Gdzieś, kiedyś, było sobie szczęśliwe królestwo rządzone przez dobrotliwego i sprawnego władcę. Lud kochał swojego króla i spokojnie wypracowywał dobrobyt królestwa, rycerstwo na turniejach doskonaliło swoje umiejętności, w miastach kwitł handel i rzemiosło. Doprawdy, wszystkim żyło się godnie i szczęśliwie, a troski nie przekraczały granic królestwa. Do czasu.
Pewnego dnia przed najjaśniejsze oblicze dotarł posłaniec z odległych rubieży z przerażającymi wieściami. Oto na granicy pojawił się smok straszliwy, który zgodnie ze swoją smoczą naturą pożera dziewice, oddechem podpala dobytek, a wojów próbujących go powstrzymać rozgniata jak muchy. Nic nie jest w stanie zatrzymać jego pochodu w głąb kraju!
Zafrasował się król okrutnie. Nikt nie miał doświadczeń w walce ze smokami, prędzej zresztą szło się spodziewać interwencji Greenpeace’u niż Geralta z Rivii, i tak niespodziewanie objawił się ciężar sprawowania niezbyt dotychczas uciążliwej władzy. Trzeba było poprzestać na własnych możliwościach. Cóż było robić? Wielu dzielnych rycerzy zdobywało laury na licznych turniejach. Król wezwał przed swoje oblicze trzech najdzielniejszych, aby zasięgnąć ich rady i uradować się ich znaną odwagą i gotowością.
– Drodzy moi najdzielniejsi, wezwałem was, gdyż królestwo jest w niebezpieczeństwie. Na wschodnie rubieże wdarł się straszliwy smok, zabija obrońców, pali dobytek, pożera dziewice. Cóż nam robić? Co proponujesz, Pierwszy Dzielny?
Wskazany rycerz, zwycięzca ostatniego Wielkiego Turnieju o Puchar Najjaśniejszego Pana, podniósł zasępione oblicze i z widocznym wysiłkiem zaczął powoli planować:
– Najjaśniejszy Panie! Trzeba by zmobilizować całe rycerstwo, gdyż tylko wszyscy razem zdołamy pokonać tak straszliwego smoka. Jeśli kancelaria Waszej Wysokości w ciągu tygodnia zdoła przygotować listy mobilizacyjne, to w ciągu dwóch kolejnych tygodni mielibyśmy większość na miejscu, i można by rozpocząć szkolenia n/t taktyki walki grupowej ze smokiem. Tak więc najwcześniej za 4 tygodnie…
– Przerywam ci! – zakrzyknął władca – nie ma mowy o czterech tygodniach! Tylko patrzeć, jak zagrożenie pojawi się u bram stolicy! Co masz do zaproponowania, mój Drugi Dzielny?
Drugi rycerz w popłochu zaczął szukać lepszego rozwiązania, wysiłek ten ewidentnie wpłynął na płynność jego mowy.
– Najjaśniejszy… ekhm.. Panie! Może powołamy pospolite ruszenie? Nazwałbym to… ekhm… na przykład Obroną Prowincjonalną… nie… lepiej Terytorialną… gdyby każdy szlachetny pan dostał rozkaz, aby swoich chłopów bezzwłocznie przeciwko smokowi pogonić, ten by się przynajmniej dobrze zmęczył, zanim gotowa byłaby obrona stolicy i Waszego Majestatu. To by zadziałało szybciej… bo ja wiem… w ciągu jakichś 2 tygodni…
– Zamilcz! – król najwyraźniej nie był zadowolony z odpowiedzi – Nie mamy dwóch tygodni! Trzeci Dzielny, przedstaw swoje propozycje!
– Masz całkowitą rację, Najjaśniejszy Panie! – zakrzyknął Trzeci – Nie należy tracić czasu! GIERMEK! Siodłaj mojego konia i szykuj mą zbroję!!!
Król pokraśniał z zadowolenia, czule objął za głowę Trzeciego Dzielnego, mówiąc:
– Wiedziałem, że mogę liczyć na moich rycerzy. Tamci dwaj wprawdzie odkładali rozprawę, lecz ty ratujesz honor mojego rycerstwa. Żadne tam miesiące czy tygodnie, natychmiast na koń i…
– Co w tym dziwnego, Najjaśniejszy Panie? – przerwał mu Trzeci – Straszliwy smok zabija, pali i pożera. Nie ma na co czekać, trzeba jak najprędzej spieprzać…
Kto powiedział, że historia polskiego obradowania to tylko 550 lat?
Aaaa
No muszę powiedzieć, że po raz pierwszy od dłuższego czasu puenta autentycznie mnie zaskoczyła. Brawo.
Spieprzać , to najrozsądniejsza rada . I najlepiej spieprzać za „wielką wodę ” , bo smoki znane są ze swojej awersji do kąpieli . Spieprzać z całym Królestwem , utworzyć na Obczyznie krajową partyzantkę OTK ,
która wejdzie w struktury smoczego DNA i pozwoli na wykreowanie po pewnym czasie ze smoka stada podhalańskich baranów . I zapanuje wtedy naprawdę ” dobra zmiana ” , która będzie rządzić na wieki wieków .Amen
Cześć Wyspiarze. Czasy znowu takie nastały, że człowiek szuka w bajce drugiego dna. Ale, że właśnie usiadłem do kawy po całodziennej gonitwie to nie szukając drugiego dna uśmiechnąłem się czytając tę historyjkę. Dzięki Tetryku.
Ja to sobie pójdę spać.
BEZ smoków.
Dobranoc.
To może chociaż dzielny rycerz się trafi?
Lepiej nie.
Dobry wieczór, otóż mnie zamiast smoka przydarzyła się rzecz rzadko spotykana – znany niektórym Szyper wyprawił swojej małżonce imprezę urodzinową z zaskoczenia, nie informując jej o tym w ogóle i wprowadzając dopiero na siarczyste „Sto lat”. I ja tam byłem, miód i wino piłem i przeżarłem się potwornie. I ledwie żyję. Zaraz jakaś dobranocka, ale na nic więcej nie mam siły.
Poczytałam i przyznaję, że jest świetne




Brawo Autor
Puenta mnie zaskoczyła tak samo jak pozostałych
Przeczytałam również opowiadanie naszego Gościa.
Równie świetne
…czyli brawa obydwóm Autorom
I teraz co: czytać dzieciom takie bajki przed snem czy lepiej jednak nie…?
Lepiej nie… Twoje dzieci są bardzo rezolutne, ale mogą nie złapać przewrotności zakończenia, i w efekcie pomylić ocenę postaw zamierzoną przez autorów…
Witajcie!
Cieszę się z wyrazów uznania, gdyż obawiałem się, że historyjka jest zbyt znana i że was zanudzam …
Dzień dobry, dzisiaj pogoda plażowa. I może nawet dobrze?
Bajka nie bajka… z trafną, jakże smutną puentą!
Wracając przed godziną widziałam piękny lśniący nad horyzontem rogalik 😉 nów był w piąteczek 13-go.
Snów oczywiście spokojnych…
Dobranoc. Nowy tydzień idzie. Szykować parasole. I kalosze.
Witajcie!
W naszych sercach maj może być zawsze! (Starsi Panowie, starsi Panowie…)
Dzień dobry poniedziałkowo.
Imieniny dzisiaj obchodzą: Maria, Marika oraz Andrzej, Atenogenes, Bartłomiej, Benedykt, Carmen, Dzierżysław, Dzirżysława, Ermegarda, Eustacjusz, Eustazja, Eustazjusz, Eustazy, Faust, Irmegarda, Kanmił, Ryta, Stefan, Walenty, Walentyn.
Wszystkim powyższym solenizantom życzę dobrego dnia
Czy sugerujesz, że za każdego patrona należałoby kielicha wychylić?
Nie idźmy tą drogą. A przynajmniej nie w poniedziałek.
Dzień dobry. Ależ się nazbierało tych imienin. Osobiście znałem tylko ludzi o 4 imionach z tego zbioru – Marie, Andrzejów, Bartłomieja i Stefanów. Reszta to dla mnie całkowita redundancja.
A Carmen nie znasz? Albo Fausta. Jakby żyli w Polsce to dzisiaj mieliby imieniny. Może nawet razem by świętowali.
Carmen tylko z opery Bizeta
aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że może np. w jakiejś kubańskiej rodzinie imigranckiej mogliby nadać takie imię.
A zresztą – w kubańskiej. Jeżeli córki Kasi Figury noszą imiona Koko Claire i Kaszmir Amber…
Dzieci tego piosenkarza co miał czerwone włosy (jak on się nazywał?) też mają jakieś odlecone imiona.
Xavier Michał i Fabienne Marta.
Ktoś musi w końcu wyrabiać normę na te bardziej egzotyczne imiona podczas imienin.
Z młodych lat pamiętam państwa Rybów, którzy synowi nadali imię Michel…
…bry
Co to w ogóle jest za pogoda???
Tutaj taka więcej do pracy, a tam?
Ja zwariuję. Długie spodnie pakować, czy krótkie? Bluzki jakie? Buty jakie?
3 dni, a zamieszania jakby na 3 tygodnie człowiek jechał.
Wszystko. Pakuj wszystko. Weź jeszcze weki i pompkę do rowera. I nie zapomnij podlać kwiatków.
Ps. Osobna, specjalna lodówka na alkohole!
Nikt nie wie, dlaczego, i jaka jest tego przyczyna.
Na stacji w Ustrzykach wysiadła wraz z nami dziewczyna
Nic z sobą nie miała, prócz jednej maleńkiej siateczki,
w siateczce tej miała wyjściowe na zmianę majteczki..
Pa-lula, pa-loma, jak słodko piosenka ta płynie,
Pa-lula, pa-loma, o naszej rajdowej dziewczynie…
No, trochę deszczu ponoć będzie, osobliwie we środę.
Osobliwie w środę to ma być burza. Z piorunami.
Dzisiaj właśnie nie dotarły pioruny, od pół godziny leje natomiast.
W środę dotrą, psia mać.
Może. Ale wiesz, burza ma to do siebie, że przychodzi i odchodzi, ma początek, środek i koniec. Przed początkiem to już różnie, ale po zakończeniu bywa całkiem znośnie.
Jakby co to o knajpach wspominałeś…
Moi na szczęście lubią…
Knajpy. Akwarium (=oceanarium). Nieco dalej, komunikacją miejską, Centrum Nauki EXPERYMENT. Muzeum Miasta Gdyni i zaraz obok Muzeum Marynarki Wojennej (chociaż uczciwie mówię, że nie sprawdzałem, jak wyglądają zbiory pod dachem). Częściowo pod dachem – ORP Błyskawica i Dar Pomorza. W ostateczności (bo w końcu nie po to się jedzie nad morze) Multikino niedaleczko Błyskawicy.
Damy radę.

Mam nadzieję…
Uff, mimo przeszkód norma wyrobiona, fajrant i przerwa za chwileczkę i momencik.
Czas spróbować spać.
Dzień dobry



U mnie na razie gorąc jaki był taki jest. Może odrobinę chłodniej, ale jak podskoczyła wilgotność w powietrzu, to się tego nawet nie czuje.
Niby dziś trochę pokropiło i jakieś czarne chmurzyska chodziły… ale to tylko zwiększyło wilgoć i na podwórku mam saunę
Wychodziłam na zewnątrz (a jest godz. 22)… 28C i 80% wilgotności… szał ciał
W niedzielę kupiliśmy 11 kg brzoskwiń, to jedne z ulubionych owoców mego męża. Na razie są za twarde, ale jak zmiękną czeka mnie gotowanie



Wczoraj i dziś gotowałam wiśnie. Są już w słoikach
Chyba to prawda, że robota głupiego lubi…
Nie mam czasu na nic… wieczorem padam na dziób i mam wszystkiego dość. Nawet mi się gadać nie chce…
Miłego dnia Wyspiarze
Dzień dobry
Deszczowy lipiec…
Witajcie!
Zazwyczaj sądzimy, że deszcze to symbol jesieni. Niedawno z niejakim zdumieniem dowiedziałem się, że statystycznie letnie opady są zawsze większe niż jesienne – tyle, że w lecie są to na ogół ulewy, a jesienią długotrwałe drobne deszcze…
Zepsułeś wszystko. Miałeś się dzisiaj powitać wg obowiązującego powyższego wzoru.
Ps. Jak pamiętam, to bardzo często lipiec był deszczowy i prawie zawsze z tego powodu biorę urlop w sierpniu.
To może jednak Gienia?

To ja poproszę jak zwykle, małą gorzką czarną.
Ja poproszę coś na uspokojenie…
Czasem tak jest.
Tak od rana?
No no…
Tak ze trzy razy na rok tak jest.
Ze trzy razy to u mnie jest od rana bez stresu…
Ech.
Dzień dobry.
Jeszcze chyba nie, ale zaraz chyba deszczowy lipiec, tak się w każdym razie zanosi.
Tetryku podpowiesz? Coś sknociłam :(,a z fona nie wyedytuję…
Służbowy komp odmówił współpracy jakieś 3 tyg. temu i czeka na kolej u doktora.
Wyrazy współczucia dla pacjenta!
Pacjent jest znieczulony trwale 😉 gorzej ze mną…
Dobry wieczór(?). Fajrant. I chyba zarutko przerwa…
Dobranoc.
W domu…
Spokojnej. A ja się zasiedziałem przy pewnym bardzo ważnym dla mnie filmie, dokumentalnym.
Dzień dobry. Ależ pięknie pada…No dobra – pada ale wcale nie jest pięknie.
Witajcie!
Zoe, wysil oczy swojej wyobraźni! Oto lśniąca kropelka wody drżąc spływa powoli z wdzięcznego za wilgoć liścia, odrywa się, z wdziękiem spadając na skraj twojego parasola o który rozpryskuje się radośnie, szukając światła, które można by rozbić na tęczę!
Gdyby to nie była Wyspa to najlepiej pasowałoby tutaj krótkie i dosadne ….j
Rozpogodzenia i dobrego dnia życzę oczywiście niezmiennie.
dentystów wysłać, dentysty się każdy boi
Myślisz, że smoki też?
Dzień dobry. W nocy była sakramencka burza i miałem nadzieję, że się wyleje do rana, a tu leje dalej, dość solidnie.
Do tego dość wcześnie rano wysiadł prąd, więc musiałem wstać i sprawdzić, czy to u nas w mieszkaniu (nie), domu (nie) i wtedy włączyli prąd z powrotem, ale ja już nie zasnąłem z powrotem… Tyle dobrego, że można było już kawę zrobić.
Chociaż może i się przeciera?
Jestem z powrotem, załatwiwszy wszystko, jednak nieco dłużej, niż się spodziewałem.
Czyli teraz popracować.
Dzień dobry
Co prawda dopiero 6:30, ale poranek wstał rześki i to mi się podoba 

A u mnie, chociaż słonko już wstało, nie jest za gorąco
Miłego dnia Wyspiarze!!!
Jezu jak te mewy się drą…
Niby lepsze mewy od budowlanych koparek, ale się drą…
Był ongiś pewien rabin, słynny z tego, że we wszystkim znajdował powód by dziękować Panu. Usilnie wkładał tę postawę w głowy swoim uczniom. Gdy kiedyś szedł z uczniami przez rynek swojego miasteczka, bezczelny gołąb zanieczyścił jego kapelusz i ramiona. Jeden z uczniów wykorzystał moment i zapytał złośliwie:
– I co teraz? Cóż teraz powiesz Bogu, rebe?
Rabin nie wahał się ani chwili:
– Dzięki Ci, dobry Boże, że krowy w powietrzu nie latają!
Prawda.
O tak, zwłaszcza jak się popatrzy na okna naprzeciwko podejścia mew do lądowania.
Poza tym ja się nie skarżę, tylko tak zauważyłam. Bo to odmiana.
Och, to jest ich sezon na darcie dzioba. Jak dobrze pójdzie, może za jakieś półtora tygodnia skrobnę o tym wpis.
Hyhy. Koparkę można wyłączyć (albo popsuć), jej operatora przekonać (albo przekupić), wykonawcę ewentualnie pozwać do sądu i wymóc zakończenie robót (np. jak ktoś jest prawnikiem i ma za dużo wolnego czasu). Mewy w zasadzie nie ruszysz – jest pod ochroną. Taka różnica zasadnicza.
Dzień dobry, to ja mam fajrant na dzisiaj. I przerwa, która potrwa chwilę.
Dopłynęłam! U mnie alert powodziowy i leje nieustająco.
Pora na dobranoc?
U mnie leje nonstop gdiześ od 15ej. Będzie jutro powódź.
Mewy właśnie oszalały.
Idę spać.
Dobry wieczór i spokojnej spaćidącym.
To ja zaraz idę po dobranockę.
Dzień dobry. Trochę jeszcze pada. Ale chyba się przejaśnia.
Dzień dobry.

Mewy w formie. Ja trochę gorzej. BlueBoy domaga się Sopotu.
Bóg wie po jaką cholerę.
Gienię poproszę! I pączusia.
No proszę. Smacznego
Witajcie!
Boże, zatrzymaj czas! Ja wysiadam!
Skądinąd wiem, że nie posłucha… 🙁
Dzień dobry. Coś dzisiaj miałem trudności ze wstaniem, ale w końcu się udało 🙂
Dawno nie wspominałam o mewach… Bo chwilowo ucichły.
Jadę do Neptuna. Ciao!
Cisza… Spokój… Herbata pod sosnami…
Mewy…
Cisza + mewy – to pierwsze takie skojarzenie!?!
OK. Molo.
I mewy.
Dużo mew.
Otóż fajrant, o dziwo. Ale żeby nie było zbyt pięknie, sporo rzeczy zostało do pozałatwiania na zewnątrz (domu), więc pewnie będę się musiał ruszyć.
Zapewne jesteście zaniepokojeni tym, że od półtorej godziny nie wspomniałam o mewach?
Mewy same się o siebie upomną.
Póki co upajam się ciszą…
Dobranoc Państwu.
Spokojnej!
Pospacerowałem. Wróciłem. Pora pomyśleć o spaniu.
Ale na razie tylko pomyśleć?
Dobranoc.
Czy ja nie mogę na wolnym dniu sobie poleżeć i poodpoczywać?
Mąż szczęśliwy, bo to jego ulubione 

Niestety, brzoskwinie czekały, a już nie mogły czekać i trzeba było zrobić te konfitury… niby nie było ich dużo, ale te ponad 10 kg (25lbs) trzeba było obrać, „wypestkować” i ugotować
Przy okazji zauważyłam mrówki dokoła zlewu. Malutkie jak faraonki. Mąż posypał im trutki, ale czy to pomoże – nie wiem. Wiem za to, że ten gatunek mrówek jest niesamowicie trudny do wytępienia. A z mrówkami ciężkie życie…
A nie używasz maszynek do drylowania? Ponoć szybciej idzie.
Na mrówki najlepszy jest mrówkojad
Ja kiedyś zniechęciłam je Amolem…
O. Nie próbowałem.
Kiedyś przypadkiem mi się rozlał w szafce kuchennej. Uciekły wszystkie faraonki i przez kilka lat (do przeprowadzki) żadnej już nie gościłam.
Muszę powiedzieć mężowi o tym Amolu… bo coś ta jego trutka nie za bardzo działa. Mam cały zlew w mrówkach…

Dzięki Jo za podpowiedź
Nie wiem, czy na amerykańskie zadziała, ale nie zaszkodzi spróbować ☺
Maszynka do drylowania brzoskwiń? Mam tylko do wiśni, ale i tak jej nie używam. Drylujemy w sadach, na takiej ogromnej „drylownicy”… z jednej strony wrzucasz wiadro wiśni, a z drugiej wypadają wydrylowane. Cały cykl trwa może ze dwie minuty
I to jest super!!!
Co do mrówkojada… pomysł może i dobry, tylko skąd tego mrówkojada wziąć? I czy chciałoby mu się wyłapywać tak malutkie stworzenia?
Ja chcę taką przemysłową!!!
Co do brzoskwiń, to się zastanawiam – jest takie ustrojstwo do szybkiego wycinania ogryzków z jabłek, to może by się i do brzoskwiń przydało?
A mrówkojada można ewentualnie z Wenezueli albo Brazylii. Wielkiego albo czteropalczastego, ewentualnie w wersji mini – mrowkojadka jedwabistego, który bywa nawet w południowym Meksyku.
Mam takie ustrojstwo do szybkiego krojenia jabłek i wycinania ogryzków, ale absolutnie nie nadaje się to do brzoskwiń.
Tyle że dużo tego było…
Jak zadziała, to przynajmniej nie będę musiała troszczyć się o pozostałość, ani zastanawiać się, czym by go nakarmić 
W sumie dość szybko mi to poszło, chociaż robota marudna. Jak się przekroi dojrzałą brzoskwinię na pół, to pestkę jest bardzo łatwo wyjąć. Skórka praktycznie sama schodzi… także nie było aż tak źle
Mrówkojad przydatny, ale nieosiągalny. Na pewno legalnie nie da się go przewieźć… nawet jak mi wyżre wszystkie mrówki, to skąd mu potem wezmę nowe, bo przecież musi coś jeść codziennie, a nie tylko od czasu do czasu. Już lepiej spróbuję tego Amolu…
U mnie w dalszym ciągu pada. Błeee.
Witajcie!
Piąteczek, w dodatku nieco obsychamy – niezła perspektywa na najbliższe dni.
Ktoś opublikował badania, z których wynika iż jako ludzkość jesteśmy coraz bardziej niedospani. Co o tym sądzicie?
Ja tam nie wiem. Ale spać mi się chce jak nie wiem co…
Heloł.

Gienia by się przydała…
Dołączę się po kawusię
Dzień dobry, słońce z animuszem przystąpiło do pracy. Żebyśmy wszyscy tak mieli, tak by sobie należało życzyć.
Dzień dobry, nieco mniej deszczowy.
Ja z gatunku wiecznie niedospanych, więc ustawiam się z kubkiem w kolejce do Gieni
A ja mam przerwę przed fajrantem.
To może zaproszę na nowe pięterko? Za długie nie jest, a to pięterko zrobiło się ciutkę długowate