Nie wiem na ile realne są te zdjęcia, ale część ptaków rozpoznaję. To znaczy nie z nazwy. Widziałam różnego rodzaju filmiki, gdzie samczyki kokietowały samiczki. Te tańce godowe były przepiękne!!! A ptaki wyglądały niemal jak sztuczne, tak były kolorowe i dziwne…
W zasadzie, skoro to nie są moje zdjęcia, powinnam podać autora, żeby nikt się nie przyczepił (a ma do tego prawo). Na pierwszym i ostatnim zdjęciu jest podane, kto zrobił tę prezentację, a także autor. Nie wiem w sumie, czy powinnam to przepisywać, czy po prostu wystarczy podać taki odnośnik.
Gdyby ktoś chciał obejrzeć prezentację z dźwiękiem, podam link
https://madagaskar08.pl/wp-content/uploads/2017/06/Oiseaux_de_Madagascar.pps
I jeszcze raz serdeczne podziękowania Ukratkowi!!! Za pomoc w przygotowaniu…
Zapraszam do oglądania tych kolorowych ptaszków.


W zasadzie, po dokładniejszym przyjrzeniu się, wydaje mi się, że pierwsze zdjęcie i 36 to rysunek. Pozostałe to zdjęcia.
Te dziwne papugi z bardzo długimi piórami mogą mieć je tylko w okresie lęgowym, gdy muszą przywabić samiczkę. Tak jak z czaplami białymi, które puszyste peleryny tracą jesienią. Po okresie lęgowym… już nie muszą się nikomu podobać
Dodam, że slajd 20 i 34 to ten sam ptaszek i o ile się nie mylę, to 14 i37 też. Pamiętam jak kiedyś oglądałam jego taniec godowy
Gdy rozkładał skrzydełka i tworzył z nich kółko, było to słychać. Ten świst był niesamowity… 
To chyba niekoniecznie ptaki z Madagaskaru… aż sprawdziłam na Wiki, bo jeden z ptaków wydał mi się dziwnie znajomy… Slajd 21 to szpak balijski i jest to gatunek endemiczny. Nie występuje nigdzie poza Bali. Czyli na Madagaskarze go nie ma

Tym bardziej, że jest to ginący gatunek. Dosłownie kilka sztuk zostało na wolności. Spotkać go można głównie w ZOO…
Były próby introdukcji tego ptaka, ale z tego co wiem, nie za bardzo chciał się przyjąć…
Dzień dobry.
Określenie „rajski ptak” nabrało dla mnie konkretu. Piękne są.
Podaję śniadanie i idę do roboty. Piec ciasto na piknik.
Dzień dobry. Super fotki. Ciasto na piknik piecze się w sobotę.
nie chciało mi się
Dzień dobry 🙂 Oglądam piękne kolorowe ptaki a w tle żywe (tutejsze przy hotelowe) dają wspaniały koncert 🙂 Cud, miód malina
O, to dobrze Ci
Tylko chwilowo. Niedługo powrót do rzeczywistości 😉
Witajcie!
Obrazki są piękne, choć obecność ewidentnej grafiki (slajd 36) sugeruje dystans również do wskazania na Madagaskar (np. Nowa Zelandia byłaby być może też niezłym adresem dla części z nich).
Pozwoliłem sobie posortować galerię w kolejności slajdów 🙂
Tak czy inaczej, możemy uznać że są to ptaki z Wyspy!
Dzięki, Ukratku


Mnie jakoś do głowy nie przyszło, żeby je poukładać w innej kolejności, czyli według numerów tych slajdów
Ale też fakt, że byłam zmęczona i było już późno… mogłam usiąść do kompa dopiero jak gość sobie poszedł…
Z tych wszystkich ptaków rozpoznałam tylko szpaka balijskiego. Ale w sumie, to i tak nie robi różnicy. Ptaki są w tej chwili na naszej Wyspie, więc spokojnie możemy uznać, że są to ptaki z Madagaskaru
Dzień dobry, zaspałem, dziękuję 🙂
Obłędne ptaki, te z niebieskim wzorem na głowach (na pierwszym i szesnastym zdjęciu) wyglądają jak kompletnie z innej planety, a znów ten z 24 – jak puzzle poskładane z kawałków innych ptaków.
Kawa powoli zaczyna działać.
Jak to dobrze, że dinozaury nie wyginęły!!!
Dzień dobry
Chyba już nikt się nie dziwi, że gdy koleżanka podesłała mi prezentację, byłam pod wrażeniem
Ptaki są obłędnie kolorowe 
Świat ptaków jest tak różnorodny, że można dostać zawrotu głowy
Wróciliśmy ze wsi. Jestem psychicznie znokautowana. Chociaż nie – bardziej: przepuszczona przez maszynkę do mięsa. Kilkakrotnie.

Jak ja ich wszystkich…
Lepiej napisz, co ze stanem posłonecznym!
Bo w kontekście tego nieszczęsnego „opalania” to dzisiejsze psychiczne nokauty brzmią, hm, nieszczególnie.
Nie, spoko. Zaśnięcie z (toczniem) w słońcu jest niczym, powtórzę: niczym w porównaniu do spotkań rodzinnych.
Well. Unikać jednego i drugiego, bym tylko mógł doradzić. Przy czym na spotkania rodzinne żaden mechanizm zegarowy nie poradzi.
O, pardon! Jest taki! Od bomby zegarowej!!!
Dlatego zrezygnowałam z podobnych spotkań już dawno temu
Co mam się wpieniać bez potrzeby…
Raz na kilka lat, a i to niekoniecznie
Idę produkować relację w Szkicach. Na wszelki wypadek się pożegnam do jutra.

Spokojnej obu Paniom!
Zasnęłam o niemozliwej porze, obudziłam sie przed chwilą, by popodziwiać te kolorowe, szalone ptaki, a jeszcze bardziej Wasze komenta
rze… no i zapalić lampkę…
Idę spać



Miłego poniedziałkowania się wszystkim życzę
Niech Wam się ten tydzień jak najlepiej zacznie i trwa w dobrym aż do końca
Tak ze względu na pogodę za oknem, jak i pogodę ducha
Gienia! A dzieś ty?
Dzień dobry. Trochę zaspałem. Ale poniedziałki mają swoje prawa..
Witajcie!
Wczoraj w Krakowie pogoda wytrzymała dokładnie do zakończenia imprezy „Strefa Wolności”. W kilka minut po ostatnich taktach lunęło jak z cebra, ale deszcz był ciepły i tylko trochę dokuczył nam podczas zwijania imprezy
Dzień dobry! Dzisiaj ma być chmurno i chłodno, tyle że na razie przejaśnienia jeszcze optymistyczne.
Kawy! Lecę do Gieni.
Wyprawiłam dzieci do szkoły. Uzupełniłam wczorajszą wypowiedź. Teraz czas na prasowanie. Mam cztery walizki do spakowania…
Nie szaleje z tym prasowanie. W walizkach i tak się wygniecie
Nie szaleje z tym prasowanie. W walizkach i tak się wygniecie
Ps. Pisanie z telefonu … nawet podwójne komentarze wychodzą
No dlatego ja rzadko komentuję na blogach. Bo na ogół czytam na telefonie, a potem – jak już włączę kompa – zapominam, że chciałam coś napisać.
Nie szaleję. Ja mam SYSTEM, że się nie gniecie
Więcej czasu zajmuje mi wypranie i wymyślenie, co spakować.
I pomyśleć, że kiedyś SIEBIE pakowałam w kwadrans.
Dzień dobry.
W domu nie chciały mi się zdjęcia otwierać (ciągle problem z zasięgiem), a teraz obejrzałam! Wow, ale cuda!
Udanego dnia i tygodnia dla wszystkich;-)
Dzień dobry:)
Jest cieplutko i słonecznie. Dzisiejszy dzień bardzo intensywny. Zwiedzanie, a potem bardzo późny powrót do domu. Pięknego dnia i spokojnego dla pracusiów
Dzień dobry
To dobrze, bo będzie można porządnie wywietrzyć chatę i spać przy otwartym oknie
Chociaż przez kilka dni… potem znowu temperatury powyżej 30C 

U nas na razie przerwa w upałach i dziś ma być „tylko” 20C
Ale cóż… taki mamy klimat
U mnie dziś podobnie z temperaturą. Dobrze, bo utknęłam między pralką a żelazkiem.
Wykończyłam się.
Osiem godzin prania, prasowania i pakowania. W międzyczasie machnęłam obiad i dwie kolacje oraz ciasto bananowe.
I jeszcze udało mi się coś napisać.
Ja nie wiem, czy nie jestem zbyt ambitna…
Zatem Panie, Panowie, Papa Duflot – czas na relaks.
Dobry wieczór. Fajrant. Przerwaaaa…
Pani Gieniu, zapraszamy. Trzeba się dobudzić.

Green Tea.
Ja to chyba powinnam czekoladę na gorąco. Bo po wczorajszym popisie nadaktywności nie mogę się zebrać do dzisiejszej roboty.
Kawa, czarna i gorzka, średniej wielkości. B. dziękuję.
Dzień dobry.

Fajne święta mamy dzisiaj:
1. Dzień Slayera
2. Święto Wojsk Chemicznych
3. Dzień Języka Rosyjskiego
Język rosyjski i wojska chemiczne mi się jeszcze w miarę wiążą, ale Slayer z nimi już nie.
To może Сляер?
Dzień dobry. Nas na razie burze omijają… Lecę do Gieni.
Witajcie!
Pożyteczna ta nasza Gienia, a z jakim spokojem podchodzi do różnorodności zamówień! Są korzyści ze zmiany ustroju!
Prawda?
Od dobrej godziny siedzę i się śmieję. Śmiech to jest złowieszczy i zatrważający. otóż właśnie się dowiedziałam, że od kilkunastu lat niewłaściwie przyjmuję jeden lek, taki wiecie – dożywotnio nakazany. Bo trzeba go brać wieczorem, a ja robię to rano, razem z pozostałymi, żeby broń Boże nie zapomnieć. Bo zdarza mi się – teraz już wiem, że to nie moja wina, tylko tarczycy. Jak miło mieć na kogo zwalić. No i przez tych kilkanaście lat ŻADEN lekarz mi nie powiedział, że powinno się wieczorem. Na ulotce też nie ma. A przyjmowany rano po prostu ma skuteczność 20%.
Idę się pośmiać dalej. Przy desce do prasowania.
Przychodzi pacjent do lekarza:
– Panie doktorze, kupiłem te czopki, ale mdli mnie okrutnie i po każdym użyciu zbiera mnie na wymioty…
Lekarz nieco zdumiony, żartuje:
– To co pan, łykasz pan te czopki?
Wkurzony pacjent ironizuje:
– Nie, do dupy se wsadzam!
No zobacz!!! Ja kilka lat brałam leki od tarczycy i też mi nikt nie mówił, że trzeba wieczorem… brałam rano

A może to nie ma różnicy? Skąd wiesz, że koniecznie trzeba wieczorem? Mój lekarz też mi nic nie mówił…
A tarczycowe właśnie każą mi rano, 40 minut przed jedzeniem!
Te moje powinno się wieczorem, bo wtedy jest najlepsze działanie leku na problem, czyli najefektywniej blokuje powstawanie cholesterolu. Więc jak się je przyjmuje rano, to do wieczora, czyli do czasu, kiedy ten upiorny cholesterol się wytwarza, niewiele z nich zostaje.
Zwariować można, prawda?
A wiem od kardiologa, który bardzo się zdziwił, że biorę rano i że przez kilkanaście lat żaden lekarz mi nie powiedział, że powinno się wieczorem. Na dodatek jeden z internistów zapowiedział, że mi podwoi dawkę, bo nie widzi efektów!
Tymczasem najprawdopodobniej cholesterol wynika u mnie z tarczycy, więc po ustabilizowaniu tsh trzeba będzie dawkę OBNIŻYĆ.
Od lekarzy to ja najchętniej trzymałabym się najdalej, jak to możliwe… Bo zbyt często człowiek trafia na konowałów.
Dzień dobry


U mnie dziś „chłodu” dzień kolejny
Ale przyznam się, że z przerażeniem patrzę na kolejne dni… te powyżej 30C.
Dobry wieczór. Fajrant. Czyli że przerwa.
U nas piękna ulewa jak tylko mąż wrócił z zamiarem grillowania.
U Was to ostatnio nadprodukcja burz z ulewami.
No tak jakoś.
Dobranoc Państwu.

Spokojnej!
Jakże miło słuchać swoich ulubieńców na dobranoc
Jak ten czas leci… Zdawać by się mogło, że to tak niedawno, a dziś mija 36 lat jak braliśmy ślub




Ale jednocześnie sobie pomyślałam, że ten szef musi mego męża bardzo lubić… 
I jak sobie przypominam, mieliśmy wielu przeciwników tego małżeństwa.
Brat męża uważał, że jestem za ładna i na pewno go zostawię, a przynajmniej „doprawię rogi”.
Sąsiadka uważała, że mąż jest dla mnie za młody (o rok starszy, a powinien być przynajmniej o 5).
Moje koleżanki i koledzy ze studiów uważali, że „różnica poziomów intelektualnych” jest zbyt duża i nie wytrzymam z facetem, który skończył edukację na zawodówce
U męża w pracy przynajmniej część kolegów uważała, że mój mąż jest za cichy i za spokojny dla kogoś tak przebojowego jak ja. Rodzice byli wystraszeni – czemu tak nagle ta decyzja? Czyżbyśmy musieli? A przecież byliśmy parą od ponad dwóch lat. Czy mieliśmy czekać do emerytury?
Tylko mój dziadek cieszył się jak dziecko, bo znał teścia dość dobrze, a mojego męża bardzo lubił.
Dodam jeszcze, że przed samym naszym ślubem, szef mojego męża powiedział mi, że jeśli zmarnuję mężowi życie, to mnie zniszczy. Uśmiałam się setnie
Gratulacje!
I wielu jeszcze wspólnych miłych lat!
Wszystkiego najlepszego na … dotychczasowej ścieżce życia
Gratulacje, Mireczko!

Jak widać na waszym przykładzie, warto przezwyciężać trudności i uprzedzenia. Życzę wam co najmniej drugie tyle w takiej harmonii, jaką osiągnęliście z dala od doradców
Swoją drogą – gdybym był złośliwy – zapytałbym o obecny poziom intelektualny twoich byłych kolegów i koleżanek…
Nie wiesz Ukratku jak to jest? Niektórzy dopiero zaczynali studiować, a już czuli się ważniejsi i mądrzejsi od innych… biedacy nie wiedzieli, że poziom inteligencji wcale nie zależy od poziomu wykształcenia

Nie utrzymuję kontaktów z moimi byłymi koleżankami i kolegami ze studiów – nie ten poziom intelektualny…
Gratulacje. Oby tak dalej.
Muszę też przyznać, że kiedyś koleżanka z pracy powiedziała nam, że po 18 latach małżeństwa jest nim znudzona i gdyby mogła cofnąć czas, to nigdy by za swojego męża nie wyszła. Jako mężatka z 10-letnim stażem byłam zdziwiona… koleżanka dodała, że jak będę miała taki staż jak ona, to też będę miała dość…
Nie zamieniłabym też swojego męża na nikogo innego… a gdyby można było cofnąć czas, to najwyżej mniej głupot bym zrobiła (oczywiście mając obecne doświadczenie), ale mąż byłby ten sam 
Minęło już dwa razy tyle i nie mam dość, ani nie jestem znudzona
O! I jeszcze coś… czasami mąż mówi mi, że ” I gdzie ja bym taką drugą żonę znalazł”, a mnie od razu tkwi w głowie ten kawał…
Żona chcąc podbudować swoje ego pyta męża
– No i gdzie byś taką drugą żonę znalazł jak ja?
– Drugiej TAKIEJ jak ty, wcale bym nie szukał…
I tym optymistycznym akcentem zakończę swoje wywody




Elizabeth (ta starsza) zaczyna w piętkę gonić i potrafi mi po dziesięć razy opowiadać to samo. Początkowo myślałam, że boi się, że nie zrozumiem po angielsku, ale zauważyłam, że do Florence mówi tak samo
A to przecież jej młodsza siostra i od urodzenia żyje w USA
Oczywiście nie dziwię jej się. Ciekawe czy w ogóle dożyję tego wieku… trudno wymagać, żeby wszystko działało jak w młodości
A prawie setka na nosie, to przeżyty wiek… 
Miłego środowania się życzę
Mnie czeka ciężki dzień. W pracy będę długo, bo mam jej od metra i ciut ciut, a wieczorem kolejna imprezka
A potem jeszcze muszę przygotować coś na lunch, bo w czwartek idę do dwóch staruszek (jedna w lipcu kończy 99 lat, druga jest o parę lat młodsza), a one uwielbiają moją kuchnię (chociaż nie bardzo wiem dlaczego)
Z Florence bardzo lubię pogadać. Jest wspaniała!
Gienia dyskretnie stawia się na posterunku, a ja idę budzić chłopaków.

Dzień dobry w środę. Pracujemy, pracujemy.
Witajcie!
W nocy piękna burza tłukła oknami, wiało okrutnie i porywiście, polało zdrowo – nie macie pojęcia, jaka piękna widoczność!
coś o tym wiem, bez dachu od wczoraj mieszkam, a po burzy to już szczególnie, nie zdjęło, ale szkód narobiło:(
Ale jak to BEZ DACHU??? Tak w ogóle bez???
Tak w połowie. Był azbest.
Zapowiada się niezła jazda. Pies chory. Do naszego wyjazdu zostały dwa dni.
Dzień dobry. Deszczyk pada, słońce świeci i tak dalej. Za oknem zwariowana pogoda…
Ważne, że dzieci się radują 😉
Nb. gdy moją niedużą wówczas córeczkę usiłowaliśmy nauczyć tego wierszyka, uporczywie recytowała własną wersję:
Descyk pada, słonko świeci,
wsystkie dzieci siem ciesom…
Może znała PRAWDZIWĄ wersję
W końcu dzieci wiedzą.
Ja dziś w biegu, więc zawczasu podaję czekuladki dla Miralki. Bo torciku nie mam.

Sto lat w dobrym zdrowiu!
Dzień dobry, najlepsze życzenia dla Miralki, i dla Wszystkich dobrego dnia. Kawę w dłoń i lecę do roboty.
Dzień dobry

Za życzenia i torcik bardzo Wam dziękuję
Dzień dobry. Fajrant. Przerwa. Jak zwykle.
OK. Pies żyje. My też. Właśnie wrócił od weta. Kroplówki, leki itd.
Mogę wrócić do pakowania.
Jo, a co się stało? Idę poszukać o co chodzi z pieskiem. Ale dobrze, że sytuacja już opanowana.
Piesio się rozłożył. Oszczędzę szczegółów, ale źle było z dwukrotnym kursem do weta.
Sytuacja wygląda na opanowaną, ale było ostro, a my jutro wyjeżdżamy…
Współczuję:(
A czy z wyjazdu będziesz pisać?
To dobra wiadomość, Jo
Jest duże prawdopodobieństwo, że psu się polepszy przed wyjazdem 
Wysokie pięterko, ktoś coś może zamierza z tym zrobić?
Niby cos tam zaczęłam na brudno, ale jakies takie nudy wychodzą.
Ktoś by miał ochotę na fabryczny?
Śmiało!
Może pozwól, że my ocenimy czy to nudy, czy nie


Pięterko jest faktycznie za wysokie i czas najwyższy dobudować nowe.
Także nie szczyp się i pokazuj co nowego wymyśliłaś i co chciałabyś nam pokazać
Właśnie nie wiem czy warto, no i z uwagi, na to, ze wczoraj zasnęłam nad edycją tekstu (to jednak chyba jest bardzo nudne) a dziś praca goni a ja jeszcze zdjęć nawet nie przejrzałam to trochę z tym zejdzie, więc jak ktoś ma coś gotowego, to śmiało.
Na pewno warto
Jak się jest zmęczonym, to i się zasypia przy komputerze 
Padam na dziób, ale jeszcze coś Wam opiszę…
Ale po kilku sekundach zerwała się i potruchtała do sąsiadów. Za moment druga tak samo plasnęła, ale znacznie ciszej i od razu zerwała się i poleciała za uciekinierką. Trzecia zeszła najniżej jak się dało i z gracją zeskoczyła na ziemię. Omijając mnie szerokim łukiem jeszcze kilka poleciało za tą pierwszą. Nie wiem co się tak na biedulkę uwzięły?
Wyglądało to tak, jakby chciały ją zagryźć…

Dziś widziałam jak tłukły się wiewiórki. Trudno było je policzyć, bo raz, że w dużej części ganiały się wśród liści, a dwa zasuwały w takim tempie, skakały z konaru na konar, że nawet nie próbowałam liczenia. Widziałam głównie ich jasne brzuszki. Stałam z rozdziawionym dziobem i próbowałam je obcykać… za szybkie
W pewnym momencie coś plasnęło bardzo głośno kilka kroków ode mnie. Aż podskoczyłam, tak było to niespodziewane… a to wiewiórka spadła na betonowy podjazd. Myślałam, że się zabiła
Muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu widziałam wiewiórkę, która spadła z drzewa (a może zeskoczyła?). Sądząc po głośności „plasku” musiała nieźle wyrżnąć o ten beton… dobrze, że się nie zabiła. Nie lubię ich, to fakt, ale żeby od razu życzyć im śmierci, to nie…
Jeszcze przez jakiś czas słychać było ich piski u sąsiadów… potem ucichło. Nie wiem, czy przepędziły intruza ze swego terenu, czy po prostu ją zagryzły?
Wygląda na jakieś terytorialne porachunki, ale że kilka goniło za jedną? To dziwne. Oczekiwałbym raczej pojedynku między „gospodarzem” a „intruzem”. Chyba że np. w roli „gospodarza” wystąpiła cała rodzina lokalnych wiewiórek.
One w obronie swego terytorium „występują” grupowo. Nowy osobnik, to zmniejszona ilość pokarmu, więc się bronią. Walczące ze sobą wiewiórki widziałam już nieraz. To normalne zjawisko, ale jeszcze takiej zaciekłości i spadania z drzewa nie widziałam
Trzeba im będzie poszyć spadochrony!
Dybry

Podaję Gienię i lecę. Mam dziś horror, nie dzień.
Pomyślnego zakończenia!
Jak Ty wyjedziesz to kto będzie Gienię przysyłał?
Dzień dobry!
Kawę poproszę!
A miałam wczoraj tyle planów na wieczór:(
Może nie będzie aż tak źle, jak tego oczekujesz, Jo? A w każdym bądź razie tego Ci życzę
Dzień dobry. Słoneczne dzień dobry. Ktoś tutaj ostatnio pisał, że wymienia opony na letnie. No to ja chyba jestem ostatni ba wyspie w tym temacie. Wczoraj samochód pojechał na wymianę oraz różne uzupełnienia płynów i filtrów.
Nigdy nie wymieniałam opon na letnie czy zimowe. Jak się zużyją, to wymieniam
I nie wiem, czy tutejsze opony są inne, czy tylko przepisy?
Bo przecież klimat mamy podobny. Zimą bywa śniegu po pas…
W Stanach OIMW stosuje się tzw. całoroczne i jakoś się jeździ. Co prawda moje informacje pochodzą z bardziej południowych stanów, gdzie przy 10 cm śniegu to już klęska żywiołowa.
Witajcie!
No, jak już Zoe wymienia opony, to znaczy że zaczyna się lato!
Ja na wszelki wypadek nie wyrzuciłam choinki, bo święta za chwilę i człowiek nie zdąży kupić. To opłaca się teraz te opony wymieniać?

Mechanik z uśmiechem zapytał czy wymieniam zimowe na zimowe…
To on nasz! Z Wyspy!
A dla mnie zaczyna się w momencie, kiedy można chodzić na bosaka, a przynajmniej bez skarpetek.
I oczywiście już się zaczęło.
Dzień dobry! Zanim cokolwiek, to przemknę do Gieni po kawę.
Dzień dobry
Dziś 28C, a później, przez tydzień ponad 30C
No cóż… lato się zaczyna 
Kończy się u mnie chłodniejsza pogoda, a zaczyna być znacznie cieplej
Zapraszam na wyjątkowo długie i nudne pięterko,
No, fajrant, jeszcze zerknę piętro wyżej i przerwa.