Już liście zieloną wyzionęły duszę
i pachnie nią teraz ten park,
gorzko, fiołkowo-parmeńsko,
grzybami, dębami i miętą,
oczekując przybycia zakochanych par…
Odurzający to zapach,
właściwy jesiennym fermentom –
ma równocześnie siłę kobiecą
i słodycz męską…
tajemniczo brzmi szelest bezwładu,
uroczy i martwy szmer…
w tej alei,
w tej chwili, rozumiem,
że istnieje Śmierć…
Może i ludzkie serce
pachnie równie jesiennie,
parmeńsko, dębowo,
na cmentarzach
w śmiertelnej swojej poniewierce?
« Na Zaduszki... | Palma de Mallorca. » |
05
lis 2019
Piękny wiersz wybrałaś, Bożenko!
Dobry wieczór

Śliczny wiersz – odurzający zapachem właściwym jesiennym fermentom z siłą kobiecą i męską słodyczą.
I wcale nie brzmi przewrotnie
Dobry wieczór na nowym pięterku, jeszcze-nie-fajrant, ale chyba zaraz przerwa. A kończyć będę po przerwie, równolegle zerkając na Wyspę
No to jestem, przynajmniej jedną nogą.
A wiersz jest obłędny, przede wszystkim dlatego, że odwołuje się do węchu, który jest obok smaku najstarszym i właściwie pod wieloma względami atawistycznym zmysłem, więc wrażenia węchowe są odbierane przez inną część mózgu niż wizja i fonia. I jak się to czyta, to włączają się te inne części, i to wrażenie właśnie stąd.
A ja znów nie na temat (Bożenko wybaczysz?)
Dziś byłam w ” De Revolutionibus”.
Tematem spotkania była odpowiedź na pytanie „czym jest rozumienie?”.
Odpowiedzi na to pytanie starali się udzielić trzej profesorowie ( autorzy książki „Spór o rozumienie”)
Michał Heller – kosmolog, filozof i teolog
Jerzy Stelmach -prawnik i filozof.
Bartosz Brożek -filozof, prawnik, kognitywista.
Rozmowa była ciekawa, momentami bardzo dowcipna.
Niby takie proste pytanie -czym jest rozumienie? No właśnie -czym Waszym zdaniem?
Rozumienie jest modelowaniem w umyśle stanów, rzeczy i abstrakcyjnych pojęć (o ile to możliwe), które umożliwia ich przekształcanie i stawianie na ich temat hipotez, których można dowieść na gruncie samego umysłu (jeżeli nie, trzeba przeprowadzić empiryczne doświadczenie poza umysłem). Tak bym to widział na pierwszy rzut myśli.
A kognitywiści to są mądrzy ludzie, kto wie, czy nie najpotrzebniejsi w naszych czasach, kiedy właściwie z każdej strony umysł może zostać oszukany! W sensie takim, że potrafią odpowiedzieć, dlaczego myśli się w jakiś sposób, a więc rozpoznać manipulację na różnych poziomach.
Dziękuję Q !
Pozwoliłam sobie odbiec od tematu wiersza i podzielić się informacją o tym spotkaniu. Jestem pewna, że byłbyś nim zachwycony, bo panowie profesorowie prowadzili bardzo ciekawą dyskusję. Mówili mądrze, ale jednak w taki sposób, że nawet zwykła Makówka rozumiała co mają na myśli.
Kognitywiści to bardzo mądrzy ludzie, w każdym razie Bartosz Brożek -na pewno.
Miałem do czynienia z jednym z nich w Warszawie, na branżowym wyjeździe pod koniec września, i mogę tylko potwierdzić.
Wszyscy trzej panowie biorący udział w spotkaniu to mądrzy i wszechstronni naukowcy. Dlatego z wielką przyjemnością słuchałam jak wymieniają się poglądami przerywając je inteligentnymi anegdotkami.
Czym innym jest rozumienie w matematyce, a czym innym w sztuce -to taki jeden przykład „sporu” między panami.
Coś mnie dzisiaj ciągnie do spania… Chyba jeszcze za wcześnie na lampkę, czy ktoś może ją zapalić?

Ja też za długo nie posiedzę, już kończę zaległości, ale po 23:00 mogę zapalić.
Tetryku, śpij dobrze i niech Ci się przyśni park oczekujący przybycia zakochanych par…
Panie Q dziękuję za ciekawą rozmowę.
Skoro lampka powiem grzecznie
Spokojnej. I ja zmykam!
Witajcie!
Stulecie się dopiero co zaczęło, będzie jeszcze sporo okazji do bicia rekordów…
Tylko jakich rekordów i w czym, kochany Ukratku

Czy miałeś na myśli, tylko i wyłącznie, zbliżającą się nieuchronnie zimę?
Dzień dobry. Wcale nie zaspałem, ale od rana okazało się być parę pilnych spraw do załatwienia, więc dopiero teraz się witam.
I od razu lecę dalej…
Dzień dobry, czy ja już przeszłam w stan spoczynku

Przecież pracując miałam więcej czasu wolnego! Hmm, a może byłam bardziej zorganizowana?
I nie lubię zapachu jesieni!! Mogę, mogę!
Z przyjemnością poczytałam dialog Pani M z Panem Q, dziękuję SzanPaństwu , po kwiatku się Państwu należy
A tera lecę dalej..
PS Czy mój Szan. małżonek posprzątał taras, w czasie gdy ja stukam w klawiaturę?
TAK – NIE
Dziękuję A/S za kwiatka. Długo się zastanawiałam czy powinnam, czy mogę napisać o tym filozoficznym spotkaniu tak zupełnie nie na temat wpisu.
Panie Q jeszcze raz dziękuję, że tak ładnie podjąłeś rozmowę na ten temat.
Skowronku, ja też nie lubię zapachu jesieni. Wolę wiosny, lata…
Yyy, no przecież po to tu przychodzimy. Tylko czasem nie ma czasu albo człek zmęczony. Ale cieszę się, że tak wyszło.
Ja też, bardzo. Rozmowa z Tobą panie Q to czysta przyjemność.
Wiosna pachnie świeżą trawą i kwitnącymi wiśniami czy jabłoniami, wczesnym latem dominują lipy, a jesień pachnie nostalgią…
Od jakiegoś czasu jesień pachnie dla mnie jesienią życia. Może dlatego wolę zapach wiosny lub lata?
Zapach skoszonej trawy… uffff.. Lubię, bardzo.
Na sianeczku sianie…albo w kopce w środku..eh to były czasy…
Gah. Fajrant i przerwa. A po drodze jeszcze wycieczka na wymianę opon w aucie…
Szanowne Panie Marzycielki
Z siankiem związany jest nie tylko zapach , ale również scenariusz romantycznych przygód . Warto przypomnieć scenkę z filmu Niebo i Piekło , gdzie w przydrożnej kopie siana figlowała młoda dziewczyna z żołnierzem . A na sądzie powszechnym decydującym o skierowaniu grzeszników do Nieba ,lub Piekła, nic nie mówiono o zapachu siana , tylko o marzeniach tych osób . A marzeniem figlarzy była w przyszłości gromadka dzieciaków i to zadecydowało o przepustce do Nieba . Pokrętne jest to wszystko , ale aby zgodnie z powiedzeniem : wilk syty i owca cała , warto do naszych romantycznych spotkań wplatać marzenia akceptowane przez Sądy Niebiańskie (?) 
Ileż to razy spałam w stodole na sianie. Albo na obozach harcerskich na siennikach wypchanych sianem przyniesionym ze wsi.Eh…kiedy to było?
Dobry wieczór:)
A mnie, nieco „na kontrze” do szaleństwa zapachów, przypomniała się nostalgiczna „Litwa jesienna” K. Wierzyńskiego, więc fragmencik:
„Chyba tu razem zeszły się wszystkie jesienie,
Sosny w mgle jak w burzanach stanęły faliście
I za ręce się wzięły gałęzie i liście,
Głogi ostre, czerwone i lśniące derenie.
I jest w bladej przestrzeni i w pustce tej dzikiej
Czarodziejstwo, co nagle dojmuje, zachwyca –
Ile tu duchów błądzi przy świetle księżyca,
Jak tu musi być wiosną, gdy dzwonią słowiki!”
Pozdrawiam:)
Czyli byle do wiosny?
Otóż i jestem, być może z niewielkimi, naturalnymi przerywnikami (bo już nie przerwami).
Dziś byłam w PAU na kolejnym spotkaniu z cyklu „Rozmowy o człowieku”
Na temat „Prawda i kłamstwo w języku ” wypowiadał się prof. Jerzy Bralczyk.
Rozmowa była na tematy poważne, ale i też dawno się tak nie uśmiałam. Prof. Bralczyk to przecież mistrz słowa.
Panie Q myślę, że by Ci się spodobało!
Brzmi zacnie! W sensie tematu i prelegenta.
Nie potrafię tego opowiedzieć. Mogę tylko zasygnalizować parę poruszanych tematów.
Jak dalece język tworzy rzeczywistość, wpływa na nią? Czy też tylko opisuje?
Czy nastąpiła dewaluacja takich słów jak prawda, honor, godność? Czy stało się tak z powodu nadużywania tych słów przez populistów i używania bogoojczyźnianej frazeologii?
Dlaczego słowo prawda nie ma zdrobnień? Podczas gdy jest kłamstwo i kłamstewka.
Dlaczego jest czasownik na mówienie kłamst -kłamanie, a nie ma czasownika na mówienie prawdy?
Dlaczego mówimy gorzka prawda, a nie mówimy słodka prawda?
Oooo. Tworzenie rzeczywistości przez język, to lubię. Chociaż de facto chodzi o przefiltrowanie naszego postrzegania tej rzeczywistości przez nasze wybory i zasoby języka („to, czego nie potrafimy nazwać, nie istnieje” czy jakoś tak).
Profesor Bralczyk upierał się, że zasadniczo język powinien tylko nazywać rzeczywistość.
W kontrze do takiego stwierdzenia było jednak rozmawianie o czymś co stanowi znak dzisiejszych czasów -hejt,fake news …
No powinien, ale jak widać, również ją tworzy.
To trochę tak jak w tym opowiadaniu o Lajkoniku, który zaczął się dowiadywać, czy nad jeziorem nie powstanie ośrodek, no i tak się dowiadywał, dowiadywał, aż ośrodek powstał. A gdyby trzymał język za zębami, to może nie? Albo później?
Otóż to. Dzisiejsze spotkanie z prof. Bralczykiem w PAU przypadkowo stanowiło jakby uzupełnienie wczorajszego w „De Revolutionibus”.
W każdym razie mnie ułożyło się to w całość uzupełnioną potem rozmową na Wyspie.
Dobrej nocy SzanPaństwu
Spokojnych snów A/S !
Spokojnej. A ja tuptam po dobranockę (w międzyczasie mniej więcej pół świata coś ode mnie chciało).
Witajcie!
Może być i schabowy, choć w dzisiejszych, przyjaznych czasach nie jest to świąteczne danie!
Dzień dobry. Budzę się powoli i z trudem. Mam nadzieję, że w końcu się uda.
To co, dzisiaj schabowy zamiast kawusi?
Schabowy panierowany grubo mieloną kawą!
Łeee, nie brzmi apetycznie…
Dzień niech będzie dobry, z schabowym czy na przykład z golonką bez kości
Mam zamiar taką upiec w rękawie z ziemniaczkami. Są chętni?? Uprzedzam! Gotować nie lubię! Golonka sama się będzie piekła. Dla zdrowotności! Trza podnieść LDL 
Z Tobą wszystko i zawsze !
Tak bez kosteczek do obgryzania?
Kosteczki zamawiam ja!
Uwielbiam obgryzać kości i wyjadać szpik!
No to już wiadomo dla czego tygrysy były głodne . Jeśli mają taką konkurencję , to aż dziw , że tylko jeden tygrys wyzionął ducha . Podobno pozostałe 9 sztuk już są najedzone , napojone i wylegują się na sianku w poznańskim ZOO . A wokół sprawy tygrysów , takie zamieszanie , ze jeszcze tylko pan Prezydent nie zabrał w tej sprawie głosu . Trzy osoby aresztowane , z zarzutami znęcania się nad zwierzętami ,a w poznańskim ZOO działa specjalna rządowa komisja , aby dopilnować procedur należnych tygrysom w procesie rehabilitacji . Cholera , jak patrzę na przeciągającego się z lenistwa pana tygrysa w poznańskim ozdrowieńcu , to tak naprawdę mu zazdroszczę , że nie musi budzić się o szóstej rano , aby stanąć w kolejce po numerek do pana doktora od homo-sapiens …
Maxiu, ale jednym z tych tygrysów nie chciałbyś być?
Tak na trochę , na sianku z goloneczką i naleweczką , czemu nie ??
A dzie miejsce na płeć piękną?? Hę?? Że tak dyplomatycznie zapytam
Allu, czyżbyś czułą się tygrysicą?
Jak widać z relacji , to tygrys jest w klatce , a decydentka o losie tygrysa poza klatką i to Ona powinna zdecydować , czy wpadnie na pogawędkę do środka . Jak widać , to Panie decydują o problemie szekspirowskim : Bić czy nie bić ,oto jest pytanie . Tak czy siak , marny jest los tygrysa …
Wszystkie dania pieczone w rękawie są wyjątkowe ,wiem o tym od paru lat :Delicious ale golonki nie próbowałam – może będzie niedługo okazja

Ta odp ,była do ALLY
I wylądowała pode mną

Też lubię z rękawa mięsko bo: soczyste, smaczne i niewymagające podlewania, no i zawsze można coś do rękawa dołożyć, mniam!!
Wcale jeszcze nie fajrant, ale prawie, a na razie zmiana planów i pewne obowiązkowe towarzysko-rodzinne wyjście… Dam znać, jak to wszystko minie, bo robi się istny kocioł.
Nie daj się skotłować panie Q!
Uff! Nareszcie w domu, choć nieco skotłowany!
Czyżbyś Tetryku też został obowiązkowo towarzysko-rodzinnie podpojony i skotłowany?
Ja też już w domu. Podpojona (jakąś grecką wódką), ale nie obowiązkowo i nie rodzinnie.
Towarzysko i z własnej woli. I bez kotłowania.
A w nastroju jakim??
Nie lubię wódki. Ostatnio szklaneczka piwa, z dużą pianką, za mną chodzi. Chodzi, chodzi tylko jej dopaść nie mogę
Też nie lubię wódki. Ale lepiej się przy niej rozmawia i nastrój poprawia (na chwilę).
Nie dałem, ale mnie nieco podpojono.
Jak ja teraz będę pracował?
Quacku, w stanie wskazującym na spożycie, BHP i insze PIP-y, pracy zabraniają! Szef Cię wyleje, obaczysz!
A jak szef też w stanie ? Wskazującym.
To oba dwa – długo nie popracują
Jeszcze pracuję, trochę się odchwyciłem i działam, ale niewiele zostało. To może ja dobranockę jakąś znajdę, potem dokończę prackę i jeszcze tu zajrzę? Tym bardziej, że dzisiaj bez przerwy…
Jak dokonuje się aktu odchwycenia?
Przprszm, że tak to długo trwało, ale miałem kłopot ze znalezieniem źródla.
Wańkowicza lubię (szczególnie „Ziele na kraterze”), więc z przyjemnością poczytałam. Określenie znałam, ale nie znałam źródła.
Jednak ja nie pytałam co znaczy odchwycić się lecz jak się tego dokonuje. Tak szybko.
Tak hm na wszelki wypadek mogłoby się przydać. Brutalne akty typu zimny prysznic pomijam. Takie najbardziej typowe w ogóle nie wymieniam.
Ide se z lekturą pod kordełkę, bo nowa dostawa w drodze, a na tapecie mam „BASIA Szczęśliwą się bywa” autorkami są Beata Nowicka i

Barbara Stuhr.
Pani B.Stuhr opowiada o swoich korzeniach, trudnym dzieciństwie, niełatwych relacjach z matką i wybijaniu się na niezależność.
Polecam
Spokojnej nocki
Ciepłej lektury!
Basię Stuhr miałam okazję spotkać w Unicornie. Zapamiętałam ją jako ciepłą i empatyczną osobę. Tak też mówili o niej ci co chodzili na zajęcia Klubu, który prowadziła. Dzięki własnym trudnym doświadczeniom Stuhrów powstało Stowarzyszenie, które naprawdę bardzo pomagało osobom chorym na raka i ich rodzinom, wiem, bo sama korzystałam. Trudne dzieciństwo ukształtowało osobę wrażliwą i empatyczną?
Zaciekawiła mnie ta książka.
Matka p.Basi, była osobą despotyczną nadużywającą przemocy wobec córek. Ojciec natomiast spokojny, cichy, pracowity i zakochany w swojej żonie. Nigdy nie wstawił się za córkami, od których matka tylko wymagała, nie chwaląc, nie okazując matczynych uczuć. Kary cielesne, za najmniejsze przewinienie (w matki mniemaniu) były na porządku dziennym.
Już jako mała dziewczynka przyrzekła sobie, że nigdy własnego dziecka nie uderzy. Odrzucała postawę matki, myślała o tym, że nie chce i nie będzie taka jak ona i nie da się stłamsić. Wszystko budowała na kontrze, nie wiedziała jaka ma być, ale na pewno nie taka jak matka.
Maciek tylko raz od niej oberwał za znęcanie się nad kanarkiem, któremu urządził, w woreczku foliowym, karuzelę. Doszedł do wniosku, że kanarek w klatce się nudzi, zatem postanowił mu urządzić wesołe miasteczko. Zapakował go do powyższego wywijając nim w kółko. Niestety kanarek nie przeżył.
Wszystkie trzy siostry są ciepłe, subtelne, delikatne. Niesamowite, że na żadnej z nich nie odbiły się cechy surowości i despotyzmu matki.
To tak w wielkim skrócie ze stron, które przeczytałam.
Dzieci często albo powielają wzorce rodziców (dobre lub złe) albo wręcz odwrotnie.
Alla, to bardzo ciekawe co piszesz -napisz coś jeszcze o Basi.
Będę zmykał. Dobranoc!
Skoro tak to i ja…

Dzień dobry

W końcu dotarłam na Wyspę i nawet mogę coś napisać
U mnie zimno… co prawda to jeszcze nie zima i śniegu nie ma (nie wiadomo jak długo), ale temperatury spadają w sposób widoczny

Na ten przykład, dziś w dzień było 20F, czyli mniej więcej 7C na minusie. Niby to jeszcze nie prawdziwy mróz, ale zawsze zimno…
Jak tak dalej pójdzie, to nie wiem kiedy skończymy ten nasz składzik i będę miała bajzel w ogródku do wiosny
A co do gotowania… nie znoszę tego mniej więcej tak samo jak zakupów (łażenia po sklepach). Ale gotuję… i nawet niektórzy mówią, że dobrze
Po tylu latach doświadczeń, trudno gotować źle… 

Golonkę robię na kilka sposobów, ale chyba najlepiej mi smakuje z kapusty. I to kiszonej. Kwas z niej powoduje, że golonka jest miękka i soczysta. Mój małżonek ją uwielbia
U niego mięso musi być bardzo miękkie, wręcz rozłazić się pod zębami. Pewnie dlatego, gdy pieczemy steki, on woli takie na pół surowe. Krwiste…
Dzień dobry

No fakt, przewijania trochę jest, żeby się na wyżyny wznieść
Witajcie!
Udało się nie zaginąć we mgle! I biurko, i Wyspę znalazłem!
Dzień dobry, jaka znowu mgła? Niebo bezchmurne
Witajcie!
Gienia zagubiła się we mgle?
Krzyknę więc na nią -Gieniaaaaaaa!
Dostałam teraz na Messenger taki cytat:
„Jeżeli zobaczysz, że jesteś w dołku, pierwszą rzeczą, którą należy zrobić to przestać kopać„.
Hm…zamyśliła się Makówka…czy przestać kopać wystarczy, aby wyjść z dołka? I jeszcze mieć siły wyciągać innych?
Zapach , nie tylko jesienny jest trudny do określenia i zależy od wrażliwości odbiorcy tego fenomenu . Ale powszechnie jest opiniowany jako przyjemny . Dziwnych rzeczy wokół nas jest wiele , jak np. występowanie ciekawych nazwisk . Oto zestawienie kilku nazwisk polskich sportowców w okresie II RP. : Walasiewiczówna , Napierała , Niedbała . Kopała , Wierzgała , Noji , Szydło , Wlazło . Ne ma to nic wspólnego z jesiennym zapachem , ale jest taką jesienną ciekawostką z dawnych lat … Dzień dobry

Witaj Maksiu!
Żyjemy w ciekawych czasach…
208, poproszę o ruchome schody…
Masz wędkę, nie wołaj o rybę…
Znów coś nie rozumiem.
Mozesz jaśniej panie T?

Nie proś o nowe pięterko, tylko je wystaw…
Przejechałam przez zamglone,zakorkowane miasto i po drodze szukałam wędki i …dalej nie rozumiem.Czy ktoś może mi wytłumaczyć gdzie ta wędka i o co chodzi?
Dzień dobry Makówko
Masz możliwość publikacji (w tym wypadku wędki) więc po cóż szukać kogoś kto coś opublikuje (w tym wypadku ryby). To tylko takie moje małe domniemanie
Dziękuję Lordzie W.
Masz niezwykłą intuicję,ktora 3 minuty po Tobie potwierdził Tetryk.
Nie śmiałam o tym myśleć, gdyż wydawało mi się, że za dużo gadam, publikuję itd.
Wracam teraz od mamy, dziś szczególnie opanowana bezsilnym smutkiem.Jak wrócę chętnie oderwę myśli przeglądając zdjęcia z Majorki.Jak nikt nic lepszego nie wymyśli mogę coś zbudować.
Dobry wieczór. Fajrant i przerwa, aczkolwiek jestem trochę poirytowany, bo niewiele brakowało do skończenia pewnej części, która by mi się przydała (a w sumie nie mnie, ale mniejsza o to). No nic, trudno, dobre i to. Przerwa, przerwa, jako się rzekło.
I po przerwie. To mam tu pisać, czy poczekać na nowe piętro Makówki?
Tu pisać. Makówka buduje, ale dopiero zbiera cegły. I rozmawia ze sobą odnośnie projektu tzn.planu.
Dobra!
Wróciłem do domu, zjadłem nadmuchaną bułkę i za chwilę idę spać
To nie miałeś co dmuchać tylko bułkę?
Kochani, jutro od rana wybywam, będę w niedzielę po południu.
Bez związku z wyjazdem, bez związku z Wyspą, bez związku z robotą i w ogóle wydarzeniami po tej stronie ekranu nastrój mi jakoś klapł, więc dzisiaj zmykam.
Czyżbyś wpadł do tego samego doła co ja panie Q?
Skoro Tetryk napisał, że mam wędkę, a Lord W. tak pięknie niedomyślnej Makówce wytłumaczył o co chodzi nie miałam wyboru -zbudowałam pięterko, na które zapraszam.
Dobrej nocy Wszystkim życzę!