KATAKLIZM
Pachnie maciejką, naftą i serkiem,
Cipritykowscy kopią w ogrodzie,
Dreptak po wódkę idzie spacerkiem,
– Można powiedzieć, że dzień, jak codzień!
W radio referat na temat NEP-u,
Gwiździejkiewiczom skradli dwie dętki,
A Dreptak właśnie wchodzi do sklepu
I się uśmiecha do ekspedientki.
Kićkowiakowie jadą w Bieszczady,
Świstalski przysłał pocztówkę z Rytra,
Dreptak podchodzi wolno do lady
Z sakramentalnym: proszę półlitra!
Od Kościobrzyckiej – Proć się wykrada,
Ratajczak nogi w miednicy trzyma
A ekspedientka ręce rozkłada
I do Dreptaka powiada: – Nima!
W zupie się kraulem porusza mucha,
Pies Karapystki gna za rencistką…
A Dreptak mówi: – Coś pani głucha?
Nie chciałem wcale chleba, lecz czystą!
Gwizdalska wlazła z trudem w bikini,
Do Serojadków Brzdęccy przyleźli…
– Toż słyszę! – mówi ta sprzedawczyni,
– Ale dziś wódki nam nie dowieźli.
Pipkowski kończy współczesną powieść,
Rybkowski spuszcza synowi wały
– Jakże tak można wódki nie dowieźć?!
Pyta się Dreptak cały zdrętwiały.
Wilkołak zjawił się na rozstaju;
Marsjanin wyjrzał zza lewatywy…
Pierwszy raz wódki zabrakło w kraju.
Dreptak zrozumiał. I padł nieżywy.
Dzień dobry


Świetne, jak zwykle u AW
Brawo Bożenko za przypomnienie
Kochani wkrótce zniknę, bo czeka na mnie pewna pani z wiertłem w dłoni, a potem czeka na mnie…, a potem…
Się odezwę, nie liczcie na to, że całkiem zamilknę!
Podoba mi się taki profilaktyczny wpis Bożenki po karnawałowym obżarstwie . Mamy początek postu i pokutę , ale przecież wiele społecznych grzechów powszechnych wynika z pospolitego obżarstwa . Logicznym zatem jest przepłukanie naszego wnętrza dobrym alkoholem , aby przygotować organizm do przyjęcia (?) czystej od wszelkiej zarazy hostii . Nie ma już na ten specyfik kartek , a statystyki podają , że każdego dnia (może do sniadania?) wypijamy w Kraju 3 miliony małpek . tzn, 300 tysięcy litrów gorzały . Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy i może ten wirus z koroną jest abstynentem ? Dziękuję Bożence za ciekawy temat .
Ktoś wie, czy Makówka już całkiem rozwiercona?
Potraktowana i wiertłem i strzykawką i teraz już zajada pyszności w „Magillo” i wspomina Sappadę.
Oo, to szybko jak na wiercenie?!
Od 13 do teraz szybko?
A poza tym fajrant i przerwa.
Q napisał szybko…faktycznie dalej czuję to nakręcenie i jakoś tak działam, aby nie było czasu na myślenie. Chyba tak łatwiej patrzeć bezsilnie na to co z mamą. Znowu tlen, antybiotyk…wybaczcie moją huśtawkę emocjonalną, ale inaczej nie potrafię…
Dziękuję i tych, co uważają się za moich Przyjaciół proszę o wyrozumiałość dla zachowania, które pasuje nastolatce, a nie starej babie. Ba, małemu dziecku, które płacze i za chwilę się śmieje.
Rozumiem tych, co myślą sobie „jak ona może się wygłupiać tuż po wyjściu od własnej matki w stanie krytycznym?”
Pamiętacie film Szumowskiej? Tytuł (chyba?) „33 sceny z życia”.
Wtedy umierał mój ojciec gdy w sieci rozgorzała dyskusja „jak można robić film, w którym ktoś żartuje z umierającego?”.
Czytałam wypowiedzi, że film jest niewiarygodny, bo ludzie TAK się nie zachowują. Otóż zachowują! Nie wszyscy, ale niektórzy -tak.
Ja -tak. Mój ojciec mnie tego nauczył…
Przepraszam. Już nie będę.
Nic więcej nie mogę Ci dać
Przechodziłam to prawie 5 lat temu i wiem co można czuć… ale życie toczy się dalej…
A zachowania ludzkie są nie zawsze jednakowe. To co jednym wydaje się niemożliwe, dla innych są czymś normalnym. I wydaje mi się, że tylko ktoś ograniczony krytykuje takie czy inne odruchy. Tym bardziej, jeśli nie szkodzą nikomu…
Trzymaj się, Makówko
Trzymam. Na swój makówczyny sposób. Wyspa też jest jednym z nich.
Wyspa jako kotwica. Co za metafora 🙂
Jako makówczyne nie na temat informuję, że zamieściłam „Rok czwarty” na fb przed chwilą.
Jest opcja „udostępnij”, więc mam nadzieję, że zacznie krążyć. Niektórym znajomym wysłałam wcześniej mailem lub Messengerem.
Jak na razie 211 wyświetleń z YT – szału nie ma 😉
Teraz wszyscy czytają tylko o koronawirusie ?
Chciałam się zapisać na niedzielną wycieczkę i dowiedziałam się, że hm…lepiej nie, bo przecież wróciłam z Włoch.
A ktoś inny zapytał, czy jestem teraz poddana kwarantannie?
Nie chcę bagatelizować problemu, ale trochę poczułam się tak jak wtedy gdy koleżanka bała się usiąść obok mnie, aby się nie zarazić nowotworem.
Nie wiem, może nie mam racji, ale skoro nie mam żadnych objawów przeziębienia?
No gdybym teraz dostała kataru to faktycznie wpadłabym w panikę.
Za dużo tych mieczy teraz wisi nade mną…i uszła energia…
No wiesz, jak w ciągu 2 tygodni nic się nie zmieni (nie będziesz miała objawów), tzn. że nie masz koronawirusa. Pewnie w ogóle raczej nie masz, ale na 100% będzie wiadomo po 2 tygodniach.
Popraw mnie jeśli nie mam racji, ale co innego INFORMACJA i WIEDZA np. co zrobić gdybym zauważyła jakieś objawy, a co innego panika, która nic nie daje.
Codziennie spędzam parę godzin w środkach komunikacji miejskiej i zawsze mogę się czymś zarazić.
Albo może we mnie wjechać pijany kierowca.
Całe Włochy nie zostały od razu zalane epidemią… nie dajmy się zwariować. ALe że ludzie się boją, też nie ma się co im dziwić.
Nie całe. Północne.
Dobranoc, Wyspo! Snów bezwirusowych!
Dobranoc Tetryku!
Obyśmy obudzili się w kraju bez wirusów, bez PiS-u i w takim co nie zabrakło wódki!
Spokojnej. I popieram przedmówczynię!
Dobranoc!
Waligórski jak zawsze bystry i dowcipny, a życzenia Maczka – oby się spełniło, jesli nie w realu, to choć we śnie
Witajcie!
Każdy piątek ma jedną, strukturalną a więc nieusuwalną wadę. Jest nią poniedziałek…
Dzień dobry. Chciałem uprzejmie zaanonsować, że w weekend mamy gości, więc moja obecność na Wyspie będzie ograniczona. Jest jeden plus, komentarzy będzie nieco wolniej przybywać
Poza tym za oknem oślepiające słońce.
Dzień dobry





Dzień wolny od pracy, czyli jak zwykle sama nie wiem w co najpierw ręce włożyć
Ale ptaszki już nakarmione
Może czas na moje śniadanko?
Potem się zastanowię od czego zacząć
Miłego piąteczku Wyspo!!!
Smacznego!
Smacznego i miłego „piątkowania”!
A dziękuję


Już po śniadaniu
Swój chlebek, swoja polędwica, swój szczypior i tylko jajka i majonez ze sklepu
Dobrze , że podkreśliłaś „jajka i majonez ze sklepu ” bo w Stolicy , na bazarach sprzedają : jaka od CHŁOPA . Takie są napisy na stoisku .
Najlepiej ręce włożyć do kieszeni…Ale w czasach słusznie minionych na egzaminie z matematyki doszło do pewnego zdarzenia . Egzaminator zdenerwował się widząc jak egzaminowany pomaga sobie w obliczeniach palcami i polecił aby natychmiast włożył ręce do kieszeni . Kiedy polecenie zostało spełnione zadał pytanie : Jaka będzie suma , kiedy dodamy do siebie dwie piątki ? Pytany trochę się skręcał przy liczeniu , aż wreszcie wydukał :jedenaście ! Zatem jak widać , kieszenie na coś sie przydały …Dzień dobry 🙂
No cóż, Maksiu… nie mam dodatkowego palca i nie mam dziur w kieszeniach, więc po co mam tam wkładać ręce

Lepiej zabrać się za robotę i nie szukać, czego nie znajdę…
Miralko 🙂 To nie było skierowane do Ciebie tylko historyczna propozycja w co można ręce włożyć . Pozdrowionka .
Ależ Maksiu! Odpowiedziałam Ci nie ze złością, ale żartobliwie


Widocznie nie dość żartobliwie
Buziaki dla Ciebie ślę
Szykowałam sobie śniadanko, gdy zauważyłam pustkę na karmnikach. Od razu popatrzyłam na drzewo sąsiadów – a jakże! Był! Schował się między konarami i gdyby nie jaśniejszy brzuch, na pewno bym go nie zauważyła.
Z jednej strony szkoda mi moich maluchów oddawać na pożarcie, ale z drugiej strony, krogulec też musi coś jeść, żeby przeżyć
Pocieszeniem jest to, że zdrowego ptaka tak łatwo nie złapie. Wybierze tylko te, które są słabsze i chore. Dzięki temu „oczyści” stado i te, które przetrwają, dadzą lepsze geny swemu potomstwu 


Krogulec czarnołbisty znowu przyleciał na śniadanko do moich karmników
Ale zawsze żal…
Tym bardziej, że krogulec odziera ofiarę z piór, wcale nie troszcząc się, że złapany wcale martwy nie jest. A takie „darcie na żywca” na pewno do przyjemności nie należy
Dobry wieczór, fajrant i przerwa.
Łoj. Goście ante portas… Dobranoc!
(Uprzejmie poproszę o zastępstwo dobranockowe).
Maczku, cytat jest ze wzruszającej książki o chorym na raka dziesięciolatku „Oskar i Pani Róża” E.E.Schmitta.
Dobry wieczór i dobranoc
Padam jak Dreptak.
Jutro się okaże czy przeżyłam 😉
Wierzę w ciebie! Przeżyjesz! 🙂
Skowroneczku to Ty wybrałaś ten cytat na motto Wyspy?
Też w Ciebie wierzę, bo kto jak nie Ty?
Zmykam spać! Dobranoc!
Myk, myk…Dobranoc Tetryku!
Późne dobry wieczór:)
A. Waligórski jak zawsze – życiowo i dowcipnie:)
U mnie bezalkoholowo, ale i tak czuję się jak na rauszu, ze zmęczenia.
Pozdrawiam zatem i, życząc dobrej nocki, znikam:)
Witaj Leno, pozdrowienia i Dobranoc!
Też już znikam…
Witajcie!
Dzień jakiś taki optymistyczny. Ciekawe, czy mi się utrzyma…
Optymizm nosimy w sobie. Tylko proza życia zbyt często nam w tym przeszkadza.
Albo ?…nieprzespana noc jak mnie teraz.
Optymistycznego weekendu Ukratku Tobie i Wszystkim życzę.
No pewnie. Niech Ci – nic i nikt – nie podniesie ciśnienia. Panie Ukratku
Dzień dobry, SzanPaństwu

Nie leje, nie śnieży, nawet głowy nie chce urywać – wiatr.
Świat jest jakiś piękniejszy mimo przypudrowanej szażyzny
Nikt nie zwraca uwagi, że dziś jest Dzień Łatania Kalendarza? Taki dzień w roku, który przeżyłem dotąd ledwo kilkanaście razy?
Małolat
Spóźnione dzień dobry Wyspo!
Kalendarz łatałam od rana pracując, jakby tygodnia było mało…
A za oknem luty na marzec się przekręca – wszystkie pory roku od słońca po śnieg ze szczególnym naciskiem na szalejący wiatr… humorzasty halny, jak to w górach.
O rany, to już prawie środek nocy 😉
zatem dobranoc
Spokojnych, miłych snów Skowroneczku!
Spokojnej, śródnocny Skowronku!
Dobranoc zatem, Nocna Zmiano! Statecznych snów! 🙂
Wszyscy poszli spać, a Q ma gości, więc na nocną zmianę nie ma co liczyć raczej.
Chyba że Lord W wyjrzy z krzaków?
Statecznie więc powiem DOBRANOC!
Tak jeszcze kuknęłam czy przypadkiem jakaś nocna zmiana się nie pojawiła …
Marcowo więc mówię DOBRANOC WYSPO!
Nocna zmiana sie pojawiła dopiero teraz, bo…. się obudziła z drzemki przed telewizorem, po bardzo towarzyskim dniu z pogodą, że nosa nie wystawić na dwór.

Dzień dobry



I na godzinkę wyskoczyliśmy do Busse Woods… jeziora jeszcze pozamarzane i tylko gdzieniegdzie lód się roztopił 
A u mnie w sobotę była piękna pogoda
W miarę ciepło i słońce całym niebem
Tylko musieliśmy najpierw pojechać na zakupy do rzeźnika (kończy się nam wędlina), a potem trzeba było to wszystko jakoś rozparcelować. Za tydzień wędzenie
Skończyłam dopiero popołudniu. Trzeba było jeszcze posprzątać ten bajzel w kuchni, który zrobiliśmy
Nie wiem dlaczego, ale jakoś padam na dziób


Ale jeść coś trzeba i raz na jakiś czas muszę się poświęcić 

Pewnie to ta wizyta u rzeźnika… otwierają o 7 rano i byliśmy tam w minutę po otwarciu
Co nie dziwi, skoro wyjechaliśmy z domu o 6:30
Nienawidzę zakupów
Miłego niedzielenia się Wyspo!!!
Dzień dobry i zapraszam do tańca na nowym pięterku 😉