ze spacerku:)
To się zastanówcie, a my – umykamy:)
Aaa!
To ja się idę zastanawiać (z tomikiem).
To ja już mam, dość oczywisty wybór 🙂
Czas zamykać chatkę i umykać do Krakowa.
Szerokości powrotnej!
Kraków czeka! 🙂
Kot też czekał. Głodny był.
A przy okazji zapraszam na nowe, patronackie pięterko 🙂