Od razu samą siebie komentuję, chociaż wiem, że to spam, czy coś tam.
To nie ja – to te korzonki mi się na mózg rzuciły! A leczenie Martini (bo żadne przeciwbólowe nie przynosiły ulgi) niestety działa nie-o-bli-czal-nie.
Dzień dobry, ale powariowany kompletnie. Nie powiem, co się działo, i co się jeszcze dzisiaj będzie działo… ale mam ciekawie, pomagałem dzisiaj przez chwilę hydraulikom, borykającym się z zapchanymi rurami u sąsiadów, rozwiązywałem zagadkę okrutnego benzynowego smrodu z wentylacji (rozpuszczalnik? Nie, to sąsiad z piętra wyżej nalewał paliwa do zbiornika kosy spalinowej i zapomniał spłukać przed wyjściem na koszenie), załatwiałem jeszcze parę spraw i summa summarum skończyłem pracę na (ledwie akceptowalnych) 80% normy.
A zaraz mamy gości, tych, co to ich wieźliśmy w poniedziałkową noc mimo dzików czających się w chaszczach, więc na Wyspie to ja dzisiaj zagoszczę być może wieczorem, jeżeli się uda.
Dzień dobry. Nieco później dzisiaj, ale po wczorajszym wieczorze łazi naokoło mnie taki czarny facet z kółkami w uszach i w lamparciej skórze, ewidentnie jakiś kacyk…
Ja to jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że słów mi brak, co rzadko się zdarza 😀
Za nic nie potrafiłabym się tak zdyscyplinować!
Obawiam się, że w żaden podobny sposób również 😀
Odbiło mi na całego.
Tak – to jest jedyne wytłumaczenie.
Nie mam innego.
Zaczęłam pisać drugą książkę.
Miejcie mnie w opiece moce wszechświata, bo niewątpliwie zwariowałam.
ps.
Może powinnam była napisać Moce Wszechświata… Myślicie, że się obrażą?
Ooo, szacunek. Jak zawsze twierdzę, jestem organicznie niezdolny do napisania czegoś dłuższego niż 3-10 stron. Co innego przekład, tu się korzysta z gotowego oryginału.
Jeszcze Twoje teksty, Mistrzu Q, są warte poczytania. Pełne inwencji twórczej. Co ja mam powiedzieć? Jakiś opis zdjęć to jeszcze jakoś mi idzie, ale opowieść?!!! Nie mam takiego polotu…
Praca nie hańbi , ale każda praca , jeśli utraci nasz emocjonalny stosunek do niej , staje się często nudną udręką . Czy można np. porównać pracę sezonową, przy zbiorze truskawek , z pracą posła , którego fizyczny i umysłowy wysiłek sprowadza się do wyboru i nacisnięcia ,jednego z trzech guzików ? Z definicji szkolnej : praca ,to pokonanie oporu na pewnej drodze . A jeśli np. ktoś zajmuję się zawodowo doradzaniem za pieniądze , to jaki pokonuje opór i na jakiej drodze ? Sam kiedyś nie mogłem doczekać ranka , aby znależć się w laboratorium i kontynuować fascynujące badania . Podziwiam Kwaka , oby jak najdłużej starczało mu energii na pokonywanie tego oporu , na pewnej drodze .
Dzień dobry po południu. Norma wykonana, dziękuję za oklaski, niekoniecznie dlatego, żeby się należały, ale motywacja się przyda. Natomiast popołudniowa końcówka dnia nieco nerwowa, system w telefonie się zaktualizował, co łączyło się z jego wyłączeniem i włączeniem, a jak się włączał, potrzebny był PIN do karty SIM, tylko że w zimie wymieniałem telefon włącznie z kartą i mam nowy PIN. A papiery, w których był, zniknęły, zapewne „zostały odłożone na swoje miejsce”, co oznacza „tam, gdzie małżonka uważa, że jest swoje miejsce”. A może nawet i wywalone. Po kilku nerwowych kwadransach byłem w stanie go odtworzyć z pamięci.. aczkolwiek dopiero przy trzeciej – ostatniej próbie.
Chyba będę musiał się znów przejść na rower, żeby trochę odreagować…
Że z pamięci, to nic dziwnego, poprzedni jeszcze cały czas pamiętam, ale że nowy, używany może ze 2 albo 3 razy. Na szczęście skojarzyłem go sobie z jednym dobrze mi znanym adresem pocztowym… tylko że za pierwszym razem pomyliłem się o jedną cyfrę i potem nie byłem pewien, czy dobrze pamiętam…
Z biedą nauczyłem się czterech cyfr swojego pinu do karty bankowej – i nie daj boże, żebym się zaczął zastanawiać!
Procesor, owszem, nienajgorszy – ale RAM do d….
Zamówiłam „Codziennik….” i teraz będę dłuuugo czekała, bo ok. 8 dni. Stanowczo zbyt długo. Ale w Merlinie ” pozycja niedostępna, więc jednak ten leniwy Empik. Bo dzień dziecka im szkodzi…
Oni nie mają tej książki na stanie – za każdym razem sprowadzają z wydawnictwa. Dlatego to tyle trwa.
Niestety – urok wydawania książek na własną rękę…
Z tym pamiętaniem to jest tak, że przy peslu (lub peselu) tak naprawdę do pamiętania jest 5 cyfr, bo początek to data urodzin (a to przecież każdy pamięta), PIN można sobie zmienić na jakiś charakterystyczny, najgorzej z numerem telefonu – 7 do 9 cyfr i nie każdy ma taką możliwość, żeby sobie wybrać jakieś takie, co będą tylko dla niego charakterystyczne.
Dla mnie dziewięciocyfrowy numer komórki to zawsze są 3 x 3 cyfry, natomiast 9 cyfr stacjonarnego to zawsze 2 „kierunkowe” +3+2+2, natomiast znam ludzi, którzy dzielą 7 ostatnich na 2+2+3. Ot, specyfika.
Jeśli mam być szczera, to swojego numeru telefonu nie pamiętam, bo nigdy na niego nie dzwonię. W zasadzie już żadnego numeru telefonu nie pamiętam… klikam do kogo chcę zadzwonić i telefon sam wybiera numer. To samo jest na Skype, gdy dzwonię do Polski. Swój numer PESEL już dawno zapomniałam, bo go nie używam… Za to prawie pamiętam SSN, czyli numer identyfikacji podatkowej do amerykańskiego ZUS. Piszę prawie, bo mamy z mężem podobne, różniące się tylko ostatnią cyferką (a jest ich 9). Nigdy nie pamiętam, czy moje to 4 czy 6 Za to numer konta bankowego znam na pamięć, chociaż to 13 cyfr… ZIP Code też pamiętam. To kod pocztowy, który jest niezbędny np. przy tankowaniu i płaceniu kartą kredytową. Ten ma tylko 5 cyfr, także długi nie jest Kody garażowe też pamiętam, jeśli używałam je chociaż raz. Oczywiście po jakimś czasie zapominam, jeśli nie korzystam. Ale to normalne
Tak ogólnie rzecz biorąc, to zawsze miałam pamięć do cyferek… i to w odpowiedniej kolejności
Aha, ponieważ zbliża się 22:00, a Jo. zgłaszała zapotrzebowanie na życzenia dobranockowe, mam pytanie, czy ktoś z przytomnych ma jakieś życzenia? Spróbuję dobrać.
Dzień dobry
Nie wiem, czy to musi być tak zawsze, że gdy wrócę z pracy za wcześnie, jakoś w domu mam więcej pracy Ale ogródek „odziabałam” cały, posadziłam, przesadziłam, podlałam (mąż skopał co było trzeba) i na koniec pozbierałam truskawki, które teraz sobie podjadam Takie z ogródka są najlepsze!!! Bo własne i niczym nie sypane. Nie trzeba ich kroić nożem
Ja tak hurtem, bom półprzytomna, w jednym miejscu o dobranockach – nie dam rady skakać dzisiaj po drzewkach:
Enya – Watermark na przykład, mało energetyzujący, na kołysankę super. Podobnie Exile, albo Song of the Sandman. Ale ja jestem może niereprezentatywna, bo mogę jej słuchać na okrągło.
Albo Stinga. Też mogę. Takiego Fragile, albo Shape of my heart.
To tak pierwsze, co mi dzisiaj do głowy przyszło.
DobryWieczór :)) Znowu gender ???
To tak a propos odrzucenia związków partnerskich przez naszych posłów umiłowanych?
A Obywatel Tetryk zapewniał mnie, że społeczność madagaskarska nie wdaje się w politykę i wojny religijne… Patrzcie, co te wybory z ludźmi porobiły…

Od razu samą siebie komentuję, chociaż wiem, że to spam, czy coś tam.
To nie ja – to te korzonki mi się na mózg rzuciły! A leczenie Martini (bo żadne przeciwbólowe nie przynosiły ulgi) niestety działa nie-o-bli-czal-nie.
Na korzonki proponuję, znajdź sobie dobrego masażystę. Nic innego nie pomoże !
No właśnie ! To jest mój kolejny protest przeciw polityce :)))))
Zwłaszcza w połączeniu z religią(jakąkolwiek) :))))
Dzień dobry, ale powariowany kompletnie. Nie powiem, co się działo, i co się jeszcze dzisiaj będzie działo… ale mam ciekawie, pomagałem dzisiaj przez chwilę hydraulikom, borykającym się z zapchanymi rurami u sąsiadów, rozwiązywałem zagadkę okrutnego benzynowego smrodu z wentylacji (rozpuszczalnik? Nie, to sąsiad z piętra wyżej nalewał paliwa do zbiornika kosy spalinowej i zapomniał spłukać przed wyjściem na koszenie), załatwiałem jeszcze parę spraw i summa summarum skończyłem pracę na (ledwie akceptowalnych) 80% normy.
A zaraz mamy gości, tych, co to ich wieźliśmy w poniedziałkową noc mimo dzików czających się w chaszczach, więc na Wyspie to ja dzisiaj zagoszczę być może wieczorem, jeżeli się uda.
A można by wprowadzić jakąś listę życzeń dobranockowych? No wiesz… na wypadek potencjalnego braku weny kołysankowicza?
Proszę bardzo. Na dzisiaj mam już pomysł, ale na przyszłość – jak najbardziej 🙂
Z „Bajeczek o Leninie”:
– Co robisz? – spytało dziecko.
– Golę się – odpowiedział Lenin.
A mógł zastrzelić…
No!
A co do wpisu, to Lenin brzmi tęsknie, natomiast Grigorij (jak nazwisko?) doprawdy słodko!
Zinowiew to był..:) a po prawdzie, to Gerszon Radomyslski
Kto coś wie o pani Muszyńskiej ??? bo ja 0 nic.
List Wowy jeszcze ze niewinny można by uznać 🙂
tylko ta druga strona sypnęła
Dobry wieczór Bee(zetko)

Dobrze, że Cię widzę (wirtualnie), bo mam sprawę
Jeśli mogę, to wyślę wszystko e-mailowo 😉
Na jakiego maila? 😀
Patrzcie, jak czas zleciał… Dobranoc!
Ludzie czasem nie wiedzą, co zrobić z czasem.
Czas nie ma tego problemu z ludźmi… 😉
Gem. Set. Mecz.
Wygrałeś!
Dobranoc

Witajcie!
Krzysiu, biegusiem do pana Freuda – on ci wyjaśni, dlaczego ci się takie rzeczy śnią!
No nie wiem…
Jemu się wszystko z seksem kojarzyło
Dzień dobry.
Teraz to wszystkim wszystko się z seksem kojarzy. Od blachodachówek, przez wiertarki, po rżnięcie głupa, za przeproszeniem.
Ale kojarzyć prezydenta/elekta z seksem?
A fu…
Jestem hetero!
Witaj Krzysiu! to mogła być zapowiedź całkiem innych relacji
To musi mieć jakieś głębsze, że się tak wyrażę, znaczenie…
Dzień dobry Jo…
.. żyjemy w medialnych czasach, więc jak nie epatujemy, to nas nie ma ?
No i mówiłam, że się nie nadaję! Że emigracja mi jeno! Na jakieś totalne zadupie bez bilbordów i internetu.
Patrz – zadupie. No sam Pan widzisz!!!
Witaj Ukratku – terapeuci na wagę złota ?
Dzień dobry ! 🙂
Hmmm…. wszystko z seksem? nnnnoo, interesujące, prawda 
Dzień dobry. Nieco później dzisiaj, ale po wczorajszym wieczorze łazi naokoło mnie taki czarny facet z kółkami w uszach i w lamparciej skórze, ewidentnie jakiś kacyk…
Witaj Kwaku ! ale kości w nosie nie ma ? To przeżyjesz
Uff, nie ma. Specjalnie spojrzałem, mimo że to nieeleganckie…
Dzień dobry


Poczytałam Szan.Państwo i gębulina się mi cieszy
No to narka i do popotem
Może na razie poprzestanę na jogurcie naturalnym i zieleninie, a jeżeli nastąpi eskalacja – wezmę jakieś bardziej zdecydowane lekarstwa.
A ponieważ jest po dziewiątej – do roboty lecę.
Dobrze, że nie dojeżdżasz samochodem… 😉
Ja tam uważam, że zdyscyplinowanie Kwaka zasługuje na specjane brawa !

Ja to jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że słów mi brak, co rzadko się zdarza 😀
Za nic nie potrafiłabym się tak zdyscyplinować!
Obawiam się, że w żaden podobny sposób również 😀
Dzień dobry


Poczytałam, pośmiałam się i uciekam do pracy
Miłego czwartkowania życzę
Odbiło mi na całego.
Tak – to jest jedyne wytłumaczenie.
Nie mam innego.
Zaczęłam pisać drugą książkę.
Miejcie mnie w opiece moce wszechświata, bo niewątpliwie zwariowałam.
ps.
Może powinnam była napisać Moce Wszechświata… Myślicie, że się obrażą?
Ooo, szacunek. Jak zawsze twierdzę, jestem organicznie niezdolny do napisania czegoś dłuższego niż 3-10 stron. Co innego przekład, tu się korzysta z gotowego oryginału.
Papier cierpliwy. Każdy chłam przyjmie 😉
Tylko nie każdy „chłam” ludzie chcą czytać… To jest jak to Jerzy Stuhr śpiewał „Śpiewać każdy może…” Podobnie jest z pisaniem. „Pisać każdy może…”

Jeszcze Twoje teksty, Mistrzu Q, są warte poczytania. Pełne inwencji twórczej. Co ja mam powiedzieć? Jakiś opis zdjęć to jeszcze jakoś mi idzie, ale opowieść?!!! Nie mam takiego polotu…
Praca nie hańbi , ale każda praca , jeśli utraci nasz emocjonalny stosunek do niej , staje się często nudną udręką . Czy można np. porównać pracę sezonową, przy zbiorze truskawek , z pracą posła , którego fizyczny i umysłowy wysiłek sprowadza się do wyboru i nacisnięcia ,jednego z trzech guzików ? Z definicji szkolnej : praca ,to pokonanie oporu na pewnej drodze . A jeśli np. ktoś zajmuję się zawodowo doradzaniem za pieniądze , to jaki pokonuje opór i na jakiej drodze ? Sam kiedyś nie mogłem doczekać ranka , aby znależć się w laboratorium i kontynuować fascynujące badania . Podziwiam Kwaka , oby jak najdłużej starczało mu energii na pokonywanie tego oporu , na pewnej drodze .
Dzień dobry po południu. Norma wykonana, dziękuję za oklaski, niekoniecznie dlatego, żeby się należały, ale motywacja się przyda. Natomiast popołudniowa końcówka dnia nieco nerwowa, system w telefonie się zaktualizował, co łączyło się z jego wyłączeniem i włączeniem, a jak się włączał, potrzebny był PIN do karty SIM, tylko że w zimie wymieniałem telefon włącznie z kartą i mam nowy PIN. A papiery, w których był, zniknęły, zapewne „zostały odłożone na swoje miejsce”, co oznacza „tam, gdzie małżonka uważa, że jest swoje miejsce”. A może nawet i wywalone. Po kilku nerwowych kwadransach byłem w stanie go odtworzyć z pamięci.. aczkolwiek dopiero przy trzeciej – ostatniej próbie.
Chyba będę musiał się znów przejść na rower, żeby trochę odreagować…
PIN z pamięci??? No way!
Że z pamięci, to nic dziwnego, poprzedni jeszcze cały czas pamiętam, ale że nowy, używany może ze 2 albo 3 razy. Na szczęście skojarzyłem go sobie z jednym dobrze mi znanym adresem pocztowym… tylko że za pierwszym razem pomyliłem się o jedną cyfrę i potem nie byłem pewien, czy dobrze pamiętam…
Z biedą nauczyłem się czterech cyfr swojego pinu do karty bankowej – i nie daj boże, żebym się zaczął zastanawiać!
Procesor, owszem, nienajgorszy – ale RAM do d….
sie popłakałam

To się nazywa współczucie! O! Liczyłem na pożałowanie, ale nie chciałem abyś aż płakała…
Jestem z powrotem, wcale tak długo nie jeździłem, ale chwilę jeszcze siedziałem na świeżym powietrzu, bo całkiem miło się zrobiło.
Idę spać.
Życie dba o atrakcje, nie ma co. Chwilowo mnie znokautowało. Może nie restinpisowo, ale potrzebuję odzyskać równowagę.
Pa!
Zamówiłam „Codziennik….” i teraz będę dłuuugo czekała, bo ok. 8 dni. Stanowczo zbyt długo. Ale w Merlinie ” pozycja niedostępna, więc jednak ten leniwy Empik. Bo dzień dziecka im szkodzi…
… bardzo im szkodzi ! planowany termin wysyłki aż 10 . czerwca. Żeby ich pokręciło razem z Merlinem, który nie ma tej książki…
Oni nie mają tej książki na stanie – za każdym razem sprowadzają z wydawnictwa. Dlatego to tyle trwa.
Niestety – urok wydawania książek na własną rękę…
Ps. pamiętam swój nr telefonu, piny i pesel też. Chyba skrzywienie zawodowe?
Z tym pamiętaniem to jest tak, że przy peslu (lub peselu) tak naprawdę do pamiętania jest 5 cyfr, bo początek to data urodzin (a to przecież każdy pamięta), PIN można sobie zmienić na jakiś charakterystyczny, najgorzej z numerem telefonu – 7 do 9 cyfr i nie każdy ma taką możliwość, żeby sobie wybrać jakieś takie, co będą tylko dla niego charakterystyczne.
Złapałam się na tym, że dzielę numery telefonów bardzo różnie- jakimiś sekwencjami.
Dla mnie dziewięciocyfrowy numer komórki to zawsze są 3 x 3 cyfry, natomiast 9 cyfr stacjonarnego to zawsze 2 „kierunkowe” +3+2+2, natomiast znam ludzi, którzy dzielą 7 ostatnich na 2+2+3. Ot, specyfika.
Jeśli mam być szczera, to swojego numeru telefonu nie pamiętam, bo nigdy na niego nie dzwonię. W zasadzie już żadnego numeru telefonu nie pamiętam… klikam do kogo chcę zadzwonić i telefon sam wybiera numer. To samo jest na Skype, gdy dzwonię do Polski. Swój numer PESEL już dawno zapomniałam, bo go nie używam… Za to prawie pamiętam SSN, czyli numer identyfikacji podatkowej do amerykańskiego ZUS. Piszę prawie, bo mamy z mężem podobne, różniące się tylko ostatnią cyferką (a jest ich 9). Nigdy nie pamiętam, czy moje to 4 czy 6
Za to numer konta bankowego znam na pamięć, chociaż to 13 cyfr… ZIP Code też pamiętam. To kod pocztowy, który jest niezbędny np. przy tankowaniu i płaceniu kartą kredytową. Ten ma tylko 5 cyfr, także długi nie jest
Kody garażowe też pamiętam, jeśli używałam je chociaż raz. Oczywiście po jakimś czasie zapominam, jeśli nie korzystam. Ale to normalne 

Tak ogólnie rzecz biorąc, to zawsze miałam pamięć do cyferek… i to w odpowiedniej kolejności
Aha, ponieważ zbliża się 22:00, a Jo. zgłaszała zapotrzebowanie na życzenia dobranockowe, mam pytanie, czy ktoś z przytomnych ma jakieś życzenia? Spróbuję dobrać.
Obawiam się, Kwaku, że jestes zdany na siebie, bo ” koncert życzeń” nie zagrał 🙂
Może być Enya ?
Dzień dobry
Ale ogródek „odziabałam” cały, posadziłam, przesadziłam, podlałam (mąż skopał co było trzeba) i na koniec pozbierałam truskawki, które teraz sobie podjadam
Takie z ogródka są najlepsze!!! Bo własne i niczym nie sypane. Nie trzeba ich kroić nożem

Nie wiem, czy to musi być tak zawsze, że gdy wrócę z pracy za wcześnie, jakoś w domu mam więcej pracy
Idę spać, bo jutro (u mnie) też jest dzień i trzeba iść do pracy. Aż żal jak się nie chce

Miłego dnia życzę
Witajcie!
Sen mara, a wiara… czyni cuda! Słonecznego dnia i rozkosznej drzemki balkonowej (tym, którzy mogą!)
Dzień dobry! Co do kawy, to poproszę!
Zapowiada się zmienna pogoda, co i raz słońce zakrywają chmury, przesuwające się dość szybko.
Ja tak hurtem, bom półprzytomna, w jednym miejscu o dobranockach – nie dam rady skakać dzisiaj po drzewkach:
Enya – Watermark na przykład, mało energetyzujący, na kołysankę super. Podobnie Exile, albo Song of the Sandman. Ale ja jestem może niereprezentatywna, bo mogę jej słuchać na okrągło.
Albo Stinga. Też mogę. Takiego Fragile, albo Shape of my heart.
To tak pierwsze, co mi dzisiaj do głowy przyszło.
Dobrze, to już są pewne podpowiedzi. Mogą być i Enya, i Sting, a co konkretnie, to się okaże wieczorem.
Po dziewiątej – lecę do pracy, bo dzisiaj może być trochę mniej czasu w związku z przeróżnymi popołudniowymi planami wyjściowymi.
Dzięki za pocieszajki.
Cholera… sponsora potrzeba… Albo cudu.
Ogólnopolskie DzińDybry :)) Z Leninem żyj z Leninem śpij z Leninem zbieraj kwiatki, to życzenia są od matki :)))
Pięterko wybudowane, niech będzie słoneczne…. 🙂