« FALSYFIKAT Modrosójka błękitna i epoletnik krasnoskrzydły »

Cytaty z Madagaskaru.

mem+krol+julian

Uważam, że to bardzo nie fair, że ofiara ma fanaberie się nie składać. Gdyby się składała, życie byłoby o wiele prostsze. Dla nieofiar.

197 komentarzy

  1. Jo. pisze:

    Poszłam na łatwiznę. Ale chyba nie spodziewaliście się dzisiaj po mnie jakiejś wyjątkowej elokwencji intelektualnej, prawda?

  2. Wiedźma pisze:

    Dobry wieczór ! Cisza błogosławiona jest ! I wracam do ludzi Happy-Grin

  3. Bee pisze:

    Hi2 Chętnie porobię za ofiarę i absolutnie bezfanaberyjnie zlożę się zaraz na poduszce Overjoy

  4. Tetryk56 pisze:

    Udam się i ja na poduszkę, choć torów nie będę szukał. GoodNight

  5. Wiedźma pisze:

    Nnnno, ślicznie ! Gra półsłówek ROTFL Kto się w to bawił ? Ja pamiętam tylko trzy.

    • Tetryk56 pisze:

      gra półsłówek
      tenis w pyle
      mądra Jola
      stój, Halina
      kurzyli na urwisku
      duża kupa

      ech, było tego sporo Wink

      • miral59 pisze:

        Było tego sporo, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć… chyba skleroza mnie dopadła Wink
        Pamiętam tylko te:
        pradziadek przy saniach
        tenis w porcie
        bój w hucie

        Jak sobie jeszcze jakieś przypomnę, to dopiszę… muszę lecieć do pracy Sad

  6. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Złożeni, podniesieni – wszak nie ofiary, lecz bohaterowie dnia codziennego?

  7. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry.

    Wszystkie nieofiary zapraszam na kawę expresso
    Dla ofiar kawa też się znajdzie Kawa1 (w końcu ostatnie życzenie każdemu się należy) 😉

  8. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! 🙂 Kawka bułeczka niekoniecznie 🙂

  9. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Wczoraj i ja złożyłam się na poduszce. Padłam jak kawka Tired Nie tyle zmęczona pracą, ile upałem i tą zupą za oknem. Nie było czym oddychać TooHot!
    Dzisiejszy poranek byłby nawet rześki, gdyby nie ta duchota… a jeszcze nie ma 6!!! Bo temperatura w normie Happy-Grin
    Miłego dnia życzę Buziaczki

  10. Jo. pisze:

    Uwaga! Znalazłam PLUS! Otóż czytam książkę i zęby mi same zgrzytają. A PLUS polega na tym, że moją książkę ktoś może zjechać wyłącznie za styl i język, ale nikt mi nie zarzuci idiotycznej fabuły 😀

    • Quackie pisze:

      A co mianowicie czytasz fabularnego?

      • Jo. pisze:

        A jakieś straszne bzdety Amerykanki o francuskim joie de vivre. Aktualnie jestem przy temacie: une femme d’un certain âge. No nie wiem… nie wiem… Amerykanki nie powinny pisać o Europie.

        • Quackie pisze:

          Amerykanie w ogóle miewają dziwne pojęcie o Europie i Polsce. Jeden że znajomych znajomych zapytał mnie 8 lat temu na imprezie w Virginii: „A wy w Polsce macie jakiś własny język?” Co prawda był wtedy upalony, ale to chyba raczej okoliczność obciążająca niż łagodząca.

          • Tetryk56 pisze:

            Nie dziw się – Amerykanie nie mają wszak własnego języka…

            • Quackie pisze:

              W zasadzie małżonka studiowała właśnie ichni język z przyległościami, ale kto by tam wierzył…

            • miral59 pisze:

              W zasadzie masz rację, Ukratku. W USA obowiązuje język angielski, chociaż od tego brytyjskiego się różni. Nie tylko wymową, ale i trochę gramatyką. Akcenty też inaczej kładą i to w zależności od stanu. Jak czasami posłucham tych z Teksasu, to mam problemy ze zrozumieniem. Dla mnie to inny język Wink
              A ten amerykański język już dawno wyszedł z użycia. To znaczy jeszcze plemiona indiańskie się nim posługują, ale to też pomału zanika. Tak jak nasze gwary w Polsce. Po kaszubsku niewiele osób już mówi…

              • Bee (zetka) pisze:

                Kaszubski też kaszubskiemu nierówny 😉 ten z Pucka może nie dogadać się z tym z Sianowa 😀
                Jest uniwersytet kaszubski, w szkołach prywatnych to dodatkowy język… nie jest źle 🙂

                • miral59 pisze:

                  To tak jak na moich terenach ludzie mówią „po prostu”. Mieszanina polskiego, białoruskiego, chachłackiego, rosyjskiego i sama nie wiem jakiego jeszcze. I też w zależności od regionu te języki różnią się od siebie. Ten spod Hajnówki niekoniecznie dogada się z tym z Krynek Happy-Grin Jak dla mnie to jeden czort, bo i tak żadnego z nich nie rozumiem Wink Overjoy

          • miral59 pisze:

            Ten z Virginii, to musiał być ktoś, kto nie miał styczności z Polakami, bo z tych Amerykanów co znam, wszyscy wiedzą, że istnieje coś takiego jak język polski Happy-Grin Nawet czasem proszą, żeby im powiedzieć jak coś tam jest po naszemu. Pleasure Niektórzy się nawet chwalą, że już kilka słów umieją po polsku, ale jak mi je mówią, to proszę, żeby tego nie używali Wink Bo to brzydko… Nie wiem dlaczego, ale rodacy uczą Amerykańców tylko wulgaryzmów. Jakby nie można było na ten przykład „dzień dobry”, czy „jak się masz”…
            I przypomniało mi się, jak kiedyś Ro chciała się nauczyć polskiego zdania Overjoy Powiedziałam jej „chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie”… poprosiła o powtórzenie, a potem stwierdziła, że nawet nie będzie próbowała tego powtórzyć, bo i tak nie da rady Overjoy A szkoda… myślałam, że będę miała ubaw Wink W końcu, litując się nad jej połamanym językiem powiedziałam, że może się nauczyć „dzień dobry, ładną mamy pogodę dzisiaj”. To było do przyjęcia dla niej Happy

    • Tetryk56 pisze:

      A mało to książek z idiotyczną fabułą?
      Gościliśmy kiedyś kuzyna z małym synkiem, który wymusił zakłócenie rozmowy przy stole bo nadeszła pora bajki w TV. Ojciec go próbował zniechęcić:
      – Grzesiu, ale ta bajka jest głupia!
      – Wiem! Ale ja takie lubię – odpowiedział rezolutnie malec.

      • Jo. pisze:

        Nie, no ja nie mówię, że mało, tylko że mi nie można przynajmniej zarzucić idiotycznej fabuły, bo to nie ja ją wymyślałam. Punkt dla mnie!
        Hihihi!
        I od razu mi lepiej.

      • miral59 pisze:

        To tak jak moje koleżanki z pracy (jeszcze w Polsce) z zamiłowaniem czytały harlekiny. Próbowałam, ale nie dało się. Jak walnięte przez matrycę. Różniły się głównie imionami bohaterów i bohaterek i kilkoma innymi szczegółami. Przetrwałam pierwszego, nawet drugiego, doszłam do połowy trzeciego i powiedziałam dość. Szkoda czasu na to badziewie, lepiej kupić krzyżówkę, czy wziąć coś porządnego do czytania. Nigdy więcej nie dotknęłam tego paskudztwa. A moje koleżanki, niby przyznały mi rację, że możliwe, że to głupie, ale jakie romantyczne!!! I czytały to dalej… Amazed

    • miral59 pisze:

      Nie czytałam Twojej książki, Jo, ale do tego co piszesz na swoim blogu, nie da się przyczepić ani do stylu, ani do języka ani do fabuły Happy-Grin Piszesz o życiu w ciekawy sposób i zawsze z chęcią to czytam In Love

  11. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Wszystko u mnie w porządku, jestem już jakieś 500 km bliżej domu niż ostatnio, ale jeszcze nie w. Mam nadzieję, że uda się zadobranockować, zobaczymy, zobaczymy.

  12. miral59 pisze:

    Smutno mi, chociaż staram się nie popadać w melancholię. Ta moja znajoma Amerykanka, Sheryl, zmarła. Nie udało się jej uratować. Rozmawiałam dziś z Wendy, jej siostrą. Z półsłówek zrozumiałam, że trochę pomogli Sheryl przenieść się na tamten świat. Eutanazja w USA nie jest dozwolona…
    Normalnie podaje się środki uśmierzające ból, czy nasenne w zależności od wagi ciała. Sheryl dostała ich trochę więcej. Pomogło jej to zasnąć i już się nie obudzić… bez bólu…
    Wiem, że tego chciała. Już miesiąc temu mówiła mi, że to nie jest zabawnie, ani fajne tak chorować. Nie znalazłam odpowiedzi… Powiedziała mi też, żebym ją zastrzeliła, bo ma już dość. Odpowiedziałam, że nie mam broni… podpowiedziała, że mogę pożyczyć od Holly, jej młodszej siostry. Przez ściśnięte gardło zaśmiałam się i powiedziałam, że na taki cel, to Holly mi nie pożyczy. Zauważyła, że nie muszę mówić po co pożyczam… niby żarty, ale Sheryl nie wyglądała na rozbawioną… Na prawdę miała dość. Od prawie dwóch lat na chemii i naświetlaniach. Bez wolnego i urlopu. Często czuła się bardzo źle po tych zabiegach. Często też pomieszkiwała u swojej starszej siostry, Wendy. Nie chciała być sama…
    W przyszłym miesiącu skończyłaby 59 lat…
    Ona tak samo kochała ptaszki jak ja. Miała w ogródku kilka różnych karmników i dokarmiała ptaki cały rok. Nawet kolibry do niej przylatywały… Czasami z przejęciem opowiadała o swoich kardynałach… czym się różnią między sobą i jak rozpoznaje różne pary… po szczegółach. To byli jej ulubieńcy… Pleasure Kiedyś z przejęciem opowiadała, jak na jej oczach pustułka dorwała gołębia karolińskiego. Sama bym to chciała zobaczyć…
    Przez te 12 lat znajomości nazbierało się trochę tych różnych wspomnień Pleasure
    Przepraszam, że się tak rozpisałam. Może będzie mi trochę lżej, jak tak sobie popiszę Sad

    • Tetryk56 pisze:

      Nie przepraszaj!
      Dobrych ludzi warto wspominać, nawet (zwłaszcza?), kiedy odeszli. Chylę czoła przed rodziną Sheryl – prawo do dobrej śmierci to jeden z najdramatyczniejszych styków woli obywatela i formalnego prawa…

      • miral59 pisze:

        To fakt, dlatego jestem za eutanazją. Skraca cierpienie tym, którzy nie mogą go już wytrzymać. Podejrzewam, że Wendy powiedziała mi o tym, bo wiedziała, że nie polecę na policję z donosem. Ma rację. Nie polecę, bo wydaje mi się, że to litość dla kogoś bliskiego, a nie jakieś inne względy. Gdyby miała szansę na wyzdrowienie…

  13. miral59 pisze:

    Miłego środzenia się życzę Buziaczki

  14. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ponoć maj to nie tylko nazwa miesiąca – to także stan duszy.
    Czego wszystkim nam życzę Roses-are-red

  15. Krzysztof z Gdańska pisze:

    A tak przy okazji…
    Wszystkiego najlepszego z okazji 605 rocznicy wielkiego zwycięstwa wojsk polsko – litewskich pod Grunwaldem Bully Brawo!

  16. Jo. pisze:

    – Mami, możemy porozmawiać?
    – Niech zgadnę… O prezencie dla ciebie?
    – Genialna jesteś!
    – Jasiek, ale NAJPIERW są Kuby imieniny.
    – Ale Kubie nie wiadomo, co kupić. A mi wiadomo. To co po będziesz tracić czas?

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Wink

    • korab1 pisze:

      Tate, ktoś się czebie kłaniał. Synku, nie mówi się „czebie” tylko „tobie”. Mi ??? Nie czebie, tylko mi ! No przecież mówiłem że czebie :)) !

    • Tetryk56 pisze:

      Pragmatyzm najwyższego lotu! Wink1

    • miral59 pisze:

      No widzisz jaki rozsądny Wink
      Dba, żebyś nie traciła czasu po próżnicy Wink Happy-Grin

      • Jo. pisze:

        Właściwie powinnam być mu wdzięczna…

        • miral59 pisze:

          Właściwie tak Wink Gdy jeszcze spędzaliśmy święta z naszymi tutejszymi przyjaciółmi, zawsze miałam problem co ich dzieciom kupić pod choinkę Amazed Mieli wszystko, bo ich tatuś zarabia więcej niż my z mężem razem wzięci, a kupić, byle wydać kasę, to bez sensu. Ostatnie dwa lata nie kupujemy niczego i też jest dobrze. Tak uzgodniliśmy z ich rodzicami. Mam z głowy Happy-Grin Tym bardziej, że to już nastolatki. Starsza kończy w tym roku szkołę średnią i idzie na studia, młodszy jest w szkole średniej. Co można im kupić?

  17. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jak widać, możliwości w kwestii dostępu do sieci i Wyspy mam ograniczone. Od czwartku wszakże to się powinno zmienić.

  18. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin

  19. Jo. pisze:

    A co to? Nikogo nie ma?
    Cry

  20. Jo. pisze:

    Czas na mnie. Bym się wreszcie wyspała.

  21. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry wieczór.
    Przybyłem na nocny dyżur a tu wszyscy śpią! Zzzzzz
    Tears

  22. Wiedźma pisze:

    Do końca tygodnia będę znów zajęta i mało obecna . Wcale mnie to nie raduje, tyle, że to minie. Wink

  23. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Czy zauważyliście, że weekend już blisko Delighted U nas zapowiadają same atrakcje. Ma to być najcieplejszy weekend od kilku lat (oczywiście w tych dniach, a nie ogólnie) TooHot! A myślałam, że w końcu się gdzieś wybierzemy… Sad Tylko jak będzie bardzo gorąco i duszno, to jakie to będzie łażenie po wertepach…

  24. miral59 pisze:

    Wczoraj wieczorem wyszłam, jak zwykle przed snem, na dymka Pleasure Coś zaczęło chrobotać się po płocie. Tuż przy sobie zobaczyłam młodego szopa pracza. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale jak powiedziałam mu po angielsku „hi”, to zmył się momentalnie. Żałowałam, że nie miałam aparatu. Może udałoby mi się strzelić mu fotkę, zanim zniknął Pleasure

  25. miral59 pisze:

    Małżonek oglądał dziś wiadomości po polsku i mówili o wystawie Wikingów. W pewnym momencie małżonek ryknął do mnie, żebym szybko przeczytała napis na pasku. Wypowiadała się jakaś kobieta, a podpis brzmiał „Dyrektor Szweckiego Muzeum…” I już zaczęłam mieć wątpliwości… czy to my zapomnieliśmy języka, czy w polskiej telewizji, „Polvision”, pracują niedouki Thinking
    Zawsze wydawało mi się, że pisze się „szwedzki” od Szwedów, a nie „szwecki” od Szwecji… Pondering

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Chyba, że to było muzeum dla szewców Wink
      Po staropolsku na szewca mówiło się „szwec”.
      Redaktorzy chcieli w ten dyskretny (informacja na pasku) sposób nauczyć społeczeństwo „staropolszczyzny” Happy-Grin

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wiedźma reglamentowana, Bożenka reglamentowana, Quackie dojechać nie może… Co to będzie, co to będzie…
    Wypijmy kawę, pókiśmy razem! expresso

  27. Jo. pisze:

    Sie melduje!
    Komp padł. Noc przespana. Crumpets bez rewelacji. Kasa się skończyła na amen. Zaczynamy operację: „Przyjazd Key”.

  28. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Jak to nie może, jak to nie może. Właśnie dojechał.

    Happy

    Nie żebym po całych dniach siedział przed kompem, ale na pewno będę częściej niż dotąd. I nie z tableta pod Androidem, ale z uczciwego (chociaż przestarzałego) Windowsa, w którym na razie, odpukać, wszystko działa, i skróty klawiaturowe, i polskie znaki, i…

    Wink1

    Od razu mam pytanie, może ktoś się orientuje (docelowo pewnie Jo, ale w związku z operacją przyjazdu Key może być zajętsza): dzisiaj w Trójce słyszałem, że dla Włochów piątek siedemnastego (czyli zasadniczo jutro) to jak dla nas piątek trzynastego – ktoś wie, dlaczego?

    • Jo. pisze:

      Spróbuję się dowiedzieć.

    • Jo. pisze:

      Faktycznie. Podobno dlatego, że anagramem zapisu XVII jest: vixi, czyli: „żyłem”, co generalnie nie nastraja optymistycznie.
      Ale skąd im się to wzięło, nie mam pojęcia. Trzeba by zapytać Nonnę Angelę…

      • Quackie pisze:

        Dziękuję bardzo! Czyli prawda, a nie kaczka dziennikarska w okresie plażowo-ogórkowym.

        • Jo. pisze:

          Nie, nie – Rzymianie byli chorobliwie przesądni. Włosi mają to samo.

          • miral59 pisze:

            To tak jak duża część Polaków Wink Wielu, których znam, wierzy w jakieś bajdy, pechy czy inne takie tam Overjoy A jak wierzą, to się im przytrafia Wink

            • Tetryk56 pisze:

              Niektóre przepowiednie są samospełniające… Wink

              • miral59 pisze:

                Też fakt, że niektórym „przepowiadaczom” nawet udaje się zgadnąć co nastąpi. A czasami zmienia się przepowiednie już po fakcie. Kiedyś mój śp. Dziadek śmiał się, że jeszcze przed wojną czytał „Sybillę”, a jak poczytał po wojnie, to znacznie się różniła od tej przedwojennej wersji… A niektórzy wierzą, bo to co było w tych „przepowiedniach”, sprawdziło się co do joty, więc i przyszłość musi… Overjoy

  29. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    I od razu do widzenie sad-bye Do pracy muszę…

  30. Jo. pisze:

    A w ogóle tak mi się skojarzyło bez sensu trochę. Dialog z Asterixa w Brytanii.
    – Nazywa się Ksiwi?
    – To nie ksiwi, tylko szesnaście.
    – Dziwni ci Brytowie.
    – Ale to są cyfry rzymskie!

    • Tetryk56 pisze:

      Hihihi!
      Bexa kiedyś zwróciła się do mnie per „Tetrice lvi” – i o ile formę Tetrice skojarzyłem z łaciną natychmiast, to długo się zastanawiałem, o jakiego lwa jej chodzi???

    • Quackie pisze:

      Na komiksach z Asteriksem, wożonych z Anglii, uczyłem się angielskiego (chociaż nie na tym akurat).

      • Jo. pisze:

        UWIELBIAM Asterixa!
        Moi chłopcy wprawdzie do komiksów serca nie mają, ale wszystkie filmy Asterix i Obelix mamy w domowej filmotece, i te animowane, i te aktorskie. Cudne mają czasami dialogi 😀

        • Quackie pisze:

          Pamiętam komiks (oczywiście tytułu nie pomnę), w którym Asteriks i Obeliks zaciągnęli się do rzymskiego wojska (zdaje się w ślad za przyjacielem?) i trafili do oddziału, w którym każdy pochodził z innej prowincji Cesarstwa – był Germanin, Egipcjanin, Bryt etc. i każdy z nich „mówił” inną czcionką w komiksowych dymkach, stosowną do swojej nacji (np. Egipcjanin – hieroglifami).

  31. Jo. pisze:

    To i ja się z Państwem dobranocnie i do jutra ściskam Wink1

  32. Tetryk56 pisze:

    Łoj! Tak po cichu? Po wielkiemu cichu?
    No to i ode mnie Dobrej nocy!

  33. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry Happy .. rozpoczął się od kociej wojny. Nie sądziłam, że nowa kotka nie ” wejdzie do stada” i mam próbę cierpliwości.
    Pewnie, ze to nic strasznego. Wink

  34. Wiedźma pisze:

    Słoneczka wesołego i do popo Buziaczki tem

  35. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Biegający (i załatwiający) wszakże, przynajmniej przez pierwsze pół. A wieczorem być może impreza… Zaraz wybywam, wrócę wybiegany (i pozałatwiany).

    PS. Czy to prawda, że koty miauczą tylko do ludzi, a między sobą porozumiewają się wszelkimi innymi odgłosami?

  36. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Spóźnione dzień dobry Hi3

    Dzisiaj od rana w biegu i dopiero teraz znalazłem chwilę na kawkę expresso
    Jeśli ktoś ma chęć się przyłączyć, to zapraszam. Happy-Grin

    Dodatkowo proponuję czekoladki nietuczące (wirtualne) Praliny

  37. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzień pracy zaczął mi się od ataku wirusa…
    Ech! Zasada Hitchcocka nigdy mnie nie pociągała! Angry

    • Quackie pisze:

      Dzień dobry, właśnie dotarłem. Ktoś go oczywiście wpuścił do sieci/ systemu?

      • Tetryk56 pisze:

        Oczywiście… banalny standard, lipny mail niby od Poczty Polskiej i ambitna próba dowiedzenia się, o jaką przesyłkę chodzi…

        • miral59 pisze:

          To nie macie w tej pracy zabezpieczeń przed wirusami?

          • Quackie pisze:

            OIMW to wygląda zazwyczaj tak, że zabezpieczenia przed wirusami są, ale przed czynnikiem ludzkim (łatwowierność, głupota, chciwość) już gorzej.

            • Jo. pisze:

              Ten mail od „poczty polskiej” działa na zasadzie strachu, wyłączającego logiczne myślenie. Bo straszą, że jeśli nie odbierzesz przesyłki, której dotyczy mailowane awizo, obciążą cię kosztem zdaje się 50 zł za dobę przechowywania. Więc większość ludzi klika, żeby dowiedzieć się, o co chodzi.

              Mało kto w pierwszej chwili sobie przypomni, że PP ma to do siebie, że nieodebrane przesyłki po prostu zwraca nadawcy…

              • miral59 pisze:

                To prawda. Ci od wirusów wymyślają różne cudeńka, żeby tylko ludzie to otwierali. Na FB w grupie „Ptaki” też próbowali złapać kilka osób. Włamali się do skrzynki takiego delikwenta i rozsyłali wiadomość, że w ramach promocji, jeśli się zaaprobuje ten link, można dostać talon na 100zł (potem podwyższyli do 200) do jakiejś tam sieci sklepów. Nie pamiętam dokładnie do jakiej. Osoby, które niby te zaproszenia rozsyłały, nic nie wiedziały o tym. Ale jestem pewna, że musiały w coś takiego wejść, bo się połakomiły na tą stówę. Jakoś nie przyszło nikomu z nich do głowy, że nikt niczego darmo nie daje Happy-Grin
                Takie „zaproszenia” omijam z daleka. Tak samo jak wygrane w konkursach, w których nie brałam udziału. Bo jak mogę wygrać, skoro nie grałam? Overjoy Ale wielu się na to nabiera… niestety Sad

            • miral59 pisze:

              Masz rację, Mistrzu Q. Do tego dołączyłabym strach, czy ciekawość… Bo czasami straszą, że jeśli czegoś tam nie zrobisz, to obciążą Cię kosztami. Często też są to niby porady jak szybko i bez wysiłku zrzucić zbędne kilogramy, czy zarobić fortunę nie ruszając się z domu Overjoy

          • Tetryk56 pisze:

            Mamy. Ale nawet najlepszy nie poradzi, gdy użytkownik własnymi rękami uruchomi zawartą w mailu procedurę, i zmodyfikuje nią pliki do których ma dostęp (prawie cały swój komputer plus dostępne udziały sieciowe).
            Najlepszy ABS ani inne trzyliterowe akronimy nie uratują cię, jeżeli mocno trzymając kierownicę wjedziesz prosto pod pociąg…

            • miral59 pisze:

              Też fakt. Ja kiedyś dostałam wiadomość e-mailową od swego bratanka. Nawet próbowałam otworzyć, ale jak mi się zapaliły czerwone światełka, to momentalnie wyłączyłam. Zawołałam syna, żeby zapytać co się stało i powiedział mi, że to wirus i dobrze, że tego nie otworzyłam, bo musiałby mi czyścić kompa. Od razu też dał znać mojemu bratankowi, że ma zainfekowaną pocztę i żeby sprawdził i wyczyścił. Happy
              Ale też fakt, że boję się otwierać coś czego nie znam. Zostawiam to synowi. I to on decyduje czy jest to bezpieczne i czy można zobaczyć. A że zna się na tym, więc nie mam żadnych wirusów Happy-Grin

  38. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Nie wiem czy będzie taki dobry, bo dochodzi 7, a już za oknem zupa TooHot!

  39. miral59 pisze:

    Znowu na południu, w Illinois, latają tornada Amazed Dobrze, że dość daleko od nas… chociaż tych ludzi, którym poniszczyły (te tornada) domy, też szkoda Sad

    • Quackie pisze:

      Jak już kiedyś nadmieniłem, chętnie bym zobaczył na żywo (ze stosownej, bezpiecznej odległości).

      • miral59 pisze:

        Mój małżonek widział, tylko to było nieduże tornado. Obrywało gałęzie i praskało nimi na wszystkie strony. On akurat jechał obok tego i niepotrzebnie do mnie zadzwonił, bo potem tylko ręce mi się trzęsły ze strachu, a małżonek dobrze się bawił Disapproval
        Ja nie jestem pewna, czy chciałabym widzieć… chociaż może z dużej odległości… jakby tak po polu latało… to może i tak. Bo jak sobie pomyślę ile takie tornado niesie ludziom nieszczęść, to wolałabym, żeby ich w ogóle nie było Weary

  40. miral59 pisze:

    Zapraszam na pięterko Delighted Dawno nie opowiadałam o swoich pierzastych Wink Trochę poprzynudzam… a co?!!! Wink Happy-Grin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)