AZJA: Oj niedobrze koledzy niedobrze, gdyż pan hetman dobrodziej zapytuje w tym liście jaki mamy aktualnie przyrost naturalny, a jaki planujemy na przyszłość, gdyż stanice powoli ulegają wyludnieniu.
ZAGŁOBA: Oj to niedobrze, gdyż przyrost naturalny mamy zerowy, ponieważ nasza bohaterska załoga jest wyłącznie płci męskiej.
BASIA: Zaraz, jak to męskiej panie Onufry? A cóż to waść nie bierzesz mnie pode uwagę?
ZAGŁOBA: Pode uwagę cię hajduczku mogę wziąść i owszem, ale ten tego… jakby ci tu powiedzieć…
WSZYSCY: Hm hm hm… (chrząkając w zakłopotaniu)
BASIA: A cóż wy tak chrząkacie, jakoby wataha dzikich świń na żerowisku?
WOŁODYJ: No cóż proszę pana Basieńku, my na dzikich polach, to i dzikie z nas świnie… co ja proszę pana chciałem przez to powiedzieć?
KETLING: (półgłosem) Może by kto delikatnie wytłomaczył pani komendantowej, że już za stara do rodzenia dzieci?
LUŚNIA: (półgłosem) Jo, jo jej to wytłumaczę za pomocą bardzo dowcipnej anegdoty… (głośno) Znałem raz dragona, któren miał cholernie starą rusznicę…
WSZYSCY: Ciii, pst, cicho młocie jakiś!!!
LUŚNIA: Naładował ją prochem…
WSZYSCY: Pst, cicho!!!
LUŚNIA: Rozerwało jej lufę, koniec.
WOŁODYJ: Luśnia, marsz do kąta!
LUŚNIA: Tak jest…
BASIA: Co on wygaduje, chyba pijany.
WSZYSCY: Pijany, pijany.
BASIA: No więc wracając do listu hetmańskiego, to sądzę iż moglibyśmy mieć potomstwo…
WOŁODYJ: Jezus Maria!
BASIA: … gdybyś w tym celu ruszył bodajże palcem.
WOŁODYJ: Palcem proszę pana, palcem! U mnie proszę pana Basieńku wszystkie palce ciagle na rękojeści szabli zaciśnięte we obronie ojczyzny miłej, a ty do jakowejś prywaty mnie namawiasz, czym obronność naszą proszę pana bardzo osłabiasz! (do siebie) Uff… jakoś z tego wybrnąłem.
AZJA: Może powiedzmy sobie wyraźnie pani komendantowo, iż w pani wieku urodzenie dziecięcia byłoby fenomenem na skalę naszego obozu.
ZAGŁOBA: Naszego obozu wojskowego w Chreptiowie oczywiście.
BASIA: A co mi tam, nigdym się we służbie poblicznej nie oszczędzała! Michał, marsz do alkowy!
WOŁODYJ: Ale bo ja proszę pana Basieńku miałem ruszyć zagonem we ziemie sułtańskie… Luśnia już ludzi zebrał…
LUŚNIA: Hy hy hy, my poczekamy panie komendancie!
KETLING: Jako powiada nasze szkockie przysłowie „Dobrze ruszać zagonem, ale taniej ogonem”.
WOŁODYJ: Ha zdrajcy!
BASIA: Panowie, pan hetman czeka na rezultaty, łapać Michałka!
AZJA: Tak jest, szable w dłoń panowie!
WOŁODYJ: Hektora Kamienieckiego gwałcą!
Andrzej Waligórski
Dzień dobry na nowym pięterku.
A jakby tak jego miłość hetman dobrodziej ogłosił jaki program „pięćset plus”, to może by Pan Wołodyjowski chętniej do alkowy zmierzał? Co epoka, to sposób!
A, no i zapomniałbym – fajrant na dzisiaj. Zobaczę tylko, czy mi oczy nie wypadły, i zaraz jestem z powrotem.
No i pytanie tylko, czy z „gwałtu na Hektorze” przyrost jakowyś naturalny jest możliwy? Inny niż napuchniecie rzeczonego, powiedzmy…hmm… tylnozaworowe?
A w sprawie burzy słonecznej jeszcze pytanie: czy w Gdańsku lub Szczecinie widać może zorzę, która ma być jednym z jej objawów?
Hmm, niebo jest raczej zamglone, ku górze widać pojedyncze gwiazdy (a może planety), ale im bliżej horyzontu, tym chmurniej. Jeżeli byłoby widać zorzę, to rozumiem, że ku północy, i tu jest kolejny problem, w środku miasta jest za dużo światła, a na północ od nas w ogóle jest (zbyt) dobrze oświetlony port. W związku z czym widać jasność, ale taką jak zawsze, od portu właśnie, w niczym nie przypominającą zorzy z filmów i zdjęć.
Na dobranockę zapraszam piętro niżej!
Tak sobie myślę , że temat poruszony przez Bożenkę , to nie są tam żadne chichy śmichy , a problem szekspirowski : być , albo nie być, gatunku ludzkiego . Tak się jakoś w przyrodzie porobiło , że w gatunku ludzkim samce , bardzo rzadko biją się o partnerki . Wymyślają natomiast przeróżne sposoby, aby utłuc jak najwięcej ze swojej męskiej płci . Pierwsza wojna światowa 20 milionów , druga pięćdziesiąt . Dzisiaj , codzienne komunikaty mówią o bezsensownych ofiarach młodych zdolnych , którzy o coś tam walczą, miast pilnować ogniska domowego. Ale może wydarzyć się coś , czego nie spodziewa się żaden bohater z piosenki , który marzy , aby na dnie morza z honorem lec . Przyroda zna sposoby na rozmnażanie się bez udziału samca . Samica warana z Komodo , w przypadku braku partnera , składa jajo , z którego wylęga się tylko samiec i sprawa jest z przedłużeniem gatunku załatwiona . Zatem panowie , skończmy z tymi wojnami , wróćmy z przeprosinami do swoich partnerek , niech one nie korzystają z tajemnicy gada z Komodo , niech będzie tak jak było za czasów Ewy i Adama w Raju . Dobranoc
Hmm, ale chyba nie podejrzewasz spisku Pań?
Spokojnej nocy!
Hmm… to i tak brzmi lepiej, niż wizja przedstawiona w „Seksmisji”
Dobranoc
Dzień dobry. Jasno, słonecznie, być może nawet ciepło. W sumie atmosfera dość pozytywna.
To teraz kawy, żeby tę atmosferę świadomie docenić.
I herbaty też.
Dzień dobry

Przybyłem spóźniony ale z przyjemnością się dosiądę
Dzień dobry. Ależ pogoda za oknem. No to tradycyjnie ranna herbata.
Jak ranna, to musisz ją dobrze opatrzyć!
Ja to w ogóle przy takiej pogodzie nie pracuję w środku tylko ładuję baterie dobrego samopoczucia na słoneczku.
Bożenko, dziękuję za przyjemny początek dnia;)
Wczoraj już nie zdążyłam zajrzeć a dziś taki przyjemny tekst z rana.Przyjemny dla mnie, bo nie wiem czy Basia również jakiekolwiek z tego powodu przyjemności zaznała;-)
To ja zapędzam się do pracki. Na razie!
Dzień dobry


Bożenko obśmiałem się „jak norka” (jak „trzy norki”)
Gratulacje z okazji nowego pięterka
Dzień dobry


Mistrz AW jak zwykle świetny
Ale chyba piszę to za każdym razem, gdy nam Bożenka Go przypomni
Jeszcze tylko dziś i jutro przeżyć i długi weekend


Padam na dziób
Ale przynajmniej, od wczoraj, mam swój odkurzacz
A no, jednak znowu zwyciężyłaś przeciwności!
Mąż przywiózł, kiedy byłam w pracy


Więc to chyba on…
Przeciwności najlepiej się wszak przezwycięża aktywując stronników!
Miłego dnia życzę
…i zbieram się do pracy 
Miłego popołudnia, lecimy do stolicy, ale mi się nieeee chceee!

Noż kurczę, nawet się rano nie przywitałem! Zdążyłem tylko Witajcie! napisać, ale już nie było czasu wcisnąć Opublikuj komentarz, jak wir mnie wciągnął! Koło trzeciej wróciłem na bloga i zobaczyłem to smętnie oczekujące Witajcie! i już nie wysłałem, bo nawet nie miałem czasu przeczytać waszych komentarzy…
Dobry wieczór po nader owocnym dniu. Fajrant.
Oczywiście jak zwykle przyplątało się sporo przeszkadzajek i dlatego dopiero teraz.
Maksiu, a słyszałeś, że Górczewską zamykają od Prymasa Tysiąclecia do Płockiej?
Będą budować kolejną stację II nitki metra, co samo w sobie jest pozytywne, ale zastanawiam się, czy i jak Junior się teraz będzie mógł uczyć, bo to przecież zaraz koło niego, a takie budowy nie są łaskawe dla uszu i głowy. 
Mogę Cię tylko pocieszyć , że może nie będzie tak zle , ale diabli wiedzą jak będzie . Górczewska jest jedną z arterii łączącą Bemowo ze śródmieściem Warszawy . Po zamknięciu , zwiększy się strumień ruchu na Obozowej , ale to kawałek od Sokołowskiej . Wszystko zależy od organizacji prac , przy budowie stacji metra i trzeba cierpliwie poczekać na pierwsze trudności . Zawsze , po pewnym czasie , znajduje się sposób na powstałe kłopoty . Badz dobrej myśli . Przytoczę słowa klasyka : tylko w trudnościach wykuwają się prawdziwe kadry !
Oby, oby, na razie każde kolokwium wydaje się dla Juniora potworną przeszkodą nie do przejścia (w sensie psychologicznym, jeśli nie merytorycznym), więc jakby mu jeszcze mieli łomotać za oknem… Zobaczymy, jak to będzie, w każdym razie bałagan w ZTMie panuje niewąski, pani na infolinii nie dość, że nie umiała powiedzieć, jakie linie którędy będą kursować po zmianach (a stosowną infografikę zamieścił nawet TVN24, jak się potem okazało), to jeszcze głęboko wątpiła w terminowe rozpoczęcie prac (czyli od najbliższego piątku).
Dziś na TVP Kultura Jasiński czyta Kołakowskiego ustami Treli. Może być ciekawe.
No więc było ciekawie. W warstwie etyczno-filozoficznej można się było dopatrzyć odsłaniania obecnej władzy, a przecież spektakl nie był świeżo nagrywany! Szybko sprawdziłem: 2006 rok!
Najwidoczniej (bo akurat nie oglądałem) zawiera treści ponadczasowe 🙂
Dzień dobry, czy może już dobranoc?

Dwie godziny jazdy i 10 godzin pracy…
No to musiałam się obudzić
Mąż chciał wypróbować i powiedział mi, że poidełko jest do kitu… Ci faceci 
Do spróbowania jak to działa, powinien nalać trochę wody (żeby zakryło całe dno) i dopiero wtedy wsypać lodu. Byłoby w porządku. A poza tym, to ma przeciwdziałać zamarzaniu, a nie grzać wodę, czy topić lód. Moim zdaniem to zasadnicza różnica… I pomyśleć, że to małżonek jest specjalistą od klimatyzacji…
Po tych 12 godzinach poza domem, z trudnością przypominam sobie jak się nazywam
Ale dziś przyszło poidełko dla ptaków, z podgrzewaczem
Nałożył do poidełka kostek lodu, włączył do prundu i był zdziwiony, że środek się lekko „wypuczył”. A czemu miał się nie wypuczyć, skoro woda (kostki lodu) nie zakrywały całej powierzchni? Toż to plastik!!! Jak się nalewa ptakom wodę i jest mróz, to całość denka jest pokryta zimną wodą. Terma grzeje i nie pozwala wodzie zamarznąć. Ale jeśli nie całe dno jest chłodzone, to chyba normalne, że plastik zaczyna się nadmiernie nagrzewać i się „wypucza”
Zniesmaczona idę spać… Dobranoc
Dzień dobry. Teraz już widać świat za oknami. Chyba będzie piękny dzień
Witajcie!
Dziś nie daję się wirom! 🙂
Uważaj bo do końca dnia daleko…
Dzień dobry. W Gdyni overcast, jak mówią Anglosasi, czyli pełne pokrycie nieboskłonu chmurami.
Poszukaj tam w okolicy odpowiedniej katapulty aby Cię wystrzeliła na południe Polski. Przebijesz się przez warstwę chmur. Zobaczysz jak jest pięknie
Była taka katapulta na jednym brytyjskim lotniskowcu, ale dawno i już odpłynął.

Po dziewiątej, jak przy tej pogodzie mam cokolwiek zrobić, to lepiej już zacząć.
Dzień dobry;)
Wczorajszy wyjazd nie był jednak taki zły;-) A dziś słoneczko od rana, więc nawet zatrzęsienie pracowe mi nie straszne;-)
Uprzejmie informuję, że wróciłam.
Śmieję się do łez, więc i wy się pośmiejcie:
Właśnie napisała do mnie pani z przedszkola, że dziś po obiedzie moje dziecko poprosiło, żeby zapakować jej kości i resztki z obiadu dla psa. Dla dziadka psa, bo my psa nie mamy. I że to oczywiście żaden problem i ona oczywiście spakuje i gdybyśmy się nie widziały to ona zostawi te resztki w szafce córki.
Dobry wieczór. Albo i dzień dobry, ale ciemny już.
Fajrant! A głowę mam, tego, trochę większą niż rano.
Chwila przerwy i jestem z powrotem.
Już zapowiedzieli o piątkowym zamknięciu dwóch odcinków Górczewskiej . Kiedy zamykano ulicę Kasprzaka , gdzie był początek kretów z Metra 2 , też myślałem o paraliżu komunikacyjnym. Po trzech miesiącach , kiedy krety schowały się pod ziemię , to wokół tego miejsca ruch odbywał się normalnie jakby nic się nie działo . Jeśli ta sama firma jest kontynuatorką przedłużenia linii metra , to chyba będzie dobrze . Poczekaj zatem trochę w podjęciu jakiejś decyzji , bo po co sobie niepotrzebnie szarpać nerwy . Warszawa jest trochę zwariowanym miastem i może będzie dobrą szkoła dla juniora .
Bardzo dziękuję. Właśnie ustaliliśmy, że np. pod względem komunikacji nie będzie to aż tak uciążliwe, jak się obawialiśmy (Junior i my), więc może i reszta obaw się okaże przesadzona.
Co do szkoły (życia), to w zasadzie już nią jest, chociaż może nie w takim stopniu jak ja miałem nadzieję, a małżonka się obawiała.
Rooooxeeen
BB zaprosił nas na koncert Stinga.
Niby Live in Berlin, ale kazał nam siadać w salonie przed telewizorem i włączył DVD…
A macie jakieś transparenty „We Love U Gordon” albo chociaż zapalniczki?
Nieee… Ale pijemy szampana i palimy w kominku. Liczy się?
To standard loży VIP!
No w ogóle co za wątpliwości..
Koncert się skończył. Z rozpędu chłopaki sprawdzili, jak wygląda sytuacja marcowego koncertu Stinga w Warszawie i wszyscy umarliśmy ze śmiechu. 1650 zł za bilet. Bez opłat jakichśtam. Dwa dni temu rozpoczęli sprzedaż…
No to może jednak pozostaniemy przy DVD.
To ja się żegnam do jutra.

Spokojnej.
Witajcie!
U nas też różowo i szaro. Zobaczymy 🙂
Dzień dobry. Ależ o nieludzkich porach Państwo wstajecie. A tu – słonecznie, dla odmiany, z jakimiś poszarpanymi resztkami chmur, na oko – bardzo wysoko.
A to pełna zgoda – wszelkie pory przed godziną dziewiątą są nieludzkie. To się nadaje do poruszenia na egidzie conajmniej ONZ i to na radzie bezpieczeństwa
No, jak ktoś ma zły dzień, to absolutnie podpada pod Radę Bezpieczeństwa.
Tylko czy Wyspa może być traktowana jako członek ONZ? Madagaskar jest członkiem (i to od 1960), ale nie ósmy?
Obaj dobrze mówicie.

Kawy?
Ooo, koniecznie!
I herbatę dla kolegi.
Dzięki, hArbata:-)
tak swoją drogą Cześc Jo.;-)
Heloł. Może być i czaj.
Dzień dobry
Dołączam się
Po dziewiątej oznacza, że tymczasowo się ewakuuję z Wyspy.
Do zobaczenia po południu.
Dzień dobry.
Ranek trudny, ale kawy za to nie potrzeba.
Miłego!
Wie ktoś może ile się czeka na wyznaczenie przez sąd terminu rozprawy? Bo mi chyba wszystkie rączki opadły. I nie tylko rączki…
Jo, a Twój szanowny Ojciec – może on by się orientował w takich zawiłościach?
Dobre popołudnie! Dzisiaj fajrant wcześniej niż wczoraj, ale za to zmiana warty przy komputerze, więc zjawię się, jak mi dadzą…
Dzień dobry


I będziemy świętować 
A u mnie święto, czyli dzień wolny od pracy
Wyspałam się za wszystkie czasy!!! Spałam do 7 rano!!!
Kaczki (zapeklowane) czekają w lodówce na upieczenie
Wesołych Świąt!
Zdrowie indyków!

Tych ułaskawionych? 😉
Tych odświętnie upieczonych…
A to oczywiście, że zdrowie. Jak one zdrowe, to i jedzący zdrowi!
Ale tu się imprezka odbyła… i to beze mnie


No nic. Sama jestem sobie winna, bo trzeba było wcześniej zajrzeć
Pięknie dziękuję za świąteczne życzenia i Wasze zdrowie
Z okazji święta staram się nie myśleć o tym cholernym odkurzaczu
Chcieliśmy go wypróbować i okazało się, że przełącznik nie działa
Mogę odkurzyć tylko podłogę… czyli znowu trzeba iść do tego sklepu i oddać to zepsute badziewie… Szlag mnie jaśnisty trafi
Ależ mamy pecha z kupnem odkurzacza. W życiu bym się nie spodziewała, że prosty i łatwy zakup może sprawić tyle kłopotów 
Są takie martwe niby przedmioty, których jedynym prawdziwym celem jest wkurzanie i sabotaż… Możesz się jednak cieszyć, że to tylko odkurzacz – a nie np. samochód
Tfu, tfu, tfu!!! Żebyś nie wypowiedział w złą godzinę
Zaczęło mi wysiadać wspomaganie kierownicy. I jak mi powiedzieli w warsztacie cały układ kierowniczy jest do wymiany. Kosztuje to krocie i dlatego jak zaczęło znowu normalnie działać, naprawę odłożyłam na później. Im później tym lepiej 
Samochód mam do naprawy, ale ostatnio jakoś sam się naprawił, to nie jadę do warsztatu. Poczekam aż mu się znowu stan pogorszy
Ekhm. Ja wiem, że to koszta, ale może lepiej dać do zrobienia, zanim odmówi współpracy w najmniej odpowiednim momencie?
Zeżarło mi komentarz
Widocznie ze złości, że nie poczęstowałam kaczką, a przynajmniej jabłkami z niej 


A napisałam, żebyś się Mistrzu Q nie martwił. Najwyżej przyblokuje mi trochę kierownicę, ale da się nią obracać (chociaż momentami przy pomocy dwóch rąk)
W zasadzie powinnam wymienić akumulator, bo ten ma chyba z 7 lat. Małżonek mówi o jego wymianie od chyba dwóch lat. Jak na razie tylko mówi…
Znam to. Jeździmy 15letnim grand voyagerem…
Mój jest młodszy. 2005 rocznik. Toyota Siena. Takie duże i wolne bydle. Potrzebuje czasu, żeby się rozpędzić
Idealny samochód dla mnie. Gdyby miał duży zryw, to co kilka miesięcy musiałabym zmieniać opony


Trochę mi zaczyna wysiadać, ale te 11 lat(prawie 12) to jednak sporo jak na samochód. A był kupiony gdy miał na liczniku 8 mil… Jak ten czas leci
Coś mnie dzisiaj organizm gna do spania. Niech ktoś zapali lampkę na koniec dnia…
Dobranoc!
Spokojnej!
Ja zgaszę
Znaczy dasz lampkę? To ja lecę po dobranockę.
Święto zrobiło się radosne
Synek powiadomiony, że odkurzacz zepsuty się zawziął i w końcu rozruszał przełącznik i nie musimy nigdzie jechać 
I to już koniec historii z odkurzaczem? Nie wierzę
Mnie też trudno w to uwierzyć


Ale mam nadzieję, że to koniec i nie będę Wam więcej zawracała głowy takimi głupimi problemami
To nie są głupie problemy. To proza życia a my czasem lubimy prozę. Zwłaszcza jak się można pośmiać
Dzień dobry. Wy jeszcze śpicie? A na świecie znaczna większość ludzi nie śpi. Nowy dzień się zaczął. Nieważne, że bury i ponury ważne, że to już piątek:-)
Kto śpi, ten śpi…
Ja się dopiero wybieram do łóżeczka 

Nie mam zamiaru walczyć o żaden towar
Potrzebuję tylko ziarenek dla ptaszków…
A to że piątek, to tym bardziej radośnie
Chociaż u mnie ten pieroński „black Friday”… muszę kupić parę rzeczy, ale strach się wybrać do sklepu… Chociaż może jak się wybiorę nie z samego rana, to nie będzie tak źle. Największy tłum się przewali…
A może będą przecenione!?!
Witajcie!
Sen dobrze mi zrobił, to i wcześniej wstałem. Miłego dnia!
Na włączonym radiu lecą reklamy z czarnym piątkiem. Już wiem dlaczego Mr. Q był jeszcze na wyspie o tak późnej porze. On czekał na Black Friday (po tych naszych tekstach, na wyspie, o zakupach postanowił sprawdzić czy poradniki działają również w taki dzień).
Witajcie, Wyspiarze. Akurat na żaden Czarny Piątek się nie nastawiam, chociaż przyznam, że jest parę rzeczy, które przydałoby się nabyć… ale znów żadna z nich nie jest przeceniona z okazji CP.
Poza tym mimo pięknej pogody nastrój mam taki sobie, jakoś tak wyszło, bez konkretnego powodu chyba, więc sorki, ale wolałbym go nie rozsiewać na Wyspie.
Dzień dobry
Czy ktoś w przerwach pomiędzy zakupami „czarno piątkowymi” zechciałby się poczęstować kawą?

Zaparzyłem aromatyczną „arabikę” i zapraszam
Rany, koniecznie! Czarna i mocna, ale nie espresso.
Już podstawiam filiżankę!
Wy wiecie co ja o tej porze piję:-)
Dzień dobry.
Dzień dobry.
Ech, śniadanie dopiero za godzinę.
Ale będzie – to już jakiś plus 😉
Kawa powoli zaczyna działać, a ponieważ jest już po 9:00, zmykam popracować.
Aaaa!


Dzisiaj jest św. Katarzyny, patronki kolejarzy!
Zdrowie wszystkich Kasieniek i panów w kolejarskich mundurach
Dziękuję za życzenia
W imieniu siostry
Tak od rana?
To może najpierw jakąś kanapkę, czy co?
No i potem będziemy grubi. O nie:)
Dzień dobry. Fajrant i weekend w jednym stały domu. Zaraz muszę zobaczyć, czy jestem w stanie dzisiaj posiedzieć przy kompie… bo jeszcze jacyś goście się szykują, ale kiedy dokładnie, to nie wiem.
Dokonałam dzisiaj wyczynu niebywałego. I nie mam pojęcia JAK. Strasznie mnie to zmęczyło.
Opowiesz, czy jesteś zbyt zmęczona?
Jestem strasznie zmęczona, ale opowiem w skrócie.
Otóż coś dziś Kubę wytrąciło z równowagi i się zawiesił. Niefortunnie zawiesił się tuż przed wyjściem do fryzjera. I kategorycznie odmówił pójścia na pizzę, którą mieliśmy już zarezerwowaną. No i po tych dwóch godzinach jęczenia, kiedy pojechaliśmy do pizzerii, ja go ODWIESIŁAM. Że zamówił pizzę i ją zjadł.
I NIE MAM POJĘCIA, JAK JA TO ZROBIŁAM!!!
Jestem Absolutnie Genialna. Zasłużyłam na naszyjnik z pereł.
I szampana.
PS.

Niestety nie dostałam ani jednego, ani drugiego, bo nie mamy pieniędzy…
Jesteś.
Tutaj zaś byli goście, ale już nie ma. Może jeszcze wrócą, z zaskoczenia, chociaż pewnie nie. Taki dzień.
(czy wystarczająco dobrze widać koronę?)
Tak, Wasza Wysokość!
To i ja udam się na odpoczynek.

Spokojnej!
Nie zapomnij odłożyć korony!
(A korona przeznaczona jest dla tego, kto pokona Kapitana Palemona…)
Dzień dobry
Zdaje się, że tylko co wstałam i już jest ciemno…
Ta „kordełka” dość głęboko mi zapadła w mózg…
Czas wolny od pracy bardzo szybko ucieka
A tak w ogóle, to używacie tej „kordełki” i jak chciałam napisać o normalnej kołdrze, to się musiałam dobrze zastanowić jak to się właściwie prawidłowo pisze
Dzień dobry, ale wietrzny, i dzięki temu u nas również bez mgły. A tak wczoraj straszyli w prognozach!
Dzieńdobrypaństwu.
Półprzytomnam, a tu wstawać każą i po maszynkę do mięsa jechać. A takmisięniechce…
Dzień dobry. Spacje zostały pod kordełką Waszej Wysokości.
Spacje ustąpiły miejsca mojej dzisiejszej ekspresji.
Na marginesie doniesień o śmierci Fidela Castro skojarzył mi się fragment „Kwiatów polskich”:
A ober, który od Karowej
Prowadził raj gabinetowy
(Umysł sceptyczny i głęboki),
Zapisał w swoim pamiętniku:
„Artiszok klapł. Cios dla epoki”.
Tzn. cios jak cios, ale koniec pewnej epoki na pewno.
Witajcie!
Po zakupach, śniadanie zjedzone i pojawia się stały dylemat: wypić kawę czy może jeszcze się zdrzemnąć?
Dzień dobry. Właśnie zastanawiam się nad krótką drzemką – o ile mi pozwolą.
Nienawidzę Was.
Mąż mi trąbi pod oknem, żebym się pospieszyła, bo nam magiel zamkną.
Dzieci pytają, co będzie na obiad.
A, i podobno BB skończyły się skarpetki.
A Wy tu o drzemkach… niech Was…
Napisałaś o skarpetkach tak, jakby były jednorazowe?
No nieee… powycierały się, bo nóżka urosła.
Znowu…
Już niedługo wzrost stóp powinien nieco zwolnić. Znam z autopsji.
No dobra… jednak kawa…
Zaczyna się bieganie… a potem my z wizytą… Pewnie będę z przerwami.
No to właśnie wybywamy.
Wróciłam.

Ja też. Może nieco mniej zdyndany.
HURRAAAA! Przypomniałam sobie PIN do karty do drugiego konta!!!
Gratulacje. Rozumiem, że teraz możesz uruchomić środki z tego drugiego konta?
Mówisz o koncie, na którym są pieniądze? O koncie, do którego nie sięgałam przez dwa lata bo PINu nie miałam? O koncie, na które Piter wpłacił ten kredytopożyczkę, co to jeden zastąpił drugim?
TAAAAAK
Ja tam nikomu w kieszeń nie zaglądam, więc nie wiem, o którym koncie mówię, ale jeśli to to, co trzeba, to tym bardziej się cieszę 🙂
No i ja też wróciłem. Obiadek rodzinny, prosty: rosołek z makaronem oraz bitki wieprzowe, duszone. Bez wykwintów, ale palce lizać!
Dobrze przyprawione bitki znajdują się niebezpiecznie blisko poezji 😉
Życie. Ciężko ścigać słowami głębię muzyki, piękno przyrody, pełną michę i rodzinne szczęście. Pozostaje akcja pajacyk, poczuwanie się do skrawków rozdawania uśmiechu.
Chciałem napisać coś mądrego i z serca, potem już chciałem tylko coś napisać, potem odechciało mi się nawet tego, ale wciąż mam dziwną potrzebę podzielenia się otuchą, tak w ogólności i z rozpędu. Jak komuś nie brakuje miejsca miejsca, to składam niniejszą autobiografię na Pańskie ręce.
Dzień dobry, dobry wieczór Pani! Rzadkiego gościa powitać, autobiografię przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza, a otucha od Pana, śmiem twierdzić, spowoduje na Wyspie jakowąś odwilż!
Ten Yo la? Ta Yo la? Hej.
O matkoboska… uwielbiam! U mnie jutro będą mielone i marchewka z groszkiem, ale bitki… mmmm… Może za tydzień? Bo my mięso na ogół robimy na niedzielę, a w tygodniu jakoś bardziej jarsko.
Marchewki z groszkiem nie jadłem od bardzo dawna, a ta, którą jadłem ostatnio, miała za dużo wody, a jednocześnie była niedogotowana
Noł noł noł – delikatna, w zawiesistym sosiku, żadnej wodnistości, z wyczuciem doprawiona. BAJKA.
TRZYSTA SCHODKÓW???
LUUUUDZIE – LITOŚCI!