« Tydzień, czyli 8 dni W sierpniu »

Nie kłamała…

Ćwiczenia. Rozmowa Doktora X. ze studentką L.:
– Pani Leno, przepraszam, ale czemu nie korzysta pani z szatni na czas zajęć?
– Panie doktorze, ja już nigdy z tej szatni korzystać nie będę…
– Ależ dlaczegóż to, pani Leno?
– Bo jak ostatnio skorzystałam, to wracałam do domu w bluzce i spódnicy.
– Przecież tam są żetony, pani Leno!
– Ale żeton pana nie ogrzeje, panie doktorze…
– Pani Leno, proszę nie przychodzić do mnie na zajęcia. Jest pani bezczelna i w dodatku pani kłamie!

Korytarz. Dwa tygodnie później:
– Dzień dobry, pani Leno.
– Dzień dobry, panie doktorze.
– Proszę zacząć chodzić do mnie na zajęcia… Nie kłamała pani…

283 komentarze

  1. Lena Sadowska pisze:

    Zapraszam na wspomnieniowy nobelonik:)
    Bawcie się dobrze, Szanowni Wyspiarze:)

  2. Tetryk56 pisze:

    Overjoy Coś w rodzaju Canossy 😉

  3. Makówka pisze:

    Kiedyś w zimie musiałam wracać w kapciach, bo ktoś mi ukradł buty zimowe.
    Po szkole chodziło się w tzw. pantoflach gimnastycznych (jeśli dobrze pamiętam).
    Moja rozpacz była wielka, bo to były nowe buty i bardzo mi się podobały.

    • Tetryk56 pisze:

      Widać nie tylko tobie! Wink

      • Makówka pisze:

        Ponieważ nie miałam innych, więc rodzice kupili mi jakieś, ale one już nie były TAKIE!
        Miały bardzo grubą podeszwę, co przy mrozie ma duże znaczenie.

        Cóż..masz rację Tetryku widać ktoś też docenił ich zalety.

        • Jo. pisze:

          Mojemu synowi schowali buty. Też zimą. Fortunnie przyjechałam po niego taksówką, ale wściekłam się konkretnie…

          • Makówka pisze:

            To były inne czasy. Dyrekcja mnie pouczyła, abym nie robiła afery.
            Argument, że za odszkodowanie nie kupię TAKICH butów nikogo nie interesował, wręcz działał na moją niekorzyść, że się wywyższam.
            Moi rodzice wcale mnie nie rozpieszczali, ale to było w ramach jakiegoś prezentu, więc buty były takie, że byłam z nich bardzo dumna.
            Rodzice pracowali i uważali, że tak banalną sprawę mam załatwiać sama.

    • Lena Sadowska pisze:

      Też pomyślałam, że brzydkich nikt by sobie raczej nie przywłaszczył:)

      Gdy zginęła moja jesionka, też była zima. I to solidna:)
      A w kieszeniach miałam ulubione rękawiczki z rudej skórki i miedziano-rudo-biało-czarny szal, który przywiozłam sobie z Indii, chlip!

      Witaj, Makówko:)

      • Makówka pisze:

        Witaj Leno!

        Najgorszym świństwem było, że szkoła wypłaciła odszkodowanie (zostawianie butów było OBOWIĄZKOWE), ale moje buty, które miałam pierwszy dzień na nogach zostały wycenione jako buty używane.
        Kupione były jesienią i czekały na pierwszy śnieg, czyli nie były kupione „dzień wcześniej”.

  4. Tetryk56 pisze:

    To jak, Leno, dasz dobranockę, zanim Quackie wróci z Sopotu?

  5. Tetryk56 pisze:

    Moja znajoma — nazwijmy ją Basią — miała kiedyś taki przypadek: na korytarzu na uczelni prawie wpadł na nią zaaferowany student z indeksem w ręku. Rozejrzał się nieco nieprzytomnie, po czym zagaił:
    – Przepraszam, w którym pokoju pracuje dr Barbara Y.?
    – Ostatnie drzwi na prawo — wskazała mu uprzejmie Basia, a gdy ruszył pędem, zawołała za nim:
    – Ale jej tam nie ma!
    Ostre hamowanie i niespokojny powrót.
    – Ale… dlaczego?
    – Bo jestem tutaj — powiedziała karcącym tonem. Twarz studenta była jej równie nieznana, jak jej twarz jemu.
    Student chwycił się za głowę — Ooo! Ależ się pani zmieniła!
    Tak ją rozbawił, że dostał zaliczenie. Za refleks!

  6. Lena Sadowska pisze:

    To ja, skoro już znów jest dzisiaj, też powiem:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  7. Quackie pisze:

    Też zmykam, dobranoc!

  8. Makówka pisze:

    Bryyyy

  9. Makówka pisze:

    Ja już czekam na pociąg.
    Pochmurno,ale nie pada.
    Miłej niedzieli życzę.

  10. Quackie pisze:

    Bry. Po nocnych burzach i deszczu zrobiło się przyjemnie chłodno (chociaż sam nastrój przy zachmurzeniu, rzekłbym, minorowy).

    Śniło mi się, że szedłem przez współczesne miasto, gdzie wszakże ludzie mieli na sobie stroje (i zachowywali się jak) z lat 40′ ub. wieku, jak w czasie okupacji. Co więcej, śniło mi się to dwa razy, i raz udało mi się dotrzeć do celu spaceru, a raz nie, tzn. zostałem złapany.

    • Tetryk56 pisze:

      Po złapaniu nastąpił najwyższy wymiar kary: przebudzenie?

    • Lena Sadowska pisze:

      „Śniło mi się, co nigdy wyśnić się nie może,
      Przyszło do mnie snu cieniem, co prawdą nie było,
      (…)
      Jak ów mrący, ostatni promień na ugorze
      Zgasło wszystko… Naokół dzienna jasność biła.”
      („Śniło mi się” – M. Wolska)

      Dzień dobry, Quacku:)

      • Quackie pisze:

        Dzień dobry, z tym snem to nie aż tak poetycko…

        • Lena Sadowska pisze:

          Tak, sny potrafią dać się we znaki. Czasem człowiek budzi się bardziej zmęczony, niż się położył:)

          Jest taki wiersz Z. Herberta o strachu…
          Poszukam:)

          • Lena Sadowska pisze:

            „nasz strach
            nie nosi nocnej koszuli
            nie ma oczu sowy
            nie podnosi wieka
            nie gasi świecy

            nie ma także twarzy umarłego

            nasz strach
            to znaleziona w kieszeni
            kartka
            ostrzec Wójcika
            locum na Długiej spalone

            nasz strach
            nie polatuje na skrzydłach wichury
            nie siada na wieży kościelnej
            jest przyziemny

            ma kształt pośpiesznie
            związanego tobołu
            z ciepłą odzieżą
            suchym prowiantem
            i bronią

            nasz strach
            nie ma twarzy umarłego
            umarli są dla nas łagodni

            niesiemy ich na plecach
            śpimy pod jednym kocem
            zamykamy oczy
            poprawiamy usta
            wybieramy suche miejsce
            i zakopujemy

            nie za głęboko
            nie za płytko”
            („Nasz strach” – Z. Herbert)

            Tak mi się tematycznie z Twoim snem skojarzyło.

            • Quackie pisze:

              Oho. Tak, to dużo bliższe tego, co mi się śniło.

              Z tym że tamten sen był również dużo zwyczajniejszy. Ludzie na ulicach, owszem, byli świadomi okupacji etc., ale jednocześnie, jak to się mówi, chodzili za swoimi sprawami, traktując rzeczywistość dość, no, zwyczajnie. Ten strach nie był jakiś wszechobecny i dojmujący.

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nie ma ideałów! Na szczęście — chłodniej, niestety — chmurki. Cieszmy się życiem! Delighted

    • Lena Sadowska pisze:

      „W błękitne letnie wieczory pójdę ścieżkami
      Wśród zbóż, deptać drobną trawę.
      Marzyciel, będę czuł jej świeżość nogami.
      Pozwolę wiatrowi kąpać moją gołą głowę.”
      („Doznanie” – A. Rimbaud;
      tł.: R. Mierzejewski)

      Dzień dobry, Tetryku:)

      • Tetryk56 pisze:

        To za oknem niezbyt przypomina błękitny, letni wieczór… Lubię, gdy wiatr kąpie moją gołą głowę, ale już ulewa — niekoniecznie 😉

  12. Quackie pisze:

    Otóż mieliśmy jeszcze gościa, który u nas nocował, właśnie wybył, pewnie teraz będzie mnie trochę więcej na Wyspie.

  13. Makówka pisze:

    Melduję, że już jestem w domu. Deszcz pada.

    To był bardzo przyjemny spacerek po Lesie Bronaczowa.

    Wykańcza mnie pogoda i bolące ucho (coraz bardziej).

    • Quackie pisze:

      Amazed i z tym uchem byłaś na spacerku?

      Niedobrze, jutro biegusiem do lekarza!

    • Lena Sadowska pisze:

      Zgadzam się z Quackiem, Maczku – nie zaniedbaj tego.

    • Makówka pisze:

      Ono mnie lekko pobolewało od paru dni. Ale lekko.
      A dziś już był tak ostry ból, że musiałam zażyć środek przeciwbólowy czego staram się unikać.
      Do lekarza? Łatwo powiedzieć. Nie tak łatwo „zdobyć” termin, nawet prywatnie.

  14. Quackie pisze:

    Przerwa niedzielna.

  15. Tetryk56 pisze:

    Za oknem leje, a ja jutro świtkiem wybywam w Beskidy. Podobno tam nawet zasięg komórki jest problematyczny. Zatem, gdybym się nie odzywał przez kilka dni, nie ma powodów do obaw — najpóźniej w sobotę się zamelduję.

  16. Max pisze:

    Dobry wieczór 🙂 Pomyłka , ludzka rzecz , ale ambitni uważają , że zawsze mają rację . Pisałem kiedyś już o tym , ale warto przypomnieć : Przydzielono mi w pracy , zgodnie z procedurą opiekuna kardiologa .Rozpoczęliśmy współpracę od badan poziomu cholesterolu . Wynik był 252 , a ówczesna norma dopuszczała poziom 200 . Pan doktór zapisał mi pewien preparat i po trzech miesiącach poziom cholesterolu wyniósł 309 . Pan doktór zmartwił sie ,ale przepisał inny preparat , który miał obniżyć wynik badań . Jednak po następnych 3 miesiącach wynik wzrósł do 340 .Pan doktór załamał ręce i skierował mnie na konsultację do kardiologa profesora . Pan profesor popatrzył na poprzednie wyniki i powiedział : Przepisze panu preparat , trudno dostępny na rynku , ale jeśli uda sie panu ten preparat dostać-to będzie bomba ! Po trzech miesiącach poziom cholesterolu skoczył po preparacie bombie na 410 i po następnych trzech miesiącach miałem zawał . W szpitalu ,łapali sie za głowę czytając dane z procesu obniżenia poziomu cholesterolu , ale dyskrecja zawodowa nie przewidziała skutków za mylne decyzje obu uczonych kardiologów . Thinking

    • Quackie pisze:

      Rany, aż mi się przypomniał ten dowcip z puentą: „Ja mam jeszcze mnóstwo dobrych rad, ale czy tobie zostały jeszcze jakieś kury?”

    • Tetryk56 pisze:

      Na przedostatnim roku studiów przed wakacjami poszedłem na badanie okresowe do świeżo zatrudnionej lekarki, która ambitnie przyjrzała się moim wynikom, znalazła wadę serca i zaleciła spokój, unikanie wysiłku i powolne chodzenie po schodach. Powiedziałem jej z uśmiechem, że za dwa dni jadę z plecakiem połazić po Karpatach południowych, a ona, że za próby samobójcze nie bierze odpowiedzialności. Z perspektywy ponad 40. lat myślę, że gdybym jej wtedy posłuchał, to już dawno byłbym co najmniej upośledzony ruchowo Wink

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Maksiu.

      U mnie nie miało to aż tak poważnych skutków – po prostu przeniosłam się na zajęcia do innego prowadzącego, choć nie powiem, żeby było mi przyjemnie uchodzić za kłamczuchę…

    • Jo. pisze:

      O, to ja właśnie coś takiego przerabiam od roku!

  17. Lena Sadowska pisze:

    Dziwnie jakoś bez spacerku, więc na trochę wybyłam, ale bez Psiułki to nie to samo… 🙂

  18. Quackie pisze:

    Umykam, dobranoc!

  19. Makówka pisze:

    Też umykam.
    Dobranoc!

  20. Lena Sadowska pisze:

    Nie pozostaje mi nic innego jak też umknąć:)
    Ale najpierw się pożegnam:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  21. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ostatnie przygotowania i chodu! Pleasure

  22. Quackie pisze:

    Dzień dobry, wita mnie na biurku lista rzeczy do załatwienia…

  23. Tetryk56 pisze:

    Strzemiennego! Cheers

  24. Makówka pisze:

    Witam Wyspiarzy!

    Szerokiej drogi Tetryku!
    (udanego wypoczynku, dobrej pogody)

  25. Quackie pisze:

    Po pracy i na przerwę się udaję.

  26. Makówka pisze:

    Stan zapalny ucha. Antybiotyk w kroplach do ucha przez 5 dni.
    Zakaz „kontaktu z wodą” przez 5 dni.
    Na jutro zapisana byłam prywatnie do laryngologa, ale skoro internistka sama zajrzała i zapisała antybiotyk to wizytę odwołałam i zaoszczędzę 189 złotych.
    Leje, leje rozpaczliwie…

    • Quackie pisze:

      No to można powiedzieć, że się nienajgorzej złożyło – z uchem i pogodą, bo cierpiałabyś bardziej, gdyby było słonecznie i upalnie, a Ty byś nie mogła popływać w plenerze!

      • Makówka pisze:

        Nie wolno mi 5 dni, pogoda się może zmienić, ale faktycznie dobrze się złożyło. Aktualnie pochłodniało i leje rozpaczliwie.
        Mam nadzieję, że antybiotyk pomoże.

    • Lena Sadowska pisze:

      Fajnie, że już przeciwdziałasz:)

      A u nas wciąż bardzo ciepło – teraz dwadzieścia pięć stopni na plusie. Dobrze, że trochę wieje, bo wieczór byłby nie do zniesienia:)

      • Makówka pisze:

        A tu taka burza, że aż Florek się boi, który normalnie aż tak nie reaguje. Grzmi, błyska się i leje.

        • Lena Sadowska pisze:

          Według synoptyków u nas miała być dziś ulewa, ale niebo było czyściutkie, bez jednej chmurki:)
          Ja tam jestem egoistycznie zadowolona, bo mogę sobie posiedzieć w nocy na zewnątrz, co bardzo lubię:)

  27. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe:) dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry! A spacerek tym razem z P., czy bez?

      • Lena Sadowska pisze:

        No właśnie już z Psiułką:) więc zupełnie inaczej się wędrowało.
        Pachnie późnym sierpniem – podsuszonymi na słońcu ziołami, pierwszymi opadłymi liśćmi i dojrzałymi żurawinami:)

        • Quackie pisze:

          Pięknie, prawie czuję ten zapach.
          A dla Psiułki to pewnie w ogóle symfonia.

          • Lena Sadowska pisze:

            Spytałam. Mówi, że zioła mogą być. Jako przyprawa. Do miąs;)

            • Lena Sadowska pisze:

              A poważnie, to jak mi się pochorowała po upolowaniu trzmiela (podpuchł jej przełyk, bo ją trzmiel użądlił), to prócz medykamentów dawałam jej do karmy napar z szałwii i jadła bardzo chętnie. Kiedy opuchlizna zeszła, to szałwia przestała jej smakować.

              • Lena Sadowska pisze:

                To było bodajże w czerwcu, nie pisałam na Wyspie, ale myślałam, że to się nie skończy dobrze – takie miała problemy z oddychaniem…

                • Quackie pisze:

                  No. W tym roku na Kaszubach raz o mało nie przełknąłem osy z piwem z puszki. Okoliczności przyrody to jedyne, co uzasadnia nalanie do szkła.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Moją bratową dziabnęła kiedyś osa w dolną wargę, jak chciała łyknąć mężowego piwa z butelki (bo on tylko z butelki i tylko to rogate pija).

                • Makówka pisze:

                  Mnie osa ugryzła kiedyś w język. Jadłam kanapkę z dżemem.
                  Pisałam już chyba o tym na Wyspie.

              • Quackie pisze:

                Coś podobnego!

                Ale z drugiej strony wieść gminna (albo i hipoteza naukowa) głosi, że ludzie nauczyli się wykorzystywać dobroczynne rośliny od podpatrywanych zwierząt.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Warzywa i owoce ona je od małego – bo lubi:)
                  Szczególnie marchewkę, buraczki i kalafiora:) Nie gardzi gruszkami i wiśniami. Jabłka też lubi, ale muszą być obrane:)
                  A z ziół jada bazylię i tymianek:)

      • Lena Sadowska pisze:

        Wczoraj coś szeleściło w zaroślach – myślałam, że może jakiś Brzegin albo inny Perepłut, a to tylko państwo Jeżostwo wybrało się na dżdżownice:)

  28. Quackie pisze:

    Zmykam do spania, coś mnie morzy dzisiaj nieco wcześniej. Dobranoc!

  29. Lena Sadowska pisze:

    Jeśli znalazłby się jakiś Czarodziej, który zapaliłby dobranockową lampkę, to byłabym bardzo wdzięczna:)

  30. Lena Sadowska pisze:

    Miłej nocki, Wyspo:)

  31. Quackie pisze:

    Dzień dobry, na razie bez słońca i mam nadzieję bez widoków na upał.

  32. Makówka pisze:

    Dzień dobry, na razie bez deszczu i mam nadzieję z widokiem na promyk słońca.

    (albo bodaj bez deszczu)

  33. Makówka pisze:

    Nie pada, słońce leniwie wychodzi, idę na Rajsko, choć zapowiadają deszcze.

  34. Quackie pisze:

    A ja po pracy i pewnych obowiązkach służbowych, teraz już na przerwę!

  35. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe, wciąż bardzo ciepłe (+24) dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. A ja się zabieram za pewną lekturę, poniekąd służbową, ale co parę stron będę zerkał na Wyspę!

      • Lena Sadowska pisze:

        To przyjemności podczas służbowych czynności;)

        • Quackie pisze:

          …żeby potem nie narobić sobie zaległości, ot co!

          • Lena Sadowska pisze:

            I nie mieć do siebie złości z powodu opieszałości;)

            Poczułam się jak przy pisaniu rapu:)

            • Quackie pisze:

              O, a pisałaś już kiedyś? (Dla kogo?)

              • Lena Sadowska pisze:

                Tak. Dziecię musiało popełnić tekst rapowy w ramach jakichś zajęć w średniej szkole, więc najpierw się tych cudów nasłuchałam, a potem machnęłam:)
                Brat dopisał muzę, Młodocianki to odmelorecytowały i zdobyły drugie miejsce w jakimś konkursie szkół średnich:)

                • Quackie pisze:

                  Hm, pisywałem różności, ale rapu nie. Zawsze miałem do tego gatunku stosunek mocno krytyczny, tj. bardzo nieliczne utwory do mnie przemawiały, w gruncie rzeczy liczba w granicach błędu statystycznego. Pastisze, bardziej melo- niż recytacje, coś z wyrazistym tematem muzycznym w podkładzie.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Też mnie w takim kierunku nie ciągnie, ale jak nie pomóc dziecku:)

  36. Makówka pisze:

    Lampki jeszcze nie ma, ale ja już się pożegnam.

    Dobranoc!

    (po pierwsze boli mnie ucho, po drugie jutro muszę wcześniej wstać, bo przecież nie odpuszczę imprezy skoro antybiotyk mam tylko w kropelkach do ucha).

  37. Lena Sadowska pisze:

    Spokojnej nocki, Wyspo:)

  38. Jo. pisze:

    …bry
    Nikt tu już kawy rano nie podaje?

  39. Makówka pisze:

    Witajcie!

  40. Lena Sadowska pisze:

    Przelotne i upalne dzień dobry, Wyspo:)

  41. Quackie pisze:

    Dzień dobry po południu, tutaj też gorąco, ale na szczęście nie tak znowu uciążliwie. Pracę skończyłem, ale zaraz jeszcze zmykam na jedno spotkanie branżowe (startuje festiwal Miasto Słowa przy Nagrodzie Literackiej Gdynia), a potem na przerwę bezpośrednio, czyli wieczorem powinienem być.

    Jutro zaś nie wiem, czy w ogóle fajrant ogłoszę, bo plan mam bardzo napięty do wieczora. Pojutrze znów… Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie.

  42. Makówka pisze:

    A ja od rana na imprezie działkowej.
    Ziemniaczki z ogniska i inne smakołyki.

  43. Quackie pisze:

    Jestem z powrotem, po przerwie, zaraz lecę po dobranockę.

  44. Lena Sadowska pisze:

    Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)

  45. Lena Sadowska pisze:

    Ja jeszcze chwilę poczekam na Maczka, choć też już dziobię nosem klawiaturę, bo miałam dość intensywny dzień:)

  46. Makówka pisze:

    Melduję, że wróciłam do domu.
    Super było!

  47. Lena Sadowska pisze:

    Też z grubsza uporałam się z dzisiejszą porcją obowiązków, więc, padnięta nieco, żegnam się:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  48. Quackie pisze:

    Dobry! Kolejny pracowity dzień się szykuje, na niebie chmury po horyzont, jest pewne prawdopodobieństwo, że nawet sikną.

    Widziałem na zdjęciach znajomych, że w Krakowie wczoraj niewąsko lało, tu może nie zanosi się aż tak bardzo, ale trochę jakby.

    • Makówka pisze:

      Słonecznie witam!

      Na działce na Bielanach, gdzie wczoraj imprezowałam spadło parę kropel deszczu, ale jak przyjechaliśmy do Krakowa widziałam wszędzie spore kałuże.

    • Lena Sadowska pisze:

      U nas niczym we dnie na Saharze:)

      Dzień dobry, Quacku:)

  49. Makówka pisze:

    Chyba dziś wyjeżdżam do Stróży.
    Będę kukać, ale tylko z komórki

  50. Lena Sadowska pisze:

    Nie, żebym bardzo naciskała, ale trochę już po tych schodkach w takim upale cieszko biegać, więc – ktoś może? coś może?
    🙂

  51. Quackie pisze:

    Dzień dobry, po pracy, teraz hopsiup na spotkanie…

  52. Quackie pisze:

    Jestem po spotkaniach, teraz jeszcze na zebraniu online. Ale będę zerkał.

  53. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Upał nie odpuszcza:)

  54. Quackie pisze:

    Uff, już(?) po wszystkim.

  55. Quackie pisze:

    Zapraszam na nowe pięterko.

  56. Lena Sadowska pisze:

    Dziękuję za miło spędzony na rozmowach czas i przenoszę się w gości na sierpniowe pięterko do Quacka:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)