Nie wiem, jak znalazłem się w tym lesie.
Jednego byłem pewien – ktoś mi już to miejsce opisywał. Bujna zielona roślinność – i kompletny bezruch. I cisza. Tak, to ten sam las, który opisywała Jasmine. Las krańca życia, miejsce, w które nikt i nic żywego się nie zapuszczało. Co ja tu robię?
Jak tylko zdałem sobie sprawę, skąd znam ten widok, przestałem się dziwić i martwić. I wtedy ją zobaczyłem. Podeszła powoli od skraju jasnej łąki. Szła pewnie, wyprostowana, z uśmiechem na ustach. Wciąż szczupła, teraz zasługiwała raczej na określenie „smukła”. Popatrzyła na mnie, a w jej wzroku nie było już bólu, który tak często jej towarzyszył. Dominowały radość i ulga – w głębi dało się dojrzeć jedynie nieco smutku, nieraz wcześniej zawłaszczającego jej spojrzenie.
– To miło, że przyszedłeś aż tu mnie pożegnać – powiedziała powoli.
Patrzyłem na nią i nie potrafiłem nic powiedzieć. Bywa, że patrzenie wyraża więcej – i mniej przekłamuje – niż słowa.
– Nie martwcie się o mnie – uśmiechnęła się, widząc moje skrępowanie. – Już jest dobrze, a spodziewam się, że będzie jeszcze lepiej. Będę zaglądać na Wyspę, jak tylko dostanę pilota… Ważne, że już nic nie boli, żadne suche drzewo w niewłaściwym miejscu czy awaria jakiegokolwiek sprzętu nie zwiększy niespodziewanie dystansu między nami, jak to bywało.
Musiałem mieć nietęgą minę, więc monologowała dalej:
– Zawsze mówiłam, że wszystko mija… i właśnie tę najdłuższą żmiję przetrzymałam. Wiesz, jak potrafiłam się cieszyć tamtym, trudnym życiem. Powiedz wszystkim, że i tu z pewnością znajdę powody do radości – niektóre już sam zauważyłeś przecież.
– Nie wiem, czy i kiedy pojawi się moje drugie skrzydło – pierwsze dopiero zaczyna nabierać kształtu, a z drugiej strony nie czuję nawet zawiązki. Być może i tutaj trzeba będzie poszukać wspólnika do latania. Mam już zresztą kilka kandydatur, pozostaje jedynie ich znaleźć. Może uda mi się spotkać z Gryzoniem? Bardzo bym chciała…
– A teraz już wracaj – powiedz wszystkim Wyspiarzom, że was kochałam, was i to miejsce, które razem tworzyliśmy, a które było dla mnie bardzo ważne. No, wracaj już! Do popotem! – i szybko odeszła w stronę słonecznej łąki.
No więc wróciłem. I mówię.
Porozumienie jest możliwe. Zawsze!
Tetryku, wzruszyłeś mnie przypomnieniem tych dwóch magicznych tekstów. I tym, że tak dobrze rozumiałeś Jaśminkę. Musimy o Niej mówić,żeby nam całkiem nie zniknęła we mgle…..
Jutro opowie nam Senator …..dziś Ty powiedziałeś tak pięknie !
Tak właśnie.
Hm.
Tak nie umiem.
Nie żebym się umartwiał, ale przyznaję, tak nie umiem.
Ja też nie umiem… ale podobnie jak Ty – podziwiam i doceniam tę magię …
Magia. O, widzisz, tego słowa mi zabrakło.
Bo to o Jaśmince …..
Ja też tak nie umiem…
Miłe są wasze słowa – ale pisząc ten tekst wyrażałem nasze wspólne uczucia – jak sądzę, a wy potwierdzacie tylko, że mi się to udało; wspólne to zatem dzieło.
Nadmiar skromności, Mistrzu Q., szkodzi – jak każdy nadmiar!
Wzruszyłam się… Pięknie to opisałeś Mistrzu T.
Czytając opis lasu wydawało mi się, że go znam. Znalazłam. Jasminka publikowała go na Wyspie 5 września ubiegłego roku…
Wspominała wtedy, że nie mogąc znaleźć pierwotnej wersji spisywała ponownie z pamięci – stąd tytuł „Grzybobranie na kolanie”
Pamiętam ten pierwotny tekst, pamiętam swoje nim zaskoczenie…. a teraz już wiem skąd Jaśminka do nas wracała….
: ) Tetryku, cóż, zrobiłeś za mnie połowę roboty! Teraz muszę zaczynać wszystko od początku i zupełnie inaczej niż miałem zamiar to zrobić. Popatrz jak jednym torem ludzkie myśli mogą płynąć. W mailu do Wiedźminki wspomniałem o lesie, o takim tajemniczym leciutko zamglonym… Teraz las już tu jest. Będę musiał inne obrazy przywołać…. To dobrze, przecież sam napisałem, że będzie to zupełna improwizacja……
Dzień dobry.. Pięknie Tetryku, ale ja się z Jaśminką nie żegnam..
Wybaczcie, muszę pomilczeć…
Ona wpadnie tu.. ze swoim radosnym
Witajcie!
Pożegnanie nie jest aktem ostatecznym – gdy Jasmine kończyła przed laty krótką wizytę w Krakowie, też się z nią pożegnałem. Że będzie nadal obecna na Wyspie – w to nie wątpię. Przynajmniej jak długo Wyspa będzie trwała, a pewnie i parę dni dłużej…
Słów nie ma, ale Tetryk je znalazł. Dziękuję.
Piękne Tetryku! ” Człowiek jest jak jednoskrzydły anioł – fruwa dopiero, gdy się obejmie z innym człowiekiem ” Nie wiem czyje to słowa, zapamiętałem je kiedyś.
No, to jest przecież motto Jasmine.
Poważnie? Nie wiedziałem.
Chyba jeszcze sami-wiecie-gdzie, dlatego mogłeś nie wiedzieć.
Witajcie. Tak właściwie, to dokładny cytat brzmi: „Każdy z nas jest aniołem, który ma tylko jedno skrzydło. Jeżeli chcemy wzbić się ponad ziemię, musimy wziąć się w objęcia”. A autorem jest Luciano De Crescenzo
O przepraszam, jakoś mi się wydawało, że się już dzisiaj witałem.
Witajcie!
Witajcie.
Poprosiłem Tetryka o kilka słów u nas.
Podobno rękopisy nie płoną? A w sieci?
Postaram się pamiętać, podobnie jak i o Gryzoniu, którego sobie przypominam ilekroć za bardzo się zaawanturuję.
Witaj Kneziu. Dziś, o 14: jest pogrzeb ziemskiej powłoki Jaśminki… ale Ona jest i będzie z nami, nasza Jednoskrzydła o pięknej, kochającej duszy ……
O czternastej!
No to zdążyłem!!
Już po ceremonii…..
I co tu można jeszcze…..Tylko pamiętać.
Ktoś to powiedział:” wspominajcie mnie tylko przy radosnych okazjach”…
Nie znałam Waszej przyjaciółki, ale jeśli czasem zgubi jakieś pióro ze swego skrzydła, to po to aby ktoś z wyspy je znalazł i dobrze wykorzystał.
Witaj Bryzo…. ładnie się nazywasz i pachniesz przestrzenią ! 🙂
Dobranoc….. lampkę zapaliłam na wyższym pięterku….