Niedziela. Trzeba się rozerwać zwłaszcza, że wyszło piękne słońce a nad głową latają helikoptery. Jedziemy na krótki spacerek w niedalekie góry (powiedzmy pagórki).
Baza startowa to ośrodek na Kocierzu, gdzie parkujemy samochód. I ruszamy na trasę szlakiem czerwonym:
I teraz mam problem z fotkami. Człowiek jak zaczyna zabawę z fotografią to wydaje mu się, że będzie robił super fotki jak będzie miał lepszy sprzęt. Jak zainwestuje trochę pieniędzy to okazuje się, że potrzebuje lepszego światła. Jak już jest lepsze światło to kolejną sprawą jest uchwycenie dobrego kadru. Jak już uchwyci dobry kadr to i tak do cholery nie udaje się choćby w 10% oddać piękna otaczającej nas przyrody i krajobrazów. Tak, poniższe zdjęcia oddają w 10% to co człowiek odczuwa gdy patrzy na te obrazy na żywo. Zresztą sami chyba wiecie. A ja przestanę fotografować.
I dlatego dałem tytuł: Tak się dłużej nie da.
Poniżej panorama Tatr:-) Jeśli się dobrze przyjrzeć
Poniższy obrazek na żywo zapiera dech w piersi a to poniżej to pocztówka w stylu lat 80tych
Pies szybki jest:
Kolorowo. Bo kolorowa pora roku.
Dzień dobry na nowym. To „tak się dłużej nie da” nazywa się przyznaniem perfekcjonisty do porażki. Nie ma, że się nie da. Zawsze coś będzie niedoskonałe, jak nie światło, to obiektyw, jak kadr cacy, to się okaże, że właśnie spłoszona wrona przeleciała przez środek, zostawiając na zdjęciu pół siebie. Albo pies się poruszył (kiedykolwiek przestaje się ruszać poza tym, kiedy nie śpi?).
Żółcie wyszły perfekcyjnie, a rudości też jakieś były? (tylko być może nie wyszły?). A ile jeszcze zieleni na tych zdjęciach! Jednak co południe, to południe, jesienią wolniej, a wiosną szybciej wszystko się dzieje (np. magnolie kwitną).
Daj psu rutinoscorbin. Bo taki jakiś niewyraźny…
„Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z weterynarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża życiu lub zdrowiu psa.”
…a unikniesz oskarżenia o rozmazywanie psa po lesie… 😉
Wg mnie pies się sam rozmazuje, jakby nie chciał się rozmazywać, to by stanął w miejscu. Ale to mój subiektywny punkt widzenia.
To jest żywy przykład teorii nieoznaczoności.
Nie znacie się.

Idę sobie precz.
Obrażona.
Rutinoscorbin powiadasz. Ile kilogramów muszę mu zaaplikować aby stał się wyraźny?
Nie mogę Ci odpowiedzieć, bo się przecież obraziłam, nie?
Jo! Weź się odobraź!
Zastanowię się.

A teraz idę spać.
Spokojnej, nawet jeśli obrażonej.
Oczywiście, że tak się dłużej nie da. Nie odnoszę tego do zaprezentowanych fotografii, bo są interesujące (przynajmniej dla mnie). To że Autor nie jest zadowolony, to chyba dobry objaw. Gorzej byłoby gdyby uznał, że w tej lub innej dziedzinie osiągnął szczyt K2. Dlaczego tak się dłużej nie da? Dlatego, że fotografia jako określona wartość pamiątkowa, dokumentalna, a w części artystyczna i we wszelkich innych wymiarach w jakich funkcjonowała jeszcze wczoraj na naszych oczach zamiera. Ludzie wokół robią miliony zdjęć, jak się wydaje tylko w jednym celu aby ich nigdy nie oglądać.
Zgoda. Wypowiedź ma wiele wątków, ale puenta wyjątkowo trafna.
Przy okazji przypomina mi się dowcip, jak to japońscy turyści robią tyle zdjęć, że nie mają kiedy przyjrzeć się fotografowanym obiektom inaczej niż przez obiektyw aparatu, bo cały czas poświęcają na robienie zdjęć, a za to oglądają te zdjęcia po powrocie do Japonii.
Zoe! Do robienia takich zdjęć, jakie cię inspirują, potrzebny ci jest dobry aparat, solidny statyw, mnóstwo czasu i kupa szczęścia, zwanego niekiedy doświadczeniem. Krótko mówiąc, przejścia na profesjonalizm. Pokazywałbyś nam wtedy swoje idealne fotki za jedyne $49 za sztukę, a my… po wyrażeniu podziwu nadal wymienialibyśmy się naszymi amatorskimi fotkami, ilustrującymi nasze wszak życie
O, o statywie zapomniałem!
A ja o kulisie, który by to wszystko nosił!
zamiast kulisa mógłby być osiołek, praktyczniejszy od psa i nie rozmazywałby się tak na zdjęciach 😉
Osiołki są bardzo praktyczne, ale nie wiem, jak w naszym klimacie. W Grecji i Włoszech to tak. U nas może jakaś długowłosa rasa, z futrem?
A jeszcze co do szczęścia, szukałem po dysku jednego zdjęcia i nie znalazłem, a znakomicie ilustrowałoby ono, co to znaczy „szczęście” w fotografii. Bardzo żałuję, jeżeli zniknęło…
Mam dobry aparat, mam dobry aparat, mam dobry aparat. Waży 20 deko i każdy dekagram tego aparatu jest super. Więcej rzeczy nie potrzebuję
Nie znam nikogo, kto by zdążył na tyle szybko przestawić parametry w aparacie, żeby było idealnie. Raz, że potrzeba niezwykle szybko przeliczać w wyobraźni to co trzeba ustawić, a dwa, że stosunkowo rzadko wiemy co i czym będziemy fotografować.

A sprzęt? Większość współczesnych aparatów nie ma funkcji ręcznego zoomu i fokusa, nie mówiąc o stałoogniskowych obiektywach, bo zoomy są do d… A, przepraszam, zdecydowana większość aparatów w tabletach i telefonach ma obiektywy ze stała ogniskową, ale to w zasadzie trudno nazwać obiektywem.
To dlatego co bardziej ambitni wyglądają jak najemnik uzbrojony po zęby, a i tak nigdy nie widać, żeby cokolwiek z tym całym sprzętem robili.
Zdjęcia są OK.
Zdjęcia są robione śmiesznym niszowym aparatem, który ma ręczne nastawy wszystkich parametrów łącznie z nastawianiem ostrości, stałoogniskowy obiektyw i najlepsze kolory świata. Niestety potrzebuje dużo dobrego światła i jest powolny. Trudno się nim robi fotki. Ale co dwudziesta wychodzi jak ze sprzętu za 10 kilo pln. Dla zainteresowanych to Sigma DP2 Merrill
Nie znam tego sprzętu, a sam od dawna prawie nie bawię się fotografią, tzn. robię co muszę i tym co mam, ale to tyle.
Tę zabawkę właśnie sobie pooglądałem w sieci i powiem szczerze, że nie zwróciłbym na nią uwagi, bo zbyt ogranicza możliwości. Obiektyw 30 mm to nie jest marzenie fotografa, a cena wystarcza na całkiem przyzwoitą lustrzankę z drugiej ręki. Jak dla mnie trochę dziwaczny kompakcik z dobrą matrycą i to tyle. Nie ma co narzekać na fotki! Rzeczywiście, jak na mój gust, powinny wychodzić „mniej więcej”.
Rany! Nigdy nie zrozumiem, dlaczego każdy facet w KAŻDEJ dziedzinie musi czuć się perfekcyjnym mistrzem??!!
Czy musi umieć – prawie, jak Kneź – siać, gotować, piec, szorować, wędzić, smędzić …i na wszystkim się znać?
Skąd te chore, urojone ambicje?
Czy nie wystarczy, że jesteście sympatyczni i fajni? I mądrzy?
(pisała do Was blondynka!)
Małgoś, wyluzuj!
Tu nikt nie umiera na ambicje. Czy gdyby Zoe podzielił się marzeniami o posiadaniu kunsztu niezawodnego podrywania, to byłoby ci to milsze i bardziej zrozumiałe?
oj, Tetryku
napisałam, żem blondynka, ale nie traktuj tego tak dosłownie… 
To wszystko to Dreptak, Kneź najlepiej smędzi!!!

A Ty Małgoś nie myl postaci!
oj, Kneziu…czy Ty tak zawsze musisz…opierdzielać…nawet Małgośkę, co Bogu ducha winna…

I tak Cię lubię…
To nie prawda ,że każdy facet w każdej dziedzinie chce być mistrzem . Podałem tu niedawno przykład, kiedy szedłem do wojska , to tylko dwóch frajerów na prawie setkę , połaszczyło się na pochwałę za szybką kąpiel w łażni . Zamiast pochwały , sprzątali łaznie ,bo inni w tym czasie się ubierali . Może zatem uwaga Małgosi dotyczy obecnych, młodych facetów , którzy prozę życia poznają tylko z mediów obrazkowych . Dobry wieczór 🙂
Witaj Maksiu
Sama mam marzenie, żeby robić ptakom cudne zdjęcia (takie że każde piórko widać), a nie zawsze to wychodzi, bo ptaki mają to do siebie, że nie chcą zapozować… uciekają jak głupie, nie wiedzieć czemu… 
Najlżejsze słowo krytyki przyjmuje jako osobistą obrazę, a każdą radę, jako wymądrzanie się przygłupów 
Uważam, że dążenie do ideału nie jest niczym zdrożnym. Nie tylko faceci chcieliby być perfekcjonistami
Samo dążenie jest dobre, gorzej jak ktoś dojdzie do wniosku, że jest idealny… to dopiero tragedia
Ależ oczywiście , że dążenie do ideału nie powinno być czymś zdrożnym . Przecież cały świat sportowy , to ciągła walka o to pierwsze miejsce , a przy okazji medale i puchary . W sporcie wyznaczono jednak pewne zasady tej rywalizacji a przecież są również cwaniacy, którzy pomagają losowi w różny nieelegancki sposób . Gorzej , jeśli chęć rywalizacji przenosi się w obszary życia publicznego , a głównym celem jest przypodobanie się pod zachcianki i gust przełożonego . Mamy tego na co dzień tyle , że żyć się odechciewa w takim lizusowskim świecie
Bo widzisz Maksiu… co innego dążenie do ideału, a co innego lizusostwo. Niby tu i tu rywalizacja, ale pobudki inne

I chyba to wazeliniarstwo istnieje przynajmniej tak długo jak ludzkość
Tylko nie zawsze w historii tak się to rzucało w oczy… 
Chęć bycia mistrzem w danej dziedzinie jest, że tak powiem, pozytywnym przejawem.
Lizus ma tylko jedno pragnienie – przypodobać się szefowi, a jak się uda, to zająć jego miejsce
Cześć Max! Tak tylko rzuciłam, ale – zdaje się – to było wsadzenie kija w mrowisko!
, mam spaczone obserwacje…

Może dlatego, że otaczają mnie na co dzień prawie sami mężczyźni
Ojej! Nowi goście na Wyspie, a ja tak z doskoku!
Smutno. Może jutro?
Tak po cichutku , to masz rację , bo na pochlebstwa każdy jest łasy , niezależnie od płci
…ale tylko tak po cichutku …ciiii

Bardzo zły koniec dnia. Bardzo. Michał Nogaś odchodzi z programu III polskiego radia. Dla tych co nie słuchają tej stacji niewiele to znaczy. Dla mnie jest (był) to człowiek, którego słuchanie zawsze wprowadzało w dobry nastrój. Jego dialogi w Wojciechem Mannem to były perełki. Niestety kwestią czasu jest to kiedy zniknie Wojciech Mann. Ech.
Radio w kuchni chyba od 20 lat włączone na „Trójkę”, a przedtem też słuchałem głównie tej stacji (być może z przerwą na studia, wtedy głównie muzyki z kaset). Wspomnienia z pracy Rodziców i z domu, w którym się wychowywałem – Trójka, Rycerzy Trzech, redaktor Kaczkowski, potem lista przebojów z Markiem Niedźwiedzkim, „Nie tylko dla orłów” (!)… Tak by można wymieniać. Jak zniknie Mann – zmieniam stację, jeszcze nie wiem, na jaką. A może nabędę radio internetowe i wtedy to już w ogóle będę grał od Sasa do lasa.
Dłużej klasztora niż przeora… Za poprzedniego episodu Manna pożegnaliśmy – i na szczęście nie na długo. A jakoś bardziej wierzę w trwanie w zawodzie trójkowych profesjonalistów, niż żenujących amatorów pisich.
Ja jeszcze pamiętam jak Miecugow prowadził popołudniowe audycje Zapraszamy do Trójki. A Olejnik poranne. Oczywiście listę Niedźwiedzkiego i wieczorne audycje Beksińskiego (no te trochę mniej)
Ja już od paru ładnych lat nie bardzo mogłem słuchać „Trójki” – każda „dobra zmiana” powodowała u mnie sprzeciw i wreszcie nie dało się dłużej. Po ostatnich to nawet nie usiłuje od czasu do czasu – po prostu unikam. Ogólnie trzeba sobie jasno powiedzieć, że media tak zeszły na psy, że się nie daje. W samochodzie radio używam tylko jako odtwarzacza – irytacja na drodze nie jest dobra!
Nie mam możliwości słuchania tej stacji. Mamy polskie programy (chyba ze cztery), ale i tak ich nie słucham. Część z nich ma retransmisję z różnych audycji Radia Maryja… Chyba nic więcej pisać nie muszę…
Kiedyś słuchałam radia w samochodzie podczas jazdy, teraz sama sobie śpiewam i też jest dobrze
Dzień dobry


Jakie cudne pięterko
Zdjęcia mimo oporów Autora są godne podziwu
Mogę dodać do tego perfekcjonizmu… na to też trzeba mieć masę cierpliwości. Czytałam o fotografie, któremu zamarzyło się zdjęcie zimorodka. Ale nie takie zwyczajne. On chciał, żeby zimorodek „wchodził” w wodę pod kątem prostym i żeby było odpowiednie odbicie w tej wodzie. Udało mu się… po blisko 10 latach „polowań” i zrobieniu kilkunastu tysięcy zdjęć… Jeśli ktoś ma taką cierpliwość i takie zacięcie, to życzę powodzenia

Witajcie!

Na południu chwilowo wróciło lato
Obudziły się muchy, na szczęście komary mnie nie atakują. Wszystkie pognały za zdjęciami w okolice Zoe’go
Ani mnie nie denrwuj
Dzień dobry. Dzień dobry! DZIEŃ DOBRY!!! – trąbiła radośnie Ciotka Paszczaka.
Mgła jak jasny gwint. Przez ostatnie 20 lat sytuacje, kiedy było gorzej, mogę policzyć na palcach jednej dłoni.
Przeczytałem jeszcze raz to, co napisałem, i tak właśnie wygląda składnia, zanim kawa zacznie działać.
Ostatnie zdanie powinno brzmieć: „Mogę policzyć na palcach jednej dłoni sytuacje pogodowe z ostatnich 20 lat, kiedy mgła była gęstsza.”
Bo jakbym miał liczyć na palcach jednej dłoni przez ostatnie 20 lat, to by było strasznie powolne liczenie.
W związku z tym wstawiam ekspres.
i od razu wodę na herbatę
Cholera wie ile masz palców w jednej dłoni. Może jesteś tajnym przybyszem z kosmosu, który bada blogosferę ziemską i masz setki macek:-)
Myślę, że posiadanie tylu macek, żeby na ich liczenie było potrzeba 20 lat, byłoby przeciwskuteczne, jak w wierszu o stonodze, co zakładała buty.
Okej, okej. Podstawiam kubek na wrzątek, zaparzę herbatkę. jeszcze jedną.
Dzień dobry

Dołączam się do kawy
Bożenko, dzisiaj w cukierni pojawiły się „rogale świętomarcińskie” (identyczne z naturalnymi 😉 )
Znak, że listopad się zbliża
Ta, co kapcie robiła na drutach?
Nie wiem, chyba raczej nie. Chodziło mi o tę z „Pamiętników Tatusia Muminka”, która prowadziła przytułek dla podrzutków.
A może, może to wrzeszczał radośnie Paszczak-narciarz z „Zimy Muminków”?!?
Sam już nie wiem…
Zaraz, kapcie robiła siostrzenica Paszczaka, ta nieśmiała!
A, tak. Racja!
Zabrania się zabraniać.
O, już mam. To było po tym, jak uratowali Ciotkę Paszczaka przed Buką, a ona zaczęła ustawiać im życie:
„Następnego ranka Ciotka Paszczaka była w niszczycielsko dobrym
humorze. Obudziła nas o godzinie szóstej, trąbiąc z animuszem:
– Dzień dobry! Dzień dobry!! Dzień dobry!!! A więc zaczynamy!
Najpierw małe zawody w cerowaniu skarpet (bo zajrzałam do
waszych szuflad!). Potem, w nagrodę, trochę wychowawczych gier.
To takie potrzebne! A co dziś będzie odżywczego na śniadanie?
– Kawa – powiedział Wiercipiętek.
– O w s i a n k a – powiedziała Ciotka. – Kawę pije się
dopiero, jak się jest starym i roztrzęsionym.
– Znałem takiego, co umarł od owsianki – mruknął Jok. – Po
prostu się nią udławił.”
Juniorzy zadziali gdzieś książki, na szczęście znalazłem e-booka.
O to to!
Masakra
Na szczęście niedługo potem zabrały ją Gryzilepki. Była nawet taka przefajna ilustracja Ciotki odjeżdżającej na masie Gryzilepków, ale nie widzę jej nigdzie w necie.
Faktycznie szpetna jesienna pogoda . Wszystko przemoknięte , a jeszcze niektórzy panowie kierowcy uwielbiają oblewanie przechodniów strumieniami wody z rynsztoków . Ot ,taka zabawa w pospolite chamstwo . A teraz trochę do śmiechu . Jak słusznie wczoraj napisała Małgosia, wśród facetów jest cały rywalizacja o bycie tym pierwszym , najlepszym . Rozmowa dwóch młodych : A ja mam siostrę ! A ja mam też siostrę ! A moja siostra ma ładnego narzeczonego ! A moja siostra też ma bardzo ładnego narzeczonego . A moją siostrę narzeczony wystrychnął na dudka ! A moją siostrę , to narzeczony wydudkał na strychu ! Działo się to prawdopodobnie na Podhalu , tam bowiem najwięcej mają dudków .
A najgorsze, że panowie kierowcy robią bliźnim to, co im samym niemiłe. No bo jak np. TIR zachlapie komuś w osobówce szybę, to jaki potworny oburz od razu!
Dzień dobry
Czas się odzwyczaić od letnich temperatur… zima idzie 
Dziś ma być u mnie chmurno i chłodno
Pudła z ozdobami choinkowymi już wyjęłam.
Ej, no nie zaczynaj. Znowu będzie tragedia z milinem rzeczy, które przy okazji wypełzną z szaf…
Za późno.
Vox populi etc. … ma ktoś jeszcze jakieś propozycje?
W kwestii emotikon? A są jakieś muminkowe? Bo ostatnio co skojarzenie (również na Wyspie), to w tym kierunku.
Jak ktoś znajdzie, albo stworzy, niech podaje…
Chyba nima…
Ja się z szanownym państwem chyba pożegnam, bo zaraz mnie jasna cholera trafi, albo i szlag. To po co mam innym humor psuć?
Spokojnej i uspokajającej.
Witajcie!
O rany! Wszyscy jeszcze śpią?
Dzień dobry. Powitałem się kilkanaście minut temu ale nie zalogowałem
Dzień dobry. Właśnie się okazało, że wyłączyłem sobie budzik nastawiony na 8:00. Tzn. dzisiaj NIE był nastawiony.
No trudno.
Zgłaszam się po kawę.
Wystygła i została wylana. Sorry
Łe. Foch. Idę zaparzyć nową.
To ja mam jeszcze uwagę do Jo, jak się pojawi: otóż próbowałem słuchać „Lata Muminków”, zresztą zgranego na YouTube z oryginalnego winyla (słychać trzaski etc.) i o ile piosenki są znakomite, to całości słuchowiska nie jestem w stanie jednak dosłuchać do końca.
Mimo całej życzliwości, sentymentu etc. – nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Trudno.
Ale wiesz, że nie ma w tym nic personalnego?
Zaraz mnie szlag trafi.
(relacjonuje z CZMP wkurzona na maxa Jo.)
Relacjonuj w miarę możności. Aż się boję zgadywać, co mianowicie Cię wkurzyło, ale mogę się domyślać, choćby po Twoich ostatnich przebojach ze znikającą lekarką…
No i słusznie.
Właśnie wróciliśmy. Złapię oddech i opowiem.
O rany. A ja akurat z doskoku, ale postaram się doskakiwać częściej.
Dokładniejsza relacja będzie w Szkicach, ale tak w skrócie:
Nie jest dobrze. Nadal serce pracuje za wolno. Być może ma to związek z szybkim wzrostem, bo BB poszybował do 185 cm w ciągu dwóch lat, ale może świadczyć o niewydolności. Blok przedsionkowy jest od roku, a przedtem, czyli przez trzy lata po operacji, go nie było.
Na początku marca hospitalizacja. No i tu siurpryza, bo nie ma miejsc w szpitalu. Ma skierowanie od lekarza prowadzącego, który prowadził go przed operacją. Z poradni kardio w szpitalu. Na oddział w tym samym szpitalu. Nie ma miejsc do maja.
I to jest taki moment, kiedy żałuję swoich zasad. Bo… No to było tak:
U Jaśka wykryto szmery w sercu, kiedy miał 12 lat. Wcześniej się pojawiały, ale echo ni wykazało nieprawidłowości. No i kiedy miał te 12 lat pediatra się uparł sprawdzić i podczas sprawdzenia wyszła wada wrodzona. Pierwszy raz w życiu skorzystałam z protekcji i ciotka mojego brata załatwiła nam konsultacje u Prof. Moll w Łodzi. Przysięgam – gdyby nie chodziło o moje dziecko… Pani Profesor nas przyjęła, zrobiła badania i kazała operować. Natychmiast niemal. Operował jeden z bardziej doświadczonych kardiochirurgów, chociaż takie wady robią młodsi lekarze i to był jedyny bonus. Bo przez dwa miesiące w szpitalu nawet nie zająknęłam się, że my z TAKIEJ protekcji, a kiedy się wydało, to było trochę jakby zamieszania… No i kiedy wypisywaliśmy się ze szpitala po operacji, Pan Prof. Moll (kardiochirurg) zapytał, czy zgodzimy się, żeby Jasiek był pod opieką lekarza, który go prowadził, a nie żony – czyli szefowej kardiologii. No i ja się zgodziłam, bo co mi tam, snobką nie jestem. No i głupia byłam, bo jakby BB był pacjentem Pani Prof, to by natychmiast dostał się na oddział. A tak trzeba rzeźbić.
Słuchajcie, ja MUSZĘ iść spać.
Jutro z rana się podzwoni i zobaczymy, co uda się załatwić.
Chwilowo muszę zrobić przerwę w myśleniu.
Śpij, Jo! Niech ci sen przyniesie choć trochę wypoczynku i oddechu!
Spokojnej i wyjątkowo bezmyślnej, jeżeli od tego ma być jutro lepiej!
Dzień dobry przedpiątkowo.
Witajcie!
Pozdrawiam wszystkich wyspanych! (z małą nutką zazdrości 😉 )
Dzień dobry.
Noc w plecy. Może chociaż ta kawa…
Współczuję Ci Jo , ale proponuję abyś trochę z dystansu oceniała możliwości tzw. służby zdrowia . Jestem po ciężkim zawale serca , a jak to się zaczęło ? Zaczęło się od obowiązkowego badania okresowego podczas którego, z pomiaru poziomu cholesterolu wynikało , że pozom 252 jest za wysoki . Pan kardiolog przepisał preparat na obniżenie i po trzech miesiącach było 309 . Nie trafiliśmy , powiedział pan kardiolog i zalecił inny . Po trzech miesiącach było jednak 340 . Załamał się i skierował mnie na konsultację do kardiologa z tytułem profesorskim . Pan profesor zapisał mi podobno trudno dostępny , ale skuteczny preparat , bo po trzech miesiącach pozom cholesterolu skoczył do 410 , a po następnym miesiącu był zawał , szpital i tam dopiero prawidłowo dobrano mi leki . Nie posądzam moich lekarzy o złą wolę , nie zawsze lek który pomaga sąsiadowi , jest dobry dla całego osiedla . Musisz być silna i gotowa na różne medyczne niespodzianki . Takie jest to nasze życie psiakrew.
Dzień dobry. A z takim wysokim cholesterolem to nie powinno się skierować do szpitala jeszcze PRZED zawałem? Zwłaszcza gdyby profesor miał czarno na białym wyniki, że od 6 czy 9 miesięcy mimo różnych leków ten poziom rośnie? Chciałoby się napisać „to co z niego za profesor”.
Mam niejakie obawy, że przy obecnym stanie służby zdrowia dobrze by było JESZCZE PRZED podjęciem leczenia wykupić miejsce na cmentarzu
Pan profesor miał wszystko czarno na białym zapisane w książeczce zdrowia , a ” trudno dostępny” preparat świadczył o jego wiedzy na rynku farmaceutycznym . Szkoda nerwów ….
No nie wiem, serca chyba bardziej szkoda… Ale sam wiem, jak trudno znaleźć dobrego lekarza.
No ślicznie.
Ja mam cholesterol na poziomie 333. Genetycznie. I ta znikająca lekarka miała mi między innymi sprawdzić, czy stosowanie leku na tocznia nie spowodowało podwyższenia triglicerydów…
Zatem mamy blok BlueBoya i brak miejsc w szpitalu, mojego tocznia, trwającą od piętnastu lat hipercholesterolemię, która powinna (tak jak toczeń) byc pod stałą kontrolą, brak lekarza.
O czymś zapomniałam?
A, no tak – nadal biegły sądowy nie przesłał do sądu opinii odnośnie samodzielności Jakuba.
No przecież tu można zwariować.

Na temat służby zdrowia wypowiadać się nie będę. Szkoda nerwów…
Mogę jedynie przesłać tym, którzy muszą z niej korzystać, dobrą energię i życzenia powodzenia
Przyda się.
Dzień dobry. Najjunior dzisiaj wyjątkowo idzie na trochę później, więc właśnie SAM robi sobie śniadanie. Jestem w szoku (pozytywnym).
A kawa – obowiązkowo.
Fajnie masz.
A u mnie nie ma chleba, nie ma śniadania i w ogóle do kitu.
Ale że jak, nie upiekli, nie dowieźli, nie kupili, czy co?
Zamknęli nam sklep z porządnym chlebem. Jest tylko Biedronka z czymś chlebopodobnym, czego ja jeść nie mogę z powodu alergii, bo napchane nie wiadomo czym. No to tym bardziej autystycznym dzieciom nie dam!
Pamietaj, że ja na zadupiu mieszkam. A w kierunku cywilizacji ze sklepami jest jedna droga, w porannych godzinach niemiłosiernie zakorkowana…
Chleb kupuję raz w tygodniu w sobotę rano, dzielę na ćwiartki i mrożę. Starcza do następnej soboty.
Ja też tak robię. No, może częściej niż w sobotę, ale kupuję większą ilość dobrego pieczywa w zaufanym miejscu i zamrażam. Odmrozić można w razie potrzeby w ciągu 5 minut w mikrofali (chyba jedyne zastosowanie, jakie dla niej mamy ostatnio).
Ja jeszcze podgrzewam zupy i mleko.
Ja nie lubię, bo mam małą tolerancję na dotykanie gorącego (małżonka natomiast – olbrzymią), a zupa czy inny płyn się nagrzewa razem z michą i potem trudno wyjąć.
My tak robimy od lat dla Kuby, bo on wychodzi z domu po 6.00.
Trzeba będzie dla wszystkich.
Koszmarne to zadupie. Normalnie na zadupiach jest przynajmniej dobry chleb.
No koszmarne, koszmarne 🙁
No ja też znam jedyną dobrą piekarnię – kiosk przy placu targowym; stąd zakupy w sobotę…
I dlatego w sobotę zawsze witam się tak późno 😉
Dzień dobry


Jeszcze dzisiejszy dzień przeżyć i będzie z górki
Aby do piątku!!! Miłego dnia Wyspiarze
Dzień dobry.
Aby aby. Jeszcze w piątek trochę biegania.
A która tam jest teraz godzina w tej waszej Ameryce?
Jak to dobrze, że Bożenka zorientowana i mogła od razu Ci odpowiedzieć
Na moją odpowiedź musiałbyś długo czekać 



Do mnie jest 7 godzin, do Nowego Jorku 6, a jak byś chciał pogadać z moją córką, która mieszka w Denver, to różnica wynosi 8 godzin
W sumie to mieszkam niemal na granicy czasowej, bo jak jadę do Indiany, czy Michigan, to mam godzinę różnicy (chociaż do Indiany nie jadę aż tak długo)
Mam nadzieję, że wyjaśniłam dokładnie. A Bożenka jest zorientowana, bo przegadałyśmy niejedną godzinę na Skype
No dzięki za obszerne wyjaśnienia. Całe szczęście, że nie mieszkasz w Kalifornii
Ja się pożegnam na dzisiaj. Pójdę na webinar, to się najwyżej będę wkurzać na brak logiki i słabe operowanie ojczystym językiem. Zamiast. Bo na tamte nie mam zdrowia.
Spokojnego webinaru a potem również ciągu dalszego.
No i się zrobił wieczór biegający. Znów. Jest wszakże szansa, że w przyszłym miesiącu będzie trochę luźniej, tym bardziej optymistyczna, że dzisiejsze bieganie ma właśnie temu służyć.
Dobranoc.
Dobranoc!
Dzień dobry. Tak jakby piątek. Ostatni piątek października w roku 2016.
Witajcie!
Z szarości wyjrzało błękitne, czyste niebo. Efekt: pierwszy szron w tym roku…
Potwierdzam występowanie szronu na południu Polski
W centru ani szronu, ani słońca, tylko chmury, wiatr i deszcz liści, jeszcze trochę i nawet te pozostałe pojedyncze sztuki pospadają:(
Dzień dobry Państwu, ależ mnie długo nie było, trochę czytałam, ale z komentarzami cienko:(
Dziś piąteczek, jak dobrze, cały weekend przed nami, a do pracy dopiero w środę…
…bry

Ha! Zepsuła nam się stara maszyna do chleba i trzeba kupić nową! Tak, to znaczy, że będziemy piec w domu.
Poza tym zaczynamy bardzo długi weekendstart (bo przecież poniedziałek i wtorek też), zaraz trzeba brać się za obróbkę dyni, grać w zgadywanki „przyszły już pieniądze na konto, czy nie?”, że o kursach szpitalnych w celu wydobycia kopii dokumentacji nie wspomnę.
To ja może ekspresik?
Czy ja się mogę ustawić w kolejce po wrzątek? 🙂
Ależ to trzecie, to herbatka!
Ale jestem przymulony;-)
To ja po kawę, może mi się w końcu włączy to IQ.
to ja też po kawkę przyszłam

miło znów spędzić z Wami poranek, uciekam bo obowiązki czekają
Dzień dobry. Lekko mglisto. Usiłuję wykrzesać z siebie jakiś inteligentny komentarz na dzień dobry, ale nic mi nie wychodzi.
Inteligentny komentarz pod koniec października? No proszsz… I to z mglistego rana?
Nie martw się łączymy się w bólu z Tobą. I komentujemy równie błyskotliwie:-)
Dzień dobry. Tzn ,że ja jestem już dawno i śledzę Wasze zmagania słowne. Wyptruje Tetryka ale pewnie zapracowany jest. Bo mam na dla Was króciutkie zeznanie na temat Maas…i się zmagam z techniką oczywiście. Okropność …I jeszcze sobie bardzo skomplikowanie wymyśliłam. ech..spokojnie nie umrę.
Prosze mi tu nie robić ortograficznego bałaganu w głowie tylko wytłumaczyć jak się pisze zapozowały czy za pozowały. Bo mi mój ortograf jakieś takie wyprawia idiotyzmy. Czy w słowniku polskim nie ma takiego słowa?
Może nie być w słowniku, co nie zmienia w niczym faktu, że zdanie „Dzieci zapozowały do zdjęcia” wydaje mi się poprawne.
Oczywiście. Zapozowały, czyli przyjęły pozy. A pozowały mają jednak nieco inny sens.
PS. Moja przeglądarka też to podkreśla jako „nieznane” albo „niepoprawne”.
Przeglądarki są gupie.
Zapozować jest poprawnie. Tak jak zakrzyczeć, zaspać czy też zapomnieć;-)
no masz to nie sa dzieci tylko łabędzie i to czarne w dodatku. I one mi wyrażnie zapozowały . No przecież nie „poznęły. W szkicach jest cały tekst i teraz mam problem ze zdjęciami .Ciągle zreszta mam z nimi problem. Jednak zwątpiłam w siebie..
Z wgraniem na serwer czy z osadzeniem w tekście? Czy jeszcze z czymś innym?
Ze stanu biblioteki wnoszę, że z wgraniem do niej.
Właśnie – nie umię sobie sama z tym poradzić. Chyba musi przyjechać córka i zrobić mi tu generalny porządek. Ze zdjęciami mam potężny problem w ogóle…No i w szkicach w tekscie mam zaznaczone gdzie te zdjecia mają być.I które. Tylko nijak tego nie umiem zrobić..Na razie nie będę nikomu głowy zawracać… trochę zajmę się życiem przyziemnym ..Wiem – ty mi przysłałeś wspanialą instrukcję jak to się robi i pomimo to mam wielki problem..Muszę odpocząc i pomyśleć…Ale sobie hobby wymyśliłam
Ej, ale są już zdjęcia w bibliotece? Tylko czy wszystkie? Napisz w szkicu numery i postaram się powstawiać.
ale mi się podwójnie i potrójnie powstawiały i do góry nogami. ok spróbuje. te podwójne jeśli możesz to powyrzucaj bo nie znalazłam opcji wyrzuć
Już. W sumie trochę naokoło się to usuwa, ale można.
Aha, ale są poprzekręcane. Nie wiem, czy można je obrócić na stronie za pomocą kodu, czy też trzeba by obrócić na komputerze i wgrać do biblioteki jeszcze raz, poobracane.
Z tego, co znalazłem w sieci, do obracania trzeba by uruchomić jakiś skrypt, a na tym się kompletnie nie znam. Musiałby Mistrz Tetryk wejrzeć.
Nie wiem , coś mi się wbiło w te szkice i jeszcze większego bałaganu narobiłam…chyba idę zapalić…
Z tymi zdjęciami jest coś dziwnego, albo z moją przeglądarką. Jak je oglądam w bibliotece mediów albo próbuję wstawić na stronę, to są przekręcone o 90 stopni, ale jak otwieram w przeglądarce „w osobnym oknie” czy też zakładce, to widzę je prawidłowo zorientowane. Bez Mistrza Tetryka ani rusz.
We wpisie wstawiłaś galerię, wszystko byłoby cacy, ale zdjęcia dalej są poprzekręcane 🙁
Gdzie człowiek nie spojrzy tam przekręt:-)
Zgadamy się wieczorem, to się je poprostuje… Keep smiling!
Oui. Tym bardziej, że ja za chwilę znów biegam.
No to mam zagwozdkę na wieczór..Dobrze ,to ja idę coś w końcu zjeść . ojej ,jak mi przykro, że pół Madagaskaru jest zajęty jednym wpisem. Jak w końcu się to pokaże to jednak będzie praca zbiorowa
Ajtam, ajtam. Zanim się nauczysz jak to wszystko ustawić, ktoś musi Ci pomóc. Ja publikuję swoje relacje z wyjazdów, ale sama tak do końca nie bardzo wiem jak to działa


Grunt że działa…
Powodzenia życzę w tym wstawianiu, bo zapowiada się ciekawie. Szczególnie te czarne łabędzie… są cudne i mogę je oglądać na okrągło
Dzień dobry
Pozwoliłem sobie Reniu popracować troszkę nad Twoim szkicem. Zdjęcia niestety musiałem obrobić w programie stacjonarnym więc wymagały one ponownego umieszczenia w bibliotece, wiąże się to z tym iż są one umieszczone pod moim nickiem, mam nadzieję, że nie będziesz miała z tego powodu pretensji. Zajrzyj więc do szkicu, jeżeli wszystko jest tak jak Ci odpowiada (między innymi chodzi mi o kolejność zdjęć) to wystarczy, że klikniesz przycisk Opublikuj a wpis ukaże się na Wyspie. W razie jakichkolwiek problemów przy ewentualnej zmianie szkicu napisz w odpowiedzi do tego komentarza a postaram się pomóc.
Edit : W razie jeżeli życzyłabyś sobie aby umieścić we wpisie przez Ciebie dodane zdjęcia na wszelki wypadek nie zostały one przeze mnie wykasowane z biblioteki.
O, i to jest rozwiązanie 🙂
Dzień dobry

Nie lubię wstawać, gdy jest tak ciemno za oknem
U nas, jak Ty wstajesz, jest jasno za oknem
Dzień dobry.
Wpis jest gotowy, czeka tylko na klepnięcie „Opublikuj”. Brawo, Renia!
Obracanie zdjęć w bibliotece jest proste. Klikamy w zdjęcie na zawartości biblioteki – otwiera się okno „Szczegóły załączonego pliku”, a pod obrazkiem jest przycisk „Edytuj obrazek”. Po kliknięciu Edytuj nad zdjęciem pojawiają się ikonki narzędzi. Druga i trzecia to obracanie w lewo i w prawo. Po uzyskaniu prawidłowej pozycji klikamy „Zapisz” – i to już
Ja nawet dziś tak robiłem, mimo wszystko postanowiłem troszeczkę te zdjęcia poprawić dlatego też pozwoliłem sobie je pobrać na komputer i użyć programu stacjonarnego
Obrabiam siedem kilo dyni.
Znaczy siedmiokilogramową dynię.
Tak że wiecie co. Nie ma mnie jakby.
Ale w celu spożywcznym, o ile się orientuję.
Powodzenia.
WYŁĄCZNIE
Jeszcze raz – zapraszam na nowe piętęrko. Co prawd muszę powiedzieć ,że to praca zbiorowa pół Madagaskaru…Pomimo zapraszam
Jesu – miało być nowe piętęrko i pół Madagaskaru pracowało nad tym, pomimo wszystko zapraszam….