Zapraszam na krótką wizytę w Yorku, tym położonym w północnej części Anglii mieście, które rzeczywiście- jak w tytule- jest stare, powstało ponad 2000 lat temu. Historia miasta jest bardzo bogata, co krok można zobaczyć ślady Wikingów i Rzymian, ale historię można sobie zgłębić we własnym zakresie a ja zapraszam na krótki spacerek po tym przepięknym mieście. Króciutko, bez wizyt w muzeach, bo dzieci jeszcze za małe, a sama podróż była dla nich nieco nużąca (ponad dwie godziny w samochodzie), ale miasteczko urocze i gdyby kiedyś jeszcze nadarzyła się okazja (a taką mam nadzieję) to chętnie odwiedzę York po raz kolejny.

Tam wszędzie jest strasznie daleko, fakt są autostrady, drogi są świetne, ale jedzie się i jedzie i końca nie widać;-)
Na początek niech będą domki szeregowe, bliźniacze, bardzo częsty obrazek, nie tylko w Yorku. Jest w nich coś takiego uroczego…
A tu już zapraszam do tej bardziej „uroczystej” części miasta:
A tu jeszcze ciekawostki uliczne, których chyba w każdym większym mieście nie brakuje:
Właściwie to co chciałam napisać napisałam pod zdjęciami (czy może da się ustawić tak, żeby te podpisy miały większą czcionkę? Ja niestety nie potrafię, ale czytanie mnie osobiście tych mikro-literek sprawia trudność- a zapewniam, że raczej znam wszystkie;-) ).
York ma tak bogatą historię, że czegokolwiek się nie dotknęłam to okazywało się, że na temat niemal każdego obiektu w tej najstarszej części miasta można by napisać całą notkę. Dla przykładu opowiem może o takim jednym niepozornym budynku przy ulicy Rzeźnickiej. Budynek ma nr 35 i obecnie mieści się w nim kościół a właściwie Sanktualrium Św. Małgorzaty Clitherow.

Dom przy Rzeźnickiej nr 35 w którym mieście się sanktuarium.
W tym budynku w XVI wieku owa święta mieszkała. Przyznaję, że nie bardzo kojarzyłam kim była Małgorzata Clitherow, więc postanowiłam trochę poszperać. Okazało się, że jest to święta czczona w kościele katolickim, jest jedną z grona 40 największych świętych męczenników angielskich, zginęła (tak bardzo w skrócie oczywiście) za ukrywanie księży katolickich oraz za umożliwianie odprawiania katolickich mszy w swoim domu. Nazwisko rodowe Św Małgorzaty to Middleton, jednak brak jakichkolwiek wzmianek, aby obecna Księżna Cambridge spokrewniona z ową świętą, aczkolwiek kilka wieków już minęło…
O innych miasteczkach angielskich pisać nie będę, bo za mało widzieliśmy, żeby zrobić z tego notkę-za krótko byliśmy, a wizyta przede wszystkim miała na celu urodzinnianie się a nie zwiedzanie, ale wierzę, że to nie był nasz ostatni raz;)
Angielska pogoda za oknem, wiec zapraszam do angielskiego Yorku.
Świetna opowieść! Pozazdrościć wycieczki!
Metalowe elementy sterczące z wody na ostatnim zdjęciu drugiej serii to jak sądzę, ostroga osłaniająca wspornik przęseł przed spływającym z prądem zagrożeniem, np. krą. Zimy w Anglii nie tęgie, więc i masywna kra raczej nie zagraża i taka rachityczna ostroga może być wystarczająca.
Pierwsze zdjęcie (autostrada) wzbudziło we mnie lekkie zadumanie: dlaczego wszyscy jadą prosto, a nikt nie chce skręcić do Yorku?
Zapewne masz rację. Te elementy czy tam inna ostrogą faktycznie znajdują się tuż przez przęsłem ( co będzie widac jak mi się uda wczytać zdjęcie w odpowiedzi na komentarz Quackiego.
A czemu do Yorku nie skręcali? Nie wiem, może byli prawicowi i nie mieli zwyczaju chadzać na lewo?
Ta droga prosto też prowadzi do Yorku, jest w lepszym stanie, ale mniej widokowa – my pojechaliśmy skrótem i z widokami -)
Witaj, Połówko!
Dzień dobry


Piękne pięterko, piękne zdjęcia i pięknie opisane
A za gęgawę pięknie dziękuję
Gąski spacerowały sobie spokojnie niczym u nas gołębie. I króliki tez można było spotkać tak „na dziko”.
To tak jak u nas
Tylko u nas chodzą bernikle kanadyjskie, bo gęgaw nie ma


Królików kica sporo. I to nie tylko w parkach, ale i w przydomowych ogródkach… oczywiście tych dzikich
Pojechałabym…
Pojechała byś ? Madagaskar bez Jo ? Nie komplikuj Brexitu . Anglicy są pragmatyczni i naszym Rodakom za ich udział w Bitwie o Anglię są bardzo wdzięczni …Zawsze przy oglądaniu architektury sprzed lat, podziwiam rzemiosło artystyczne ,które przecież przy braku odpowiednich narzędzi ,te cudeńka , musiały wykonać ” złote rączki ” . Brawo Gimi

No dobra: pojechałabym na wakacje. I wróciła.
A lotnikiem brytyjskim był brat mojej Babci. Tylko niestety zestrzelili go zanim się zdążył ożenić ze swoją szkocką narzeczoną.
Poczytałam, a teraz się oddalę do obowiązków.
Moi panowie występują dzisiaj na seminarium dotyczącym wolontariatu.
Nie pytajcie…
Przeżyliśmy.
Wszyscy.
Dobra wiadomość!
Dobry wieczór. Fajrant. Przerwa. Po niej z dziką przyjemnością odniosę się do wpisu, w tym zwłaszcza zdjęć.
Dzień dobry w piątek.
Nie wiem co jest grane ale Mr. Q zalega z jedną piosenką na dobranoc
Dzień dobry. Co próbowałem wrzucić, to przeglądarka pokazywała mi faka.
To i na drugie śniadanie pora!

Podejrzewam, że wszyscy nieobecni i obecni już po porannej kawie albo innych napojach.
Aha mamy dzisiaj 300setny dzień roku. Łatwo policzyć jak niewiele zostało już do końca roku.
Wrzuciłbym jakąś fotkę ale mam obawy, że znów zapadnie cisza na wyspie.
DRUGIE śniadanie.
Prędzej czy później będzie potrzebne. Poczeka.
Byle nie za duża, a będzie dobrze 🙂
Witajcie!
Zapaść Wyspy spowodowana była umieszczeniem we wpisie zdjęć w zbyt dużej rozdzielczości. Niestety, za działania naprawcze mogłem się wziąć dopiero wczoraj, więc czas przerwy był nieco dłuższy.
Prośba!
Zamieszczajcie zdjęcia wyłącznie nie przekraczające 800×600 pikseli! Jeżeli ktoś ma problem z przeskalowaniem, proszę zamieścić nieprzeskalowane, ale nie zatwierdzać do publikacji tylko dać znać, i zaczekać aż poprawię.
Widzicie sami, że „odchudzona” strona ładuje się znacznie szybciej
O dziękuję za wyjaśnienie. Czyli jednak to ja zepsułam Wyspę:-( następnym razem będę wiedzieć, no chyba ze teraz zawiśnie na Wyspie tabliczka: Blondynkom wstęp wzbroniony:-(
Idź w zaparte, że jesteś niewinna.

Pamiętaj: nie przyznawaj się! Nigdy! Do niczego!
Nawet do swoich dzieci. Zwłaszcza do swoich:-)
Dzieci?

Jakich dzieci?
„Kim jesteś chłopczyku i co robisz w mojej kuchni?”.
He he zwłaszcza do swoich;-)
Bo to było tak, otworzyłam wieczorem Wyspę i chciałam odpowiedzieć na komentarze, wooolonoooo działało, chciałam wstawić zdjęcie w odpowiedzi na komentarz, który napisał Quackie, i zdjęcie się tak wczytywało, i wczytywało, a ja w międzyaczasie z telefonu opowiedziałam Marchevce i Jo i jak chciałam zatwierdzić komentarz ze zdjęciem, to…. Wyspa poszła na urlop. I komentarze też;-)
Ale ja od samego początku, od notki powitalnej mówiłam że jestem blondynką. Na przyszłość już wiem, w sumie prawie każde zdjęcie otwierałam do edycji i tak, żeby buźki rozmazać, mogłam i pozmniejszać. Ale absolutnie przyznaje się tylko do tego, że napisałam notkę i że napisałam komentarze. Nic więcej;-)
Nie przejmuj się Gimi, ja też blondynka

A do błędu się przyznać, to nie wstyd. Powinniśmy się uczyć na swoich błędach i starać się nigdy ich nie powtarzać…
Chciałam dobrze, a wyszło… jak zawsze;-)
he he
Pięknie wyszło, a że Ukratek musiał potem poprawić, to trudno. Następnym razem będziesz wiedziała i niczego poprawiać nie będzie trzeba
A tak na poważnie to może jest jakaś opcja przesiadki na jakąś inną platformę, gdzie nie będzie takich ograniczeń.
Ten dostawca daje nam wiele zasobów, problemy są z wykorzystaniem procesora przy dynamicznym skalowaniu zdjęć. Nawet, gdy serwer wyrabia, to niepotrzebnie traci czas przetwarzając ogromne pliki, aby wyświetlić małe – to widać po czasie odświeżania dziś i przedwczoraj. Tak więc warto przeskalowywać niezależnie od ograniczeń serwera.
Zresztą – kto z nas ogląda Wyspę w rozdzielczości większej niż 1080 linii?
Dzień dobry


Cały wczorajszy dzień usiłowałam dostać się na Wyspę. W końcu pomyślałam, że znowu coś musiało wysiąść i że to grubsza sprawa, skoro naprawa trwa tyle czasu
Dobrze, że już wszystko w porządku
Dzień dobry, tradycyjnie fajrant i przerwa. Dzisiaj się nie narobiłem, bo jakiś taki cały tydzień. Ale wydaje się, że w terminie się wyrobię.
A ja przez chwilę w domu, a za chwilę znów wychodzę 🙂
Spaaaać!
Spokojnej!
No to dobranoc.
Dzień dobry,
Ja dziś imprezę dziecinną mam w domu tak że ten tego, proszę trzymać kciuki, żeby mi chaty nie roznieśli;-)
Gudmyrning.

Jak wam idzie produkcja dyń? Miszczu Q? Jakieś niusy?
A w ogóle czas na śniadanie.
Pani Gie… aaa, Gienia w dyni rzeźbi.
To ja zapraszam.
To ja poproszę, kawkę rzecz jasna.
Dzień dobry. Na razie wiadomo tylko tyle, że dynie są zakupione. Będę donosił w miarę postępów.
Nie ukrywam, że czekam z niecierpliwością.
Witajcie!
Zakupy zrobione, Gieni nie ma… to może ja się jeszcze prześpię?
Mnie się dzisiaj udało prawie 9 godzin pospać. Polecam.
Ja niestety krócej nie mogę, bo nie funkcjonuję.
A bywa, że trzeba.
O, Gieni nie ma, Gieni nie ma. A jak jest, to że się drze od rana.
Weźcie wy się ludzie zdecydujcie, co?
Ja nie narzekam. Za regularne zaopatrzenie w kawę jestem w stanie zgodzić się na darcie buzi.
Dzień dobry w ten paskudny dzień. Lecę do obowiązków sobotnich.
Tu wieża. Runway 20-15, wiatr 12 węzłów NW, masz zezwolenie na start. Miłego lotu!
Dzień dobry


Ja się tak nie bawię! Tylko gdzie tu złożyć zażalenie? 
Ale pogoda!
W telewizorni podali, że idzie do nas śnieg
A dwa tygodnie temu prawie 30C… to gdzie ta jesień? Albo lato, albo zima
W Minnesocie już napadało. Jeszcze nie tak dużo, ale zawsze…
Wow. Dwa tygodnie różnicy między upałem a śniegiem? Tak to u nas chyba nie było?!
W Polsce, mimo podobieństw, klimat jest jednak inny. Pisałam już, że pogoda zależy od tego z której strony wiatr powieje
A że w naszym rejonie nie ma potężnych gór, które by ten wiatr hamowały, no to mamy to co mamy.. 
W kierunku zachód-wschód też nie mamy gór…
I dlatego to stamtąd głównie przychodzą polskie tornada, czy huragany. Pamiętam, że gdy wiał lodowaty wiatr ze wschodu, zawsze mówiliśmy, że to Ruskie otworzyli furtkę na Syberię

Tak samo u nas się mówiło (tzn. w domu moich Rodziców). Co więcej, wiatr ze wschodu jako jedyny „grał” w linkach odciągów od masztu anteny zbiorczej, a to się niosło po ścianach i przewodach wentylacyjnych (mimo że mieszkaliśmy na II piętrze w czteropiętrowym bloku), więc od razu było słychać, jak szła zmiana pogody – w zimie na zdecydowanie mroźniejszą!
Ciekawe czemu tylko ten ze wschodu „grał na linkach”? Taki naciąg, że jak wiało akurat z tej strony, to powstawały wibracje? Czy co? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? To ciekawe…
Tak, musiał być taki naciąg, ale dlaczego, nie mam pojęcia. I jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem, to było na zasadzie, że jako dziecko nie miałem tzw. aparatu pojęciowego, a potem to już „od zawsze tak było”. Poza tym nawet jakbym chciał to sprawdzić, to na dach się nie dało wejść, bo klucze do kłódki mieli w administracji osiedla.
No a ja wróciłem z wyjścia. Byłem na pikiecie/marszu/spacerze (niepotrzebne skreślić) poparcia dla żądań dofinansowania Służby Zdrowia. Ludzi było raczej niewielu…
Przy okazji: mógłbym tu opublikować apel, wygłoszony przez jednego z naszych działaczy, profesora filozofii zresztą. Byłby to tekst zdecydowanie polityczny, choć nie agresywny. Co społeczność Wyspiarzy sądzi na ten temat?
Jestem za. Trudno, to już wszystko za daleko zaszło
Chętnie poczytam. W sumie, to i tak polityka czasami wchodzi na Wyspę. Jest integralną częścią naszego życia i nie da się jej zupełnie oddzielić. Tym bardziej, że jak piszesz, nie jest to tekst agresywny…
Też jestem za ,ponieważ jestem na bieżąco z problemami naszej opieki zdrowotnej , która sama ledwo zipie , Udało mi się ostatnio w jednym ze szpitali wykonać badania tomografii i koronarografii . Piszę udało , bo mnie, byłemu honorowemu dawcy krwi , teraz trzy kolejne pielęgniarki nie mogły wkłuć wenflonu ,dopiero sprowadzona z innego oddziału starsza pani zrobiła bez problemu -migiem. Rutyna i doświadczenie ,tego po prostu nie ma …
Też byłam honorowym dawcą krwi. I jak pamiętam, w Stacji Krwiodawstwa tylko jedna z pielęgniarek umiała wkłuć mi się w żyłę. A weź pod uwagę, że to było ponad 20 lat temu. Raz nawet mi nie pobrały, bo TA pielęgniarka była na zwolnieniu lekarskim. Poradziły mi wtedy, że jak idę zdawać krew, to powinnam zabrać żyły ze sobą, a nie zostawiać w domu
Poradziłam jej, żeby zaśpiewała mi kołysankę, to na pewno twardo i mocno zasnę
W końcu wkłuła się na zewnętrznej stronie dłoni… ale po operacji miałam rękę całą w siniakach. Normalnie się uciska miejsce wkłucia i siniak, nawet jeśli się pojawi, jest niewielki. Ale spałam i nie miałam jak uciskać 
A gdy miałam operację (nie chciałam iść na onkologię i załatwiłam sprawę w „swoim” szpitalu), to na bloku operacyjnym spotkałam koleżankę z klasy, jeszcze z ogólniaka. Lekarz był zdziwiony, że tak długo trwa wkłuwanie się w żyłę. Nigdy nie miała z tym problemu, a u mnie co się wkłuła, to nie mogła trafić. Wszystko gotowe do zabiegu, tylko pacjent jeszcze nie śpi
Także nie wiem od czego to zależy, ale czasami nawet te z doświadczeniem mają kłopoty z wkłuciem się. Szczególnie, gdy trzeba wprowadzić wenflon…
Sì
i ja też za
Szanowni wybaczą, chyba zaczyna się ten zapowiadany w mediach spadek ciśnienia. Głowa zaczyna mi się zachowywać w sposób niezgodny z przeznaczeniem…
DYNIE
ŻĄDAM DYNI
BEZWZGLĘDNIE ŻĄDAM
Na pewno będą, ale sama widzisz, że jak na razie nasz Mistrz jest nie do końca dysponowany. Dajmy mu trochę czasu

Najmocniej się sumituję, ale wycinanie zostało odłożone na jutro. Raz że głowa, dwa że chcemy razem z Najjuniorem wycinać, a on dzisiaj ma coś jeszcze innego do roboty.
Dyni z Gdyni.
Współczuję, bo znam ten ból.
Jak ciśnienie spada, to nie potrzebuję barometru. Głowa robi się ciężka i najchętniej poszłabym spać. Nawet jak jestem wyspana… 
Mnie wyjątkowo dzisiaj złapało.
Ja mam to dość często. To znaczy nie to że codziennie, a tylko przy większych skokach ciśnienia.

I muszę przyznać, że czasami sama na siebie jestem zła. Bo roboty mam jak zawiązać, a mnie dosłownie kładzie. Mózg przestaje funkcjonować i włącza opcję „odpoczynek”
Idem spać.
W cholerę to wszystko.
Spokojnej i uspokajającej.
Jeju, ale wieje.
Strat w dzieciach nie ma, w szybach też nie. Nie chciały jechać do domu, więc chyba zabawa była nie najgorsza. Farbę z podłogi się zmyje, a woda w łazience już prawie wyschła…
Dobrej nocy;-)
To znaczy, że przeżyłaś
Kolorowych snów 
Dobranoc.
…bry
Leje. Wieje. Nie lubię.
Dzień dobry. Leje i wieje również tutaj. Nigdzie się nie chce wychodzić i w ogóle jesień. Idę po kawę do pani G.
Najgorzej, że z psem trzeba wyjść wreszcie…
To jest ten moment, kiedy doceniam nieposiadanie psa. Dla równowagi dla wszystkich momentów, kiedy tego żałowałem.
Dzień dobry. Nie wiem czy bardziej leje czy bardziej wieje.
Niech spojrzę… U nas chwilowo bardziej wieje. Ale i deszcz jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
Witajcie!
Plastikowe krzesełko biega sobie w tę i z powrotem po moim balkonie. Ach, ten Grzegorz!
Krzesełko na smycz!
A jak zacznie szczekać??
To będziesz musiał jeszcze na spacer wyprowadzić, bo inaczej katastrofa hydrauliczna (chyba że pada również deszcz, to wszystko jedno).
Tymczasem tutaj wieje, ale deszcz sobie poszedł.
Ojezu… Tetryk z krzesełkiem na smyczy… Na Plantach
Wsiadł do autobusu
Facet z krzesłem na smyczy
Nikt go nie poratuje
Każdy źle mu życzy…
Właśnie wróciłem od rodziny. Łataliśmy dziurę w dachu, którą zrobił inny latający dach. Szok.
Nowe pięterko zaprasza do dyskusji.