« Makówczyne czerwcowe krótkie wyjazdy z Krakowa. Adriatyckie okolice, cz. II »

Adriatyckie okolice, cz. I

Tytułuję ten wpis (a właściwie całą serię) w ten sposób, ponieważ nic innego mi nie pasowało. Słowenia to nie całkiem Bałkany, to kraj leżący na styku Włoch, Austrii (a wcześniej Austro-Węgier) i pozostałych krajów byłej Jugosławii, całkiem się odżegnujący od Bałkanów jako takich. Po kilku dniach w Słowenii pojechaliśmy jednak na parę kolejnych do Chorwacji, nad morze, tym razem jednak do kraju, który z Bałkanami owszem, się identyfikuje. A potem wróciliśmy do Słowenii, ale w inne miejsce, nad morze (co jest o tyle osobliwe, że Słowenia ma bardzo krótką linię brzegową, raptem 47 km, ale w linii prostej może ze 20). Dlatego moim zdaniem Adriatyk dużo lepiej określa te wakacje.

Najpierw pojechaliśmy do Bledu, kurortu w górach, nad jeziorem, celu wycieczek i modnego miasta. Stamtąd robiliśmy wycieczki do niedalekiego wąwozu Vintgar, nieco dalszej doliny Vraty z wodospadem Peričnik i widokiem na najwyższy szczyt Słowenii, Triglav, a także Jasnej.

Dalsze szczegóły w podpisach pod zdjęciami!

165 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    No i tak wygląda pierwsza, słoweńsko-górska część naszych wakacji.

    Część druga, chorwacka, w przygotowaniu 🙂

  2. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Quacku, na Adriatyckim pięterku:)

    Jeszcze nie obejrzałam, bo dopiero zawitałyśmy do domu i musimy się nieco ogarnąć, ale nie mogłam nie zaznaczyć, że wieczór jest dobry:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, odchwyćcie się, a potem zapraszam do lektury i oglądania (właściwie w kolejności odwrotnej, bo to głównie zdjęcia z podpisami).

  3. Lena Sadowska pisze:

    Poplenerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    A zacznę od cytaciku z pana Jacka Ka, ale użytego bez jego sarkazmu:
    Dzięki ci, dobry Boże, za drogę do Jeziora!

    Poranne trzydzieści pięć na plusie wygnało nas poza granice dobroczyńczyni (;)) Cywilizacji w okolice Jeziornej Dziczy, gdzie pod osłoną zielonego cienia parowałyśmy:) Po krótkiej popołudniowej burzy zrobiło się znośniej (może także dlatego, że już niezestrachane grzmotami Rude przestało się do mnie przytulać:) ), więc parowałyśmy jeszcze chętniej.
    Do teraz, a po zaliczeniu przy okazji bardzo fajnego spaceru, wróciłyśmy. Nie chciałyśmy, ale – musiałyśmy:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dobrze, że nie wyparowałyście całkiem!

      • Lena Sadowska pisze:

        Mało brakowało:)

        Dobry wieczór, Tetryku:)

        • Tetryk56 pisze:

          Dobry, jak się ma co pić! 🙂

          • Lena Sadowska pisze:

            Tak, tu też wysusza na wiór:)
            Na termometrze dwadzieścia pięć stopni, a ja warzę vegołąbki… Wyobrażasz sobie, jaka jestem szczęśliwa… 😉
            Nic to, kruszonik się chłodzi, jak tylko skończę pitraszenie, zasiądę na balkonie i… oficjalna wersja niech brzmi, że… będę się raczyć:)

    • Quackie pisze:

      Dobrze, że burza krótka!

      Obawiam się wszakże, że zmierzamy w kierunku klimatu, w którym nawet po burzy nie będzie ulgi, a w każdym razie nie po każdej (np. takiego jak na Południu USA Worry )

  4. Tetryk56 pisze:

    Góry, woda, lasy, ptaki… Można się wpatrywać na okrągło. Nawet zimna woda w ten upał (i z tej odległości!) niestraszna.
    Widać, jak te Rollsy rwały cię za obiektyw! 🙂
    Lokalizacja zamku imponująca — dawniej to ludzie mieli fantazję i pieniądze!
    Schronisko pod Triglavem to jakby nieco mniejsze Kalatówki — widać, że z tej samej szkoły architektonicznej.

    • Quackie pisze:

      No wiesz, z rollsami to taka sytuacja, że ledwie przyjechaliśmy, ledwie pierwszego dnia pierwszy spacer, a tu taka siurpryza. Oni też ledwie co przyjechali, więc część jeszcze była nieosłonięta (bo jak całkowicie otwarte nadwozie, to miało jeszcze specjalną brezentową osłonę nad wnętrze).

      Ten zamek pojawia się po raz pierwszy w akcie darowizny z 1011 roku (za Wikipedią). Czyli wtedy już stał, w jakimś tam kształcie, pewnie innym nieco od dzisiejszego. Czyli już wtedy się wspięli na tę górę z jakimś tam budulcem, choćby i drzewem. Tak, to wymagało dużych pieniędzy, zakładam.

      Schronisku się nie przyglądałem specjalnie, raczej okolicy, ale kojarzę, że na dole, w wejściu z poziomu podmurówki miało WC, a całą resztę wyżej. Na Kalatówkach to w ogóle byłem takie wieki temu, że nic a nic nie pamiętam.

      Z tamtych okolic mam sporo całkiem podobnych zdjęć, góra, kamienie, żlebik, ściana, kamienie… Jak widać, gdzieniegdzie jeszcze śnieg leżał. Tylko kozic mimo najszczerszych chęci, nie udało się ufotopolować.

  5. Lena Sadowska pisze:

    Wydaje się, że na każdym kroku atrakcji była moc:)
    Autka przepiękne, choć większą słabość mam jednak do starych motocykli:)

    Kiedy patrzyłam na zielono-niebieską rzeczkę, przypomniała mi się podobna, o pięknej nazwie „Birkuz”. Wędrując wzdłuż niej, myślałam, że nazwano ją tak ze względu na turkusowy odcień wody i dopiero po jakimś czasie załapałam, że ten efekt kolorystyczny dają osadzone w dnie i brzegach prawdziwe turkusy:)
    Do zdjęcia z jaskiniową pliszką sama dopowiada się opowieść fantazy, tylko siąść i pisać:)
    A zdjęcia z pluszczem niby grafiki komputerowe – coś niesamowitego:)

    Podobał mi się też miecz świetlny, który okazał się końcem końców – równie efektownym – wodospadem:)

    Ale jak to, Quacku, że kopciuszek bez pantofelka? 😉

    Piękna wyprawa, cudne plenery. Fajnie, że dzięki Tobie mogłam je popodziwiać:)

    • Quackie pisze:

      Motocykli było zatrzęsienie wszędzie, ale raczej nowych. Był gdzieś – nie pamiętam już gdzie – stary, chyba wojskowy z II wojny światowej, w kolorze khaki i z koszem, ale zdjęcia nie zrobiłem. Bo chyba na autostradzie.

      Z kolorami poczekajcie tylko na następną część, bo będą Plitvickie Jeziora!

      Tak, te cienie nad i pod i naokoło pliszki bardzo klimatyczne Pleasure

      Z pluszczami w sumie mam coś ze 30 zdjęć, różnej jakości, bo oświetlenie było chwilami takie sobie, wtedy aparat ma dłużej otwartą migawkę, a jak pluszcz się wówczas ruszy, no to zdjęcie takie sobie.

      Nie skojarzyłbym wodospadu z mieczem świetlnym Delighted ale faktycznie, woda się zlewała w jedną smugę.

      Ciąg dalszy nastąpi, my tym misiem nie mówimy ostatniego słowa!

  6. Lena Sadowska pisze:

    Wybaczcie, ale muszę skończyć te gołąbki, skoro zaczęłam, a ciągłe mycie rąk między zawijaniem, żeby coś napisać, bardzo mi spowalnia pracę, więc pożegnam się już:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  7. Quackie pisze:

    Dzień dobry, słońce radośnie świeci. I grzeje.

    Może więc kawa mrożona?

    Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  8. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Jak to we śnie, były gory, była woda, a wokół latały vegołąbki… Overjoy

  9. Makówka pisze:

    Witajcie!

    Takie wakacje to rozumiem! Jestem oniemiała z zachwytu, a obejrzałam tylko pobieżnie tak, aby „się zorientować ” w całości.
    Za chwilę będę szczegółowo.

  10. Lena Sadowska pisze:

    Upalniedomowe dzień dobry, Wyspo:)

    Już się cieszę na rychły spacerek, bo na zewnątrz trzydzieści dwa stopnie, a od sąsiadów radośnie bucha kłębami czarnego grillowego dymu… Nie wiem, czemu mam wrażenie, że oni pieką tam jakiś nasycony starym tłuszczem koc…
    A poza tym da się przeżyć 🙂

  11. Quackie pisze:

    I teraz po robocie i na przerwę.

    Aha, w czwartek po południu wybywam i nie będzie mnie do niedzieli!

  12. Lena Sadowska pisze:

    To my konsekwentnie będziemy się sposobić do spacerku:)

  13. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowo udomowione dobry wieczór, Wyspo:)

    Dziś było niczym za starych dobrych czasów – wesoło, radośnie i wspomnieniowo nieco 🙂

  14. Makówka pisze:

    Oprócz pójścia do sklepu i do biblioteki cały dzień jestem domowa, ale dopiero teraz (drugi raz już dokładnie) obejrzałam zdjęcia.

    Zachwyciłam się widokami, wodospadami. Ale najbardziej tą cudną wodą pod skałami, która aż zapraszała do kąpieli.
    Pluszcz z łebkiem w wodzie i ta bójka czy raczej zaloty (stawiam na zaloty)
    Na koniec mam pytanie czy masz zdjęcie brytyjskich dżentelmenów od Rolls-royców?

  15. Makówka pisze:

    Quacku wysłałam Messengerem.

    I teraz mówię ogólnie wszystkim Wyspiarzom dobranoc.

  16. Lena Sadowska pisze:

    Nocnym rozmowom towarzyszył cichutki deszczyk, który wciąż szemrze zaokienną kołysankę, więc – skuszona – mówię:

    dobrych snów, Wyspo:)

  17. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Deszcze skończyły się u nas wczoraj, poranek bujał nas dość silnym wiatrem, który jednak w drodze do pracy okazał się dość wyrozumiały 🙂

    • Quackie pisze:

      A tutaj tak: do poradni wchodziłem w słońcu, w międzyczasie lunęło, intensywnie a krótko, więc wychodziłem w słońcu, ale slalomem między kałużami. Anglicy lub Amerykanie mówią: perfect timing! (Czyli „idealne wyczucie czasu!”)

  18. Quackie pisze:

    Dzień dobry, ledwie wstałem, zorientowałem się, że pół roku temu umówiłem się na wizytę do specjalisty na 8.15. Spóźniłem się TYLKO 10 minut. Już jestem z powrotem.

    Pani Gieniu, ma pani coś dla spóźnialskich? Poprosimy.

    Koffie

    • Makówka pisze:

      To i dla mnie coś się należy? Dobrą herbatę poproszę i jakieś owoce.

      Słonecznie witam Wyspę!

      • Quackie pisze:

        Ależ oczywiście! Co do owoców, polecamy dzisiaj jabłka, nektarynki i czereśnie! Pleasure

        • Makówka pisze:

          Poproszę nektarynki i czereśnie. Zamiast jabłek -owoce leśne -borówki, poziomki, maliny.

          Upał, ale dziś dzień knucia, nie będzie bagrowania.

  19. Quackie pisze:

    Po pracy, nieco opóźnionej ze względu na okoliczności jak wyżej.

    Na przerwę.

  20. Makówka pisze:

    -Miłe spotkanie przy piwie
    -Knucie biurowe
    -Knucie pod Sądami
    -Knucie na Zoomie
    -A teraz Wyspa i kolacja

  21. Lena Sadowska pisze:

    Równieżpospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Ale głównie soloproduktywne:)

    – Ale jak to, że nie ma soli? – usłyszałam wczoraj wieczorem.
    Sól była, ale nie taka, więc dziś postanowiłam dorobić tej najbardziej wymarzonej. Okazało się jednak, że woreczków do soli brak… Nie powinno było brakować, bo szyłam nową porcję przed Wielkanocą, ale jak się ma Smarkactwo z lekka zesklerociałe… To się zasiada do maszyny i szyje kolejną porcję… I na tym mi zeszły pospacerkowe chwile 🙂

    A na spacerku było bardzo przyjemnie. Zarówno pogodowo jak i towarzysko. I nie bez znaczenia jest fakt, że to nie mi tym razem Rude próbowało urwać rękę 🙂

    • Lena Sadowska pisze:

      Wywód traktuje o soli do kąpieli 🙂

    • Quackie pisze:

      Przyjemny spacerek to czysta przyjemność.

      Ale nie urwała? Bo to by trzeba szyć i maszyna, ta od woreczków, mogłaby nie wystarczyć Worry

      • Lena Sadowska pisze:

        Tak. Te spacerki (z dwiema stałymi, w różnych konfiguracjach innych… chmmm… elementów) to jedna z moich ulubionych pozycji dnia:)

        Jak dotąd – nie urwała:) A do tej maszyny to by się najpierw trzeba było dostać 🙂

        Dobry wieczór, Quacku:)

  22. Lena Sadowska pisze:

    Spać jeszcze nie idę, ale ponieważ duchem jestem trochę poza Wyspą, pożegnam się już, bo i tak mały byłby ze mnie pożytek:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  23. Makówka pisze:

    Dobranoc, umykam, myk, myk:)

  24. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Coraz lepiej jeździ mi się rano na rowerze. Czyżby sezon miał się już ku końcowi??? 😉

  25. Quackie pisze:

    Wszystkim dzień dobry!

    Dzisiaj nieco tylko później, ale jeszcze wczoraj wieczorem kończyłem jeden projekt (etap III jednego wcześniejszego zlecenia).

    Dlatego dzisiaj byłoby dobrze zacząć od kawy.

    Pani Gieniu, poprosimy!

    Koffie

  26. Makówka pisze:

    Słoneczne dzień dobry wszystkim!

    Gienia -śniadanko poproszę!

  27. Makówka pisze:

    Pływanie w Bagrach,teraz pizza w Hornie
    Dziś obiadu w domu nie ma.

  28. Quackie pisze:

    A ja po robocie i na przerwę…

  29. Tetryk56 pisze:

    Mnie dopiero teraz odpuściły obowiązki… A wcześniej, kiedy miałem chwilę czasu, głucha tu była cisza.

    • Quackie pisze:

      Ja dzisiaj wieczorem już tylko tu, wczoraj skończyłem etap III i teraz pracuję już tylko w dzień.

      No chyba że mam przerwę. Albo wyjeżdżam.

  30. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień pod znakiem integracji i obowiązków domowych.
    A na spacerku nam przyjemnie podeszczyło:) Takimi ciepłymi, rozzłoconymi zachodzącym słońcem kropelkami. Które, zresztą, Smarkactwo uznało za sprowokowane przeze mnie, bo – jak przeważnie od jakiegoś tysiąca lat – gdy zabieram się za pranie, zaczyna padać deszcz 🙂

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. U nas też przez sporą część dnia padało, nawet dość przyjemnie, chociaż przyjemność ta nie polegała na kropelkach ciepłych, tylko wręcz przeciwnie, chłodnych (po upałach).

      Praliśmy również, ale tutaj w odwrotnej kolejności – najpierw deszcz, potem pranie Pleasure

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        Pamiętam, że kiedy robiłam swoje pierwsze prawdziwe pranie (pod okiem ciotecznych Babć) i zaczęłam wywieszać pierwszą partię w ogrodzie – z nieba lunęło. Byłam dość mała jeszcze, więc rozpłakałam się, a wtedy Olga powiedziała: „Nie płacz, kiedy dziewczyna robi pranie i zaczyna padać deszcz, to znaczy, że ją chłopcy kochają…”
        Nie wiem, czy wymyśliła to na poczekaniu, żeby pocieszyć małą dziewczynkę, ale – poskutkowało 🙂 Nie tylko na wtedy. Teraz też, ilekroć zaczyna padać w trakcie – uśmiecham się i na luzie robię swoje:)

        • Quackie pisze:

          Ale to jest dobry pomysł, żeby ukradkiem zebrać deszczówkę do podlewania. W ten sposób pranie będzie napędzało rośnięcie kwiatków bez obciążenia wodociągów miejskich!

        • Tetryk56 pisze:

          Jeśli potrafisz niezawodnie sprowadzać deszcz, będą cię kochali wszyscy rolnicy, niezależnie od płci i wieku. Inna rzecz, że to kurcząca się grupa. 😉

          • Lena Sadowska pisze:

            I pustynne plemiona 😉

            Niemniej – coś w tym jest, zważywszy płeć przeważającej części moich Najbliższych:)

            Dobry wieczór, Tetryku:)

      • Tetryk56 pisze:

        U mnie wariant neutralny — ani deszczu, ani prania…

  31. Lena Sadowska pisze:

    Quacku, tu wstawiam, bo nie wiem jak tam z wersyfikacją, a jest dla mnie ważna:):

    nad tobą
    szłam a może tylko
    okrążały się nawzajem
    krzyże
    zrzucały ręce
    z ramion zdjęłam
    i odwiesiłam na
    gałązkę nieznaną
    smutek
    piął się przez moment
    szeptem spłoszony
    błękit

    • Quackie pisze:

      In Love piękne to. Trochę, troszeczkę skojarzyło mi się z tymi grobami na holenderskim cmentarzu, co sobie ręce podają nad murem dzielącym katolików i protestantów. Nie żeby wiersz był w ogóle o tym. Tak ogólnie, z atmosfery.

      • Lena Sadowska pisze:

        Dziękuję.

        Piękne skojarzenie.
        To prawda, że w obrazie sąsiadujących ze sobą krzyży można się dopatrzeć znamion pewnego rodzaju braterstwa. Ponadczasowego, zdystansowanego od doczesności braterstwa.
        Cieszę się, że tak go zinterpretowałeś, bo to znaczy, że, choć bardzo osobisty, jest też odrobinę uniwersalny.

  32. Quackie pisze:

    To ja też mówię dobranoc, ale na najbliższą przyszłość zostawiam nowe pięterko, jeszcze wyższe niż to.

  33. Lena Sadowska pisze:

    Na nowe pięterko zajrzę pewnie dopiero jutro, więc na wszelki wypadek już teraz i jeszcze tu powiem:

    spokojnej nocki, Wyspo:)

  34. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspo!
    Piętro wyżej zajrzę rano, teraz padam na nos.

  35. Makówka pisze:

    Witajcie!

  36. Makówka pisze:

    Ja już dzialkowo imieninuje,a Wy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)