Inżynier St. Brzozowski był przed I wojną światową właścicielem Wodokt. Tak, tych samych,w których Oleńka Billewiczówna gościła Andrzeja Kmicica. Kiedy córka Brzozowskiego, bardzo zdolna matematyczka… składając egzamin na uniwersytecie w Warszawie, nie potrafiła odpowiedzieć na jakieś pytanie, usłyszała od profesora: “ Dziwię się, że pani tego nie wie”.
Po egzaminie, profesor, prosząc ja o dane personalne, spytał skąd pochodzi. Dziewczyna odpowiedziała lakonicznie “Z Wodokt”. “Gdzie to jest? Jakie województwo””?” – zapytał profesor.”
“Dziwię się, że pan profesor tego nie wie” – zrewanżowała sie uczonemu mężowi.
Sąsiadem inżyniera Brzozowskiego w powiecie poniewierskim był Stanisław Kierbedź. To jego ojciec, też Stanisław (1810- 1899) zbudował w Warszawie most , zwany imieniem inżyniera, któremu Rosjanie zawdzięczali kolej na Kaukazie.
“Miał rangę generała i setki tysięcy rubli, skąpy był niesłychanie – opowiada w Gawędach o Polakach na Kowieńszczyźnie Edward Zagiell- na przyjęcie na kilkadziesiąt osób, z ministrami włącznie, dawał kucharzowi 3 ruble. Znajdował się zawsze jakiś krewny czy przyjaciel, który dodawał trochę więcej. Gdy częstował gości, odruchowo wydzielał porcję czy ciastko najgorsze, aby lepsze zachować”. W 1892 roku opuścił służbę państwową i zamieszkał w Warszawie, gdzie prezesował Towarzystwu Homeopatycznemu, a swój, zgromadzony przez lata księgozbiór ofiarował Szkole Politechnicznej we Lwowie.
Zupełnie inaczej traktował pieniądze jego syn, wraz z siostrą Eugenią fundator szkoły sztuk pięknych i biblioteki publicznej w Warszawie……
Miejscowi ziemianie, niezależnie od kraju pochodzenia mówili po polsku i zwykle byli Polakami. A nazywali się np. Saari, Landsberg, O’Rourke, Butler,
Majatkami rosyjskich magnatów, mieszkających zazwyczaj w Petersburgu, zarządzali polscy plenipotenci.
“Jednym z nich w Taurogach u księcia Wasilczykowa – wspominał Zagiell- był niejaki Anders, a jeden z jego synów przeszedł do historii. Złotego runa szukano głównie w Rosji. Nad Wołgą fortunę zrobił Grynhoff z powiatu wiłkomirskiego, Stomma z tegoż powiatu był dyrektorem fabryki amunicji w Petersburgu, Mikucki z rosieńskiego dorobił się na hotelarstwie w uzdrowiskach kaukaskich, a Geller z Suwalszczyzny kierował kopalnią złota na Uralu.Generałów liczono na pęczki.
Prawdziwy ambaras był z nazwiskami ( i takim też pozostał po dziś dzień).Potomkowie Tatarów, zachowujący wyznanie mahometańskie, nosili polskie nazwisko Kalina.Chłop litewski nazywający sie Gryszus lub Wajtkus zapisywany był przez polskich księży jako Gryszewicz lub Wojtkiewicz. Rodziny chłopskie z dóbr polskich magnatów zwały się Potoccy lub Lanckorońscy.
Rodowodami starolitewskich bojarskich nazwisk zainteresował się Franciszek Karp, Polak, w trzech czwartych niemieckiego pochodzenia. Doszedł on do wniosku, że tylko niektórzy spośród tych bojarów mieli litewski rodowód. I tak Bułhak i Korsak to Tatarzy, a nazwiska konczące się na “ rym”, “ but”, “ ort”, “ ird”pochodzą od wikingów. Dla porównania posłużył się książką telefoniczną Kopenhagi.
“Twierdził – opowiadał Edward Zagiell – że czyta się ją jak starą heraldykę litewską , tyle tam nazwisk zbliżonych do litewskich nazwisk arystokratycznych a żadnego podobieństwa do ludowych.Natomiast nazwiska kończące się na “-ajłło” były bezspornir litewskie, w odróznieniu od najpospolitszych na “ wicz”, które były naleciałością ruską, świadczącą nie o pochodzeniu, a o modzie na dodawanie tej końcówki.
Pracę Karpia drukował “Dzień Polski” w Kownie, w odcinkach, póki autor nie doszedł do wikingowskich konkluzji. Wówczas cenzura wstrzymała druk”.
A Franciszek Karp nie skusił się na “ Karpowicza” pozostając Karpiem i Polakiem.
Dzień dobry
Oczywiście nieoceniony pan Krzysztof Masłoń ! a ja tylko ściągnęłam tę smakowitość 🙂
.. przyznam, że czytając ten tekst złośliwie pomyślałam „Litwo, ojczyzno moja….” 🙂
Mimo tych międzynarodowych koneksji i nazwisk to jednak była…. Polska ….hmmmm…
Jakże mi brakuje Senatora, który natychmiast opowiedziałby o Polakach robiących majątki w Rosji, bo było ich niemało… o wielu przypadkach, gdy Polacy z pochodzenia stawali się Rosjanami.. Przykłady? Matka znanrgo rosyjskiego pisarza – Niekrasowa – nazywała sie Zakrzewska, a ojciec znanego pieśniarza Wertyńskiego zwał się Wierciński.
… rangi urzędnicze w Rosji to tez temat arcyciekawy 🙂
Tak Cię kochana wciągnęły, że się prawie na Wyspie nie pokazujesz?? 😀
Mogę Ci wybaczyć, za te ciekawostki jakimi nas raczysz
… ale wycieraczki czasem zmieniam…
I tak Cię kocham i mi Ciebie brakuje


Nioooo
Majątki w Rosji zrobiło wielu, ale był taki jeden, który dorobił się własności ogromnych pól naftowych w okolicy Baku, gdzie zresztą zmarł w 1904 r. Był to mianowicie inżynier Witold Zglenicki, absolwent Szkoły Głównej Warszawskiej oraz Instytutu Górniczego w Petersburgu. Pracował na różnych stanowiskach związanych z górnictwem na terenie Królestwa Polskiego i Rosji, a w końcu osiadł w Baku, gdzie dostał posadę w Urzędzie Probierczym. Zawsze pasjonowała go geologia, toteż zajął się poszukiwaniem złóż ropy naftowej, która to kopalina występowała na tym terenie w wielkiej obfitości. Określał położenie, zasobność jej złóż, a także projektował urządzenia wiertnicze. To on uczynił z Baku naftowe Eldorado. Stał się też właścicielem ogromnych pól naftowych, był również znanym filantropem. Dochody z większości tych pól zapisał Kasie im. Mianowskiego, która w zaborze rosyjskim pełniła podobną rolę do krakowskiej Akademii Umiejętności, dlatego też zyskał miano polskiego Nobla. Niestety po Rewolucji Październikowej te pola naftowe zostały wywłaszczone bez odszkodowania i odtąd nasza nauka cierpi na chroniczny brak środków na rozwój.
Sporo nazwisk polskich występuje również na Łotwie, np. Dombrovskis (Valdis Dombrovskis był nawet prenierem), Jankovskis, Ostrovskis etc.
Bardzo ciekawy, a na dodatek sympatyczny blog.
Dzień dobry. Witamy i prosimy o więcej!
Witaj, Evo! Miło cię tu widzieć!
Witaj Evo ! Masz mnóstwo wiadomości na tematy różne i byłoby wspaniale Cię tutaj stale widzieć
Jak tylko będę wiedziała coś interesującego – z pewnością napiszę, choć wolę czytać niż pisać. A ten blog odwiedzam już od dość dawna. Pozdrawiam wszystkich.
Dzień dobry
O ile pamiętam, Sienkiewicz używał odmiany „Wodoktów” i to mi się utrwaliło… Nie wiem, które jest właściwe, ale przyzwyczaiłam się do „Wodoktów”…
Muszę przyznać, że te „właścicielem Wodokt”, jakoś mnie tak za oczy ugryzło
Hmmm…. witaj Mirelko! powtó
rzyłam wiernie za Autorem i teraz będę sprawdzała co pan Sienkiewicz…
Dzień dobry
Nie ma Senatora 🙁 ależ by nam ciekawie, z żarliwością znającego temat, wyłuskał więcej przykładów 😀 Nigdy nie ukrywał, że w jego żyłach płynie tatarska krew. Może by opowiedział o tym przodku, co to przepuścił majątek, a o którym dowiedział się prawdy w zimie tego roku 😀 Spytawszy matkę swą dlaczego tak późno mu o tym opowiedziała, usłyszał – po co ci dziecko było wiedzieć?
Ostatnią podróż po ziemiach przodków odbył zeszłego roku. Jakiż był szczęśliwy, gdy odnalazł dom swego dziadka… I dokumenty potwierdzające własność…
Ciekawą historyjkę opowiadali mi nt nazwisk: otóż, któryś tam Radziwiłł potrzebował pomocy dwóch murzów tatarskich i obiecał im za tę pomoc nazwisko. Wywiązał sie z obietnicy tak, ze jednego nazwał Radź, a drugiego Iwiłł. Co ciekawsze, na białostoczczyźnie mozna sie spotkać z takimi nazwiskami.
Prawda to czy fałsz ?
Hmm.. Ja nie wiem. A Ty jak myślisz??
To jest całkiem prawdopodobne 🙂 Znam osoby z jednym z tych nazwisk 🙂
Się ulatniam, bo muszę porządek na głowie zrobić. Tak, tak na głowie, bo w głowie już się nie da
No to do później, za jakieś, jedyne, 5 godz. chyba… 😀
Dzień dobry!
W porze kawowo – herbacianej mam pytanie do Krzysztofa: dostałeś e-maila?
Spóźnione dzień dobry 🙂
Dostałem maila i odpowiedziałem na niego 😉
Dotarła! 🙂
Dzień dobry! Załapałem się jeszcze na kawę? Bo akurat teraz dopiero jestem.
Wpis arcyciekawy, moją uwagę zwróciła ta mieszanka „Saari, Landsberg, O’Rourke, Butler” – toć to Estonia lub Finlandia, Niemcy (może Prusy), Irlandia i Anglia! A autor pisze, że Polacy, a przynajmniej sprawnie się polszczyzną posługujący.
Butrym, Narbutt, Wiesztort czy Dowgird – z Wikingów-ci oni? Hmm, aż żal, że czasu nie staje, żeby się w temat wgłębić!
Witaj Kwaku ! Autor pisze o nich jako Polakach! A ze względu na paletę nazwisk napisałam ” Litwo, ojczyzno moja” . Zresztą – wiele jest nazwisk w Polsce niekoniecznie polskiego pochodzenia, sporo jest włoskich, od czasów Bony zapewne, niemieckich, tatarskich, ormiańskich itd itp….. bo I Rzeczpospolita naprawdę nie była zaściankowa i jednorodna etnicznie. I tu Ketling pięknie się tez kłania a z nim Charłamp !
W tamtych czasach kwestie państwowości wyglądały zupełnie inaczej niżobecnie.
Wówczas kluczowe było czyim się jest poddanym. Poddany króla polskiego był „Polakiem” a poddany króla Prus był „Prusakiem”. Dlatego Mikołaj Kopernik był „Polakiem” a D. Chodowiecki był „Niemcem” (Joanna Schopenhauer z Gdańska uważała się za Polkę 🙂 z kolei jej syn Artur – też z Gdańska – był już 100% Prusakiem 🙁 ).
Niezupełnie Krzysztofie… ale prawdą jest, że nie było aż takiego zamieszania w kwestii narodowości a i przekraczania granic też 🙂
Witam ciepło i słonecznie :))
Dzień dobry, nieco pochmurne, ale tylko ze względu na pogodę za oknem 😉
Dzień dobry raz jeszcze !
Nieco później coś jeszcze dopiszę. 🙂
Powiedz proszę Czarodziejko ,gdzie mam szukać zródła swojego nazwiska ,jeśli mam same imiona :Maks -Jan- Kazimierz ??
Zdecydowanie w ksiegach parafialnych, Maksiu ! ) Kto wie co przy okazji chrztu Ci wpisali 🙂
Jest kłopot , bo połączono Maksa z Janem i wyszło Maksjan , a imię Kazimierz . Często , kiedy się przedstawiam słyszę , ze jedno imię wystarczy i wtedy jestem po prostu Maks , a imię Jan . Jak widzisz , jestem takie pomieszanie z poplątaniem …..
Dzień dobry


Jak nie będzie chętnego do zmiany wycieraczki, to może jutro pokażę drugą część naszego wrześniowego wyjazdu
Dziś jeszcze za wcześnie… Trzeba się nacieszyć tym co nam pokazała Wiedźminka
Chętnie obejrzę i jestem przekonany, że nie ja jeden! 😀
Świetnie!
Jeszcze popatrzę na swoje pierzaste i do pracy marsz

Do popotem
Dzień dobry 🙂 Ciekawie się plotły losy Polaków na kresach, początek życiorysu Benedykta Dybowskiego: „Urodził się 30 kwietnia 1833 r. w Adamczynie (okolice Mińska, obecnie Białoruś). Zmarł 30 stycznia 1930 roku we Lwowie (obecnie Ukraina).” 🙂
Dobry wieczór
Mam pytanie do wiedzących: Czy owi O’Rourke, wymienieni w tekście to byli może krewni biskupa O’Rourke (pierwszego biskupa diecezji Gdańskiej w XX leciu międzywojennym)?
Świerzbi mnie jęzor, ale znowu sobie nagrabię, jak jakiś grabarz dowcipu płaskiego, więc nie skorzystam z takiego pięknego prezentu. Misiek.

Ty jednak uwielbiasz!!! Kiecki!!!

Znaczy, przebieranki
Cześć Misiaczku 😀
Samo mnie w łapy włazi, żebym tam chociaż zabiegał, ostatnio jak pamiętam w ten sam sposób ochrzciłem Kopciuszka 🙂 🙂 🙂
A wcześniej Koralika sukienka leżała na Tobie znakomicie
Ładnemu we wszystkim ładnie 🙂

Zgadza się… dlatego i mnie było do twarzy w szatach Knezia__Okrutnika
Mnie co prawda niejaka Cytrynowa nazywa niebieskim, ale do twarzy mi w błękitnym nie było.
A wiedźma z wąsami to prawie jak baba z brodą – ostatnio modne!
A mojego końcówka „ak” ?? Hę?? 😀
Bardzo mi się podoba, jak Austriacy wymawiając – język sobie łamią
Jak nic Wyspiarze szukają przodków na wschodzie

Taaakaaa cisza
Owe zawiłości genealogiczne najlepiej tłumaczy mistrz Andrzej w liście Wołodyjowskiego do hetmana 🙂 🙂
Realizując Pańskie rozkazanie, przeprowadziłem tu ostatnio
dyskusyją na temat obowiązującego hasła „Ojczyzna – matką wszystkich Polaków”, na co pan Ketling zapytał zaraz: „- A Szkotów?” „- Szkotów też” – odrzekłem na wszelki wypadek, ponieważ jeden Szkot to tak jakby dwóch Poznaniaków. Tu jednakowoż zgłosił mi się Azja Tuhajbejowicz z całą watahą Lipków, również o macierzyństwo się dopominając, którego wszelakoż im odmówiłem, nie mogąc żadną miarą obarczać naszej macierzy taką ilością potomstwa o kałmuckiej urodzie i nogach krzywych ode konnej jazdy, gdyż oni na kulbace wszystko czynią, w ogóle z niej nie złażąc, chyba że dla naturalnej potrzeby, a i to nie zawsze, od czasu jak durny Motowidło niby to w ramach unowocześnienia armii powszywał im do hajdawerów tak zwane niemieckie szajsklapy na gumie. Tedy strach za nimi szarżować, a i konie się płoszą, co trudno im mieć za
złe. Ledowśmy onych Tatarzynów za dźwierze powyrzucali, gdy wstał ogłupiały od czasów poderżnięcia mu gardła stary Nowowiejski i zapytał, czy Ojczyzna est takoż matką młodego Nowowiejskiego, gdyż albowiem jeżeli tak, to on, znaczy się stary Nowowiejski, będąc ojcem młodego Nowowiejskiego, czuje się być zarazem mężem Ojczyzny, jako matki młodego Nowowiejskiego, która to Ojczyzna w takim razie nie powinna się nazywać Polska, jeno Nowowiejska po mężu, chociaż być może, że z domu Polska, bo już nie pamięta. Na takowe bluźnierstwo, niewiele myśląc, dałem mu dwakroć po mordzie, wszelakoż chyba nazbyt mocno, gdyż szwy na poderżniętym gardle puściły i głowa całkiem odleciała, a po ponownym przyłożeniu jakoś się nie przyjęła. Być może, że organizm przeszczep odrzucił, o czym z pełnym szacunkiem donosząc, służby swoje powolne polecam.
Mistrz Waligórski jest prześw
ietny 🙂
Dobrej nocy i do jutra.. 😀
Temat ciekawy przekopałam zbiory i chętnie powiem o tym :jak E.T.A.Hoffmann nadawał Żydom nazwiska w W-wie w zależności od humoru :)…Pozdrawiam Wyspowiczów i o wybaczenie proszę za brak aktywności ,czasem tak bywa a my jeszcze mało się znamy-więc o wybaczenie proszę i całusy ślę
Tu się bywa aktywnie, jak się ma ochotę; Personalna ostatnio dziwnie złagodniała i list nie pilnuje
Co oczywiście nie zmienia faktu, że cieszymy się widząc ciebie!
Dobranoc! (w oczekiwaniu na kołysankę i lampkę 😉 )
Leceu!!!!
Hmmm… ta lutnia ma jakoś inaczej złamany gryf ? Swawolna i rozwiązła? ani trochę, raczej pogodna i nawet dość spokojna ta chaconne:) Zatem spokojnie i pogodnie czas na lampkę 🙂
Ten dalszy naciąg oznacza dłuższe struny, a więc brzmiące niżej (basowe?). W Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu mają takie różne eksponaty wielostrunowe, lutnie i teorbany o przeróżnej ilości strun.
Zapraszam pięterko wyżej do Governor Dodge State Park w Wisconsin