Otrzymałam mailem propozycję niedzielnej wycieczki:
Szlachtowa – Wysoki Wierch przełęcz pod Płaśną – Leśnica – Dunajec i dojście do Szczawnicy przy ujściu Grajcarka do Dunajca.
lub
Jaworki – Wąwóz Homole na Wysoką i przejście na Wysoki Wierch.
Ta pierwsza trasa to luzik – około 18 km, przewyższeń zaledwie ok. 600 m – pomyślała Makówka i zapisała się na wycieczkę.
Wtedy nikt nie zapowiadał upałów, ale jak autokar zamówiony nie koleżeńsko byłoby rezygnować.
Grupa tych co poszli w niedzielny upał to ci sami co kiedyś wpadali do autokaru w czasie burzy i suszyli buty w autokarze.
Deszcz, upał, mróz – turystą się jest, a nie bywa gdy pogoda sprzyja.
Wysoki Wierch – to dość wyodrębniony, bezleśny, kopulasty szczyt, ze wszystkich stron otoczony dużymi łąkami.
Przebiega przez niego granica słowacko-polska. Wysoki Wierch notowany jest w dokumentach już z początku XIX w. pod nazwami; Rabsztyński Groń lub Koguci Wierch. Łemkowie ze Szlachtowej nazywali go Groniem.
Cudownie wędruje się takimi łąkami, ale nie gdy z nieba leje się 30-stopniowy żar.

Na dowód, że tamtędy szłam.

Widoki są cudne, gdyż widać Masyw Trzech Koron, Tatry Gorce, Beskid Wyspowy, Beskid Sądecki i pobliską Grupę Golicy, a w dole dwie słowackie wsie: Leśnica i Wielki Lipnik oraz polska Szlachtowa.
Oczami widziałam, ale musicie mi uwierzyć na słowo i zadowolić się paroma pstryczkami.






Teraz już jesteśmy na Słowacji, więc warto wiedzieć, co wolno, a czego – nie.

Na dowód, że Makówka też była „za granicą”.

W Szczawnicy niektórzy moczyli stopy albo szli na obiad lub piwo, a Makówka oprócz stóp zamoczyła całą siebie.

Obrazek wyróżniający – Wysoki Wierch (Widok ze zboczy Durbaszki ), zdjęcie z Internetu.
Ostatnio było o szarganiu, a potem o tym jak zabrakło wódki teraz więc dla odmiany zapraszam na upalną wycieczkę.
Witajcie!
Z letnich wędrówek po górach pamiętam, że zazwyczaj podejście pod górę w upale i duchocie rekompensowane było ożywczym powiewem na grani. Bardzo często urządzałem sobie wtedy krótki poleg (bo przecież nie postój!) napawając się czystym i względnie chłodnym powietrzem…
Ależ oczywiście były posiady i polegi w cieniu!
Powietrze było zapewne czyste, a jego chłodność była faktycznie WZGLĘDNA.
Dzień dobry! Piękna wędrówka, a moczenie na koniec w pełni zasłużone!
Tu szykuje się kolejny upalny dzień, ciekawe, czy również burze (wczoraj jedna przeszła tuż tuż, deszcz trochę pokropił).
A ja się zabieram do pracy.
Fakt, że musiała być męcząca skoro pod koniec Makówka z dłubanki wypadłą!
W Krakowie burza była wieczorem, teraz słońce.
Też uznałam, że zasłużyłam na moczenie. Jednak inni nie byli (jak się domyślam?)aż tak zmęczeni, bo nikt się nie moczył.
Szybkiej pracy i miłego wypoczynku życzę panie Q!
Upalnie witam!
Oczywiście z herbatą:)
Umykam na chwilę, ale z komórki oczywiście będę sprawdzać, czy grzeczni jesteście.
I co? Byliśmy dostatecznie grzeczni?
Aż podejrzanie grzeczni. Gdy dzieci bawią się w sąsiednim pokoju i zbyt długo jest cisza zawsze warto sprawdzić co się za tym kryje.
Moi synowie gdy zamykali się w pokoju babci i słuchać było tylko głośne śmiechy to okazało się (potem), że ich zabawa polegała na bieganiu po pokoju każdy w innej nogawce rajtek. Babcia długo nie mogła zrozumieć skąd te dziury w wypranych rajtkach ułożonych ładnie w szufladzie.
Wróciłam do domu i na Wyspę. Zbudowałam to pięterko jako rozbudowane między-między. Taki wpis „o niczym”, czyli trudno rozmawiać „na temat”. Ale i też każdy temat jest tu mile widziany. Ostatnio Wyspiarze lubią rozmawiać poważnie na trudne tematy.
Jest pewien temat trudny, który wiąże się z tym pięterkiem co tylko zasygnalizowałam we wpisie –Łemkowie.
Wędrując po pięknych łąkach, które dawniej były terenami uprawowymi Łemków ze wsi Szlachtowa nie sposób o tym nie pamiętać. W czasie jednego z wczorajszych postojów rozgorzała dyskusja o Łemkach, Akcji Wisła itd. Dyskusja, w której czasie Łemkowie byli tylko symbolem do rozmowy o tym co obecnie dzieje się w Polsce, na Białorusi, na świecie …
Dobry wieczór, Makówko-Globtroterko:)
Podziwiam Twoją witalność i wytrwałość.
A w podziękowaniu za piękne widoki, które wyłącznie dzięki Tobie dane mi było obejrzeć, taki urywek:):
„Na krawędzie przepaści, ponad turnic załomy,
Tu, gdzie orły jedynie tulą skrzydła znużone,
Hej! wspięliśmy się dumnie i w błękitów ogromy
Wzrok topimy zuchwały i dłoń wznosim po słońca koronę.”
(„Na szczycie” – J. Kasprowicz)
Pozdrawiam:)
Dziękuję Leno!
Bardzo to miłe co napisałaś.
Znalazłam taką definicję:
Globtroter to człowiek, który bardzo lubi podróżować po obcych, często odległych krajach, odbywa liczne podróże i zwiedza świat.
Chciałabym bardzo, ale na zwiedzanie świata nie mam i nigdy nie miałam ani pieniędzy, ani zdrowia.
Natomiast w moich wpisach staram się pokazywać, że nawet blisko i małym kosztem można znaleźć coś ciekawego.
Również pozdrawiam i dziękuję za „tematyczny wiersz”.
Dobry wieczór, Wyspo:)
Nie wiem, czy pouczestniczę dziś, bo:
„Ciężarnych chmur stłoczony zwał, chmur w strzęp zszarpanych czarny tłum
Przewala się przez mroczny sklep, wzburzonych głębin jęczy szum!
Orkan tumany wzbija w strop, do ziemi zgina czoła brzóz!
W powietrzu piętrzy trwożny lęk, co wkrótce buchnie szałem gróz!
Tłoczący w górze zawisł strach… Huk! jakiś skalny runął złom!
Struchlała ziemia! Pożar chmur! Ha, jasny, złoty strzelił grom!”
(„Burza” – L. Staff)
Słowem – nie spodziewam się rewelacji zasięgowych:)
Max i Quacki -wypoczywają, Bożenka -śpi, Lena szuka zasięgu, a gdzie jest Miralka?
Jak też chyba jutro wyjadę na dwa dni.
A gdzie Alla i Wiedźminka? Buuuu….
Też bym napisała buuuu
Spokojnych snów, Wyspo:)
To i ja DOBRANOC WYSPO!
Witajcie!
Upalny dzień zaczął się bardzo miłym rankiem!
Bardzo miłym… Choć dość wczesnym.
Dzień dobry, Wyspo:)
Po pracy i dojściu do siebie (ech, ten upał!) odbyłem małą konferencję, zjadłem kolację, i dopłynąłem do opustoszałej Wyspy…
A kuku!Jestem, żeby nie było, że opustoszała ️ Wyspa.
Witajcie!
Ale wczoraj byliśmy grzeczni!
Bardzo byliście grzeczni, aż za, więc uznałam, że nawet nie trzeba Was pilnować.
No i hm… trochę zajęta byłam imprezowaniem
Wczoraj byliście bardzo grzeczni. Dziś -jeszcze bardziej.
Makówka wróciła zmęczona, totalnie niewyspana, ale w tak dobrym nastroju, że mogłaby jeszcze chwilkę porozrabiać!
Jest ktoś chętny?
Dzień dobry!
Co późno już? Lepiej późno niż wcale.
Dziś wieczorem wracam, więc będę gospodarzyć jak nikt nic nowego nie zbuduje
Dotarłem do domu, dokończyłem książkę (termin w bibliotece!), a teraz jadę wspierać Białorusinów…
Też bym poszła, gdybym była w Krakowie.
Zdradzisz tytuł?
Jestem!
Wróciłam do Krakowa,do domu,na Wyspę.
Dobry wieczór, udało się wejść na chwilę
Państwo pamiętają, jak żartowałem, że zamawiam nowe ptaki na sierpień, po tych lipcowych, co już je obfotografowałem?
No to zupełnie jakbym zamówił.
Jak się pozbieram ze wszystkim i ze zdjęciami, to mogę Wam obiecać między innymi zimorodka, dzięcioła zielonego, paszkota (chyba), a z innych atrakcji: żurawia, który morduje kreta albo inną nornicę w celach spożywczych, oraz perkoza, który połyka rybę (jeszcze lepszego niż ostatnio).
Brawo, Quacku!
Super!
Czekamy.
Witajcie!
Powolutku wzrastająca temperatura przywodzi na myśl przepis na gotowanie żaby…
Słonecznie witam!
Rozmawiamy tu sobie (choć więcej milczymy) na tym pięterku na różne tematy.
O Szlachtowej, o Łemkach, o Białorusinach, którzy burzą mury i Polakach, którzy dają się gotować jak symboliczna żaba…
Oglądając zdjęcia tłumów na ulicach Białorusi śpiewających „Mury” budzi się nadzieja, która gaśnie, gdy patrzymy na młodych, zastraszonych, pobitych młodych ludzi, którzy mówią, że zrozumieli swój bład że wyszli na ulice i te „Mury” śpiewali.
Tak jak w czasie nocnych rozmów w Stróży z wtorku na środę -opowiadaliśmy kawały, śmialiśmy się popijając nalewkę, ale i też oglądaliśmy filmik, na którym matka opowiada jak jej paro letnia córka była agresywna, w depresji, samo okaleczająca się, dopóki nie wyjaśniło się, że fizycznie jest dziewczynka, ale w duszy -chłopcem. Gdy jej w tym pomogli psycholodzy, lekarze, rodzina stała się radosnym, szczęśliwym chłopcem.
Takie refleksje dziś mam, a to pięterko takie właśnie jest i o to mi chodziło. Dziękuję Wam, byliście, jesteście bardzo „grzeczni”.
Zanim wyjdę z domu kopiuję wierszyk znaleziony w sieci, napisany przez koleżankę ze Stowarzyszenia.
Na tym polega świat nasz cały,
który roztacza wokół nam się,
że zasadniczo w czarno- białym
od dawien dawna jest balansie.
Dzień się bez przerwy z nocą splata,
ciepło przenika się wraz z chłodem,
tuż obok zysku stoi strata,
coś bywa nade, a coś pode.
Yin zawsze z Yangiem, z małym duże,
góry z depresją w komitywie,
raz z nieba pieprzną gromy, burze,
raz aura piękna wręcz straszliwie.
Kot z psem na dwu biegunach różnych,
aż przysłowiowo w jednej parze.
Pełny jest ten, gdy inny próżny,
a szczawik młody, kiedy starzec.
Z chaosem w parze równe rządki,
z szorstkim bezbrzeżnie to, co czułe.
Panie z panami, a wyjątki,
cóż, potwierdzają tę regułę.
Ktoś poda rękę, ktoś cię walnie,
życzliwy ten, ten obsobaczy;
taki świat mamy najnormalniej
i inny wcale być nie raczy.
Profil dwojakiej aparycji
wszystkiemu ton nadaje wokół,
więc, że tak właśnie jest w policji,
zrozumcie bez większego szoku.
Czy Kozia Wólka, czy Warszawa,
dwie siły wiecznie toczą boje:
zwykli, porządni stróże prawa
oraz łachudry, zwykłe gnoje.
(publikuję za zgodą autorki)
Uff…jak gorąco!
Czy mi się wydaje czy dawno nie było Miralki?
Jest gitara,zaraz będą śpiewy i… tańce.
Już jest wesoło!Impreza nad brzegiem jeziora to jest to co lubię.
Informuję, że jestem w domu. Udało mi się nie utopić.
Wanna, kolacja, Wyspa.
Bożenka poszła spać, Quacki biega za ptaszkami, Miralka gdzieś znikła, Max odpoczywa, Tetryk kto go tam wie?…
Nawet Dobranocki nie ma, a ja w ramach m-m chciałam opowiedzieć co dziś robiłam.
Tetryk właśnie dotarł do domu. Dobranocka będzie po kolacji 😉
No proszę! Makówka wykąpana, najedzona od dawna w łóżku, a Tetryk dopiero wraca.
Przynajmniej Bożenka od dawna w domu grzecznie śpi.
DOBRANOC!
Dzień dobry

Odzywam się, żeby uspokoić co niektóre osoby…
Nic mi nie jest, po prostu mam trochę problemów i nie chce mi się nawet dzioba otworzyć
Dobrze, że się odzywasz Miralko, bo już się martwiłam.
Powiem tylko, że w poniedziałek mieliśmy coś w rodzaju tornada…


A w ich okolicy nawet gałęzi nie nałamało…

Małżonek wracając z pracy widział wiele powalonych drzew… niektóre leżały na drodze i trzeba było je jakoś omijać.
Kumpel małżonka nie przyszedł we wtorek do pracy, bo musiał ściągać drzewo, które upadło na jego dom…
A ja… jak tylko dostałam na telefon ostrzeżenie o możliwości wystąpienia tornada, od razu pobiegłam do ogródka… jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam i chciałam zobaczyć
Kiedyś słyszałam, że chmury zapowiadające tornado są zielonkawe… nie były. Bardziej brudno-żółte…
Wiatr urywał głowę z płucami… drzewa sąsiadów gięły się pod naporem… momentami wręcz trudno było ustać na nogach (ustałam)… więcej nie zobaczyłam, bo lunął deszcz i uciekłam do domu
Jak się później dowiedziałam, moi amerykańscy znajomi chowali się po kątach, byle tylko ominąć tornado… to w piwnicy, to w łazience z poduszkami na głowie
Patrzyli na mnie z przerażeniem… bo jak można wyjść na zewnątrz, gdy jest ostrzeżenie o możliwości pojawienia się tornada
Chyba można, skoro wyszłam… i też mi się nic nie stało
Tornada nigdy nie przeżyłam; jedynie kiedyś malutkie trzęsienie ziemi w St. Louis, pisałam już o tym na Wyspie.
Natomiast kiedyś z Ewą (jedną z sióstr) jechałyśmy inną trasą, aby ominąć tornado instruowane przez jej męża telefonicznie, który w domu śledził prognozy. Teraz nie pamiętam, który Stan to był.
W zasadzie, to nic nowego nie widziałam. Wiatr, to jeszcze nie tornado (nawet z deszczem), tym bardziej, że dość często tu wieje. Jak słyszałam, ten poniedziałkowy dochodził w porywach do 100 mil na godzinę (czyli do 160km/h). Podejrzewam, że gdybym była na otwartym terenie, to mimo swojej wagi, poleciałabym daleko i na pewno nie ustałabym na nogach… po prostu by mnie zmiotło
Idę spać

Nie mam w domu słoninki, a zrazy wołowe są za suche i słoninka jest niezbędna
Także chociaż nie lubię, muszę jechać… skończyły mi się też krzyżówki, to przy okazji kupię 


Na jutro mam masę planów i pewnie jak zwykle nawet połowy nie zrobię
Muszę zrobić sałatkę szwedzką. To na 100%, bo ogórki nie mogą za długo leżeć w zalewie… jak zwykle obiad, co jest normalne, gdy mam wolne od pracy. No i obowiązkowo do sklepu
Miłego dnia Wam życzę
I idę spać
Witajcie!
Miralko, odpocznij po emocjach! Choć przeżyłem różne gwałtowne burze, w tym słynny „Biały Szkwał” na Mazurach, tornado mnie dotychczas na szczęście nie spotkało. Mam nadzieję, że nie poniosłaś znacznych szkód!
Witaj, Ukratku


Nic mi się nie stało i nie poniosłam żadnych szkód. Jedynie wiatr poprzewracał moje doniczki z kwiatami, ale to nie jest żadna szkoda, bo wystarczyło je poustawiać z powrotem
A odpoczynek… chyba zapomniałam jak to się robi…
Witam!
I już skaczę pięterka wyżej.
Parę pięterek wyżej wkleiłam cytat o powolnym umieraniu.
I teraz zastanawiam się, czy nie odłożyć na bok racjonalności (ból kręgosłupa i nogi) i nie spróbować się dowlec na Bagry?
Jest o tyle lepiej, że gdy ciągnę wyprostowaną nogę to jakoś idę.
Pływanie pomoże czy zaszkodzi? Oczywiście jak uda mi się dojść i wsiąść do autobusu. Łoj!
Navigare necesse est, viviere non est necesse
Powyższy cytat można wszak odnieść także do pływania…
Moglbys przetłumaczyć?
Średnio upalne, raczej zawilgłe nieco dzień dobry, Wyspo:)
Witaj Leno!
Informuję, że jestem w domu i już dziś nigdzie nie wychodzę!
Chyba nie doczekam ani Dobranocki, ani lampki, coś źle się czuję…
Umknę dziś wcześniej…
Snów uzdrawiających!
Zanim Mistrz Q wróci z wojaży i pokaże swoje zdjęcia, chciałam pokazać skrótowo nasze lipcowe wycieczki, ale nie wiem jak to będzie… czy nie za dużo tych ptaszków?

Jutro (sobota) mamy w planach wędzenie szynek i pieczenie chleba, więc przynajmniej ranek spędzimy w domu. Choć trochę pobyłabym na Wyspie
No coś Ty ?
Dawaj, dawaj ptaszki! Tu już bardzo wysoko (226 komentarzy) no i
za dużo tej Makówki.
Pewnie, dawaj ptaszki! My ptaszki tak lubim ogromnie…
Słonecznie witajcie!
Witajcie!
Dobrzy ludzie umierają wcześnie. Draństwo jest odporniejsze!
Kochani znikam na dwa dni do chatki.
Będę mieć gości, więc kuknę coś tam z komórki, ale nie za często.
paaaaa….
Miłego chatkowania!
Zapraszam na nowe pięterko

Jeszcze trochę czasu minie zanim Mistrz Q wróci do domu i zbuduje pięterko. Moje będzie jako „poczekajka”
Po obiedzie,po deserku,rozpakowani.Jedziemy na Zarabie.