Na deser zostawiłam sobie powód, dla którego pojechaliśmy do Starved Rock – bieliki amerykańskie. Co roku przylatują ich całe chmary nad Illinois River. Mieliśmy nadzieję na dobre zdjęcia tych jakże majestatycznych i wielkich drapieżników. Niestety… nie było ich tak wiele jak w ubiegłych latach. Poza tym większość siedziała na Plum Island na drzewach i trudno było zrobić im porządne zdjęcie. Nasze obiektywy są za słabe…
… bo to zdjęcie bielika trudno uznać za dobre…
Na niebie pojawił się młody…
Wyglądało jakby gonił innego młodego…
Rozgorzała powietrzna walka…
Za moment sami nie wiedzieliśmy który jest który…
Całe szczęście po tych “przepychankach” każdy poleciał w swoją stronę…
Młode bieliki są brązowe z białymi plamkami na skrzydłach. W wieku 4,5-5 lat tracą białe piórka spod skrzydeł, a bieleją im głowy i ogony. Dopiero wtedy osiągają dojrzałość płciową. “Napastnik” dopiero zmieniał barwy na “dorosłe”, więc nie tak trudno określić jego wiek. “Napadnięty” nie miał więcej niż 4 lata. Był brązowy…
Do Matthiessen chciałam pojechać ze względu na wodospad. Ptaków tam praktycznie nie ma, a przynajmniej są rzadkością. I nawet nie bardzo wiem dlaczego? Przecież jest las i woda…
Na parkingu spotkaliśmy dzięciura krasnogłowego. W zasadzie nie mamy jego porządnego zdjęcia. Ucieka od ludzi dość szybko i chowa się albo w gałęziach, albo za pniem drzewa.
Tu też tylko kawałek widać… dobrze, że chociaż taki…
Nie obeszliśmy tym razem kanionu. Poszliśmy od razu do mniejszego wodospadu. Trochę się zawiodłam… Niagara zamarzła, a to małe nie?
Czy już zdążyło odmarznąć? Sople wisiały…
Ale woda przelewała się szerokim strumieniem.
Obeszliśmy wodospad dokoła, a nawet ryzykując życie obcykaliśmy go z góry…
Zdjęcia robiliśmy z mostu nad wodospadem. Barierka niska, a cały mostek oblodzony… pośliznąć się i spaść wcale nie byłoby trudno.
To właśnie ten mostek. Udeptany śnieg tworzył śliską skorupę…
Próbowaliśmy zejść na dół, ale rwąca rzeka jakoś nie zachęcała do skoków po kamiennych słupkach. Nie wiedzieliśmy, czy nie są za bardzo oblodzone i śliskie.
A i tak byśmy do wodospadu dołem nie doszli…
Do dużego wodospadu się nie pchaliśmy. Kilometrowe schody zniechęcały do marszu, a udeptane ścieżki, pokryte lodem, nie pozwoliłyby nam wrócić do łagodnego wejścia nad kanion.
Wybierzemy się jeszcze raz, jak żółwie się obudzą, a do Starved Rock przylecą stada pelikanów, które co roku tu gniazdują…
Zapraszam na drugą część wycieczki
Dodam jeszcze, że Plum Island (Śliwkowa Wyspa) od Starved Rock oddziela odnoga Illinois River. Nie mam miarki w oku, ale to spory kawałek. Łódką pewnie dałoby się popłynąć, ale kto by wyruszył w podróż między krami
Czy byliście tam w tym samym czasie, kiedy Niagara zamarzała, czy jednak później?
Gdy już śnieg zniknie, pewno spacery tam będą przyjemniejsze.
Oczywiście, że później. W czasie tych „syberyjskich mrozów” na pewno wodospad był zamarznięty. Ale kto przy -40C będzie szwendał się po kanionach?
Nie zdążyłam dobrze nacieszyć oczu tamtymi ptaszkami, a Ty już nowe pokazujesz?
Faktycznie pomysł podzielenia pięterka na pół jest dobry, zawsze do poprzedniego można wrócić.
I znowu piękne zdjęcia, a do tego jakieś omal horrory nam fundujesz!
A to mrożące krew w żyłach walki ptaków, a to znów Wasze wędrówki z narażeniem życia omalże.
Cudne pięterko -gratuluję zdjęć i opowieści!
Za gratulacje dziękuję



Aż przeczytałam jeszcze raz… gdzie ten horror
I chyba chodzi Ci o ten oblodzony mostek… mogło być niebezpiecznie, ale przecież jesteśmy ostrożni
A z tymi walkami… na Plum Island ma swoje gniazdo para bielików. Może to ich młody chciał przegonić intruza ze swojego terytorium? Jakoś nie był łaskaw wyjaśnić o co mu właściwie chodziło
Chodziło mi o umiejętne budowanie napięcia z walką ptaków i oblodzony mostek. To był wyraz aprobaty dla tych opisów.
Witajcie!
Dzień ma być ciepły, jak wczoraj, za wyjątkiem Trójmiasta (wspieramy Cię, Quacku!). Niech będzie dobry i miły!
Dzień dobry, niech będzie
Ładne widoki, a rzeka szumiała? Uspakajająco czy raczej groźnie? Stawiam na umiarkowane pomruki.
Dzień dobry


Rzeka nie szumiała, Skowroneczku
Tuż przy skałach Starved Rock jest zapora wodna i śluza. W zależności od potrzeb otwierają tyle „wrót”, ile potrzebują. Tym razem wszystkie były otwarte i woda z rykiem przewalała się przez nie. Poniżej rzeka musiała być w dużej części zamarznięta, bo odnoga przy Starved Rock jakby zmieniła swój bieg. Woda zamiast spływać w dół rzeki, zawracała ogromnym koliskiem i jakby płynęła w stronę zapory, a nie od niej
To widok był niesamowity
Cześć wyspa.
Nieprawdopodobne zdjęcia z „potyczki”. Nieczęsto się widzi takie sceny. Ekstra.
Fakt. Potyczka bielików była ekscytująca
Dzień dobry, mam szczery zamiar spędzić większość dnia w czterech ścianach, zobaczymy, czy wyjdzie.
Wycieczka znakomita, ale fragmenty oblodzone robią wrażenie, że powinno się je odwiedzać z zabezpieczeniem jakimiś linami…
Dzień dobry

Z tym większą przyjemnością, że była bezkrwawa… ot, taka przepychanka 
Te oblodzenia są co roku. Im zimniej, tym piękniej wyglądają, bo jest ich więcej. Większy wodospad (w połowie kanionu) tak malowniczo nie zamarza
A walka drapoli nie zdarza się często, także patrzyliśmy jak urzeczeni
No i powietrzna walka to jest dokładnie ten rodzaj dramatyzmu, o jakim pisałem pod poprzednią częścią.
Witam!
Czy ktoś się ze mną napije i wywoła Gienię?
Z przyjemnością!

Dzień dobry
21C to już niemal letnie temperatury 
U mnie mają być częściowe zachmurzenia, ale ciepło jak latem
Dzień dobry… czy może popołudnie?
Zimowe pejzaże mnie w tym sezonie ominęły, więc popatrzyłam z lekka nostalgicznie

wysoko te bieliki latają, ale taniec wojenny pięknie zaprezentowany.
KOMUNIKAT SPECJALNY!!!
Jak donosi nasz dostawca zasobów, dziś od 23ciej do 5tej rano mogą wystąpić przerwy w dostępie do Wyspy, łącznie do dwóch godzin.
Proszę o zachowanie spokoju oraz godności osobistej 😉
Godność oczywiście,ale spokój?
Dzięki za info !!! Jakoś przeżyjemy te 2 h bo i pora dobra
No proszę …Bez paszportu , bez biletu wstępu , zwiedzamy sobie atrakcje turystyczne zaprzyjaznionnego mocarstwa . Fascynują mnie poszarpane przez przyrodę krajobrazy i zawsze ciekawy jestem jak w takich warunkach radzą sobie żywe organizmy . Z materiałów publikowanych przez Miralkę , można sądzić , że tereny które odwiedza , nie są spaprane cywilizacją plastikowych torebek . Jest to być może przykład dla naszych ośrodków przyrodniczych w organizacji i ochronie tego co jest w przyrodzie cenne : stan nie zafałszowany przez głupotę człowieka XXI wieku
Muszę Cię zmartwić, Maksiu



Tutaj też w parkach, które odwiedzamy są tony śmieci. Niby stoją kosze, ale nie tak wielu ich używa. Niektórzy uważają, że są specjalne służby, które powinny zadbać o czystość. Oni nie muszą…
Robiąc zdjęcia staramy się nie „łapać w kadr” tych brudów, bo przecież głównie chodzi o ptaszki… ale jakbyśmy tak nie zważali na to…
Dodam jeszcze, że po Mississippi River od lat pływa zapaleniec. Ma on barkę i na nią zbiera śmieci z rzeki. Po drodze spotyka wielu pomocników, którzy chętnie pomagają w oczyszczaniu… Co kilka mil musi szukać wysypiska śmieci, bo mu się to wszystko nie mieści na barce. Nie pamiętam od jakiej miejscowości płynie, ani na jakiej kończy, ale prawie całą rzekę niemal od źródeł, do ujścia opłynie… potem wraca i znowu po drodze zbiera… i tak już od lat. Z tego co mówił, wygląda na to, że ma zajęcie do końca życia
Także niestety, ale i tu przyroda nie jest czysta i dzika. Też jest spaprana plastikowymi torebkami (i nie tylko)…
To smutne . Myślałem , że amerykanie są bardziej zdyscyplinowani , ale widać ,że mają podobne do naszych problemy . Jeszcze raz powtórzę , że zwiedzając ciekawe miejsca przyrodnicze zaśmiecone przez samych zwiedzających . Jest mi nie tylko smutno , ale krew mnie zalewa ,kiedy po obozie harcerskim w pobliskich krzakach , zostaje porzucona lodówka !!!
Na obozach harcerskich, na które jeździłam rzecz całkowicie nie do pomyślenia!
Cha, cha, ha, ha… Za papierek po cukierku, rzucony na ulicy – pół godzinne kazanie musiałam wysłuchać od mamy. Miałam pewnie z 6 lat. Do dziś wszystkie papierki zalegają po kieszeniach lub torebce!
A, żeby nie było; od czasu do czasu torebkę i kieszenie opróżniam z zalegających szpargałów
To prawda … Nasi rodzice wymagali od dzieci posłuszeństwa i przestrzegania dobrych obyczajów . Ja byłem niepokorny i często mama jakąś ścierką waliła mnie po łbie ,wbijając mi w ten sposób wymagany porządek . A na dodatek . za karę musiałem froterować podłogi w pokojach , co było dla mnie największą kara Przyznaję jednak bez żalu , że matka miała rację i zawsze ją szanowałem . Ech , te wspomnienia …
Alla!Tak -też to robię od czasu do czasu np. gdy …muszę przepakować się jak teraz do plecaka.
I nawet wtedy nie zawsze…niestety.
Alla! Max! Tak narzekamy, bo za naszych czasów, ale cóż …gdy byliśmy młodzi jednak szanowało się zasady wpajane przez dorosłych, szanowało się dorosłych, były autorytety…
W ogóle szanowało się starszych. Można było mieć inne zdanie, ale jednak osoba dużo młodsza do starszej odnosiła się z szacunkiem.
Święta racja Makóweczko ! Co nie przeszkadza abyśmy trochę sobie ponarzekali
Macie rację. Mnie tak samo wychowywano. Nie do pomyślenia było rozrzucanie śmieci gdziekolwiek. Wpajano nam go głów, że nie wolno zostawiać po sobie śmietnika. I to nie tylko w lesie, czy nad wodą.

A szacunek do starszych… gdy jakaś grupka młodzieży zachowywała się zbyt głośno, wystarczyła uwaga kogoś starszego i cichli… a dziś? Strach się odezwać, bo można nie tylko usłyszeć, ale i dostać
Dobry wieczór, fajrant i przerwa.
Dobry wieczór ! Dobranocka i lampka dziś jak dla dzieci ? Dobrze, że o tym wiemy
I po przerwie.
Czekaj, jak dla dzieci? Chyba muszę połazić po drabince…
Tylko nie bęcnij, bo se co połamiesz
Dzieci chodzą wcześnie spać
Aa, że wcześniej. Dobrze, da się zrobić.
Nic tylko jakiś układ, dywersja czy co tam jeszcze – z tym dostawcą!! No bo co będą robić Ci co w krzakach siedzą?? Że się grzecznie zapytam


Dobrej nocy, kochani
I spokojnej!
A, to ja jeszcze zapowiem, bo zapomniałem – od czwartku właściwie do niedzieli włącznie będę obecny pewnie tylko wieczorami, zobaczę, jak z porankami – ważna branżowa konferencja, prąpaństwa.
Na pierwszy rzut oka przeczytałem, że konferencja będzie propaństwowa…
A nie, z tym akurat nie ma nic wspólnego
Tetryku!Też tak przeczytałam w pierwszym odruchu i już, już omal zaczęłam się zastanawiać… gdy zauważyłam malutki ogonek i sprawa się wyjaśniła.
Mistrzu Q już miałam zacząć płakać, ale sobie przypomniałam, że w środę wyjeżdżam i może tylko coś tam z komórki zerknę, więc też mnie nie będzie.
DOBRANOC.
Spokojnej w takim razie!
Spokojnej.
Wszyscy pójdą spać, a tymczasem zmyłka! -23.14 i Wyspa działa!
niedostępność max.do 2 godzin, pomiędzy 23. a 5., nie całe 6 godzin…
Ja też zemknę już.
A kuku!
Działa!
Tym razem już na prawdę Dobranoc!
U mnie zadziałało, czyżby już po „renowacji”?

Czy może jeszcze przed?
Witajcie!
No i bardzo dobrze, że nikt przerwy nie zauważył! Gdybyśmy nieświadomie na nią trafili, było by to znacznie bardziej stresujące…
Dzień dobry, od samiuśkiego rana robota, muszę fachowców zaraz ogarnąć, więc bardzo pośpieszne „Dzień dobry”.
Niech będzie – dobry, zalatany Panie Q
Powodzenia panie Q.
Dzień dobry. Jakby co to mam dzisiaj piątek i całe szczęście bo mnie tu wykończą.
Ooo. Już pan przeskoczył do piątku? Pozazdrościć.
W środę jedziemy nad morze. Zobaczyć powrót zimy
A nad które?
Bałtyk. Dźwirzyno. Odetchniemy świeżym powietrzem,.
Witaj. zima zrobi Ci przysługę ?
Słoneczne dzień dobry… kawy nikt dzisiaj nie pije?
Nie wiem jak reszta ale ja dopiero w południe pijam kawę. Mogę się dosiąść z kubkiem herbaty.
Przysiądę na chwilę

I na uruchomienie expresso już pora
Kawa Południowa
Dzień dobry, niech będzie!! Jeszcze śpię.
Obudził mnie o trzeciej ból kolana i nie mogłam już zasnąć. Jak zasnęłam, to mnie jakiś dziwny sen męczył pt.”cztery wesela i pogrzeb” i na dodatek nie mogłam znaleźć tel, który natrętnie dzwonił. Jak się przebudziłam, tel. leżał na miejscu drąc się dzwonkiem prawie przy uchu. Kiedy go dorwałam, to mi niewdzięcznik wymsknął się z ręki – trzaskając o podłogę. Wreszcie udało się go uruchomić i słyszę: wiem, że cię obudziłam…
No obudziłaś, a czy nie można było wysłać krótkiego SMS-a?
No, ale… kolano nie boli…
Nie używam budzika, wstaję wcześniej bez niego

Odebrałam z szaleńczo bijącym sercem, bo byłam pewna, że coś złego się stało. Nikt nie dzwoni o tej porze na paploty
Gdy usłyszałam „Cześć, co słychać?”, mało mnie coś nie trafiło
Ale się opanowałam i nawet na niego nie nakrzyczałam
Był bardzo speszony, gdy się dowiedział która godzina jest u mnie…
Do nikogo nie dzwonię wcześnie rano… po co budzić bez potrzeby
Chyba że na prawdę coś bardzo pilnego, niecierpiącego zwłoki…
Wiele lat temu, mój kumpel z Polski, postanowił zadzwonić… policzył godziny… policzył nie w tą stronę co trzeba… u mnie była 3 nad ranem
Witam!
Przyłączam się z moim kubkiem (z herbatą)
Alla! Ja jak idę spać wyłączam komórkę. Najważniejsze, że kolano nie boli!
Rzadko trzymam tel. w sypialni



Gdyby leżał jak zwykle w kuchni, to mogłaby se dzwonić, aż do wyczerpania baterii
Tylko, powiedz mi kochana, dlaczego ono bolało? Nigdzie się nie uderzyłam, materac mam wygodny, no to co mu przeszkadzało?? Hmm, czyżby SKS ??
Nie może być
Alla masz dwie wersje, wybierz, którą wolisz:
-uderzyłaś się nawet tego nie pamiętając.
-„tylko” SKS
Nie bij!
Zresztą, co ja gadam? To ja tak mam, bo jestem stara, Ty -młoda to jeszcze Cię to czeka!
Zazdroszczę jako mieszkająca w bloku i na dodatek w Krakowie.
Zbyt wcześnie dzwonią do mnie różni oferenci od leczenia, Agd, ubezpieczeń.
No to uprzejmie (!) mówię, że nie jestem zainteresowana. 
Z tymi oferentami, to chyba wszyscy mają…

Przestałam odbierać. Z maszyną się nie pogada…
Nie wiem, czy do mnie dzwonią wcześnie rano, bo komórkę zostawiam na dole, a naziemnego telefonu już nie mamy
Ale wystarczy mi jak dzwonią w czasie pracy
Niby można zgłosić się na listę tych, którzy nie życzą sobie takich telefonów, ale to i tak nie działa. Zawsze jakiś oferent się znajdzie…
Ja zwykle wysłuchuję do pierwszego pytania i potem uprzejmie mówię, że dziękuję, że nie jestem zainteresowany i nigdy nie korzystam z takich ofert/ zaproszeń.
Ostatnio wszakże odebrałem taki telefon w stanie zmęczenia, więc chwyciła mnie głupawka i na każde pytanie odpowiadałem „Nie”, ale tak, żeby za każdym razem użyć innego tonu, akcentu, intonacji etc. Pani telemarketerka pod koniec dusiła się ze śmiechu i ja prawie też, jedynym, co powiedziałem poza „Nie”, było na koniec „Do widzenia”.
No to fajrant i przerwa.
A na jutro zapowiadają jakiś pogodowy armageddon tutaj!
Nieopatrznie powiedziałam, że na Wielkanoc ma być tradycyjnie śnieg
Powinnam odwołać?
Ja nie jestem armageddon! Tym bardziej pogodowy.
Nie żebym Cię miał straszyć, ale zapowiadali śnieg z deszczem…
Dobranoc
Spokojnej
Uff. Wróciłam.Jakaś zmęczona nie wiedzieć czemu…
Więc dzień upłynął mi tak:
-Mama
-Wieliczka (miejsce pracy syna)
-Stróża ( wiosenne prace ogrodowe+zbieranie gałęzi wyciętego modrzewia. Informuję Wyspę, że miałam zgodę z gminy, gdyby ktoś chciał na mnie donosić).
-Myślenice -basen
-Biedronka małe zakupy, a zrobiły się całe siaty.
A ja właśnie powoli odpadam. Dzisiaj oprócz pracy się nalatałem za fachowcami, którzy zapobiegali zawaleniu się nam domu na głowy (no dobrze, uzupełniali ubytki w okolicach fundamentów, wypłukane przez deszcze w latach ub.)
Śpij spokojnie Kwaku ! Jesteś bardzo solidny i odpowiedzialny, więc szczęśliwych snów !
Spokojnych snów wszystkim 🙂
Spookojnych!
Zapraszam na nowe, absurdalne pięterko