Nie od rzeczy byłoby stwierdzić, że wszystkie odwiedzone przeze mnie na Krecie miejsca były zorganizowane na zasadzie labiryntu – z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę. Począwszy od lotniska, na którym starszawy kierowca autobusu, być może śpiący (przylecieliśmy w okolicach …