Czas pachnieć lipowym alejom!
Już lato! Już lato!
Ogórki i jabłka stanieją!
Już lato! Już lato!
Przycichły ulice bez dzieci –
już lato! Już lato!
Jak leci ten czas, jak on leci!
Już lato!
Z rzek słońce dobywa mielizny,
wciąż piwa krtań wzywa mężczyzny.
Wciąż lodu się pragnie i chłodu,
i lekkiej bielizny
od spodu!
Tramwaje i kina niepełne –
już lato! Już lato!
Na plażach jest szczęście zupełne –
już lato! Już lato!
Do ludu brzmi słońca orędzie:
Już lato! Już lato!
Czas twarze opalać i lędźwie –
już lato!
« Watrowisko ponad wszystko ;-) | Na działce i na przełomie » |
30
cze 2022
Witam:)
Zapraszam na letnią odsłonę twórczości naszego tegorocznego patrona:)
Także w wersji śpiewanej – jakościowo średniej, ale tylko taką udało mi się znaleźć:)
Wszystko się zgadza oprócz „Ogórki i jabłka stanieją!”
Tak. Tego pan Jeremi nie przewidział:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Dobry wieczór Leno!
Tak się to życie toczy, że wieszcze precyzyjni w jednych sprawach bywają całkiem nierzetelni w innych 😉
Jeden wers nietrafiony na dwadzieścia celnych to statystycznie prawie stuprocentowa skuteczność przewidywawcza:) A właściwie – stuprocentowa, bo zawsze przecież wyznacza się margines błędu;)
Statystyka i poezja to jednak całkiem różne dziedziny!
Oj tam, oj tam Tetryku nie bądź drobiazgowy!
Jakieś punkty wspólne pewnie by się znalazły.
Jakbyś zgadła, Makówko:)
Spróbuję znaleźć artykuł, o którym wspominam niżej i zalinkować;)
Różnie z tym bywa;):
„Piechur ma
statystyczne prawo do trzech ataków
potwierdzone milionami.
Ja przeżyłem ich jedenaście.
Ręką wiodącą pióro trzech zarąbałem saperką,
Siedmiu zabiłem kulą.
(„Nad Atlantykiem” – J. Przymanowski)
A poważnie – czytałam kiedyś artykuł o statystyce języka w wierszach dla dzieci:) Traktował o lingwistyce kwantytatywnej czyli językoznawstwie wykorzystującym do badań rachunek prawdopodobieństwa i statystykę matematyczną:)
Ha! Wiedziałam, że coś się znajdzie!
Bardzo interesujące, Quacku.
Semantyka językowego środka stylistycznego wpływająca na strukturę utworu, narzucająca/sugerująca odbiorcy pozaformalną interpretację…
Potwierdza teorię, że nie ma analizy bez interpretacji, a interpretacji bez analizy:)
Czekaj, ale jak – pozaformalną?
Co do ostatniego zdania, zgoda.
Zrozumiałam, że konsekwencją używania tak a nie inaczej skonstruowanych znaczeniowo metafor jest regulacja/zmiana tempa utworu, samo ustalenie tempa zależy od konkretnego odbiorcy, czyli nie jest ono (*czyli tempo) elementem formy/struktury (jak na przykład rozkład akcentów).
Aa, znaczy że zaistnienie tego „tempa” wymaga odbioru i odbiorcy. No tak, w sumie tak, ale w ogóle o tym nie myślałem. To znaczy rozkład akcentów przecież też nie istnieje bez odbiorcy, bo powstaje tylko przy odczytaniu utworu (zwłaszcza na głos!), więc nie wiem, czy to takie pozaformalne. Ale obawiam się, że to już filozofia badań literackojęzykowych, być może za wysoki poziom jak dla mnie,
🙂
Akcent wewnątrz-wersowy opiera się na akcentach poszczególnych słów, mimo nawet problematycznej wymowy m-uu-zyka/muz-yy-ka, rob-ii-liśmy/robil-ii-śmy, czy n-aa- raz/na r-aa-z i w tym sensie wchodzi w skład struktury (czyli – jest w formie;)).
Tak tylko próbowałam sobie Twoją teorię doprecyzować:)
Statystycznie, poetycko i letnio żegnam Wyspę!
Dobranoc!
Dobrej nocki, Makówko:)
„Zsunięte z palców pierścienie,
Owal mglistego zwierciadła,
Świec trzepoczące płomienie,
Długie rozchwiane cienie,
Głąb nieodgadła.”
(„Lato” – B. Ostrowska)
Miłej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Widziałem ostatnio mema: Grzesznik podjął postanowienie natychmiastowej poprawy, ponieważ przekonał się, że takiego gorąca jak w piekle nie zniesie!
A może w piekle jest morze? I wtedy jednak…
Może i jest… ale tylko dla personelu!
A jak trzeba zasłużyć, aby być personelem? Bardzo grzeszyć?
Czy wręcz przeciwnie grzeszyć tylko tak ciupinkę i tylko tak, aby nikomu krzywdy nie robić, ale jednak nie zasłużyć na niebo?
Dzień dobry, Tetryku:)
Przypomniałeś mi myśli Herbertowskiego Pana Cogito o piekle:):
„Najniższy krąg piekła. Wbrew powszechnej opinii nie
zamieszkują go ani despoci, ani matkobójcy, ani także ci, którzy
chodzą za ciałem innych. Jest to azyl artystów, pełen luster,
instrumentów i obrazów. Na pierwszy rzut oka najbardziej
komfortowy oddział infernalny, bez smoły, ognia i tortur fizycznych.
Cały rok odbywają się tu konkursy, festiwale i koncerty. Nie
ma pełni sezonu. Pełnia jest permanentna i niemal absolutna.
Co kwartał powstają nowe kierunki i nic, jak się zdaje, nie jest
w stanie zahamować tryumfalnego pochodu awangardy.
Belzebub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci
i jego malarze przewyższają już prawie niebieskich. Kto ma lepszą
sztukę, ma lepszy rząd – to jasne. Niedługo będą się mogli zmierzyć
na Festiwalu Dwu Światów. I wtedy zobaczymy, co zostanie
z Dantego, Fra Angelico i Bacha.
Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój,
Dobre wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia.”
(„Co myśli…”)
🙂
Oby!
Czy ja wiem?
Absolutna izolacja skutkuje brakiem bodźców, a ten – zanikiem inspiracji:)
I ja nie jestem chyba gotowa, by spędzić życie wieczne wyłącznie w towarzystwie mi podobnych;)
Upalnie i letnio witam!
Witaj, Makówko:)
No to pogadałam (póki jeszcze się da) i umykam…
Na ten upał okazało się,że najlepszym miejscem jest bank.
Już mi zimno.
„Dni znużone jak muły wloką się po wybojach.
W żaluzje pukają kanikuły…
Upał przyszedł z ogrodu i zamieszkał w pokojach.
Ach, jak pragnę twego serca lodu…”
(„Upał” – M. Pawlikowska-Jasnorzewska)
Dzień dobry, Wyspo:)
Otóż to! Odrobina lodu nawet w postaci serca byłaby dziś mile widziana!
Dzień dobry 🙂
🙂
Okaż mi ciut serca swego.
Choćby nawet mrożonego;)
Za jakieś pół godziny zacznę przeprowadzkę…
To my też na trochę się wyprowadzimy, bo ten dyszący z gorąca asfalt nas wykańcza:)
Walizki już spakowane?
No i jeszcze nie tym razem. Piątek to nie był dobry pomysł.
Można działać normalnie.
Ale przecież nie 13_
-ty.
Ale się super pływa.Humor trochę popsuty przez kleszcza,ale…
„Na wodzie błyskają
Gwiazdy rozmigotane,
Lekkie mgły spijają
Spiętrzone wokół dale;
Zatokę cienistą
Wiatr poranny owiewa,
Odbija się w jeziorze
Owoc, co dojrzewa.”
(„Na jeziorze” – J.W. Goethe
tł.: A. Lam)
Skwarne dobry wieczór, Wyspo:)
Oddali prąd!
Nam wczoraj oddali koło dwudziestej drugiej…
Czyżby zaczęto nas przyzwyczajać do „okresowych wyłączeń prądu”?
Tym razem już naprawdę umykam…dobranoc.
Będziemy robić oszczędności metodą sztafetową;)
Miłych snów, Makówko:)
„dzień posłusznie połyka ostatnią kapsułkę
światła
już wkrótce sen
granatową gąbką zetrze tablicę dnia
z seledynowych zdarzeń”
(„Przed nocą” – U. Kozioł)
Jakaś taka jestem wypompowana, więc miłej nocki, Wyspo:)
Im jest goręcej, tym trudniej mongolfiery unoszą się w górę. Może dlatego jesteśmy wszyscy tak oklapli?
Póki z hukiem nie pękamy, nie jest jeszcze tak najgorzej:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Nie da się spać.Grzmi, duszno,ani kropli deszczu.
Deszczowe dzień dobry!
Witajcie!
W Krakowie podczas porannych zakupów Bozia włączyła zraszacze — i, nie powiem, było to całkiem miłe. Nareszcie chłodniej!
Wróciłam z zakupów. Zraszacze były już wyłączone, ale zmarzłam. Co za miłe uczucie!
U nas zraszacze rozkręcone na pełną moc i jest bardzo przyjemnie:)
Dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
„Wiatr niesie chmury, zwiastun ulewy wysłańczy,
co drzewa w tłum chorągwi rozwinie bogaty:
deszcz lipcowy srebrnymi stopami już tańczy
na ziemi od rzęsistych kropel piegowatej.”
(„Deszcz” – L. Staff)
Mniej upalne dzień dobry, Wyspo:)
Ciszaaaaaaaaaa………….
No to Makówko do roboty!
Dzień dobry, właśnie wróciliśmy. Lipowe aleje wszędzie dyszą słodyczą – zgadza się. Ulice bez dzieci, być może, natomiast centra handlowe aż w nadmiarze ich pełne, widocznie równowaga musi być. O cenach wolę zmilczeć, reszta się zgadza w pełni!
Witaj powrócony!
Z tych wyjazdów będą pięterka?
Z tego na pewno będzie, ptaszkowe!
Świetnie!
Dobry wieczór, Quacku:)
I my właśnie wróciłyśmy:)
Do wczoraj dyszały też klonowe, akacjowe, modrzewiowe aleje:)
I od jutra ponoć znowu mają zacząć:)
I tylko słychać (przynajmniej ja słyszałem wokół lip) brzęczenie uwijających się pszczółek!
Lipa
Jakoś źle się kojarzy.
Nie rozumiem tego.
Pełna przecież spokoju
I trzmielenia wdzięcznego.
🙂
Że sobie pozwolę na dygresję: bywalcom festiwalu Opener pewnie kojarzy się raczej z rozczarowaniem (gwiazda muzyki Dua Lipa nie dotarła wczoraj na koncert z powodu zawieszenia festiwalu ze względu na burzową pogodę).
Ale lipa…
😉
Podeszczykowe dobry wieczór, Wyspo:)
Oj, przydałby się i tutaj niezobowiązujący letni deszczyk dla ochłody. Odzwyczaiłem się od gorąca miejskiego betonu.
Dobry wieczór.
🙂
Dawnopozroszeniowe dobry wieczór, Leno!
🙂
Dobranoc Bożenko!
Dobry wieczór Leno!
Jutro znikam z samego rana.
No to przyjemności od rana. Ale nie znikasz jeszcze teraz?
Jeszcze teraz nie, bo się pakuję. Jutro znikam na wycieczkę na Magurę Spiską. Wieczorem wracam.
Jak pomyślę, że może być upał to…
…gasisz budzik i przewracasz się na drugi bok?
Jednak nie! Mam silną motywację towarzyską, która zmobilizowała mnie, żeby się na wycieczkę zapisać, choć dalej uważam, że w upał powinno się
, a nie gdzieś wspinać z plecakiem.
Wyobraziłam to sobie…
Budzik:
-Dzyń, dzyń! Dzień dobry! Słoneczko nie śpi, wstawaj i ty!
Maczek gasi budzik:
-Koguta już zjadłam…
😉
Nie, nie, proszę, nie chcę, aby tak się stało!
Godzina 5.45 będzie ten „kogut”.
🙂
Mam nadzieję, że już wróciłaś zdrowa i cała! 🙂
Dobry wieczór, Makówko:)
Udanego wypadu:)
Oby nie było zbyt dużego upału!
Dobranoc Wyspo!
Ależ wszystkich wymiotło:)
Pora więc i na mnie:)
„Zmrok się tłucze wśród kaliny
Między głogu krze,
Cień w paprociach leży siny,
Brzask, przesiany przez gęstwiny
W śród gałęzi mrze.”
(„Ze słońcem” – B. Ostrowska)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Blask zmarł wśród gałęzi, lecz znów się narodził. What a wonderful world! 🙂
Zgadłeś:):
„Upalny wstaje dzień,
Słońce żarem sypie w mchy,
Czasem chmura rzuci cień,
Pył się złoty górą skrzy,
A sosnowych wiech igliwie
W blasku chwieje się leniwie
Od gorących ziemi tchnień.”
(tamże)
Dzień dobry, Tetryku:)
Witaj, Leno!
Dzień dobry!
Dzień dobry, Makówko:)
Nawet Bożenka jeszcze śpi?
Dzień dobry przy niedzieli. Niedługo wybywam na jedno spotkanie, ale nie za długie, może 2-3 godziny, więc po południu już będę.
Witaj, Quacku:)
Udanego wybycia:)
Witajcie!
Udanej wycieczki Makówce i dobrego dnia wszystkim!
Była super udana!
„lato
obwisłe
koci się i koci
chmurami”
(M. Białoszewski)
Znośnie ciepłe dzień dobry, Wyspo:)
Yy, no i tak się złożyło, że do tej pory jeszcze ogarniałem parę spraw i osób. Ale już jestem (z tym że za godzinkę pewnie przerwa wieczorna).
Przerwa wieczorna.
„Pod wieczór milknie skarga
Kukułki w lesie.
Niżej pochyla się zboże,
Czerwony mak.
Czarna burza groźnie nadciąga
Ponad wzgórzem.
Stara piosnka świerszcza
Zamiera w polu.
Nawet nie drgnie listowie
Kasztana.
Na krętych schodach
Szeleści twoja suknia.
Cicho płonie świeca
W ciemnym pokoju;
Srebrzysta dłoń
Ją gasi.
Bezwietrzna, bezgwiezdna noc.”
(„Lato – G. Trakl
tł.: W. Markowska)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry. Co za otwarcie!
🙂
Musiałam się odrobinę ukoić po dość intensywnym dniu, a poezja zawsze działa na mnie wyciszająco:)
No, ten wiersz wygląda jak złożony z haiku. Pomijając wersyfikację.
Kojąc siebie, koisz i nas. Spokojnej nocy!
Czyli misja zaliczona, Tetryku:)
Tu jest oryginał, Quacku:
„Sommer
Am Abend schweigt die Klage
des Kuckucks im Wald.
Tiefer neigt sich das Korn,
der rote Mohn.
Schwarzes Gewitter droht
über dem Hügel.
Das alte Lied der Grille
erstirbt im Feld.
Nimmer regt sich das Laub
der Kastanie.
Auf der Wendeltreppe
rauscht dein Kleid.
Stille leuchtet die Kerze
im dunklen Zimmer;
eine silberne Hand
löschte sie aus;
windstille, sternlose Nacht.”
Tłumaczenie jest dość wierne.
Mogłabym pokusić się o własne, ale nie dziś, bo muszę zajmować się Psiułką (ech…).
Nie chcę dawać jakichś wykładów, ale G. Trakl to ekspresjonista, z ciągotkami do symbolizmu, a nawet – swoistego mistycyzmu:)
Z założenia ten prąd stawia na autentyzm emocji (w opozycji do formy), ale w gruncie rzeczy bardzo chętnie jego przedstawiciele posiłkują się stylizacją, mimetyką, a „produkt” ich twórczości ma ciążyć ku absolutowi, co sprowadza się do większej dbałości o formę, niż chcieliby przyznać:)
A styl tego wiersza nazwałabym „eposowym”, co absolutnie nie kłóci się z Twoim „haickim” spostrzeżeniem, Quacku:)
Mały najazd rodzinny oderwał mnie od śledzenia Wyspy. Pewno oprócz lampki odezwę się dopiero jutro…
Wróciłam.
Zmęczona, głodna i bardzo szczęśliwa!
Było cudnie.
I tak powinno być.
Znaczy cudnie. Niekoniecznie męcząco i głodno
Przecudne widoki, trochę męczące podejścia w upał wynagrodzone kąpielą pod wodospadem, a potem w jeziorze Czorsztyńskim.
No to cudnie, że cudnie:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Dobranoc!
Spokojnej. Ja też zmykam!
Dobrej nocki, Quacku:)
Regenerujących snów, Makówko:)
Jeszcze tylko zjem trochę barszczu jako …obiad, kolację, albo jak go zwał tak zwał i jednak idę spać.
pa, pa
Pa:)
„Srebrne sieci, niby tkań pająka,
Gdzieś po gwiazdach rozpina marzenie…
Noc szepcąca przycicha i wsiąka
W zaufane naszych dusz milczenie…”
(„Nasza noc” – L. Staff)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, od razu zmykam pracować, to będzie naprawdę pracowity tydzień…
Dzień dobry, Quacku Zapracowany:)
Witajcie!
Wstałem godzinę wcześniej, aby odwieźć siostrzeńca na lotnisko, i gęba mi się drze! Cała nadzieja w kawie…
Normalnie kawy nie piję, ale dziś skorzystam i z wirtualnej i takiej w realu. Mam ciśnienie 99/70, tętno 82 i chyba dlatego taka padnięta jestem?
Dosiadam się z mrożoną herbatą – mocną, słodką, z listkami werbeny:)
Wyspane, odespane, zaspane dzień dobry!
Witaj, Makówko:)
Ważne, że reszta dnia „na przytomnie”;)
Hm…tak umiarkowanie…
Nie dajmy się pogodzie! Póki co, my tu rządzimy!
(dinozaury też tak myślały 😉 )
„Od żaru słońca Lew pała, Firleju,
Szaleje groźnie od bliskiej już spieki,
I od powietrza duszącego skwaru
Schną bystre rzeki.
Pola i lasy udręcza pragnienie,
Ucichły wiatrów przelotne powiewy,
Zewsząd jedynie polnymi koniki
Ćwierkają krzewy.”
(„Ode V” – J. Kochanowski,
tł.: L. Staff)
Dzień dobry, Wyspo:)
Jestem, norma wykonana, oby w następnych dniach udało się nie gorzej!
A ja na przerwę.
Jestem w domu, trochę wypocony, ale wciąż żywy 😉
Dopiero teraz?
Czyżbyś był się integrować?
Jeszcze jak!
„W szarych miastach
szary beton, szary asfalt.
W szarych miastach
szare dymy aż do nieba.
Nie ma miejsca dla motyli
w szarych miastach,
a tak mało, tak niewiele im potrzeba.
Taki motyl
to ma skromne wymagania:
nie je masła
ani mięsa, ani chleba,
nie potrzeba mu mieszkania
i ubrania,
inwestować w niego wcale nie potrzeba.
Ludzie mówią,
że to tylko zwykły owad,
a to przecież
do krainy czarów bilet,
wstęp do bajki
i przygoda kolorowa,
więc pomyślcie o motylach choć przez chwilę.
Dla motyli
trzeba miejsce zrobić w miastach
i odkurzyć zakurzony błękit nieba,
żeby słońcem i kwiatami
zakwitł asfalt,
tylko tyle i nic więcej już nie trzeba.”
(„Motyle” – W. Chotomska)
Dziś na spacerze spotkałyśmy czarnego pazia królowej. A właściwie – granatowego:)
Był przepiękny.
Chciałam mu zrobić zdjęcie, ale zanim wyjęłam komórkę – odleciał… Chlip!
Więc teraz chociaż motylkowo powierszuję, a jutro tam wrócimy i może go jeszcze spotkamy:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Życzymy ci, Leno (bo nie wątpię, że wszyscy się dołączą!), całego orszaku paziów, jak na królową poezji przystało!
Dziękuję, Tetryku:)
Jeśli się spełni, na pewno pochwalę się na Wyspie:)
Nie wiem, czy jestem królową poezji, ale zacytuję poetkę, która tego miana godna jest bez wątpienia:):
„Gdy się zjawił biały motyl w ogrodzie
zapłonęły goździki namiętne
nenufary przejrzały się w wodzie
bo się zlękły, że nie są dość piękne,
tulipany przeginały szyje
(któż się oprze egzotycznym ich ustom?)
ale motyl wybrał kapustę.
Musi utrzymać rodzinę.”
(„Biały motyl” – U. Kozioł)
Wiersz świetny, ale ostatni wers mi zgrzyta…
Tak. Mi też ten ostatni wers nie pasował, więc sprawdziłam w dwóch antologiach papierowych. W obu utwór tak właśnie brzmi:)
Najwyraźniej puenta była ważniejsza od dokładnego rymu:)
Choć czasem stosuje się taki dysonansowy zabieg, by tym dosadniej wybrzmiała ostatnia myśl:)
…bo z kapusty motyli ród żyje.
Mieliśmy tym razem niemal identyczne skojarzenie, bo ja pomyślałam sobie:
…bo kapustą ród motyli żyje:)
Kochani, czy to jest ten moment, kiedy powinienem pomyśleć o obiecanym pięterku?
Tak!
W rzeczy samej! 🙂
Po trzykroć – tak, Quacku:)
Dziś ja mam nieoczekiwany najazd, więc pojawię się później:)
Może już na nowym pięterku?
To ja zapraszam na nowe pięterko, jeszcze chwilę tam pobędę, a jak nikt się dzisiaj już nie pojawi, to jakoś po północy umknę sobie.
Już skorzystałam z zaproszenia:)
„Ciepła, jasna noc lipcowa,
Woń duszącą kwiatów śle.
Rozmarzony świat się chowa
W księżycowej, srebrnej mgle.”
(W noc” – A. Asnyk)
Goście, goście i po gościach:)
Też pożegnam się jeszcze tutaj:
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dziękuję za wspólne ponucenie „Pieśni o lecie”:) Mam nadzieję, że spędziliście tu równie miłe chwile jak ja:)
A teraz – lecie, lecie na fruwające pięterko Quacka:)