Jestem szczęśliwą posiadaczką maleńkiego domku w Głuszy. Okolica cudna – las wokół, jezioro pod nosem i paru sąsiadów znanych od stu lat.
Wśród nich jest para niepowszednia.
Ona – na oko wagi ze sto pięćdziesiąt kilo, wielka, o wdziękach tak obfitych, że mogłaby obdzielić niewielką osadę – poważnie niedowidzi. Mąż nazywa ją Kindziorkiem, my z respektem – panią Kingą. Pani Kinga jest posiadaczką basu, któremu chrypka tylko dodaje uroku.
On – równie wysoki, ale dla odmiany przeraźliwie chudy, piszczy falsetem i – niewiele słyszy. Na imię ma Centuriusz. Kindziorek zwraca się do niego per Centuszka.
Miejsce, w którym się te nasze włości znajdują, nie nadaje się ani do uprawy, ani do żadnych tego typu wyczynów, więc ludzie głównie łowią ryby, pływają, na czym kto ma, i opalają się.
Woda niesie, dróg w pobliżu nie ma, więc jeden drugiego słyszy, czy chce, czy nie.
Ostatnio byłam mimowolnym świadkiem rozmowy między Kindziorkiem a Centuszką.
Kindziorek łowił ryby na pomoście, Centuszka w domku oglądał wiadomości – wiem, bo ryczało okrutnie.
Gdy na górze zaległa cisza, przerwał ją sznaps-basik Kindziorka:
-Centuszka! Kawkie mnie zrób!
-Co ci zrobić, Kindziorek? Co zrobić? – zapiszczał Centuszka.
-Kawkie mnie zrób! I śmietanki nalej! Śmietanki! Słyszysz? – chyba wszyscy w promieniu stu kilometrów słyszeli, tak krzyczała.
Po, może, dziesięciu minutach schodzi Centuszka z góry i wykrzykuje z dumą:
-Ja tobie, Kindziorek, kawkie zrobił! Ja i śmietanki nalał, choć ty nie prosiła!
« Lajkonik: Reedycja. Odc. 17 | Nie będę dorosły » |
30
mar 2022
Witam i zapraszam na kolejną opowieść z życia wziętą:)
Dobry wieczór!
Po pierwsze: dowiedziałem się, że istnieje takie imię jak Centuriusz
Po drugie: przypomniała mi się legendarna rozmowa dwóch niedosłyszących przekupek z okolic Żywca, cytowana zawsze przez Tatę Quackie w podobnych okolicznościach:
– Skądeście?
– Piętnoście!
– Po wiela to prosię?
– Z Przyborowa!
A po trzecie: to ciekawe, że pani domu na rybach, a pan domu woli inne rozrywki, w większości znanych mi przypadków jest dokładnie odwrotnie!
Dobry wieczór, Quacku:)
Ja długo nie wiedziałam, od czego „ta” Centuszka jest:)
Kiedyś jechaliśmy ze znajomymi i zięć pyta teściową:
-Ma mama ocet w domu?
-Do domu, do domu!
-Mama to ma chyba watę w uszach!
-A mam z pół butelki…
To jest para, która ma totalnie na wszystko wywalone:)
Razem pływają na ryby, razem walą browce, on ją wozi starą wueską, na którą ona ledwo daje radę wsiąść:)
Aa, pół butelki waty zrobiło mi wieczór!
A co do „na wszystko wywalone”, to bardzo dobrze, to przyczynek do różnorodności
Oczywiście:) Oni nikomu nie szkodzą, żyją, jak się im podoba, a przy okazji wielekroć takimi dialogami poprawiają mi humor:)
A Ty – nam
A teraz już zmykam, dobranoc!
Dobrej nocki, Quacku:)
Też zmykam:)
Żegnam się już tutaj: dobranoc, Wyspo:)
Skończyłam rozmawiać z siostrami z USA na WhatsApp i szybko zajrzałam na Wyspę.
Ubawiona opowiadaniem Leny idę spać.
Dobranoc!
„A po nocy przychodzi dzień…”, więc dzień dobry, Makówko:)
Cieszę się, że poszłaś do „óżeczka” w dobrym nastroju.
Dzień dobry Leno!
Na dobry nastrój złożyło się parę rzeczy:
-mogłam zjeść kolację
-porozmawiałam z „amerykańskimi siostrami”
-ubawiłam się Twoim opowiadaniem i ogrzałam ciepłem relacji między Kindziorkiem i Centuszką.
Dzień dobry
Opowiadanie Leny rozbawiło mnie
Jak Mistrz Q też nigdy nie słyszałam imienia Centuriusz 
Po nocy spędzonej w szpitalu, czuję się strasznie zmęczona
Dzień dobry, Miralko:)
Fajnie, że udało mi się wywołać Twój uśmiech:)
Ja też spotkałam tylko jednego człowieka o tym imieniu:)
Po wielu badaniach stwierdzili u mnie raka mózgu…Chyba będę żyła krtócejniż planowałam
Miralko!
Napisz coś więcej czemu pojechałaś do szpitala, co się działo?
Żadne tam krócej!
W zasadzie nic się nie działo, Makóweczko. Chciałam tylko sprawdzić, czy po tym czwartkowym upadku nie zrobił mi się jakiś krwiak, który mógłby się „odezwać” za jakiś czas. I to było głównym powodem wizyty w szpitalu. Pan doktor , który mi robił rezonans magnetyczny chciał wezwać jakiegoś tam specjalistę, ale ja nie chciałam czekać… chciałam do domu
Poprosił o telefon do męża .Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc sama zadzwoniłam i oddałam lekarzowi telefon. A on tak postraszył męża, że gdy wracaliśmy do domu mężowi ręce się trzęsły i tylko z trudem mógł prowadzić samochód.A przecież rak mózgu wcale nie oznacza, że lada moment będę umierać Jeszcze ładnych parę lat mogę pożyć
Na wszystko trzeba patrzeć z optymistycznej strony 
Przy okazji dowiedziałam się, że ten rak w mózgu, to przerzut z jakiegoś organu, ale nie wiedzą z jakiego. Musieliby porobić jakieś tam dodatkowe badania. Ale po tej jednej nocy w szpitalu mam serdecznie dość wszelkich badań
Krótko mówiąc nie ma się czym przejmować
Będę żyła do samej śmierci 
Ale my (i nie tylko my zapewne) chcemy, aby to do samej śmierci trwało wiele lat!
A skąd wiedzą, że to przerzut? Proponowali PET? Biopsję guza?
W opisie jest sugestia, jaki to guz tzn. jak go nazwali?
Łoj, przepraszam, ale martwię się. A jestem z tych, co lubią wiedzieć, potem dopytywać, sprawdzać itd. I sugerować lekarzom często, zanim oni o czymś pomyślą, gdyż lekarze walczą o zdrowie wielu pacjentów, nie tylko moje.
Mam nadzieję, że Twoja rodzina (mąż, dzieci) zadbają o to, abyś poszła zrobić dalsze badania.
Przepraszam, że podchodzę do Ciebie tak emocjonalnie, ale…wszak Wyspa jest Kotwicą, a Wyspiarze Przyjaciółmi.
Gadali do mnie po angliczańsku, więc nie wszystko do końca zrozumiałam, ale ten”brain cancer”, to było proste.Po rezonansie magnetycznym, stwierdzili, że to jest przerzut. Widocznie rak pierwotny daje inny obraz niż przerzut… Nie znam się na tym, ale chyba lekarz odczytujący wynik badania wie co mówi. Mam zamiar zabrać do tego szpitala swego syna. On po angielsku mówi lepiej niż po polsku… mam nadzieję, że zrozumie czego ode mnie chcą
Witaj, Miralko:)
Nie wiem, co napisać, bo wszelkie wyrazy współczucia nie wydają mi się adekwatne do sytuacji…
Może więc tyle, iż mam nadzieję, że to operowalne/usuwalne paskudztwo, którego szybko się pozbędziesz i będziesz mogła o wszystkim zapomnieć, za co bardzo mocno trzymam kciuki.
Miralko droga, nie porzucaj nadziei! Może uda się zoperować albo wyhamować! Trzeba wierzyć – wiem o kilku ludziach, którzy żyli jeszcze długo po takim rozpoznaniu. Lęk i stress tylko mogą pogorszyć sytuację…
Trzymaj się!
Miralko!
W pierwszym odruchu zszokowania informacją dałam misia i napisałam mało konkretnie.
Przypominam, że moja diagnoza guza w kanale pnia mózgu była w 2015 roku, czyli jednak parę lat upłynęło.
Guz nieoperacyjny, potraktowany jedynie cybernożem, ale jak wiesz ja jednak nadal uparcie żyję, chodzę na wycieczki, jeżdżę na nartach i…piję wódkę na imprezach.
Da się? DA SIĘ! Szczególnie w USA, gdzie nowoczesna opieka medyczna jest na dużo wyższym poziomie jak w Polsce.
Jakbyś chciała porozmawiać konkretnie jestem chętna. Może być priv (jak wolisz) np. Messenger lub WhatsApp; skype już nie mam.
Jakieś konkrety -jaki guz, jaka lokalizacja? Nie jestem lekarzem, ale doświadczonym w tych sprawach pacjentem, który po diagnozie czytał, dopytywał i sam mówił lekarzom „to może by tak spróbować?”. Może mogę coś doradzić? No i służyć przykładem, że z guzem można żyć.
Szybkiego powrotu do zdrowia, Miralko. Siły, która będzie ku temu potrzebna, cierpliwości, wytrwałości oraz niemalejącego pozytywnego nastawienia, każdego kolejnego dnia.
Diękuję Lordzie W. Jestem pewna, że będzie dobrze
Będę się martwić jak będzie czym. Na razie to tylko rozpoznanie
Dzień dobry, dzisiaj na szczęście żadnego śniegu (poza resztkami wczorajszego).
Dzień dobry, Quacku:)
W trakcie dosklepowego spaceru skostniały mi palce u rąk. A trwał zaledwie mały kwadransik (czyli taki do piętnastu minut; duży kwadrans trwa trochę ponad tę piętnastkę, ale nie przekracza dwóch;)).
Deszczowo witam!
Przedwieczorne dzień dobry, Makówko:)
Rozsłonecznione, choć lekko mroźne (-1) dzień dobry, Wyspo:)
Witajcie!
Tak późno, bo wirek mocniejszy niż zwykle…
„Z dołu do góry
Z góry na dół
Z ciemności w słońce
Z ciszy w krzyk
Wirowanie i spadanie
Wirowanie i spadanie
Ruch, magnetyczny ruch”
U Kory było falowanie, ale z wirowaniem też jest nieźle;)
Dzień dobry, Tetryku:)
Witaj!
Na szczęście wirki w robocie nie kończą się — póki co! — upadkiem
Nigdy nie kojarzyłam sobie tego z upadkiem, raczej z płynnym wznoszeniem i opadaniem:)
Przy falowaniu tak, przy wirowaniu spadanie (z karuzeli czy z nieba samolotem w korkociągu) ma raczej pesymistyczne perspektywy…
Korkociągiem – tak, ale taki na przykład wirujący balonik albo kloszowa spódniczka…;)
Dziękuję Wam za wsparcie
Jeśli mogę , to zalecał bym Miralko , abyś sprawiła sobie ,lub kupiła poduszeczkę wypełnioną nasionami białej gorczycy . Koniecznie białej , bo jest i czarna . Biała gorczyca wytwarza biopole w podczerwieni ,bliskie biopolu naszego ciała . Ten specyfik korzystnie wpływa na nasze dolegliwości w miejscu przyłożenia . Na poduszeczce można sobie drzemać . W literaturze medycznej są bardziej dokładne opisy . Przećwiczyłem to na sobie i chodzę bez laski dzięki poduszce z białą gorczycą . Pozdrowionka .
Dziękuję Maksiu za poradę, ale taką poduszeczkę od dawna mam
Dzień dobry, no to po pracy dzisiaj. I jutro dzień wolny, więc pewnie będzie mnie więcej.
Natomiast na weekend wyjeżdżam do teściowej, wracam w niedzielę po południu, a w niedzielę w nocy wyjeżdżam do rodziców, pociągiem. I wracam w czwartek bladym świtem, a w międzyczasie nie wiem, czy będę w zasięgu sieci, więc pewnie mnie nie będzie na Wyspie.
Bo na spacerek teraz idzie, oj, idzie sie…:)
Z tych wirków i innych emocji nie odniosłem się do opowiedzianej scenki!
), opowiadanie jest zabawne i przyjemnie się je czyta. Ale najfajniejsze w nim jest przedstawienie dwojga niemłodych i niezbyt już sprawnych ludzi, którzy, akceptując swoje słabości, potrafią cieszyć się życiem i równocześnie wzajemną życzliwością dla nich tak naturalną i oczywistą, że aż prawie niedostrzegalną. Życzliwość jak powietrze! Wspaniałe.
Jesteś wrażliwą obserwatorką (żeby nie powtarzać „czułą narratorką”
Dziękuję.
Lubię przypatrywać się bliźnim. Może stąd ta, wspomniana przez Ciebie, „czułość narracji”:)
Cieszę się, że „moi” bohaterowie zostali tak pozytywnie ocenieni, bo naprawdę są sympatycznymi ludźmi. A fakt, że udało mi się to uchwycić i przekazać, oznacza, że i ja niczego nie sknociłam;)
Już po spacerku:)
Borze Wszechlistny, jaki ziąb jest! Nawet Psiuła się trzęsła w tym swoim wiosennym futerku:)
Czemuż jej nie doradziłaś, aby wzięła zimowe?
Zimowe u kuśnierza. Kołnierz ma wymienić, bo Psiułka powiedziała, że stary wyliniał i wstyd jej w takim łysiejącym futrze chodzić.

Śpijcie w ciepełku!
I nawzajem, Tetryku:)
Miłej nocki:)
Dopiero wróciłem z niespodziewanego spotkania, już idę po dobranockę!
Umykam, dobranoc wszystkim!
Dobrej nocki, Quacku:)
Dobranoc, Wyspo:)
To i ja umykam.
Dobranoc!
Witajcie!
Co tak człapie w śnieżnej chlapie?
Cień Tetryka tu przemyka…
Czy się zbudzi pośród ludzi?
Wciąż się łudzi, wciąż się łudzi…
Coś grzechoce przy kawusi…
To sutaszyk do Lenusi
Mruga. Brzęczy, jęczy, kusi.
Idę robić, bo zadusi…
Ha! Skończyłam! Jest ładniusi:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Dobry, i znowu słońce, na dobry początek tego przeplatania.
Zimowo witam!
U mnie pod oknami całkiem biało. I to nie żart primaaprilisowy!
Albo właśnie żart = wiosna sobie zażartowała z nas?
Uff, u nas było biało 2 dni temu, na szczęście nikt tego nie potraktował jako żartu
Witaj, Makówko:)
U nas raczej późno-jesiennie:)
Było trochę słoneczka, ale śniegu – ani, ani…
W Krakowie też biało i cały czas sypie.
Do popotem, wrócę wieczorem.
Teraz jadę przez zasypany Kraków.
„Wiecie, co było pierwszego kwietnia?
Kokoszce wyrósł wielbłądzi garb,
W niebie fruwała krowa stuletnia,
A na topoli świergotał karp.
Żyrafa miała króciutką szyję,
Lwią grzywą groźnie potrząsał paw,
Wilk do jagnięcia wołał: „Niech żyje!”,
A zając przebył ocean wpław.
Tygrys przed myszą uciekał z trwogi,
Wieloryb słonia ciągnął za czub,
Kotu wyrosły jelenie rogi,
A baranowi – bociani dziób.
Niedźwiedź miał ptasie skrzydła po bokach,
Krokodyl stłukł się i krzyknął: „Brzdęk!”
„Prima aprilis!” – wołała foka,
A hipopotam ze śmiechu pękł.”
(„Prima aprilis” – J. Brzechwa)
Pierwszokwietniowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzionek miałam pracowity i skończyłam swój sutaszyk:) Hip, hip, hura!
Witaj! Jakbyś jeszcze pokazała zdjęcie, to moglibyśmy zarówno podziwiać pracowitość i precyzję, jak i dowiedzieć się, co to jest sutaszyk
Na razie udało mi się zmniejszyć rozmiar i umieścić zdjęcia w Bibliotece:)
Teraz muszę wybyć z Psiułką. Jak wrócę, wezmę się za wprowadzanie w życie nauk z Twojego wykładu, Tetryku:)
A ja na przerwę właśnie!
Pierwszego kwietnia w PRL-u . Czemu jesteście tacy smutni towarzyszu sekretarzu ? Aaa ,bo miałem proroczy sen … A co wam się śniło ? Śniło mi się , że jestem na zebraniu partyjnym i budzę się i faktycznie – jestem na partyjnym zebraniu ! I nikt mnie nie obudził ! Moja kariera jest przechlapana ….
Dwa spotkania i teraz wracam do domu.
Pogoda paskudna.
Jak już rozmawiamy o zdjęciach, to w bibliotece jest narzędzie do kadrowania i przeskalowywania
Tak. Już się do tego dogrzebałam:)
Ale nie chciało mi zapisywać zmian. Pewnie czegoś nie klikłam:) Może doszukam się następną razą:)
Przeskalowywanie nic nie daje, jeżeli w komentarzu używasz parametru width — obrazek jest wtedy przeskalowywany ponownie do zadanej szerokości w trakcie ładowania…
Kochani, ponieważ jutro rano wybywam, jak zapowiadałem, to dzisiaj będę powoli już uciekał.
Dobrej podróży!
Dobrej nocki, Quacku:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Pochmurno i zimowo witam Państwa!
Dzień dobry, Makówko:)
Kwietniowych niespodzianek ciąg dalszy: zazwyczaj to u nas śnieg miewamy do maja:) Czasem nawet możemy podziwiać żółto-czerwone tulipanowe kobierce na tle bieli:)
Witajcie!
Po zakupach i po śniadanku
Co tam pogoda!
Lista moich dzisiejszych działań jest dłuższa, ale tradycyjnie też rozpoczęta poablucyjnym śmiadankiem i harbatką:)
Podobno pogoda to rzecz względna, najważniejsze, gdy „w sercu ciągle maj”;)
Dzień dobry, Tetryku:)
Dzień dobry!
I tego maja się trzymajmy!
Ponieważ zrezygnowałam z wycieczki jestem domowa.
Miałam więc czas obejrzeć dzieła rąk Leny.
Uwielbiam tego typu biżuterię. Mam trochę korali, kolczyków z wełny i noszę to mieszając ze srebrem np. wełniane kolczyki i korale, a do tego srebrny pierścionek albo inaczej dowolnie -taki miszung.
Jestem pełna podziwu dla zdolności i pracowitości Leny.
Dziękuję, Makówko.
To pewnie podoba Ci się też biżuteria w stylu boho.
Ty mieszasz style, ja – techniki, bo najważniejsze – nie nudzić się w trakcie robienia:)
Słoneczne i całkiem ciepłe (+5) dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry
Miałam nadzieję, że się gdzieś wybierzemy, a tu trzeba siedzieć w domu
Nawet nie mogę się wziąć za robotę, bo mąż na mnie krzyczy, że powinnam odpoczywać, ale, do pioruna, ile można?
Witaj, Miralko:)
Czasem warto posłuchać męża, nawet jeśli to niełatwe:)
No to słucham, ale to wcale łatwe nie jest
Gdy ktoś prowadził bardzo aktywny tryb życia, to takie leżenie i odpoczywanie jest prawdziwą mordęgą 
Rozumiem Cię doskonale, Miralko, bo ja też wolę odpoczywanie bez leżenia:)
To rób to co sprawia Ci przyjemność Miralko.
Bo w chorobie najważniejsza jest psychika.
Tetryku, chyba na patronackim placu boju zostaliśmy tylko my, masz jakiś pomysł?
Szukałem czegoś primaaprylisowego, ale ta twórczość jest tak pełna żartów, że trudno coś wybrać wg tego kryterium…
Och! Świąt w kwietniu do wyboru, do koloru:
01 kwietnia – Dzień Ptaków

02 kwietnia – Dzień Książki dla Dzieci
04 kwietnia – Dzień Zwierząt Bezdomnych, Dzień Wiedzy o Minach
05 kwietnia – Dzień Leśnika i Drzewiarza
07 kwietnia – Dzień Bobrów
07 kwietnia – Światowy Dzień Zdrowia
08 kwietnia – Międzynarodowy Dzień Romów
12 kwietnia – Międzynarodowy Dzień Dzieci Ulicy
12 kwietnia – Światowy Dzień Czekolady
14 kwietnia – Dzień Gapienia się w Niebo
16 kwietnia – Dzień Ochrony Słoni
18 kwietnia – Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków
20 kwietnia – Międzynarodowy Dzień Wolnej Prasy
22 kwietnia – Dzień Ziemi
23 kwietnia – Światowy Dzień Książki
24 kwietnia – Dzień Zwierząt Laboratoryjnych
25 kwietnia – Dzień Walki z Malarią
25 kwietnia – Dzień Świadomości Zagrożenia Hałasem
27 kwietnia – Dzień Lekarzy Weterynarii
28 kwietnia – Dzień Bezpieczeństwa i Ochrony Zdrowia w Pracy
30 kwietnia – Dzień Sprzeciwu wobec Bicia Dzieci
Wczoraj byłam z synkiem w szpitalu. Dzwonili do mnie rano i mówili, że mogę się starać o dofinansowanie.Zapytałam ile będę musiała zapłacić. Kobieta powiedziała mi. że nie jest z departamentu rachunków, ale z tego co widzi w papierach,to ponad cztery tysiące…W zasadzie moglibyśmy zapłacić, ale skoro da się załatwić, że nie musimy, to ja jestem za
No i pojechałam z synkiem rozejrzeć się w sytuacji. Są widoki na pozytywne załatwienie tej sprawy 
To dobra wiadomość.
Trzymam kciuki za powodzenie, Miralko:)
Oby!
Dzień dobry, Miralko !
Również swoje kciuki dokładam!
Oby to „pozytywne załatwienie”, miało miejsce jak najszybciej!
Ja również dokładam swoje kciuki.
Co taka ciszaaaa?
Jadę do teatru…paaaaa.
Teatr zamiast wycieczki dziś.
Przyjemności!
Zapraszam wszystkie dzieci (mogą być także nieco przerośnięte
) na nowe pięterko.
Dziękuję wszystkim za sympatycznie spędzony czas na nobelonowym pięterku i pędzę do Tetryka nie dorosnąć:)