Kochany Zbyszku! Moje ty srebro i złoto!
do Pragi bym poszła za Tobą nawet piechotą
i boso i w parcianej koszuli na grzbiecie
żeby Cię widzieć jak sobie jedziesz rozparty w karecie
bo ja ci oddałam swój honor i serce
chociaż jak mówią Ty wciąż siedzisz przy tej rudej Walerce
ale ja jej tak pokażę jak tylko przyjadę do stolicy
że się dwa tygodnie nie będzie mogła kręcić po ulicy
Żalu do Ciebie o nią nie mam tylko o jedno Cię proszę
żebyś mi oddał te dwieście sześćdziesiąt trzy złote pięćdziesiąt cztery grosze
coś je sobie wziął jak swoje chociaż je w materacu schowałam
nawet nie wiem kiedyś to zrobił bo przecież oka z Ciebie nie spuszczałam
i jeszcze ten pierścionek z oczkiem i to najlepsze prześcieradło
które się przecież samo z łóżka nie ukradło
nie wspominam już o żarówce coś ją wykręcił w kuchni! niech Ci Bóg przebaczy
Ze teraz muszę ten list pisać w ciemności i rozpaczy
ze mną to nawet jeden gospodarz chce się teraz żenić
ale ja jestem głupia i nie mogę sobie serca odmienić
on mi przysięga że mnie bić nie będzie i chodzi do mnie z kwaterką wódki
a od Ciebie co mam? same boleści i smutki
On zrobi ze mnie panią i mówi że w kapeluszu będę doić krowy
A Tobie nic takiego nigdy nie przyszło do głowy!
ja jestem prosta dziewczyna i piszę wszystko co myślę
a jak się będziesz śmiał ze mnie to ja się utopię w Wiśle.
+ + +
Kochana Soudrużko,
dziękuję pięknie za cudny list, który odczytuję jak emigrant Księgi Na
rodu i Pielgrzymstwa Polskiego w okresie załamań i otchłannej tęsknoty
za ojczyzną. Pijemy wino i śpiewamy pieśni patryjotyczne, które najlepiej
wychodzą około czwartej nad ranem, w wąskich uliczkach praskich. Po
kłoniłem się także od Ciebie cieniom Dr. Franza Kafki na starym żydow
skim cmentarzu.
Całuję Cię bardzo długo, serdecznie
i czule
Zbigniew
PS. Tak długo Cię całowałem, że list ten przywiozłem z sobą do Polski.
Pa, Śliczna moja Z.
Dzień dobry
Obiecałam listy pp W. Szymborskiej i Z Herberta, więc oto jest ! 
Szczerze rozbawił mnie list pani Wisławy i mam nadzieję, że cała Wyspa się też rozbawi… bo śmiech to zdrowie ?
Kurde! Obsmarkałem się ze śmiechu, ma baba wenę i plastyczne pióro, rewelacja!!!

Pani Wisława była zdaje się fantastycznym kompanem…
A wiesz może, skąd inicjał Z., „ślicznej mojej”?
??? nie kojarzę
A tak w ogóle to dobranoc:-)
List faktycznie rozbawił

I trudno powiedzieć który fragment najbardziej
To ja może w skrócie (
) o naszym wyjeździe. Widoki przecudne
Mało że Wisconsin River szeroko rozlewa się u swego ujścia, tworząc malownicze wysepki, to jeszcze Mississippi River też w tym miejscu jest niesamowicie szeroka z tysiącem wysepek i odnóg. I to wszystko było widać z naszego campingu (no, nie do końca wszystko).
Były tego miliony!!! Wciskały się dosłownie wszędzie. Małżonek mało pawia nie puścił, gdy to paskudztwo wpadło mu daleko do gardła… Pluliśmy nimi, bo właziły do ust. Właziły do nosa i oczu. Były dosłownie wszędzie
W recepcji pocieszyli nas, że one nie gryzą… i co z tego?!!! Jak można funkcjonować, mając miliony tego paskudztwa dokoła? Niemożliwością było robienie zdjęć, bo nic się nie widziało, tylko te cholerne muszki!!!
W nocy temperatura spadała do 20C. W dzień było ponad 30C (oczywiście w cieniu!). Ciężko było spać w namiocie, chociaż jest przewiewny. O włażeniu do śpiwora nie było mowy… nad ranem, trochę się przykrywaliśmy, bo robiło się chłodniej. Ale przykrywaliśmy się tylko trochę… 
Sklepowa klimatyzacja działała bez zarzutu… 

I byłoby pięknie, gdyby nie „fungus gnat”, czyli po naszemu – ziemiórkowate, krótko mówiąc meszka, a przynajmniej jakiś jej gatunek.
A ptaszków była masa. Te znane nam i takie, które widzieliśmy po raz pierwszy… trudno było je obcykać, bo meszka uwielbiała czarny kolor i głównie tam siadała. Jak się brało aparat do ręki, to na gęsto go obsiadała. Tabuny!!!
Dodatkowym minusem była temperatura. Jeśli jeszcze raz mąż powie mi na tydzień przed wyjazdem, że może być za zimno, to go uduszę
Najprzyjemniejsze były wycieczki do Walmart, czyli takiego wielkiego sklepu, bo tam było chłodno
I w sumie nie wiem, czy możemy nasz wyjazd zaliczyć do udanych? Spotkaliśmy sympatycznych ludzi, masę nowych ptaszków… i tylko ta meszka nie była OK.
O piątkowym horrorze napiszę później… bo to było zaraz po naszym przyjeździe…
Ale ta wypowiedź jest i tak za długa…
O rany. Też bym się skłaniał ku jakimś repelentom, wiem, że w Mongolii stosuje się palenie suszonego nawozu krowiego i końskiego, takoż papierosy bez filtra, może w naszych warunkach coś bardziej rozwiniętego, ale generalnie w tym kierunku, by pomogło?
Uciekłabym…
Dzień dobry! No proszę, jaką przyjemność można zrobić sobie i potomności z prostej korespondencji! Zwłaszcza ujęło mnie zgrabne wstawienie pożyczonej(?) sumy pieniędzy w wiersz, w stylu Ogdena Nasha (w przekł. Barańczaka).
Powoli zaczynam funkcjonować, chociaż powietrze znów stoi i żar się z nieba leje.
Cześć. Ciepło nadal. Malarstwo pokojowe nadal. Cześć
Ajj. Powodzenia!
Sztuka jest sztuką… lepsze malarstwo pokojowe niż batalistyczne…
Witajcie!
Mało spania w nocy było, muszę sobie wyszukiwać zajęcie żeby nie zasnąć…
Po takiej lekturze dzień staje się wyśmienity, pomimo żaru z nieba
Dzień dobry
Zawsze to lepsze niż ponad 30…
U mnie dziś znowu żarówa, chociaż już niby chłodniej, bo „tylko” 29C
Niech żyje sojusz polsko-amerykański!
Chyba polsko-polski, bo jakoś Polką być nie przestałam

Ostatecznie mogę się zgodzić na sojusz polsko-polonijny…
No, ale pogoda jest raczej panamerykańska niż polonijna…
No cóż
rzec… i u mnie grzeje okrutnie i wygląda na to, że Wyspa jest dość meteorologiczna ….
wrócę wieczorem, jak się
ochłodzi…
Dzieńdobrepopołudnie.
Chciałam powiedzieć, że chłodzenie u mnie działa. I to jest chyba jedyny plus, ale cieszę się, że chociaż taki.
Powoli zaczynam się organizować w nowej sytuacji życiowej. Jeszcze mnie nieco telepie, ale robię postępy: zarzuciłam pomysł z rozszerzonym samobójstwem, bo uznałam, że z tym to zawsze zdążymy.
To ja idę napić się martini, skoro taki upał na zewnątrz.
(specjalnie nie napisałam „na dworze”, bo żeby być poprawna politycznie musiałabym dodać „na polu” albo i inne, których nie znam)
Czy chciałaś kogoś z wyspiarzy wciągnąć w rozszerzone samobójstwo?
Kupiłem białe wino na wieczór – córka przeszła na drugi etap naboru na rzeźbę na ASP w Warszawie. Chyba się potnę. Nie wiem czy z radości czy z rozpaczy.. 
No weź! Pewnie, że z radości!
Nam właśnie zlikwidowali wszystkie kierunki zawodowe, jakie mógł robić Kuba. Znaczy przestał istnieć dla systemu i wylądował na rencie w domu. 21letni autysta dość wysoko funkcjonujący.
BB z kolei nie kwalifikuje się do żadnej szkoły pogimnazjalnej, więc również ląduje w domu za 3 tygodnie. Tylko jemu nawet renta nie przysługuje.
No to tak z grubsza.
No to się znów wściekam na brak sensu w tym naszym kraju……
Serdecznie współczuję, Jo

Chłopakom też.
Co za głupie systemy powymyślali!!! Zamiast pomagać, izolują…
Brak słów…
Współczuję.
Gratulacje dla córy!
Gratulacje dla córki! Nie wybrała sobie łatwego kierunku studiów i życia… ale wszystko przed nią!
Gratulacje córci
Dzięki. Cynicznie rzecz ujmując albo będzie rzeźbić nagrobki albo pracować eeee w Lidlu (Biedronce, itp)
to juz lepiej te nagrobki, będzie miała za co żyć
Dzień dobry, chociaż nadal gorący, mimo pory.
Fajrant i przerwa – za chwilkę już.
Przewiewnych, ale bez przesady!
Przewiewnych jak stroje tych ładnych dziewczyn ?
To plumplanie na początku zabrzmiało mi jak deszcz…..omamy słuchowe, a to taka kojąca melodia…
Witajcie!
Pozdrowienia z grilla, zwanego Krakowem! A ponoć u Wiedźminki jeszcze cieplej…
Przy okazji: jutro zaczynamy czerwiec. Ktoś ma panaTuwimową propozycję?
Przy tej pogodzie, to mi się kojarzy wyłącznie: Stoi na stacji lokomotywa.
Chyba tak. Albo „Dyzio marzyciel”, bo niewiele innego można robić w tym skwarze.
Na Dyzia dla mnie za gorąco.
Dzień dobry z patelni. Różnica między zacienioną a nasłonecznioną stroną to ponad 20 stopni wg termometrów. A powietrze stoi
Dzień dobry! Posyłam Wam z gór poburzową świeżość 🙂 I jak dobrze, że dzisiaj piątek
Och. Burza. Tęsknię.
Dzień dobry. Kawa i burza za oknem. Uff.
Dzień dobry
I nawet się ochłodziło…
Co za zgodność pogodowa!!! U mnie też chmury i ma padać
Miłego dnia życzę
Żar się leje z nieba.
Na burzę, jak w Poznaniu, na razie nie ma szans.
Wielka Stopa daje o sobie znać.
Kończę pracę i wychodzę poniekąd służbowo.
Co za dzień.
Porno i dusno, jak mawiają górale…
Dobranoc Wyspiarze.
Jutro Boże Ciało, więc tradycyjnie powinno lać, grzmieć i gradzić.
No to witam w klubie tych, których burze omijają. Ja mam pierwsze miejsce w omijaniu….
A ja od jutra będę z dala od komputera, więc tylko od czasu do czasu zajrzę przez telefon. Tradycyjnie Watrowisko!
A ja właśnie wróciłem ze służbowego wieczoru, podczas którego starałem się robić jak najlepsze wrażenie.
Czyli idę po dobranockę.
Dobrych snów pod księżycem! Zwłaszcza paniom…
Ufff… zagrzmiało dwa razy i coś kapie z nieba… ciekawe ja długo..
Dzień dobry




U mnie jak u Wiedźminki… wszelakie burze omijają nas szerokim łukiem… boją się czy co?
Pokazywali w telewizorni jak szedł front burzowy… tuż przed nami się rozdzielał i parę kilometrów dalej się łączył
W niektórych miejscach w ciągu godziny spadło ok. 10 cm/m kw. A u nas co? Ledwie pokropiło…
I sama nie wiem, czy prawdą jest, że na O’Hare mają urządzenia rozganiające większość burz, czy po prostu wybudowali lotnisko w strefie, gdzie działa „Lake Michigan effect”
A że mieszkamy przy samym lotnisku…
Dzień dobry. Gorąc.
Jeszcze nie wiem, ale zapowiada się kolejny pracujący dzień.
Witajcie!
Dojechaliśmy 🙂
Pozdrów Watrowisko od Wyspiarzy, a ode mnie szczególnie !
Smacznego i śpiewnego 🙂
Dzień dobry Wyspiarzom, czy palmy działają? Bo wiatrak nie daje rady… 🙂
Na ile liścik brać na serio? 😉
Palmy zawsze, jeżeli chodzi o odbijanie. Bo z chłodzeniem to już różnie.
Liściki są poważne i żartobliwe, cytowany to popis poczucia humoru p. Wisławy – tak komentowala wycieczkę herberta do Pragi
Pracka owocna, chociaż pewnie z szybkością już tak sobie. Dziękuję.
Fajrant, czyli pewnie za chwilę przerwa. Ale za chwilę.
Pojechaliśmy. Wróciliśmy. Wszyscy przeżyli.
Czyli w zasadzie sukces!
Dobry wieczór Pracusiom i spokojnego snu zmęczonym, nie tylko upałem.
Dobry! Akurat jestem z powrotem.
Pan nie świętujesz??
Ano nie. Terminy mam takie, że nie ma kiedy świętować.
Dzięki za podpowiedź Panie Q odnośnie linku burzowego

Burz nie widać, deszczu też
Niee, wszystko poznikało, proszpani. Ale na południu generalnie więcej i częściej się zdarza.
Ale zaraz, akurat w Twoim kierunku coś jakby szło od Czech, tylko czy dojdzie, czy wygaśnie po drodze, oto jest pytanie.
Codziennie idzie i mą wieś omija 🙁
Nam się też to ostatnio zdarzyło (chociaż przedostatnio całkiem solidnie przybombiło).
Chłodnej nocy i wytchnienia Wszystkim
Spokojnej!
Gdybym miała określić aurę u mnie to łaźnia parowa byłaby najbliższa prawdy
a jutro powtórka z rozrywki i tak jeszcze trochę. „Wola boska i skrzypce” – jak mawialiśmy z bezradności….
Pięknie śpiewa, może ułatwi zasypianie w tę gorącą noc…