« Adriatyckie okolice, cz. I Adriatyckie okolice, cz. III »

Adriatyckie okolice, cz. II

No i ze Słowenii przewiało nas do Chorwacji, autostradami, a na końcu krętą nadmorską drogą, z widokiem na ciągnącą się i ciągnącą po prawej wyspę Pag, chociaż jakbym nie spojrzał na mapę, to bym nie powiedział, że to w ogóle wyspa. Albo że tylko jedna. Przezabawne jest to dalmatyńskie wybrzeże. Pogoda była bardzo zmienna, raz paliło, raz dmuchało, a apartament mieliśmy ambiwalentny, pod pewnymi względami świetny (taras, wspólny kąt, blisko do morza, z prywatnym kawałkiem kąpieliska, chociaż nie żeby odgrodzonym), pod pewnymi – nie bardzo (klimatyzacja na monety, więc osobno płatna, w dodatku tylko w salonie daleko od sypialni, więc nie było szansy, żeby sensownie przewietrzyć te ostatnie. Pewnie dlatego tyle jeździliśmy zwiedzać (nie żebyśmy potem w Słowenii jeździli mniej). Ale do rzeczy, czyli do zdjęć…

171 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    Kochani, ponieważ jutro, czyli technicznie dzisiaj, wybywam, to zostawiam Was z nowym pięterkiem. A pożegnam się jeszcze piętro niżej.

  2. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Quackie technicznie wybył, a ja w pracy… Deszcz się wykapał tuż przed startem.

  3. Quackie pisze:

    No to tradycyjnie zapraszam na nowe piętro pewną panią z poczęstunkiem.

    Pani Gieniu, poprosimy, dla każdego coś pysznego.

    Koffie

  4. Quackie pisze:

    Jadę pociągiem, Gdynia pożegnała mnie deszczem. Ale na Wyspę będę zerkał w miarę możności i zasięgu.

  5. Tetryk56 pisze:

    Już napisałem odpowiedź, gdy nadeszła ulewa i uśpiła mnie przed wysłaniem…

  6. Quackie pisze:

    A ja jadę przez okolice w kratkę – raz jest zasięg, a raz nie.

  7. Tetryk56 pisze:

    Chyba nikogo nie zdziwi, że najbardziej podobały mi się morze i góry, zwłaszcza wodospady. Może dlatego, że te widoki uzupełnia mi wyobraźnia zasilona wspomnieniami. Atmosfery małych miasteczek fotografia trudniej oddaje, to chyba trzeba przeżyć.
    Czy restauracje w Karlobagu serwowały zupę z gniazd jaskółczych?

    • Quackie pisze:

      Ha, nie! Ale serwowały znakomite owoce morza, zwłaszcza risotto z kalmarami.

      Jak tam będę następnym razem, to muszę im podsunąć ten pomysł. Najlepiej, gdyby to była restauracja chińska!

    • Quackie pisze:

      A wodospadów jeszcze trochę będzie, może nie takich wysokich, ale z pewnością efektownych.

  8. Lena Sadowska pisze:

    Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Jako że wczoraj udało mi się skończyć mini-robótkę, dziś miałam sobie zrobić mini-urlopik od świata i cały dzień poświęcić odnudzaniu wspomnianego wcześniej odzianka.
    Udało mi się plan zrealizować średnio, żeby nie powiedzieć – wcale:)
    Nie, żebym nieziemsko żałowała, że – zamiast siedzieć i żmudnie grzebać igłą w sfatygowanej materii, coby wyciągnąć notorycznie pękające nitki dla frędzlastego (naprawdę) efektu – wybyłam na żagielki:)
    Więcej też chyba powodów do dumy niż zmartwienia wynikło z faktu, że za „bardzo dobre wychowanie” Smarkactwo (które zatachało jakiejś Babciowej sąsiadce ciężkie siaty na czwarte piętro) zostało obdarowane wiadrem wiśni. Nawet jeśli ktoś (pewnie nie zgadniecie – kto:)) musiał później te wiśnie przebrać, wydrylować i przerobić:)
    Tak czy inaczej – konfitury się smażą, sok już zlany i zapasteryzowany, a ja mogę wreszcie napisać o obejrzanych zdjęciach, co niżej uczynię:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dobry wieczór, Leno!
      Jednej z moich koleżanek z pracy córka dostarczyła wczoraj o 22. 20 kilo malin. No i mamusia musiała wziąć dzień urlopu…

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        My zostaliśmy obdarowani już po żaglach, późnym popołudniem:)
        Młode poszło pomóc Dziadkom i wróciło z wiśniami.
        Pomagało mi w przebieraniu, nawet trochę przy drylowaniu (czyli usuwaniu pestek) i wyparzyło słoiki i butelki, ale smażenie i wyciskanie soku to praca dla jednej osoby raczej:)
        Praca przy przetworach jest czasochłonna i trzeba ją lubić. Ja – lubię:)

        • Tetryk56 pisze:

          No cóż, ja bym większość tych wiśni, w miarę posiadania naczyń, zalał spirytusem… Trzeba zakonserwować, żeby się nie zmarnowało! 😉

          • Lena Sadowska pisze:

            Otóż to – każdy sposób jest dobry, by się nie zmarnowało:)

            Stawiałam kiedyś wino pestkowe – mocne było i słodkie – ale jakoś zaniechałam produkowania trunków:) Ostatnia była chyba śliwowica, którą miałam przywieźć na Watrowisko, ale pandemia popsuła szyki i całą śliwowicę zużyłam na dezynfekcję 😉

  9. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Quacku:)

    Obejrzałam – a jakże:)
    Z cywilizacyjnych widoków najbardziej przypadły mi do gustu ruiny zameczku (17) – kolorystyką, kształtem i „ubytkami” przypominające herbatnikowy domek Baby Jagi z „Jasia i Małgosi”:)
    Poziome fale (21) wyglądają jak obraz robiony techniką mieszaną – kompozycja piasku i tiuli:)
    Wszystkie faunowe ujęcia też robią wrażenie – zwłaszcza okazy płetwiaste. I – tak – żabole również mam na myśli:)
    Skały, jeziora, wodospady to także moja bajka, a nawet – baśń:) Ukojenie dla oka i myśli.
    I wyrazy uznania za tęczowe ujęcie (67).

    Jak zawsze u Ciebie – jest na czym oko zawiesić, więc z wielką przyjemnością – zawieszałam:)

    • Quackie pisze:

      Bardzo dziękuję! Z tym zameczkiem tylko – chodzi Ci o św. Donata, tak, jeżeli dobrze liczę? No przyznam, że mnie by się tak nie skojarzył, więc brawa za daleko sięgającą wyobraźnię! 🙂

      Cała reszta praktycznie sama pod obiektyw właziła.

  10. Lena Sadowska pisze:

    Żagle – nie żagle, wiśnie – nie wiśnie, ponieważ założyłam, że powyciągam te nitki, żegnam się już i biorę się do roboty:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  11. Makówka pisze:

    Jak wyszłam z domu przed 9 tak chwilę temu wróciłam.
    Objedzona pysznościami, opita trunkami, uśmiana i bardzo zadowolona.
    To były Imieniny Czesława w warunkach działkowych wśród kwiatów i z ogniskiem.
    Nie jestem w stanie obejrzeć zdjęć itp., jednak tych trunków było sporo:)

    • Quackie pisze:

      Ha, a mój dziadek też był Czesław. Ale to był ten rozwiedziony dziadek, więc się nie obchodziło w rodzinie.

      Zdjęcia poczekają, wypoczywaj!

  12. Quackie pisze:

    Dobranoc, spokojnej wszystkim!

  13. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  14. Makówka pisze:

    Dzień dobry!
    Dopiero się zbudziłam! Ale wczoraj była impreza!

  15. Tetryk56 pisze:

    I znowu po pracy musiałem się zdrzemnąć. Chyba się starzeję — ja albo planeta…

  16. Lena Sadowska pisze:

    Wreszciedomowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Pofrędzliło się wczoraj tak na czterdzieści procent, a po dwóch godzinach snu szara rzeczywistość stanęła przy óżeczku i oznajmiła, że nie odejdzie sama. Co było robić – wstałam:)

    W ciągu dnia nie miałam czasu zastanawiać się czy – i jak bardzo – chce mi się spać:)
    *Klikło mi, więc o spacerku za chwilę:)

  17. Lena Sadowska pisze:

    Cały dzień biegano-kucharzony, dobrze, że na spacerze można własnym tempem, niegoniący:)
    Spacer był więc z tych kontemplacyjno-powolnych, chwilami rozdziawionych, chwilami zagapionych, pod znakiem miłych wietrznych powiewów i ciepłych słonecznych promyków:)
    A plany na resztę wieczoru banalne – frędzlić, póki sen nie zmorzy 😉

    • Tetryk56 pisze:

      Pośpij jednak nieco, zafrędzlona Leno! I zasugeruj tej szarej, żeby się trzymała możliwie daleko!

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Tak, planuję się położyć z trzy godziny wcześniej niż zwykle, bo jutro też nie pośpię:) Goście:) Zapowiedziani, więc przynajmniej nie przywitam ich w piżamie 😉

        Sugerowałam. I to ile razy! Ale, wiesz, ona jakaś taka niekumata jest i namolna wyjątkowo:)

  18. Lena Sadowska pisze:

    Spokojnej nocki, Wyspo:)

  19. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    lulu

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry, to już weekend?

    Kelnereczka

    • Lena Sadowska pisze:

      Weekend:)
      Miła sobotka w fajnym towarzystwie, które, przybywając, samo z siebie ogarnęło pyszne śniadanko w postaci świeżutkich chrupiących rogalików z nadzieniem morelowym i kawusi z termosu 🙂

      Dzień dobry, Quacku:)

      • Quackie pisze:

        A ja dzisiaj na luziku wybrałem się na spacerek z aparatem i z tego spacerku przyniosłem kaczki, nurogęsi (w tym również młode, ale one się robią tak pospolite, że niedługo to nie będzie żadna atrakcja 😉 ), czaplę siwą, panią zimorodkową, dzięcioła (chyba dużego), młodego kosa i jeszcze dwa ptaszki, co zupełnie nie wiem, co to. Jeden to może muchołówka???

        Pięterko z tego by było, ale niewysokie.

        I pewnie w sierpniu.

        • Lena Sadowska pisze:

          Toś się nadźwigał, Quacku;)

          A ja od razu po przeczytaniu zaczynam się cieszyć na sierpniowe pięterko:)

  21. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Weekend a więc zakupy przed śniadaniem…

  22. Makówka pisze:

    Witam Wyspiarzy!

  23. Tetryk56 pisze:

    …a po śniadaniu kawa Pleasure
    expresso PofCooks

  24. Makówka pisze:

    Zerknęłam sobie jeszcze raz na karaibskie kolory z relacji Quacka i chyba umknę na Bagry, choć to nie będą TAKIE widoki.

    Tak się zastanawiam -Bagry czy …sprzątanie?

  25. Makówka pisze:

    Jak na sobotę b.malo ludzi.Chmurki,wiaterek zniechęciły.

  26. Makówka pisze:

    Woda „się zachowała”należycie.Jest ciepła.Wiec w wodzie ciepło,ale po wyjściu brrr zimno.

  27. Tetryk56 pisze:

    Ja za chwilę wybywam na wieczór. Do popotem!

  28. Lena Sadowska pisze:

    Umykamy się turyścić:)
    Miłego popołudnia 🙂

  29. Lena Sadowska pisze:

    Jeszczesobotnie dobry wieczór, Wyspo:)

    Popołudnie upływało pod groźbą lunięcia, ale tylko tak straszyło i końcem końców na spacerku miałyśmy zachodzące słońce. Grzało nieprzesadnie – nawet trochę zmarzłam. Za to Rude zdawało się być w swoim żywiole – biegało, skakało, buszowało w trzcinach:)
    Dzień z tych bardzo miłych:)

    • Tetryk56 pisze:

      Pogodowo dzień bardzo sprzyjający łazikowaniu — ja niestety wieczór spędziłem na rodzinnej imprezie…

      • Lena Sadowska pisze:

        Rodzinne imprezy też bywają fajne (zwłaszcza gdy znasz i wiesz, że rodzina jest naprawdę Twoja ;))

        U nas dzionek – jako się rzekło wczoraj – pod znakiem gości:) którzy chcieli poodwiedzać stare kąty zamiast siedzieć w domu, a mi – w to i graj, bo też lubię się włóczyć. I wielkim plusem było niekierowniczenie. Fajnie od casu do czasu dać się powozić 🙂

        Dobry wieczór, Tetryku:)

  30. Makówka pisze:

    Dobranoc Państwu!

  31. Lena Sadowska pisze:

    Jutro wędrówki ciąg dalszy, więc pożegnam się już:

    miłych snów, Wyspo:)

  32. Makówka pisze:

    Witajcie!
    W słońcu ciepło,w cieniu jednak zimno.

  33. Makówka pisze:

    Ja już mijam Wadowice,a Wy śpicie?

  34. Makówka pisze:

    Kelnereczka
    Śniadanie!

  35. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Tym razem niedziela nie będzie szczególnie leniwa, ani wycieczkowa — przynajmniej dla mnie 😉

  36. Tetryk56 pisze:

    No i krakowski przystanek Tour de Konstytucja trzeciej serii został zakończony…

  37. Makówka pisze:

    Jestem w KRK. Bardzo zmęczona i bardzo szczęśliwa.

    • Tetryk56 pisze:

      To drugie znacznie ważniejsze od pierwszego!

      • Makówka pisze:

        Tym bardziej że to zmęczenie jutro minie.

        Było trochę wspinaczki, był jednak upał, ale na koniec niektórzy poszli pływać w basenie. Jak się domyślacie wśród tych „niektórych” była oczywiście Makówka.

  38. Lena Sadowska pisze:

    Zlekkazmęczone dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzisiejszy spacerek należał do tych całodziennych, z krótkimi przerwami na dojazd do zbyt odległych piechotnie atrakcji:)
    Śniadanko było plenerowe z bonusem w postaci niemal przejrzewających już (więc najpyszniejszych), cudownie słodkich i jeszcze cudowniej pachnących, własnoręcznie zbieranych poziomek.
    Obiadek łyknęliśmy naprędce w jakiejś napotkanej gospódce, więc spadłych z nieba bonusów nie było, za to kolacja…
    Kolację uskuteczniliśmy sobie pośród zwalonych pni brzóz nad maleńkim Sucharkiem, słuchając trzaskania świerkowych szyszek i cichutkiego bulgotu dość odległego trzęsawiska:)
    Jedliśmy wprawdzie także prawie sucharki (nawszelkiwypadkowe kanapki z rana), ale Goście zapewnili, że czują się ugoszczeni po królewsku i długo nie zapomną tego pożegnalnego posiłku 🙂
    W drodze do domu wydawało mi się, że jedynym, czego pragnę, jest ukochane óżeczko z chłodną, pachnącą pościelą, ale na miejscu okazało się, że była to pełna gorącej, aromatycznie naolejkowanej wody wanna. Zmęczenie ustąpiło miejsca czemuś w rodzaju błogostanu czy raczej – błogosiądu… 😉

    • Tetryk56 pisze:

      Błogi wieczór, Leno!
      Czyli Goście cię już opuścili, i — jak odeśpisz — będziesz zaglądać tu częściej?

      • Lena Sadowska pisze:

        Tak. To była krótka wizyta, ale bardzo przyjemna, bo nadajemy na podobnych falach, czyli: nic na siłę, a jeśli czegoś tam urlopowo nie dopełnimy, to dziury w niebie nie będzie:) Słowem – ludzie, którzy (podobnie jak ja) cieszą się tym, co się udało, a nie – stresują tym, co nie wyszło:)
        Będę się starała bywać jak najczęściej, ale wakacje są i doszły mi Smarkactwowe wątki (tzn. przyjemności i obowiązki:)).
        No i trochę gonię z koralikami, bo znudzona niedziela na „kartce…” tuż tuż, a ja jakby… chmmm… w lesie 😉

        Fajnie, że i Twój wieczór należy do udanych, Tetryku:)

  39. Lena Sadowska pisze:

    To ja do koralików, póki jeszcze mam trochę szwungu:)

    Spokojnych snów, Wyspo:)

  40. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    Spanko

  41. Quackie pisze:

    Dzień dobry, wróciłem bezpiecznie do domu.

    Komu kawki? Czy tam czegoś innego śniadaniowego?

    Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  42. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    No i po weekendzie! Do tego stopnia po, że nawet Quackie wrócił do domu Pleasure

  43. Makówka pisze:

    Odespane dzień dobry!

    Biegnę na śniadanie do Gieni.

  44. Makówka pisze:

    A teraz zamiast Bagrow w kolejce do pulmunologa,bleeee

  45. Quackie pisze:

    Po robocie, całkiem produktywnie!

    I na przerwę.

  46. Makówka pisze:

    Grzmi, leje…

  47. Lena Sadowska pisze:

    Cieplutkie dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień trochę biegany, trochę kucharzony. A tak w ogóle upalny wyjątkowo, przeważnie słoneczny z odrobinką chmurek dla smaku:)
    Na spacerku cieplutko, bezwietrznie. Nieśpieszna przechadzka po lipowym, jeszcze kwitnącym zagajniku brzęczącym przedwieczorne serenady ukoiła nasze obolałe nożyny i łapki:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. O tak, lipowy aromat dobrze robi na samopoczucie (mnie na pewno!)

      • Lena Sadowska pisze:

        Zwłaszcza taki z miodowymi procentami, Quacku:)
        Lipniaczek – znaczy:)

        • Quackie pisze:

          Miodek z procentami, lipniaczek? W życiu nie piłem miodu pitnego smakowego w takim sensie jak smak miodu takiego bez procentów.

          • Lena Sadowska pisze:

            To raczej rodzaj nalewki, Quacku:)
            Najpierw parę tygodni wcześniej przygotowuje się goździkowo-miodowwo-alkoholowy dekokt, po odstaniu (w szczelnie zamkniętym naczyniu) dodaje się do niego świeżo zebrane i przebrane kwiaty lipy, sok cytrynowy i otartą cytrynową skórkę, zostawia na jeszcze dwa tygodnie, filtruje, przelewa do butelek i leżakuje około pół roku. Potem można degustować:)

            • Quackie pisze:

              Nie wiem, czy miałbym cierpliwość 🙂 a jakbym miał, to pewnie bym zapomniał, że nastawiłem, żeby odstał, albo że mam przefiltrować, albo że leżakuje (czy jakby leżakował np. 2 lata, a nie pół, toby nabrał mocy, czy wręcz przeciwnie, popsułby się?).

              • Lena Sadowska pisze:

                Jeśli byłby szczelnie zamknięty, nic by mu się nie stało, a mocy przybyłoby, ale nieznacznie:)

                Gdy robiłam różne nalewki, nie było mowy o zapomnieniu, bo Przypominacz na to nie pozwalał:) W jego domu mało się gotowało, więc do moich „wyczynów” podchodził jak do czegoś w rodzaju magii, na początku czarno-białej, potem już tylko białej:) I był zdumiony, że do gotowania w ogóle nie używam tych, wiesz, niecenzuralnych zaklęć, nie wyganiam z kuchni i nie tonę w strugach własnej krwi, a po wszystkim nadal mam każdy skrawek siebie na miejscu 🙂

              • Makówka pisze:

                Ja wiem, że NIE MIAŁABYM CIERPLIWOŚCI.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Wiele zależy od tak zwanej płynności – kiedy śpiżarka pełna nadających się już do spożycia wyczynów, łatwiej przetrwać okres oczekiwania na następne, Makówko 😉

                • Makówka pisze:

                  Ależ to nie chodzi o to, że próbowałabym skosztować przed czasem tylko o te przelewania, filtrowania itd

                • Lena Sadowska pisze:

                  Produkcja własnych trunków nie jest szczególnie kłopotliwa. Nie trzeba się nimi zajmować codziennie, bo do tego i ja pewnie nie miałabym cierpliwości. Ale raz na jakiś czas, mając porównanie z kupnymi, mogę się poświęcić i podziałać:)

        • Tetryk56 pisze:

          Hmmm, lipniaczek! Delicious

  48. Lena Sadowska pisze:

    Mili Wyspiarze, elementy do czokerka same się nie zrobią, więc pożegnam się już:

    miłej nocki, Wyspo:)

  49. Makówka pisze:

    To i ja się pożegnam.
    Dobranoc!

  50. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim!

  51. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zapraszam na ciąg dalszy na nowym pięterku!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)