Uwaga, uwaga. Byłem na filmie wczoraj i dlatego też goniłem, pisząc, że nie ma czasu na nic:-). Co by tutaj napisać aby nie skłamać. Nie lubię filmów 3D. Poszedłem na film 3D. Dziwne. Po stresującym dniu lekki film. Zachęcany byłem recenzjami, że są dobre, nienachalne efekty 3D. Z tą myślą udałem się do kina. Tak po prawdzie to dzieci ciągnęły na „Hotel Transylwania 2” i musiałem je przetransportować do kina. Ja mając obrzydzenie do galerii handlowych wyszarpałem z kieszeni pieniądze na seans „The walk. Sięgając chmur”.
Film jest o linoskoczku, który przeszedł na linie rozwieszonej pomiędzy wieżami WTC w NY. Tymi tragicznymi wieżami. Naprawdę przeszedł (uwaga spoiler: i nie spadł). Jak napisałem wcześniej zachęciły mnie recenzje, że fajne 3D. A tutaj zaskoczenie to nie efekty 3D mnie uradowały. Film jest pogodną, optymistyczną z dreszczykiem emocji w końcowej części historią do obejrzenia.
I to powyższe zdanie trzeba brać pod uwagę przy ewentualnym wyborze seansu do obejrzenia. Chcecie lekkiej, bez przemocy rozrywki to macie podane na talerzu. Warto. Gwarantem dobrej zabawy jest reżyser: Robert Zemeckis.
Aaaa i jeszcze jedno. Na początku seansu usiadłem w ostatnich rzędach. W trakcie przesiadłem się do mniej więcej środka sali w celu pełniejszego odczuwania efektu trójwymiarowości.
Ja nie wiem czy nie przesadzam z ilością notek…:-)
Co do częstości, staramy się tylko unikać publikowania kilku w jeden dzień. Jedna prośba: zamieszczając nową, oprócz komentarza odautorskiego pod nią pod poprzednią dajemy informację o nowej (to dla osób, które tylko odświeżają stronę 🙂 )
Ok. Dzięki. Nie wrzucę dzisiaj już nowej notki:-)
Czuję się zawiedziona
Dzień dobry
Ciekawa zachęta, ale już widzę, że to film nie dla mnie
Tak „wysokie” widoki?!!! I to jeszcze trójwymiarowe?!!! Chyba bym umarła
Wystarczy mi popatrzeć na zdjęcie i już robi mi się niedobrze
A oglądanie filmu z zamkniętymi oczami sensu za grosz nie ma

O ten dreszczyk emocji chodzi. Tak po cichu powiem/napiszę, że jeden z bohaterów ma lęk wysokości i jak wejdzie na taboret to mu się w głowie kręci:).
Napisałem, że efekty są nienachalne – można spokojnie oglądać:)
Tu nie chodzi o dreszczyk emocji, ja po prostu mogę zemdleć i byłoby głupio, żeby mnie z kina wynosili
Co prawda na taboret to jeszcze wlazę, ale już trochę większa drabina odpada
Nawet jak stoję przy bardzo wysokim budynku (na ziemi) i patrzę do góry, to mam zawroty głowy… patrzenie z góry nie wchodzi w ogóle w rachubę 
Hm. No to kiedyś będzie recenzja z czegoś innego z gwarancją braku zawrotów głowy.
A recenzje zawsze chętnie poczytam
Lęk wysokości? WITAM W KLUBIE!!!
Jo tyż.
Miałem w dzieciństwie. Potworny! I – o dziwo – w zasadzie wyrosłem…
Ja mam po kądzieli. Za to Tata Quackie był za czasów akademickich taternikiem i grotołazem, czyli że żadnego lęku nie miał i mieć nie mógł.
Nie chcę już wracać na poprzedni wątek… Starsze galerie oglądam bez problemu. Także chyba problem leży w ładowaniu nowych zdjęć. Bo czemu z tych 30-40 ładuje się tylko jedno? Tylko pierwsze zdjęcie? I właśnie po ładowaniu nie mogę w nic wejść. Wyskakuje mi napis, który Ci Ukratku przesłałam gołąbkiem.
Ciekawe, czy to wszyscy tak mają, czy tylko u mnie?
Wszyscy tak mają – ja też!
A tak wiwogle, to wczoraj trochę się wściekłam. Wróciłam z pracy o dość przyzwoitej godzinie i oczywiście poleciałam sprawdzić, czy moje pierzaste zjadły już ziarenka z karmnika. Pierzastych nie było (siedziały wysoko na drutach), a na karmniku, na płocie, na domu i na drzewie sąsiada rozpanoszyły się wiewióry
Chyba z dziesięć sztuk (jak nie więcej). Tylko na domu siedziały cztery… Tych paskud, to ja karmić nie chcę
Te ziarenka to dla ptaszków!!! Ptaszek zje tyle, ile da radę, a wiewiór nie tylko się nażre, ale jeszcze wykopie mi dziury w trawniku, pokopie wszystkie grządki i co się da, bo chce jak najwięcej schować na zimę (nawet zimą). I potem mam wydarte z ziemi roślinki, bo wiewiór zaplanował sobie schować jedzonko akurat tam, gdzie coś rośnie
Chyba kupię sobie jakąś spluwę na te… (nie chcę się wyrażać)

Czas mi lecieć do pracki
Poczytam sobie jak wrócę. Może do tego czasu Ukratek coś wymyśli w sprawie ładowania galerii 

Ogólnopolskie DzińDybry:)) Ostatni raz w kinie byłem na „Człowieku z żelaza” w 1981 roku. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało, dawniej byłem namiętnym kinomanem członkiem DKFu, oglądałem przeciętnie dwa filmy tygodniowo. :))
Dybry, dybry. To w takim razie nie polecam:-). Ten film to błahostka. W tym jakże trudnym przypadku nie wiem co polecić klientowi, który ostatnio temu w kinie był ponad 12 000 dni temu. Tutaj trzeba coś specjalnego. Może ktoś podpowie??
Znaczy w 2D też warto obejrzeć?
Warto.
Dobry wieczór! Fajerant. Junior wyjechany samodzielnie, my jutro jedziemy do teściowej, zobaczymy, jak tam będzie z netem.
Dzisiaj wszakże jestem jeszcze.
Recenzja zacna, sam żałuję, że brak czasu nie pozwala mi napisać o „Marsjaninie”, na którym byłem dwa razy (Najjunior się nie wybrał za pierwszym razem, więc miałem dobry pretekst, żeby iść drugi raz).
Co do lęku wysokość, to bardzo mi przykro, również mi się włącza, mieszkałem już na piętrze drugim (w miarę), szóstym (oranyboskie), a teraz na czwartym i wolę nie pisać, co mi się dzieje, jak wyglądam z balkonu… Dlatego warstwa „wysokościowa” tego filmu też nie dla mnie, aczkolwiek czytałem, że warstwa intrygi bardzo się broni!
Warto iść na Marsjanina do kina? czy poczekać aż będzie w TV?
Jestem stronniczy, latem dostałem książkę i przeczytałem i mi się spodobała, film jak na adaptację jest naprawdę bardzo wierny (chociaż kilku przeciwności losu powieściowego Watneya oszczędzono Watneyowi filmowemu). Film mi się zdecydowanie podoba, ze szczególnym uwzględnieniem muzyki (nie chodzi mi o kolekcję disco pani komandor Lewis, tylko o oryginalne kompozycje). Napisałbym, tylko kiedy? Zobaczymy, może jutro u teściowej znajdę tyle czasu.
Daj spokój
U teściowej będziesz siedział przy kalwiaturze??:-)
No właśnie chętnie bym, małżonka avec maman zawsze znajdą sobie temat do rozmowy, natomiast on niekoniecznie mnie interesuje.
Z drugiej strony w tygodniu wyrabiam przy kompie cirka 133% normy, więc w weekendy mnie nie ciągnie za specjalnie.
No cóż… na drugim piętrze z ostrożnością mogę spróbować wyjść, na szóstym nie ma o czym mówić, a na czwartym… chyba raczej też miałabym kłopoty z wyjściem i podejściem do barierki
No, może w drzwiach bym stanęła 
A przecież leci on „trochę” wyżej niż na wysokości drugiego piętra
I jak kupowaliśmy bilety, to zawsze brałam te koło okna, żeby lepiej było widać
Nie wiem, czemu mi się tak wysoko nie włącza ten lęk wysokości…
A co najśmieszniejsze, samolotem latać lubię
Mam tak samo z samolotem – może dlatego, że szybko się wznosi i mija tę barierę, powyżej której wysokość staje się abstrakcyjna, jak na zdjęciach lotniczych. Wierszyk o babci i kurce
Z samolotu nie da się patrzeć prosto w dół; z wieżowca na sąsiednią dzielnicę również patrzysz bez problemu…
A, jeszcze mi się przypomniał niezły dowcip dzisiaj zasłyszany:
Wsiada do taksówki w Londynie dystyngowany dżentelmen i rzuca lakonicznie do kierowcy:
– Waterloo, poproszę.
Kierowca unosi pytająco brew i precyzuje:
– Pan szanowny ma na myśli dworzec kolejowy?
Na to dżentelmen z leciuteńką irytacją:
– No cóż… Na bitwę byśmy się ociupinkę spóźnili.
Miralko, niestety potwierdzam – galeria jest chwilowo niezgodna z aktualną wersją wordpressa 🙂
Wolałbym nie wycofywać ostatnich poprawek, mam nadzieję że twórca wtyczki w miarę szybko poradzi sobie z problemem. Poczekamy parę dni. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, trzeba będzie wymyślić coś innego. W najgorszym wypadku będę próbował sam tę wtyczkę poprawiać.
Bądźmy dobrej myśli. Howgh!
Jestem dobrej myśli, Ukratku
Najgorzej jak się nie wie co się dzieje. Ale skoro znalazłeś problem, to na pewno jakoś to się wyjaśni. Mnie się nie śpieszy i mogę czekać 

Dziękuję za wyjaśnienia
Uwaga, zaraz będzie dobranocka!
Dzień dobry, ale znów przelotne, bo zaraz jedziemy.
Bezstresowego pobytu, Mistrzu Q
I oczywiście spokojnej podróży 🙂
Dobry dzień, przy kolorowych dźwiękach Variaton
A za oknem szaro, buro i ponuro, i jeszcze – mokro 😉
Dzień dobry. Mnie to by się przydała filiżanka gorącej czekolady… ale nie mam
A kakao masz??
Witaj, Jo
O, widzisz. Kakao też może być!
Kto lubi Panią Czubaszek ? Ręka w górę

Ja bardzoooo!! Trza chyba kupić tę Jej nową książkę
A ten cytat: „nie jestem ciepła, choć jeszcze nie zimna” – Ona jest niesamowita!!
Przed chwilą czytałam wywiad z nią – nie traci ostrości

Trzeba będzie tę książkę wpisać na listę. Niedługo gwiazdki i mikołajki
Nooooo, dobrze gadasz

Zasługujesz na lampkę /lub szklaneczkę/ Martini, nawet z rana
Mówisz?

(podnosi łapę)
Na tapecie mam ” Nie tak łatwo być Czesławem „, jak na razie rażą mnie wulgaryzmy, a że jestem dopiero na 70 którejś stronie, to mogę jedynie powiedzieć, że Czesław jest b. wrażliwym i dobrym facetem. Oczywiście, delikatnie mówiąc, lekko zwariowanym i szczerym do bólu. Jak p.Czubaszek
Się zasuwa wekować bigos. Jakby Ktoś miał ochotę skosztować, to radzę się pospieszyć
ooo – bigosik… uwielbiam!
A komitet powitalny na dworcu byłby?
Pewnie!!! Osobiście podjadę po Szan.Państwo, chyżym autkiem o zabójczej mocy, tak cirka 50 kw (???) witając chlebem i solą /morską/
A może furmankę zorganizować? To by można pod ten bigosik wcześniej podkładkę jakąś uskuteczniać po drodze, żeby czasu nie tracić… Byle koń był trzeźwy
Noo przecież… Ktoś musi
Witajcie!
Ja też dziś jadę do rodzinki, ale wieczorem wracam 🙂
To się towarzystwo rozjeżdża… Będzie Wyspa Bezludna
Do własnej pościółki???
Własna najlepsza…
Oj tak…

Ależ mam lenia!! Matusiu!! Nic się nie chce zrobić samo… chlip!!

DzińDybry:)) Samogon się sam robi, Samozwaniec Magdalena i Dymitr samowtór. :))
Sam ogon
Dzień dobry
Ale muszę przygotować ogródek do wiosny
Także leń będzie musiał się wynieść na trochę. Małżonek śmiał się ze mnie, że tak wcześnie wstałam. Nawet powiedział, że wyniesie mi latarkę do ogródka, żebym mogła wcześniej zacząć swoją pracę
On zaraz wychodzi do pracy, więc oczywiście mi nie pomoże…
Ja też mam dzisiaj lenia (rzadko kiedy go nie mam)
Kochani, dojechaliśmy bezpiecznie, ale co do dalszej obecności na Wyspie, szanse wyglądają kiepsko, w związku z kulawym dostępem do sieci. ZObaczymy, na czym się skończy.
Dobrze, że chociaż bezpiecznie dojechaliście
Bez względu na Twoją dostępność do sieci, życzę miłego pobytu 
Wyspa nie zając…
Racja, zająca się zawiesza na mrozie do skruszenia
Koniec zakupów. Indyk do piekarnika a dla mnie herbatka. A potem się zobaczy…
Wróciłem bezstratnie. Lało, jak nie przymierzając, Zojemu, tyle że ja prowadziłem. Na szczęście moje auto jeszcze jako-tako szczelne!
U nas dziś też lało. Podobno jutro ma być nieco lepiej.
U mnie słoneczko całym niebem świeci
Trochę chłodno, bo tylko 9C. Jutro też niewiele cieplej, ale od poniedziałku znowu ciepełko i ponad 20C 
No! Prawie wszystkie kwiatki wykopane
Nawet nie wiedziałam, że tyle tego mam
Z kilku cebulek „gołych bab” (miałam chyba 8) wyrosło mi już z pięćdziesiąt
Jeszcze tylko muszę pojechać po „krowie placki”, przekopać resztę ogródka (tego bez kwiatków), posadzić i będę miała fajrant
Na razie mam przerwę, bo muszę ugotować obiadek. Mąż na pewno wróci z pracy głodny jak wilk… a wiadomo, że jak chłop głodny, to zły

Kończę Czesława… Wciągnął

Dobrej nocy
Kolorowych snów dziewczyny

Chłopakom też
To ja pośpiesznie lecę z dobranocką.
Wcale nie bardzo dobranocną, ale cóż – tak mi w duszy gra. Można powiedzieć, że słodko, gdyby nie to, że wcale niekoniecznie. Noale jeżeli to gra Dżem? Z Tadeuszem Nalepą?
Snów jak najdłuższych, mimo że muzyka dość energiczna.
Głowa mnie dziś boli. Aua.
Potrzebne ręce, które leczą… Daleko masz do Krakowa?
Zmierzyłem na googlach – 50 610 metrów w linii prostej do Wieży Mariackiej
Sorry. Pomyłka. 49 690 metrów. Dla tych z Ameryki niecałe 31 mil.
30 mil to ja mam kilka razy w tygodniu do pracy
To o rzut beretem 
Niedaleko… to może wpadniesz?
A przejdzie mi ból głowy??
Niektórym przechodzi…
A te ręce to Twoje własne? bo mnie też
Moje własne. Ale ty masz dalej
Współczuję tego bólu głowy

Migrena, czy taki ból głowy, na który zimne piwo pomaga?
Wieczór dobry! Upiekłam keks, rogaliki z różą i wykonałam różne inne dobra spożywcze, bo dziecko moje będzie solenizantem. Litości, dlaczego nogi mi się skróciły ?
Zabrzmiało to smakowicie


Mam nadzieję, że przez noc nogi Ci odrosną… i będziesz mogła z radością celebrować święto
A tak przy okazji… wszystkiego najlepszego synowi
Bardzo proszę rzec Łukaszowi, coby wszystkich rogalików nie wciągnął
sam 

Z najserdeczniejszymi
Padam na tak zwany dziób
Przywieźliśmy 10 worków krowich placków (i chyba będzie za mało) i ogromny worek z próchnicą. Udało mi się posadzić w nowym miejscu „gołe baby”, irysy i jakieś kwiatki, których nazwy nie znam, ale pięknie kwitną jesienią
Na pozostałe cebulki nie starczyło mi siły
Nie wiem które to tulipany, które narcyzy, a które hiacynty. Ich cebulki są praktycznie takie same. Posadzę je jutro. A mam ich, tak na oko, ponad 200 sztuk
Czyli trochę mi czasu to zajmie. Małżonek coś wspominał o jakiejś wycieczce… aż mnie ssało w środku, żeby gdzieś się wybrać. Tylko kto zrobi to wszystko w ogródku? Samo się nie posadzi… no i nie byliśmy na cotygodniowych zakupach. Coś trzeba będzie jeść przez ten nadchodzący tydzień
A właśnie… pranie!!! Też tego nie zrobiłam, bo nie miałam kiedy
Chyba czeka mnie bardzo pracowita niedziela
Dobrze, że wzięłam wolny poniedziałek
Co prawda muszę załatwić kilka spraw, ale większość dnia należy do mnie
Mam nadzieję, że odpocznę 
Krajanko ,za pozwoleniem, podaję prosty sposób na rozróżnienie podstawowych kwiatków cebulowych . Największe cebule ma hiacynt , mniejsze tulipan , a jeszcze mniejsze, żonkil lub narcyz i krokusy . Wszystkie cebulowe różnią się również zewnetrzną osłonką , ale wielkość cebulki to podstawa do oceny przy posiadaniu większej ilości materiału . A tak wogóle , to co za różnica ,niech sobie zakwitną obok siebie różne , ale nasze ,kolorowe i piękne wiosenne kwiatki .
Dziękuję Maksiu za podpowiedź
Taka mieszanka nawet lepiej wygląda. Jedynie „gołe baby” posadziłam oddzielnie, ale one mają znacznie większe cebulki, największe ze wszystkich. 
Ale faktycznie masz rację. Bez różnicy które jest które i tak posadzę je razem
Witajcie!

Wszystkiego najlepszego dla Czarodziejkowica – niech wciąga te pyszności, byle nie zbyt zachłannie
I za jego zdrowie, i za zregenerowane nóżki:
A tera idę suszyć głowę
Panna z mokrą głową?
Oj, była, była
Dzień dobry



Dobry, choć pracowity
Słoneczko już wylazło na swoją dzienną wędrówkę i czas mi się za coś brać
Miłego dnia, Wyspiarze
Spiesz się, bo już chyli się ku zachodowi
Bużka.
Dzień dobry. Śmy są z powrotem w domu, bezpiecznie mimo wilgoci w powietrzu i na szosie.
Ooo, nawet nie kojarzyłem, że jest taki zaazul!
Nie wiem, czekać na kolejny szkic, czy pytać tutaj, co się dzieje?
No szlag mnie trafia, dłużej z nimi nie wytrzymam i tak dalej.
Oni ze mną chyba też nie.
Właśnie wojna zastygła w przerażeniu, bo oznajmiłam, że przez tydzień nie wchodzę do kuchni.
Ej, znaczy przechodzisz od środków konwencjonalnych do broni masowego (w)rażenia?
Na to wygląda.
OK, już doczytałem. No to jednak na plus, że T. się zgodził przyjechać i mogliście pojechać i załatwić, co było do załatwienia. W porównaniu z tym fanaberie związane z kulkami ziemniaczanymi i ananasem wydają się raczej… normą?
No tak. Ale ja już nie mam siły na tę normę. Cholera ile można? 18 lat! I to się nigdy nie skończy…
Hm. Otóż mam z tym problem – w związku z Twoimi wysiłkami mającymi na celu jak największe przystosowanie J&J do życia w społeczeństwie czasem trudno wyczuć, co wynika z rozpuszczenia, a co ze -izmów/-yzmów. Nie przesądzam, co z czego.
DobryWieczór :))
Aa dobry. Tylko czy dla Wszystkich??
Spokojnej, dobranoc
Spokojnej!
Dzisiaj będzie krótko.
Dzień dobry wszystkim………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………Dobranoc wszystkim.
Bry. Branoc. Uważaj z tymi kropkami, bo Ci się zapas skończy na kompie i jak będziesz zdania kończył wtedy? Wszystkich się nie da pytajnikami albo wykrzyknikami.
OOO,ogól
ne chrapanko na Wyspie !
A ja najserdeczniej dziękuję za życzenia dla dziecięcia. Nogi mi odrastają. Powoli .
Prześliczne są te wyspiarskie rozmówki ! Od razu się roześmiałam.
Czy od śmiania odrastają szybciej nogi?
Bo nie przymierzając takiemu Pinokiowi od kłamstw rósł nos…
Kwaku, moje gratulacje, jesteś dziś nadzwyczaj błyskotliwy, ba! z pazurem nawet ! A nóżki szybciej odrastają od śmiechu, możesz mi wierzyć
Dzień dobry
Ale dobrze, że już się skończyła
Cały ranek to zakupy
Spożywcze, chemia gospodarcza i takie różne duperele. Jak ja tego nie znoszę!!! Potem oczywiście pranie i w międzyczasie do ogródka… Padam na dziób
Ale zrobiłam wszystko co zaplanowałam
i jestem z siebie dumna
Do wiosny nawet palcem w ogródku nie ruszam
To znaczy… jeszcze w czwartek powinnam przytachać krzak agrestu, no i będę musiała go posadzić… ale to nie jest żadna praca, to rozrywka 
U mnie jeszcze niedziela
Wyszłam na dymka przed snem i zobaczyłam na dachu naszego składzika oposa!!! Popędziłam do domu z powrotem (oczywiście) po aparat. Niestety zdążył już nawiać… a szkoda
Oposa Wam chyba jeszcze nie pokazywałam… W sumie… jest tak paskudny, że aż śliczny
Co prawda nocne zdjęcia nigdy nie są tak dobre jak robione w dzień (a przynajmniej nie amatorskim aparatem), ale zawsze coś tam byłoby widać. Szkoda…
Jakby co, oposy występowały też w którejś części „Epoki lodowcowej” 😉
Idę spać
Czas na mnie i pora.

Miłego początku tygodnia Wam życzę
Niech to będzie udany tydzień
Śpię! Nie przeszkadzać!!
Dzień dobry, chociaż mokry i tak na pierwszy rzut oka – dość obrzydliwy.
Dzień dbry. Migrena. Dopotem.
Słoneczko przebija się przez chmury. Nadchodzi ładny tydzień. Wojny nie będzie. Dzień dobry wszystkim.
Witajcie!
Dzień malowniczo mglisty, ale kawałki błękitu widać!
Mój organizm uznał, że za mało śpię i wziął się za sabotowanie odblokowywania budzika…
Zmykam zatem do pracki 😛
Tutaj już za dużo trzeba jeździć na dół. Nie daj Boże jak ktoś musi smyrać(;-)) palcem po smartfonie. Zapraszam do nowej, króciutkiej notki.