Co do mieszkania obok, to generalnie nie cierpię na nadmiar przestrzeni życiowej, a żona zawsze narzekała, że mieszkamy w fabryce i już za jej życia robiliśmy starania o odkupienie jakiegoś mieszkania na styk z naszym, przebicia drzwi etc., ale nikt nie chciał nam odsprzedać. Przed rokiem udało się zamienić dwupokojowe mieszkanie syna po remoncie na zrujnowaną kawalerkę obok, dopłacając jeszcze 25 000 zł (ja z reguły robię takie świetne interesy). Początkowo myślałem o pomieszczeniu tam w niesprecyzowanej przyszłości kogoś, kto zajmie się mną, gdy do reszty zgrzybieję, ale nagle z lewej i prawej zaczęły sypać się oferty nie do odrzucenia. A to czyjś syn idzie na prawo i szuka stancji, a to dalsza rodzina przeprowadziłaby się tam na jakiś czas w poszukiwaniu zaczepienia w Stolicy, a to panienka, która wpadła na pomysł, by się mną na starość opiekować (to nią trzeba by się było opiekować, ułatwiając jej co miesiąc dociągnięcie do pierwszego i chroniąc przed prozą życia – spróchniała lipa, ale jednak osłania od deszczu), po mojej odpowiedzi odmownej, zaserwowała mi koleżankę ze studiów, która jest rzekomo „bardzo ładna” i szuka mieszkania, i obejmie nade mną opiekę – spieprzaj, babo, gdzie raki zimują. Kto tylko przyjeżdża na dwa dni do Warszawy, jak w dym do mnie, bo ja mam gdzie nocować ludzi; ostatnio nocowałem u siebie (spałem już w kawalerce) małżeństwo rówieśników ze Szwecji (kuzynka wyszła za Szweda), zaraz po nich kuzyna. Jednym słowem, prowadzę hotel. Zajmując samemu oddzielne mieszkanie, nie przeżywam stresów związanych ze wspólną łazienką i WC oraz tym, że ktoś śpi w drugim pokoju, a dla mnie od ZAWSZE była to sytuacja maksymalnie stresująca. Początkowo planowałem, by to właśnie gości umieszczać w kawalerce, ale właściwie mam tam większy tapczan, więcej miejsca, o wiele większą wannę etc., więc dlaczego mam sam się tam nie przenieść. Gdy nadejdzie era opiekunki – bo na razie daję sobie jakoś radę sam, a nawet czasami potrafię w trakcie obiadu nie oblać się jedzeniem, trafiam (pewnie Pani nie uwierzy!) widelcem do ust, a nie w oko i pamiętam jeszcze, by spuścić spodnie, korzystając z WC, a także (o dziwo!) pamiętam jeszcze, jak się nazywam i gdzie mieszkam – to wtedy mam już miejsce, by ulokować osobę do stałej opieki. Póki co, cieszę się, że mam swój azyl w sytuacji, gdy kogoś muszę przenocować.
Pięknie się kłaniam
Beksiński
Dzień dobry
Szczerze opisał, jeno można było p. Beksińskiemu współczuć
I nie doczekał p. Zdzisław starości…
Lepsiejszy dzionek??

Pierwszy przymrozek tej jesieni, ale za to mamy błękit niebios
„Czaplewskiej” – to tak dla jasności 😀 Literka „j” nie chce się zmieścić
Może Mistrz T. pomoże?? 😀
Miejsce na tytuł jest ograniczone – aby dodać „j”, usunąłem „-” z e-maila
Ukratku – Ty masz fenomenalną pamięć – w której z książek występowali nieśmiertelni, ale nie obdarzeni młodością ? Straszny był ich los….
Może i miałem, ale już nie pamiętam, kiedy…
Nie wierzę Ci i już ! 🙂
„Możliwość wyspy” Houellebecqa?
(nie czytałem, jest wzmianka w „Polityce” 😉 )
A tera do pracy!!
Dzień dobry
E-mail świadczący o trzeźwej ale i autoironicznej postawie pana Z. B…..
Święta prawda. Witaj Wiedźminko
Hmmm…. radością ten e-mail nie tryska, ale czy zawsze jest pora na śmiech ?
Nie, nie tryska, ale mnie w pewien sposób rozbawił 😀 Mieszkanie – hotel, którego p. Zdzisławowi nie zazdroszczę. Kiedyś sama przeżywałam niezapowiedziane najazdy i nie tylko rodziny 😀
No tak, gość nie w porę gorzej Tatarzyna – mawiali nasi przodkowie 🙁
Mam dziś w planie edukację na temat cięcia krzewów… i wojenkę z administracją. Może być wesoło
No proszę, do czego to doszło… Wojna z administracją??
Wsparcie masz?
Nooo, coś ugrałam, będzie projekt zieleni na osiedlu, a nie sadzenie krzewów i drzew jak komu w duszy zagra. No i stare, niedające się
odmłodzić krzewy zostaną wycięte, żeby nie straszyły….
Ilu miałaś zielonych ludzików do dyspozycji?
ino mój atrybut, Ukratku 🙂 i nawet nie atomowy
DzieńDobry :)) Witam ciepło i słonecznie :))
I ja Cię witam ciepło i słonecznie, Stateczku !
Dzień dobry po południu i na nowym pięterku!
O dziwo, prąpajnstwa, fajrant. Norma wyrobiona, a nawet lekutko przekroczona.
Co do przestrzeni życiowej, to dysponujemy taką, że nie ma problemu z przenocowaniem kogoś od czasu do czasu, a zazwyczaj są to osoby na tyle bliskie, że nie dygoczemy na myśl, że nam się ktoś po domu przetwiera. Rozumiem jednak, że bywają rozmaite idiosynkrazje.
Fejsbuk huczy od wieści o poznańskich osiołkach, które sobie spokojnie kopulowały w Starym Zoo, co oburzało niektóre mamy, przychodzące tam z dziećmi – i po interwencji radnej z PiS-u osiołki rozdzielono na osobne wybiegi. Osiołki mają dziesięcioletni staż partnerski i sześcioro potomstwa.
Panią radną pewnie najbardziej poruszyło używanie przez osiołka prezerwatywy. Całe szczęście, że nie odbywało się tam nie daj boże in vitro :))
Właśnie się zastanawiam, dlaczego by nie rozwiązać sytuacji, dając osłom ślub, choćby tylko cywilny? Wtedy byłby to seks małżeński i powód do zgorszenia by zniknął.
Nieee Panie Q, nie zniknął by! Jak to tak, w biały dzień i w miejscu publicznym ??
No właśnie nie wiem, sześcioro potomstwa to rodzina wielodzietna. Jeszcze ślub i mogą liczyć na różne przywileje, to może by i na seks w miejscu publicznym pozwolono?
Pani Wróbel wykład zrobi parce rozpustników 😀 Jak, gdzie i kiedy można… A nawet należy 😀
Pani radna sama wykazała się osielstwem (dlaczego mnie to nie dziwi??), być może więc poczuła się zagrożona? A może raczej pominięta?
P. Jakie jest największe ryzyko uczestnictwa w seksie grupowym?
O. Można zostać pominiętym…
Nie tylko radna wykazała się osielstwem 😀 Wiele nawiedzonych osób protestowało przeciw naturze: biednych, sympatycznych zwierzaków 😀
Śmieszne to niebywale – podobno ludzie nader często myślą o seksie, więc odczytuję to jako zazdrość ! Nawet, jeśli nieuświadomioną 🙂
Noo, masz, jakiś spam się prześlizgnął!
Mało gościnny Jesteś

Może chciał tylko pogadać ???
Najchętniej o swoich dochodach! 😉
Się cichutko z SzanPaństwem… bo dziwnie coraz bardziej pociągająca się robię i mimo 24°C w mieszkaniu – jakoś mi zimnawo 🙁
Dobranoc i do… 😀
Dobranocki Kwakowej nie ma jeszcze, Lord W. w całości nas poniechał, więc ja poczekam z zapalaniem lampki 🙂
Otóż biegnę! Chwileczkę…
Dobranoc!
Jeżeli nikt nie ma nic przeciwko, na jutro zapowiadam niewielkie wspomnienie z tegorocznego rejsu (znaczy, nieco się odrobiłem 😉 )
Zdecydowanie nie ma nikt nic przeciwko, a nawet jest za 🙂 Przy okazji pozdrowienia dla Zenka
Dzień dobry, Najjunior nam zrobił pobudkę, zaraz jedziemy odebrać go po wycieczce spod szkoły. A potem – jak zwykle, czyli arbajt, arbajt.
Labor locupletem/divitem facit ??? Tak to szło??
Dzień dobry… wszem i wobec

Lekko pociągająca, ale na szczęście bez większej niedyspozycji, co mnie cieszy. Bardzo
E, tam – „Lekko pociągająca”… Oczu nie można oderwać!
Zapraszam zatem na pięterko – na porcję świeżych wspomnień
Melduję posłusznie, że Najjunior odebrany, lekko podziębiony, ale to niestety norma po takich imprezach, a teraz się odmeldowuję, wrócę już pewnie na nowe pięterko, bo widzę, że jest.