
Ponieważ postanowiłem dołączyć do dobrej zmiany w polskich miastach i wioskach, stwierdziłem, że najwyższy czas aby nasze władze zrobiły porządek z pozostałościami po radzieckich czasach i usunęły z polskich ulic patronów kojarzących się nieodparcie z dominacją rosyjską w naszym kraju.
Dlaczego taki Klonow, Brzozow lub Dworcow NADAL pełnią rolę patronów polskich ulic? Czy ponad 30 lat wolności nie wystarcza aby zerwać z tymi symbolami zniewolenia?
W Warszawie dla przykładu do tej pory jest ulica Jagody, a kim był Gienrich Jagoda każdy Polak powinien wiedzieć, nawet obudzony w środku nocy!
Czy nikogo z mieszkańców to nie razi?
Czy nie lepiej było by zamiast Komisarza ludowego NKWD uhonorować ulicy jakimś polskim nazwiskiem? Czy np. kompozytor Petersburski nie byłby lepszym kandydatem niż taki Jagoda?
A podobnych przypadków mamy dużo więcej!
Na przykład centralna ulica Bydgoszczy, prowadząca od stacji kolejowej w stronę starego miasta nosi nazwisko radzieckiego pisarza Dworcowa!
Czy nie godzi się jej zmienić na np. ul. Kurskiego? W końcu prezes Kurski też zasługuje na swoją ulicę w naszym pięknym kraju!
W moim mieście Klonow, Brzozow czy Topolow do tej pory zdobią ulicę pięknego Gdańska. Czy godzi się aby królewskie miasto Gdańsk pozwalało sobie na takie prowokacje?
Rację miał Prezes Kaczyński, że rządzi tam ukryta opcja… Wprawdzie mówił o opcji niemieckiej, ale, jak widać, również opcja rosyjska ma się dobrze w moim mieście…
Wyjątek zrobił bym jedynie dla Lipowa. Lipow wszakże też był Rosjaninem, ale jako restaurator zasłużył się bardzo w odrestaurowaniu zabytków kościoła w Świętej Lipce (nomen omen) i dlatego można mu chyba odpuścić… Tym bardziej, że ten Rosjanin był z pochodzenia Niemcem, a z Niemcami mamy obecnie dobre stosunki i nie powinniśmy ich zadrażniać!
Reasumując!
Wzywam władze do zmiany nazw ulic Dworcowa, Klonowa, Brzozowa, Topolowa i Jagody gdyż nie godzi się, aby nasze, polskie, miasta czciły w ten sposób rosyjskich okupantów!
W zamian proponuję swojsko brzmiące nazwiska: Kurski (prezes TVP), Moskal (polityk pis) – tu może być również ulica Moskal2, gdyż polityków PIS o takim nazwisku mamy nawet dwu oraz Kaczyński (prezes wszystkich prezesów), który zasługuje na swoją ulicę niezależnie od innych powodów, które powyżej wymieniłem!
Wasz niestrudzony
Krzysztof z Gdańska
Jakiś czas temu grupa prawicowych oszołomów (nie bójmy się tego słowa) postanowiła zdekomunizować ulicę Dworcową w Krakowie i Gdańsku (pomysł narodził się chyba niezależnie w główkach tychże autorów).


Już wtedy pomyślałem, że może to być materiał na ciekawy tekst związany z lustracyjną paranoją…
Napisałem więc szkic i… włożyłem do szuflady na lepsze czasy…
Ostatnio jednak sytuacja w kraju bardzo przyspieszyła i boję się, że temat straci wkrótce rację bytu…
Dlatego postanowiłem rzutem na taśmę opublikować memoriał w sprawie likwidacji resztek dominacji rosyjskiej (radzieckiej) w naszym kraju ku pamięci potomnych
Zapraszam do lektury
Popieram ! I nie chodzi mi o jakieś niemiłe adresy wobec braci Rosjan z których jeden nazywał się nawet Niemcow i potępiał Putina. Popieram , bo nasze miasta odbudowane z mozołem po strasznej II Wśw . są murowane , a nie drewniane . Po cholerę nam ulice :Lipowa ,Klonowa , czy Dębowa . Może faktycznie lepsze są ulice np : Kurskiego ( od kury ) Kaczyńskiego (od kaczki)czy Banasia (od barana ) . Masz Krzysiu pełną moją akceptację . Brawo z kwiatuszkiem .
Świetny tekst
I świetnie oddaje paranoję rusycyzmu w Polsce. Burzy się pomniki i zmienia nazwy ulic… a co jakiś czas wraca „świetny pomysł” zburzenia Pałacu Kultury w Warszawie, jako radzieckiego reliktu 


Nikt nie patrzy, że są ważniejsze wydatki z państwowej kasy… bo przecież zmiana nazwy ulicy wiąże się z dużymi kosztami… szczególnie, gdy są na niej zakłady pracy, firmy, które muszą wiele zmieniać.
Nazwy ulic, podane przez Ciebie, rozbawiły mnie
Komu kojarzy się ulica Dworcowa, Klonowa, Brzozowa, czy Topolowa z Rosjanami. Dworcowa – z dworcem, a pozostałe z drzewami…
Ale masz rację. Dla co niektórych wszystko kojarzy się albo z Rosją, albo z seksem (który też jest tematem tabu)
Starałem się zredukować do absurdu tą tzw. dekomunizację, bo tego się nie da traktować na poważnie
A już zupełnie poważnie: kilka lat temu wpłynął wniosek o zmianę ulicy Dworcowej w Gdańsku (znam nawet autora wniosku) jako, że radziecki pisarz Dworcow był komunistą i członkiem KPZR 🙂
Bo to jest absurd… nawet Bareja by tego nie wymyślił


Masakra!!!
Rzeczywistość przerasta fikcję, a kabarety powoli tracą rację bytu, bo wystarczy posłuchać czołowych działaczy partyjnych… to dopiero kabaret
Chociaż w sumie mało śmieszne… ludzie, którzy decydują o losie całego kraju, plotą jak potłuczeni
Ostatnio oglądałam polskiego premiera, Morawieckiego, gdy cytował fraszkę Kochanowskiego „Na zdrowie”
Brawo, Krzysiu!
Są tacy, którzy rosyjskich źródeł dopatrują się nawet w określeniu „dupa wołowa” ( Wołowa?)…
Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!
Z absurdami najlepiej walczyć satyrą i śmiechem!
Kamienica, w której spędziłam dzieciństwo, młodość i kawałek dorosłości pierwotnie nazywała się POPIELA, a potem została zmieniona na KRONIKARZA GALLA.
Oczywiście nie wiem, czy chodziło o tego, co go myszy zjadły, a jeśli tak co komu przeszkadzał?
Wydaje mi się, że nie chodziło o TEGO Popiela a o Mieczysława
Mieczysław Piotr Popiel (ur. 30 czerwca 1904 w Kijowie, zm. 20 listopada 1992) – polski inżynier mechanik i polityk, minister żeglugi w latach 1950–1956, poseł do Krajowej Rady Narodowej, na Sejm Ustawodawczy oraz na Sejm PRL I kadencji (za wikipedia)
Zmiana nazwy z ulicy Popiela na Kronikarza Galla nastąpiła w latach 50 -tych, czyli za czasów głębokiej komuny.
Czyżby jakaś czystka wśród towarzyszy?


Za to w Gdańsku do tej pory jest ulica Wiesława i żadni lustratorzy z IPN jej nie ruszyli
Może chodziło o Gołasa?
Może to jest ulica mojego stryja, osoby wielce mi miłej, co prawda nie używamy w rodzinie określenia „stryj”, tylko „wuj” i pochodnych, więc wujek Wiesiek – przekażę mu przy okazji!
Napisałam, że zmiana nazwy z Popiela na Galla nastąpiła w latach 50-tych strzelając tak „z głowy”.
Trochę mi to nie dawało spokoju czy dobrze pamiętam.
Poszperałam więc w różnych rodzinnych papierach. Znalazłam zaświadczenia dla mojej mamy z 29.III.1958, gdzie czytam zamieszkała w Krakowie, ul. POPIELA 11/6.
Zawsze jakoś mi się kojarzyło z dzieciństwa, że chodziło o legendarnego władcę Polan. Trochę przemawia za tym fakt, że na wszystkich rodzinnych dokumentach jest ulica POPIELA, a nie np. Mieczysława Popiela lub bodaj M. Popiela, lub jakieś inne imię.
Na innym dokumencie z 13.III.1968 jest zamieszkali przy ulicy KRONIKARZA GALLA 11/6.
Nie mam wątpliwości, że chodzi o to samo mieszkanie, czyli miejsce, gdzie zamieszkał najpierw mój ojciec po wyprowadzeniu z akademika dostając przydział na jeden pokój, a potem do niego dołączyła mama.
Czy zbyt serio podeszłam do tematu? Te moje sentymenty…
Dzień dobry, fajrant, a przerwa za chwilę.
Mistrz Tetryk mnie ubiegł z dupą, którą wynalazł akademik Wołow!
I po przerwie.
I ja umykam. Coś mi ostatnio wieczorami głowa nie służy.
DOBRANOC WYSPO!
Witam!
Dzień dobry, święto w środku tygodnia, kto to widział.
Nie dość, że dla mnie normalny dzień pracy, to jeszcze małżonka ma wolne i za dużo pomysłów zagospodarowania tego czasu.
Witajcie!
Usłyszałem właśnie, że standard świętomarcińskiego rogala zakłada wagę nie większą niż 250g! Ćwierć kilogramowe ciasteczko?
Wróciłem ze świątecznej przejażdżki na rowerach po Krakowie, z flagami i nagłośnieniem. Było nas może z 50 osób…
A ja wróciłam ze spacerku po Lasku Wolskim.
Odwiedziliśmy Kopiec Piłsudskiego, a potem na ognisku piekliśmy kiełbaski, pierogi, naleśniki, jabłka itd. Było sporo nalewek i bardzo dużo śmiechu.
A osób -12.
Fajrant i przerwa, w niejakim pośpiechu ogłaszane, gdyż właśnie różne pomysły… Sami-Wiecie-Kogo.
Dzisiaj Święto Niepodległości Polski . Nie wypada napisać coś wrednego z tej okazji , a ponieważ wątek dotyczy rusyfkacji języka polskiego w Okresie Słusznie minionym , to przytoczę wypowiedz Gomułki do Chruszczowa , kiedy ten przyleciał z pilną sprawą do Warszawy . Było to podczas powitania na lotnisku Okęcie . Gomułka podobno wtedy powiedział : Nikita , z Nami kwita . Żyj sto lat jak nasz Solski i odpier..l się od Polski . Jak widać , Gomułka też był patriotom …Bukiet z okazji Święta
Podobną historię opowiadano o przywitaniu Breżniewa z Gierkiem, kiedy to pod powitalny gest wznoszenia rozłożonych rąk przez Gierka podkładano tekst Nic nie mamy, nic nie damy…, a pod wzniesione splecione ręce Breżniewa Wyciśniemy, wyciśniemy… 😉
A nie znałem!
I po przerwie. Chyba muszę ochłonąć nieco po całym dniu, praca, zadania dodatkowe (a jutro zapowiada się tylko trochę lepiej), a w przerwach – relacje z Warszawy. Jak ochłonę, zaraz wracam. I to będzie rzeczywiście zaraz.
À propos relacji z Warszawy trochę sobie zepsułam miły dzień czytając na ten temat, oglądając zdjęcia w Internecie i filmy w TVN.
Powstrzymam się od komentarzy…
„Przerażenie wariata” Witkacy to będzie zamiast komentarza.
DOBRANOC WYSPO!
Witajcie!
Czterodniowy tydzień pracy ma swoje zalety…
Dzień dobry, mimo że bardzo pochmurny.
Strasznie (właśnie tak, gwarowo, nie – literacko) zaspane dzień dobry, Wyspo:)
A ja wyspane (strasznie wyspane) dzień dobry!
Dzień dobry wieczór, fajrant i przerwa, poza pracą jeszcze zakupy, załatwianie paru spraw, na szczęście wirtualnie…
Ale już po pracy, po przerwie, po wypełnianiu wniosku do Energi, po zeskanowaniu załączników, po zakupach nieopodal…
Po, po, po….
A możesz zdradzić przed czym?
Przed spaniem zapewne 🙂
A poza tym autorka bieżącego przekładu mnie do zawału kiedyś doprowadzi.
W powieści (fantasy dla młodych ludzi) jest trójka głównych bohaterów, dziewczyna i dwóch młodzieńców. No i dobiegam już gdzieś 90% książki, kiedy nagle jeden z nich w dość gwałtownej bitwie… zabija tego drugiego. TAK SIĘ NIE ROBI Z GŁÓWNYMI BOHATERAMI (chyba że się jest GRR Martinem i pisze „Grę o tron”). Mija jakieś 5 stron i, uwaga, ten „zabity” wstaje z martwych (w cudowny sposób, pamiętajcie, że to fantasy) i… zabija tego pierwszego! ALE OBAJ BYLI GŁÓWNYMI BOHATERAMI, NO!
Ciąg dalszy nastąpi, w przyszłym tygodniu kończę tę powieść, siadam do adiustacji redakcji poprzedniej, a potem zaraz robię autoredakcję tej, a potem to mam nadzieję już będą święta, albo jakoś tak.
A po Nowym Roku już czekają dalsze zlecenia, z czego akurat bardzom kontent!
Tego się nie robi kotu!
A tłumaczowi można?!
Nie potrafię sobie przypomnieć tytułu, ale czytałem kiedyś książkę, w której główny bohater ginął mniej więcej w połowie, ale nie tracił pozycji głównego dzięki retrospekcjom, rozważaniom przez pozostałych jego myśli i postępowania itp.
A w sagach rodzinnych przeważnie pierwsze pokolenie odwala kitę długo przedostatnim rozdziałem…
Dziękuję Q za wyczerpującą odpowiedź.
Zapomniałeś wspomnieć, że między Świętami a Nowym Rokiem zazwyczaj bywało coś takiego jak ZABAWA SYLWESTROWA.
Tańce, hulanki, swawole, szampan i życzenia!
Z tego zestawu wybieram dwie ostatnie rzeczy, resztę mogę odstąpić
To ja biorę hulanki i swawole!
To jesteśmy dogadani 😀
Tańce jeszcze zostały. Mogę wziąć, ale jak będą dobre hulanki i swawole to może być bez.
A zamiast szampana -dobre wino.
A i tak najważniejsze TOWARZYSTWO!
To nie jest saga rodzinna. Powiedziałbym, że powieść płaszcza i szpady, ale realia są takie, że raczej chylatu i bułata
Śpij spokojnie!
Co za dzień…. Dworczyk się bardzo rozczarował. Macierewicz wpadł w ostry oburz, że oto kwiat naszej młodzieży i przyszłość naszej (za chwilę omasztowanej) Ojczyzny tak bestialsko został potraktowany przez zbrojne ramię PIS-u. Wicepremier Kaczyński zwołał w swoim mateczniku naradę, bo nie rozumie, skąd się wzięła ta moc niezwykła w młodych chłopcach. Cudownie ocalony Witkacy chichocze w charakterze historii. Jakie środki zaradcze na aktualny kryzys w zakresie objętym suplikacjami („od powietrza, głodu, ognia i wojny…”)? Proponuję, żeby Prezes osobiście objął kierownictwo straży pożarnej (piromani – jak sama nazwa wskazuje – są wybitnymi specjalistami od ognia.) Po drugie, żeby cały ten ich rząd, partia i klub poselski PIS z przybudówką [w tym Macierewicz w kaftanie!] obowiązkowo obejrzeli w teatrze Polonia spektakl Krystyny Jandy „Zapiski z wygnania” (Przepraszam Panie: Krystynę Jandę, Magdę Umer i Sabi Baral!) Bilety sobie kupią z ziobrowego Funduszu dla ofiar przestępstw, a potem niech każdy z nich rozwiąże test. [Stosowną ustawę o otwarciu teatru Jandy na jeden spektakl mogą sobie uchwalić dziś w nocy.] To było o ogniu i wojnie. W kwestii powietrza: w międzyczasie Morawiecki zapewne się pomyliwszy w Excelu, ogłosił koniec wzrostu zachorowań i abortował Narodową Kwarantannę jeszcze przed jej narodzeniem. Kwestią głodu zajmie się genialny Patkowski, spec od oszczędności. W tej sytuacji zapowiedź niepodległościowego veta polexitowego już mi się nie mieści w tym poście. What a day! PS. A dlaczego Pan od Witkacego już po ugaszeniu ognia przez strażaków trzymał w ręku i pokazywał reporterom 7-centymetrową racę? Czy to była TA RACA? Dowód rzeczowy w śledztwie? (W jakim śledztwie?!?) Nie znam się na pirotechnice, a już z zasady nigdy nie podpalam Witkacych, więc może to głupie pytanie. Ale może trzeba powołać podpodkomisję
w podkomisji podsmoleńskiej? Antoni – jesteś potrzebny!
(Magdalena Smoczyńska)
W myśl wskazań Patkowskiego powinniśmy mniej jeść, wtedy w lodówkach zostawałoby nam mniej jedzenia!
Geniusz! Geniusz!
Oni mają dar wybierania takich specyficznych geniuszy, że jeden bardziej genialny od drugiego!
Dziś Magdalena Smoczyńska napisała:
AMATORSZCZYZNA NASZEGO RZĄDU OSIĄGA JUŻ POZIOM PROFESJONALNY.
(Uwielbiam czytać jej wpisy, komentarze).
Umykam również.
Ja jeszcze chwilkę, może ktoś pojawi się na nocnej zmianie?
Nikt się nie pojawił na nocnej zmianie, więc i ja umykam.
DOBRANOC!
Dzień dobry


I lepiej na ten temat nie będę się wypowiadać 
Ja się pojawiam, ale znacznie później, gdy wszyscy już śpią
Poczytałam wszystkie „schodki”… na początku było zabawnie… Wyspiarze mają niesamowite poczucie humoru i równie niesamowite pomysły
Potem już było mniej zabawnie… a dotyczyło polskiego święta – 11 Listopada
Cóż na Wyspie jak w życiu…śmiechem walczymy z podłą rzeczywistością, ale całkiem uciec od niej się nie da.
Dziś miałam wolne… to znaczy wolne od pracy zawodowej, ale urobiłam się jak zwykle na wolnym
Jak się mogłam pomylić – nie wiem. Numery kart są różne i doprawdy o omyłkę nie jest tak łatwo…

Przy okazji sprawdziłam czemu karta mego męża, opłacona, nie jest czysta… dobrze, że sprawdziłam, bo w piątek wybierałam się do banku…
Okazało się, że owszem przelałam kasę, ale na swoją kartę, a nie męża
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa
Dobrze, że termin spłaty nie minął i przelałam kasę na czas… kary za spóźnienie nie będzie
Witajcie!
Jeszcze kilka godzin, a potem weekend i weekend…
A po weekendzie znowu „normalny” tydzień, już bez wolnego w środku.
Nie chciałam być okrutna, tak jakoś wyszło!
Dzień dobry, dzisiaj się chyba zabarykaduję w pokoju i będę tylko przyjmował jedzenie na długim kiju.
A nocnik za okno!
No i jak minął dzień?
Pracowicie, ale bez natłoku spraw, takiego jak wczoraj. Jeszcze jutro jeden planowy wyjazd (ale na max 2 h) i już.
Mnie bardzo miło.
W tej chwili wróciłam z małego spacerku. Zmarznięta ciupinkę.
Tetryku a Tobie?
Fajrant i przerwa!
Pogadałem sobie na zoomie z naszym chórkiem
To wprawdzie zamiennik kontaktów osobistych, ale dobre i to.
Dobre i to, ale jednak preferuję osobiste kontakty, najlepiej w czasie spaceru, czyli dwa w jednym.
Mimo że trochę zmarzłam.
Ale jak się nie da inaczej w dzisiejszych czasach …
Dobranoc Państwu, już oczy mi odmawiają posłuszeństwa…
Śpij dobrze i nie daj się ruszyć, zanim się nie wyśpisz.
Bierz przykład z kota!
DOBRANOC WYSPO!
Dzień dobry

Nie wierzę w żadne zabobony, także nic złego mi się dziś nie przytrafiło… ale tak to jest z osobami, które nie wierzą w pecha
Zadzwonił dziś do mnie Carl, brat Margaret, że Pit odszedł wczoraj wieczorem. Oczywiście zaraz zadzwoniłam do Margaret. Wiem, że to był jej ulubiony pies… Płakała, więc trudno było ją zrozumieć. Trutka na myszy, którą zjadł, tylko przyśpieszyła jego zgon. Jak się okazało miał ogromnego guza na wątrobie, jego dni i tak były policzone

Szkoda go, bo miał tylko 7 lat… ale takie jest życie. Ludzie też odchodzą, nawet ci najbardziej kochani.
Rozumiem Margaret – jest w szoku. Nie spodziewała się tego… jeszcze rano Pit biegał po ogrodzie, a wieczorem już nie żył…
Trudno mi było znaleźć słowa pocieszenia, bo cóż mogłam powiedzieć? Ale i tak podziękowała mi za telefon. Powiedziała, że trochę jej lżej, bo wie, że ją rozumiem. Powiedziała mi też, że Pit mnie uwielbiał i bardzo żałuje, że nie mogłam się z nim pożegnać…
Smutne to, ale nic się na to nie poradzi…
Witajcie!
Pozdrowienia z kolejki po chleb. Poranne sobotnie zakupy…
A ja pozdrawiam i witam z domu.
Biegnę do Gieni po herbatę!
Dzień dobry, za niedługą chwilę ruszam, dam znać, jak wrócę (dzisiaj!)
Szerokiej drogi!
I już z powrotem, co do załatwienia, załatwione, co do kupienia, kupione…
A ja czekam na autobus, idę na spacerek.
Zakupy potem.
Dzień dobry, Wyspo:)
„Ciche i wolne, jak mgła, co się z rana
znad łąk podnosi przy lekkim powiewie
wschodniego wiatru i w przestrzeń ulata.”
Jak „głusza kotlin, i jakby harmonii
leśnej podżwięki, i wielka niezmienna
spokojność jezior widnych w oddaleniach.”
(K. Przerwa- Tetmajer)
Kochani, mam awarię internetu stacjonarnego, jak naprawią, to się odezwę.
Wróciłam do domu i dziś już nigdzie nie wychodzę.
I słusznie!
Zbieram siły na jutro panie Q!
Drogą kupna nabyłam już kiełbasę, wódkę, ciasteczka, pepsi, bułkę i takie tym podobne produkty wchodzące w skład niezbędnika ogniskowo -grillowego imprezowicza.
Byle tylko zdrowym być!
I żeberka! Dzisiaj jadłem tak medalowe żeberka (na wynos z jednej restauracji w pobliżu), że buzi dać!
Do buzi, Quacku! Pyszne żeberka z restauracji dajemy do buzi!
I karkówka!
W domu trochę podsmażona i potem dopiekana.
Podsmażona w domu, bo jednak od lodówki do ogniska trochę upłynie no i tym razem impreza w miejscu, gdzie jest mały grill tylko.
Ale właśnie coś się kiepsko poczułam i zaraz nerwy, termometr…wkrótce wszyscy wylądujemy w kaftanach jak ta epidemia dłużej potrwa!
Ci, co przeżyją…
Coraz mocniej kaszlę, ale tempo rozwoju nie wskazuje na covida. Na szczęście.
A mnie jest na zmianę zimno i gorąco, a wczoraj widziałam się z osobą, która dziś ma wysoką temperaturę.
W OBR-e, w którym kiedyś pracowałam tyle osób zachorowało na Covid, że cały OBR został zamknięty na tydzień.
Coraz więcej znajomych pisze na FB, że ma Covid.
Ja mam coraz więcej znajomych nie tylko wirtualnych chorujących.
Jednak stan permanentnego stresu obniża odporność, więc …nie wiem co robić.
Wiem jednak, że zamknięcie się w domu z własnymi myślami i strachem to droga do nikąd.
Nie denerwować się. Spokój – nie wykluczający działąnia – jest racją stanu.
O, karkówka! No pewnie!
Właśnie skończyłam rozmowę z bratem, mieszkającym w Polsce. Czuję się zmęczona i zniechęcona. On po prostu za dużo ogląda „kurwizji”…


Może wybiorę się na wycieczkę, to trochę odpocznę i zrelaksuję się
Tego co mi naplótł nie da się spokojnie wziąć na klatę… i ciągle słyszę, że na temat Polski niewiele wiem, bo tu nie mieszkam…
Ja mieszkam, ale też już teraz nie potrafię rozmawiać z niektórymi osobami, które całą wiedzę czerpią z „Kurwizji” i ambon.
Jeszcze nie tak dawno rozmawiałam z suwerenem ulicznym, a teraz chyba bym już nie umiała.
Właśnie małżonka usłyszała od teściowej (emerytowanej pediatry), że „jak będzie szczepionka na covida, to ona [teściowa] się nie zaszczepi, bo nie jest pewna, czy to dobra szczepionka”. Nawet podejrzewamy, której sąsiadki to wpływ, ale przecież nie zastrzelimy tej sąsiadki, ani teściowej nie przeniesiemy do siebie (było to w planach, ale jednak nikomu się nie spieszy).
No zobacz! A mój brat twierdzi, że w Polsce szczepionka jest od 6 miesięcy i seniorzy są szczepieni… ciekawi mnie tylko, że szczepionka jest, a ilość zarażonych rośnie… coś chyba mało skuteczna…

Na grypę też twierdzi że jest?
Pewnie mu się szczepionki pomyliły…
Mnie też ręce już opadają, Makóweczko. Do niektórych nic nie dociera…
Bracia szwagierki mieszkają w USA. Dowiedziałem się od niej, że ich zdaniem zwycięstwo Bidena to dramat, bo Trump doprowadził kraj do rozkwitu (tzn. zmalało bezrobocie), a Biden wprowadzi komunizm. A oni, wyjechawszy s Polski tuż po studiach, zaznali tego komunizmu tak okrutnie – a wszak Amerykanie nic o tym nie wiedzą! – że martwią się o los Ameryki…
Na pewno oglądają telewizję FOX i stąd takie „rewelacyjne” wiadomości. Wcale mnie to nie dziwi. Tak jak w Polsce, tak i tutaj oszołomów nie brakuje. Mój brat też coś mówił na temat „lewactwa” całego otoczenia Bidena, a także o Alzheimerze Bidena, i jaką to tragedią było wybranie Bidena na prezydenta… w ostatniej chwili ugryzłam się w język, bo chciałam powiedzieć, że nie mieszka w USA, więc co może na ten temat wiedzieć
Doszłam jednak do wniosku, że nie będzie to miłe z mojej strony i poradziłam, żebyśmy spokojnie poczekali na rozwój wypadków… Biden będzie prezydentem od stycznia… na razie jest elektem, a prezydentem ciągle jest Trump…
Dziś DZIEŃ SENIORA!
Kto się ze mną napije?
Między nami, starszakami!
Przy toaście nie może mnie zabraknąć


Zdrowie wszystkich Seniorów!!!
I takie małe pytanko… czyżbyśmy pili „Seniorówkę”?
A ja jeszcze przez godzinkę na przerwie.
Z braku kontaktów osobistych w realu rośnie zapotrzebowanie na kontakty wirtualne. Pogadałam więc na Messengerze.
Potem pogadałam z własnym organizmem czy te napady zimna i gorąca i łupanie w kolanach to tylko zwyczajnie sks czy…
Z rozmowy wynikło, że (chyba?) sks więc spakowałam plecak i wyszukałam jak dojechać gdzie diabeł …, czyli do jakichś tam Zesławic.
I teraz wreszcie spokojnie mogłam wysłuchać Dobranocki.
Dzień dobry, wstałem niecałą godzinkę temu i zostałem zaprzęgnięty do zakupów świątecznych. Mam nadzieję, że nie okaże się za jakiś czas, że kupiłem wagon parasolek.
W każdym razie nie kupuj od instruktora narciarskiego!
Gdyby ktoś sobie zażyczył maseczkę albo respirator, będę uważał.
Witajcie!
Pospałem nieco, wypluskałem się, pośniadałem i już mogę się przywitać
O, i to jest właściwa kolejność.
Imprezka się skończyła,czas wracać do domu.
W międzyczasie zostałem eksmitowany od komputera i introdukowany (chyba tak się mówi na przeciwieństwo eksmitowania?) do odkurzacza. Ale już jestem po.
Teraz moda na gadający sprzęt domowy. Odkurzacz Ci nie nawtykał, że za pracę w niedzielę należą się nadgodziny?
Niee, my mamy jeszcze z poprzedniej epoki, nic nie mówi. Bulgocze tylko, bo filtr wodny.
Dziś wiatr taki, że łeb z płucami urywa



Nawet na zewnątrz ciężko wyjść, nie mówiąc o jakiejkolwiek wycieczce
Od tego siedzenia już sama nie wiem co robić
Rada męża, żeby się rozebrać i pilnować ubrania wydaje mi się zbyt monotonna
Ja znowu siedzę z nosem w spisywanych książkach…
A ja wykąpana w łóżku z nosem w laptopie i pełna sprzecznych uczuć, odczuć.
DOBRANOC!
Dzień dobry, zaczyna mi się z lekka nieprzytomnie.
Witam !
Obyśmy wszyscy byli tolerancyjni dla innych!
Witajcie!
Tolerancja to jest coś, czego nam zdecydowanie potrzeba…
Czyżby Tetryk z jednego wiru wpadał w następny, że nawet na odwirowanie nie ma czasu?
Czy takie wieszczenie należy nazywać jasnowidzeniem, czy raczej czarnowidzeniem?
Należy nazywać kobiecą intuicją na zasadzie „uderz w stół, a nożyce(Tetryk)…”się zjawi i NAWET przywita!
Jadę autobusem Alejami.Sporo oplakatowanych i trąbiących aut.
Mało nogi nie skręciłam skacząc po schodkach.
Czy ktoś się zlituje?
Ja jestem ostatnia która może to mówić ale też mnie nogi bolą :),Myślałam o Tobie drogi Maczku ,tyle masz pstryczków daj coś

Witaj Elizo!
Miło, że o mnie pomyślałaś, ale dopiero przyszłam do domu, a zaraz zapowiedziało się moje dziecko z wizytą.
Faktycznie uzbierało się trochę pstryczków z listopadowych spacerków, planuję zrobić z tego pięterko, ale wcześniej proponuję, aby ktoś inny coś zbudował, aby nie było za dużo Makówki na Wyspie i abym miała czas zrobić selekcję co wyrzucić, a co Wam pokazać.
Mój komentarz po 19.00 o fajrancie i przerwie się nie opublikował?
No trudno, jest już po przerwie i tak.
Quacku, a Ty nie masz ochoty pokazać Lajkonika?
Mam pomysł na coś innego, ale niedługie. Spróbuję napisać zaraz, a jak się nie uda, to faktycznie wrzucę Lajkonika z odzysku.
Super!
A ja potem, po Twoim wpisie pomyślę o listopadowych spacerkach nie czekając na koniec miesiąca.
343 komentarze już!
Bardzo miła perspektywa!
Miła perspektywa to coś innego, niedługiego czy Lajkonik z odzysku?
Miła perspektywa nowego wpisu…
Póki jeszcze 16 listopada, póki jeszcze na tym pięterku:
16 listopada to Międzynarodowy Dzień Tolerancji ustanowiony w 1995 roku przez UNESCO. Tolerancja to według słownika SJP “poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych.” Nie zaskoczę nikogo, jeśli powiem, że w Polsce tolerancja jest słowem mało bliskim aktualnie nam rządzącym i całej wierchuszce. Dlatego dzisiaj nie o tym.
Tolerancja to za mało. Tolerować możemy złą pogodę, głośny remont, owady. Nie ludzi. Musimy zrozumieć, że “tolerancja” nie wyczerpuje tego, czego potrzebujemy w dzisiejszym, złożonym świecie. Potrzebujemy miłości i szacunku w pluraliźmie kulturowym, etnicznym i wyznaniowym. Musimy zrozumieć, że najpiękniejsze rzeczy na tym świecie — sztuka, nauka, odkrycia, innowacje, wspaniała kuchnia, ciekawe historie, filmy i związki — powstają właśnie, kiedy dwa różne spojrzenia na świat i doświadczenia stykają się i tworzą coś nowego. Tak zawsze było i tak będzie. My, Polacy, sami jesteśmy efektem ciągłych zmian i progresu poprzez na przykład nasze położenie geograficzne. Zrozummy to i doceńmy odmienność. Bo w niej siła. Świat byłby bardzo szary, gdybyśmy byli wszyscy tacy sami.
Janka Ochojska
To piękne jest.
Gdyby jeszcze dało się tolerancji nauczyć. Najlepiej za młodu. Bo potem, mam wrażenie, bywa za późno.
Najlepiej za młodu. Najlepiej w domu. Jednak rodzice bywają różni. Wtedy szkoła powinna uczyć. Autorytety moralne, książki, media.
Faktycznie ładnie napisane . Trzeba pochwalić Jankę Ochojską . Ale słowo tolerancja ujmuje również takie pojęcie jak różnorodność . I ze zwykłej przekory zapytam : Dla czego dzisiaj cały Kraj mamy pokryty kostką brukową ? Kiedyś były ścieżki , żwirek , płyty chodnikowe , asfalt , wszystko było bliższe natury . Może trzeba wrócić do matki natury ?
Czasem mam wrażenie, że pod tym względem również samorządy mają wybetonowane głowy z obu stron. Od wewnątrz i z zewnątrz.
No to zapraszam na nowe pięterko, a biorąc pod uwagę objętość – półpięterko!