JAŚ I MAŁGOSIA
Raz Baba Jaga, w silosie
Miała Jasia i Małgosię
I tuczyła ich jak świnki
Żeby z nich porobić szynki
I codziennie zła starucha
Brała Jasia za palucha
Żeby sprawdzić czy Jaś tyje,
A potem mu urżnąć szyję.
Ale ten zepsuty chłopak
Pokazywał jej na opak,
Wpierw kosteczkę, potem korzeń
A potem to jeszcze gorzej…
Nawet nie będę nazywał
Tego, co jej pokazywał
I wtykał jej to do rączki
Że aż dostała gorączki,
Ponad czterdzieści dwa stopnie!
Rozpaliła się okropnie,
A potem się całkiem wściekła
I zupełnie się upiekła.
Wtedy dzieci grzecznie siadły
I tę Babę Jagę zjadły.
Wniosek: Gdy żyjesz w kryzysie,
Nie przebieraj w jadłospisie.
« Długi weekend w Kettle Moraine. | UPRZEJMOŚĆ » |
05
paź 2016
Omatkoboska! Ale przywaliłaś z grubej rury!
FAJNE!
No i bardzo fajne!! Wreszcie się dziś uśmiechnęłam .Nie ma to jak zajrzeć na wyspę
Dzień dobry na nowym. Ja to dzisiaj mam jak w tej piosence w „Lecie leśnych ludzi” Rodziewiczówny:
Oj dydy oj dej dydy
Zagnali mnie do bidy
Do bidy, oj do jakiej
Dali łatać przetaki.
Znaczy nawet jak nie mam roboty, to i tak się znalazła
A tekst Waligórskiego zacny, a treściwy. Jak dobra grochówka, nie przymierzając.
Bajka fajna, a wniosek trafny.
Od razu mi się dowcip o babci skojarzył, ale tu takich dowcipów pisać nie wypada;-)
Dzień dobry



Co prawda witałam się już na prywatnym wątku, ale to jest bardziej publicznie
Jak zwykle AW niezawodnie świetny
To wspaniale, że Bożenka zawsze coś dla nas nowego znajdzie
Dzień dobry!
A tak wiwogle, to wczoraj miałam trochę… sama nie wiem jak to nazwać…
Nie wiem jaka firma zajmuje się konserwacją tych urządzeń, a szkoda. Gdybym wiedziała, zadzwoniłabym ze skargą. Co to do pioruna ma być?!!! Robić komuś śmietnik w obejściu? 
Wróciłam po pracy do domu i od razu zauważyłam siano rozrzucone po naszym podwórku. Zmieniali „mufę” na kablach i ten który to robił wywalił gniazdo wróbli na ziemię. Nie mam pretensji, bo po pierwsze rozumiem, że to siano może powodować zakłócenia, po drugie, wróbelki już dawno odchowały młode i gniazdo było puste. Rozumiem też, że pracownik nie zabrał gniazda do domu… tylko dlaczego wywalił to wszystko na nasze podwórko?!!! Wystarczyło otworzyć klapę śmietnika i tam wrzucić! Część siana wylądowała na klapie, a reszta tuż obok pojemnika
Niektórzy, osobliwie faceci, w ogóle nie myślą w tych kategoriach. Ze skruchą przyznaję, że czasem należę do takich niemyślących.
Ale chyba nie śmiecisz komuś w obejściu
A jeśli zrobisz bałagan w swoim własnym domu, bo coś tam nie położysz na miejscu, czy coś rozsypiesz, to potem (często) i tak sam to musisz posprzątać, względnie Twoja żona… ale to nie jest to samo 
Chodzi mi raczej o to, że jak się zafiksuję na jakimś zadaniu (vide kable), to już w ogóle nie myślę o dalszych konsekwencjach (=np. śmieceniu).
To akurat nie wydaje mi się niczym nowym, ani nadzwyczajnym
Często jak sprzątam, to najpierw zrobię większy bałagan, a dopiero potem doprowadzę do porządku. Czy jak się gotuje w kuchni, to też się śmieci. Mój małżonek lubi gotować, ale po jego „urzędowaniu” to kuchnia wygląda jak po wybuchu „bomby śmieciowej”, czy „spożywczej”. W większości sam potem to sprząta, resztę doczyszczam. Tylko to jest w naszym domu. Nie interesuje mnie co ten gościo ma u siebie! Może mieć bajzel na kółkach! Tylko dlaczego ten bajzel robi u nas? Małżonek zakłada/naprawia klimatyzacje w domach. Też naśmieci… ale gdyby zostawiał po sobie taki bałagan, to szybko potraciłby klientów. Musi po sobie posprzątać…
No właśnie bywa tak, że po wykonaniu zadania o całej reszcie się już niektórym panom nie myśli.
Chociaż oczywiście posprzątać należy.
A druga rzecz, która mi się wczoraj przytrafiła…
Nie mogłam otworzyć oczu tak mnie szczypało. Poza tym widziałam wszystko jak przez mgłę. Wiem, że na takie szczypanie, gdy się zje coś bardzo ostrego pomaga mocny alkohol, ale przecież nie przemyję oczu spirytusem czy wódką! Dobrze, że syn był w domu. Nalał mi do szklaneczki mleka i porobił okłady na oczy. Pomału przestawało szczypać. Jeszcze raz przemyłam twarz wodą i już mogłam otworzyć oczy 


Gotowałam obiad. Doszłam do wniosku, że mam w ogródku paprykę, to ją dodam do gulaszu (oczywiście nie wszystką 😉 )Gdy kupowałam nasionka, kupiłam paprykę habanero, bo wydawała mi się mniej ostra niż jalapeno… tak to jest jak człowiek coś kupuje, a się na tym zupełnie nie zna
W każdym bądź razie, pokroiłam jedną malutką papryczkę… Moja wina, że nie umyłam potem dokładnie rąk… Dzień był śpiący, pochmurny… oczy same mi się kleiły… potarłam i myślałam, że zwariuję
Od tej jednej malutkiej papryczki gulasz był tak ostry, że ciężko było mi to zjeść, za to moi chłopcy „wylizali” talerze do czysta. Oni lubią takie pikantne jedzonko
A ja mam nauczkę, że jak się coś gotuje, to nie wystarczy umycie rąk przed przygotowywanie posiłku… nawet jak wydają się czyste, to trzeba je myć również w trakcie
A ja tę ostrą wrzucam w całości, wygotuje się co trzeba, ostrość zazwyczaj jest w normie no i wyłowić można aby ktoś się przypadkiem nie wgryzł;-)
Pokrojona też była dobra (przynajmniej zdaniem moich chłopców), tylko brakowi higieny z mojej strony zawdzięczam niemiłą przygodę
Nie! Broń Boże alkohol!
Jogurt. Śmietana. Mleko. Tłuste i kremowe najlepiej!
No toż wiem, że alkohol odpada. Na pewno nie jest to dobre do przemywania oczu
Szczypałoby jeszcze lepiej, a przynajmniej niczego by to nie zmieniło (o ile nie pogorszyłoby sytuacji)
Syn mi powiedział (a potem dla pewności sprawdził w internecie), że pełne mleko też bardzo dobrze rozpuszcza te gryzące soki. A że w domu mamy tylko pełne mleko, więc mieliśmy to pod ręką. I całe szczęście, bo miałam wrażenie, że ta papryka wygryza mi oczy 
A małżonkowi nic… 
Małżonek nie może żyć bez mleka, także dba, żeby zawsze w domu było. Taki galon (3,78l) na tydzień mu nie wystarczy, bo każdy posiłek musi zapić mlekiem, a i między posiłkami je pije. Kiedyś moja mama śmiała się, że gdyby bigos zapiła mlekiem (jak mój mąż), to na tydzień musiałaby zająć nam łazienkę
To tak jak mój młodszy syn! Z tym mlekiem!
A o jogurcie warto pamiętać również jak się ZJE coś obłędnie pikantnego. Pomaga!
Jak się zje coś ekstra pikantnego, to wódeczka jest najlepsza
Jogurt na pewno jest dobry, ale to bardziej dla dzieci, albo na oczy dorosłym

Opowiadał ojcu jego kolega ze studiów, Rumun z Bukaresztu, że w młodych latach matka zatrzymała go w domu gdy się umówił z dziewczyną, aby pomógł przygotować papryczki na przetwory. Zrobił, co musiał jak najszybciej, i pograł do panny – okazało się, że rąk nie domył, a ruszył ostro do amorów. Wspominał, że nigdy tak po pysku nie dostał, jak wtedy!
Oj. To podwójna porażka – fizjologiczna i moralna, rzekłbym…
Na ostatnim gotowaniu w Maximinie miałam podobnie. Po obraniu i poszatkowaniu 2 kilo cebuli oraz całego czosnku otarłam ręką plynące łzy.
Higiena przede wszystkim!!! Dlaczego ja zawsze do tej cebuli??
Toś sobie dogodziła…
Łza się w oku kręci na samą myśl…
ALe jak miałam „czyste” oczy
Długi ten dzień. Pora na mnie.

Spokojnej
Macie wesoło tam na wybrzeżu. U mnie też coś wieje…I moje „niewiadomoco” troszkę przycichło jakby.Tak zwykle mam jak tylko pomyślę o panu doktorze. Co nie znaczy, że nie myślę o spanku
.
I ja tez powoli będę się zbierał. Wcześnie dzisiaj, ale jakoś tak mnie morzy.
Witajcie!
Jesienna herbatka trzyma przy życiu 🙂
To ja herbatkę serwuję.
Czajniczek by się przydał.
To ja się poczęstuję za pół godziny:-). Bo jedną już wypiłem
Podstawiam filiżankę na kawkę.
Dziś córka o 5 zarządziła pobudkę i obowiązkowe pranie, a pogoda taka że schnąć będzie ze trzy dni:(
Dwa lata temu zrujnowałam się na suszarkę. I nie ma dnia, żebym tego żałowała. Kiedyś wydawała mi się niepotrzebną fanaberią, ale po tygodniu deszczu latem, kiedy normalnie nic nie schło, a ja codziennie miałam wszystko wyprane i wysuszone, zakochałam się w niej na zawsze.
i to chyba jest do rozważenia, kiedy w CO palimy, to schnie szybko, ale kiedy się nie pali to niestety albo wieszać trzeba na podwórku, albo w domu i jeszcze w piecyku przepalać:(
chyba wieczorem trzeba zacząć przekonywać Połówkę…
A pralka z suszarką, taka „razem”?
O ile mi wiadomo, w Polsce chyba najpopularniejsze są 2 w 1 – pralkosuszarki. Kuma w USA ma dwa osobne urządzenia, co jest o tyle korzystne, że jak w suszarce suszy, to w pralce w tym samym czasie może prać następną partię.
O. Pisaliśmy w tym samym czasie.
Pralko-suszarki mają też mniejszą pojemność. Ale gdybym mieszkała w bloku i miała miejsce na jedno tylko urządzenie, brałabym i pralko-suszarkę!
Mamy pralko-suszarkę właśnie, aczkolwiek na szczęście miejsca do suszenia jest pod dostatkiem, więc funkcji suszenia się używa raz na ruski rok, a nawet rzadziej.
Ja mam oddzielnie, bo mój mąż ma fobię 😉 że jak się zepsuje, to jedna 😀
Często robię dwa-trzy prania i równolegle suszę. A przy 2w1 musiałabym czekać.
Mam maleńką pralnię wydzieloną na poddaszu i suszarka stoi na pralce. A, ta moja jest z tych tańszych, co to się wodę wylewa po suszeniu ze zbiornika, ale są też z odprowadzeniem wody (jak w pralkach).
Dzień dobry mocno spóźnione, ale wyjątkowo nie z zaspania, tylko z dość nieoczekiwanego dzisiaj i o tej porze zabiegania O_o żeby było śmieszniej, kawę piję dopiero teraz. Się dosiadam do Państwa.
…bry.
Możesz coś zrobić z tą pogodą?
Właśnie szukam przełącznika, bo gdzieś się skubany schował.
Tylko nie odpowiadaj: „Ni!”. 😀
Dzień dobry. Informuję,że niewiadomoco mnie popuszcza ale bez przekonania. Herbatka z cytrynką to jest to. Kawa mi jakoś nie smakuje
W celu powalczenia z ZUSEM… ooo matko i córko 
Boję się wręcz na onet wchodzić.I coś poczytać . Wyspa jednak mi się kojarzy bardziej przychylnie.
Wygląda na to ,że będę musiała do Polski przyjechać
Ojej. Dobrze by było mieć jakieś wsparcie na miejscu, nie wiem, księgową zaprawioną w bojach z ZUS-em albo w wariancie skrajnym takąż kancelarię prawniczą.
współczuję:(
ale z zusem da się wygrać, to tak na pocieszenie, tylko trzeba duuuużo cierpliwości;-(
jesteście nieprawdopodobni!
Czy ja wiem? Mnie też ktoś tego nauczył, dlaczego więc mam nie podawać tej wiedzy dalej?
Ja tam jestem odporna. Nadal nie umiem wstawiać zdjęć w komentarz.
Nie znęcaj się nad Jo.! Kiedyś naprawdę zechce, to wstawi
Też tak sądzę. I jeszcze się wszyscy zdziwimy!
Oj bo Cię szurnę!
Dzień dobry
Z jednej strony dobrze, bo wszędzie sucho, ale z drugiej strony, przy takiej pogodzie przewracam się i zasypiam nawet na stojąco
A tu trzeba się zbierać do pracy 

Ciepło (ma być 25C), ale leje
Miłego dnia życzę
Hmm, ciepło i mokro, w sam raz na sadzenie ryżu.
Miłego i Tobie!
Ach, cały jestem w skowronkach. Przyszła właśnie książka, z której potrzebowałem jednego cytatu (ok. 3 linijki), a nie było jej w żadnej bibliotece w pobliżu. Właściwie jakbym tak chciał być akuratny co do literki, to ten pierwszy etap zakończyłem właśnie dzisiaj.
Delikatnie mówiąc wpadam w lekką histerię.
Filizof miał wczoraj operację. Madre miała dać znać jak dziś wygląda sytuacja i cisza. Na dodatek nigdzie jej nie mogę złapać!
Czy szanowna Madre jest osobą, która korzysta mobilnie z Facebooka (via telefon, przy włączonym non stop dostępie do netu), czy raczej tylko w domu, na kompie w sieci domowej?
Bo gdyby to pierwsze, to może prywatną pocztą na FB/ Messengerem? Tam w każdym razie od razu widać, czy dana osoba przeczytała to, co się do niej napisało.
Ze wszystkiego korzysta.
Oni mnie kiedyś wykończą.
Z wypowiedzi wnoszę, że się odezwała/ odezwali?
Tak.
Sytuacja stabilna.
Spotykałem często ” No” na Wyścigach na Służewcu . Nie grał ostro , zawsze z klasą przy przegranych typach , cholera łza się kręci na te wspomnienia ….
A ja go akurat nie spotkałem, chociaż z tego, co pamiętam, był związany z Poznaniem i chyba nawet postawiono mu tam pomnik czy popiersie.
Wczoraj podano informację o zatrzymaniu przez CBA byłego rektora WAT-u , dwugwiazdkowego generała Zygmunta R . Pracowałem przez wiele lat w Instytucie z Zygmuntem , który do bólu jest uczciwym człowiekiem , a jakaś swołocz z ” dobrej zmiany ” chce Go po bandycku przetrącić . Jest mi przykro i jestem wściekły .
Śmiem podejrzewać, że to jakiś efekt uboczny – Metro Warszawa pisze, że wcześniej w tej samej sprawie zatrzymano innych pracowników WAT, w tym byłego ministra rządu Leszka Millera. Może o to tu chodzi? Polityczne rozgrywki?
Bo jeżeli Twój znajomy jest BYŁYM rektorem, to jaki interes w przetrącaniu go?
Rektorem był jeszcze w czerwcu 2016 , dosłownie do wczoraj !
A, to faktycznie może być podmuch fali uderzeniowej dobrej zmiany
Współczuję Maksiu
Czy oni, w tym WAT, nie robili jakichś badań materiałów z katastrofy pod Smoleńskiem? Wiem, że niemal wszystkich teraz prześladują. Szukają do czego można by się przyczepić, a jak ktoś tylko rzuci pomysł, od razu pakują do aresztu „wydobywczego” i szukają dalej. Może coś uda się udowodnić, albo „znaleźć” świadków. Już kiedyś to robili, to mają wprawę… 
Rozumiem, że gdy kogoś lubisz, a jakaś swołocz próbuje przykleić mu łatkę, to szlag jaśnisty trafia… ale jesteś bezsilny
Zygmunt fizyk, w dziedzinie cienkich warstw (nanotechnologia ) tyrał dnie i noce , zdobywał tytuły ku chwale Ojczyzny i za to został wreszcie Rektorem WAT-u . Firma wielotysięczna , do kierowania której potrzebny jest tzw. menager , a nie uczony fizyk . Być może , że jakiś cwaniak wsadził Go na minę o której Zygmunt nie ma bladego pojęcia i teraz jest z tego afera . Nie miejsce tu na głębszą dyskusję , ale powiem tylko niech tą ” zmianę ” szlag trafi
Trafi – prędzej czy później, oby jak najprędzej! – ale ile do tego czasu napsują, to nasza strata!
Jak nasz Ukratek, też mam nadzieję, że trafi i to jak najprędzej…
Często aż się czytać nie chce tych wszystkich „rewelacji” z Polski i człowiek się zastanawia „co jeszcze znajdą do spieprzenia?”
I od razu przychodzi na myśl piosenka „Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie? Co by tu jeszcze…” Niby stare, ale jakże na czasie…
Właśnie wróciłam ze szkolenia i padam na dziób.

Dobranoc i do jutra.
Napisz jutro, jakie to szkolenie. Albo na szkicach.
A dzisiaj już – spokojnej.
Dobrej nocy Wyspiarze….
i spokojnej Tobie!
Wstajemy, wstajemy. Piątek. Dzień dobry.
Witajcie!
Kiedyś w Bieszczadach, konkretnie w Zubercu, jadłem taki świeżutki biały ser w grubych plastrach polany miodem z miejscowego ula i popijałem to herbatką z miejscowych ziół i owoców. Ech…
O rany. Bajka!
Ja za zwykły polski świeży chleb to dam się pokroić!
Oj tak, tak. Jedna z wielu zalet mieszkania na prowincji to dostęp do chleba z normalnej piekarni gdzie nocna zmiana upiecze jeden rodzaj chleba i dwa rodzaje bułek. I to wystarczy.
Pewnie, że wystarczy!
Ja z kolei pamiętam kolację po pierwszym dniu pielgrzymki, u znajomych znajomych – grube pajdy lokalnego chleba, takiego wiejskiego, z bochnów po 2 kg albo coś koło tego, na tym właśnie biały ser, ugnieciony ze śmietaną i siekanymi liśćmi mięty (czyli coś w rodzaju gziku, ale specyficznego) i owszem, miód w wielkim słoju.
Mon Dieu, ależ to smakowało po ponad trzydziestokilometrowym spacerze!
… ale to chyba dawno było…
Bo „w moich stronach” (Żuławy) ostatnią krowę w wiosce pożegnano kilka lat temu i obecnie gospodarze mają ser „z biedronki”
Dzień dobry. Komputer miałem zajęty, dlatego dopiero teraz się zgłaszam.
Dzień dobry
Wiatry się”wywiały” i Motława znowu leniwie płynie, nawet jeden listek się na drzewach nie ruszył.
Gdyby nie ta mżawka to było by całkiem przyjemnie
Mżawka, powiadasz? Może jeszcze do nas dotrze…
Przy tej prędkości wiatru… to może trochę potrwać
Czyli z zakupami trzeba się będzie pospieszyć.
Trzeba sobie kupić Tajnego Kompa. Trzymac pod pod poduszką, albo między skarpetkami w szafie i nikomu nie dawać.
Jakby zajęcie zanosiło się na dłużej, oczywiście że odpaliłbym lapka.
Dzień dobry.

Kawka koniecznie.
Że też człowiek nie może się wyspać na zapas, ten czas co śpią niemowlęta powinien być zaliczony na poczet późniejszych niedospań!
A czy to się człowiek kiedy nauczy: siedzi i gada, gada i siedzi do 1-2 chociaż wie, że o 6 zadzwoni budzik? a przed budzikiem może jeszcze wstanie dziecko?
Piątek, piąteczek!

U nas dziś słońce przebiło się w końcu przez mgły, a mgły podniosły się pomimo białego szronu na wszystkim, uwielbiam to zjawisko, kiedy temperatura poniżej zera a mgła „wisi” i nie zamarza.
Dobry! Też bym chętnie pospał na zapas. Sęk w tym, że nawet jak pośpię dłużej (a zdarzają się takie weekendy, kiedy to jest możliwe), to zdarza się, że czuję się od tego gorzej – ospały, z pobolewającą głową, drażliwy etc.
W moim przypadku już lepiej – w miarę możności – działa krótka drzemka w dzień – 15-20 minut. No ale wiadomo, że np. „w pracy” tak się nie da (a przynajmniej ja nie znam firmy, w której by na to pozwalano).
Ale jak by to było fajnie tak sobie móc poleżeć pół godzinki po obiadku-P Ja miałam taką możliwość, kiedy byłam w ciąży i często z niej korzystałam, ale wtedy po prostu przychodziła godzina i zasypiałam na stojąco więc wynegocjowałam przerwę na sen;)
Uważaj, Gimi! Zamienisz kołdrę na kordełkę!
Dzień dobry
Ostanie zakupy i gotowanie, to coś czego miralki nie lubią najbardziej 
Dziś mam biegający dzień i chociaż do pracy nie idę, podejrzewam, że nie będzie lepiej. Jutro mam gości, więc moich „ulubionych” zajęć mi nie zabraknie
Oj oj. A nie macie możliwości zakupu przez sieć z dostawą do domu? My tak robimy, co przy wnoszeniu na nasze czwarte piętro bez windy ma swoje znaczenie.
To chociaż jedno z dwóch by Cię ominęło.
Nigdy z tego nie korzystałam… poza tym małżonek jak nie obejrzy kilka razy i nie pomaca towaru, nie kupuje. On zakupy lubi
najgorzej, że lubi też jak mu towarzyszę. Mam tylko nadzieję, że w związku z rozlicznymi zajęciami, uda mi się wypchnąć go do sklepów samego
Zostanie mi tylko gotowanie i inne zajęcia domowe 
I to jest koncepcja. Małżonek bez Ciebie zakupy zrobi, ale to, co jest do ugotowania, samo bez Ciebie się nie ugotuje.
A tak w ogóle, to wczoraj uśmiałam się do łez. Jakaś kobitka usiłowała mi wcisnąć, że nie mieszkam w USA i że jestem oszustką
Nawet mnie straszyła, że wyśle po mnie służby specjalne. Z Łodzi. Nie wiem czemu akurat z tego miasta, bo nigdy w nim nawet nie byłam
Odpisałam jej, że niech te służby dadzą mi znać kiedy przylecą, to wyjadę po nich na lotnisko O’Hare
Też fakt, że zgłosiłam jej wątek do admina, bo założyła go na stronie mojego znajomego. Napisała w nim ostrzeżenie, że jestem oszustką i żeby na mnie uważać. To już nie było śmieszne, bo podważyła moje dobre imię absolutnie bezpodstawnie.
Niech wskaże chociaż jedną osobę, którą oszukałam…
Uuu, służby specjalne z Łodzi… Mają do Ciebie kawałek. Przygotuj w każdym razie herbatkę i ciasto, bo będą zdrożeni.
Ostatnio byli w Londynie, ale pytanie czy do USA dostaną wizy?

Ale to „czynniki oficjalne”, a nie „służby specjalne”.
no tak…
Jeśli przylecą w sobotę, to nie ma sprawy, bo mam gości, a nigdy nie jest tak, że przygotowuje się ograniczoną ilość porcji. Zawsze zostaje tego jedzonka multum. Także nie tylko na ciasto mogą się załapać
Jeśli zjawią się w niedzielę, to już będzie po gościach i może nas w domu nie być, ale lodówka na pewno będzie pełna 
A to gdzie tak Cię posądzono?
Oj.
Proszę państwa, wracają, że tak powiem, duchy przeszłości z początku tygodnia. Muszę się oddalić. Mam nadzieję, że dzisiaj wrócę.
Powodzenia, Mistrzu Q
Idę na szkolenie. Się kształcić.
Dobry wieczór, jestem, ale tylko na chwilkę.
Z upiorami się wyjaśniło, wylazły, ale tylko na chwilkę i od razu okazało się, że jest sporo czosnku i srebra, żeby mieć je w miarę pod kontrolą (upiory, wampiry, jeden pies i źródłosłów, o ile mi wiadomo).
Zaraz zaanonsuję dobranockę.
Zanim jeszcze tu zapalę lampkę, zapraszam Państwa piętro wyżej na spojrzenie MEGANa na życie towarzyskie 😉