Nad „naszym” jeziorem na Kaszubach mieliśmy być tydzień, ostatecznie byliśmy osiem dni. Wybłagaliśmy u właściciela, żeby przyjechać w sobotę, ponieważ w niedzielę w centrum Gdyni pozamykano większość możliwości wyjazdu, gdyż triathlon.
Nie będę opisywał poszczególnych dni, tak jak na Krecie, bo mi się trochę zlewają, ale parę rzeczy pamiętam.
Na przykład jak zaległem na wodnym hamaku (czyli dmuchanym „materacu”, który na środku ma siatkę) na leniuszka, nie ruszając ani palcem u nogi, a wiatr spychał mnie powolutku w kierunku brzegu i pomostów. Tymczasem na jednym z pomostów wylądował zimorodek, który zajął się polowaniem na rybki, a ponieważ się nie ruszałem, nie dostrzegał zagrożenia z mojej strony – i w końcu znalazłem się w odległości 3-4 metrów od niego. Chyba przez 20 minut podziwiałem ten spektakl, z tym że oczywiście siłą rzeczy nie mogłem go uwiecznić (przy innych okazjach nadrobiłem, jak zobaczycie w galerii).
Albo jak panowie na przystani kajakowej, dowiedziawszy się, że lubię robić zdjęcia ptakom, powiedzieli mi, że przed południem nad jeziorem można zastać mamę bielikową z dzieckiem na lekcjach latania. I rzeczywiście tak było. Co prawda wszystkie zdjęcia drapoli w tej galerii są z daleka, więc kadrowane i kiepskiej jakości, ale akurat w przypadku bielika nie ma wątpliwości, kto zacz. Oczywiście w każdym przypadku zachęcam do dyskusji, gdyby ktoś dostrzegł, że się pomyliłem przy określaniu gatunku.
Albo jak przechodziliśmy koło stadka bocianów tak brudnych, że w pierwszej chwili, zza wysokiej trawy, wyglądały jak pelikany, a może marabuty.
I takich chwil, mniej lub bardziej wyrazistych, było wiele. A teraz zapraszam do oglądania!
Dobry wieczór, zapraszam na nowe, kaszubskie pięterko, postawione czem prędzej. Mam nadzieję, że bez pomyłek.
Wspaniałe wakacje! Moje marzenie -spędzić parę dni nad jeziorem.
Takim „prawdziwym” z lasem wokół.
Zdjęcia profesjonalnie doskonałe. Wszystkie, ale „wyróżnię” -te z księżycem oraz to z koszyczkiem na nogach pszczoły.
Brawa dla Ciebie Quacku!
Dobranoc!
Dziękuję, z tym profesjonalizmem nie przesadzajmy, ale faktycznie, parę się udało ładnie.
Pamiętaj proszę, że w sumie napstrykałem prawie 900 zdjęć, więc tutaj wybrałem górne 10%. Za pszczołami łaziłem z pół godziny, wychodziło tak sobie, aż wreszcie usiadłem i pstryknąłem serię (tzn. automatycznie kilka zdjęć), z których wyszło np. to tutaj prezentowane.
Dobry wieczór, Quacku:)
Zimorodki rzeczywiście prześliczne, zwłaszcza ten sfotografowany od tyłu.
Widzę, że tym razem było też parę fruwaczy w rozmiarze mikro:)
Żałobnik przepiękny, a i ważka z rozświetlonymi skrzydłami robi wrażenie.
Żaby – rewelacja:) Szczególnie ta w błotku.
Ale najbardziej na wyobraźnię podziałały mi księżycowe pejzaże. I to zarówno ten kompletny (67) jak i ten dramatyczny (45).
Gratuluję kolejnych udanych łowów:)
Dzień dobry, dziękuję! Powoli, powolutku przechodzę od fotografii stricte dokumentalnej do takiej, która ma gdzieś tam drobniutkie ambicje artystyczne
Tam zaraz „drobniutkie”.
No, na ogół myślę językiem (tekstem), nie obrazem, a jednak do takich zdjęć z nutką artyzmu trzeba się przestawić, co idzie mi opornie.
Ale np. żurawie w cieniu drzewa, może trochę landszafcik, uważam, że fajnie wyszły jako kadr.
Zrobiłem jeszcze szerszy plan, z taką efektowną rolką słomy przed tym drzewem, ale niestety cały efekt popsuł plastikowy worek na krzaku na lewo.
Takie rzeczy najlepiej maskuje logo twórcy!
Ponoć to ćwiczenie czyni mistrza, choć… osobiście polemizowałabym jednak ze stuprocentową prawdziwością tego twierdzenia, bo techniki nauczyć się może każdy, ale specyficznego postrzegania świata – już nie do końca:)
Sądząc po powyższej próbce, Ty, Quacku jesteś na najlepszej (i niekoniecznie jakiejś szczególnie długiej) drodze:)
Dobry wieczór:)
Dziękuję, w takim razie muszę się starać!
Pożegnam się już tutaj:
poburzowe dobranoc, Wyspo:)
Dzień dobry wszystkim, teraz już idę popracować.
Witajcie!
Zimorodki mnie zauroczyły, ale oczywiście dostrzegłem też inne efektowne ujęcia, jak koszyczki pyłku na pszczole, czy żaba w rozświetlonej wodzie (w pierwszym rzucie oka wydawało się, że woda wokół niej zamarza!). Bardzo ciekawie pozowały ci kruki: a to jako dwukadłubowiec (26) w pełnej zgodności, a to w przeciwfazie lotu (69). Jak ty je namawiasz? 😉
Kruki latały dość często, więc jeżeli tylko zdążyłem chwycić aparat, miałem szansę na dobre zdjęcie, do tego – jak widać na zdjęciach – latały bardzo blisko siebie, więc efekt powstawał sam z siebie.
A ta woda wokół żaby jest po prostu bardzo płytka, mam wrażenie, że napięcie powierzchniowe utrzymuje ją na wypukłościach zanurzonych listków i gałązek, prawda, fajny efekt wyszedł
Witam Państwa w ten pochmurny dzień.
Tutaj nadal upał, proszę Ciebie. Dopiero po południu mają przyjść burze.
A tutaj już upał…
Tak, rozchmurzylo się, więc pognałam na Bagry.
Na Bagrach jeszcze ładnie,ale w Stróży syn napisał grzmi już.
Napisałam o tym pochmurnym dniu i złapałam się na myśli „zaraz Bożenka napisze, że się wypogodzi”. Nie napisze…brakuje mi tego.
Tak jak komentarzy Miralki o ptaszkach pokazanych powyżej przez Quacka.
Och, to prawda
No to koniec pracy na dzisiaj i przerwa, a po 23.00 – pociąg.
A zdążysz jeszcze zostawić dobranockę?
Tak, właśnie jestem i idę znaleźć coś ładnego.
Pokucharzykowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry! Po…jakie? A co ukucharzyłaś?
To długa historia:)
Dostałam od znajomej cukinię, taką działkową, i chciałam zrobić leczo. Ale parę dni temu inna znajoma obdarowała mnie papryką, też własnego chowu i na hasło „leczo” usłyszałam: „Znowu? Eeee…”. Chciałam zatem zrobić faszerowaną, ale dwa dni przed leczem były faszerowane (również dostanięte) malinówki:)
Zrobiłam więc placki, które u nas noszą od dawien dawne nazwę „plackinie”:)
Mmmm
trochę jak ziemniaczane, ale delikatniejsze, zgadza się?
Tak. Są delikatniejsze i nie chłoną aż tyle tłuszczu podczas smażenia:)
Zapomniałam dodać, że do tych placków robię taki „cacykowy” deep ze świeżych ogórków, rzodkiewki, jogurtu greckiego, paru kropel oliwy tymiankowej, szczypty trawy cytrynowej, białego pieprzu i soli:)
Och, jako urodzona poznańska pyra na Krecie jadałem niemal do każdego posiłku ziemniaki (pieczone) z tamtejszymi cacykami. Aż mi teraz ślinka pociekła!
Grecy dodają czosnek, koperek i ocet – też pycha:)
Ultra właśnie podała przepis na roladę z cukinii 🙂
Zaraz skoczę do Ultry, skonfrontować, czy jej rolada jest podobna do mojej:)
Jest podobna do mojej rolady. Pomarańczowej:)
Witaj! Co zrobiłaś z kucharzykiem, że już po nim?
Kucharzyk omal się nie rozpuścił od żaru kuchenki i właśnie zastanawia się, czy nie wybyć nad jakieś jeziorko i nie uskutecznić chłodnej nocnej kąpieli:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Ty to masz możliwości! Pozazdrościć!
Jeziorowe rzeczywiście – całkiem całkiem:)
Nocna kąpiel w jeziorze…eh…
Wydaje mi się, że też zdarzało Ci się pływać wieczorową porą, Maczku.
Dobrze pamiętam?
Dobry wieczór:)
Tak. Na Majorce. W morzu różowym od zachodzącego słońca. Dobrze pamiętasz Leno.
Ale Ty takie pływanie masz na co dzień, to zupełnie co innego.
Miałam wrażenie, że i w Polsce jeździłaś wieczorami popływać nad któreś z okolicznych jezior, ale może coś pomieszałam:)
Bardzo, bardzo dawno temu.
W czasach szkolnych, studenckich, albo potem kiedyś w jakieś wakacje namiotowe nad jeziorem, ale to jeszcze z małymi dziećmi.
Niestety.
Dlatego (jak napisałam) marzą mi się wakacje nad jeziorem. Miałam teraz na ten tydzień propozycję wyjazdu do domku nad jeziorem, ale akurat ten tydzień muszę być w Krakowie, bo mąż wyjechał i ktoś musi być z kotem, auuu…
No popływałoby się…
Kochani, zbieram się. Do widzenia, do czwartku!
Szczęśliwej drogi, Quacku:)
I udanego pobytu:)
Udanej podróży!
Wypoczywaj i baw się dobrze!
Miłej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Skoro mam urlop, to trzeba nieco popracować…
Pracuś!
Nie przezywaj się!
Nie „się”, bo ja nie jestem pracuś.
Witam Wyspiarzy!
Popracowałem, to teraz idę knuć
I po bagrowaniu i na knucie na barce.
Przelotne dzień dobry, Wyspo:)
Bryyyy z autobusu
Witaj Knucicielko Barkowa:)
Witaj, Leno! Dokąd lecisz?
Teraz na kolację:)
A wcześniej po atrament, po warzywa i na spacer:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Uważaj przy lądowaniu, kuchnia jest nieduża!
🙂
Na pewno mniejsza niż standardowe lądowisko:)
Ale i ja mniejsza od standardowej jednostki latającej;)
Już w domu. Przerwa w knuciu do 9-tej 🙂
I po knuciu. Z zakupami w autobusie, wracam do domu
Mam nadzieję, że już dotarłaś, Makówko:)
Tak, tak!
Przytachałam zakupy, zrobiłam prysznic, objadłam się na kolację (kupiłam za dużo dobrych rzeczy) i właśnie zabieram się za pakowanie plecaka na jutro.
Czyli jutro się wycieczkujesz? Super:)
Też się waniliowo popluskałam, ale najpierw musiałam naprawić żaluzję, którą zepsułam przy otwieraniu okna:)
Troszkę wycieczkowo imprezuję,albo imprezuję wycieczkując.
🙂
Trochę Ci wyszło jak w tym wierszyku:
„A to było tak.
Bociana drapał szpak.
A potem była zmiana
i szpak drapał bociana.”;)
A to nie chodziło o dziobanie?
Ja też znam z dziobaniem, ale nie chodzi o dziobanie lub drapanie, ale o te „zmiany”.
Trochę mi się skojarzyło z pewnymi zmianami w rządzie w pewnym kraju.
Również:):
„A to było tak.
Bociana drapał szpak.
A potem była zmiana
i szpak drapał bociana.
Co wynika z tej zmiany?
Kto bardziej był podrapany?
A było też i tak.
Bociana dziobał szpak.
A potem była zmiana
i szpak dziobał bociana.
Potem były jeszcze trzy zmiany.
Ile razy szpak był dziobany?”
Pokolacyjkowe (bo pospacerkowo zapomniałam się przywitać) dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry niech będzie!
Ja właśnie skończyłem obowiązki na dzisiaj, przede mną już tylko miseczka wiśni, a w perspektywie spanie. Poszukam dobranocki…
Konfitury z wiśni mi się przypomniały…
A może to nie były wiśnie?
Był wiersz o konfiturze z czereśni:)
Jutro poszukam, bo dziś nie mam sił na ponowne czepianie się (tym razem po półkach z książkami).
Ostatnio — póki są na rynku — obżeram się surowymi. Ale likierek też się powoli szykuje…
Niech:)
Narobiłeś mi apetytu, a że lubię wiśnie, jutro wybiorę się na poszukiwania:)
Mój wieczór upłynął (niechcący) pod znakiem wanilii, bo na kolację też ją miałam. W serku:)
Pożegnam się już…
Dobrej nocki, Maczku, i udanej imprezo-wycieczki:)
I też mówię już: dobranoc, Wyspo:)
Witajcie!
Niebo bez jednej chmurki.
Witajcie!
Przyjemnego dnia!
Makówka się wycieczkuje, Lena regeneruje, pewno będzie cisza…
Witaj, Tetryku:)
Kiedy pisałeś swój komentarz, u mnie właśnie dzwonił budzik:)
Rzeczywiście – po trzydziestoparogodzinnym maratonie niesnu musiałam się odrobinę zregenerować:)
Ha! Wyczułem cię! 🙂
I to podwójnie:)
Widzę, że Miral ma godnego następcę
Witaj Jo!
Terminował u niej jakiś czas. 😉
No wiem, wiem. Niby mnie tu nie ma, ale wiesz…
To dobrze, że tylko niby!

Też się cieszę, że tylko niby.
Jesteś w tych samych krzakach co Lord?
Nigdy nic nie wiadomo… NIGDY!
Bo przecież nigdy nic nie jest wiadome na pewno, tak?
No ba!
Och. Gdzie tam! Jeszcze mi brakuje… obiektywu, ale przede wszystkim zdolności.
Następny skromny…
Prawda?
Sami skromni na tej Wyspie…
Ewenement w skali kraju
Madagaskar jest międzynarodowy.
Choć Miralki już nie ma, ale jej wpisy i komentarze są.
A więc ewenement na skalę światową, a co?
Upalnie rozsłonecznione dzień dobry, Wyspo:)
Na „dzień dobry” załączam obiecany wiersz o czereśniach:
„W domu pachną smażone czereśnie,
Osy biją o nagrzane ściany…
W sercu wstaje z daleka, jak we śnie,
Obraz dawno, dawno zapomniany:
Siedzę w cieniu chmielowej altany,
Jest pogodnie, radośnie i wcześnie,
Świeci złotem kociołek miedziany,
A w nim pachną smażone czereśnie.
Walcząc witką z osami złotemi,
Aby która w płyn lepki nie padła,
Patrzę w czerwień wonnego zwierciadła.
A w nim widzę – dalekie od ziemi –
Słodkich odbić różowe widziadła:
Wieczną bajkę dziecinnej alchemii.”
(„Czereśnie” – B. Ostrowska)
Na dzień dobry wycieczkującemu Maczkowi:)
Maczkowi chyba jednak chodziło o wiśnie…
Dzień dobry, Leno! 🙂
Tak!
I puste dno w słoiczku.
Leno!
Dziękuję.
Proszę uprzejmie:)
W tej chwili wróciłam do domu.
Brudna, zmęczona, niewyspana, głodna i szczęśliwa.
Najważniejsze to ostatnie!
Tak, najważniejsze.
Już jestem czysta i najedzona.
Jutro mam nadzieję będę wyspana i wypoczęta.
Więc te sprawy łatwo załatwić, a o to ostatnie najtrudniej.
Też pomyślałam, że cztery pierwsze rzeczy są do odrobienia, a piąta – bezcenna:)
Wciąż bardzo ciepłe dobry wieczór, Wyspo:)
Nadal gorąco cię witamy!
🙂
Dobranoc!
Miłej nocki, Maczku:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, właśnie dopiero co wróciłem.
Szykuje się pracowity dzień.
Witaj pracusiu!
Hej hej. Ponieważ zacząłem pracę sporo wcześniej, za chwilę ją kończę i udaję się na spotkanie branżowe do Sopotu. Będę – jak sądzę – wieczorem.
Dzień dobry Wyspo!
Witajcie!
Mam już za sobą zebranie w SM, w planach jeszcze szczepienie a po południu kolejne zebranioknucie.
Pracowicie spędzasz urlop Tetryku.
A kiedy czas na spacer i korzystanie z lata?
No więc ono się powoli kończy.
A końcówka sierpnia tutaj będzie dość zajęta, właśnie się zaczął Literacki Sopot, za tydzień Miasto Słowa w Gdyni (i Nagroda Literacka Gdynia) – to wszystko są ważne imprezy branżowe. Nie będę wyjeżdżał (chyba że w ostatni weekend sierpnia), ale będę poza domem często gęsto. Oczywiście wszystko przy założeniu, że po pracy.
Jednak jeszcze letnia pogoda.
Lata jeszcze miesiąc…
Ale chodzi o temperaturę wody.
Było super!
Teraz prosto z Bagrow na „chałupy”,paaaa
A ja właśnie wróciłem z Sopotu, zlany potem, bo gorąco, duszno i bez szans na burzę (chyba że w sobotę). A teraz przerwa.
Tutaj było wściekle gorąco i duszno, gdyby nie wiatrak to chyba już bym przecieknął przez kratkę…
Też jadę przy pomocy wiatraka.
Wciąż niemożliwie gorące dobry wieczór, Wyspo:)
Wentylator ciągle chodzi i chodzi i nie może dojść do celu.
Lepiej niech chodzi bez celu, niżby miał dojść i zaprzestać chodzenia w ogóle;)
Dobry wieczór, Quacku:)
Witaj, nadtopiona Leno!
Skąd wiedziałeś, że wybyliśmy jeszcze na trochę nad jezioro?
Było super tylko komarzasto nieco, więc ubieraliśmy się już w biegu do auta:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Znakomity! 🙂
Wyobraźnia poetycka i intuicja — ot, co!
Super:)
No tak – one wszystko tłumaczą:)
Intuicję to mają kobiety!
I poeci:)
Dobry wieczór, Maczku:)
Racja!
Czyli jednak Tetryk pisujący wiersze może mieć intuicję.
Dobry wieczór Leno!
🙂
Kochani, jednak przysypianie w kuszetce i praca od 7 rano to nie są sprzyjające okoliczności, dobranoc.
Dobrej nocki, Quacku:)
Dobrej nocy, Quacku!
Dobranoc Q!
Wracam do domu.Jestem w tramwaju,mam nadzieję,że złapię autobus.
Ale upał!
Trzymamy kciuki!
Tzn.upał nie w tramwaju tylko jak czekałam na tramwaj.
Czyżby zanosiło się na burzę?
Jestem w domu.
Dawno nie było tak ciepłej nocy -21 stopni.
Minus 21?
Gdzie ty zajechałaś???
To miał być myślnik panie Tetryku!
No dobra, na termometrze +21 stopni.
Myślnik oddziela się spacją od następującego po nim tekstu, więc widziałem przyklejony do 21 minus…
Dlatego napisałam „miał być”.
Ale teraz już dobranoc! 🙂
Dobranoc mówię i ja:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Cofło?
W takim razie – bardzo dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry! Zapowiadają burze od zachodu dzisiaj w ciągu dnia i w nocy z dziś na jutro, jestem za.
Dzień dobry Wyspiarze!
A ja za burzami owszem, ale w nocy, tak po 23.
Witajcie!
Nadal upałek, wieczorem nadejdzie front i zasmarka nam weekend
To jutro już nie będzie bagrowania?
Auuuu….
Jestem w domu, ale spać jeszcze nie idę.
Ja też jeszcze nie śpię, dłubię w księgozbiorze. Żaden bankiet na razie mi nie grozi…
Mnie też niestety nikt nie zaprosił na bankiet.
Ale czas upłynął miło na rozmowie poprzez Ocean z jedną z sióstr.
Umawiałyśmy się na rozmowę we trójkę, ale Danka była zajęta w pracy, więc pogadały ze sobą jedynie dwie Ewy.
Jednak Internet to dobry wynalazek!
A ja już idę spać. Trochę mnie ramię boli po szczepieniu, trzeba to wyleżeć…
A mnie niestety ucho. I to nie jest po szczepieniu.
Oby jutro już Cię ramię nie bolało Tetryku!
Dobranoc Wyspo!
Skoro cicha to mówię szeptem…
Dzień dobry.
Z bankietu wróciłem po północy i już nie zaglądałem do komputera.
Zaraz wychodzę dalej, bo dzisiaj z kolei przez cały dzień jestem w Sopocie ze względów służbowych, ale raczej nie bankietowo.
W nocy trochę popadało, niestety nie tam, gdzie byłem. Nadal jest parno i duszno.
Witam Szanownych Wyspiarzy!
Tetryku jak po szczepieniu?
Dziękuję, ramię odrobinę boli, ale poza tym — OK. Ogólne poczucie rozdeptania przypisuję raczej upałom, niż Pfizerowi.
Witajcie!
Nadal porno i dusno… Ale póki co, żyjemy!
Milutkie, bo mimo upału wietrzne dzień dobry, Wyspo:)
…bry-y-y-y Leno! (bo my w Krakowie wciąż jeszcze ziejemy 🙁 )
Ale nie ogniem?
Pytam, bo, wiesz, my tu na Północy słabo ogarniamy te Wasze krakowskie tradycje…;)
Dzień dobry, Tetryku:)
Tak to tylko jeden w naszym grodzie, i to coraz słabiej. Reszta tylko wysuszonymi ozorami, z upału.
Ufff…
🙂
Wczoraj cały żywy inwentarz wybył, więc korzystając z krótkiej swobody – też wybyłam.
Na żagielki:)
Ale super zostać zawiezioną, móc się nigdzie nie śpieszyć i zostać odwiezioną:)
Tak patrzę na te tygodniowe (to znaczy – ośmiodniowe) schodki…
Może by jakiś nobelonowy przerywnik wstawić? Czy ktoś już wymyślił coś fajniejszego?
Popieram! Czekamy!
🙂
Dybra, to najpierw pięterko:)
Jestem za również.
Dybra, to namyślajcie się, a ja idę sklecić jakiś obiadek:)
Bieganie po schodkach podobno świetnie działa na jędrność niektórych partii ciała, uważam jednak, że z tym dążeniem do idealnej figury nie należy znowu tak bardzo przesadzać, więc po Quackowych wojażach zapraszam na kolejne życiowe pięterko:)