« Domek w górach. Watrowisko ponad wszystko ;-) »

O, contrain…

O, contrain je m’emboulle,
Taquilosse, comme ou jalle?
O, cotrain, polissoule,
O, madame, coulon valle!
Il est trosque, il est bouge,
A ma creve qui pis vrai.
O, madame, o, tonuche
O, madame, o tomb rain!

Oko trę, że mam ból.
Taki los! Komu żal?
Oko trę, pali sól.
O, madame, kulą wal!
Ile trosk, ile burz,
A ma krew kipi, wre,
O, madame, oto nóż!
O, madame, oto mrę!

Oko trę, że mam ból. – O, contrain je m’emboulle.
Taki los, komu żal? – Taquilosse, comme ou jalle,
Oko trę, pali sól. – O, cotrain, polissoule,
O, madame, kulą wal! – O madame, coulon valle!
Ile trosk, ile burz, – Il est trosque, il est bouge,
A ma krew kipi, wre, – A ma creve qui pis vrai.
O madame, oto nóż! – O, madame, o tonuche,
O, madame, oto mrę! – O madame, o tome rain!

J.K. Jaworski

173 komentarze

  1. Lena Sadowska pisze:

    Witam:)

    Wyżej zaprezentowany utworek to żart językowy. O jego autorstwo posądzano J. Tuwima, ale on sam w „Pegazie dęba” wspomina o niejakim J.K. Jaworskim.
    Wiersz oparty jest na wdzięcznie brzmiącej z grecka paronomazji czyli środku stylistycznym z pogranicza fonetyki i semantyki polegającym na zestawieniu podobnie brzmiących słów w celu uzyskania konkretnego efektu. Tu akurat satyrycznego:)
    Jak bardzo zawile by to nie brzmiało:), jestem pewna, że każdy zna mnóstwo przykładów paronomazji, ponieważ w XX i XI wiekach robiła ona wielką furorę.
    Jak?
    A pamiętacie bajeczki:)?

    O manifeście:
    Wszystkim dzieciom śmierdzą gacie ale Mani fest.
    O kapuście:
    Bez dziewczyny nocka pusta.
    O romantyzmie:
    Roman, tyź mie dziecko zrobił!
    O animatorach:
    Jedzie pociąg, a ni ma torów.

    Jest tego cała masa, więc zapraszam do opowiadania bajeczek:)

  2. Quackie pisze:

    Dobry wieczór!

    Pamiętam o morzu, panterze i mieliźnie

    A może pan tera mie liźnie? Wink1

  3. Quackie pisze:

    A wierszyk z wpisu czytałem w „Cicer cum caule”, trzytomowym zbiorze ciekawostek i osobliwości, publikowanych przez Tuwima (do 1953, siłą rzeczy) w „Problemach”, a potem wydanych w formie książkowej.

    • Lena Sadowska pisze:

      Ja się pierwszy raz natknęłam we wspomnianym „Pegazie…” Nawet swojego czasu pokusiłam się o zajrzenie do francusko-polskiego słownika:)
      Słowa istnieją, ale ich sens w wierszu jest raczej problematyczny:)

      • Quackie pisze:

        No nie, po francusku to byłby kompletny bełkot, nie porwę się, ale automat tłumaczy dość wiernie (i dlatego bez sensu), nawet jeżeli nie wszystkie słowa Happy-Grin

        O, przymus, jestem zagubiony,
        Taquilosse, as czy junior?
        O, przeciwnie, palissoule,
        O, madame, dolino kumońska!
        To jest broszka, to jest buła,
        A ma credo qui pis vrai.
        O, madame, o, tonuche
        O, madame, o deszczu grobowców!

        • Lena Sadowska pisze:

          Taquil osse to kość ogonowa,
          polis soule to wypolerowana dusza,
          cou lon to długa szyja:)
          A:
          A ma creve qui pis vrai to: „O! na(d) mą śmierć, co jest gorsze.”
          🙂

  4. Tetryk56 pisze:

    Bajeczka o dźwigu:
    – Zamknij dźwi, gówniarzu!
    O apostołach:
    – Jedzcie, pijcie, a po stołach nie rzygajcie…

  5. Makówka pisze:

    Pospacerowałam,na Babią Górę się napatrzyłam,winko popiłam i tak minąłby dzień sielankowo gdyby nie ten lis morderca.
    Jakby z tego zrobić paranomazje nie wiem?

  6. Tetryk56 pisze:

    Był też podobny wierszyk stylizowany na włoski, którego autora ni tytułu nie pamiętam, ostał mi się jedynie wers:
    Isabella vinco spia….
    No i jeszcze Andrusowe „Ragazza di Napoli” bawi tą samą ideą, choć nie jest tak kompletna jak twój przykład…

  7. Makówka pisze:

    To i ja się pożegnam.
    Dobranoc!

  8. Lena Sadowska pisze:

    To i ja opowiem bajeczkę o śnie:
    Światło gaś, nie gadaj!

    I się pożegnam:
    dobrej nocki, Wyspo:)

  9. Quackie pisze:

    Dobry, tutaj podobna pogoda, więc przechodzę na oświetlenie sztuczne, a okna zasłaniam!

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Quacku:)

      My na balkoniku miło ocienionym popijamy (ja) sobie herbatkę i pojadamy (obie) świeżo upieczoną szarlotkę:)

  10. Makówka pisze:

    Dzień dobry!

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nie sądźcie pochopnie, ja niestety od rana w pracy – i w wirku…

    • Makówka pisze:

      A ja właśnie jem śniadanie.
      Własny pieczony chleb,wczoraj zrobiony bundz,pesto z czosnku niedźwiedziego zbieranego tu w okolicy, masło prosto z mleczarni,herbata z bzu wczoraj urwanego,jaja prosto od kury…itd
      Przez okno widać Babią Górę.

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        Jak ja dawno nie jadłam prawdziwego bundzu.
        Ale na pocieszeni mam swojej produkcji kruche ciasto z jabłkami:)

    • Lena Sadowska pisze:

      Dzień dobry, Tetryku Zawirowany:)

  12. Makówka pisze:

    Kury zniosły nowe jajka.Kurom jakoś udało się uciec przed lisem.
    Nowy czarny bez urwany.
    Teraz cocktail z truskawkami.

  13. Lena Sadowska pisze:

    Cieplutkie dzień dobry, Wyspo:)

    Z lekkim poślizgiem, ale póki co – domowo:)

  14. Quackie pisze:

    Uff. Co za dzień. Mam kompletnie dosyć (pracy głównie). Przerwa.

  15. Lena Sadowska pisze:

    Wybywamy na spacerek:)

  16. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Ciepło, cieniście i bez darów lasu:)

    • Quackie pisze:

      Jestem, dobry wieczór. Jak to bez darów lasu? Darz bór przecież itd.

      A, chyba że bez ducha puszczy?!

      • Lena Sadowska pisze:

        A tak jakoś poskąpiło dzisiej…

        „Bez serc, bez ducha…
        my szkieletów ludy”;)

        • Lena Sadowska pisze:

          Przypomniałam sobie coś, co nadawałoby się jako bajeczka o duchu puszczy:
          Podczas jednej z wędrówek dostałyśmy z koleżanką nocleg u przemiłych starszych państwa. Przyjęli nas bardzo serdecznie, nakarmili, pozwolili się opłukać, a kiedy wymęczone (to była piesza wycieczka) powiedziałyśmy dobranoc, gospodarz zagaił gospodynię:
          -A ty puduchu puszczypała, matka, a?

          Dobry wieczór, Quacku:)

          • Quackie pisze:

            Oj, jakie ładne, trzeba się chwilę zastanowić, ale jak już się zrozumie, to prawie słychać akcent i zaśpiew.

            • Lena Sadowska pisze:

              Tak, świetnie odgadłeś:)
              To ta okolica, w której „krużyk (dzbanek) pękłszy”, „sam najadłszy”, a koszula jak psu „z garła izjata”:)

              • Quackie pisze:

                No, trochę jakby człowiek Wańkowicza czytał, tylko że tutaj – słyszał. I oczywiście pomijając, że Wańkowicz jeszcze dalej na wschód.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Dokładnie:)
                  Bo tam właśnie mówią zlepkiem białoruskiego, ukraińskiego, rosyjskiego i polskiego, a każda wieś to w zasadzie troszkę inna gwara. Przez te lasy zapewne:)
                  Ciekawe są także trasianka i surżyk, choć to już nie u nas:)

                • Quackie pisze:

                  Aż musiałem sprawdzić w wikipedii, co to. Różne ciekawe rzeczy się tam kryją, nie ma co.

                  W kwestii trasianki i surżyka – jakbym usłyszał, być może bym coś wyczuł, że to nie takie do końca jak powinno być, ale na pewno bym nie wiedział, co konkretnie.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Pierwszy raz zetknęłam się z tym zjawiskiem oglądając kabarety. Dawno to było, ale możesz sobie wyobrazić moje zdumienie, gdy połowy „nie łapałam”:) Dociekłam (od: „dociekać”, nie od: „dociec”;)) i to mi (niechcący) zaprofitowało w pracy, którą później podjęłam:)

        • Tetryk56 pisze:

          Błagam, Leno, uważaj z tym odchudzaniem! Please1

    • Tetryk56 pisze:

      Żadnego kleszcza ni mrówki?

  17. Makówka pisze:

    Ależ ta Wyspa rozgadana ostatnio!

  18. Makówka pisze:

    A tak a propos gadania gwarą bardzo mnie śmieszy jak moja koleżanka ze studiów u której teraz jestem zmienia język w zależności z kim mówi.Choc do mnie też mówi”pójdziemy ku domowi”,ale ja to już prawie jak swój.

    • Lena Sadowska pisze:

      A mnie bardzo śmieszyło, jak jedna z moich kuzynek opowiadała coś literacką polszczyzną, ale dodawała wtręt „mówię” w języku osoby, którą cytowała:
      -I ona do mnie… coś tam, coś tam, a ja jej coś, tam coś tam, każe (mówię)…
      albo:

      -I on mi… coś tam, a ja mu coś tam, sage (mówię)…
      🙂

      • Quackie pisze:

        Ha, niebywałe, opowiem znajomym językoznawcom, to brzmi, jakby akt mówienia był od razu określany w języku, z którego kuzynka tłumaczyła. Świadomie lub podświadomie!

    • Quackie pisze:

      A oczywiście! I to jest miara zaufania, jeżeli ktoś przy tobie używa swojej „prywatnej” czy też „rodzinnej” mowy.

      A z tego, co mi wiadomo z drugiej ręki, szczególnie widoczne to jest na Śląsku, gdzie język śląski przez lata rugowano z domów i szkół, więc Ślązacy nauczyli się nie ufać „gorolom” i przy nich się po śląsku odzywają rzadko albo wcale.

  19. Quackie pisze:

    Kochane i kochani, posiedziałbym jeszcze, ale coś mnie kręgosłup zaczyna nawalać, podejrzewam, że nawet nie z siedzenia przez cały dzień przy biurku z komputerem, ale z nerwowych napięć.

    Dlatego: dobranoc!

  20. Makówka pisze:

    To i ja się pożegnam.
    Dobranoc,do jutra.

  21. Lena Sadowska pisze:

    To ja także każe, sage, mówię:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  22. Makówka pisze:

    Witam!

  23. Quackie pisze:

    Dzińdybry, zgłaszam się, ja Grab trzy… Wink

    • Lena Sadowska pisze:

      To ja, to ja, słyszysz wołam Ciebie ja Brzoza?
      😉

      Witaj, Quacku:)

      • Lena Sadowska pisze:

        A propos cytatów sytuacyjnych:
        Kiedyś kolega miał kłopoty żołądkowe, a wiadomy przybytek przyblokowała koleżanka- wielbicielka Happysadu i nie reagowała na żadne próby wywabienia, więc ten – w akcie skrajnej desperacji zaśpiewał:
        „Wpuść mnie,
        Na całe miasto, z całych sił – wołam,
        Wpuść mnie,
        Wpuść mnie, bo skonam.
        Przecież widzę, że licho światło się tli,
        Jak kot będę czekał uchylonych okien czy drzwi.”
        🙂

  24. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Mamy – tak jak obiecywała Bożenka – uroczo ciepły dzień.
    Fuj, jak słońce świeci… – pamiętacie, skąd ten cytat?

    • Quackie pisze:

      O ile dobrze pamiętam, z „Dzieci z Bullerbyn”, z tego fragmentu, kiedy dziewczynki postanowiły, że będą na wszystko narzekać. Happy-Grin

    • Makówka pisze:

      A ja powiem -hurra jak pięknie słońce świeci
      Lezak

    • Lena Sadowska pisze:

      U nas też pogodnie:)

      Podobnie narzekała Pollyanna, gdy ciotka Polly stwierdziła, że „gra w zadowolenie” jest irytująca:)

      „I te okropne ptaki o świcie spać nie dają!” – a to z czego? Pamięta ktoś?

      Dzień dobry, Tetryku:)

      • Tetryk56 pisze:

        noce takie są upalne, i słowiki spać nie dają…

        • Lena Sadowska pisze:

          Och! to piękna „Piosenka o zagubionym sercu”, bodajże duetu Wars-Swinarski, w cudnym wykonaniu pani Hanki:)

      • Lena Sadowska pisze:

        Nikomu się mój cytacik nie skojarzył?
        To utyskiwania Cota z „Lata leśnych ludzi”:)

        • Tetryk56 pisze:

          A nie skojarzyłem… Ile to lat temu zaglądałem do „Lata…”…
          A swoją ścieżką, te dwie książki Rodziewiczówny (jeszcze „Między ustami a brzegiem pucharu”) bardzo lubiłem. Bo chyba tylko one, z całej jej twórczości, były pełne humoru.

          • Lena Sadowska pisze:

            Może jeszcze „Straszny dziadunio”:)

            Czytałam kiedyś, że „Lato…” jest powieścią autobiograficzną i tak naprawdę opowiada o pani Marii i jej dwóch przyjaciółkach:) Ponoć M. Rodziewiczówna nie odważyła się na aż tak oficjalny coming out:)

  25. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry, Wyspo:)

    Dziś poranność zajęła mnie do popołudnia, ale już (jak myślę) będę dospacerkowa:)

  26. Makówka pisze:

    Wyjazd wkrótce.Tam nie mam zasięgu, więc do niedzieli,pa,pa.

  27. Quackie pisze:

    No to koniec dnia, koniec tygodnia, i norma (z pewnych względów podwyższona w stosunku do poprzednich dni i tygodni) została wypracowana. Uf.

    Wszystko wskazuje na to, że w najbliższy wtorek wybędziemy nad pewne jezioro (ale nie To, Co Zawsze), ponoć tam jest łącze internetowe, zobaczymy. Jeżeli plany zostaną zrealizowane, zostaniemy tam do kolejnej (już lipcowej) soboty.

    A na razie przerwa.

    • Lena Sadowska pisze:

      To teraz laba i będziesz się quaczył? 😉
      Żeby nie było, że dokuczam – ja na ten przykład po pracce zwykłam się lenić:)

      Też zrobiłam sobie przerwę w przerwie, bo, zainspirowana wpisem Maczka, postanowiłam upiec chleb:)
      A w przerwie na rośnięcie ciasta robię tak zwaną segregację rasową czyli przepatruję i układam swoje rękoczyny:)

      • Quackie pisze:

        E, nie, biorę pracę ze sobą. Tylko trochę mniej będę dziennie robił, bo w tak pięknych okolicznościach przyrody, i niepowtarzalnych wolę mieć czas na różne inne rzeczy.

        Może jakieś ptaszki się uda sfocić, kto wie?

  28. Lena Sadowska pisze:

    Koniec przerwy:)
    Mknę rączo do kuchnio-pracowni i pewnie odezwę się już po spacerku:)

  29. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Troszkę zabałamuciłyśmy, bo przed spacerem jeszcze chleb wypiekłam, a w lesie wieczór wyjątkowo ładnie się dziś zbliżał:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór!

      I Psiulka tak pozwala temu wieczorowi? Się zbliżać? Do was?

      No chyba żeby znajomy… Pondering

      • Tetryk56 pisze:

        Fakt — nieznajome wieczory bywają niebezpieczne…

        • Quackie pisze:

          No właśnie. Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, śpiewał Marek Grechuta. O wieczorach nie wspominał, I SŁUSZNIE!

        • Lena Sadowska pisze:

          Nie wiem, Tetryku, jak tam u innych z wieczorami bywa, ale te nasze – znajome czy nie – są wyjątkowo grzeczne i kulturalne:)

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        A wiesz, że pozwala. Jest to jeden z nielicznych wyjątków, gdy męskość kompletnie jej nie przeszkadza:) A nawet po upalnym dniu zdaje się witać go z zadowoleniem:)

        • Tetryk56 pisze:

          No, przyznasz, że męskość wieczoru jest nienarzucająca się…
          Ta twoja Psiułka to taki pies na facetów?

          • Lena Sadowska pisze:

            Tak. Boi się, więc bardzo szczeka. Zwłaszcza na tych na rowerach. Nigdy nikogo nie ugryzła, ale też żaden mężczyzna nie próbował podchodzić do takiego szczekającego szaleństwa:) Nauczyłam ją, że podczas szczekania jest komenda „Siad!”, więc wygląda to dość komicznie z mojego punktu widzenia – klapie na pupę i szczeka:) Ale przynajmniej dzięki temu nie ciągnie i nie rzuca się:)
            A panie i dzieci – uwielbia:)

  30. Quackie pisze:

    A teraz już ummmykammm!

  31. Lena Sadowska pisze:

    Dziękuję za przyłączenie się do zabawy i miłe rozmowy:)
    Miałam przez chwilę problem z wejściem na Wyspę i kiedy mi się udało – zobaczyłam nowe pięterko, więc teraz się tam udaję:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)