Dzisiaj kończy się ekspozycja wystawy poświęconej twórczości Olgi Boznańskiej w Muzeum Narodowym w Krakowie. Jak to bywa, okoliczność ta skłoniła nas (tym razem w grupie rodzinnej) do odwiedzenia wystawy – niejako rzutem na taśmę.
Twórczość malarki znałem dotychczas głównie z reprodukcji papierowych bądź z sieci i przyznam, że szczególnie się nią nie interesowałem. Pamiętałem ze szkoły specyficzną manierę rozmycia obrazów, jako charakterystyczną dla jej sztuki. Dziś miałem okazję zapoznać się z jej sztuką „oko w oko”.
Muzeum wystawiło sto kilkadziesiąt prac artystki, uzupełniając tę ekspozycję nielicznymi dziełami wcześniejszych mistrzów, którzy wywarli wpływ na Boznańską, Obrazy podzielone były tematycznie na kilka grup: portrety, martwa natura, kwiaty, widoki i pejzaże – oczywiście podział nie był zbyt ścisły, bo jak zaliczyć portret Bretonki siedzącej w szeroko otwartym oknie, za którym rozciąga się bogaty w szczegóły krajobraz? Albo wazon z kwiatami wokół którego mnóstwo szczegółów zaliczanych raczej do martwej natury? Jak przy każdej kategoryzacji, takich nieostrości jest wiele.
Głównym wrażeniem wyniesionym z wystawy był… niechętny stosunek artystki do kobiet! Większość portretów męskich, mimo słynnego rozmycia, przedstawia modeli w sposób interesujący, spełniają one wymyślone przeze mnie kryterium oceny sztuki: czy jako zleceniodawca chciałbym powiesić ten portret w salonie? Przykładem niech będzie portret P. Nauena czy Józefa Czajkowskiego. Natomiast większość portretów kobiecych przeraża niezdrowym kolorem twarzy, podkreślaniem wad urody nawet u raczej ładnych modelek, o tych innych szkoda wspominać. Z podpisanych portretów kobiet jeden jedyny przedstawia kobietę piękną: „Portret w białej sukni”, dla kontrastu pokażę bardziej typowy portret Heleny Morsztynówny. Trzeba przyznać, że do autoportretów podchodziła podobnie. Na jednym tylko, z 1893r. przedstawia się jako młoda (niespełna 30 lat) i ładna dziewczyna – późniejsze już coraz silniej studiują oznaki czasu na twarzy artystki. Porównując poprzedni z autoportretem z 1900 roku trudno uwierzyć, że dzieli je zaledwie 7 lat.
Dodam jednak, że owa wystudiowana złośliwość dotyczy „ludzi z towarzystwa”. Obrazy przedstawiające panny służące są większości pozbawione podkreślania braków, jak np. „Dziewczyna z koszem” czy „W oranżerii”.
Najmocniejszą stroną portretów Boznańskiej są oczy, bardzo często w odróżnieniu od rozmglonego obrazu wyraźne i przykuwające uwagę. Najlepszym przykładem jest chyba najbardziej znany jej obraz: „Dziewczynka z chryzantemami”. Reprodukcja nie robi aż takiego wrażenia, ale stojąc przed portretem nie można oprzeć się uczuciu, że te oczy wychodzą wręcz z obrazu, wpatrując się w ciebie uporczywie, ba! wodzą za tobą, gdy zmieniasz kąt obserwacji!
Żeby jednak nie pozostawić wrażenia, że wystawa mi się nie podobała, wskażę też przykłady pozytywne. O „Portrecie w białej sukni” już wspominałem – drugim moim faworytem jest obraz „Kwiaciarki”. Bynajmniej nie z powodu urody modelek, które paradoksalnie nie stanowią głównego tematu obrazu. Zobaczcie zatem sami…
Dodatkową atrakcją tej wystawy jest „Klinika obrazów” – niewielka prezentacja demonstrująca rewitalizację dotkniętych zębem czasu obrazów. Ale to niech już pokaże samo Muzeum:
A tu filmowy przegląd wystawy:
Aby uniknąć znacznego wstępnego obciążenia strony, a zarazem nie ograniczać jakości reprodukcji, wszystkie wspominane obrazy podaję jako linki do zasobów WikiMedia Commons.
Od jutra wystawa rusza ponoć do Warszawy.
Miłego oglądania!
Obraz Dziewczynki z chryzantemami mnie zauroczył. Niebieska sukieneczka, oczy jak węgielki, puszyste rude włosy i białe chryzantemy … uczta dla oczu
Przepiękny…
Dzień dobry

Wszedłem po przerwie a ty nowe pięterko!
Przyznam, że słabo znam twórczość Olgi Boznańskiej, zaledwie kilka obrazów – „dziewczynka z chryzantemami”, autoportret (1893), a dalej… pustka!
chyba przyszła pora poznania bliżej twórczości O. Boznańskiej
Dzień dobry i na tym pięterku

Dzięki Ukratku 
Wróciłam z tych sklepów i czas się brać za obiad, ale pobieżnie obejrzałam i poczytałam. Do takiej wystawy trzeba mieć trochę czasu, bo nie da się tego „przebiec”, trzeba się w to „wgryźć”
O Oldze Boznańskiej słyszałam, ale nie znałam jej twórczości. Teraz mam okazję poznać
Zanim polecę do kuchni, to powiem, że wróciłam z tych sklepów z ogromną porcją adrenaliny we krwi
Ależ to była jazda!!!
Niby te pługi jeżdżą i odśnieżają, ale pada od tylu godzin i na dokładkę tak gęsty, że nie nadążają odgarniać
Całe szczęście większość ludzi siedzi w domach i na ulicach jest stosunkowo pusto. Jechałam trochę przodem, trochę bokiem, a raz na zakręcie trochę mnie obróciło
W nic nie walnęłam, ani nikt mnie nie walnął, czyli mogę się pośmiać
A w sumie to fajnie się tak jedzie… koła przednie masz prosto, a zadek zarzuca na wszystkie strony i boki
Jak tak popatrzyłam, to nie tylko ja tak miałam i to jest pocieszające. Szczególnie, że niektórzy bali się jechać i tylko się „skradali” na drodze. A jak się jedzie te 5 mil na godzinę, to samochód „wozi się” i ciężko nad nim zapanować.
Ma tak sypać do jutra… Ciekawe ile nasypie i jak jutro pojadę do pracy…
Lubię jazdę w takich warunkach, ale okropnie wkurzający są ciężko przestraszeni jadący ledwo-ledwo za to okrakiem po pasach, byle dalej od krawędzi!
„U nas” pługi wyjeżdżają dopiero PO USTANIU opadów śniegu…



Kiedyś nie wiedziałem dlaczego, teraz wiem…
Jeśli by jechały podczas opadów to nie byłoby widać efektu odśnieżania (bo odśnieżoną ulicę zaraz by z powrotem zasypało).
A wiecie co to oznacza dla firmy odśnieżającej?
Dobry wieczór na nowym piętrze. Ciekawa sprawa z tymi portretami kobiet i mężczyzn, brawo za spostrzegawczość, szanowny Autorze. Zastanawiam się, czy mogło to być podyktowane jakąś domniemaną mizogynią malarki (ale wszak kobiety „z gminu” portretowała, jak zauważasz, bez problemu), bo nie sądzę, żeby wyrachowaniem komercyjnym (tzn. gdyby panowie byli jej grupą docelową, jako posiadający odpowiednie zasoby i płacący za obrazy). Twórczość stanowczo zbyt niedoceniana, jak stwierdzam po zapoznaniu się z podlinkowanymi przykładami.
Jej ideą podobno było pokazywanie w portrecie duszy, a nie miałkiej urody. Widać panom mniej się na uroda na duszę rzucała, a może też od nich, jak i od służących, w mniejszym stopniu owej duszy wyglądano?
Ha. Nie wierzę, żeby panowie mieli dusze piękniejsze od pań. Może jakieś pięknoduchy to tak, ale en masse?
Idę zaraz kręcić… To niedziela w końcu.
Dobry wieczór ! Wydaje mi się, Ukratku, ze dość pochopnie osądziłeś, że Boznańska nie lubiła kobiet… Są przecież ” ładne” portrety kobiece…
jej pędzla.
Podejrzewam, że męska uroda zastępowała ” brak duszy”, bowiem szczęścia w miłości pani Olga nie miała. Malowała więc tych ślicznotków odznaczających się brakiem wyrazu 🙂
Nie zobaczę tej wystawy, ale oglądałam portrety Boznańskiej i wydały mi się naprawdę ciekawe…
Kiedy oni wcale nie są mało wyraziści… w większości oczywiście…
zgoda…. panie też nie są
mało wyraziste
Dobry wieczór 🙂 W Warszawie mieszka i tworzy , mój dobry kolega , malarz i rzezbiarz Olgierd Rutkowski .Przez pewien czas , był Dyrektorem Instytutu Wzornictwa przemysłowego . Odwiedzam czasami jego pracownię i muszę przyznać , że ja w takich warunkach , mógł bym tylko zapalić papierosa . Skąd on bierze natchnienie twórcze , diabli tylko wiedzą . Ale taki podobno jest artystyczny świat . My ,obserwatorzy ,możemy oglądać i krytykować, lub zachwycać się .
Ukratku 😉 Wrzuciłem na Twój adres mailowy prace malarskie Anny Kostenko . Polecam ….
Potwierdzam, obejrzałem i odpowiedziałem 🙂
Znasz ją (i jej twórczość) osobiście?
Zna ją mój kolega malarz, Olgierd Rutkowski . Trudno z niego wydusić prawdziwą , pozbawioną emocji opinię . To jest naprawdę inny świat .
Dobry wieczór, jestem po zakręceniu.
Chciałam umieścić piosenkę Anny Szałapak z tekstem Ewy Lipskiej i wcale nie zdołałam jej znaleźć.
A powiadają, że jak czegos nie ma w internecie….to nie ma wcale.
A tymczasem na własne uszy słyszałam kilka piosenek i bardzo mi się spodobały 
Dzień dobry 😀
i „Kaziuki” 


Dotrwaliśmy do MB „Gromnicznej”
Teraz już tylko św. Walenty
A potem już prosta droga do wiosny
Na tą okoliczność zapraszam na kawę – czarną jak noc, słodką jak grzech!
Myślę, że lepiej jak życie ucieka na obchodach (fiesta) zamiast na „prozie życia”
Witajcie!
Dzisiejsza wiosna w Krakowie charakteryzuje się zamarzającą mgła
Dzień dobry. To dość chłodne traktowanie PT publiczności? 😉
Ponieważ dzień zapowiada się biegający i z kilkoma przeszkadzajkami po drodze, zmykam już do pracki.
Dzień dobry 🙂 Po tak wyczerpującym opisie niewiele można już dodać
Witaj Miśku….. zaczarujemy zimę ?:)
Jaką zimę Czarodziejko, te trochę mokrego śniegu i plusowe temperatury? 🙂 🙂
Dzień dobry
Śniegu po pas i zimno

U mnie już prawdziwa zima
A do pracy jakoś trzeba dojechać…
I to jest porządna zima 🙂
No tak, „porządna zima”
A propos rozmazania obrazów, przypomniała mi się scena z Nikodema Dyzmy, kiedy pyta sekretarza, a to co takiego? Żmurko panie prezesie, jakiś taki rozmazany, bo ci artyści tworzyli po pijaku i szybko umierali 🙂 🙂
Dobre! I zgadzałoby się ze stylem życia bohemy za czasów, kiedy panował imprezjonizm, pardon, impresjonizm.
Z malarstwa udało mi się odmalować mieszkanie . Były kolorki : groszek , perełka i wrzosek . Sufit oczywiscie na biało . Raz malowany pod światło , drugi raz ze swiatłem i trzeci – w poprzek .Czekałem cierpliwie , aż kolory wyschną i uaktywnią swoje barwy . Trochę to trwało i może było by ładnie ,ale niecierpliwa Kryśka pod moja nieobecność sprowadziła dwóch fachowców , którzy moje kolory zamienili na swoje . Może wszystko było by OK. gdyby po dwóch tygodniach malarstwo moich poprawiaczy nie zaczęło odpadać ze ścian …. Zgadza się było trzecie malowanie .
Maksiu, cudny jesteś! Pojęcia nie mam o malowaniu pod światło ! Ze światłem i w poprzek zresztą też
Ciężki dzień dzisiaj miałem, więc i ja się pożegnam!
Dobranoc!
Kwaku…. dobranockę poproszę, bo i ja chciałabym się odmeldować 🙂
Właśnie lecę i piszę, dlaczego tak późno 🙁
Dziś był ciężki zimowy dzień… Rano wyjeżdżając z parkingu utknęłam w „przejściu”, czyli przy samym wjeździe/wyjeździe. Udało mi się wyjechać bez wzywania pomocy
Starym sposobem – do tyłu, do przodu, do tyłu… Pamiętając przy okazji, żeby nie rwać za bardzo gazu, bo jak się podłoże „wyślizga”, to już tylko „podkopy” zostaną, albo kilku silnych… 
Tym razem z „tyłkiem” na ulicy
Nie miałam jak wziąć szerszego zakrętu i wjeżdżałam za „płasko”… a że mój samochód to „krowa”… po prostu się nie zmieściłam
Nie miałam siły, ani ochoty na jakiekolwiek próby wyjechania, więc zadzwoniłam do małżonka, żeby wyszedł na parking z łopatą i mnie wykopał (jakby to nie brzmiało)
Wyszedł, popatrzył i się trochę wściekł. Rzucił tą łopatę, wsiadł za kierownicę, cofnął, poczekał aż wszystkie samochody przejadą, wziął szeroki zakręt i wjechał
Prawdę mówiąc, mogłam to zrobić sama. I chyba dlatego się wściekł. Ostatecznie nie jeżdżę od kilku miesięcy i nie z takich sytuacji wychodziłam. Ale jeśli mam być szczera, to po pracy byłam zmęczona, a na dokładkę wkurzyło mnie, że dwóch moich chłopów siedziało w domu cały dzień i nie było komu odwalić tego śniegu z wjazdu

Oczywiście pojechałam tym, który był pusty. Po co mam stać w korku, skoro mogę jechać normalnie
Na autostradzie było podobnie. Jak zwykle mijałam wszystkich
Wydawało mi się, że te 70 mil na godzinę(112km/h), to spokojnie mogę jechać. Ostatecznie tego śniegu nie było aż tak dużo, a i to głównie na poboczu. Gdy zjeżdżałam na 176 w Libertyville, musiałam przed zjazdem sporo wyhamować. Tam jest taki „ślimak”, zmiana kierunku jazdy o 270 stopni, czyli ostry i długi zakręt… Praktycznie w ogóle nie był odśnieżony.
Chociaż… dzisiaj widziałam jak taki pikap z pługiem zakopał się w śniegu
Był z jakiejś firmy, bo miał coś tam napisane na boku samochodu. Chyba zadzwonił po pomoc, bo za kilka minut jakiś inny z tej firmy przyjechał. Coś tam mu tłumaczył i gościo znowu próbował wyjechać… Jakoś mu nie szło… Widziałam na własne oczęta, jak ten pomocnik pokazał mu jeszcze raz, że powinien odepchnąć się pługiem… I faktycznie, gdy wyprostował ten pług i jednocześnie dał do tyłu, to wyjechał
Jakie to proste… szczególnie jak się wie
Widocznie ten kierowca był „świeży” i nie znał tych wszystkich trików. Teraz będzie wiedział 
Wracając utknęłam znowu
Dopiero później małżonek mi wyjaśnił, że odśnieżył ten wjazd szeroko, ale pługi, które odśnieżały ulicę, nawaliły tego śniegu z powrotem…
Rano, gdy wyjechałam na Mannheim (to taka szeroka ulica, którą codziennie dojeżdżam do autostrady), uśmiałam się. To trzypasmówka, z tym, że porządnie był odśnieżony tylko lewy pas. Na pozostałych dwóch leżał jeszcze śnieg (ale bez przesady). Wszystkie samochody jechały tylko tym jednym, odśnieżonym pasem. Na pozostałych dwóch nie było nikogo
W drodze powrotnej mogłam jechać prawie normalnie, bo widać było, że pługi zrobiły swoje
Oni tu mają tak jak w Polsce… czyli są drogi pierwszej kolejności odśnieżania i te, które „stoją w kolejce”… Niektóre miasteczka ratują się tym, że zawierają umowy z prywatnymi „odśnieżaczami”. Ktoś, kto ma samochód o odpowiedniej mocy, przyczepia sobie pług na froncie i odśnieża te małe uliczki, parkingi, czy place… Dzięki temu w podobnym czasie jest wszystko odśnieżone
Idę spać, bo u mnie już późno

Miłego dnia Wam życzę i bardzo smacznej porannej kawy
Witajcie. Tak mi się właśnie wydawało, że to to… Ale że już rok?
[Podpowiedź – należy najechać kursorem myszki na anioła w nagłówku strony]
Kawa coś gorzkawa, ale budzi jak trzeba.
No to do pracy, rodacy, jeżeli o mnie chodzi. Na razie dzień się zapowiada bez napinki, a jak będzie, zobaczymy.
Dzień dobry 🙂 Wiedźminka czaruje zimę, napadało więcej mokrego śniegu, a mrozu jak nie było, tak nie ma dalej 🙂 🙂
Witajcie!
Tak, to już rok… a wydaje się, że dopiero co…
Dzień dobry
O ptaszkach, czy futrzakach jest łatwiej…
Faktycznie czas leci…
Ja też nie czuję się na siłach, żeby wybudować wspomnieniowe pięterko…
Witajcie popo łudniu. Jestem nieco zalatany, ale dzisiaj na Wyspie będę.
A i ja dotarłem do domu…
To ja udaję się zaraz tam, gdzie zwykle o tej porze od niedzieli do czwartku.
komentarz przeniesiony piętro wyżej
Wiesz co, Lordzie W.? Tak sobie pomyślałam, że to Ty powinieneś wybudować nowe, wspomnieniowe pięterko… Chyba najlepiej znałeś naszą Jasminkę, jej upodobania, ulubione wiersze i piosenki… Chyba byłeś z Nią najbliżej…
Witam Miralko 🙂
Widzisz, oczywistością było by wybudowanie przeze pięterka w dniu wczorajszym. Jeżeli tego nie uczyniłem to nie dlatego iż nie mam co o Niej napisać. Jest wręcz odwrotnie, lecz czym dalej w morze, tym zimniej i sił coraz to mniej gdy płyniesz wpław. Mi ich po prostu zabrakło. Przepraszam jeżeli kogokolwiek rozczarowałem nie budując nowego pięterka.
Piszesz Miralko o bliskości. Mianujemy się na Wyspie Jej przyjaciółmi, nie odkryłem jeszcze nigdzie terminologi dotyczącej bliższej czy dalszej przyjaźni, wszyscy wobec niej jesteśmy równi.
Mnie nie rozczarowałeś, Lordzie W… Rozumiem, że czasami, mimo ogromnej wiedzy, brak nam słów…
A co do relacji z Jasminką… nie mogę powiedzieć, że byłyśmy przyjaciółkami. Na Wyspie jestem stosunkowo krótko i niewiele Ją znałam. Owszem, polubiłam Ją, porozmawiałyśmy kilka razy i to wszystko. Nawet nie wiedziałam, że jest chora.
O Wyspiarzach mogę powiedzieć, że jesteśmy zaprzyjaźnieni, ale czy na pewno jesteśmy przyjaciółmi? To że jesteśmy dla siebie mili, jeszcze przyjaźnią nie jest. To tylko wstęp do niej…
Słusznie Mirelko….. ” mała przyjaźń” to zabawne stwierdzenie. 🙂
No właśnie 😀 Małe to może być piwo

Ten komentarz mógłby z powodzeniem być samodzielnym wpisem…
Przekwalifikować?
Dzień dobry Mistrzu T.:)
Zrobisz T. według własnego uznania. Jeżeli tylko uważasz iż takowe pięterko jeszcze jest potrzebne i ma ono sens to nie widzę powodu abym miał oprotestować przekwalifikowanie mego powyższego komentarza na wpis.
Witajcie!
Miało być zimno, jest jak zwykle 😉
Witajcie. Gdynia skromnie, -1, przynajmniej w centrum. Im dalej w głąb lądu, tym zapewne zimniej.
Jak to jest, że niektóre piosenki w pewnym kontekście powalają, mimo że bez niego są „tylko” ładne? Potęga kontekstu, ot co.
… albo współgrania z tym co nam ” w duszy gra”….
Dziewiąta minęła, zmykam popracować.
Dzień dobry 🙂 Wiedźminko przestań czarować, sprzedałem samochód i jeżdżę pożyczonym sztruclem na letnich oponach, trochę rzuca nim na zakrętach 🙂 🙂
Misiaczku…. staram się zatrzymać zimę u nas i wydaje mi się, że do końca tygodnia to się uda…. A co dalej ? hmmm……tego nie wiedzą nawet najstarsi górale.
Słoneczne i zimowe dzień dobry SzanPaństwu
Zimowe dzień dobry
W telewizorni przestrzegają osoby starsze przed samodzielnym odwalaniem śniegu… w stanie Illinois już 7 osób zmarło na atak serca po walce ze śniegiem… Miłe to nie jest…
Nam wczoraj też trochę śniegu dosypało, a jeszcze stary nie jest uprzątnięty