« WYPRAWA JAK SIĘ ŻENIĆ TRADYCYJNIE... »

Trochę z Cypriana Kamila Norwida…….

 
Dziennikarstwo i publicystka
                     Nowy Organ                        
   1
Ukleiłem sobie z p a p i e r u  n o s,
    Monumentalny i krzywy –
Dzień w dzień powtarzam w głos,
   Że to jest O r g a n  ż y w  y        
2
Tylko jedną przeczuwam trwogę,
   Wśród tak kwitnącego stanu:
Że ani organem kichnąć nie mogę,
   Ani sobie utrzeć organu !
     3
Gdy tymczasem i Chińczyk i Tatar,
    Choć mają płaskie nosy….
Skoro który cierpi na katar,
    To – kicha wniebogłosy !
 
 
Przepis na powieść warszawską
 
Weź głupiej szlachty figur trzy – przepiłuj,
Będzie sześć – dodaj Żydów z ekonomem,
Zmięszaj piórem albo batem wyłój,
I dolej wody, aż stanie sie tomem –
Zagrzej to albo, gdy masz czas umiłuj !….
Nareszcie pannę zrumienioną sromem
Jak rzodkiew zanurz – dla intrygi krótszej
Dodaj wór rubli – zamięszaj  – i utrzyj.
 

130 komentarzy

  1. Wiedźma pisze:

    Dzien dobry 🙂 Króciutkie a złośliwe wierszyki Norwida jakoś mi dziś pasują 🙂

  2. miral59 pisze:

    Dzień dobry 🙂 Mnie króciutkie, złośliwe wierszyki zawsze pasują Happy-Grin

  3. miral59 pisze:

    Widziałam przed chwilą szopa pracza. Aż szkoda, że nie miałam ze sobą aparatu 🙁 Mogłam mu zrobić piękne zdjęcie. Przeszedł po płocie dwa kroki ode mnie. W dali się błyska, pewnie idzie nowa burza… Można zgłupieć Crazy

  4. miral59 pisze:

    U mnie zaraz północ. Idę spać Zzzzzz
    Czyli jak to mówi mój syn – spadam na górę Wink
    Miłego dnia wszystkim życzę Bye

  5. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))
    A propos powieści warszawskiej, a raczej samej Warszawy, Swego czasu spotkałem się gdzieś w literaturze XIX w. ze stwierdzeniem, iż Polak to pochodzi z Wilna, Mińska, Równego, Kijowa tudzież miejscowości mniejszych i większych w okolicach tych miast położonych. A Warszawa? Warszawa to małe żydowskie miasteczko leżące blisko granicy z Prusami!

  6. Wiedźma pisze:

    Ja tam nic nie powiem, ale… nawet Anglia położona na wyspie nie miała niezmiennych granic.. 🙂 Pewnie, że u nas to się ciągle kotłowało, ale nie bylismy wyjątkiem. Takie Czechy też się rozrastały i kurczyły….i nie tylko one. Za to my skutecznie pozwoliliśmy się wymazać z mapy politycznej czasów zaborów.

  7. Wiedźma pisze:

    Hihi….biedna ta Warszawa, gdyby nie Zygmuś, któremu z Krakowa dalej było do Szwecji, zostałaby małym, mazowieckim miastem, a tak ? Siedziba królów, miejsce elekcji…stolica.

  8. Jasmine pisze:

    Witam. 🙂
    Za oknem mam około zera. Ktoś rozdarł pierzynę w niebie. Sypie biały puch. Za chwilę muszę wyjść z domu. Wrócę jako bałwanek. 🙂

    Bardzo lubię czytać Norwida. Lubię też śpiewać Norwida. A najbardziej to.:

    Daj mi wstążkę błękitną – oddam ci ją
    bez opóźnienia…
    Albo daj mi cień twój z giętką twą szyją;
    Nie! nie chcę cienia.

    Cień zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
    bo on nie kłamie
    Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko
    usuwam ramię…

    Bywałem ja od Boga nagrodzony,
    rzeczą mniej wielką
    Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
    deszczu kropelką…

    Osobiście jestem Ci wdzięczna za te dwa wiersze, Wiedźminko. Nie znałam ich. Delicious

  9. Wiedźma pisze:

    Bożenko… mało nas, a Senator obiecał, że Go nie będzie godzinę i…… nie wraca do nas. Tak to bywa. :)Nawet Tetryk nie zajrzał…

  10. Tetryk56 pisze:

    Cześć ogólne!
    Dopiero wróciłem do domu i obawiam się odezwać, coby znowu Wyspy nie uśpić jak wczoraj! ROTFL

  11. Incitatus pisze:

    Letko mnie się wszystko poprzeciągało!
    – „Dziadziu, możesz jeszcze zostać?”
    I co miałem zrobić, w łeb dać?? Zostałem!: ((

    • Wiedźma pisze:

      Senatorze, lubisz,gdy mówią do Ciebie „dziadziu”? Jeden z naszych dziadków wymówił sobie taki zwrot ….bo go postarzał:)

      • Wiedźma pisze:

        Po prawdzie, to i mnie ” dziadzio” wydaje się deczko zmurszały iz siwa brodą po pas Wink

        • Incitatus pisze:

          A niechaj tam sobie Niemcy, Francuzi, takoż inne nacje mają swoich „dużych tatusiów”, niechże mają też miast ojców po kilkunastu „wujków”, a my, Lechici i Septentrioni przy opiekuńczym i dobrym „dziadziu” pozostaniemy!: )
          Nie widzę potrzeby by i w tym przypadku być pawiem i papugą!

          • Wiedźma pisze:

            No to jesteś wyjątkowy…. moi znajomi dziadkowie jakoś nie kochają być ” dziadziami”…:)

            • Incitatus pisze:

              Tedy może takiego każdego sześćdziesięcioletniego (pożal się Boże) młodzieniaszka „dziadem” należy uczęstować? Dla skrócenia określenia, oczywiście: )
              Wstydzi się być dziadkiem? To niech za „starego pierdołę” lata!!: ((

        • Incitatus pisze:

          Mnie nie! Ze słowem „dziadek”, „dziadziuś”, „dziaduś” kojarzy mi się spokój obu Dziadków, zapach fajki, szable, strzelba, las, woda, stare fotografie, a przede wszystkim bezpieczeństwo.

          • Wiedźma pisze:

            Pięknie to napisałeś. Ja swoich dziadków nie poznałam, zmarli na wiele lat przed moimi narodzinami. 🙁 A trzeci, „przyszywany”, bo od mojej macochy, nie był taki jak Twoi. Nie lubiłam go wcale. Popatrz, nigdy nie mówiłam, ” macocha”, zawsze to była moja ” druga mama” mimo, ze się nie kochałyśmy!

            • Incitatus pisze:

              Nigdy o tym nie wspominałaś……

              • Wiedźma pisze:

                Pisałam kiedyś, że byłam tzw. późnym dzieckiem…. ale bez szczegółów….ale nie wiem o czym nie wspominałam… o dziadku ojcowym kiedyś pisałam, że zginął zastrzelony przez sołdata. 🙁

                • Incitatus pisze:

                  Robiłoby różnicę gdyby zastrzelił go ein deutscher soldat?

                • Wiedźma pisze:

                  różnicę ? nie, na pewno nie. Tak sie mówiło, bo ważne jest za co zginął.

                • Wiedźma pisze:

                  ten trzeci, nielubiany uciekał przed Niemcami, bo był powstańcem wielkopolskim….

                • Incitatus pisze:

                  Jedyne zwycięskie powstanie. Pewnie dlatego milczy się o nim. Mało trupów, mało chwały!: ((

                • Wiedźma pisze:

                  No własnie. Mało trupów…. 🙁 i wyrzut, że jednak można było najpierw POMYŚLEĆ, a potem chwytać za broń …

                • Incitatus pisze:

                  Pójdę już i ja spać, Wiedźmineczko. Dobranoc: )))

  12. Incitatus pisze:

    Dobranoc: ))) Zzzzzz

  13. miral59 pisze:

    Poczytałam co pisaliście o babciach i dziadkach… Babci – mamy ojca, prawie nie pamiętam. Zmarła na raka, kiedy byłam jeszcze mała. Z opowiadań rodzinnych wiem, że bawiliśmy się z ciotecznym rodzeństwem na pogrzebie całkiem nieźle. W chowanego. Świetną kryjówką było wieko od trumny… Miałam wtedy 5 lat i nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
    Najbliżej byłam z dziadkiem – ojcem ojca. Zmarł, kiedy moje dziecko miało prawie pół roku. Jego śmierć przeżyłam bardziej, niż śmierć swego ojca… Dziadek był mi bardziej bliski…
    Z kolei mamy rodzice mieszkali na wsi. Nie zapomnę, jak wyleczyliśmy babcię z migreny Happy-Grin
    Leżała w pokoju z jakąś szmatką na głowie, nasączoną jakimiś ziołami. Okna były zasłonięte… Współczuliśmy babci, że taka chora. W przydrożnym rowie nazbieraliśmy takich małych, zielonych żabek i wysypaliśmy to babci do łóżka Who-s-the-man Trzeba było zobaczyć w jakim tempie z niego wyskakiwała, od razu „uleczona” Delighted Dostało się nam potem od dziadka, który jeszcze po dwóch dniach wygarniał z kątów zabłąkane żabki Delighted A myśmy chcieli tylko babcię pocieszyć i dać jakiś prezent Happy-Grin
    Nie rozumiem jak się można bać takich małych, ślicznych, zielonych żabek…

  14. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to dzień dobry wszystkim Happy-Grin Co prawda idę niedługo spać, ale u Was już sporo po północy Delighted

  15. miral59 pisze:

    Przypomniało mi się jeszcze coś 🙂 Mieszkaliśmy, po śmierci babci w domu dziadka. Nie mógł zostać sam. To drewniany dom i nic dziwnego, że zalęgły się w nim myszy. O kocie w domu rodzice nie chcieli nawet słyszeć, bo przecież mamy psa na podwórku i to powinno nam wystarczyć. Pewnego poranka, moja mama wybierała się do pracy. Przed wyjściem włożyła nogę w swojego pantofelka i… to był cyrk!!! Moja mama w tym czasie ważyła coś około 100kg (przy 164cm wzrostu), czyli była dość pękata. Rozległ się niesamowity ryk i moja mama jednym susem, bez użycia krzesła, czy innego sprzętu wskoczyła na stół Happy-Grin Całe szczęście był to stół przedwojenny, dębowy, robiony na zamówienie i ten ciężar utrzymał 🙂 Nawet mu się nogi nie rozjechały, ani drgnął 🙂 A z pantofelka mamy wybiegła w popłochu mała szara myszka, ciężko przestraszona Happy-Grin Oczywiści nikt tej myszki nie łapał, bo wszyscy polecieli uspokajać mamę 🙂 O dziwo, jakoś nie umiała zeskoczyć na ziemię, musiała zejść po krześle 🙂 Zanim nałożyła swoje pantofelki, każde z nas musiało sprawdzić, czy nie ma już myszki w środku. Byłaby głupia, gdyby tam jeszcze była. Tego też nie rozumiem. Jak można się bać takiego maleństwa? W każdym bądź razie dostaliśmy w końcu pozwolenie na kota Happy-Grin

  16. miral59 pisze:

    Popisałam i spadam na górę(do sypialni) Happy-Grin Miłego dnia wszystkim życzę. Delighted
    Jak to się mówi? Środa minie, tydzień zginie Happy-Grin
    I tak trzymać Fala

  17. miral59 pisze:

    Miałam już iść spać,, ale sprawdziłam pogodę Mad Dziś było +18C w dzień. Jutro w nocy ma być już -11C, a w czwartek -16C. Czy w takich warunkach można zostać normalnym? Raczej nie… Czy ktoś ma kaftan bezpieczeństwa na zbyciu? Cena nie gra roli… Daze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)