cd
….. Ja tam z pomysłami na szwagrowy łup się nie pchałem. Człek z czymś wyskoczy, później okaże się, że kretyńskiego byka strzelił i latami zbierana – nikiej drobinki złota do mieszka – sława wędkarza nad wędkarzami pryśnie jak bańka mydlana. Podłe to bractwo te wędkarze, zawistne, zazdrosne, że aż strach! Taki jeden z drugim gentelman w zabłocone jak nieszczęście gumiaki obuty, w śmierdzący złapanym przed siedmiu laty leszczem łachman odzian, pamięć ma, bestia, wybiórczą. Swoje przewagi w niej watą i puchem łabędzim okłada, a kompana wpadki i słabości jeno przechowuje. No, wpływ na to mieć może – a pewnie i ma – woda życia, którą to bractwo na swych wyprawach się raczy! Nawet największy zdechlak, co to już mu żona wątrobę dawno na straty spisała i ziółkami dziada na co dzień w pionie jakimś cudem utrzymuje, na rybach bez zmrużenia oka stakanczika walnie nawet bez zagrychy i popitki i dopiero po kolejnym smak drożdżowych fuzli w wybornym wysokiej marki trunku wyczuje. Nie skrzywi się, o nie! Organizm nie zatelepie nim jak północny wiatr osiką, tylko jeszcze o następnego, na cudzy koszt oczywiście, się przymówi!
Stałem sobie zatem troszki z boku cofnąwszy się nawet nieco od brzegu rzeki i rozedrganej emocjami zgrai, bo do głowy myśl mi pewna przyszła, bystra taka, że na usta gwałtem się rwała, a jam ją ze wszystkich sił za zębów przegrodą chciał utrzymać! Na wszelki wypadek, naturalnie.
Pomyślałem sobie bowiem, moi złociści, że my przecie nad Bugiem jesteśmy, rzeką stanowiącą granicę przyjaźni między narodem jednolicie radzieckim i naszą rodzimą zbieraniną! Po naszej stronie po pasie granicznym ledwie resztki mało widocznych wspomnień zostały, a po tamtej pas czarny, zadbany, równiutko zagrabiony, na której to gładzi nawet ślad muchy, co na sekundę na nim przysiadła, na wieki zostaje! Po naszej stronie kotłuje się wszelka możliwa swołocz wędkarska, tuziemczy kłusole z siół okolicznych z sieciami nad brzeg w biały dzień tabunami jako chmara tatarska się tłoczą, a tam nic, bezruch przykładny. Raz na jakiś czas przejedzie konno bojec z przerzuconym przez plecy karabinem rychtyg nowoczesnym jak berdanka ale sa sztykom tak długim jak przedwojenna lanca ułańska. Nawet jednym okiem na lewy brzeg nie rzuci. W dal patrzy, o domu rodzinnym w pobliskim Kazachstanie dumając! Nieraz spory i swary taki przejazd między nami wywoływał i dyskusje zawzięte, bo gdy ryba nie brała (a nigdy, cholera, porządnie nie brała) zawsze znalazł się upierdliwy znudzony mąciwoda i wyciągał jakiegoś swego dziadka czy pradziadka któren wieki temu w kawalerii służył i tym przodkiem się podpierając wyskakiwał z mądrością wszystkim do znudzenia znaną, że przecie na uzbrojeniu każdej armii są karabiny i karabinki. Karabinek, jako krótsza wersja peacemakera, plecy kawalerzysty miał za zadanie obtłukiwać, a normalnych wymiarów karabin piechurowi kręgosłup pod przyszłego solidnego garba szykował! Wiadomo! To skąd ten ruski ułan ma taki wielki karabin, że kolba tuż nad ziemią, a lufa o chmury zaczepia!? No i na jaki czort kawalerzyście na nim bagnet!!??
Nudno było stale to wałkować, a prowokatora nikt nawet kopnąć nie raczył bo i po co? Widać już jakiś koń to wcześniej zrobił!
Mnie z bardziej nowoczesną wojskową myślą techniczną związane rozplątanie szwagrowskich męczarni do głowy przyszło. Brrrr!! Dziś jeszcze strach czuję!!
No bo nic innego, moi drodzy (tak sobie pomyślałem), jak kotwicą swego błyszcza szwagier ruską łódź podwodną patrolującą wspomnianą granicę przyjaźni solidnie zahaczył!! Tłumaczyłoby to potężny opór przed wywleczeniem na brzeg stawiany przez zahaczeńca! Jakaż tajna to musi być tajemnica, taki rzeczny podwodny pojazd! Nu płynie on sobie wśród bystrzyn i fal, „Praszczaj lubimy gorod” chór matrosów leniwie po obiadku zaciąga, a tu nagle cap!! Coś go złapało, trzyma i – mat’ jewo! – nie puszcza!! I kłopoty z tego mogą być! I cały ekipaż miast raz kolejny w rzeki toń tym razem w błękit tajgi na zawsze może się zanurzyć!!
Strach tym podejrzeniem wywołany włosy mi nagle najeżył i w sposób jasno widoczny dla otoczenia wymiętoszony przykładnie kaszkiecik na wysokość dłoni nade łbem kształtnym wielce gwałtownie mi uniósł!!
Toż szwagierek w rencach silny niezmiernie, zacięty jak muł i jak osioł uparty! Na dodatek jak znam tego zarazę, a znam bośmy znajomki od dzieciaka, żyłkę ma ani chybi osiemdziesiątkę nawiniętą akurat na tę ruską katuszkę, mechanizm prosty jak konstrukcja cepa i jak kierat nieskomplikowany ale mocarny!! Twór rosyjskiej techniki wędkarskiej poparty zaciętością szwagrową da sobie radę ze wszystkim co pływa i jak nic za parę minut na pobliski wymiałek wyciągnięty zostanie ten podwodny parachod, otworzy się właz w kiosku i wyleje z niego na brzeg rozżarta wściekłością gromada ruskich mar-wojów zbrojna w pepesze i taki nam wszystkim łomot spuści, że nie daj Ty dobry Panie na Niebiesiech nigdy w życiu jego powtórki!!
To długo się czyta, ale ta myśl, ten obraz w jednym mgnieniu wraz z całym przeglądem niechlubnych mych życiowych uczynków nikiej na marach już leżącemu przed oczyma mi przemknął!
Rozejrzałem się za jakimiś krzakami….Są! Są, ukochane!! Trzeba wam wiedzieć, że zapamiętane dobrze położenie strategiczne sporego krzaka niejednemu już życie uratowało. Mnie na przykład uchroniło przed pchnięciem ukraińskiej szpady, słusznie przez wielu uważanej za broń drzewcową, boć rzeczywiście rękojeść ma drewnianą, a jest skuteczna bardziej niż japońska katana: jeden sztych – cztery dziury!! Gdzie tam francuskim rożenkom do niej…
Ja tu sobie tak dumam, a tam szwagier powoli zaczyna potwora zamęczać! Już nie tak gracko stworzysko mu się wywija…Drepce sobie mój radniak w wianuszku kibiców pomalutku z prądem wzdłuż brzegu….katuchę pomału pokręca…..już widać, że w tym miejscu powinien finał zmagań nastąpić, bo rzeka nieco się rozszerza, prąd słabnie i ku środkowi pomału zmierza…
Potwór coraz wolniej chodzi i coraz wyżej zaczyna pozwalać się podciągać…..No, do sukcesu jeszcze kroczek…….góra trzy…
cdn
Dzień dobry: )))
No, ciąg dalszy jaki jest taki jest!
Tamten zaginiony był lepszy….Ech…!!: ((
Powitać, Autorze!
Ech, ciekaw jestem kolejnego obrazka!
Witaj Tetryku: )
Ot widzisz, jakojści się udało!
Dzień dobry ! 🙂 I oto mamy… cdn:)
Snuje się gawęda nieśpiesznie ….a zabawnie. Ta łódź podwodna jakasi płaska być by musiała, żeby nie wysterkać z nurtów Bugu 🙂
Wiadomo to, Wiedźmineczko, do czego to te Ruskie zdolne?? Sputnik puścili, mogli i okręt podwodny rozpłaszczyć!
i samych kurdupli do niego wsadzić…. oh, pardon… niskorosłych 🙂
U nas do łodzi podwodnych też takich niskopiennych biorą. Popatrz choćby Lesio Miller, kurduplowaty on to i na okręt podwodny kiedyś trafił!
.. to i stąd taki konserwatywny 🙂
No, zapuszkowany był hermetycznie!: )))
i nie mogło tak zostać ?:)
A inni??: ))
No i co nosił na plecach ten nadgraniczny Kaukazczyk ? Orczyk okuty ? 🙂
a ta ukraińska szpada, ” broń drzewcowa”, to nie widły czasem ? Z braku rozwiązania zagadki przyszło mi o broni gadać ! Luuuudzie, czego ten nasz Senator nie dokona
No widły przecież!!: ))))))))))))
Patrz Pan, udało mi się błysnąć
Nu miał normalny karabin Mosina, taki z czworograniastym bagnetem, cholera wie po co na sztorc postawionym, ale że on Azjata-kurdupel i koń taki więcej mongolsko-tatarski, a więc mały, to z całego tego zestawu najbardziej w oczy rzucał się ten karabin!
Ja wspomniałem o berdance, czyli karabinie Berdana, poprzedniku Mosina na uzbrojeniu armii rosyjskiej.
Dużego konia mu nie dali, żeby nie spadł ? 🙂
On taki huzar jak ja baletnica. Konia mieli na stanie to na nim jeździli, bo on taki cichobieg!. Gdyby mieli motocykl to z daleka byłoby go słychać, a na szpiona cichcem trza!: ))
dobrze, że Bugu nie orali !:)
Nocami, kto wie? : ))
Dzień dobry.. I co w końcu było!! Na tym końcu?? By Cię… Senatorze… O!
Niewiniątko! Myślałby kto
Albo wybaczę, bo.. wiadomo, że kolejny odcinek będzie 😀
A bo to ja wiem….??
Senatorze? aż taki ryzykant z Ciebie czy wzorzec przewrotności ?:)
Wzorcowy wzorzec!
: ) Wzorcowy wzorzec wzorca!
Niby mam się bać??
Wiedźminki?? A i owszem.. Atrybut tęgi. Ponoć ma
Niby nie zaszkodziłoby czasem się pobać 🙂
To tak jak z carem. Cara należało się trochę pobać. On to lubił, docenić bojącego się potrafił, nagrodzić! Troszkę teatru i wszyscy byli zadowoleni. Każdy dostał to na czym mu zależało!: ))
Czyż nie jest prawdą, że jesteś mądrusi Senator ? JEEEST !
Ba. Żebym to ja jeszcze bał się zawsze w odpowiednim momencie!!
Wow ! Normalnie talent ukryty nam się objawił, r e w e l a c j a
i nie piszę z grzeczności, świetna narracja, galopada plastycznych obrazów i wyrazistych postaci, narracja godna powieści sensacyjno-szpiegowskiej, stopniowane napięcie i potężna dawka humoru 🙂 A teraz, kiedy skończyłem się wymądrzać, powiem, że naprawdę świetnie się czyta i jeśli to opowiadanie jest tak dobre, to te zaginione musiało być genialne wręcz i w nóż też 🙂
Noooo… A uparty niczym… kłapouch
Ja tam cierpliwy jestem, ale jeśli szwagier nie wyciągnie czegoś na brzeg w następnym odcinku, to mnie coś trafi 🙂
Amerykańscy turyści wybrali się na spacer do rosyjskiego lasu. Spotykają niedźwiedzia. Wrzask, panika, rzucają się do ucieczki. Niedźwiedź za nimi. Nieopodal, na polance biesiaduje grupa Rosjan. Kocyk, wódeczka, zakąska, flaszeczki chłodzą się w strumyku. Pełna kultura, nie wadzą nikomu. Nagle na polanę wpada wrzeszcząca zgraja i przebiega przez środek pikniku. Kocyk zdeptany, wódka rozlana – granda! Więc Rosjanie gonią intruzów i spuszczają wszystkim łomot.
Już trochę uspokojeni wracają na miejsce imprezy. Jeden zauważa mimochodem:
– Ten w futrze to nawet nieźle się bił …:)
Witaj Misiaku…. za tę recenzję Senator powinien zabrać Cię na taaakie ryby !
Hofmanem poleciałem, sam lukier :)))
Dobre
Nie słyszałam jeszcze tego kawału 
Powiedziałabym, że kłapouch to nic w porównaniu z naszym Senatorem.
Wysiada w przedbiegach 
Dzięki, Misiu: ))) Było lepsze, choć krótsze nieco i kończyło się dokładnym opisem połowu szwagra. Ale może to i lepiej, że ten zastępczy odcinek ociupinkę się jakoś tak wyciągnął…: )
Jasne…. słuszna porcja do poczytania i obgadania ! Sama radość!
Ale co wyciągnął ???
Oponę od „Ursusa”? 🙂
Dzień dobry wszystkim w ten pierwszy dzień łyk endu
Witaj Mirelko…. jak tam to o czym nie mówię, a Ty wiesz ? 🙂
Witaj Wiedźminko
Jak na razie bez zmian 
Pozostaje mi się tylko uderzyć w piersi 
Jak widzisz, dogadywałam Senatorowi tym kłapouchem, a sama jestem nie lepsza
Dobra, dobra… rozgrzeszenie dają dopiero po obietnicy poprawy !
Obiecać mogę…
Solennie !
Solennie obiecać
… to znaczy wykonać pod rygorem nazywania krętaczem ! 🙁
…
Na pewno się kiedyś wybiorę, to mogę obiecać
Z drugiej strony, mam to po dziadku 🙂 On też zawsze mówił, że poczeka, aż lekarz sam do niego przyjedzie – wypisać akt zgonu 🙂 I słowa dotrzymał 
Bij w moje Mirelko, niech dudni, co tam swoje będziesz obijać po próżnicy 🙂
W Twoje szkoda, Misiu 🙂 A w swoje biję się tak, żeby sobie krzywdy nie zrobić
Dzień dobry Obecnym i Nieobecnym:-)) Szanowny Senator wie co pisze.Oczywiście z tą łodzią podwodną lekko przesadził,ale tylko lekko.Proszę sięgnąć do przedwojennych materiałów nt. uzbrojenia i posiadania sprzętu wojskowego w drugiej RP. Przecież w przedwojennej Polsce,mieliśmy na Prypeci Flotyllę Rzeczną Marynarki Wojennej !!! I nie były to wojskowe kajaki,tylko w pelni zmotoryzowane jednostki pływające ! Odległość Bugu od Prypeci-rzut beretem,dlatego opis Senatora z wyprawy czytam z całą powagą .Pozdrowionka
Witaj Maxiu ! Jak zawsze dobrze mówisz o tej Flotylli! Była taka, ale z tego co wiem, uskrzydlona nie była 🙂
To prawda,nie była,ale fakt miał miejsce i są nawet opisy zbrojnych potyczek tej Flotylli. Myślę,że dodam trochę dobrej energii Senatorowi w snuciu dalszej fabuły tej Wyprawy.
I znowu dobrze mówisz !
Cześć, Maxiu: ))) Mieliśmy pływające baterie na monitorach rzecznych. Mieliśmy Wydzielony Oddział rzeki Wisły!
Witaj, Miral: )))
Co z obietnicą?
Witaj Senatorze
Jaką obietnicą? Bo mam sklerozę i nie pamiętam co Ci obiecywałam 
hihi…. popatrz Senatorze…. następna, która nie wie! Do pary 🙂
Miłorzęby japońskie tam w Ameryce gdzie rosną??
Jakby co, to podeślemy już gotowe pigułki ! 🙂
Mogę się posunąć tak daleko w dbałości o Mirelki pamięć, że gotów-em je nawet wstępnie pogryźć, byle zechciała je łyknąć!!
Gryzionego, a nawet ugryzionego przez kogoś nie przełknę
Także szkoda Twojej fatygi 
Trudno, połknę zatem za Ciebie!: ))
Nie ma sprawy
A adres znasz?
Pocztą elektroniczną raczej nie dojdą 
Nie wiem gdzie 🙂 Może w Chicago Botanic Garden
Mnie obiecywałaś małżeństwo, zapomniałaś już?? No, sędzia Ci przypomni!
Dopiero sędzia miałby coś do powiedzenia!!! Nie mam zamiaru pozbywać się swojego małżonka
Przez te ponad 30 lat do niego przywykłam 
Doprawdy?? Przecież masz sklerozę, to co pamiętasz?? : )))
O małżonku nie muszę pamiętać, mam go na wyciągnięcie ręki
Poza tym, wcale nie pisałam, że mam aż taką sklerozę 
Kto się tłumaczy, Mirelko….. :)ten…. 🙂
Ten jest winny? Sklerozy? … No cóż… może… Nie pamiętam
Miło się z Wami rozmawia, ale na mnie już czas 🙁 Obowiązki i małżonek wzywają 🙂 A szkoda… Do popotem
No i gdzie reszta Wyspiarzy? czytają, chichrają się niemożebnie i….cisza:(
Nie czytałam ani chichrałam, tylko gości przyjmowałam. Teraz ostatni już sobie poszli i mogłam tu wrócić
Home, sweet home…
A mówią, że ostatni gasi światło
Kolorowych snów, Wyspiarze
Senatorze, czy tam bombka choinkowa to też spławik?
Dzień dobry 😀 Pierogi lepię. Pomoc mile widziana 😀
Miauuuu.. 😀
Witaj Skowronku! Z czym będa te pierogi ? 🙂
Dzień dobry: ))) Z jagodami!!!: )
Zasłyszane 🙂
– Jagodziankę poproszę.
– A z czym ?
– Jak to z czym psiakrew, z grzybami !!!
Dzień dobry: )))
Lep,lep, a dużo schowaj gdzieś, bo Miśku przyjdzie i z Tetrykiem i Maxiem zeżrą wszystko!!!
I wszystko wypiją!!: ((
Aniby skąd mam taki kolor jęzora ? Pierogi z jagodami mogę pochłonąć w ilościach przemysłowych, pychota

Znowu świta…
Witajcie! 😉
Witaj: )
Jak jeszcze rano!!
Może by tak kto czym podmienił szwagra??
On już ledwie zipie!: )))
Witajcie :-))) Wczoraj zadeklarowałem sprzęt – dwie lebiotki po 5000 kg.udżwigu,samochód Nissan i wolny do poniedziałku czas.Nie wiem tylko do czego mam się „doczepić” ( do szwagra ?) i co mam wyciągnąć.Czekam na oferty.
Może ten bombowiec z dna Bałtyku ? 🙂
Mogą być kłopoty,bo mam dwie linki po 5o metrów,fi-8 mm z dobrej stali, ale do bombowca nie sięgnę. Niech wyciąga znalazca.
Podmieniłam szwagra, niech odzipinie z dzionek nim wyciągnie….. no właśnie… co ? Mam podejrzenia ! 🙂
A tymczasem zapraszam na dobudowane pięterko….