« Szept wiosny Walczyk łazienkowy »

Grudniowe spacerki część szósta.

Piątą część grudniowych spacerków zakończyłam misiem w Parku Jordana. Do opisania została jedna wycieczka z dnia 29.12.20 w okolicach Czernichowa, taka błotnista wycieczka.

W nocy wszystkich zbudził SMS (to zdjęcie ekranu mojej komórki).

Wtedy faktycznie CAŁĄ noc rozpaczliwie lało. Rano jeszcze też. Ale znaleźli się tacy, którzy odpisali podobnie jak ja i jednak przyszli.

A potem się rozpogodziło i wyszło słońce.

Mimo błota i mokrego wszystkiego, co na ziemi udało się rozpalić ognisko.

Jeszcze zerknijmy na kapliczkę.


Na zakończenie grudniowych spacerków proponuję pospacerujcie ze mną po nowootwartym Parku Duchackim.

Pisałam już o nim na Wyspie, więc teraz tylko parę zdjęć.

Zanim jednak dojdziemy do parku – kapliczka.

Historia Woli Duchackiej sięga neolitu, od tego okresu na zboczu Krzemionek, przy drodze handlowej do Wieliczki istniała osada, kolejno związana z kulturą łużycką, celtycką, scytyjską, pomorską, puchowską, przeworską, których ślady wykazały badania archeologiczne, prowadzone w okresie międzywojennym.

Za Kazimierza Wielkiego, w 1364 roku lokowano wieś na prawie magdeburskim i nazwano ją Wolą, co oznaczało, że chłopom przez 8 lat przysługiwała wolnizna od opłat na rzecz zasadźcy tj. Rimerusa (określonego de Wolia retro montem Lasotinum). Lokacja objęła tereny po obu stronach doliny, wzdłuż strumienia. Prostopadle do obecnej ul. Malborskiej wytyczono łany sięgające na południu po bór stopniowo wytrzebiany. Po okresie wolnizny chłopi mieli płacić czynsz w postaci 8 skojców od łanu. W centrum wsi znajdowało się gospodarstwo sołtysa ze stawami – w tym miejscu ukształtował się później zespół dworski.

Właścicielem Woli i nieodległej Rżąki był Otton z Pilczy, zaś po jego śmierci wdowa, Jadwiga, córka Jana z Melsztyna, tytułująca się panią na Pilicy i Łańcucie. Jadwiga w 1403 roku zapisała połowę wsi Wola i Rżąka szpitalowi św. Ducha w Krakowie, zaś drugą połowę szpitalowi w Łańcucie. W 1418 obie wsie weszły do uposażenia Duchaków, co potwierdziła córka Ottona i Jadwigi Elżbieta Granowska, żona Władysława Jagiełły. W 1425 Duchacy otrzymali też sąsiednią wieś Kurdwanów.

Pierwotnie Wola podlegała parafii św. Jakuba na Kazimierzu, jednak po przejściu na własność zakonu św. Ducha de Saxia zwanego Duchakami otrzymała przydomek Duchacka. Następnie w wieku XIX wieś dostała się w ręce prywatne. Wtedy to jeden z właścicieli stworzył zespół dworski (wraz z parkiem krajobrazowym).

(https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/pl.wikipedia.org/wiki/Wola_Duchacka)

Teraz zapraszam na mały spacer po Parku Duchackim w zimowej, grudniowej aurze.

21 grudnia udało mi się nawet spotkać Mikołaja.

Park Duchacki powoli odsłania swoje tajemnice. Po rozebraniu części ruin spichlerza pokazała nam się fantastyczna podłoga z cegieł świetnie zachowana. W porozumieniu z konserwatorem zabytków pozostawimy ją bez jej naruszania. Budynek będzie postawiony na 12 palach nad ruinami. Korzenie drzew wrastających pozostaną nienaruszone. Dzięki temu zachowamy wspaniałe jesiony a ruiny nie zostaną zniszczone.

Powyższy tekst skopiowałam ze strony „Park Duchacki” na fb. Poniżej zdjęcie skopiowane z tej samej strony.

A tu moje zdjęcie zrobione 18.12.21 -pozostałości po spichlerzu jeszcze przed rozbiórką.

Czasami warto zainteresować się czymś, co mamy 5 minut na piechotę od domu i pstryknąć fotkę nie wiedząc, że wkrótce miejsce to będzie zupełnie inaczej wyglądać.

Na obrazek wyróżniający wybrałam zdjęcie Mikołaja, który stał blisko wejścia do Parku.

245 komentarzy

  1. Makówka pisze:

    StClaus1

    Zbliżają się Święta Wielkanocne, a ja zapraszam na spacerek przedświąteczny, ale przed Świętami Bożego Narodzenia?

    StClaus2

    Wszak na Wyspie wszystko jest możliwe! W marcu zamiast kurczaczka i baranka Mikołaj!

  2. Tetryk56 pisze:

    Jesteś niesamowicie odpornym i zdeterminowanym łazikiem. Gdybyś nagle dostała SMS-a, że jest okazja połazić po Księżycu, nie wahałabyś się ani chwili! 😉

    • Makówka pisze:

      Tak, choć dużo zależy od towarzystwa.
      Jestem jak Cygan co dla towarzystwa da się powiesić.

      Ale proszę mi nie składać propozycji W TEJ CHWILI, bo znów czuję się …gorzej niż kiepsko.

  3. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, praca skończona tak jak zakładałem!

    A ja udaję się na przerwę.

  4. Makówka pisze:

    „Okno na morze”…

  5. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, jestem.

    Błotnista wycieczka wygląda, jakby odbyła się nie w grudniu, tylko teraz w marcu – to błoto w słońcu wydaje się doprawdy WIOSENNE!

    A co do Woli Duchackiej, to poczułem cudowne zaskoczenie – zdjęcia kapliczki z tablicą ku czci inspiratora, a zaraz pod tym informacja o tradycji neolitycznej, trochę jak w „Balladzie o mumiach” u Waligórskiego – „Starsza nasza rasa, niż się przypuszcza!”.

    Bardzo pouczająca jest ta wikipedyjna historia Woli, wyjaśnia nazwę i koleje losu. Ciekawe, czy mieszkający tam i pracujący chłopi odczuwali różnice przy zmianie właścicieli ze świeckich wielmożów na zakon?

    Fotografie z Parku Duchackiego (może z wyjątkiem kaczek) robią wrażenie klimatu nieco wiktoriańskiego, tak jakby za tą mgłą czaiło się coś nieprzewidywalnego, może tylko posiadłość z gburowatym właścicielem, ale może ruiny zamku, w których prowadzi eksperymenty szalony naukowiec?

    Co do spichlerza, jak patrzę na Twoje zdjęcie (przed rozbiórką) raczej bym się nie domyślił, że to spichlerz.

    Natomiast co do tego „5 minut od domu, to muszę się zastanowić, czyby kiedyś też nie zrobić takiej dokumentacji z jakiegoś spaceru, ale musiałbym dobrze wybrać, żeby nie dawać czegoś zbyt oczywistego.

    • Makówka pisze:

      Dziękuję Q za merytoryczny komentarz.

      Faktycznie w czasie tej grudniowej wycieczki czuło się wiosnę albo jesień, zupełnie nie zimę.

      Natomiast w Parku Duchackim było czuć zimę, choć wtedy jeszcze bez śniegu.

      Kapitalne są te Twoje porównania i wrażenia, które masz oglądając moje pstryczki. Ileż potrafiłeś mieć skojarzeń na takim malutkim półpięterku! -dziękuję

      Przecież te „moje 5 minut od domu” to są rzeczy bardzo oczywiste.

      Tak jak kiedyś pokazywałam Bonarkę, która też jest 5 minut od mojego bloku tylko w inną stronę.

      • Quackie pisze:

        Ano. Ale jednak Królewskie Miasto Kraków sprawia, że te Twoje 5 minut od domu, to w którą stronę by nie iść, zawsze się wdepnie w jakieś miejsce, z którym są kojarzone znane z historii nazwiska, rody i funkcje (w sensie hetmanów albo innych dworskich urzędników).

        • Makówka pisze:

          Choć to wszystko Podgórze- dawniej samodzielne miasto, które otrzymało prawa miejskie 26 lutego 1784 jako Josefstadt. 4 lipca 1915 połączyło się z Krakowem i zostało jego XXII dzielnicą katastralną. Nazywane bywa często Starym Podgórzem.

          Gdy mieszkałam na ulicy Kronikarza Galla, parę przystanków tramwajowych od Rynku Głównego „tamta strona Wisły” w moim odczuciu to nie był Kraków.

          • Quackie pisze:

            Tak, to kiedyś było wszystko okolicą Krakowa, no ale jednak wpływy stolicy rozciągały się szerzej.

            • Makówka pisze:

              Miasto Podgórze miało być konkurencją dla Krakowa.
              Uroczystość połączenia Królewskiego Wolnego Miasta Podgórze i Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa odbyła się 5 lipca 1915 pośrodku „trzeciego mostu”, zwanego również mostem Krakusa.

              • Quackie pisze:

                A kiedy miało nią być? Za czasów cesarsko-królewskich?

                • Makówka pisze:

                  Liczne przywileje cesarskie gwarantujące daleko idącą swobodę osobistą (zwolnienie ze służby wojskowej, wolność wyznania i in.), prowadzenia działalności gospodarczej (bezpłatny przydział gruntów, zwolnienie z podatków, pomoc finansowa itp.), a także przygraniczne położenie na brzegu spławnej rzeki i na połączeniu szlaków handlowych zapewniło Podgórzu szybki rozwój (w 1787 r. miało już 108 domów), które zaczęło stanowić konkurencję handlową dla Krakowa.

                  W 1784 r. cesarz Józef II nadał Podgórzu prawa wolnego miasta królewskiego, a w 1785 r. herb.

                  „W roku 1785 powstało z części tej wsi [Ludwinów] i kilku domów nad Wisłą zwanych Podgórzem miasto Podgórze. Cesarz Józef II nadał miastu wolność handlu i nazwał je Josefstadtem, ale to nazwisko ustąpiło dawniejszemu”.

                  (wiki)

                • Quackie pisze:

                  Aa, czyli dziel i rządź. Cwane.

  6. Makówka pisze:

    Chyba będę niedługo umykać.

  7. Quackie pisze:

    Dzien dobry, mocno przelotne, a ja na zakupy, takie większe, dam znać, jak wrócę…

  8. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ja już po zakupach i śniadanku Delicious
    Czekamy na dobre wieści od Makówki…

    • Makówka pisze:

      A ja dopiero się zbudziłam!

      Odespałam wczorajszą noc i czuję się DOBRZE!

      Pomogły życzenia wraz z lampką -dziękuję.

      Myślę, że nawrotu kryzysu nie będzie.

  9. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Cieszy, że Makóweczka dochodzi do siebie po szczepionce Fala
    Spacerki też świetne In Love

  10. miral59 pisze:

    Moje problemy w większości rozwiązane, a to co zostało… trzeba czasu. Doszłam do wniosku, że skoro nic nie mogę zrobić, muszę się przyzwyczaić i dalej spokojnie żyć Happy-Grin

  11. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to zazdraszczam, że możecie się spotykać. Do mnie nikt nie przyjedzie… za daleko i nie ma żadnych delegacji w tym kierunku Sad
    Jedynie Majeczka wiele lat temu mnie odwiedziła… ale to było tak dawno, że czasami myślę, że to tylko sen… Sad

    • Quackie pisze:

      Póki co, to jednak nie możemy, zostaje nam Zoom i inne takie wynalazki Worry

    • Tetryk56 pisze:

      Hmmm… a może by kupić sobie kajak? Thinking

      • miral59 pisze:

        Kajak mam własny i już kupować nie muszę Wink
        Czyżbyś sugerował Ukratku, że tym kajakiem można przepłynąć ocean? Raczej trudno by było… Thinking

        • Makówka pisze:

          Aleksander Doba by potrafił.
          Ta wyprawa na Kilimandżaro…po co mu to było? Sama błędy zostały tam chyba popełnione.

          Pamiętam spotkanie z nim w PAU. Wspominałam o tym w jakimś między-między.

        • Tetryk56 pisze:

          Gdzieś widziałem taką reklamę na jakimś warsztacie:
          Rzeczy trudne robimy od ręki, na niemożliwe trzeba jednakże nieco poczekać…

  12. miral59 pisze:

    Idę karmić swoje pierzaste i przy okazji siebie Wink
    Mąż już coś tam na śniadanko przyszykował Delicious
    Do popotem Bye

    • Makówka pisze:

      A ja też niedawno dopiero zjadłam śniadanie, choć w Polsce większość szykuje się zapewne do obiadu.
      Co chwilę ktoś dzwonił, każda rozmowa „trochę” trwała, ale co się uśmiałam to …moje i już namiastkę życia towarzyskiego mam zaliczoną.

      • miral59 pisze:

        Tylko różnica jest taka, że nasze śniadanie było ok. 7 rano… Wink
        O tej porze raczej nikt nie dzwoni na pogaduchy Happy-Grin

  13. miral59 pisze:

    Teraz czekam, aż małżonek upiecze chleb (który musi najpierw „wyrosnąć”), a potem pojedziemy gdzieś… chociaż nie wiem czy na zdjęcia, bo coś się chmurzy… Worry

    • Quackie pisze:

      A tutaj pogoda była prze-pięk-na, 20 stopni w słońcu, 12 w cieniu, po czym w ciągu pół godziny chmury przylazły i teraz popaduje.

      • miral59 pisze:

        U nas chyba ma być odwrotnie… tzn. najpierw chmury (w nocy miała być burza, ale chyba nie było), a potem ma wyleźć to żółte… Wink
        Zobaczymy jak będzie…

  14. Quackie pisze:

    A ja zabieram się za odkurzanie, żeby nie wzbudzać powszechnego zgorszenia jutro Devil

  15. Makówka pisze:

    Dziś Międzynarodowy Dzień Teatru – święto uchwalone w 1961 roku, na pamiątkę otwarcia Teatru Narodów w Paryżu, które miało miejsce 27 marca 1957 roku.

  16. Tetryk56 pisze:

    A ja jeszcze uczestniczę w spotkaniu na zoomie 🙂

  17. Quackie pisze:

    Po odkurzaniu i po przerwie.

  18. Tetryk56 pisze:

    Po spotkaniu i po kolacji…

  19. Makówka pisze:

    A ja wczoraj przez cały dzień przeleżałam w łóżku, dziś -już nie w łóżku, ale z domu nie wychodziłam na wszelki wypadek.
    Deszcz leje, ale tak na wszelki wypadek sprawdziłam maila o jutrzejszej wycieczce.

    O 6.50 musiałabym już być a autobusie (czyli wg tego jak pójdę spać 5.50)!

    Pomruczałam pod nosem „tego J. pojeb…ło ” i …jak myślicie co postanowiłam?

    • Quackie pisze:

      Nastawiłaś budzik stosownie do zmiany Happy-Grin czasu

      • Makówka pisze:

        Jeszcze jestem na etapie wsłuchiwania się w deszcz, wahania i pomstowania na J., czyli organizatora wycieczki.
        Ale na wszelki wypadek zabrałam się za robienie obiadu na jutro.

  20. Tetryk56 pisze:

    Bojkotujemy krótkie spanie!

    • Makówka pisze:

      Też bym chciała zbojkotować!

      Ale skoro już na wszelki wypadek ugotowałam obiad na jutro i umyłam głowę…

      • Tetryk56 pisze:

        Tak między nami – sugerowałbym jednak odpuszczenie sobie jutrzejszej wycieczki…

        • Makówka pisze:

          Tak między nami jesteś kolejną osobą, która mi to mówi/pisze.

          Ale to mają być urodziny kolegi, którego bardzo lubię.
          Ale…ma być ładna pogoda…
          Ale…
          Eh! Ależ Wy wszyscy jesteście rozsądni.

          Tak między nami -MACIE RACJĘ!

  21. Quackie pisze:

    Jutro mnie czeka ważne branżowe zebranie, toteż na dzisiaj mówię już: dobranoc!

  22. Makówka pisze:

    Pożegnam się już i jednak na wszelki wypadek spakuję.

    Jeśli jutro uda mi się wstać będę nieobecną gospodynią, więc bawcie się dobrze!

    DOBRANOC!

  23. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo, bardzo późne dobry wieczór (albo równie wczesne dzień dobry), Wyspo:)

    Ostatnimi czasy trochę mi brakowało doby, a od wczorajszego popołudnia skupiam się rodzinnie, więc przez najbliższe dni pewnie mniej mnie będzie na Wyspie:)

    Pozdrawiam:)

  24. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Makówko:)

    Urocza przechadzka:)
    Miło pospacerować z Tobą i przypomnieć sobie te koronkowe pejzaże sprzed paru miesięcy. Zwłaszcza gdy zaokienny świat jest w trakcie wymiany garderoby:)

    Fajnie, że Mikołaj nie zamyka się na nowości: sms wydaje się być godnym następcą tradycyjnego listu;)

    Pozdrawiam:)

  25. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ależ miałam piękny dzień Approve
    Co prawda chmury cały czas przesuwały się po niebie, ale nie było tak źle Wink Chodziliśmy z mężem dokoła Mallard Lake w bluzeczkach z krótkim rękawkiem i wcale nie było nam zimno Delighted Czyli wiosna!!!
    Dopiero wieczorem, gdy mąż sprawdził pocztę straciłam na humorze… Weary
    I to znacznie…
    Dostałam pocztą mandat za skręt w lewo na czerwonym świetle. Obejrzałam filmik na stronie i faktycznie, przypomniałam sobie jak to było. Jakaś baba stała przede mną i chociaż nic nie jechało z naprzeciwka, nie skręcała. Dopiero na pomarańczowym ruszyła… wściekła na nią też ruszyłam. W tym czasie zmieniło się światło… czyli przejechałam na czerwonym Weary
    Zapłaciłam, chociaż żal mi tej stówy było… ale takie życie…

  26. miral59 pisze:

    Mieliśmy też inny przykry moment. Gdy wróciliśmy do domu, na parkingu stał samochód… na środku. Mąż mi powiedział, żebym zatrąbiła na niego i musi się usunąć, ale ja, jak to ja, uparłam się, że zaparkuję na naszym miejscu. Trochę trudno było, ale się udało, przecisnęłam się Happy-Grin
    Facet mnie wkurzył, bo nastawił radio na cały regulator. Aż mu wszystkie blachy dzwoniły, tak ryczały głośniki. Od dziecka mam nadwrażliwy słuch. Nigdy nie lubiłam głośnej muzyki i wszelakie dyskoteki omijałam szerokim łukiem. A tu miałam wrażenie, że moje bębenki w uszach są wgniecione do środka i stykają się ze sobą, sprawiając mi ból. Mąż starał się interweniować, ale nie odniosło to żadnego skutku. Powiedziałam mu, żeby zbierał szybciej nasze zakupy i wynosimy się stąd. Facet pogonił za nami, zabierając z samochodu dziecko. Koniecznie chciał się dowiedzieć dlaczego jego głośna muzyka nam przeszkadzała. Próbował z nami gadać po hiszpańsku… powiedziałam mężowi, żeby nie zwracał na niego uwagi, bo to jakiś głupek. Jego angielski był tragiczny i trudno było zrozumieć o czym mówi… szczęśliwi znaleźliśmy się za naszymi drzwiami. Niech sobie gada do naszych drzwi, jeśli mu to sprawia przyjemność Wink

  27. miral59 pisze:

    Bardzo długo myślałam (a nawet byłam przekonana), że mogę wzywać policję do głośnych sąsiadów dopiero po 22. A tu się okazało, że jeśli sąsiedzi są zbyt głośni, mogę to zrobić o każdej porze. Nawet w dzień Delighted
    Ich wolność kończy się tam, gdzie się moja zaczyna Pleasure
    Nie muszę słuchać ich głośnej muzyki, wrzasków, ani innych odgłosów. Mam prawo do wypoczynku bez tych hałasów. W swoim domu mogą robić wszystko, byle nie zakłócali spokoju innych. I muszę przyznać, że to mi się podoba Pleasure
    Córka mi to powiedziała. Co prawda nie zdarza mi się dzwonić na policję, ale zawsze dobrze wiedzieć Happy

  28. makowka9 pisze:

    Witajcie!

  29. makowka9 pisze:

    Bojkotować będę od jutra.
    Teraz pozdrawiam już z autobusu.

  30. Quackie pisze:

    Bry, witam się i zmykam przygotowywać się do zebrania.

  31. Tetryk56 pisze:

    Wasz bojkot przy moim bojkocie… ech, pomyślcie sami! Overjoy

  32. Quackie pisze:

    Po zebraniu, za chwilę musimy jeszcze dokądś pojechać. Bardzo pracowita niedziela, proszę państwa.

    • Tetryk56 pisze:

      No, pogadaliście chwilę!

      • Quackie pisze:

        Walne zebranie oddziału stowarzyszenia, ważna sprawa. A teraz jestem, ale mam przerwę.

        • Makówka pisze:

          Czyli jesteś, ale jakby Cię nie było…

          Cry-Out

          • Tetryk56 pisze:

            Jestem, w skrócie jem… Wink

            • Quackie pisze:

              A jednak! Przerwa dzisiaj nieczynna Wink1

              • Makówka pisze:

                Brzmi złowrogo, nie wiadomo czy to dobrze, czy źle.

                A u mnie wszystko poprzestawiane tzn. niepoprzestawiane.

                Na jednym zegarku 19:36 (nie umiem go przestawić, czekam na dziecko), na pozostałych 20:36.
                Poszłam spać wg. starego czasu, wstałam wg. nowego.
                Jestem klasycznym przykładem osoby okradzionej z godziny snu.

                Już dawno jestem po kolacji, dziecko dopiero zapowiedziało się na obiad.

                To może powinnam zjeść śniadanie?

                • Quackie pisze:

                  Zjedz! Ja stoję na stanowisku, że posiłek najlepiej się ma w moim brzuszku (nawet jak jestem na diecie i muszę dawkować).

                • Makówka pisze:

                  Ale ja nie jestem głodna tylko śpiąca!
                  Ale czekam na dziecko, któremu obiecałam obiad.

                  Najpierw sama powiedziałam, że w ciągu dnia mnie nie będzie, żeby coś zjadł i do mnie przyszedł wieczorem na obiadokolację to jak mu teraz powiedzieć, że zmieniłam zdanie?

                  Wink1

                • Quackie pisze:

                  Zjedz razem z nim!

                  Zjedz jakkolwiek i niezależnie od okoliczności! Delicious Happy-Grin

                • Makówka pisze:

                  Ale jego (dziecka) nie ma i nie odbiera telefonu.

                  (Czyżby przestał matkę poważnie traktować jak w piątek poprosiłam o zrobienie zakupów, bo leżę w łóżku, w sobotę oświadczyłam, że nie idę na spacer, bo…, a w niedzielę o 6 rano pojechałam na wycieczkę)???

                  Zresztą zupy też już nie ma, bo…moją porcję zjadłam na śniadanie przed wyjściem na wycieczkę.

                  No mówię -zmiana czasu i u mnie wszystko pomieszane!

                • Quackie pisze:

                  Czy zmiana czasu ma się jakoś do nieodbierania przez dziecko telefonu? Bardzo jestem ciekaw, jak w końcu odbierze, daj znać.

                • Makówka pisze:

                  Ha, ha.

                  No w końcu nie może zawsze i wszystkiemu być winny Tusk.
                  Dziś dobry dzień na zwalanie wszystkiego na zmianę czasu.

                  Odebrało, bo okazuje się było za kółkiem, bo do tej pory spacerowało po Mogilanach.(i tu można zwalić na zmianę czasu, bo on dziś bojkotował i wstał wg. starego czasu!)

                  Wpadło tu teraz i pożera obiad, bo od śniadania nic nie jadł.

                  Uff, bo już się martwiłam, że się szachrowane kotleciki zmarnują!

  33. Makówka pisze:

    Jestem już w domu!

    Bożenka podziwia, życzy miłych wrażeń, Tetryk trzyma kciuki -mili jesteście, dziękuję.

    Szalona? Hm lubię być szalona, to najlepsze lekarstwo na depresję.

    Teraz już domowa i tylko bardzo niewyspana.

    Zmęczona nie mam czym być, bo to raczej była impreza plenerowa niż wycieczka (10-12 km po Dolinkach).

    Jubilat skończył 82 lata!

    Nie rozumiem dlaczego, zamiast połazić dalej, organizator wycieczki pomaszerował na przystanek autobusowy i my wszyscy za nim.

    Choć? Dla mnie może lepiej, że wcześniej jestem w domu?

  34. Max pisze:

    ” Każdy orze jak może i jak może się pcha ” .Ale każdy z nas to osobliwa indywidualność w gatunku Homo-Sapiens . Obserwujemy się nawzajem , zazdrościmy , jeśli komuś los sprzyja i od wieków trwa zorganizowana rywalizacja ,nie tylko w osiągnięciach sportowych , ale i w dziadzinie kultury .Moim zdaniem ta powszechna rywalizacja jest głównym motorem postępu w rozwoju naszego Gatunku . Ty Makóweczko , jesteś przykładem tej powszechnej rywalizacji , chociaż oficjalnie nigdzie o tym się nie mówi . Ale się robi , bo taka jest natura człowieka popychająca nas do ciągłej aktywności. Życzę Ci wytrwałości , bo tylko wtedy osiągamy założone sukcesy . Pozdrowionka z kwiatuszkiem Bukiet

    • Makówka pisze:

      Witaj Maksiu!

      Dziękuję za życzenia wytrwałości i pozdrowionka z kwiatuszkiem.
      Życie to w pewnym sensie rywalizacja, walka, często z samym sobą, ja ciągle walczę z moim organizmem.

      W kole PTTK są osoby sporo starsze ode mnie (jak choćby dzisiejszy 82-letni Jubilat), które zasuwają pod górę bez zmęczenia podczas gdy ja ledwo się czołgam z językiem na brodzie.

      Nasz dzisiejszy Jubilat nie dość, że wychodzi bez trudu sam to jeszcze czasami wynosi plecak jakiejś strudzonej koleżanki.

      Są oczywiście w naszym Kole PTTK również osoby dużo, dużo młodsze ode mnie, ale że one są silniejsze to trudno się dziwić. Zresztą ja nigdy silna nie byłam, nawet w młodości.

  35. Quackie pisze:

    Ha, przerwa odwołana Happy-Grin

  36. Makówka pisze:

    DOBRANOC WYSPIARZE!

  37. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Dwa tygodnie temu miałam zmianę czasu, więc już zdążyłam trochę się przyzwyczaić… Weary
    Współczuję Wam serdecznie, szczególnie tym, którzy wstają zawsze o tej samej porze (a przynajmniej przybliżonej). Moje zdanie na temat zmiany czasu znacie, więc nie będę się powtarzać… Disapproval

  38. Makówka pisze:

    Witajcie!

  39. Quackie pisze:

    Dzień dobry, wczoraj nie miałem problemu, ale dzisiaj… lepiej nie mówić. Jakoś z opóźnieniem mnie sieknęła ta zmiana czasu. Weary

  40. Makówka pisze:

    Wróciłam.

    Przychodnia.
    Poczta (wyzawijana kolejka, w czasie stania wesołe rozmowy).
    Zakupy.

    Teraz już kobieta domowa.

  41. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zwariowany dzień! A za chwilę jadę na spotkanie z A-Z. 🙁

  42. Quackie pisze:

    No to tak, przerwa, chociaż wcale nie koniec pracy. Reszta po przerwie, ale może uda się jakoś krócej opękać…

  43. Quackie pisze:

    I już. Dzisiaj tyle przerwy.

  44. Quackie pisze:

    To i ja umykam chyżo, sprawdzić, czy mnie nie ma w pobliżu łóżka.

  45. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Trochę gorączki, dreszcze, paracetamol – na razie nie jest źle Happy

  46. Makówka pisze:

    Witam Wyspę!

  47. Makówka pisze:

    Umykam z domu.
    Z Wyspy też,tu można nabawić się lęku wysokości…

    Overjoy

Skomentuj Makówka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)