– Furda mi tam wasza misja, wasze Harpie, kiedy sam drżę z trwogi i miejsca sobie znaleźć nie mogę – załkał Kneź .
– A detalicznie, to o co się Waćpanu rozchodzi – spytał Dziadek, wśród nagle zapadłej ciszy . Kneź zaklaskał w dłonie i poprzedzana przez dwórki zjawiła się dziewoja z twarzą przybraną wschodnią modłą czarczafem, za to z gołym pępkiem.
– To moja jedyna i ukochana córka Jefte – przedstawił z dumą, niestety obawiam się, że już niedługo zostanie mi odebrana i czeka ją okrutny los .
– O, niedoczekanie! – Któż dybie na życie, a może i cnotę tej nadobnej niewiasty – Max był pod wyraźnym wrażeniem posągowych kształtów Kneziówny – która zatrzepotała rzęsami znad czarczafu i zakołysała zmysłowo biodrami .
– Posłuchajcie co mi się przytrafiło 16 roków temu – zagaił Kneź – letnią księżycową nocą z niewielkim orszakiem wybrałem się w odwiedziny do kuma, który mieszkał w grodziszczu nieopodal . Droga wypadła przez wielki bór, który rozciągał się opodaj Kneziowiska. Szliśmy wolno od czasu do czasu spoglądając na radosny miesiączek, co oświetlał piaszczystą drogę, lub spozierał w głębinę tajemniczego boru. Nagle patrzę a tu obok mnie idą stare, chude wilki i cosik sobie mruczą . Przez głowę przeleciała mi myśl, że pewnikiem to nie wilki, ino jakieś złe duchy .Toteż zaraz chwyciłem amulet zawieszony na szyi i machnąłem mieczem na lewo i prawo, ale wilki ani drgnęły. Szły sobie dalej jakby nigdy nic, a moi ludzie zaczęli znikać. Na leśnym rozdrożu stał stary ,drewniany posąg Boga Welesa, do którego dotarłem sam .Tam padłem na kolana i zacząłem się modlić, nagle największy wilk przybrał postać ludzką i rzekł – Kneziu jesteś w zasadzie trupem, ale dam ci szansę wybawienia, oddasz mi to co cię pierwej powita po powrocie do grodu, a za 16 lat przyjdę upomnieć się o swoje. To pomyślałem sobie chytrze, a kto mnie może powitać ? Pewnie nawalony strażnik, czujny smoczek, albo jeszcze czujniejsza Baba, a niech se biere, strata niewielka i zaprzysiągłem na ołtarz Boga Welesa i podpisałem cyrograf krwią. Trochę u kuma zabradziażyłem, wiecie jak jest, uczta, polowanko, uczta, polowanko i anim się obejrzał jak roczek z okładem zleciał . Wracam do chałupy skacowany jak nieszczęście, a tu brama otwarta, nikt dworzyszcza nie pilnuje, a na środku drogi w kałuży tapla się jakiś berbeć, tom wziął za kark co by się nie utopił i wkraczam w progi domu. Z sieni wychodzi moja Baba, zła czemuś jak osa i mówi .
– Widzę, że już poznałeś swoją latorośl, to twoja córka, opoju obrzydły !!!
– Co tu więcej gadać, pojutrze upływa termin, nie wiem czy Wilk się zgłosi po przychówek, czy może, dajcie bogowie, zdechł gdzieś w między czasie, ale gdyby próbował, to żywy stąd nie wyjdzie, jakem Kneź !!!
– Dziecko-niespodzianka – rzekł cicho Dziadek – dałeś się nabrać Kneziu na najstarszy numer na świecie – jeśli złamiesz umowę krwią pieczętowaną, to będziesz miał przerąbane .
– Mam gdzieś umowy – srowy, niech się ten burak zbliży do bram Kneziowiska, a porąbię go w plasterki – czyż moja jedyna latorośl – owoc mych lędźwi, mój kwiatuszek, moja piękność, ma być oddana jakiemuś śmierdzącemu mokrym psem kmiotowi ? – Radźcie co robić – Wy światowi jesteście – musi być jakiś inny sposób .
– Nigdy na to nie zezwolimy ! – Zakrzyknął z emfazą Max – po moim trupie !
Kneziówna wlepiła w Maxa ogromne czarne oczy i powoli odpięła czarczaf, Max jak zahipnotyzowany cofnął się krok do tyłu, po czym następny i klapnął bezwładnie na kolanach Miśka. Opadła kurtyna i Kneziówna zaprezentowała nochal wielkości hamulca od karuzeli, zanik dolnej szczęki i górne zęby jak nutria .
– Moj si łon ! – zasepleniła – rzucając się w stronę Maxa ze zdartym ze stołu obrusem . Max błyskawicznie zjechał z kolan Miśka pod stół i z zadziwiającą zręcznością pomknął jak strzała na czworakach w stronę wyjścia z Sali.
– O ile pamiętam casus umowy dziecka – niespodzianki, to wymaga ona zgody darowizny na bycie podarkiem, od darczyńcy, na rzecz obdarowanego – wyjaśniła Czarodziejka .
– Hę ? – inteligentnie zapytał Knaź .
– To proste, jeśli Kneziówna się nie zgodzi, to Wilk nie może jej zabrać .
– I to wszystko ? – Wystarczy, że się nie zgodzi ?
– Wystarczy – zaznaczyła Czarodziejka dobitnie .
– Ożesz go ! Dlaczego nikt mi wcześniej tego nie objaśnił, 16 lat się męczę, nie śpię po nocach, żrę jakieś zielone badziewie, wiecie ,że jak ostatnio chciałem załatwić potrzebę na łące to końcówka mojej kiszki zaczęła skubać trawę !!!???
– Niech zacznie się uczta, dawać mięsiwo, niech leje się piwo, wino i gorzałka, a tego przychlasta – tu Kneź wskazał paluchem na Bartoliniego – do lochu ! – I karmić go szczawiem wyłącznie, dodał mściwie !
« Czekamy... czekamy.... | VIVAT MAX!! » |
01
mar 2013
Nie radzę sobie z wielkością tekstu, życzę miłej zabawy 🙂
Powinien być co najmniej dwa razy dłuższy…. ten tekst! 🙂
Dzień dobry 🙂 Powinien Wiedźminko, ale ugrzęzłem na dworze Knezia
i nie mam pomysłu jak się z niego wydostać 🙂
Podpal!!
Miśku, niechże cię! A cóżeś z Tytułem zrobił ?
Oj tam, oj tam, sfilcował się deczko.

Wzięłam i wyprasowałam tytuł ! 🙂 To z radości…. gdy czarczaf opadł
hihi…. na czworakach jak strzała ! Niezły miał napęd 🙂
Refleks 🙂 🙂
Jak pomyśli, że będzie miał na czas wikt, opierunek i elegancko wyprasowaną na kant świąteczną zbroję to wróci!: )))
O ile mu ta klamka od zakrystii, czy też hamulec od karuzeli nie będzie przeszkadzał
No i te śliczne ząbki, jak u nutrii, też są zachwycające
A może spiszą intercyzę i Max sobie zastrzeże, że żona nie będzie zdejmowała czarczafu
Chyba że będzie zupełnie ciemno 
Przywyknie. Niejeden do swojej zmory się jakoś przyzwyczaił!
Ciekawość jaki kolor miały te ząbki … jak u nutrii ? 🙂
Jak u nutrii 🙂 🙂
A ja dołożyłem przyjazny adres i przeformatowałem. Miśku, w czym ty to piszesz?
Tam było mnóstwo niewidocznego śmiecia za tekstem 🙁
I tak wespół w zespół pozbawiliśmy tekst oryginanego wygądu
A Miśko nabrał wody w usta. Dobranoc zatem! 🙂
Dobrze jest Czarodziejko, ze mną jak z dzieckiem, saperkę do łapki i do piaskownicy 🙂
W Wordzie, potem wrzucam metodą kopiuj-wklej i to wszystko:)
Dzień dobry wszystkim
Miśku!!! Myślałam, że się przewrócę
Rżałam jak rasowa kobyła 🙂 Dobrze jest tak się pośmiać przed snem. Dzięki Ci za to

Kobyła??? To może być interesujące!!
Trudno mnie nazwać koniem
Nie ta płeć 
Toż tym się właśnie podniecam!!: ))))
Takie podniecenie z samego rana może nieźle zaprocentować przez cały dzień
Mnie się nie przyda, bo idę spać 
Ale może tak od razu nie zasypiaj.
Chyba, że boli Cię głowa!
Głowa mnie nie boli, ale małżonek już dawno śpi
Także mój ból głowy, czy też jego brak i tak nie ma znaczenia 
Tak sam sobie spać poszedł, na żoneczkę nie zaczekał??
Nu, ryzykant!
Mój małżonek chodzi spać o przyzwoitej porze i rzadko kiedy położy się po 22, zwykle przed
A wtedy, gdy pisałam ten post, było już u mnie po północy
I wcale się nie martwię, że małżonek nie zaczekał na mnie, bo jakby tak czekał te ponad dwie godziny, to byłby wściekły
A po prawie 32 latach małżeństwa, wiemy kiedy, kto i o której powinien się położyć i oczywiście po co 
Cieszę się Miralko, że dostarczyłem Ci trochę radości 🙂
Ależ Miśku, nie tylko Miralce! Więcej nas tu ścieszonych!
Nie tylko trochę, Misiu
Lubię się śmiać, a Ty mi w tym pomogłeś 
Bartoliniemu pierożki ze szpinakiem do tego szczawiu, proponuję!
Niech ma komplet!!
Pierożki ze szpinakiem? To ja mu pomogę je wymiatać 😀
A później na tę kneziową łąkę??: )))
A po co??? Taż ja problemów z metabolizmem nie mam…
Nu, coby się dokarmić!: ))))
… a ja dołożę naleśniki ze szpinakiem 🙂
…
Pierożki, naleśniki, zupka, saute na talerzu….. W buty też da się wetknąć??: (
Ryzykowne, Senatorze, gdy buty przyjdzie zdjąć
Nie da się ukryć, że obciach może być okrutny, ale niemiłośnicy szpinaku odniosą się do pomysłu z aprobatą!: )))
Jesteś wybitnym propagatorem szpinaku na necie Senatorze z każdego chcesz Popeya zrobić
Proponuję to czym serdecznie pogardzam!: )))
Metodą, otwórz buzię, dostaniesz porcję szpinaku, a jak nie,to i tak dostaniesz, ale najpierw wyłamiemy ząbki

Nie znoszę szpinaku i to od dzieciństwa
Ale szczaw, to i owszem 
Szczawiowa zupka z jajeczkiem podzielonym na równe ćwiarteczki i podprawiona prawdziwą kwaśną śmietaną to jest to!
Szpinak…..nie, nie będę się wyrażał, bo nawet pohamowawszy do maksimum mój delikatny sposób wysławiania musiałbym użyć wyrazów, których nigdy by mi nie wybaczono!
No, może jedynie delikatnie wspomnę, że ponoć zawiera on dużo żelaza. Więcej chyba ma go jednak szyna kolejowa. Nie lepiej intensywnie ją lizać miast to zielone…… (błotko??) jeść? Brrrrrrrrrrrrrr!!!!!!
Cieszy, że masz podobne zdanie do mojego
Ja lubię nie tylko szczawiówkę, ale kiedyś jedliśmy szczaw na surowo… pamiętam jak nam, dzieciom, to smakowało… 

A szyny kolejowej też bym nie chciała lizać. Jeszcze gorsze obrzydlistwo
Szczawiowa zupka z dodatkiem śmietany kremówki – koniecznie 😀
Pychotkaaaa
No!! I po co ze szpinakiem (cob jego paralusz!!) sadzi się??: (((
Dzień dobry ! Szpinak zawdzięcza karierę surowca hutniczego, błędowi….. uczony jakisi przesunął,o jedno miejsce do przodu,przecinek w wyniku z badania zawartości żelaza. Szyny ze szpinaku raczej sie nie zrobi
Witam: ))) Ale smakuje tak samo!: )
no wiesz… z czosnkiem i pieprzem smakuje całkiem, całkiem…. ale o gustach kulinarnych …. jak o kolorach :)A brukselką lubisz ? 🙂
Z brukselki to tylko gołąbki!: )))
Dla krasnali

Nie wiem, nigdy nie próbowałam szyny kolejowej
Nawet jej nie polizałam
Ale gratuluję wysublimowanego smaku
Bo chyba wiesz co piszesz i z czym co porównujesz 
Senatorze, szpinak się sieje ( chyba)
A cholera jego wi! Pewnie chwast jeden sam z siebie wszędzie rośnie, że taki dostępny!: ((
Miśku! Jak będziesz akurat z Panią Misiową w złych (chwilowo) stosunkach, to na pytanie co ma ugotować poproś o gołąbki zawijane w brukselkę. Stosunki ulegną natychmiast znacznemu pogorszeniu!: )))
🙂 Bóg zapłać w kwestii pogarszania stosunków z misiową, jestem mistrzem i nie muszę być taki wyrafinowany 🙂 🙂
Dzień dobry 😀
Wysuwam dolną szczękę i rżę..
A Maxiu znikł i jak nic trza list gończy za nim wysłać 😀
Dzień dobry: ))) Pewnie zajęty przygotowaniami do ślubu!: )))
W ogóle to Misiaczku zaaaaaa krótkieeeee!!
Wszystko co dobre, za szybko się kończy
Phi!!!: (
Nie masz co „phikać” Senatorze, bo Twoje też są za krótkie. Te opisy wypraw
Witaj Mierelko 😀 A bo Misiaczek, pół dnia się przymierza, a 10 minut pisze 🙁 Trza Mu podesłać jakiego whiskasa
może bardziej płodny będzie 😀
?? By mu może Misięta policzyć???: )))
Uważaj, może to być baaardzo wrażliwy temat 😀
No, może! On coś tu o selerze….. : )))
Krótkie, następnym razem się postaram, ale butelczyną nie pogardzę:) 🙂
Witaj Skowronku!!! Chętnie podeślę 🙂 Tylko nie wiem jak to przepuścić przez internet, a adresu domowego nie znam
Misiek zasłużył na Royala 🙂
Ulatniam się.. życzcie mi powodzenia! Kopa na drogę nie trza 😀
Wieczorkiem zaglądnę… papa i miłego dzionka
Miłego Skowronku… ja za niedługo ruszam w plener… Przebiśniegi już kwitną, Proszę Państwa ! 🙂
Raz jeszcze dzień dobry Wszystkim ! 🙂 a temu wilku to nikt nie wspóczuje? może ona ma też wrażiwość estetyczną jak Max:) A przeznaczenie nad nim zawisło 🙂
… choć ta posągowa figura….. 🙂 też łakomy kąsek !
Dzień dobry. Kochani, wypadł mi wyjazd na cały weekend – do zobaczenia prawdopodobnie w poniedziałek!
Witaj Kwaku 1 🙂 Ależ z Was Wóczykije
Udanego wypadu i wracaj nam zdrów !:)
Witajcie! Powodzenia podróżnikom i włóczykijom! A ja – do roboty…
Muszę przyznać, że wbrew prezentowanym tu opiniom lubię i szczaw, i szpinak. Drogi Senatorze! Szpinak nie powinien być zmielony na błotko, tylko drobno posiekany; odpowiednio przyprawiony (odrobina pieprzu, czosnek i co komu tam w duszy gra) i do tego wrzucamy drobno posiekane jajko na twardo. Ma prawo być pyszne!
A jak nie jest? Jak obiad jest nie do zjedzenia, zawsze można pogryźć kucharza…
Naleśniki ze szpinakiem, pierogi ze szpinakiem, krokiety ze szpinakiem… no dobra, już się nie znęcam
Plus szpinak a la naturel. Znaczy – na polu!: )))
Jeden z moich wujków zwykł był mawiać: gdyby sałata była dobra, to by ją w polu psy zjadły…
Dooobre 🙂 🙂
I to jest zdanie mojego męża 🙂 Zawsze mi powtarza, że on nie królik, żeby taką szeroką trawę jeść 🙂
Podzielam zdanie Tetryka w sprawie szpinaku…. jajko nawet niekonieczne. 🙂 Wybrałam się w plener i uprzejmie donoszę, że to jednak nawet nie przedwiośnie. Lód na jeziorze ma się dobrze, żadna trawka nie wyłazi spod zeszłorocznych liści, dziki czosnek… też nie. Za to słoneczko miło przygrzewało 🙂
Nadmiar tlenu ..
Kneź musi zorganizować wielkie łowy, bo spiżarniach ma same jarzyny 🙂 Przy okazji na polowanie załapią się Harpie…. podpowiadam jako alternatywę do pożaru Kneziowiska 🙂 Banalne? Ani trochę, bo oduczyli się strzelać z łuków….i urządzać nagankę:)
A Misiek, nieostrożnie obchodząc się z bronią, może Kneziównie szczękę naprostować!
Targanie po szczękach, hmm, da się zrobić 🙂
Tylko co zrobić z tym hamulcem od karuzeli
Przecież nie da się go wcisnąć do środka, a ucięty (nawet równo), też nie będzie świetnie wyglądał
No i jeszcze co z zębami? Kolor można zmienić, ale długość? 
Można użyć jako materiału do odbudowy szczęki, na przykład…

.. albo nałozyć aparat korekcyjny, żeby nieco cofnąć ten zgryz….albo zwyczajnie : po ząbkach i gustowana sztuczna szczęka. Tylko : bić niewiastę, jedyna latorośl Knezia ???
No cóż… Niektórzy mówią, że cel uświęca środki 🙂 Zobacz sama, Wiedźminko, do czego zdolne są kobiety (i nie tylko), żeby tylko ładnie wyglądać
Po takich różnych operacjach plastycznych cierpią strasznie, ale nie żałują i często decydują się na następną 
A przynajmniej tak słyszałam…
Ku chwale Maxia, coś się wymyśli, da się pannie pieniek od ogryzania i zderzy się czołowo z Rumakiem ciężkozbrojnym, akurat galopującym opodal, zupełnie przypadkiem 🙂 🙂
A gdzie Bożenka z Jasminką????
Sprawdziłam listę obecności i…??
Dobranoc 😀
PS Jutro kolejny odcinek Harpii na śniadanie ?? Taaaak ???
:Kupido:
mmmm… byłoby dobrze ! 🙂
Ale mi niekoniecznie, ale kto wie, dopiero zaczynam świętować 🙂
jakś nadzieja wobec tego jest…
Żadnej, naskrobałem coś tam, coś tam [wychodzi na to, że najszybciej piszę pod presją], ale to dopiero zajawka 🙂
Mam Ci służyć za presję ? bardzo proszę , czuj się uciśniony
Już mi ciężko :):)
Dorzucić standardowe kowadło??: )))
Dzień dobry: )))
Niech SzanTow podziękuje grupowo i indywidualnie Miśkowi za obiecane na dziś Harpie bo ratuje to Was wszystkich przed lekcją o różnicach w budowie, funkcjonowaniu, brzmieniu i grze na trzech bardzo do siebie podobnych, a jakże różnych instrumentach! Nic dziwnego w podobieństwie – boć to pradziadek, dziadek i syn! Późnego wnuka nie byłbym demonstrował bo monstrum to jakoweś jest!: ((
Ale nic nie ma …. Misiek nadal baluje ! Masz całą Wyspę 🙂
Fiu, fiu!
Fiu!!!!
Dlaczego ten kaszojad w wózku nie wchodzi??
O, ten: :Congratulations-Baby-Girl:
Coś się znowu …paprykuje, że już nie będę bardziej precyzyjny!!
No, a ta morda wlazła!! :Congratulations-Baby-Girl: :Congratulations-Baby-Girl: :Congratulations-Baby-Girl:
A szczeniaki nie!!
Ktoś pieluch nie lubi??
Witaj Senatorze ! 🙂 Poćwiczymy ? 🙂
Dzień dobry: ))
Jazdę wózkiem?? Ni czorta nie idzie!: (
Może jednak uracz nas swoją opowieścią ? Za mała jestem na presję dla Miśka, wcale sie nie ugiął ! 🙂
Bo jemu trzeba z podkutego trzewika!! A moja wycieraczka wymaga solidnych dwu godzin roboty! Dziś nie da rady, bo mam tylko plan, szkicu nawet śladu.
:Congratulations-Baby-Girl:
hihi… u mnie też ! Mistrz Tetryk proszony na Wyspę 🙂
Zajęty, wnuki lula!!: ))
Komu????: ))))))))))))))))))))
Chciałam Tobie, bo Ty masz najwięcej kaszojadów 🙂
Przepraszam, moje już z kaszy wyrośli i przeszli na płynne żyto!!: ))
wcześnie zaczynają…. wcześniej niż ich Szanowny Przodek ! 🙂
Ja o moich dzieciach!! Swoje niech sami pić uczą!!: )))
:New-Arrival-Baby-Boy: może to wejdzie ? 🙂
Też nie chciało…. ! :Birthday-Boy:
No proszę, nikt nie przychodzi, Senator mnie porzucił to i ja sobie pójdę w plener….. słoneczko jest, a chmury się gromadzą 🙁
Co znaczy – porzucił!? Senator nieczęsto, ale też czasami też coś jada!
I całe szczęście, że jada ! 🙂 Posilony nabierzesz chęci do twórczości ?:)
A my tu nadal w duecie…. do raportu Wyspiarzy ?!
Po prawdzie towarzystwo mam przemiłe, ale bojowy okrzyk ” kupą mości panowie … i panie ” jest wskazany ! 🙂
Całkiem fajnie kaszojady razem z Senatorem bawicie :New-Arrival-Baby-Boy:
No, no, Senatorze! Zarzuciłeś nas niemowlakami…
Gratuluję formy!
A wewogóle to witajcie!
Witaj: ) Czymś musiałem, a toto bezbronne, jakby co to nie odda z nawiązką!: ))
Bywa, że za czuprynę mocno z radością pociągnie 😀
I czasami radośnie obsika!: )))
O ulaniu się pokarmowym nie wspomnę 😀
Do wychowania dzieci trzeba mieć talent a przede wszystkim dużo sił. Zdecydowanie wolę posadę babci!
Bo babcia to rozpuszczalnik!
hihi…. znaczy: Senator i ja wyroślismy z dzieci… kto inny ma to na głowie
Wyrośliśmy! Ale co mnie to wyrastanie trudu i znoju kosztowało!!: (((
No ale jaki efekt! I tylko to się liczy…
Fakt. Gdyby jeszcze nie ten pełzający wszędzie drobiazg!: (
Dzień dobry 😀 Fiu, fiu…Co to będzie w lecie, skoro już na Wyspie tyle potomstwa, a bociany dopiero się zlatują 😀
Dzień dobry 😀 Dzieci to miły temat. Oby ich było więcej, byle nie u mnie
O tak, Mireczko. Ja też z dzieci wyrosłam i nawet nie mam już do nich cierpliwości 🙄
Nie tak dawno dwie moje koleżanki orzekły, że chciałyby jeszcze urodzić dziecko. Jedna w moim wieku (czyli po pięćdziesiątce), druga starsza – ponad 60
Myślałam że się posikam 🙂 W tym wieku, to się można bawić z wnukami, a nie swoje niańczyć 
Chyba już zapomniały co to znaczy takie małe dziecko w domu 🙂 Ja pamiętam i jestem już za wygodna na takie „rozrywki”…
Ja też.
Moje babcie też były wygodne. Było się do czego przytulić! 😉
M mamo moja…. a to się zebrało tym Twoim znajomym… poniewczasie. Bardzo późne dzieci mają przekichane! i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej:)
Jedna z nich ma dwóch dorosłych synów, a druga dorosłą córkę. Także nie wiem po co im na stare lata małe dziecko?!!! I to nie dlatego, że uważam 50 czy 60 lat za starość, ale jak na młodą mamusię, to już dużo za późno.
Mnie przekonywać nie musisz, bo mam dokładnie takie samo zdanie. Na urodzenie dziecka najlepsze lata to 20-30, od biedy może być do 40. Nie później. Chyba że to nie jest planowane i tak zwany „wypadek przy pracy”. Trudno wtedy usuwać taką ciążę ze względu na wiek…
Teściowa mojej siostry trzymała się nieźle, więc gdy pojawiła się z wózkiem na ulicy, sąsiadki wypytywały z zaciekawieniem: Synek czy córeczka? – Wnuczek – odpowiadała skromnie spuszczając oczęta. Przyzwyczaiły się pomału. Gdy jednak po 2 latach pojawiła się nowa zawartość wózka, niektóre nadal pytały:Synek czy córeczka? – i dowiadywały się, że wnuczek. Za trzecim więc razem życzliwe pytania brzmiały: – Znowu wnuczek? – Nie, synek – odpowiadała spłoniona…
Bardzo sympatyczne:) moja znajoma wyglądała poważnie, była więc zmuszona wysłuchiwać zachwytów nad wnuczkiem…. a to był jej synek 🙁 i bardzo ją to denerwowało… Z tego powodu nigdy nie zadaję takich pytan 🙂
To mi się przypomniało, jak mama mojej koleżanki była już po pięćdziesiątce. Miała jakieś problemy z okresem i poszła do lekarza. Przekwit – taką usłyszała diagnozę. Po kilku miesiącach ten przekwit zaczął się ruszać 🙂 A po jeszcze kilku miesiącach urodziła syna (a miała dwie córki). Gdy koleżanka wychodziła na spacer z bratem w wózku, wszystkie sąsiadki były pewne, że to jej dziecko i tylko szeptały po kątach, że za mąż nie wyszła, a dziecko ma 🙂 W to, że to jej braciszek jakoś żadna nie uwierzyła
Moja koleżanka jest od swojego brata starsza o 21 lat…
Spokojnej nocki wszystkim życzę i kolorowych snów
I wzajem!