Mąż jest to coś, z czym żona musi się zżyć i jakoś to znosić,
choćby z piersi wyrywał jej się okrzyk „Biada!”
Oraz coś, z czym wieczorem się wieczerza, a rano śniada.
Mężowie nie mają pojęcia o obowiązkach rodzica
I zdolności zapamiętania, kiedy przypada rocznica,
Wydaje im się natomiast, że po całych tygodniach zanieby-
wania żon i czynienia z nich melancholiczek
Wszystko można naprawić jednym głośnym cmoknięciem
w policzek.
Kiedy im się uświadamia całą okropność ich tego czy innego
postępku, słuchają w sposób demonstracyjnie cierpliwy,
z nieznośnym uśmieszkiem wyższości,
I myślą :”Och, zaraz jej przejdzie, niech się tylko do końca
wyzłości”.
Wchłaniają cocktaile w tempie szybszym niż organizm jest je
w stanie przyswoić,
A gdy im rzucić ostrzegawcze spojrzenie, robią miny męczen-
nika, którego kat – sadysta usiłuje rwać obcęgami i zarazem
moralnie gnoić.
Gdy chodzi o przejście pięciu mil dzielących ich pola gol
-fowe, objawiają nadzwyczajną raźność, natomiast
byle wzmianka o pomocy w zmywaniu naczyń wprawia
ich w stany letargiczne.
I wdają się wtedy w wywód na temat :” Kobiety jako istoty z
natury nierozsądne i nielogiczne”
Zmuszenie ich do wstania z łożka albo pójścia spać o tej samej
porze co żona wymaga nadzwyczajnego trudu.
A kiedy się wykonuje jakąś prostą, codzienną i naturalną czyn-
ność jak np. nacieranie twarzy kremem lub poprawianie
warg szminką, zachowują się, jakby byli przekonani , że
ich żona paraktykuje czarną magię albo wręcz jest szaman-
ką religii Voodoo.
Stać ich na dzielność, opanowanie i niewzruszony spokój ,gdy
w grę wchodzą choroby, to znaczy oczywiście choroby
grożące ukochanej osobie,
Natomiast kiedy sami dostają kataru lub niestrawności, moż-
na by sądzić, że są już obiema nogami w grobie.
Gdy się jest z nimi sam na sam, nie dbają o drobne przejawy
kurtuazji i urok ich znika kompletnie albo co najmniej
w połowie,
Ale im większe towarzystwo, tym żwazwiej podsuwają żonie
krzesła,popielniczki i tace z kanapkami, i to z takim mnós-
twem ukłonów i szurnięć, że aż by się chciało dać im tym
krzesłem czy tacą po głowie.
Mężowie to doprawdy przejaw życia irytujący i niewydarzo-
ny,
I trudno pojąć kaprys Opatrzności, który większości z nich
dał głęboko kochające i oddane żony.
Ogden Nash
Męski punkt widzenia na wady męskie – łagodny, choć niewątpliwie słuszny. Wprawdzie nic tu o skarpetkach i innych takich…..ale zbyt wiele nie należało oczekiwać….
No bo co tak na prawdę złego może powiedzieć mężczyzna o mężczyźnie
Ewidentna solidarność plemników
Musiał coś nieźle przeskrobać, skoro aż tak chciał się paniom „podlizać” 
Mój ulubiony Ogden Nash był na pewno na Wyspie Dnia Poprzedniego – czy tutaj ? chyba tylko Skowronek to wie
Chyba był… ale zawsze jest mile widziany!
Znowu inspiracją był Miś z jego filipką o żonie i córkach – jakoś trzeba odpowiedzieć, czyż nie ? 🙂
Od razu tak to odebrałem!
Mnie też nie przeszkadza… możesz go cytować do woli

Szczególnie TAKIE teksty
Witaj Mirelko 🙂
ładnie to napisane, nie da się ukryć 🙂
Ale, ale! Czy ten Ogden – to on na pewno jest Nasz?
Poeci jak dzieci, Tetryku
.
Ktoś, zdaje się, zapomniał powiedzieć „dobry wieczór”, i zdaje się, że Cytrynowa?

No, ale z „dobranoc” już tak nie będzie: dobranoc!
Dobranoc Cytrynko 🙂
Dobrze mówisz, że poeci jak dzieci – są Nashe:)
No, jak Nashe to można walić w łeb nie ryzykując, że jakiś nieznany osobnik odpłaci nam tym samym wrzeszcząc coś o katowaniu JEGO potomka!!
Dzień dobry
Dziś sobota i czwarty dzień świąt
Mam nadzieję go świętować 
Dzień dobry: )))

Iluż to po świecie łazi pantoflarzy, zapominających że nic tak nie plami jak atrament!!
I co to w ogóle za imię Ogden!?
Musiał go ojciec już od dnia narodzin nie lubić!!
DzińDybry :)) Rodzice Jerome K. Jerome, byli jeszcze większymi pedofobami nadając synowi imię Klapka :))
Witam słonecznie :)))
Witaj Stateczku – oni nie mają tylu świętych co my i sami tworzą imiona dla dzieci……:) Nie jestem pewna czy mamy się smucić z powodu naszych ograniczeń 🙂
Cześć Stateczku: )))
Sam znałem swego czasu chłopaka co do nazwiska Mickiewicz dostał od taty Adam!! No, przerąbane to on miał!
biedaczek; ofiara tatusia
A owszem, ofiara!
W równoległej klasie w podstawówce u jednego z Juniorów była niejaka Ada Mickiewicz. Też – moim zdaniem – osobliwe poczucie humoru rodziców.
A potem przed sądami procesy o ojcobójstwo!!: (
Żeby tylko ojco! Czytałem kiedyś wspomnienia – bodajże Kazika Staszewskiego, ale mogę się mylić – jak to wracał z imprezy w latach 70′ lub 80′ z kolegą, który imię i nazwisko dzielił z wieszczem, Adamem właśnie. Po drodze panów zanietrzeźwionych, aczkolwiek nieprzesadnie, zatrzymał patrol MO. Kolega odpowiedział na pytanie o dane osobowe, ale zanim zdążył wyciągnąć dowód, funkcjonariusze dobitnie dali mu do zrozumienia, że na służbie nie mają poczucia humoru.
Mój tatuś miał kolegę i jego rodzice to go dopiero skrzywdzili!!! Kolega miał nazwisko Wojewódzki (tak jak Kuba), a na imię dali mu Alfons…
Dzień dobry Senatorze:) Tata był równie przewrotny jak jego potomek ?:)
Dzień dobry: )))
O, u nich to rodzinne? Czegoż to ludzie nie dziedziczą!
Wprawdzie lepiej gdy urodę i majątek, ale i czasami bywa, że i matołectwo…
Odrobina samokrytyki nikomu nie zaszkodzi….. pan O.N. niespecjalnie sponiewierał ród męski 🙂 i to z humorkiem sobie właściwym 🙂
A ja tam nie mam do niego pretensji. Pewnie żony się, sirota, bał i punktów troszki chciał sobie nabić!
Jakby tak uprościć wypowiedź pana Ogdena, to co mamy ?!
1. antytalent pedagogiczny
2. egoista i bufon
3. drobny pijaczek i leń
4. zazdrośnik
5. hipochondryk
6. pozer…..
7. szczęściarz niezasługujący na taką żonę…..
Prawda, że Ogden Nash miękko to zapodał ?
Okropny egocentryk z niego! Wszystko o sobie, nic o innych mężczyznach, tak??
Nioooo! I tak proszę trzymać!!
Ha,ha… Zostawił furtkę

Do klawiatury, Senatorze… Zatem
Optymistka z Ciebie….. jeszcze nie ma CDN, a Ty liczysz na coś nowego? Święta rozleniwiły nam Senatora !
Pracowity byłem upiornie. Czas wracać w dawne tory!: )
Witam: ))) O sobie pisać nie będę ze względu na ogólnie znaną skromność moją. Mogę jedynie stwierdzić, że każdy mężczyzna (z wyłączeniem – naturalnie – Pana Ogdena!) z natury swojej jest panem znanego nam świata i dotychczas poznanego Kosmosu. Rzecz tak powszechnie wszystkim to wiadoma, ze i żaden tam jakiś dowód na potwierdzenie moich słów potrzebny nie jest! Dixi!!
Na miejscu każdej kobiety też bym marzył!
Dzień dobry


Taż się buzia ma prawo cieszyć od samego rana przy panu O.N.
Riposta Misiaka będzie???
Ogólnie jest nieźle. Wczorajszy dzionek minął z przygodami, które deczko odchudzą i tak będące w kiepskiej kondycji konto bankowe.
Co tam… zawsze mogło być gorzej
O! A jednak wszedł. Czy dzisiaj 13 ??? Net wariuje przy sobocie, mało diody nie wyskoczą z rutera
Witaj Skowronku !
a cóż to zagroziło Twojemu kontu ? jakas nagła katastrofa ?
Pewnikiem staropolskie:”bibamus!!”: )))
… ja już wiem co…. 🙁 szczęśliwie, że nic się podróżnikom nie stało!
Znaczy – mistrz kierownicy w coś rypnął!!: (((
a nie….. niecnie podejrzewasz niewinnych!
Bo to najłatwiejsze!: ))
Dzień dobry. Wróciliśmy, w kuszetce było względnie wygodnie, ale tym razem zimno, pan konduktor, jak się okazało, wyłączył centralnie ogrzewanie w nocy, dla oszczędności.
Święta były bardzo udane pod względem kulinarnym, rodzinnym, prezentowym… ale żeby nie było już tak po całości rozkosznie, mniej udane pod względem logistycznym. Mianowicie moja bratanica, licząca sobie 1 rok i 8 miesięcy, budzi się regularnie pomiędzy godz. 5:30 a 6:00, co było przez nas przyjęte z należytym niezrozumieniem.
Dlatego też po nocy spędzonej w kuszetce (pociąg był w Gdyni ok. 7:00) i odespaniu kilkugodzinnym jesteśmy jeszcze poniekąd mętni. Co może mieć odbicie w treści moich komentarzy.
Witaj podróżniku: )
„Długi sen życie skraca!” (Ogden Nash)
Jednak w święta wolałbym pospać nieco dłużej, co zresztą mnie się udawało (ze słuchawkami w uszach), atoli małżonce już nie. Raz zbudzona, nie zaśnie szybko, taka czujna bestia.
Czyli Twoja małżonka ma to samo co mój mąż, Mistrzu Q. Śpi jak zając pod miedzą i ma kłopoty z zasypianiem. Mnie to z łóżkiem można wynieść
Jak zasnę, to i pracująca wiertarka nad moją głową mi nie przeszkadza 
Tak ma, nie inaczej.
Z jednej strony to i dobrze, że jest w domu ktoś tak czujnie śpiący. Nasz syn ma taki sam sen jak ja i gdyby ktoś nam się włamał w nocy do domu, to nawet naszych łóżek by nam nie zostawił, a my byśmy niczego nie słyszeli.
A małżonek usłyszy nawet skrobiącą mysz…
Dzień dobry 🙂 Z tej Ogden, to niedobra, seksistowska baba ! 🙂
Dzień dobry, czy pan czasem nie prosto z wykładów genderowych? A może świeżo po emisji „Seksmisji”?
Jakbyś zgadł Mistrzu, zgłębiam właśnie naukę o genderze [gender studies], naukę, a nie ideologię, bo coś takiego istnieje tylko w głowach naszej hierarchii kościelnej, żeby wiedzieć choćby pobieżnie, o co się toczy ta dzika awantura i prawdę mówiąc, dalej jestem głupi jak but, dlaczego na cel, nasi biskupi wzięli akurat, to zagadnienie i walą w wielki dzwon, tu się nic nie trzyma kupy 🙂 🙂
Hm, moim zdaniem łatwo sobie ustawić takiego chłopca do bicia, zwłaszcza jak wchodzimy w zakres niejednoznaczności związanych z kulturowym przypisywaniem płci tego i owego – jak ma to pojąć człek przyzwyczajony, że płeć jest „ustalona raz na zawsze”, kiedy mały homo sapiens się rodzi?
No właśnie tego i owego, tylko, że wszelkie stereotypy i uwarunkowania, od tysiąc leci przypisywane danej płci, jako jej przyrodzone i jako wartość nienaruszalna, dawno wzięły w łeb, mi to wygląda na zawracanie kijem Wisły, w myśl twierdzeniom filara Kościoła św. Tomasza z Akwinu „Kobiety są błędem natury z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu, są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny. Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego, jest mężczyzna.” Albo, skoro już mowa o płci, duszy i człowieczeństwie, ten sam autor : „Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów.”
Ale co o Tomaszu z Akwinu i jego poglądach wie większość tych, którym KK chce zasugerować, czym jest wg niego gender? To przecież jest działanie na krótką metę, tu i teraz, żeby utrzymać rząd dusz jak najdłużej.
Taki temat zastępczy, czy też, jak trafnie nazwałeś to zjawisko, chłopiec do bicia, nauka zjawiska gender nie polega jak twierdzi nasz KRK na rozmyciu płci i propagowaniu, dowolnego wyboru sobie tej płci, wedle uznania, ale na obserwacji zmiany ról społecznych płci jako takiej, czyli kobiety mogą pełnić role kierownicze i pracować w typowo męskich zawodach, a faceci mogą być doskonałymi niańkami, kucharzami i sprzątaczami, co w Skandynawii już od dawna jest standardem, u nas dopiero teraz wprowadza się tacierzyński. Tymczasem nasza hierarchia chce cofnąć kobiety do Wilhelma II i hasła 3xK: Kinder, Küche, Kirche, czyli: dziecko, kuchnia, kościół i koniec kropka. Kobieta ma być inkubatorem, kucharką, sprzątaczką i odpoczynkiem wojownika w czasie, kiedy nie biega do kościoła.
Amen!!!
A najśmieszniejsze jest to, że są kobiety głęboko wierzące, praktykujące i opowiadające się za hierarchią, które jednocześnie wcale nie mają zamiaru dać się cofnąć do czasów Wilhelma. Dokształcające się, czasem zaocznie, czasem nie, decydujące o wielu istotnych sprawach w domu, i nie widzące w tym żadnej sprzeczności.
Wolny wybór, tylko tyle i aż tyle, rób co chcesz, miej sobie poglądy, jakie chcesz i spełniaj się w roli, jaka ci pasuje, ale nie narzucaj swoich poglądów na siłę innym. Złota zasada, żyj i daj żyć innym. Dosyć już przynudzałem 🙂 🙂
W naszej rodzinie od lat się utarło, że mężczyzna jest głową rodziny i nikt tego nie kwestionuje (ja również). Ale kobieta jest szyją tego domu i wiadomo, jak szyja pokręci, tak się głowa obraca…
Wszelkie próby zmiany ról skutkują bólem głowy 
Nie przynudzałeś Misiu
I zgadzam się z Wami. Nie ma co komuś narzucać swoich poglądów i każdy powinien żyć jak mu pasuje…
Niedościgłe marzenie, ten wolny wybór ! a co na to sąsiedzi?
Też nie tak dawno poczytałam sobie o genderze, bo chciałam wiedzieć co to jest ta „straszna ideologia”. I też nie rozumiem o co ten krzyk.
Wydaje mi się, że po prostu musieli coś znaleźć, bo za głośno się ostatnio zrobiło o pedofilii w KK i czymś to trzeba przykryć.
Idealny temat zastępczy. Witaj Wyspa[na] Miralko 🙂 🙂
Witaj Misiu!!! Idealny temat, szczególnie dla tych, którzy nie chcą się pofatygować i samemu dokształcić o co kaman, a wierzą kościelnym na słowo. Mogą się bać… tylko jak ktoś głupi, to niech się boi
I tak na dobrą sprawę, gdyby ktoś na siłę chciał ze mnie zrobić mężczyznę, to i tak by mu się to nie udało. Nie mam ciągot homoseksualnych, wbrew powiedzeniu: żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka, raz chłopaczek. A podział ról w domowym stadle zależy od nas, a nie od narzuconego modelu. I nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż raptem miał zostać kobietą
Toż to byłoby straszne 
Od nas, czyli od Was, kobiet 🙂 Ile bym się nie pienił i zarzekał, zawsze łapię się na tym, że moja baba, znowu mnie wykręciła, jak barani ogon, mimo, że dostałem com chciał, tylko kompletnie na opak i w zasadzie, to kompletnie nic nie dostałem, to mistrzostwo świata, zapisane w genach, żeby tak manipulować facetem i jeszcze ciągle wychodzić na pokrzywdzoną, jak napisał Norwid :”Gdy zasnął Adam, w sobie miał już żonę,
Nie tę lub ową, poza nim stworzone,
Lecz jako żebro sercu jego bliską,
Miał ją — a Bóg jej dał byt i nazwisko.” 🙂 🙂 🙂
Masz rację, ale nie do końca… Mój małżonek pozwala sobą manipulować, ale tylko do pewnego stopnia. Jak dzieci były małe, chciałam je oddać do przedszkola. Małżonek był przeciwny. Nasze rozmowy wyglądały tak, że ja nadawałam pół godziny na jednym wydechu i argumentowałam dlaczego uważam za słuszne wysłanie dzieci do przedszkola. Małżonek słuchał cierpliwie i gdy już mi się wydawało, że go przekonałam, mówił „nie”. A jak go pytałam dlaczego „nie”, odpowiedź była zawsze ta sama „bo nie”
Także w sprawach mu obojętnych, jestem w stanie wpłynąć na niego, ale jak na czymś mu zależy, to możesz pokroić w plasterki, a i tak na swoim postawi
Z drugiej strony, to właśnie to w nim cenię, że nie jest moim echem, a ma własne zdanie, które potrafi obronić 
To mnie zawsze zadziwia Miralko, że ludzie, mając pod nosem dosłownie, informację z całego świata, nie raczą ruszyć paluchami i poczytać racje kilku stron i wyrobić sobie swoje własne zdanie. Wolą łykać gotową papkę, podaną przez ich gadzinówkę i przyjmują bzdety tam zapisane, jako prawdę objawioną, bezkrytycznie i bezrefleksyjnie 🙂
Bo może tak jest im wygodniej? Czasami wolą nie wiedzieć, bo musieliby użyć własnego mózgu, a są do tego nieprzyzwyczajeni. Mogliby dojść do niebezpiecznych wniosków, z którymi nie wiadomo co potem zrobić…
Trochę czasu temu obraziła się na mnie jedna z koleżanek (już jej przeszło). Było mi później trochę głupio, bo byli moimi gośćmi… Ale w sumie… Ona jest bardzo religijna i często przy wspólnych spotkaniach opowiada o swoich wizytach w klasztorze, gdzie co jakiś czas jej mąż ją zawozi i zostawia na weekend, żeby mogła się wyciszyć. W zasadzie przy alkoholu nie powinno się rozmawiać o religii, ani o polityce. Ale to ona zaczęła!!! Gdybym sobie nie „podhumorzyła”, pewnie jak zwykle utrzymałabym jęzor za zębami
Ale po kilku głębszych ma się już mniejszą kontrolę nad sobą… Później doszłam do wniosku, że chyba musiałam zachwiać jej wiarą, skoro tak się obruszyła
Dokładką był jej mąż, który się wtrącił do naszej dyskusji o kościele zapytaniem: „A co ludziom przeszkadza Radio Maryja?” Stwierdziłam krótko, że mnie nie przeszkadza i jak chce, to może słuchać tego badziewia 25 godzin na dobę, bylem ja nie musiała
Ich wizyta zakończyła się wyjściem smoka i dwumiesięcznym nieodzywaniem się
Oni nie przyjmą żadnych wiadomości spoza kościoła i do takich właśnie ludzi są kierowane te wszystkie apele. Ci nasi znajomi (miłośnicy nie tylko RM, ale i PiS-u) chodzą na wszystkie wybory, które są w Polsce, bo uważają to za przejaw patriotyzmu. Nie udało mi się ich przekonać, że ludzie tacy jak my, czyli mieszkający na stałe za granicą, nie powinni tego robić, bo to Polacy mieszkający w kraju powinni decydować kogo chcą mieć w parlamencie. Oni, tak jak my, powinni chodzić na lokalne głosowania i wybierać amerykańskich senatorów, czy prezydenta…
A dzieci, niech zgadnę, do przedszkola poszły ? 🙂 🙂
Nie, Misiu. Dzieci do przedszkola nie poszły. Dopiero do zerówki
Dzień dobry
Ale sobie pospałam!!!! I teraz wyspanym okiem czytam co napisaliście 
Popisałam sobie i spadam

Miłego popołudnia Wam życząc
Cała afera z gender studies jest zadziwiająca – przeciez na naszych uniwersytetach ( UJ na pewno) zajęcia na ten temat sa prowadzone od lat! Wygląda na to, że hierarchia szuka jakiejś czarownicy do spalenia na stosie !
Z drugiej strony – nic dziwnego, bo wszystkie te prądy podmywają fundamenty KK. i model życia przez KK zalecany….
Dzień dobry: )))
Czy dziś, przy niedzieli, nie powinniśmy dogłębnie przedyskutować problemu dżąder, czy jak to się tam z angielska czyta??
Dzień dobry Senatorze
Znaczy się, chciałbyś mieć coś w rodzaju „słowa na niedzielę”? 
Witam: )))
No… może jeszcze jakieś obrazki!
Dzień dobry
W sobotę byłam na małym rekonesansie w Elgin. O dziwo, spotkaliśmy tam parę bielików amerykańskich. Szkoda, że tak późno tam pojechaliśmy i było troszeczkę za ciemno. Ależ one są ogromne!!!! Jeden złapał rybę i poleciał na drzewo w celach konsumpcyjnych. Drugi też nie chciał być gorszy, ale nie wiem czy mu się w końcu udało coś złapać… płoszył tylko mewy siedzące na lodzie
Idę spać, bo rano w kaniony!!!!

Dobranoc
A Wam życzę mile spędzonego niedzielnego dnia
Miłych snów!: )))
Dzień dobry !
Ciągle pada 🙁
Witam się i zmykam 🙂
Na razie!
Dzień dobry. Okazuje się, że circa 14 godzin snu nieco mnie odmętniło. Musiałem tylko ok. 2:00 w nocy odkleić Najjuniora od komputera, bo się cokolwieczek zasiedział.
Niemniej za pół godziny znikam, bo jest tyyyyle ważnych spraw do załatwienia/ kupienia/ sprawdzenia…
Ogólnopolskie DzińDybry :)) Witam poświątecznie i przednoworocznie :)))
Dzień dobry po raz drugi!: )))
Przysnąłem sobie od ósmej do dwunastej! No, no, rekord!: )))
U mnie też sennie…. ale lektura nie pozwoliła mi zasnąć ….
Witam: ))))
Przebrnąłem przez tego nowego Sapkowskiego. Niech on się wypcha!!
Dzień dobry po powrocie z wyprawy łupieżczej na 3 centra handlowe i coś z 15 sklepów.
Ta lektura wciąż jeszcze przede mną (w kolejce), ale zgodny chór krewnych-i-znajomych twierdzi, że nie warto.
Absolutnie nie warto! Ale i tak nie posłuchasz i przeczytasz!
Już lepiej sięgnij po raz kolejny po „Dżądro ciemności” To teraz na topie!
No cóż, niewiele książek dotychczas przerwałem ze względu na niską jakość zawartości, a zero Sapkowskiego, czyżby miał nadejść ten pierwszy raz (z Sapkiem)?
A co do Conrada, dziękuję na razie. Kolejka lektur jest długa, a po Wigilii jeszcze się wydłużyła.
Przerwać to nie, nie przerwiesz. Przeczytasz choćby na zasadzie: „Zobaczymy, może za rogiem jednak coś się czai”.
Nie czai się, niestety!
Hmmmm. Jak się nie czai, to po co wiedźmin?
Proszę, utrafiłeś w sedno!!
Też się zastanawiałem po każdej kolejnej stronie gdzie on się podział, bo łazi tam jakiś ciemięga, czysto jak lekko puknięty w cerebrum et cerebellum matołek. Zniknął język, dowcip, nastrój… Geografię własnego świata widać autor całkowicie zapomniał… Sceny walk …. A co będę wyliczał, przeczytaj…. Czy tylko ja muszę się po tej lekturze czuć jak głu…. Zniesmaczony, chciałem rzec…: (
Przeczytam (jak nadejdzie kolejka) choćby z ciekawości, co też autor nawywijał.
Ja też ustawiłem sobie Sezon burz w kolejce, niejako na deser, oblizując się na zapas marzeniem o boskim smaku. Zjadłem w efekcie zakalcowatą babkę piaskową i nawet nie miałem czym popić!: (
A ja przecież pisałam, ze to nie ten sam Sapkowski 🙁
Pisałaś. Ale spróbować trzeba było!
taak, rozczarowanie było duże. To pewnie wóda pobawiła go lotności i dowcipu.
Jestem w połowie, tuż za tym fragmentem, kiedy czarodziej-psychopata złowił wiedźmina jak dziecko, uwięził i opowiedział mu następnie życiorys, oraz zdradził wszelkie niecne plany. To jakiś durny jankeski film klasy C w którym bandyta, zamiast położyć zimnym trupem bohatera, wdaje się w opowieści głodnej treści i oczywiście bohater, zamiast leżeć martwym bykiem, umyka sobie radośnie, znając wszelkie niecne plany złoczyńcy, straszna kaszana

psiakrew.
Cóż, Misiu, banda półgłówków (czyli my!!) płaci pijaczynie za nazwisko.
Na dodatek powieść wydana na tak lichym papierze, ze szybko zetleje i się rozleci. Nie będę żałował, choć nie niszczę książek i z zasady każdej mi żal!
Po połowie, tak mniej więcej, akcja nieco się ożywi i osiągnie zawrotne tempo walk w gęstym kisielu!: ((
Witam wieczorkiem!
„Sezon Burz” stoi już u mnie na półce. Zobaczymy…
Ciekawa jeste Twojej oceny…. ale zachwytu się nie spodziewam. Mój egzemplarz powędrował do ludzi, nie chcę go mieć…..
Ja mam. Jako memento!
Najbardziej mnie zeźlił język tej książki…. powiedziałabym, że wręcz prostacki ! Och, oczywiście, są i gorsze książki, ale to rozpacz, że się tak obsunął….
To musiało być wydane w sporym nakładzie, bo wszędzie jej pełno i podsuwają ją dość już nachalnie. Masz rację, że to magia nazwiska, Senatorze!
Język jest byle jaki, konstrukcja akcji żałosna, autor nawet starych gagów nie powtarza zmierzając co rychlej do finału…. Znaczy – do kasy z kwitem po wypłatę!: (
Dodruków nie będzie!!
Dobry wieczór, Tetryku. Podobnie jak my pozostali nie wytrzymasz i przeczytasz, ale wierz mi – lepiej gdyby stał tam sobie nieruszany i kurzem wieków z wolna się pokrywał!: (
Ja zwykle ustawiam na półkach autorami, łatwiej mi szukać, ale tym razem (czestnoje słowo czekisty) nawet nie wiem gdzie to wetknąłem. I nie mam zamiaru drugi raz sięgać!
OK, zacząłem… jak na razie, autor zbyt dosłownie pisze o współczesnej Polsce, w stylu hmm… nieco onetowym.
Trochę mi to w nastroju przypomina „Kapuśniaczek” – ostatni film Louisa de Funes…
Prawda?
Miśku! Naucz-że się wstawiać tabliczkę „Uwaga, spoiler”!
No…. to chyba nie tylko Miśka dotyczy
Senator pisał ogólnie, bez szczegółów dot. treści, a w każdym razie nie tak detalicznie jak Misiek.
Wyprujesz mu kiszki??
Eee, nie. Ale może po przeczytaniu książki, pod wpływem atmosfery, pomyślę o tym.
To nie wyprujesz. Tam już krew….
Łoj, bo i ja, widzę, zaczynam opowiadać!: )
Kapuś!!
O co idzie, bo nie chwytam??
Część zawartości zdradził? Nic nie tracisz i tak będziesz bluźnić jak marynarz z żaglowca!: (
Ja nawet posunę się do totalnego obrazoburstwa i szargania, otóż uważam, że moje Harpie, wcale nie są gorsze od tego badziewia Sapkowskiego, a opowiadania Quackiego i Senatora, biją ten chłam, na głowę o kilka długości, przybyłem, zobaczyłem, przeczytałem i wolę po stokroć opowieści naszych blogowych mistrzów i tyle 🙂
Uuu. Aż tak? To chyba szybciej przeczytam…
Ma rację! Jego Harpie są o niebo lepsze i gdyby nie był leń cuchnący i pisał nieco staranniej, to lałby współczesnego Sapkowskiego łańcuchem po dżądrach!!
Albo szybko, albo starannie 🙂 Ja nie cyzeluję tak swoich opowieści jak Wy, piszę byle jak, byle szybko i chaotycznie Mistrzuniu 🙂 🙂
Ja też nie cyzeluję, piszę jak mówię! A na to mam świadków i to tu, na Wyspie! Czasami tylko poprawiam powtarzające się określenia bom już staruszek i powtarzać się mi przydarza!
Biedny dziadunio, normalnie się obsmarkałem z żalu 🙂

Obsmarkał się!! Choć do pasa!!??
Piszesz szybko, ale nie nudzisz, a ja w połowie książki pomyślałam sobie, że ten „Sezon burz” jest nudny…… później było ciut lepiej.:)
Właśnie wróciłam z wycieczki
Bielików jak w Moskwie rakiet, albo i więcej. Latają, siadają, łowią, wcinają… Zdjęcia byłyby piękne, gdyby nie ta marznąca mżawka, która osiadała nam na obiektywach i nie ten pieroński lodowaty wiatr
Przez te warunki atmosferyczne, chyba z połowa zdjęć nam nie wyszła
Musimy się tam znowu wybrać, ale dokładniej sprawdzić pogodę…
Marznąca mżawka na obiektywach – różne już miałem problemy, zaparowywanie i takie tam, ale marznącej mżawki nie miałem. Nawet na nartach.
Bo jak inaczej nazwać to cóś, co spadało na obiektyw i nie dało się inaczej ściągnąć, jak tylko po wcześniejszym chuchaniu?
Gwiździło niesamowicie, szczególnie na platformie obserwacyjnej. 
Och nie, nie chodzi mi o nazewnictwo, raczej o samozaparcie Autorów zdjęć do fotografowania w tak niesprzyjających warunkach!
Wstyd się przyznać, ale to przeze mnie
Wysiedliśmy z samochodu i jak ten ostry wiatr dał nam w twarz, małżonek był gotów wracać. Ale się zbiesiłam, bo czy po to jechałam te 1,5 godziny, żeby stwierdzić, że zimno? I co? Po pięciu minutach kolejne 1,5 godziny jazdy z powrotem? Także rad nierad pomaszerował za mną
A ja, żeby go rozgrzać wybrałam najtrudniejszą trasę na klif
Latem nie dam rady tam wejść, bo dostaję zadyszki. Teraz weszłam bez problemu. Widocznie w upale gorzej mi się tam łazi… Teraz za to gorzej było zejść
Bo ślisko. Najpierw małżonek pojechał po schodkach na tylnej części ciała. Aż się wystraszyłam taki był łomot
Następne schodki były moje
Małżonek się zerwał po upadku w sekundzie, ja nie dałam rady wstać
I to nie dlatego, że sobie coś zrobiłam, ale tak się śmiałam, że myślałam że nie wstanę 
Masz dziewczyno samozaparcie ! 🙂 Ale i masz swoje bieliki !
Się dołączam w podziwie do Wiedźmy powyżej!

Bo ja bywam uparta i zawzięta
Całe szczęście nie koliduje to na ogół z upartością i zawziętością mego małżonka. Mogłoby być gorąco 
Bym to chciał widzieć!
Oczywiście nie obyło się bez przygód
Oblodzone schodki i wszystkie przejścia… bo to co spadało z nieba od razu zamarzało na ziemi. I tak cud, że cało stamtąd wróciliśmy
To znaczy w jednym kawałku 
I tak jak lubię taką trochę szybszą jazdę, tak wlokłam się niemiłosiernie. Ale na tych serpentynach, gdzie z jednej strony jest skała, a z drugiej parę ładnych metrów w dół, na pysk, nie dało się jechać za szybko, bo ślisko… Na autostradzie też nie poszalałam z tego samego powodu. W sumie dobrze, że małżonek spał w drodze powrotnej, bo i tak by mnie hamował
Tak, to najgorsza zgaga takie oblodzenie. Po ubitym śniegu człek pojedzie w łańcuchach, ale po takim lodziku, co to udaje, że go nie ma…
Najgorsza, bo praktycznie niewidoczna. Jechał za mną jakiś samochód i kierowca denerwował się, bo dla niego za wolno jechałam. Wyminął mnie kiedy to tylko było możliwe. Życzyłam mu szerokiej drogi. Na pewno będzie czegoś takiego potrzebował. Można sobie poszaleć, jak są do tego warunki, ale samobójcą nie jestem. Tym bardziej, że obok siedziało moje szczęście ślubne, a jego to już na pewno nie chciałabym uszkodzić
Nie naraził mi się jeszcze aż tak bardzo 
A teraz dobranoc: )))
Pilnujcie mieczy!!!
Dobranoc! Będziemy!
Dobranoc

Skoro taki rozkaz, to będziemy
Dzień dobry: )))
Może wyżej?
Tak coś mi się przyśniło…