« Wspominamy... O zmierzchu »

Zaduszki po holendersku

Nie mogłyśmy pojechać na groby naszych bliskich. Postanowiłyśmy zwiedzić tutejszy zabytkowy cmentarz. Oude Kerkhof powstał około 1780 roku. Wówczas poza miastem, a chowanie zmarłych w obrębie miasta było karane grzywną.

Teraz leży w sercu miasta właściwie. Roermond rozrosło się, miasto wchłonęło okoliczne wioski i sioła …Stanął kościół.

Weszłyśmy boczną bramą .

Tyle co poczytałyśmy w internecie – ta stara część to grobowce znamienitości z regionu, „zgrupowane” w centrum cmentarza, wokół neogotyckiej kaplicy. Niektóre do dziś, jakby to powiedzieć – używane i zadbane, niektóre zupełnie opuszczone . No nie tak zupełnie… ;). Trochę dalej pochowani są ci niższego stanu.

Cmentarz jest podzielony na cztery części: część katolicką, część protestancką, malutki cmentarz żydowski ,część dla bezimiennych i niewierzących..

Część katolicka i protestancka oddzielona jest murem. I tu właśnie jest pomnik pary małżeńskiej , która pochowana jest po dwóch stronach muru. Historia jest prawdziwa . Pani była katoliczką, z zasobnego rodu, która popełniła mezalians. Poślubiła bowiem nie dość, że protestanta to jeszcze niżej stojącego w hierarchii społecznej. Wbrew rodzinie , wbrew wszelkim obowiązującym w tym czasie normom. Przeżyli w miłości i szczęściu całe swoje życie. Pierwszy zgasł on i żona kazała go pochować w części protestanckiej ( bo swoje religijne zachowania zachowali) tuż pod murem. Gdy ona zgasła rodzina pochowała ją pod tym samym murem po drugiej stronie. Nad grobami , ponad murem wyrosły ręce, które łączą tę parę w jedność..

 

Jest tam też grób familijny całej rodziny słynnego architekta pochodzącego z Roermond. Pierr Cuypers to autor między innymi dworca i Muzeum Narodowego w Amsterdamie, Bazyliki H.H. Aghata en Barbara w Ondenbosch, (która jest miniaturą Bazyliki Św. Piotra w Rzymie), i wielu innych znamienitych budowli w Niderlandach. Przy tym grobowcu zapaliłyśmy świeczusie dla naszych bliskich zmarłych. O naszych najdroższych pamiętamy. I o artystach….

Popodziwiałyśmy rożne wymyślne i mniej wymyślne grobowce. Nagrobki z sękatym krzyżem, żołdak na sokole z I-wszej wojny światowej, grób podróżnika z kamykami z różnych miejsc świata, nagrobek na pniu… i wiele innych. W 2004 roku cmentarz ten został wpisany jako Zabytek Kultury Narodowej.

Nagrobek na pniu?

Po cmentarzu żydowskim, (za innym murem), pozostało niewiele… Położyłyśmy po kamyku na starej płycie, gdzie nie było żadnego kamyka…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Są też groby lotników – sądzę, że Amerykanów – o rożnej wierze i w różnych rangach, którzy zginęli nad Holandią w latach 1943 – 45.

Wszystko w otoczeniu rozrośniętych pięknych drzew – teraz kolorowych ,jesiennych. Podobno mieszkają tam wiewiórki ale jakoś nie trafiłyśmy. (Ja widziałam kicającego zająca, dop. Maradag).

I jeszcze zdjęcie z protestanckiej części za murem. Taki kontrast z „wypasionymi”, katolickimi grobowcami.

Dzień zaduszny, rejon katolicki. Owszem było parę osób na cmentarzu. Bardzo niewiele, ale byli. Sprzątali groby i sadzili nowe kwiatki. Oprócz nas może 5 osób… I wierzę, że ci, co byli, byli tam z potrzeby serca..

Osobiście raczej nie lubię chodzić po cmentarzach . Ten spacer jednak był dla mnie wyjątkowy. [I dla mnie też :-), dopisek osobisty: Maradag].

Tu w Holandii nie ma dnia wolnego, nie jest to żadne święto. Nie widać świeczek na grobach, lampek . Kwiaty – tak. Jedyne świeczki jakie na tym cmentarzu były , to te zapalone przez nas..

Pomimo to albo właśnie dlatego był to piękny i pełen zadumy spacer.

Idea „wycieczki” i tekst powstał w głowie Reny. Przy aktywnym udziale Maradag, szczególnie w kwestii zdjęć.

69 komentarzy

  1. maradag pisze:

    Zapraszam serdecznie na nowe pięterko w imieniu swoim i mojej Big Zus -Reny. Pracowała dziś Siostra intensywnie, więc padło na mnie opracowanie zdjęć z małej „cmentarnej” wyprawy. Wink

  2. Jo. pisze:

    Podobało mi się.
    To wielki komplement, bo wiecie jak u mnie z cmentarzami.

  3. Tetryk56 pisze:

    I tak oto objawił się nam duet „siostry Sisters” Pleasure
    Brawo! Brawa dla tych pań!!!

    • maradag pisze:

      Dziękujemy serdecznie! Happy-Grin
      Taki tandem. Tylko która pedał „lewy” jest, a która „prawy”?…
      Thinking

      • Rena pisze:

        Nie zawracaj sobie głowy szczególami prawo-lewymi.
        Dla zainteresowanych – już w osiemnastym wieku jak widać w Holandii jakos nie zważano na religię. Wszystkich chowano w jednym miejscu ,tyle ,że wydzielone sektory. To mi się podoba…

      • MAX pisze:

        Nie trzeba wcale udawać , że krajoznawcze pięterko się podoba . Za oknem warszawskim szaro buro i trochę siąpi , a tu pstryk i jestem w Holandii . Bez biletu , bez walizek ,bez gonienia za wolnym miejscem i co najważniejsze -bez pośpiechu , że czas zwiedzania się kończy . A może siostrzany duet otrzyma od Madagaskaru stałą licencję na reportaże podróżnicze ? Jestem jako patentowany leń za …. Approve

      • Tetryk56 pisze:

        Jest tyle innych wymiarów… Po co się kłopotać akurat tym?

  4. Rena pisze:

    To nie cmentarz wojskowy. Sądze ,że tych siedmiu lotników akurat straciło życie w Roermond i tam też ich pochowano. Niderlandy były długo w lennie hiszpańskim więc Twoja geneza jest słuszna. Ten kawałek Limburga miał dość burzliwe koleje losu.
    Miasteczko jest ślicne i coraz bardziej je lubie Happy

  5. Rena pisze:

    I na mnie powoli już czas.. GoodNight

  6. Quackie pisze:

    Ano to spokojnej!

  7. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Pięterko jest pouczające i piękne Approve
    Jak ludzie nie są sobie wilkami, to i na jednej ziemi można się zmieścić. Pleasure Nie tylko za życia, ale i po śmierci…

  8. Zoe pisze:

    Dzień dobry deszczowo – ponuro piątkowo.

  9. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wspomnij, ile kolorów! jak pięknie ongiś było!
    A to, niestety, minęło! A to się już skończyło!
    Buuuu!

  10. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Pogoda całkiem całkiem, a w każdym razie nie leje i chmury chyba cienkie, bo dość jasno.

    Przypomniało mi się jeszcze, że moja własna poznańska Babcia, mimo że katoliczka, leży w kwaterze protestanckiej. Tak samo jej siostra i mąż tej siostry. A wszystko dlatego, że mama tej Babci, a moja Prababcia, była właśnie protestantką, no a jak pochowali ją w kwaterze odpowiedniej do wyznania, to Babcia sobie zażyczyła leżeć w przyszłości koło swojej mamy (i siostra też). I na szczęście nikt nie musiał kombinować z murem i rękoma.

  11. Jo. pisze:

    Ja dziś tęczę widziałam. Wszystkie kolory mi migały. Tak około poranka. I dodatkowo taki tępy łomot, jakby kto człowieka po łbie walìł młotem.
    To się nazywa: migrena. Nie polecam.

  12. maradag pisze:

    Dzień dobry! U nas dość mgliście jeszcze, ale nie pada. Pogoda rozwija się w kierunku przystępnej Happy
    A propos murów różnych, to mam takie refleksje, (żyjąc w Holandii jakis czas), że tutaj te rozdziały jakoś tak łagodniej przebiegają od wieków. Począwszy od czasów kolonialnych, kiedy to Holendrzy bardziej integrowali się z poddanymi niz wyzyskiwali ich do krwi. Oczywiście istnieją i do dziś wszelkie mozliwe podziały wyznaniowe, pochodzeniowe, rasistowskie i wszelkie możliwe… Ale to ma jakieś łagodniejsze formy. Wydaje mi się, że Holendrzy mają inne piorytety od wieków, (wyrwać morzu jeszcze kawałek terenu do życia, poukładać sobie tak wszystko wokół siebie, żeby żyło się wygodnie i bezpiecznie). A organizacja dostatniego życia nie jest możliwa w pustce. Robisz to z innymi. I wydaje mi się, że nie ma dla nich większego problemu czy pracuje na ten swój status z Murzynem, Żydem czy homoseksualistą. To raczej ci „innowiercy” trudno się inegrują tworząc swoje zamknięte kręgi. To maleńki kraj, zaprawiony w podróżach. Może właśnie dlatego mają więcej tolerancji dla inności.
    Uff, ale się wymądrzyłam z rana Ashamed
    W międzyczasie słoneczko przebiło się przez mgłę…
    Komu powtórki z kawusi? expresso i cos na słodko? Heart-Chocolate-Gift

    • Tetryk56 pisze:

      O ile pamiętam, również w Niderlandach toczyły się krwawe wojny religijne…

      • maradag pisze:

        Aaaa, ja nie pamiętam…. Ashamed

        Może patrzę przez pryzmat bardziej współczesnych czasów 😉

        • miral59 pisze:

          I to w sumie chyba słuszne, Maradag. Nasi przodkowie różne rzeczy robili i my za to nie odpowiadamy. Najważniejsze jak postępujemy tu i teraz… Pleasure

    • Jo. pisze:

      Ja po krótkiej wizycie w Holandii odniosłam wrażenie, że Holendrzy są dość pragmatyczni i nie marnują energii bez sensu. Poza tym mają praktyczne domy, ubrania, jadłospisy i upodobania. Gdzieś w Szkicach jest notka… 2014 chyba… No ale to było szybkie i krótkie rzucenie okiem…

  13. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Na dzisiaj mam planowane bieganie… spychoterapia mężowska w całym rozkwicie. Tak to zwykle bywa… masz wolne, to możesz załatwić Worry Ciekawe, że jak on ma wolne, to jakoś nie kwapi się do tego załatwiania i okazuje się, że nie za bardzo jest co… Conceited
    Takie życie…

  14. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Dopiero teraz fajrant. Nie zapowiadało się, że piątek będzie taki paskudny w sensie wielości zajęć naraz. Wrócę z dobranocką.

  15. Jo. pisze:

    Dobranoc.
    Po atrakcjach, jakie mi dzìś zgotowali moi panowie, raczej na „dobrą” nie liczę.

  16. Quackie pisze:

    Spokojnej x 2

  17. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    To był biegany dzień, ale załatwiłam wszystko co musiałam Happy
    Najbardziej ucieszyłam się w Toyocie. Dostaliśmy jakieś pisemko w sprawie poduszki bezpieczeństwa w samochodzie. Ale nie pisało w którym. Wszyscy troje mamy Toyoty (mąż, syn i ja). Dowiedziałam się, że to do dealera nie należy i muszę zadzwonić pod podany w pisemku numer. Poza tym od dawna mam tzw. „safety recall” na zapasowe koło w Siennie. Mieli wymienić coś tam, co podtrzymuje to koło, bo w kilku sztukach jakiś tam drut przerdzewiał i koło odpadło. Wymieniają więc wszystkim bezpłatnie. Tylko dealer nie miał części Wink Overjoy Bo fabryka nie dosłała. Wiosną byłam tam co dwa tygodnie, aż mi zbrzydło. Gościo powiedział, że to się nie przeterminuje, więc dałam spokój. A dziś proszę! Mieli części i wymienili Happy-Grin Rozmawiałam z dziewczyną, a nie z facetem. Chyba jedyna z obsługi klientów. Popatrzyłam na jej wizytówkę. Polskie nazwisko! Powiedziałam jej co zauważyłam, a ona do mnie po polsku, że nawet mówi w tym języku i od razu zapytała czy ja też. Oczywiście że też!! Powiedziałam jej, że przyjechałam tu mając czterdziestkę na nosie i trudno, żebym nie mówiła Delighted Ona się tu urodziła… widać, że rodzice zadbali, by się nauczyła rodzimego języka. Miło jest spotkać taką osobę Pleasure Co prawda miała amerykański akcent, ale mówiła poprawnie i swobodnie można było ją zrozumieć. Wymiana tego czegoś trwała prawie dwie godziny. Wynudziłam się jak mops, chociaż poczekalnię dla klientów mają wygodną. Jest nawet darmowa kawa Wink Telewizja i cała masa różnych kolorowych gazet.
    Muszę podpowiedzieć małżonkowi, że jak się będzie wybierał do dealera, to niech smaruje prosto do tej dziewczyny. Nie będzie musiał mówić po angliczańsku Wink

  18. Jo. pisze:

    Kawy.
    Dożylnie.
    Koffie

  19. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Chyba udało się odwołaniem do KIG przywabić piękną jesień. Jest ślicznie!

  20. Jo. pisze:

    No właśnie – a gdzie listopadowy Leśmian?

Skomentuj MAX Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)