Oderwany od stałego lądu Madagaskar przez wiele stuleci pozostawał wyspą bezludną. Dopiero 2 tysiące lat temu zasiedlili ją pierwsi osadnicy, którzy mimo niewielkiej odległości wyspy od brzegów Afryki przybyli jednak z dalekiej Azji, z terenów dzisiejszej Indonezji. Długo później na wyspie osiedlili się Afrykańczycy i Arabowie. Dzisiejszy język malgaski należący do grupy języków indonezyjskich dowodzi o korzeniach mieszkańców wyspy. A ci stanowią afroazjatycką mozaikę złożoną z ponad 20 grup etnicznych mających własny dialekt i odmienne tradycje.
Kwintesencją zwykłego życia jest mora mora, spokojne życie bez pośpiechu, pędu za karierą i presji społeczeństwa. Ludzie, choć w przeważającej części biedni, cieszą się chwilą. Życie nie ucieknie…
Poznajmy się… czyli z wizytą wśród rdzennych mieszkańców środkowego i północnego Madagaskaru.
Wielkie brawa i podziw dla mistrzostwa fotografii portretowej.
Życie bez pośpiechu to chyba coś, co przychodzi nam z trudem (w każdym razie mnie).
Umówmy się, do mistrzów mi daleko – bywa poprawnie. Dokumentalnie, a o to chodzi.
Żółwie tempo lubię, więc wpasowałam się w malgaskie mora mora, podobne do hiszpańskiej mañany z przyjemnością.
Nie umiem robić zdjęć ani nie mam takiego sprzętu, ale potrafię docenić i zauważyć jak trudno jest zrobić dobry portret.
Portret, który coś wyraża, coś mówi o portretowanej osobie. Dlatego jestem pełna podziwu dla powyższych zdjęć, gdyż to znacznie trudniejsze (moim skromnym zdaniem) od uwieczniania piękna przyrody.
Natomiast żółwie tempo to jednak nie mój temperament.
Skoro Malgasze opowiadają Tobie swoje historie, miło mi.
Co do sprzętu natomiast, jest nieistotny – uwierz.
Opowiadają to prawda.
Sprzęt jest istotny, ale oczywiście ważniejsze są umiejętności.
Twoje portrety są świetne, nie owijaj się w skromność!
Swoją drogą – czy te maseczki na twarzach to kosmetyczne, jakby sugerowała analogia z krajanami?
Malgaszki dbają o urodę naturalnie! Maseczki z korzeni tytoniu lub ścieranego drzewa sandałowego chronią przed promieniami UV, rozjaśniają cerę, suszą trądzik, usuwają plamy i oczyszczają skórę. Mają właściwości antyseptyczne i kojące.
Sophie, uważam, że te portrety są znakomite. Uderza mnie ich różnorodność i ” pomieszanie” cech charakterystycznych dla róznych przodków, ( żeby nie powiedzieć – ras ! ).
Już pierwsze zdjęcie pokazuje trzy różne ” modele”. Fascynujące !
Świetnie uchwyciłaś te różnice…
Dziękuję Wiedźminko
Znikam, bo wstaję o nieistniejącej porze, aby „uwieczniać przyrodę”…
Dobrych snów Wyspo!
Dobrych snów Sophie
Mieliśmy, w dwudziestoleciu międzywojennym, ciągoty związane z Madagaskarem : albo kolonia albo miejsce dla polskich Żydów. Malgasze szczęśliwie uniknęli tych pomysłów.
Kiedyś już chyba dyskutowaliśmy o tym na Wyspie.
Dobrze, że Malgasze mogą sobie spokojnie żyć bez polskich pomysłów.
Lampka dla Wyspy już świeci piętro niżej
Lampka jeszcze Sylwestrowa, a ja dziś miałam takiego spóźnionego Sylwestra. Piłam szampana i składałam sobie noworoczne życzenia z tymi, z którymi nie udało mi się w tym roku witać Nowego Roku.
Bo Sylwester jest jak dzida!
Mora, mora to jest coś, czego w pewnym stopniu doświadczam, bo pesel trzyma mnie za ucho
. W pewnym stopniu, bo jak żyć spokojnie w tych wariackich czasach ? 
Mnie też. Ale to jest takie mora mora wymuszane przez Pesel.
Dotyczy ciała, ale nie duszy!
Dlatego codziennie mój organizm walczy ze mną, a ja z nim.
Jutro kolejny dzień walki!
Maczku, czasem warto posłuchać swojego organizmu. To też jest rodzaj radości życia.
Ale organizm mi sugeruje, że mam już zapomnieć o wycieczkach w góry,
a dusza…się rwie.
Zresztą wiesz Wiedźminko ja całe życie musiałam walczyć z moim organizmem!
Ale Ty jesteś na to za młoda
Moja droga ja wiem, że śmiech to zdrowie, ale taki głośny atak śmiechu o północy…
Ja młoda? Ja za młoda?
Nasza błękitna planeta jest taka ciekawa i taka niespokojna.
Ciekawa -to dobrze. Ale mogłoby być trochę spokojniej jednak.
to chyba jest odwieczne marzenie, Maczku. I rzadko się spełnia
Dlatego faktycznie Malgasze, choć biedni są może od nas szczęśliwsi?
Pytanie jak długo jeszcze?
Dobranoc, nocna zmiano!
Dobranoc panie T56!
Dobranoc Ukratku i kolorowych snów, może o żaglach ?
Dzięki wam obu, coś się pewnie przyśni…
Piękna kobieta na żaglówce z sylwestrowym szampanem w dłoni gdzieś w pobliżu Madagaskaru?
Dobranoc Wyspo!
Wcale, wcale nie chce mi się spać. Trochę się obawiam, że jutro budzik wyrzucę przez okno i będę spać dalej.
Ale co zrobić, żeby zasnąć teraz?
Witaj, Zocho:)
Niedawno wróciłam i z nostalgią pomyślałam o „mora mora”. Przydałoby mi się od czasu do czasu takie pognuśnienie:)
Przyłączam się do opinii o zdjęciach – dobry portret broni się sam i tak jest właśnie z tymi zaprezentowanymi przez Ciebie.
Pozdrawiam i życzę dobrej nocki:)
Dzień dobry Leno,
bywając często w Hiszpanii nauczyłam się smakować życia w zwolnionym tempie. Stąd też wstępny plan trzytygodniowej wyprawy na Madę uległ rozciągnięciu do 5. tygodni
Pozdrawiam 🙂
Dzień dobry Wyspiarze, niech sobota toczy się spokojnie, w zwolnionym tempie..

Witam Państwa!
Jestem tutaj rzadkim komentatorem ale i mnie poruszyła jakość zamieszczonych portretów – to trzeba umieć.
Wycieczka na Madagaskar pozostanie moim niespełnionym marzeniem pomimo teoretycznej znajomości tego kraju/wyspy. Wiele gatunków zwierzą endemicznych, co najmniej dwie strefy klimatyczne i ludzie zwyczajnie życzliwi żyjących mora mora.
Z pewnością, kto poznał Madagaskar poznał też niedoszłą historię związaną z Francją, Polską i narodem żydowskim ale ………to nie jest blog polityczny.
Pozdrawiam
Miłym mi jest, że Malgasze sprawili Twój komentarz Piotrze. Malgaską faunę i florę jeszcze pokażę, wszak dobra znajomość wyspy nas Wyspiarzy zobowiązuje.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Jak już Gienia wstanie poproszę herbatę do termosu,bo już wyjeżdżamy z Krakowa.
A Zocha już pewnie po drugiej kawie…
Wschód słońca w ośnieżonych górach był całkiem malowniczy. Patrząc teraz na miejską szarość nie zdecydowałabym się wstać.
Dzień zaczęty kolorowo, więc pora spokojnie wypić trzecią kawę…
No, no, no…Zoska, dalas czadu! Twoje portrety sa rewelacyjne! One mowia! I mowia radosnie! To na pewno wynik mora, mora! Moze jak my bysmy nie latali jak koty z pecherzem, to tez by mozna nam robic portrety radosne?
Bo radość w sobie trzeba umieć cenić… Witaj, Emilko!
Witajcie!
Ośnieżone góry wyświetla mi Windows po starcie… a wokół miejska szarość. Mora mora, powiadasz? Chyba pójdę się zdrzemnąć…
Pozdr z Hali Miziowej.
Dzień dobry 🙂 Fotografią interesuję się od zawsze , ale amatorsko , nie zawodowo . Podobają mi się portreciki bratnich Malgaszek i Malgaszów . Oczywiście , są to obrazy według życzenia Pani Fotograf , ale przecież można je spokojnie oglądać jak w przysłowiowej galerii portretów . Bardzo mi się podoba ten materiał .Zachęcam przy okazji ,do fotografowania żywych obiektów z tzw. zaskoczenia . Można wtedy uchwycić momenty , których w normalnym biegu wydarzeń się nie spodziewamy , a obrazy są warte obejrzenia . Pozdrawiam bratnich Malgaszów
Wybaczcie nieaktywność! Wczoraj nagraliśmy trzy piosenki do kabaretu i siedzę i miksuję nagranie – na razie skończyłem jedną 🙂
Od dziś będę do Ciebie mówić Panie Mikser!
W odpowiedzi możesz usłyszeć: Pani Malakser!!
A ja marzę teraz o
A potem
Padnięta jestem totalnie.

Maczkowa sobota w skrócie:
Korbielów – schronisko na Hali Miziowej -ognisko z kiełbaskami -jestem w domu.
Pogoda piękna, słońce, śnieg, momentami dość ślisko, więc raczki się przydały.
Dokąd dojechaliście?
Dalej nie ogarniam schodków, więc nie wiem do kogo było to pytanie.
Jeśli do mnie -odpowiadam -do Korbielowa i stamtąd szliśmy na Halę Miziową (przez Halę Buczynka) Część szła potem na Pilsko, ja OCZYWIŚCIE nie, bo to i tak było dla mnie za wysoko (1330 m.n.p.m.) i za duże przewyższenia na trasie.
Kiedyś, kiedyś, lat temu parę wyszłam na nogach na Pilsko (we mgle i deszczu).
Schodziliśmy do Sopotni Wielkiej, gdzie oglądaliśmy wodospod o czym zapomniałam napisać w moim skrócie.
Zagadam jak Quackie: fajrant na dzisiaj. Czas na kolację!

Smacznego! Co dobrego jadłeś?
Jak to w sobotę po porannych zakupach: świeży chleb, świeża wędlinka, bunc…
Dobranoc!
Dzień dobry
A było co poczytać 




W końcu i ja dobiłam do Wyspy… szkoda tylko, że minęło mnie jedno pięterko
Portrety są świetne, jak to już inni zauważyli
Nie do końca się jednak zgodzę z opinią Zochy, że nie ma znaczenia jakim sprzętem robi się zdjęcia. To zależy od tego co chcemy obcykać. Przy obiektach stałych (nawet przy portretach), gdzie mamy czas na ustawienia, faktycznie nie jest to ważne. Większość zależy od umiejętności fotografa (co widać na załączonych „obrazkach”), ale już przy zawodach sportowych, ptakach, owadach, czy innych szybko zmieniających się sytuacjach, dobry sprzęt to podstawa. Oczywiście umiejętności też są konieczne, bo dobry sprzęt trzeba umieć wykorzystać
Takie jest moje zdanie, chociaż fotografem nie jestem, bardziej pstrykaczem (których się teraz namnożyło, bo nie tak trudno o sprzęt)
Brawo Zocha!!! Jesteś prawdziwym fotografem
Przyznaję się Miralko do małej prowokacji. Wszak przy obecnej dostępności fotosprzętu wszelakiego … wszyscy są fotografami! Jednak nie od sprzętu zależy co chcemy opowiedzieć. To układamy w głowach, a końcowym efektem jest kadr. Nawet aparat w fonie trzeba umieć wykorzystać (a ma spore możliwości), a foto przyrody, sportowa czy makro, to już inna bajka – tu się zgadzamy, bo nie jesteśmy pstrykaczami
Cieszy, Zocho, że się zgadzamy


Nawiewają w ekspresowym tempie i nie zawsze się je uchwyci. 
Tylko widzisz… na ogół nie mam w głowie pomysłu na opowieść. Pstrykam swoje ptaszki, które wejdą mi w kadr. Nawet nie do końca myślę o tym, czy mam je w swojej kolekcji, czy nie. Czasami jest tak, że wydaje mi się, że mam, a dopiero potem okazuje się, że są tylko bardzo podobne do tych z mojego albumu, a to całkiem nowy dla mnie gatunek
Między innymi dlatego nie mówię o sobie – fotograf. Nie mam zawczasu koncepcji i niczego nie planuję. Po prostu pstrykam co mi się nawinie
Moi znajomi amerykańscy profesjonalni fotografowie, Mark i Hans, gdy robią zdjęcia, to są to jedno lub dwa… oni wiedzą co chcą pokazać. Na naszych wycieczkach pstrykamy po kilkanaście (lub nawet kilkaset), bo i tak część z nich idzie do kosza. Ptaszki nie chcą siedzieć i czekać aż je opstrykamy
Ależ Twoim pomysłem są ptaszki! I to jest Twoja opowieść 🙂
Ptaszki zaczęłam pstrykać, bo tak łatwiej określić gatunek. Sama wiesz, ile można zapamiętać, gdy się na nie tylko patrzy. Trudno zauważyć rozmaite szczególiki, a często one są bardzo ważne. Moje zdjęcia są przede wszystkim dokumentacyjne. Tylko czasami uda się coś ciekawego i niespotykanego uchwycić.
O ptakach to ja mogę godzinami…
No właśnie …godzinami…dawno nie było Twoich ptaszków na Wyspie.
A tak Skowroneczkowi dla informacji… kapusta (nawet bez kwaśnych jabłek) wyszła znakomicie
Co potwierdziła siostra mojego męża i nasz bardzo dobry kumpel. Małżonek zawiózł im dziś po trochę na spróbowanie 

Zbrzydnie nam minuta osiem.
a nie „kwaszona”…
Jestem zdumiona, bo co prawda słyszałam jak to się robi, ale sama nigdy tego nie robiłam
Mąż już wykoncepił, że musimy kupić jeszcze jeden duży słój i kisić kapustę na zmianę… to w jednym, to w drugim słoju, żeby stale ją mieć. Staram się hamować te zapędy, bo przecież nie będziemy jedli samej kapuchy
Na pewno jest lepsza niż ta w sklepie. Oni często dodają octu, żeby zakwasić. A co kiszona w tradycyjny sposób, to kiszona…
U mnie w piątek śniegu popadało i nawet sporo… dziś (w sobotę) zaczął się topić, ale na wieczór przyszedł zimny wicher i powstrzymał topnienie… co będzie w niedzielę – nie wiem. Według prognoz ma być trochę mroźno (-5C), ale jak na prawdę będzie? Kto wie…
W czwartek, skoro świt, jak zwykle wyszłam na dymka


Nie lubię wiewiórek, ale myśl o umierających maluchach, jest nie do pokonania
Żeby odciążyć karmniki i żeby wiewióry na nie nie skakały, powiesiłam „orzechowy wałek” na płocie i sypię im arachidy, żeby się najadły i nie ruszały karmników. A tu pojawił się nowy „stołówkowicz”… tego się nie spodziewałam
Mam tylko nadzieję, że pozostanie na zewnątrz i do domu pchał się nie będzie… 
Tuż przy moich nogach (jakie pół metra od nich) przebiegł szczur… „nurknął” pod bramką i tyle go widziałam. Nawet nie zdążyłam się zdziwić (nie mówiąc o wystraszeniu)
W piątek wieczorem pojawił się znowu. Mąż mnie zawołał, bo zobaczył go przez kuchenne okno. Buszował pod śniegiem i wyszukiwał ziarenka spod karmnika (szczur nie mąż)… Był jakiś dziwny… nie taki jakie widziałam w Polsce. Do tej pory nie wiem jaki to gatunek. Chciałam zrobić mu zdjęcie, żeby móc odszukać w internecie co to jest, ale uciekł. Rano, po śladach widziałam, że wrócił. Wiem, że to jedzonko go ściąga, ale przecież nie mogę przestać karmić ptaków. Szczególnie teraz, gdy śnieżna pokrywa przykryła wszystko. Całe tabuny ptaków walą na moje karmniki… czyż mogę je zawieść, nawet ze względu na szczura?
Mąż już przestał łapać wiewiórki. Mogą mieć małe, a to byłoby straszne, gdyby maleństwa umierały z głodu, bo złowił ich matkę
A tak w ogóle, to po rozmowie z Wendy, czuję się trochę dziwnie


Ona nie rozumie naszych oporów co do łapania wiewiórek w okresie lęgowym. Według niej, to dobrze, gdy całe gniazdo tych szkodników sczeźnie… zawsze będzie ich mniej. Śmierć z głodu jej nie wzrusza. To są szkodniki i każdy sposób ich likwidacji jest dobry… my jednak mamy opory… śmierć głodowa wydaje mi się straszna… nawet jeśli chodzi o szkodniki… a może to ona ma rację?
Nie wiem… ale wydaje mi się, że mimo wszystko to my mamy rację. Można walczyć ze szkodnikami, nie będąc człowiekiem bez serca… a może się mylę?
Masz bardzo dobre serducho Miralko. I oby wszyscy ludzie byli tacy.
Najlepiej byłoby nie ingerować w przyrodę, ale jest to zupełnie niewykonalne.
Nie przestaniesz przecież dokarmiać ptaków, ani …nie zaprosisz szczura do domu.
Nie wiem, Makóweczko, na ile to moje serducho jest dobre. Może tylko tak się wydaje, bo nie jest wystawione na żadną próbę?
Jeden duży, drugi mały… chyba matka z dzieckiem. Mąż się złości, że jak się zadomowią u nas, to się ich nie pozbędziemy. Na pewno ma rację… i co mam zrobić? 
I niestety masz rację. Nie da się zupełnie nie ingerować w przyrodę. Szczególnie w przydomowych ogródkach…
A szczury są już dwa
Ja jednak wybrałabym EGOISTYCZNIE dobre serducho dla własnego domu i rodziny, a nie dla szczura. Ale ja przecież wrednota jestem.
Chociaż kocham zwierzęta i przyrodę to jednak w Stróży wysypujemy trutkę na myszy.
Miłej niedzieli wszystkim życzę

I udaję się na zasłużony odpoczynek
Witam i też życzę miłej niedzieli!
Witajcie!
Nie wiem, jak z powietrzem. Jeszcze oddycham…
Strachy na Lachy… z ostrzeżeń IMiGW o silnych opadach śniegu na południu została… kałuża ;). Częstotliwość opadu jednego płatka na metr sześcienny nie da przewidywanej pokrywy 20 dm w ciągu doby.
Niemniej niedziela w tempie mora mora to także przyjemność.
dobry wieczór !
Rozkoszne wnuczęta mnie opuściły i mam chwilę oddechu 
Witaj Wiedzminko, miło Cię widzieć.

Jakoś mam kłopot z czasem – ciągle
mi ucieka !
Bo zawsze jest coś, ktoś.
Ty masz- wnuki, ja mamę, która jest prawie jak dziecko.
Z tą różnicą, że wnuki to radość, a mama tylko smutek i bezsilność. Właśnie wracam od niej.
Bo to jest okrutne. Gdybyż to można było zgasnąć jak płomyk świecy, bez udręki, jakże niezasłużonej.
Szczęściarzom się to udaje…
Nie będę rozwijać tego wątku. Jest on dla mnie zbyt trudny, zbyt bolesny, a nie mam prawa psuć innym humoru.
Przepraszam, że w ogóle o tym wspomniałam.
To świetna pora na mora mora Wiedźminko
Byłoby, Sophie, ale mam jeszcze księgową pracę dla mojego syna do odrobienia, bo jutro płaci się daniny do US.
I dopiero gdy policzę te słupki będzie czas na mora mora
Grudniowe słupki już za mną
Sama je liczysz? Tak czy inaczej gratuluję.Ja te papiery dostaję zazwyczaj na ostatnią chwilę i czasem się odgrażam, że to ostatni raz
Ciekawie rozwinął się wątek – od portretów Malgaszy po portret szczurka, który wygląda jak maskotka

Towarzystwo jest bardzo przyrodnicze ! I dobrze, bo i my jesteśmy częścią przyrody, a nie jej władcami…. choć są i tacy, którzy tak myślą.
Szczęśliwie nie u nas, na Wyspie…
A za mną chodzi przezwisko nadane panu JK przez moją psiapsiółkę, bo mnie nieustająco bawi ten ” Bonaparstek”.
Śmiejmy się więc. To dobry sposób na to co nas otacza.
Jaśminka mawiała” uśmiechnij się, bo jutro możesz nie mieć zębów ”
A jak jutro jest już dziś?
No to dobranoc, Wyspo!
Tsara alina!!
Dobranoc panie Mikser!
Tafandria mandry!
W poczuciu, ze słupki mi się zgadzają wysłuchałam starej piesni Antandrojów i przyznam, ze mi się podoba.
A obrazek przypomina czołówkę wyspy Dnia Poprzedniego i jej bardzo już : dawno nie widzianego twórcę….
Witajcie!
Zobaczymy, co nam ten dzień przyniesie… mnie zaniesie m.in. do Kolorów Demokracji na spotkanie na temat sztucznej inteligencji 🙂
Już w domu, ale jeszcze przed kolacją…
Popracuję do 23 i też będę w domu
Nie ma to jak mieć perspektywy! 🙂
Właśnie przyszłam. Kolacji już jeść nie muszę tak jestem objedzona i opita.
Tetryku, opowiesz jakie perspektywy są przed sztuczną inteligencją i w ogóle jak było…
Tetryk był wcześniej w domu, więc powinnam poczekać aż on opowie jak było w Kolorach, ale…nie przesadzajmy z tym ćwiczeniem cierpliwości.
U mnie było i mądrze i dowcipnie i inteligentnie i trochę politycznie.
Na koniec wzruszająco.
A potem wspaniały poczęstunek na koszt organizatora i rozmowy przy winie.
Dużo śmiechu
i trochę czerwonego wina
-oto co było mi potrzebne!
Dobranoc, Wyspo!
Śpij dobrze panie Mikser!
Proszę Państwa czy Quackie jutro wraca?
Ukołysani do snu… dobranoc Wyspo
Witam:)
Mimo zmęczenia po kolejnej wyczerpującej eskapadzie nie umiałam odmówić sobie przyjemności powiedzenia Wyspiarzom:
miłej nocki:)
Dzień dobry, Leno!
Mam nadzieję, że wypoczęłaś! 🙂
Witajcie!
Po wieczornym spotkaniu z inteligencją sztuczną zaczynam kolejny dzień poszukiwania śladów naturalnej