« Wszystko się chwieje... Obsadzamy?! »

Etiopia – ojczyzna kawy

Filiżanka kawy… Pierwsza potrzeba wielu osób na początek dnia…

Rzadko, podczas porannej kawy przychodzi nam refleksja skąd się ona wzięła. Pierwsza myśl – oczywiście Brazylia. Pamiętam, że w czasach młodości zawsze miałem wielki „dysonans poznawczy”. Bowiem: kawa = Brazylia a kawiarnie = Kulczycki (pobicie Turków pod Wiedniem)… Ale skąd na Boga Turcy mieli kawę skoro kawa=Brazylia?

Dopiero niedawno odkryłem ze zdziwieniem, że kawa pochodzi z Afryki a dokładnie z Etiopii.

Etiopia !

Dwie rzeczy, które dała Etiopia światu to: kawa i Rastafarianie! Przy czym udział Etiopii w powstaniu tych ostatnich jest lekko naciągany gdyż Bob Marley, największy propagator ideologii rasta  nie pochodził z Etiopii. 

 Bob Marley1

Z kolei kawa jest wynalazkiem wyłącznie etiopskim i tamże „uprawia się” najlepszą kawę na świecie.

Bez przesady można powiedzieć, że Etiopia żyje z kawy. Jest to podstawowy napój mieszkańców, podstawowy produkt eksportowy, podstawowe źródło dochodu mieszkańców… tak wygląda etiopska kawa sidamo

 kawa sidamo1

Skąd pochodzi kawa?

Prowincja Keffa leżąca na terenach Etiopii uważana jest za praojczyznę kawy. Rosną tam najlepsze gatunki kawy, do tej pory zbierane tradycyjną metodą (jak przed tysiącem lat). Co ciekawe, pomimo, że Etiopia ma ok. 10% udziału w światowej produkcji kawy, to bardzo trudno ją kupić poza tym krajem.

Ma to związek z położeniem geopolitycznym Etiopii. Kawa jest eksportowana z Etiopii, jednak dostawy idące na północ są „na pniu” wykupywane przez kupców sudańskich, którzy (podobnie jak Etiopczycy) uważają, że kawa z Etiopii jest najlepsza. Dlatego dalej na północ – do Egiptu już nic nie dociera. Z kolei dostawy idące na wschód są napadane i grabione przez piratów somalijskich

Karawany idące na zachód giną w dżunglach Konga a idące na południe przepadają w górach Kenii. Innymi słowy Etiopia ma gorsze położenie geopolityczne niż Polska (co akurat jest niewielką pociechą zarówno dla nas jak i dla Etiopczyków).

Historia kawy
W swojej ojczyźnie pierwszych zorganizowanych upraw doczekała się kawa na początku naszej ery, około 2000 lat temu, jednak w stanie dzikim porastała wzgórza Etiopii od niepamiętnych czasów. Nie wiadomo dokładnie, kiedy zaczęto ją przygotowywać jako napój ani w jakich okolicznościach. Tę lukę w wiedzy na temat kawy wypełnia legenda:

Był sobie pastuch kóz imieniem Kaldi.

Obserwując swoje zwierzęta  Kaldi i koziolek1 zauważył, że za każdym razem, gdy pasą się na wzgórzach, wracają o wiele bardziej ożywione , Koza pobudzona 1

niż gdy skubią trawę na położonych w dolinach i spalonych słońcem pastwiskach . koza nie pobudzona 1

Postanowił zbadać tę zagadkę i odkrył, że przebywając w wyżej położonych rejonach kozy zjadają liście i owoce rosnących tam drzewek. Sam postanowił spróbować tych kusząco czerwonych, okrągłych małych owoców kawa owoc 1 i bardzo mu posmakowały, a poza tym rzeczywiście podziałały nań bardzo ożywczo. Podzielił się swoim odkryciem z pewnym mnichem, który, również zaciekawiony działaniem owych owoców, zabrał ich trochę do klasztoru klasztor Etiopia 1 tam próbował przyrządzać je na różne sposoby – gotując, warząc, fermentując i prażąc. W efekcie tych prób powstał nowy, pity na gorąco, napój. Został on ogólnie zaakceptowany, gdy okazało się, że umożliwia mnichom długie nocne czuwanie na modlitwach. klasztor mnisi 1
Inna legenda mówi nie o jednym, ale o trzech pastuszkach. Ich imiona miały dać nazwę dla kolejno pitych filiżanek kawy (o parzeniu kawy w Etiopii w następnym odcinku).
Jak to było naprawdę, tego już dzisiaj nikt nie wie, ale przecież legendy mają więcej uroku, niż suche fakty, więc nikogo to raczej nie martwi.

kawa legenda 1

ciąg dalszy nastąpi

 

 Krzysztof z Gdańska

 

326 komentarzy

  1. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Zgodnie z obietnicą umieszczam materiał na temat pochodzenia kawy. Kawka
    W momencie zbierania materiałów do artykułu okazało się, że jest tego więcej niż przypuszczałem…
    Dlatego podzieliłem materiał na kilka odcinków

    Delighted

    Życzę przyjemnej lektury

  2. Tetryk56 pisze:

    To się nazywa debiut! Brawo!
    Do twarzy ci z pomponikem! Delighted

  3. miral59 pisze:

    Moje gratulacje Bukiet Debiut faktycznie udany Brawo! Brawo! Brawo!
    I jakże pouczający. Okazuje się, że pijemy i nie wiemy tak na prawdę co Delicious

  4. Wiedźma pisze:

    Krzysztofie – chapeau bas ! że tak z francuska wyrażę Ci uznanie i podziękowanie Buziak A przy okazji : skoro będą następne odcinki, to może zamiast ” nieprzypisane” stworzysz nową kategorię ?

    • Tetryk56 pisze:

      Listę istniejących kategorii znajdziesz, rozwijając z boku wstęgę w bloku „Kategorie”. Jeśli uznasz, że potrzebna jest jeszcze inna, dodaj ją albo zgłoś.

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Merci beaucoup Wiedźminko Wink

      Wiedźminko, Tetryku, z tworzeniem kategorii poczekajmy do trzeciego odcinka (na razie mam materiał na drugi i zarys – w głowie – na trzeci). Obiecuję, że wtedy… Roses-are-red

      • Tetryk56 pisze:

        A na co tu czekać? Mogą to być np. „opowieści, rozważania” albo „okolicznościowe”, albo od razu dołożę „Kawa u KzG” Wink
        Co ty na to?

        • Krzysztof z Gdańska pisze:

          Hmmm
          Sam nie wiem…
          Może dać tytuł „Kawa i inne napoje” Jak rozumiem, każdy będzie tam wtedy dokładał „napojowe” opowieści…
          French

          „Opowieści, rozważania” też mogłyby być ale to chyba zbyt szeroki zakres…
          Thinking

          • Tetryk56 pisze:

            Pozwoliłem sobie zatem wpisać kategorię „Kawa i inne…”, a także przypisać jako ikonę wpisu obrazek z ziarnami kawy sidamo.
            (co to są ikony wpisu, zobaczysz gdy wejdziesz na główną stronę; warto je stosować bo ładnie wyróżniają wpisy. Do następnych w cyklu możesz stosować tą samą, lub inne – wedle woli 😉 )

  5. miral59 pisze:

    Pobudzona tematem zrobiłam sobie jeszcze jedną kawę, tym razem „deptaną”, czyli fusiastą Delicious Kawka
    Dzisiaj jadę do pracy później (ale i później wrócę Sad ), to mam czas na wypicie drugiej. Mam nadzieję, że ciśnienie za wysoko mi nie skoczy Wink

    • Alla pisze:

      A kawa podnosi ciśnienie???? 😉 Jeśli tak, to na mnie na pewno nie działa 😀 Piję, bo lubię Delicious

      • miral59 pisze:

        Kiedyś też na mnie nie działała i mogłam jej siorbać ile chcąc. Teraz nie mogę. Rączki zaczynają mi się trząsać jak przy delirce i ciśnionko skacze (tętno jeszcze bardziej) i zasypiam na stojąco. A samochód prowadzę siedząc, więc zasypiam jeszcze szybciej Delighted
        Bo u mnie podwyższone ciśnienie działa usypiająco, a jak spada, to robię się pobudzona I-see-stars Już mi lekarz dawno temu mówił, że mam nietypowe objawy nadczynności tarczycy, to pewnie i przy kawie podobnie Pleasure Taki ze mnie jakiś „odwrotek” Wink

  6. Alla pisze:

    I proszę, się ma sny prorocze! Happy-Grin
    Miałam sen, że Krzysztof przyjął zaproszenie, i że dzisiejszego ranka zadebiutował wpisem 😀 Co prawda nie był to temat kawy, ale to przecież tylko sen…
    Publikowany po godz. 13 zatem spokojnie można lampkę szampana legalnie wypić na powitanie nowego Wyspiarza Cheers
    Witamy w…. wyspiarskiej rodzince.pl Wink

  7. Quackie pisze:

    Dobry wieczór! Przyłączam się do gratulacji – mnie osobiście oprócz tekstu ujęły ilustracje do historii o pastuszku i kozach 🙂 🙂 😀

  8. misiek pancerny pisze:

    To było piękne, choć kawy serdecznie nie znoszę, no chyba że z 5 łyżkami cukru na niewielką filiżankę i zagrychą z ciasta, ale podróż komiks był w dychę Krzysztofie z Gdańska 🙂
    Approve
    Ps.Kto Go skróci, bo Krzysztof z Gdańska, co prawda brzmi dumnie, ale jest nudny i kobylasty [nick ofkoz] 🙂
    Ps.Ps. Dobry wieczór 🙂

    • Alla pisze:

      Jest Miś, może być i Krzyś Happy-Grin

      • misiek pancerny pisze:

        O nie! „Krzyś” zahacza o moje klimaty, im bardziej zaglądałem w Krzysztofa, tym bardziej tam Krzysia nie było 🙂 Już za samą trawestację tego tekstu dostałbym w ucho drzewiej, to musi być coś poważnego 🙂 🙂 🙂

      • Krzysztof z Gdańska pisze:

        Moja ukochana tak do mnie mówi
        Valentine-Kiss
        Ale czy zgodzi się na takie publiczne zdrabnianie? Thinking

    • Alla pisze:

      Możesz Misiaczku pić z łyżeczką miodu, a nawet dwoma łyżeczkami Delicious

      • misiek pancerny pisze:

        A mogę bez kawy, te łyżeczki miodu? 🙂 🙂

        • Alla pisze:

          Cały antałek. Nawet. Naraz. Jeśli tylko uda Ci się wtranżolić
          Wink

        • Krzysztof z Gdańska pisze:

          Gdy pierwszy raz pojechałem (autostopem) do Włoch, kierowca, który mnie podwoził zaprosił mnie na kawę. Wtedy pierwszy raz w życiu piłem włoskie espresso, które mój gospodarz posłodził dwoma łyżeczkami cukru. No!No!
          Zrozumiałem wtedy co znaczy powiedzenie „kawa czarna jak noc i słodka jak grzech” In Love
          Odtąd zawsze tak piję espresso
          Wink

          • misiek pancerny pisze:

            „Chłopcy Anansiego” fiu fiu, nie wiedziałem, że jeszcze ktoś to czytał poza mną, szacun KzG 🙂 🙂
            Ps. A i tak wolę herbatę 🙂

            • Krzysztof z Gdańska pisze:

              Z herbat (suszonych liści) najchętniej pijam Yerba mate, Delicious ale ten napój można pić wyłącznie w towarzystwie bliskich osób Valentine-Kiss

              • misiek pancerny pisze:

                Hmm? Ten bosonogi polski cowboy, chłepcze ją solo w ilościach przemysłowych, co prawda jest solidnie walnięty w rozum, ale to chyba nie jest wina braku partnerki do herbatki. 🙂

                • Krzysztof z Gdańska pisze:

                  Nie mówmy o celebrytach (pajacach). Ostatnio na blogu Leszka i Piotra napisałem co o nim myślę In-pain
                  Nie nauczysz się jak pić yerba mate obserwując tego „pana”.
                  Mnie picia yerba mate uczył pewien powstaniec warszawski, który po II wojnie światowej wyjechał do Argentyny. Historia jego życia może być zresztą tematem osobnej opowieści (przygodowej) Yes-Sir

                  Salut senor Ignacio!

                • miral59 pisze:

                  Ja tego bosonogiego nazywam „kałboj”, bo to mi do niego bardziej pasuje Wink Może i ciekawie opowiada (nie miałam okazji posłuchać), ale go po prostu nie trawię i jak zobaczyłam w telewizoni, to od razu zmieniałam kanał Pleasure

                • misiek pancerny pisze:

                  Ten powstaniec brzmi smakowicie, sam mam powstańców w najbliższej rodzinie, niestety obecnie w stanie wiecznego spoczynku, ale uwielbiam takie opowieści i będę wiernie kibicował Panu Ignacemu 🙂 🙂

              • miral59 pisze:

                Moja córka też ją piła. Nawet mi kiedyś tłumaczyła jak się ją parzy, ale i tak nie pamiętam Pleasure
                Córka pracowała w sklepie z ziołami i herbatami. Zanim przystąpiła do pracy musiała opanować sposoby parzenia, działanie pojedynczych i mieszanek ziół. Przeszła całe szkolenie. Nie pijam herbaty, więc słuchałam jednym uchem. Tak bardziej grzecznościowo… Coś mi tam tłumaczyła, że niektórych herbat nie powinno się zalewać wrzątkiem, bo coś tam tracą i prawdziwy znawca od razu wyczuje różnicę… Jak się dowiedziała, że moja znajoma – Holly robi sobie herbatę w mikrofalówce, to zatkała uszy. Nie chciała słuchać, bo mówiła, że jej się od tego niedobrze robi i że to profanacja. Bo Holly wstawia wodę w dużym pojemniku do mikrofalówki, zagotuje, potem wrzuca do tego kilka torebek z herbatą i gotuje znowu Amazed Nie chce jej się używać czajnika. To łatwiejszy sposób Wink
                A moja córka jest typową herbaciarą. Kawy nie pije w ogóle…

                • Krzysztof z Gdańska pisze:

                  Yerba mate zalewa się wodą o temp. ok. 60 oC (Argentyńczycy nalewają trochę wody z czajnika na palec, jak na palcu nie pojawia się bąbel to znaczy, że woda jest w sam raz) Overjoy
                  A mate pije się z tykwy za pomocą „bombilla”(fajka z dziurkami). Należy ją pić wspólnie (z jednej tykwy, używając jednej bombilla).
                  Dlatego picie mate jest dość intymne, nie z każdym chciałoby się ją pić. Wink

                • miral59 pisze:

                  Nie pamiętam już jak ona to opowiadała. Wyjechała do Colorado ponad 7 lat temu (jak ten czas leci!)… A w tej herbaciarni pracowała bodajże na rok przed wyjazdem (to znaczy zakończyła tam pracę w tym czasie). A że nie słuchałam zbyt uważnie…
                  Bo to nie był tylko sklep, ale i herbaciarnia, gdzie można było wypić herbatkę czy ziółka. Co kto wolał… Chociaż chyba nie mieli herbaty w saszetkach, a tylko taką „sypaną”, na wagę.
                  Ten sklep nazywał się „Teavana Tea” i był (chyba nadal jest) w Northbrook (to takie przedmieście Chicago). Jak już pisałam, herbaty w zasadzie nie pijam, a że to dość daleko od nas, to i nie jeżdżę do tego sklepu…

            • Quackie pisze:

              „jeszcze ktoś to czytał poza mną”

              Jakby to nie była Wyspa, powiedziałbym: No wypraszam sobie!!!

              😉

              • misiek pancerny pisze:

                Zapomniałem się, a nawet zadufałem się w sobie Mistrzu, mea culpa, tradycyjnie nie wytarłem pancernych buciorów wchodząc na Wyspę i nie bacząc z kim tańczę, zatańczyłem solo w nadziei, że wreszcie będę nietypowy, niepowtarzalny, jednorazowy i oryginalny, tuż za KzG, na pudle i pudło.
                Happy-Grin

                • miral59 pisze:

                  Nie chcę Ci Misiaczku kadzić, ale… to chyba nie tylko moje zdanie… Jesteś nietypowy, niepowtarzalny, jednorazowy (w sensie pozytywnym) i oryginalny i na pewno na pudle Happy-Grin
                  Na 100/% zaliczasz się do naszej czołówki Autorów Delicious Nie chcę osądzać przed, czy za KzG, bo każdy z Was tworzy coś zupełnie innego i niepowtarzalnego… Innych nie wymienię, bo gdybym kogoś niechcący pominęła, byłoby mi przykro Happy-Grin

                • misiek pancerny pisze:

                  Mirelko Droga In Love Quackiemu chodziło o moje stwierdzenie bezpodstawne, że nikt poza mną i Krisem nie przeczytał „Chłopców [chłopaków raczej] Anansiego”, z której to książki był cytat o kawie czarnej jak noc… Do tego pojechałem tekstem z mojego ulubionego zespołu Paktofonika, dalej szło to tak:
                  „Przeważnie, zachowuję się poważnie
                  Przeważnie, nikogo nie drażnię
                  Przeważnie, słucham rad uważnie
                  Przeważnie, nie czuję się odważnie
                  Przeważnie, widać to po mnie wyraźnie
                  Otoczenie nie działa na mnie zakaźnie
                  Poprzez wyobraźnię kreuję własne ja..”
                  Poza tym kadź mi do woli, jestem łasy na słodycze 🙂 🙂 🙂

  9. Alla pisze:

    Dobranoc kochani i do … wiadomo 😀

  10. miral59 pisze:

    Wszyscy poszli już spać, to i ja się oddalę… Wrócę do swoich ptasich zdjęć, bo znowu mi się tego cała paleta nazbierała. Nikt tego za mnie nie zrobi… Bye

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Jeszcze ja zostałem Delighted
      Muszę napisać materiał do gazety osiedlowej i chcę go wysłać do drukarni przed świtem. Jeśli to zrobię, skład komputerowy zacznie składanie rano, następnie wyśle do naświetlania ok południa i do 14.00 drukarz dostanie naświetloną blachę do druku…
      Innymi słowy jak przygotuję materiał to (być może) jutro po południu będzie już gazeta Happy

      • Krzysztof z Gdańska pisze:

        Wszyscy pozasypiali?
        No cóż… Swoje zrobiłem, materiały do drukarni wysłałem, przy okazji wysłałem jakąś mailową odpowiedź do „ważnej” pani urzędniczki, która „molestowała” mnie abym poprawił deklaracje statystyczne Distort
        Chyba więc na mnie też pora do łóżeczka…
        Dzisiaj włączyłem ogrzewanie, więc nareszcie będzie ciepło o poranku Delighted

        Dobranoc Spanko

      • miral59 pisze:

        Wyszłam z Wyspy i nawet nie zauważyłam, że jesteś…
        Przepraszam Ashamed
        Kiedyś przepisywałam teksty do gazety. Dawno to było… Dziennikarze pisali ręcznie, lub na maszynie do pisania (i te były lepsze do przepisywania, bo wyraźniejsze), a ja dostawałam te kartki i karteluszki i wpisywałam na kompa. Ależ to była marudna robota Distort Tired Czasami czułam się jak archeolog, który ma odszyfrować hieroglify Wink Nie wiem kto wymyślił, że tylko lekarze bazgrzą jak kura pazurem Worry
        Początkowo swędziały mnie pazurki, żeby im poprawiać błędy, ale małżonek mi zabronił, a to w zasadzie była jego praca na zlecenie… Potem nauczyłam się przepisywać nie czytając ze zrozumieniem Pleasure Ciężko początkowo to szło, ale jak się dobrze postarać… ma się tylko ciąg literek, które trzeba przenieść na klawiaturę… i tak to szło Happy-Grin
        Nie zapomnę jak przeczytałam kiedyś o „stolicy metropolii” i myślałam, że się przewrócę. Od razu zaczęłam współczuć korektorowi, bo on takie błędy musiał wyłapać i nie mógł, jak ja, po prostu przepisać Pleasure A potem to było podobnie jak u Ciebie… Z tych moich dyskietek, po korekcie, szło to do „łamania druku”(czy jakoś tak to się nazywało) i do drukarni. Nie wiem czy ta gazeta jeszcze wychodzi w Białymstoku. O ile mnie pamięć nie myli, to były „Kontakty”…

        • miral59 pisze:

          I znowu, takie proste stwierdzenie obudziło we mnie wspomnienia…
          Najczęściej dostawaliśmy te teksty „na wczoraj” i trzeba było dobrze się sprężać, żeby zdążyć to wszystko przepisać. Małżonek pracował w łączności kolejowej i czasami musiał jechać w teren na cały dzień. Wtedy cała ta mozolna robota spadała na mnie. Pracowałam w szpitalu na zmiany, więc miałam sporo wolnego. Bo i przed nockami i po… Zamiast spać – pisałam. Śmiałam się, że jestem „małą pisarczką” z Białegostoku (no bo przecież nie pisarczyk i nie z Florencji!!!) Wink
          Na początku klawiatura była czarną magią. Zanim znalazłam literkę, upływało sporo czasu. Pisanie szło mi bardzo opornie. Ale jak się pisze godzinami, to się zapamiętuje gdzie co jest i idzie to coraz szybciej Pleasure Dobrze, że to komputer, a nie maszyna do pisania… zawsze można poprawić co się napisało. Happy
          Nie wiem też kim był facet, który nam te teksty dawał, ani jaką pełnił funkcję w tej gazecie. Wiem tylko, że po 1,5 miesiąca jeszcze nam za to pisanie nie zapłacił Angry Trochę się wściekłam, bo ostatecznie nie robiłam tego w czynie społecznym!!! Oboje z mężem pracowaliśmy w budżetówce, a wiadomo jakie to były pieniądze… a dwójka dzieci w wieku szkolnym w domu… Chyba nie muszę tłumaczyć jak nam było ciężko. Małżonek nie umie się kłócić, co jest pozytywne w małżeństwie, ale nie, jeśli chodzi o sprawy finansowe… Po kolejnej rozmowie z facetem powiedział mi, że gościo kończy budowę domu i brakuje mu kasy… no bo jeszcze trzeba ten dom wyposażyć… Następnym razem wybrałam się do faceta razem z małżonkiem. Zachowałam się kulturalnie i z godnościom osobistom Wink Ale od tamtej pory jak facet zalegał z wypłatą, to małżonek mówił mu, że „małżonka się niepokoi” Overjoy O dziwo działało Happy-Grin Krótko mówiąc, robiłam za straszaka Overjoy

  11. Wiedźma pisze:

    Zanim zapalę lampkę – przyznać muszę, że mam wielką frajdę czytając Wyspiarskie rozmówki…. Delicious

  12. miral59 pisze:

    Pisząc z zapałem na Wyspie musiałam zrobić sobie przerwę (i to niejedną), bo żesz przecież tak długo przy kompie nie wysiedzę Delighted Wyszłam na dymka i zobaczyłam skunksa (czyli nic nowego). Popatrzył na mnie, pozastanawiał się kilka sekund i zniknął za rogiem domu. Jak to ciekawska baba, polazłam na ten róg… tuż za nim stał skunks, może pół metra ode mnie Overjoy Znowu niepewny co ma robić (chyba samiec Wink )… Patrzyliśmy na siebie przez kilka chwil… nie wytrzymałam pierwsza. No bo jak tak na siebie patrzeć bez słowa Wink Powiedziałam mu :”Hej skunsik, jak się masz?” Świnia nie skunks, zawrócił bez słowa, poleciał w moje kwiatowe grządki i zniknął pod płotem Worry Normalnie źle wychowany!!! Jeszcze nie tak dawno byłabym wystraszona, ale po tylu spotkaniach się uspokoiłam i przestałam się bać Happy
    A skunksy są śliczne!!! Happy-Grin

  13. miral59 pisze:

    Ale sobie popisałam!!! Dopiero teraz widać, jaka ze mnie gaduła Wink Bożenka coś wie na ten temat, bo czasami „usycha” z głodu (bo nie jadła śniadania), a ja jeszcze nawijam Overjoy Dopiero jak mi powie „idź już spać”, to mnie trochę otrzeźwi Wink

  14. miral59 pisze:

    Dziś dzwoniłam do Polski, do swojej psiapsiółki z dawnych lat, gdy jeszcze pracowałam w szpitalu… 15 października to Jadwigi i Teresy. Musiałam złożyć jej życzenia imieninowe Happy-Grin No, a przy okazji sobie pogadałyśmy… Co pół godziny kończyła rozmowę, bo przecież zapłacę majątek, ale przegadałyśmy… nie powiem ile Happy-Grin Mogę jedynie powiedzieć, że mam w słuchawce nowe baterie, które wystarczają na 8 godzin, ale nie zużyłam ich do końca Pleasure Byłam co prawda w pracy, ale nie pracowałam i praktycznie od razu wróciłam do domu. Także miałam czas Pleasure A słuchawkę mam taką, że mogę z nią chodzić wszędzie po domu i wystarcza mi nawet do parkingu… Pogadałyśmy o naszych prywatnych sprawach i o tym co się zmieniło w szpitalu… a zmieniło się dużo… Dziecięce oddziały pomału przenoszą do DSK (Dziecięcy Szpital Kliniczny), a w „naszym szpitalu” powstają nowe oddziały. M.in. zamiast chirurgii dziecięcej budynek został przeznaczony dla starszych osób, przewlekle chorych. Może to i dobrze… Jakoś w Polsce ta geriatria i opieka nad osobami starszymi i chorymi wyraźnie kuleje…

  15. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry
    Jestem gotowy na kawę. Właśnie zalewam i zapraszam do towarzystwa Happy-Grin

  16. Alla pisze:

    Matko święta ale się nagadali !! Shout
    Jak za starych dobrych czasów Happy-Grin Krzyś emanuje nie tylko wiedzą, życzliwością i ciepełkiem, które lubimy /łauu, przynajmniej ja!! Ciepłolubna 😉 / to i gaduła z Niego fajowa Wink

  17. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted bo z wrażenia zapomniałam 😀
    No nie… poczytam później, bo tera jeszcze jedną rzecz na cito trza załatwić Wink
    Aaa filiżanka kawy już w połowie pusta 😀

  18. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry Happy ! Kawę – najchętniej, bo dzień znów mglisty i długi 🙂

  19. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Jak miło, że wyspa działa na okrągły zegar!

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Ładnie mi się dzień zaczyna – od spóźnienia. A spóźnienie z powodu zaspania. A praca wisi nad głową, o innych, pobocznych rzeczach nie wspominając.

    Kawa wypita półgębkiem…

  21. korab1 pisze:

    DzieńDobry:)) 36 ziaren dobrej gatunkowo kawy wrzucamy do 200 ml. szklanki, zalewamy 100 gramami spirytusu rektyfikowanego. Pozostawiamy do wieczora, przed snem odlewamy spirytus do innej szklanki, uzupełniamy do pełna rieslingiem(można również zastępczo użyć innego białego wina, wypijamy jednym łykiem i idziemy spać. Rano ziarna są już wysuszone i można je spokojnie zmielić i użyć do zaparzenia wyśmienitej porannej kawy :)))

  22. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dopijam kawę (dzisiaj pracowicie, bo od rana robię e-mailowe korekty gazetki osiedlowej). Cool
    Komputerowiec powiedział, że (jeśli zrobimy szybkę korektę) jest szansa na wydrukowanie gazety do końca dnia. Wink

    Dziękuję za miłe towarzystwo podczas picia kawy THANK-YOU

  23. misiek pancerny pisze:

    Dzień dobry :)Ja już dawno po herbacie i kawie w postaci napoju energetycznego 🙂 🙂

    • Alla pisze:

      Po tym co to dodaje skrzydeł?? Wink
      Cześć Misiaczku 😀

      • misiek pancerny pisze:

        Ci co rzekomo dodają skrzydeł właśnie przerżnęli sprawę o kłamliwą reklamę i będzie ich ugoda sporo kosztować, grupa konsumentów zaskarżyła ich, dowodząc, że dodają skrzydeł tyle co mała kawa, bo skrzydła głównie polegają na zawartości kofeiny, a reszta składników tak dodaje skrzydeł jak wiadro z cementem 🙂 🙂

  24. Kneź pisze:

    Odnośnie skryptu i wierzgania, to miałem też niezła zagwozdkę. Nasz pierwszy skrypt był tak uproszczony i napisany tylko pod nasze potrzeby i umiejętności, że miał ledwie cztery opcje – napisz notkę, dodaj, notkę, napisz komentarz, dodaj komentarz – czy trzeba tak naprawdę więcej? Niestety ze względów technicznych trzeba było zmienić serwer i musiałem coś znaleźć w zamian – wybrałem bloxa, bo wydawał się być na tyle prymitywny ze do opanowania nawet przeze mnie i miał opcję multi users – niestety był toporny jak hiszpańskie seniority! 🙂
    Poza tym ograniczał strasznie działalność w komentarzach i co jakiś czas ulegał awariom z niewiadomych przyczyn. Gdy nas wreszcie google wypozycjonowały razem ze stadem gołych bab, rodzina się zbuntowała i dokonaliśmy kolejnych przenosin. Nasz rodzinny Admin wrzucił co trzeba na serwer, założył mi konto i kazał się wreszcie czegoś porządnego nauczyć! Wierzganie Senatora to było nic w porównaniu z tym, co ja z siebie wyrzucałem na temat blogowych skryptów, a wordpressa w szczególności! Miesiąc trwało zanim cokolwiek z tego zrozumiałem, ale młody był nieugięty, jak miałem konkretne pytania to konkretnie odpowiadał i paczył! Wiecie o czym mówię, bo Wyspa ma bliźniaczy skrypt, tzn. w swoich początkach miała, bo teraz to się trochę różnią. 🙂
    Za to jak już się trochę zorientowałem w materii, to z kolei ja zacząłem mieć wymagania i oczekiwania – trwało to kolejny miesiąc i wreszcie po różnych kompromisach i uzgodnieniach powstało to co teraz, z małymi niedoróbkami. Po drodze zdarzyło mi się wykasować połowę pisaniny i usłyszałem „idź i nie psuj więcej”, ale to tylko raz.
    Tak wiec wiem co można poczuć w zetknięciu z tym skryptem i dobrze Krzysztofie, że nie musisz zaczynać od sytuacji, że nie ma zmiłuj, a ty robisz za admina. Sick Happy-Grin

  25. Quackie pisze:

    Właśnie skończyłem pracę (jedną). Teraz szybka przebieżka z Najjuniorem do dentysty, potem jeszcze coś załatwić (małżonka w tym czasie załatwia masę innych spraw), i z powrotem do dom, dokończyć pracę nr 2, i MOŻE wtedy dam radę na Wyspę. Chociaż na dobranockę.

    No cóż, zdarzają się takie dni.

  26. misiek pancerny pisze:

    Zdążyłem [chyba] zanim oddziałowa zgasi światło, idę czytać 🙂

  27. Alla pisze:

    Znaleźli temat. Wyrwizęba. A mnie właśnie od dwóch godzin, któryś ćmi.. A nic nie widać 🙁 Znaczy – stan zapalny Cry-Out
    Dobrej nocy… bez snów o…
    Wink

    • misiek pancerny pisze:

      Polecam „Antidol 15” Skowronku, jest bez recepty i na zęby działa znieczulająco w piorunującym tempie i oczywiście dentystę 🙁

      • Alla pisze:

        Bardzo dziękuję Misiaczku, zwłaszcza za tę ostatnią radę Wink
        A tu się mądrości buntuje 🙁 Ząb mądrości, oczywiście Conceited bezeszczelny…

  28. Quackie pisze:

    Kneziu, nie chcę pisać wyżej, bo już strasznie wąsko się zrobiło, więc najwyżej zacznę nową drabinkę.

    Przeczytałem wpis o złamanym gryfie. Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem jest zachowanie takich maszyn przy życiu „na zapleczu” większej i nowocześniejszej drukarni, która byłaby w stanie zarobić na starszą część. Być może w ramach „oferty dla koneserów”, być może jako „żywe muzeum” (jestem przekonany, że można nawet dostać dofinansowanie na taką „muzealną” działalność, unijne czy cuś. Minus – biurokracja).

    Przykład sprzed dwudziestu paru lat: przedsiębiorca – mechanik samochodowy z dużym warsztatem i przedstawicielstwem handlowym przyczep samochodowych miał pasję, polegającą na restaurowaniu zabytkowych pojazdów, konkretnie amerykańskich Willysów. Co więcej, nie tylko je restaurował i utrzymywał na chodzie (wówczas dwie sztuki własne i pewną ilość zaprzyjaźnionych), ale rokrocznie wraz z przyjaciółmi o podobnej szajbie wypróbowywał je w terenie, przejeżdżając autentycznie dzikie ostępy (z wyjątkowym pozwoleniem odnośnych władz).

    • Kneź pisze:

      Cóż, drukarnia jest mała, drukarz-właściciel ma swoje lata, on to lubi ale chyba uważa, że czas na emeryturę. Na razie ma się czym pochwalić przed znajomymi i czasami przychodzą wycieczki szkolne.
      Ja za to wiem gdzie się udać, gdy potrzebuję fajny bibelocik drukarski – współpracujemy co prawda z rzadka ale za to od bardzo dawna. Potrafimy nad maleńkim projektem i kilka godzin stracić zanim dobierzemy odpowiednie materiały. Ostatnie nasze wspólne dzieło podobno wzbudziło małą sensację na jakiejś imprezie w Anglii.
      Lubię zapach farby, papieru, rytmiczny stukot maszyny, i lubię ciężar odlanej czcionki w reku. 🙂

  29. miral59 pisze:

    Cudnie się Was czyta Happy-Grin Szkoda, że nie mam jak z Wami pogadać. Jest za późno Sad
    Miłego dnia, Kochani. Już prawie weekend Delighted

  30. Alla pisze:

    Dzieńdoberek Delighted
    Ciepło, jak na październik 😀 Psze SzanPaństwa wątek b.ciekawy tylko, że już baardzo przydługi. To co do 300 komentarzy?? Delighted
    Trzysta już było, w takim razie podnosimy poprzeczkę Pleasure

  31. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Kawa stoi, ja siedzę, za oknem jasno i przyjemnie. Oby tak dalej!

  32. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kawa jako temat wychodzi co rano Wink

  33. Alla pisze:

    Na dymka – marsz! I do Jasminkowego Bye

  34. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Ojej, a ja nie umieściłem jeszcze żadnej sentencji związanej z kawą (ach to weekendowe rozproszenie) Happy-Grin
    Żeby się poprawić załączam test, pozwalający sprawdzić stopień uzależnienia od kawy Wink

    Po czym poznać uzależnienie od kawy
    1. Otwierasz drzwi zanim ktoś zapuka.
    2. Masz kubek do kawy z obrazkiem swojego kubka do kawy.
    3. Pielęgniarka musi mieć kalkulator naukowy aby zmierzyć twój puls.
    4. Twój ulubiony kubek do kawy jest ubezpieczony w PZU.
    5. Zostałeś pracownikiem miesiąca w kawiarni a nigdy nie byłeś tam zatrudniony.
    6. Nosisz T-shirt z napisem: „Bezkofeinowa kawa to sprawka diabła”
    7. Przetarło się uszko na twoim ulubionym kubku.
    8. Wybudowałeś miniaturę miasta z małych plastikowych mieszadełek.
    9. Firma JACOBS posiada zastaw hipoteczny na twoim domu.
    10. Kiedy ktoś pyta. „Jak się masz?”, Ty mówisz: „Dobrze… do ostatniej kropli.”
    11. Chcesz być poddany kremacji bo tylko tak możesz spędzić swoją wieczność w konsystencji mielonej kawy.
    12. Pragniesz powrócić jako kubek kawy w swoim następnym życiu.
    13. Twoje urodziny ogłoszono świętem państwowym w Brazylii.
    14. Twoje trzy ulubione rzeczy w życiu to: kawa przedtem, kawa podczas i kawa po.
    15. Jedyny czas kiedy tak w zasadzie stoisz nieruchomo jest podczas trzęsienia ziemi.

  35. Krzysztof z Gdańska pisze:

    No dobrze, kawa dopita…
    Właściwie powinienem już zaczynać pracę,

  36. Quackie pisze:

    Kawę zaś piję w filiżankach, tak się przyzwyczaiłem. Objętość nieduża, ale za to intensywność w sam raz (chociaż nie jest to espresso, bo za bardzo rozwodniona).

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Bo kawę tak powinno się pić (w filiżankach)
      Nawet w Etiopii tak właśnie jest podawana (o ceremonii parzenia kawy w Etiopii będzie w następnym odcinku „kawowego” cyklu) Smile

      • Wiedźma pisze:

        Słusznie piszesz o ceremonii parzenia 🙂 bo przecież zalewanie zmielonej kawy wrzątkiem ceremonią nie jest…..

        • Krzysztof z Gdańska pisze:

          Tak Happy

          Przyznam się, że do momentu, przygotowywania materiału o kawie w Etiopii nie wiedziałem, że taka ceremonia istnieje.
          Ceremonia bardzo mi się spodobała, dlatego chcę ją zamieścić w całości nawet, jeśli przez to temat mi się „rozlecze” Fala

  37. Quackie pisze:

    Iii… po kawie. Kłaniam się zamaszyście i oddalam ku niecierpliwie przytupującej pracy…

  38. Wiedźma pisze:

    Za oknem szaro, mglisto i mokro…. a wczoraj była burza i grzmiało ostro, aż moja kotka schowała się pod łóżkiem …. Happy

  39. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Miło się siedzi, ale teraz już trzewba do pracy.
    Police
    Dziękuję za kawę w miłym towarzystwie.
    A na koniec zentencja z kawą w tle

    „Kiedy nie trzeba udawać, nawet kawa ma więcej smaku.”

    Izabela Sowa – Części intymne

    Bye

  40. korab1 pisze:

    DzieńDobry:)) Zostało moi po wczoraj, 108 lekko wilgotnych ziaren brazylijki :))

    • Max pisze:

      Dzień Dobry 🙂 Czy już wiecie Państwo skąd się biorą dziurki w serze ?? . Krzysio z Gdańska zaserwował taką encyklopedię o ” kawie ” , że wzorem forumowych dyskutantów mozna powiedzieć : nic dodać , nic ująć . Starałem się dokładnie przeczytać wszystkie opinie i chyba nie ma tam opisu ” kawy po kapitańsku ” . Podaję zatem prosty przepis : do 200 ml kawy z ekspresu ,dolewamy 50 ml czystego spirytusu i pijemy zanim wystygnie , na gorąco . W Warszawie było ( już nie ma ) wiele sympatycznych kawiarenek takich jak : Danusia , Dorotka , Stokrotka ,Femina , Na Półce , Oaza …Teraz mamy banki strzeżone przez ochroniarzy i wspomnienia , bo kazda kawiarenka miała swoją klientelę .Jest co wspominać …. Tears

      • Alla pisze:

        Witaj zaginiony Maxiu Delighted
        Kiedy jeszcze pracowałam bliżej służby zdrowia spirytus był prawie nielimitowany 😀 to kawę po kapitańsku robiło się w ten sposób: sypana parzona, przecedzona, utarte żółtko z dwoma łyżeczkami cukru i spirytus. Ilość dodlewanego spirytusu zależała od indywidualnych upodobań smakosza owej kawy Wink

        • Max pisze:

          Moja receptura na kawę po kapitansku jest typowa dla ordynarnego pijackiego gustu . Twoja natomiast , to elegancja charakterystyczna dla Dam . Kawę po kapitansku serwowano w kawiarence Danusia . Wygodniej było wpaść do Danusi na dwie kawki po kapitansku , niż zamawiać w barze setkę pod karpia w galarecie. O ” słuzbowym ” spirytusie mam jak najlepsze wspomnienia …. To był prawdziwy , nielimitowany luksus !!

          • Tetryk56 pisze:

            Ech, cotygodniowy pobór do czyszczenia styków – to były czasy…

            • Max pisze:

              Tak ,tak , do czyszczenia styków i co ciekawe , żadna inspekcja tego nie kwestionowała !! Opracowałem kiedyś dokumentację na pomiary lotnicze w Nigerii , gdzie było zapotrzebowanie na 200 litrów spirytusu . W Nigerii była prohibicja , ale uzasadnienie o przemywaniu styków zadziałało !! To był argument jak widać nie do podważenia ….. Happy-Grin

              • Tetryk56 pisze:

                Robiłem wtedy likiery: wiśniowy, aroniowy – odrobina tego jeszcze się gdzieś kryje po półkach. Delicious

              • Krzysztof z Gdańska pisze:

                Z tym kwestionowaniem ilości spirytusu to nie było (jak sądzę)problemów.
                Pracowałem kiedyś w firmie, która używała spirytusu (skażonego) do odladzania szyb w pojazdach. A spirytus (jak wiadomo z chemii)paruje i się ulatnia.
                Dlatego przy dostawach zakładano normę 10% na „wyparowanie” Happy-Grin

  41. misiek pancerny pisze:

    Dzień dobry 🙂 Dotarcie na dół listy nabawiło mnie skurczu palca smyrającego laptoka, ale warto było, fajnie się czyta 🙂

  42. Quackie pisze:

    Jestem po pracy, ale nie żebym tak został bez zajęcia, o niee.

  43. Quackie pisze:

    To może ja bym coś… Tak na przeczekanie chociaż?

    Opublikował, niedużego, znaczy?

    Z góry zastrzegam, że z pisaniem ani relacjonowaniem za wiele wspólnego to to nie będzie miało, ale…

  44. Quackie pisze:

    Ostatnia prosta, jeszcze jakieś 15-20 minut i wrzucam. Jednak będą dwie godzinki, nie jedna. Dziękuję za cierpliwość.

  45. Quackie pisze:

    To zapraszam na nowe pięterko, z definicji jakby interaktywne… Aczkolwiek 300 komentarzy się nie spodziewam 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)