Sióstr Ewy i Danki przedstawiać nie muszę, bo zrobiłam to w PRZEDDZIDZIU .
Wakacje 2018 i 2017 spędzałyśmy we trójkę, co może kiedyś opiszę na Wyspie.
W tym roku tylko w Krakowie i Warszawie byłyśmy razem, a potem (jak już pisałam) trzy bliźniaczki się rozdzieliły.
Ewa nie będąc z nami, zachęcała Dankę i mnie do napisania relacji.
Zrobiła to w mailu, cytując Juan Ponce de León — hiszpańskiego żeglarza, odkrywcę i konkwistadora.
„To tell the tale of the journey is to go on it a second time”
„Kiedy napiszesz opowieść o podróży, to jakbyś przebyła ją jeszcze raz”.
Cytat niech posłuży za motto tej relacji. Tak dla mnie przetłumaczyła to Ewa. A może nasz Mistrz Q napisze swoją wersję tłumaczenia?
Tak więc Danka zachęcona przez siostrę zrobiła relację i wysłała mailem do obu Ew.
Postanowiłam relację skopiować, dodać moje zdjęcia i wspólnie z Danką zaprosić Wyspiarzy na wycieczkę .
Oddaję więc głos Dance:
Alcudia jest położona na północy Majorki, dosłownie na przeciwnym końcu od Palmy.

Nazwa jest dla mnie fascynująca, wiec odświeżyłam wiadomości podane nam przez przewodniczkę. A właśnie – pani przewodniczka, elegancka dama pochodzenia chorwackiego, której ojciec był dyplomatą w Polsce w latach 70-tych.
Najpierw przybyli w te okolice Rzymianie i założyli port Polentia położony strategicznie między dwiema zatokami. Potem była inwazja Maurów – stad nazwa Alcudia. Miejsce na wzgórzu.
Król Jakub Aragoński wypędził Maurów, kupił teren i za jego panowania powstało miasto średniowieczne. To są te stare bramy i mury, na które się wchodzi.



Otaczają cale stare miasto. Jest stad piękny widok na góry Tramuntana i dolinę, egzotycznie, kolory pustynne, kaktusy i palmy.
Data ukończenia murów średniowiecznych 1362 – blisko daty założenia Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Targ w Alkudii jest znany na całą wyspę i odbywa się we wtorki. Właśnie tego dnia byłyśmy tam z naszą wycieczką.


Głównie postanowiłyśmy kupić kubki do herbaty, no i może drobne prezenty. Chciałyśmy utrzymać polski rytuał wieczornej herbaty, a tu okazało się, że w Hiszpanii pije się herbatę tylko w wypadku choroby i przy kolacji nie ma filiżanek ani wody. Pierwszy raz poprosiłam o wodę i kelner popatrzył na mnie ze współczuciem (choroba), ale po dwóch dniach zażądał opłaty (ponad dwa Euro).
Zaczęłyśmy wiec parzyć rano… I pic wieczorem. To jest silny nałóg!

Z Alkudii pochodzi pyszny likier migdałowy — kupiony w sklepie z pamiątkami — który wybrańcy losu dostali w prezencie.

Po drodze przejeżdża się przez sady migdałowców wiec to product jak najbardziej lokalny.
Z portu Pollenca wsiedliśmy na statek wycieczkowy, który płynął wzdłuż tego wspaniałego skalistego wybrzeża, które ukazało się wpierw starożytnym Rzymianom.


Pobyt na plaży, pływanie w zatoce.

Potem jazda mega serpentynami na Cap Formentor. Ci kierowcy autobusów to prawdziwi akrobaci! Poza tym dzielą drogę z prywatnymi autami i rowerami — nawet w taki upal. Wspinaczka przy 38 C, mój żółty parasol pozwolił mi wyjść na sam szczyt.



Opis Danki, który skopiowałam z maila od niej jest wyróżniony niebieską czcionką.
Obrazkiem wyróżniającym jest herb Alcúdii .
Dobry wieczór. Nazwa jakby od jakichś Al-Cudów, które mogłyby się tam dziać – albo może się kojarzyć z wielkanocną pieśnią kościelną:
„Naród niewierny trwoży się, przestrasza
Nacudio nasza! Alleluja!”
Poza tym wycieczka świetna, budownictwo zupełnie inne niż na lądzie, przynajmniej w Andaluzji. Pewnie Zocha by potrafiła znaleźć więcej materiału porównawczego, ale mnie się się wydaje prostsze i jakby bardziej takie… przewiewne? Ale co się dziwić, tamtejsi mieszkańcy, czy to Arabowie, czy lokalsi, potrafili maksymalnie wykorzystać naturalne możliwości klimatyzacji.
Te koncentryczne wzory na chustach wydają się lokalną specjalnością; co prawda na Sycylii bywają podobne motywy, ale w szczegółach jednak inne.
Ciekawy zwyczaj z herbatą; jak się tak zastanowić, to w Andaluzji piliśmy albo kawę, albo napoje chłodzące, a herbatę tylko na kwaterze, parzoną samemu, zresztą wiezioną z Polski.
Skały i morze dość podobne do reszty Morza Śródziemnego, chociaż pewnie specjalista od botaniki dopatrzyłby się różnic w roślinności.
Al-Kúdia, czyli „na wzgórzu” nazwali miasto Maurowie.
Po wyzwoleniu Majorki spod rządów arabskich miasto nazwano Alcúdia.
Jeśli chodzi o chusty koleżanka Danki Jagoda mówiła, że takie chusty widziała na placu w Warszawie. Jestem nietypową kobietą, która nie lubi chodzić po sklepach, placach itd., więc nie wiem. Te dwa zdjęcia pstryknęłam przechodząc, bo mi się wzór spodobał. Nawet się nie zatrzymałam, aby zapytać o cenę, gdzie zrobione itd. Czas wolny przeznaczony na zakupy na placu wykorzystałyśmy z Danką na wędrowanie okolicznymi uliczkami (tam zrobione zostało zdjęcie Danki siedzącej z parasolką z komentarza autorskiego). Oraz szukanie sklepiku z garnuszkami i pamiątkami.
Jeśli chodzi o budownictwo na Majorce może być o tym w następnych częściach wysp hiszpańskich. Kiedyś. Jak zechcecie.
Ależ tak, zdaję sobie sprawę, że to od Maurów idzie, jak wiele innych nazw. Alkad (czyli burmistrz) i jeszcze parę innych, algebra, alchemia, alkohol, aligator…
Ale najpierw pisownia, a potem brzmienie mi się skojarzyły, jak wyżej.
Nareszcie w domu!
Witamy na lądzie
To mi przypomina, jak kuzyn małżonki, marynarz i pierwszy oficer marynarki handlowej, zszedł kiedyś na ląd po dłuższym czasie w morzu i dostał gwałtownego ataku choroby morskiej(?), bo ta ziemia zupełnie się nie bujała, a błędnik mu się tak przyzwyczaił, że odebrał to jako coś nienormalnego. Czego Mistrzowi Tetrykowi broń Boże nie życzę!
A nie, nie.. choroby morskiej Mistrzowi T nie życzymy, ale bujać (Ukratka/iem) możemy
Najlepiej tak albo? wśród róż na pewnej huśtawce…
Witamy na lądzie, witamy w Krakowie!
Dzień dobry

Fajna relacja, piękne zdjęcia. Zaciekawiła mnie roślinność na murach. Te zwisające zielone to samosiejki czy im ktoś pomógł się usadowić w szczelinach? Superasto ocieplają surowość murów.
Hi,hi.. herbata dla chorych, no to ja jestem chora, bo też ją rzadko pijam
Jak rzadko pijasz to jesteś ZDROWA Skowroneczku! Ja widocznie bardzo chora jestem, bo piję w dniu parę herbat.
W następnej relacji postaram się dać zdjęcia roślinek skoro takie jest życzenie Państwa.
Teraz spojrzałam co tam skleciłam


Nie będę poprawiać!
Teina równie stawia na nogi jak kofeina.
Ja tylko nieśmiało zapytałam o te roślinki, wdzięcznie zwisające z murów, Maczku
Nie poprawiaj A/S, bo jak zmienisz moja odpowiedź straci sens.
Poszukam czy mam jakieś zdjęcia tych roślinek, ale wieczorem jak wrócę do domu, bo teraz znikam, pa, pa…
Jasno już? Jasno, znaczy czas na poranną kawę! Gienia do roboty! Dzisiaj napoje na plaży, w wodzie i na wodzie oraz na skałach i murkach w otoczeniu błękitów! Przysiadamy z kubkami w cieniu lub pod żółtym – milutko ogrzewającym (herbata dla chorych, woda też! )

Bry…

Dzień dobry, dzisiaj jestem też niedospany, o 2:30 w nocy wparowało do sypialni starsze dziecko z żądaniem hasła do zapasowego WiFi (czasami zdarzają mu się takie siupy).
Więc – kawa, jak najbardziej!
Witajcie!
Prawie się wyspałem i powoli rozpakowuję się, opieram, ściągam zdjęcia itp.
Pięterko bardzo fajne, w moich aktualnych klimatach 🙂
Też mnie zastanowiły te strzępki rozwieszone nad Danką i Makówką
Strzępki powiadasz Tetryku? Taż to dekoracja na nasze przywitanie!Jak mogłeś się nie domyślić!

Bardzo fajna, prosta, a niebanalna dekoracja, przy okazji dająca namiastkę cienia.
Też mi się spodobała i dlatego Wam pokazałam.
Kochani bawcie się dobrze,pytania zadajcie, zamówienia składajcie.
Na pytania odpowiem jak wrócę do domu wieczorem.Zamowienia będą realizowane na następnych pieterkach.Budownictwo i roślinki zostały zapisane.Cos jeszcze?
Ten autobus tak trzęsie,że pisać się nie da.Pa…
Pytania zadajcie , zamówienia składajcie , a Makóweczko żyjemy w systemie gospodarki rynkowej , a Ty ani piśniesz, ile będzie to kosztowało . W życiu nie ma nic za darmo , przykładem jest wypowiedz pani Kempy w Brukseli , że przeżyła komisarzy sowieckich i przeżyje Timmermansa . Jak ona to policzyła ? Oto jest pytanie .
Jakże gładko i zgrabnie przeszła pani Kempa do porządku dziennego nad faktem, że komisarze sowieccy mieli zgoła inne argumenty niż p. Timmermans?! Normalnie wystawić ją w łgarstwie figurowym, bo na łyżwiarstwo już nie ma szans!
Ciekawe czy znajdzie się odważny i zapyta : Pani Kempo , konkretnie , co złego uczynił pani sowiecki komisarz ??
Pani Kempa chce się uwiarygodnić, bo jej syn startuje w Wyborach do Sejmu z listy PiS ,jest po studiach i co ważne po rozmowie z prezesem !!!
Maksiu dla Was za wirtualnego kwiatka wszystko co sobie życzycie.
O Kempie pisać nie będę,bo nie chcę sobie psuć humoru.
Wczoraj byłam wyłączona z szarej rzeczywistości zajęta miłym spędzaniem czasu.
Dziś w necie odsłuchałam wypowiedź pani K. i odpowiedź Timmermansa. Czy sobie popsułam humor? Zwyczajnie jest mi wstyd, że takie osoby reprezentują moją Ojczyznę.
A teraz już przerwa po fajrancie. Całkiem udany zawodowo dzień.
Witaj, Makówko.
Jak się spodziewałam – ciekawa opowieść zilustrowana interesującymi zdjęciami.
Zawsze mówiłam, że nie ma to jak „wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc”:)
Alcudia to bardzo urokliwe miejsce, choć zdecydowanie wolę je po sezonie. Nie tylko z powodu niższych temperatur:)
Oczywiście – jak każdy pewnie – jestem pod urokiem starego miasta, a szczególnie – wędrówek wzdłuż wiekowych murów i wciąż zmieniającej się z tej perspektywy panoramy miasteczka:)
Miałam też okazję zawitać do Puerto de Alcudia – żeglarskiej enklawy, i popływać jachtem. Żeglowanie to jedna z moich pasji, ale, jako ta wychowana nad jeziorami, niezmiennie i bez nadziei na zreformowanie, po każdym morskim rejsie stwierdzam, że zdecydowanie wolę mniejsze akweny:)
Będąc na Cap de Formentor, miałam przyjemność przewędrowania kamiennymi schodami na Mirador Es Colomer. Na szczęście upał nie był wtedy aż tak dotkliwy, więc można było skupić się na podziwianiu widoków bez ciągłego ocierania zalanych potem oczu:)
I jeszcze – trochę po macoszemu potraktowany przez Ciebie El Mercado de Alcudia:)
Ja bardzo lubię zwiedzać miejscowe targi. Przeważnie przywożę z nich egzotyczne przyprawy, orzechy i właśnie tkaniny. Kiedy trafię między stragany z takim „materialnym” dobrodziejstwem, trudno mnie stamtąd odciągnąć:) Dobrzy znajomi wiedzą o tym moim bziku, więc znoszą to w miarę cierpliwie (przy kawie i ciachu w tarasowym chłodku jakiejś pobliskiej kafeterejki):)
A na koniec chcę o coś spytać – nic nie wspominacie o (średnio) uroczo nachalnych górskich kozach. Czyżby udało się Wam ich nie spotkać:)?
Wiem, że niemożliwie długi komentarz, ale trzeba było nie zachęcać:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Dziękuję za długi i bardzo ciekawy komentarz będący uzupełnieniem mojego wpisu.
Cóż jak już pisałam na Majorce byłam z BP TUI. W ramach pobytu stacjonarnego wykupiłam jedynie 3 wycieczki fakultatywne.
A na takich wycieczkach jest się ograniczonym czasem i trzeba iść tam gdzie przewodnik.
Dlatego też nie miałam okazji spotkać kozic, gdyż nie miałam czasu na dłuższe wędrowanie po górach.
Pozdrawiam i zasyłam buziaki.
Padam na dziób życząc wszystkim – spokojnej
Spokojnej również!
No to ja po przerwie. Czyli pewnie za chwilę dobranoc.
Spokojnej i dobrej nocy spać idącym.Mnie jeszcze trochę czasu zajmie zanim do domu dotrę.
Dawno nie było makówczyne nie na temat.
Po Dobranocce, po lampce i po północy.
Wpis kolegi z naszego Stowarzyszenia -ubawił mnie, więc się z Wami podzielę:
Zawsze na Wschodzie jest inaczej jak na Zachodzie…?
A wszystko Panie przez to, jak dowodził mi pewien gość, że na Wschodzie słonce wstaje i zanim ludzie zabiorą się do roboty, to już jest popołudnie a słońce jest na zachodzie, a tam Panie, ludzie już rozbudzone, przygotowane stoją i tylko czekają, no to mądrzejsze są i robotne bardziej. Wszystko przez to słońce.
A oto jeden z komentarzy pod tym wpisem
Jak powiedział kiedyś Mrożek: Polska to kraj, który leży na wschód od Zachodu i na zachód od Wschodu.
Południowy zachód ma nieziemskiego lenia! I nie wie czy się zabrać w południe do pracy czy czekać na zachód słońca
Czekaj na zachód słońca, co się będziesz męczyć w południe?
Dzień dobry, pogodny, chociaż chłodny.
Chmurne dzień dobry bardzo
Po wczorajszej harówce mam potwornego lenia, a to już przecież piątek. No i czego ten czas tak zapiernicza?
Panie Ukratku, czyżby Szan.Małżonka rewolucji w mieszkaniu pod Pańską nieobecność dokonała, że Pan musiałeś się odnaleźć


No zara bez łeb oberwę
Jednak idę się ubrać
Alla!
Chyba sobie grabisz troszeczkę!
A ja pękam ze śmiechu, bo sobie wyobraziłam biednego, malutkiego Ukratka jak się odnajduje we własnym mieszkaniu. Chodzi po salonach i woła „a kuku! Ukratku gdzie jesteś?”
Witajcie!
Byłem na placu, zrobiłem zakupy, udało mi się zjeść śniadanie i ponownie odnaleźć komputer, i doczytać się, że jesteśmy w jednym nastroju z Allą — to się nazywa współczucie!!!
Dzień dobry


Opowieść ciekawa (chociaż skopiowana)
Brawo Makóweczko
W imieniu Danki (i moim) -dziękuję Miralko!
Dzień dobry, fajrant. A przerwa pewnie jakoś za dłuższą? chwilę.
Do popotem więc,bo ja już docieram na spotkanie.Spozniona,bo od mamy wyjść nie mogłam
Przerwa.
I przerwa w przerwie. Ale pewnie za chwilę dalszy ciąg. Przerwy.
Spotkanie się skończyło.Optymizmu nie było ani przez chwilę.
Ja już w domu. Jednak chcąc być ścisłym do mojego dalej daleko…
Leniuchowałam rankiem, niestety później to już nie i dlatego życzę SzanPaństwu miłego wieczoru i spokojnej nocki

PS Ktoś mi zakorbił trzy godziny z dzisiejszego dnia
Wzajemnie Skowroneczku!
Do kradzieży się nie przyznaję, też się dziś wyrobić nie mogłam.
Buźka!
Dobranoc!
Witajcie!
Dziś ja nadaję z autobusu. Czas coraz gorętszy, trzeba się włączać w knucie…
Jeśli to samo knucie mamy Tetryku na myśli moja GL umówiła się na poniedziałek. Planujemy intensywne knucie, bo czasu mało.
Cóż wczorajsze spotkanie z jednej strony nie podbudowało wiary w zwycięstwo, a z drugiej zmobilizowało, że (co wiedzieliśmy) stawka jest wysoka.
A propos knucia tak mi się skojarzyło:
Hej szable w dłoń! Łuki w juki, a lupy wziąć w troki
Hajda na koń! Hajda na koń! Okażemy się godni epoki, ach epoki
Ruszamy w bój, aby (******) uwolnić od zbója
(*****) zbój, okrutny zbój, nie zwycięży nas nigdy tralala
Pod * wstawiłam w myślach dwa wyrazy na P, ale każdy może wstawić co mu pasuje.
Witam!
Dzień dobry. Spałem długo, z przerwami, mimo to udanie.
Ale sen to miałem obłędny – najpierw zamknięto ruch w (tam, gdzie byłem), bo przejeżdżali jacyś kolarze, w tym dwóch rowerami, między którymi rozpięto olbrzymi wyświetlacz, na którym jak na pasku w TV przesuwała się informacja, że to jedzie reprezentacja Indii w kolarstwie, potem musieliśmy chwilę odpocząć w jakimś domku, który wyglądał jak plebania, aczkolwiek pełno tam było rozgadanych starszych pań, rozmawiających o kwiatach na ołtarzu i takich tam, potem wyszedłem na balkon, skąd był widok jak z balkonu Rodziców w Kielcach (ale Rodzice mieszkają na II piętrze bloku, nie w domku, a już na pewno nie na plebanii), po czym gdzieś daleko rozbił się najpierw samolot, a potem prom kosmiczny.
Ktoś ma jakiś komentarz w tej sprawie?
Teraz już wiem skąd czerpiesz pomysły do swoich opowiadań -pamiętasz swoje sny!
No, na pewno wyobraźnia ma tu coś do powiedzenia, ale nie przypominam sobie, żebym tak bezpośrednio czy pośrednio napisał opowiadanie na podstawie snu.
Dzieciarnia mnie wyciąga do kina, odezwę się po powrocie…
Ja już w Stróży.Zakupy zrobione na dwa dni i wtedy taki dialog:
„Mama zapomniałem kluczy podaj swoje!”
„Akurat dziś wyjątkowo też zapomniałam”.
I co? Stoicie pod drzwiami do tej pory?
„jak dobrze mieć sąsiada”…takiego miejscowego, który na wszelki wypadek ma klucze od chatki.
Opowiedz jaki film jak wrócisz panie Q. I jakie wrażenia.
Cały dzień na nogach, rozdawałem ulotki pod namiotem. Obiad zjedzony i chyba muszę się chwilę zdrzemnąć…
Opowiesz co Ci się śniło Ukratku?
Nic się nie śniło, nadal się wypaduje…
Żadnej rozweselającej historyjki nam nie opowiesz?

Takiej na przekór jesieni za oknem…
Co taka cisza? Tetryk śpi, Quackie w kinie,a reszta?
mokro,zimno itd
A tu deszcz pada i
177 komentarzy.
Ukratek wyspany rozpoczął nocne życie skoro jeszcze jakby na urlopie czy też zbuduje nowe pięterko,aby naszą ciekawość zaspokoić?
Jestem po kinie i obowiązkowej przerwie na kawę i wuzetkę (bijemy się o „Złotą patelnię”). Zaraz lecę po dobranockę.
A film? Tytuł, wrażenia?
Druga część „To” wg Stephena Kinga. To znaczy twórcy postąpili podobnie jak poprzednio, w latach 80′ – podzielili fabułę opasłej (w moim wydaniu trochę ponad 1200 str) powieści na dwa filmy, ten był drugi. Parę pobocznych wątków wycięli, trochę mniej wstawili. Całość, powiedziałbym, satysfakcjonująca, przede wszystkim dlatego, że nikt się nie silił na oddanie ezoterycznych czy też metafizycznych elementów z powieści. To jest uczciwy amerykański horror i nawet kiedy odjeżdża w jakieś obce wymiary, to marginalnie. Wbrew niechętnym raczej recenzjom, uważam, że warto iść. A to, co zarzucają – że za dużo amerykańskiej rzeczywistości – to dla mnie plus, bo King (a za nim reżyser) właśnie z tej rzeczywistości wyciąga elementy najstraszniejsze. Innymi słowy – nie to najstraszniejsze, co straszne, a to, co się kryje w rzeczach zwykłych. Oraz autor powieści (czyli sam King) w tzw. cameo, czyli rólce kogoś kompletnie nieistotnego, granej przez kogoś znanego, w tym przypadku całkiem smacznej.
Dziękuję za recenzję panie Q,ale horror to nie jest coś co makówki lubią najbardziej.
Otóż ja też raczej omijam, ale dla tego filmu zrobiłem wyjątek, bo uważam, że ta powieść jest dziełem wśród horrorów wybitnym – więc warto sprawdzić, co tam w adaptacji pokazali.
Dobranoc Państwu!
Spokojnej – i dla mnie też, bo zmykam 🙂
To i ja zmykam …
Zimno,mokro, oprócz Bożeny wszyscy śpią i dalej nie ma nowego pięterka!
Witajcie!
Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś! Dobrze, że o rannych łosiach nic nie słychać…
Dzień dobry. Do popołudnia raczej jestem i pobędę. Dzisiaj bez snów, tzn. coś tam mi się śniło, ale nie pamiętam kompletnie nic.
O!Mistrzowie się zjawili!
A Skowroneczek gdzie? Znów ma gości?
A ajw pojawia się i znika…
U mnie natomiast pojawiło się słońce, żeby zaraz zniknąć za chmurami.
Nad morzem zachmurzenie. A na Wyspie niedzielne leniuchowanie widocznie 🙂
Zapraszam na krótką relację z tegorocznego urlopu.
Dzięki, że wytrwałaś, Makówko!
A miałam jakieś inne wyjście?
Fajne miejsca , Makówko i fajnie, że o nim piszesz 🙂
Dziękuję ajw!

Tetryk wrócił, a gdzież ta nasza kochana Wiedźminka???
Też się zastanawiam,ale nie śmiem dopytywać.