Miałem dziś jasny, dobry dzień,
Pełen kochania i radości,
Pełen wiośnianych, ciepłych tchnień,
Ciszy, zachwytu i miłości!
Spotkałem Ciebie, śliczna ma,
W jesienne szare przedpołudnie,
Takeś przedziwnie jakoś szła
I uśmiechnęłaś mi się cudnie…
I wnet poczułem, że to Ty,
Ta sama, dawna i kochana,
I szczęsne w oczach miałem łzy,
Moja najtkliwiej miłowana!
I zrozumiałem Cię. I wiem,
Że kocham całą swą istotą,
Że to, co wczoraj było złem,
Jest dzisiaj szczęściem i prostotą!
I proszę Boga z całych sił,
Byś za ten dzień – szczęśliwa była!
I aby każdy dzień mój był
Jak ten dzisiejszy, St… miła!
27 grudnia 1915 roku
[Dopisek] od 27 grudnia do 3 stycznia – najszczęśliwszy tydzień życia.
Z tomiku Juwenilia. 2 (1990)
Dzień dobry
Od 27 grudnia (znaczy od dziś) samych szczęśliwych dni, nie tylko tygodnia… No, ale Julek poślubił swoją Stefcię Marchew mając lat 25 w kwietniu 1919, a wiersz którego roku powstał?? Kto wie??
Witaj Skowronku !
jakież urocze cudo wynalazłaś !
A Stefcia przyjmowała hołdy jako oczywiście należne i Julek był bardzo troskliwym i kochającym mężem. Ku zazdrości wielu pan 🙂
Ileż lat swej młodości poświęcił zanim zdobył serce Stefci?
A powodzenie ogromne u płci pięknej ponoć miał
Kobietę pono zdobywa się przede wszystkim pięknymi słowami, więc jakże Julkowi miało się nie udać
?
Witam poświątecznie:)) Okazuje się, iż nawet w czasie wojny można być szczęśliwym niekoniecznie z powodu wygranej bitwy :))
Dzień dobry ! „Młodości, dodaj mi skrzydeł „, czyż nie tak, S
tateczku ?
Ech, młodość! Młodość! Jak pięknie ona opisuje chwile uniesień!
Witaj ! I jak niełatwo zachować te wzruszenia
Jeszcze ostatni wyjazd do rodziny – i po Świętach…
Do popotem!
Do …
Witam na skowronkowym pięterku
! Jeszcze tylko obiad, potem.. teatr, sztuka , o której nic nie wiem…. A jutro babciogodziny, bo ” wiesz Babciu, w świetlicy jest okropny hałas ” !
Bo jest!
Jest i dlatego będą babciogodziny, gry różne , czytanie na zmianę i inne atrakcje, bo Jasna Panienka kocha być w centrum uwagi
A jaka Panienka nie lubi (niezależnie od stanu cywilnego!)?
Nieśmiała ?
Zmęczyły mnie troche te Święta, wcale nie żal, że się kończą, choć przecież było całkiem miło !
I dogodzić tu marudzie 
Dzień dobry. Z powrotem na starych śmieciach, bezpiecznie i szybko, mimo że od Tczewa mgła w większych lub mniejszych ilościach.
A we wpisie to Tuwim? Śliczności!
Tuwim, prawda, że uroczo młody i świezy ? I daj Panie Boże każdemu tak
A, setna rocznica wiersza iii… 2015-1953=62, więc sześćdziesiąta druga – odejścia Poety.
Przy okazji – anegdota (ze strony Żydowskiego Instytutu Historycznego na Facebooku): „Śmierci Tuwima towarzyszyła anegdota. W kieszeni garnituru poety znaleziono serwetkę z którejś z zakopiańskich knajp z nagryzmolonym zdaniem: ” Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą, która mi może będzie świecić”.”
To się nazywa poczucie humoru…..
nieco czarne, ale judaizm nie zna pojęcia Raju ?
Zdaje się, że u p. Kopera o tej serwetce czytałam. Na pewno dowcip trzymał się p. Juliana do końca dni Jego.

Dobry wieczór 🙂 Wiersze Tuwima tak mnie fascynowały ,że kilka utworów wbiłem sobie w niehumanistyczną łepetynę .” Bal w Operze „, ile tam kapitalnych opisów sytuacyjnych przedwojennej Polski ! Np : Na portiera tajniak mruga , portier owszem – portier sługa .Seksualny kontredansik , na momencik na kwadransik …. A zakończenie : A nad ranem ,polskie chłopki , idą szosą, idą boso i na sprzedaj masło niosą…. Początek tego wiersza, delikatnie mówiąc odbiega od formy przedstawionej przez Skowronka …
No i „Kwiaty polskie”, które widać chwilami w „Ziemi Obiecanej” p. Wajdy.
Wieczór dobry

Maxiu, czy miałeś na myśli pranie intymnej bielizny i kupowanie kiecek przez panie najstarszego zawodu świata???
„Bal w Operze” odkryłam dopiero kilka lat temu :)ale papierowej wersji nie mam. Niestety.
Tak właśnie ….. Początek wiersza Bal w Operze , nie pasuje do konwencji wiersza przytoczonego przez Ciebie . Zresztą cały utwór obraca się wokół spraw damsko- męskich ,przy ciętym języku pana Juliana .
Dzisiejszy wiersz to Tuwim młodziutki, „Bal w Operze” to już dzieło poety doświadczonego…
Dzień dobry

Jakie piękne i romantycznie pięterko
Witam, Panią zza Wielkiej Wody
Kiedy ta rocznica ślubu?? Hę??
Witaj Skowroneczku
Ale będzie okrągła – 35 
Moja rocznica ślubu?!!! Dopiero w czerwcu, także mamy jeszcze pół roku
Trzeba przyznać , że osoby wyznania mojżeszowego , mają w sprawach damsko – męskich, duże poczucie humoru i tolerancji . Kiedy jednemu Dawidowi powiedziano , że z jego żoną to sypia całe miasto , skrzywił się , splunął i wymamrotał : Też mi miasto …. pięć tysięcy ludzi….
Może to moje było miasto
Kiedyś Dawid wpadł do sypialni żony i zdębiał .Jego partnerka figlowała jakieś dziwne figury z nieznanym mu facetem . Kochanie , wykrztusił z siebie , co ten pan z tobą wyprawia ? Dawidku , powiedziała żona , ty się nie pytaj ,ty patrz i się ucz , to nic nie kosztuje !!
Jest jeszcze jeden wariant puenty tego dowcipu:
Żona: Dawid, to ty?!? To z kim ja poszłam do łóżka??!?
Szczęśliwie powrócony na Wyspowe łono
Szpital w domu. Od wczoraj. Kordełka niezbędna. I syrop malinowy

Może bańki ? Ostatnio w nie uwierzy
łam ! Serio !
Bańki autyście – nierealne 🙁
Nic to. Nie jest gorzej, więc może będzie lepiej.
No to zdrówka życzę
Miłego dnia Wam życząc udaję się pod kołderkę
Witajcie!
Uprzejmie donoszę, że ja już spod kordełki wylazłem…
Witam Pana, znaczy w pracy już?

Ktoś musi pracować, żeby ktoś mógł spokojnie poleżeć. Pod kordełką
Idę cosik przekąsić, bo mnie ssie
A może kawki na dobry początek dnia?

Własnie zaparzyłem sobie aromatyczną arabikę… ale samemu pić kawę, to żadna przyjemność…
Może ktoś się przyłączy?
Dzień dobry. Robota czeka, więc tylko się przywitam i lecę działać.
Ogólnopolskie DzińDybry:))
Padł mi token i nie mogę przelewów zrobić, a to koniec roku

I trzeba cztery litery ruszyć
Pech czy szczęście ? Bo ruch to zdrowie, podobno
Pech. Bo muszę do Polanicy jechać, a wcale mi się nie chce stać w kolejce

A (tradycyjnym sposobem) „wyłączyć i włączyć”?

Naukowcy do tej pory debatują dlaczego niekiedy to pomaga.
Bo z naukowego punktu widzenia jest to niemożliwe!
Już małżonek rozebrał na części. Wcześniej robiąc zdjęcie onemu, tak na wszelki
Dzień dobry
Coś nam z nieba leci i sama nie wiem… drobny grad, twardy śnieg, czy śnieg z deszczem (bo to na dokładkę mokre jak nie wiem co)
Ciężko będzie jechać do pracy, bo na pewno ślisko jak piorun 
Ptaszki nakarmione, ja też, czyli żadnej więcej wymówki na opóźnienie wyjazdu 

Chociaż nie wiem czy taki dobry
A już na mnie czas
Najchętniej wróciłabym do łóżeczka… takiego cieplutkiego i przytulnego
Trzymaj się dzielna !
Staram się być dzielna, ale leń siedzi we mnie mocno i nie pozwala się ruszyć
Aż tu słychać ten chrzęst przełamywanego lenia!
I powinno być słychać

To może jeszcze napiszę, że w końcu wymieniłam komórkę. Padła mi definitywnie, ale miałam ją chyba z 10 lat i czas najwyższy było wymienić
Facet w servisie mało się nie przewrócił, jak zobaczył tą moją starą. Oglądał jak eksponat w muzeum
Nie mógł zrozumieć jak można mieć telefon bez kamerki, a nawet nie było tam wejścia na bluetootha
Chciał mi wcisnąć jakiegoś „smartfona”, ale nie chciałam. Po co mi? I tak w pracy (czy w drodze do pracy) internetu używać nie będę, bo nie mam jak, aparat fotograficzny mam zawsze ze sobą, telefon służy mi tylko do dzwonienia… to po grom mi wielkie pudło w kieszeni?!!! Im bardziej skomplikowane urządzenie, tym trudniej nauczyć się je obsługiwać… a ja mam tak, że jak trochę techniki, to się gubię
Do tej pory nie umiem wysyłać SMS-ów i nigdy tego nie robiłam. Co prawda syn mi mówił, że to proste, ale wolę zadzwonić… 
Obejrzawszy „Ich czworo ” padam… Jutro do pracy. Niestety.
Kordełka jest i wystarczy się tylko
Dobranoc 🙂
Właśnie, ja też obejrzałem. Ciekaw jestem twoich wrażeń…
Plus i minus. Plus za dowcip scenograficzny, minus za chyba przesadny wrzask Kożuchowskiej. Ale:
ten sposób prowadzenia aktorów uczynił sztukę jeszcze bardziej zjadliwą, prześmiewczą i dobitnie pokazującą jak odrażająca bywa głupota. I słabość intelektualisty, niestety.
Mnie trochę raziły anachronizmy – trochę międzywojennego Lwowa, ni stąd ni z owąd Gigi Amoroso z lat 80-tych ubiegłego wieku, z wyraźną sugestią – co dobre to raczej z tamtych czasów, co bardziej paskudne to bardziej współczesne…
Historia jest jak najbardziej uniwersalna – mogłaby wydarzyć się w każdej epoce, jednak rozsmarowywanie jej po epokach mi się nie podobało 😉
To ja tak między dobranocką a lampką pozwolę sobie zaprosić Państwa rano na przyczynek do rozważań o zmienności klimatu. Gdzie? Oczywiście piętro wyżej!
Żeby już nie wracać do tematu na nowym wątku…
Mało, że z nieba to białe coś leciało, to jeszcze zerwał się taki wicher, że myślałam że nie dojadę
Czy możecie sobie wyobrazić… jadę na prostej (no może troszeczkę za szybko jak na takie warunki), a tu podmuch wiatru spycha mnie na ten „krawężnik” (tak ponad metr wysoki 😉 ), który oddziela przeciwległe pasy. Niby jadę prosto, koła mam prosto, a w dużym stopniu sunę bokiem!!!Próbowałam skontrować i wtedy podmuch wiatru wyraźnie zesłabł. O mały włos a wylądowałabym na sąsiednim pasie
Zredukowałam prędkość, bo doszłam do wniosku, że samochód będzie się lepiej trzymał podłoża, jeśli pojadę trochę wolniej. Pomogło, ale nie aż tak bardzo. Po drodze widziałam kilku kierowców, którym się nie udało redukować prędkości na czas. Jeden stał na dwóch pasach, przodem odwrotnie do kierunku jazdy. Ale chyba tylko go obróciło i udało się w nic nie uderzyć. Kolejny miał gorzej. Wbił się w ten „krawężnik”, którego mnie udało się uniknąć. Cały przód miał na miazgę, ale chyba nic mu się nie stało, bo rozmawiał z policjantem. Po drugiej stronie też było kilka wypadków, ale nie przyglądałam się, zajęta swoją jazdą
Minęłam jeszcze kilka samochodów, które wypadły z autostrady i stały w odkosie… Do Libertyville dojechałam z takim poziomem adrenaliny, jakbym jakichś narkotyków poniuchała

Byłam już niedaleko domu, gdy zaczął padać deszcz. Z jednej strony to dobrze, bo roztopi ten lodowy śnieg, ale z drugiej strony… w nocy ma być przymrozek… co prawda nie taki duży, ale jak to wszystko zamarznie…
Jutro jadę dalej niż dziś i na dokładkę na całej trasie mam roboty drogowe (ponad 30 mil – ok. 50km). Zapowiada się ciekawie
Pewnie znowu poziom adrenaliny mi skoczy, ale zaczyna się zima i trzeba się przyzwyczaić

Ale miałam dziś jazdę!!!
Cały dzień wiał ten silny wiatr i padało to białe paskudztwo. Powrót był jeszcze lepszy. Wszędzie leżała spora warstwa tych lodowych kulek. Jak śnieg. Jechałam jeszcze wolniej. Niby pługi śnieżne jeździły w te i nazad, ale jakoś nie do końca udawało im się toto zgarniać. Pasy na autostradzie zmieniałam tylko pod wiaduktami, bo tam nie było tego lodu i można było bezpiecznie przejechać. A znowu na poboczach stały rozbite samochody. Chciałam dojechać do domu cało