– Poproszę talon na szczęście.
– Dostawa będzie dopiero za 2 miesiące.
– A może jest talon na miłość?
– Jest długa lista oczekujących, ale proszę się dowiadywać,
może ktoś zrezygnuje. Aha, ale w ogóle się Panu nie należy,
dostał Pan talon w zeszłym roku.
– A na przyjaźń?
– To samo, nawet jest lista społeczna.
– To od czego jest Ministerstwo Wszelkiej Szczęśliwości?
– Niech Pan nie robi aluzji, przecież Pan wie, że są to
towary deficytowe.
– To są jakiekolwiek wolne talony?
– Tak, na małe pieski i kotki, niech Pan weźmie, będzie Pan
miał i szczęście i miłość i przyjaźń.
« Kuracjuszka w Kołobrzegu. | Arrasy i gaz » |
17
gru 2023
Drobny żarcik kolegi Torlina. Pani niby załatwia pozytywnie petenta, ale…
Dzień dobry, skoro udało mi się dzisiaj pospać naprawdę do oporu, to od razu wejdę na nowe pięterko 🙂 (czy piętro niżej była już pani kelnereczka?)
Miniatura bardzo fajna, zwięzła i esencjonalna. Przypomniał mi się ten dowcip, że teraz zamiast Ministerstwa Zdrowia będzie Ministerstwo Zdrowia, Szczęścia i Wszystkiego Najlepszego.
Jestem zdecydowanie przeciwko talonom, wszakże 🙂
No cóż, jeżeli już decydujemy się na centralną dystrybucję tych dóbr, to jakoś to trzeba zorganizować…
Brrr, centralna dystrybucja! Mam nadzieję, że tę epokę mamy chwilowo za sobą.
Wróciłam!
Bardzo fajne to opowiadanko.
Wycieczka była krótka, bo imprezowa. Główną imprezą były moje Imieniny (pamiętacie jak to jest? Imieniny/urodziny są jak dzida i składają się z przeddzidzia, dzidy właściwej i zadzidzia).
No więc dziś były moje Przedimieniny. Makówka przytargała coś tam do jedzenia, picia i jakieś tam słodycze. Były toasty, życzenia i odśpiewane „Sto lat!”.
Potem poszliśmy kawałek (aby nazywałoby się to wycieczką) i dzieliliśmy się opłatkiem i składaliśmy sobie życzenia świąteczne.
I w ten sposób bez talonów mieliśmy szczęście i przyjaźń.
Inicjatywa prywatna 🙂 i bardzo dobrze!
Nie! Dziś to była inicjatywa zorganizowana. Koło PTTK. Natomiast jutro to, co jadę to będzie inicjatywa prywatna, ale nie są przewidywane ani Imieniny, ani opłatek.
Wróciłam do domu o ludzkiej porze, w dobrym humorku. A potem zajęłam się wpisem na kartkę… Ja wszystko rozumiem, ale żeby pięć godzin? Pięć godzin obrabiać pięć (no może siedem) zdjęć? Dziś dla odmiany nie chciało mi zapisywać obrobionych, a potem wstawiało na blog to skopiowane poprzednio zamiast następnego… Ech…
Czyli dzień dobry na nowym pięterku, Wyspo:)
Dzień dobry.
Dialog zabawny – gratuluję Autorowi:)
Może taki czworonożny ulubieniec to inny rodzaj szczęścia, przyjaźni i miłości, ale coś w Torlinowej konkluzji jest:)
No właśnie, jakie talony, schroniska są pełne tej przyjaźni, czekającej tylko na chętnych!
No to umykamy na spacerek:)
Przyczepności i bezpiecznego powrotu!
Dzięki, Quacku.
Jest plusowo, więc nieśliźnie, raczej błotnie:)
Wraz ze swoim szczęściem i przyjaźnią…
Nie da się ukryć, że lubię Rude Stworzonko:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
I oczywiście – dobry wieczór, Quacku:)
Jestem, po przerwie niedzielnej.
Idę po jakąś ładną dobranockę.
Mżyście, mgliście, deszczyście… Słowem – szeleszczyście:)
Wiało i deszcz ostro zacinał. Nawet Rude pod koniec straciło entuzjazm i ciągło do gracika. Czarną nocką w ciemnym Lesie zdaję się na jej instynkt, więc bez oporów dałam się wywieść w pole:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Znaczy że do gracika jakimś skrótem, wcześniej niepraktykowanym? Czy też chodzi o czas spaceru, że skoro P. decyduje, żeby skrócić, to Ty się dostosowujesz?
I to, i to:)
Przeważnie to ona decyduje, że skracamy spacer (ale ja – że nie przedłużamy;) oraz drogę. Mam dobrą orientację w plenerze, więc wiem, że nie wywodzi mnie na manowce:) Rzadko też wybiera całkowicie nieprzebrnywalne dla człowieków chaszcze, więc i tu nie muszę się specjalnie martwić:)
Miło z jej strony
chociaż to może działać instynkt, że znajduje drogę dobrą dla całego stada.
Małego, bo małego, dwubabskowego, bo dwubabskowego ale – stada 🙂
I dobry wieczór, rzecz jasna.
🙂
Nic tak dobrze nie gasi entuzjazmu, jak zimny deszcz, błocko i ciemnica!
Dobry, a w domu jeszcze lepszy! 😉
Coś w tych niedomowych urokach i gaszeniu jest:)
Tak, ja też ostatnimi czasy więcej poza domem niż w domu:)
A! I zapomniałam napisać, że skończyłam moje kapki. I poszewki, i serwetki, i pokrowce. I jestem w jednej trzeciej tego nowego pomysłu, co to się nie mogłam doczekać, żeby spróbować. Pierwsza część poszła zgodnie z planem. Teraz będzie trudniej. Nie technicznie ale – inwencyjnie:) Zobaczymy, co z tego wyniknie…
Niezmordowana!
Czyli lampka jest to grzecznie idziemy pakować plecak i mówimy dobranoc.
Spokojnej nocy i udanej podróży!
To tylko parę stacji pociągiem.
Dobranoc!
Kochani, czas i na mnie. Dobranoc!
🙂
Będę się zbierać, bo jutro znowu pobudka w środku nocy…
Miłych snów, Wyspo:)
Witam!
Witajcie!
Mam nadzieję, że środek nocy u Leny jeszcze nie nastąpił 😉
U mnie już dawno.Juz marznę na peronie.
Każdy ma takie hobby, na jakie zasłużył, jak mawia moja córka…
Może powiem tak – dzisiaj to Ty się byczyłeś, Tetryku 😉
Dobry wieczór:)
Nie — ja się byczyłem wczoraj. I to był dobry wieczór! 🙂
Miałam na myśli (nie, żebym Ci wypominała) wylegiwanie się do szóstej z groszami;)
Mnie budzik wypłoszył już o czwartej (też z groszami):)
O szóstej z groszami to ja się już z pracy meldowałem…
Tetryku, pamiętam, że to Ty wstajesz o nieludzkich porach. Ja zazwyczaj nie – więc skoro raz od wielkiego dzwonu mi się zdarzyło, zażartowałam sobie z tym Twoim wylegiwaniem się…
A skoro żart okazał się nieudany, chyba lepiej nie brnąć w to dalej…
Dzień dobry:)
To może śniadanie dla tych co już wstali?

Dla tych co jeszcze śpią -tez.
Dzień dobry, no proszę, wstaję i śniadanie już czeka 🙂 a tu za oknem leje, przez całą noc bębniło w parapet.
Słońce. Robimy ognisko. Pieczemy kiełbaski.
Ty masz jednak dobre dojścia do tych od pogody…
Ja bynajmniej. Jak jadę do Grecji to akurat powódź. Jak jadę nad polskie morze -deszcz i brzydko.
Uprzejmie donoszę, że samo szczepienie udało mi się przeżyć!
Na wszelki wypadek dziś się trochę oszczędzaj. Spróbuj poleniuchować w domu.
Melduję, że wróciłam z błotnistej wycieczki. Dawno nie byłam tak ubłocona!
Dobrze, że za darmo. Za borowinę się płaci, a efekt podobny! 😉
Borowina jest na gołą skórę, a to błoto -na buty i spodnie!
Czy zaobserwowałaś może wygładzenie zmarszczek na twoich spodniach lub butach?
Jakoś nie. Buty już umyłam, spodnie i plecak jeszcze czekają na umycie.
Po pracy, całkiem udany dzień, mimo pewnych, siłą rzeczy, obowiązków poza tym.
I na przerwę.
Spacerek pod znakiem plasków, mlasków, bulgotów i posiorbywań:)
Drobny deszczyk nas nakrapiał, lekki wiaterek nie nadążał z osuszaniem:)
Umęczone dobry wieczór, Wyspo:)
A co was posiorbywało?
Dobry wieczór, Leno!
🙂
Na szczęście raczej wokół nas:)
A-śmy wlazły na oparzeliska nieopatrznie:) Dobrze że szybko się zorientowałam, wycofałyśmy się i poszłyśmy w inną stronę. Też było błotnie, ale już bez tych niepokojących efektów dźwiękowo-dotykowych:)
O, to jak Fizia Pończoszanka vel Pippi Langstrumpf, która ułożyła całą piosenkę o ciamkających butach!
Dobry wieczór, z ulgą.
Nie kojarzę tej piosenki, ale wierzę Ci na słowo, Quacku:)
Jak jest lampka to i ja umykam.
Dobranoc!
Spokojnej popodróżnej!
Hmm, porwał mnie dzisiaj znajomy, żebym mu coś skonsultował w przekładzie, i tak zeszło, zupełnie nieplanowanie.
Ale jeszcze do północy pobędę, jakby ktoś coś.
Nawet kąpiel mnie nie rozruszała – zmykam więc:)
Miłej nocki, Wyspo:)
Spokojnej, do rana nierozruszanej!
Umykam także! Dobranoc!
Dzień dobry, całkiem prawie już zdrów 🙂
Pogoda jesienna tej… jesieni. Jeszcze przez parę dni. Nie żebym liczył, że się zasadniczo zmieni, jak przyjdzie zima.
Pani Gieniu, poprosimy coś na rozruch, zapewne dobrą kawę.
Witajcie!
Ja się już nieco rozruszałem 🙂
Słonecznie witam!
Donoszę, że dopłynęłam do domu:)
Dzień dobry, Wyspo:)
Dobry wieczór, jestem już po przerwie. Na którą się nie odmeldowałem, gdyż pobiegłem spełnić pewien dobry uczynek, a potem wszystko przyspieszyło – ale skończyło się dobrze.
Idę po dobranockę.
Mały spacerek, miłe spotkanie z Przyjacielem przy piwie/herbacie, knucie biurowe połączenie z życzeniami świątecznymi i łamaniem się opłatkiem.
Na koniec dnia jeszcze knucie na Zoomie.
O, co za miły dzień/ popołudnie/ wieczór (niepotrzebne skreślić, ale niekoniecznie 😉 )
Już nie! Było miło jeszcze na Zommie, ale teraz znów proza życia i przestało być miło.
Pero, pero-o-o, bilans musi wyjść na zero!
Byle na zero, a nie na minus!
No, obawiam się, że już nie mnie oceniać. Ale tak, owszem, również miewam gorsze dni 🙁
Wszystko przesiąknięte deszczem – niebo, powietrze, ziemia:) Drzewa zgarbione i przyczajone kępki trawy. I my, zawilgocone, suszymy się pospacerkowo.
Przybarhetkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Zakładasz teraz jakieś ocieplane kalosze? Tutaj też mży i zwilża, jak nie z góry, to z boków, więc ograniczam wyjścia do najbliższego otoczenia, a jak gdzieś dalej, to tylko komunikacją miejską.
Dobry wieczór.
Nie, w takich warunkach pogodowych najlepiej sprawdzają mi się trapery – nie przemakają na deszczu, mają dobrą, antypoślizgową podeszwę (również na lód), przy tym są na tyle elastyczne, że mogę w nich prowadzić. No i – co najważniejsze 😉 – pasują mi kolorystycznie do kurtki, czapy, szalika, rękawic i plecaka:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Ano tak, prowadzić. Zapomniałem, że na spacerki wybywasz zwykle dalej.
O kolorystyce się nie będę wypowiadał – nader rzadko zwracam na nią uwagę. W ogóle raczej jestem za odzieniem i obuwiem praktycznym, z nielicznymi wyjątkami zwracając uwagę na estetykę.
Ja lubię ład:) Także na sobie:) Stąd dbałość by części garderoby się ze sobą nie kłóciły.
Ja w takiej sytuacji mówię częściom garderoby: Cicho być! 😉
Czy to aby się tyrania nie nazywa, psze Pana? 😉
Dobry wieczór, Tetryku:)
Być może absolutyzm oświecony?
Albo legalny despotyzm… 😉
Dobry wieczór!
A któż lubi kłótnie, zwłaszcza tak blisko ciała!
Ja stosuję anarchosyndykalizm: niech będą, jakie chcą, byle współdziałały ku wspólnemu dobru 😀
Jestem zwolenniczką współdziałania ku wspólnemu dobru w harmonii, Quacku 😉
To ja chętnie zostawię prawie całą harmonię Tobie, dobrze? (Z wyjątkiem jednej małej szklaneczki, którą sobie…
)
Takiej szklaneczki do mrożonej kawy?
Nie mam nic przeciwko temu:) Więcej – gdybyś kiedyś zapragnął ją odzyskać – wiesz, gdzie mnie szukać 🙂
Po zebraniu, po interwencji pomocy sąsiedzkiej, po zoomie i wreszcie po kolacji — jestem! 🙂
Mam nadzieję, że interwencja w pokojowej raczej sprawie?
Absolutnie pokojowa, choć na razie bez sukcesu…
Moje popołudnie upłynęło na wcielaniu w życie wspominanego dawniej pomysłu. Powoli idzie, ale – idzie:)
No i się dzieje w TVP!
Obyś żył w ciekawych czasach…
Ale jednak umknę do spania.
Dobranoc!
Spokojnej (telewizji) 🙂
I na mnie czas, dobranoc!
Dobrej nocki, Quacku:)
Też zmykam:)
Miłych snów, Wyspo:)
Witajcie!
Dzień taki, że pierwszą refleksją było: ten budzik się chyba pomylił…
Dzień dobry, za godzinkę idę się kłuć.
Dobrze by było przedtem się posilić. I obudzić?
No cóż, pani Gieniu, poprosimy.
Deszczowo witam!
No i jak wrażenia, pokłuty Quacku? U mnie odbyło się bez wrażeń, czego i tobie życzę, howgh!
Na razie tylko lewe ramię pobolewa. Zgodnie z sugestią pani od szczepienia wziąłem apap, więc rozumiem, że gdyby nawet była jakaś temperatura albo ból, to i tak będą ograniczone.
Zmachane dzień dobry, Wyspo:)
Zakupowo – znaczy:)
A środa się jeszcze nie skończyła. Trzaa to teraz wszystko przerobić na mniej-więcej zdatne do jedzenia. Dziś w pospacerkowych planach barszcz i bigoch. Bejca do pieczeni. Oraz – coby tak b-alfabetycznie nie było – pierogi i uszka… może.
🙂
Zawsze jeszcze możesz zrobić boskie bliny! 😉
Tak. Albo bakaliowe buły:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Uf, zaszczepiony-m rano i popracowany-m do tej pory.
Teraz przerwa.
Witajcie Szanowni. Przepraszam za milczenie, ale wolałem przez kilka dni trzymać się z daleka. Z powodu szalejących chorób oczywiście. Madagaskarskie choroby podobno najgorsze.:) Dobrze, że już połowa tutejszej populacji zaszczepiona 🙂 Uff… Można oddychać.
Witaj, siądź, odetchnij. niechaj znajdzie się między nami wojażer…
A przy okazji: czy ktoś z Was ma już Opowieść wigilijną gotową do publikacji? Bo jakby na kalendarz nie patrzeć, to akurat pora na Dickensa…
Myślę, że jest to świetny moment, abyś takową nas uraczył 😉
Dickens odmówił pisania tu pod własnym nazwiskiem…
Też uważam, że to dobry moment.
Życzysz nam snów o starości? Oj!
Żeby się nie zmieniać, w każdym razie 🙂 starość każdego czeka, bardziej lub mniej zaawansowana.
Najlepszą odpowiedzią na dręczące pytanie: Kiedy zaczyna się starość? jest: za jakieś 15 lat…
Tak, i ta odpowiedź jest uniwersalna, niezależnie od wieku!
Czubaszek mawiała, że kobieta powinna ustalić ile ma lat i tej wersji trzymać się całe życie.
Czy ja wiem, czy tylko kobieta? Ja co jakiś czas się zastanawiam, ile mam, i za każdym razem wychodzi inaczej. Niekoniecznie tylko w jedną stronę. Najwyższy czas to zmienić i trzymać się tej jednej wersji.
dzień dobry
Ostatnio przyjąłem 5 wersji oficjalnego wieku.



W zależności od nastroju i osoby z którą rozmawiam podaję, że mam: 45, 57, 65, 75 i (bardzo hardcorowo) 37 lat…
Co ciekawe – czuję się zawsze adekwatnie do podawanego wieku
Chrzanić kalendarz!
Wiek jest wypadkową naszych przekonań o nim…
Wokół dżdżysto, mgielnie, a Jego Półsrebrzystość Księżyc na tle nieba w przedziwnych błękitno-liliowych tonacjach:)
W domu pachnie słodką kapustą, suszonymi prawdziwkami i czerwonogłówcami, kaniowym proszkiem i prawdziwym, świeżo mielonym pieprzem…
A grzesznik-karczek, w bursztynowo-miodowej bejcy z drobinkami białego pieprzu, gorczycy, suszonego cząbru, obłożony kosteczkami chrzanu, w ledwo wyczuwalnej nutce trawy cytrynowej – kruszeje i sposobi się do pojutrzejszego pieczenia;)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Czyli na zewnątrz impresjonizm, a wewnątrz – synkretyzm, albo nawet synteza zmysłów, żeby nie rzec – synestezja (bo zakładam, że nie mylą się kolory z zapachami etc.) 🙂
Dobry wieczór!
🙂
Nie mylisz się, Quacku:) U mnie zawsze synestezja:)
I pomyśleć, że jeszcze pięćdziesiąt lat temu za pomieszanie zmysłów zamykano w nieodpowiednich placówkach… 😉
A nadspacerowe niebo naprawdę niezwykłe było.
Ech, przypominają mi się a propos tego nieba różne – również, niestety, tworzone przez AI – filmiki przedstawiające animowane obrazy impresjonistów. Niektóre grzeczne, niektóre odjechane, a te od AI często chore, nieludzkie, używające środków, od których człowiekowi robi się niedobrze.
Tak. Wiem, o czym mówisz.
A mnie przypomniało to mojego sąsiada malarza. Był niezwykle miłym człowiekiem, a malował takie okropieństwa i ponuractwa, że strach było to oglądać. Jego mama pokazała mi kiedyś jego prace, a ja jako mała dziewczynka, nie mogąc uwierzyć w tę jego ponurą drugą naturę, wysnułam teorię, że on maluje tak, ponieważ jednym okiem (drugim naprawdę nie widział) widzi świat zupełnie inaczej, niż się go ogląda dwojgiem oczu… Oczywiście, z nikim się tą teorią nie podzieliłam, chwaląc matce obrazy syna 🙂
No dobrze, że już zjadłem kolację 🙂
Lepiej niż możesz sobie wyobrazić, Tetryku, bo niczym z tego, co przygotowuję, nie mogłabym Cię dziś poczęstować 🙂
„Zostaw, to na święta!!!”
A potem:
– Trzeba to pozjadać, bo się zmarnuje!
Ale ja raczej z powodu niegotowości nie odważyłabym się Tetryka częstować:)
Tak, to zdecydowanie niezdrowe, taka kumulacja jedzeniowa. Ale to zdaje się – np. w rodzinie mojej teściowej – kontynuacja przyzwyczajeń sprzed 1990, kiedy było na co dzień skromnie, ale na święta to, proszę państwa, miało być bogato!
Albo pozostałość po ścisłym poście, Quacku:)
Ślinka leci na myśl o gotowych…
Dam znać, jak będą gotowe. W końcu tylko osiem godzin do mnie 🙂
Kochani, umykam, jednak ta szczepionka nie jest obojętna dla organizmu. Nic złego się nie dzieje, ale dobrego też nieszczególnie. Dobranoc!
Dobranoc, Quacku:)
Jako że nie bardzo daje się i mieszać, i pisać, też już się pożegnam:
miłych snów, Wyspo:)
Dobranoc!
Deszczowo witam!
Dzień dobry, mam ciekawy efekt uboczny szczepionki: serię przeskoków czasowych. Najpierw 7:40, potem 8:16 i wreszcie 9:28. Co ciekawe, zawsze była to parzysta godzina.
Na szczęście już wyszedłem z tych przeskoków (ale trochę jestem w plecy). Na rozpęd: pani Gieniu, poprosimy!
Na czym polegają te „przeskoki czasowe”?
Tak jak Tetryk niżej napisał – na chwilę przymknąłem oko, mrugnąłem dosłownie, a tu nagle się zrobiło godzinę później
Dzień dobry
Chętnie się poczęstuję

Od wczoraj wraca normalność, więc może na kawę znajdzie się więcej czasu…
Ja piłem szybciej, ale nie w związku z normalnością
makówko, zgaduję, że przeskoki czasowe są wtedy, gdy ktoś, np. Quackie trwa w stanie błogiej drzemki – czas wtedy nie istnieje – ale z nieznanych powodów budzi się na sekundę, zerka na zegarek notuje w myślach, że jest 7.40 albo 8.16 i znowu zapada w sen. Cieszę się, że pomogłem, nawet jeśli to tylko fantazja.
Ups, nie sprawdziłem tekstu przed kliknięciem, przepraszam, oczywiście Makówko winno być z Dużej Litery.
Ale, że dlatego, że początek zdania czy dlatego, że to jakby imię?
Na Wyspie bywam jako Makówka albo makowka , gdy jestem niezalogowana.
Z obu powodów, droga Makówko. Lubię poprawność językową, choć nie mogę ustrzec się błędów. Przeprosiny wynikały zdecydowanie z tego, że imię z małej litery. To niedopuszczalne. Wymierzę sobie srogą karę 🙂
Laudate dziękuję. Też tak to sobie wyobrażałam.
Quacki zabiera się dziarsko do pracy o 7:40, patrzy dwa słowa napisane i już jest 8:16.
Ha! Powitalny komunikat nie dał się wysłać rano!
WITAJCIE!
Alternatywna wizja: Quackie otwiera oko, widzi 7:40, przymyka na moment, zaraz widzi 8:16, a gdy po chwili znów otwiera oko, widzi 9:28. W międzyczasie w ogóle nie zasypiał (co suponował Laudate), tylko na moment przymykał oko!
Tak, to było DOSŁOWNIE mrugnięcie!
Przygarne dzień dobry, Wyspo:)
Trochę się dziś pierożę i uszę.
I barszczę przedwigilijnie, bo ten specyfik trzaa przynajmniej ze cztery razy pogotować i ostudzić, coby na swe miano zasłużył:)
Żebyś się tylko nie pokarpiła! W tych okolicznościach można się stać ostatnim dzwonkiem! 😉
A nie, pokarpienie zupełnie mi nie grozi, bo tej akurat ryby na naszym stole nie uświadczysz:) Nikt nie jest amatorem. Ale mogę się poszczupaczyć. Albo zostać dzwonkiem, a nawet – uchem od śledzia 😉
Dzień dobry, Tetryku:)
Pięknie sobie tu poszeptujecie o szczupaczeniu. Podziwiam inwencję . Nowy tekst na pięterko już się szykuje. Za jakieś 90 min wstawię, dam jeszcze znać.
Dziękuję:)
A kulinarną czy lingwistyczną? 😉
Z przyjemnością pomknę na nowe pięterko, jak tylko wrócimy ze spaceru.
Dzień dobry, Laudate:)
Skoro powiedzieliśmy Dickens, to rzeczywiście pora na opowieść wigilijną – uprzedzam, że mało będzie o kulinariach, można natomiast nietypową wersyfikację. Tekst powstał na podstawie relacji o autentycznej osobie. Oficjalnie zapraszam na nowe pięterko.
W związku z porannym opóźnieniem (jak rozumiem, spowodowanym zakłóceniami w czasoprzestrzeni) pracę kończę rzutem na taśmę. Ale udało się, mimo jeszcze paru obowiązków poza tym.
A teraz na przerwę! (I zapewne powrót już na nowe pięterko – ale dobranocka będzie jeszcze tutaj).