Dziennikarstwo i publicystka
Nowy Organ
1
Ukleiłem sobie z p a p i e r u n o s,
Monumentalny i krzywy –
Dzień w dzień powtarzam w głos,
Że to jest O r g a n ż y w y
2
Tylko jedną przeczuwam trwogę,
Wśród tak kwitnącego stanu:
Że ani organem kichnąć nie mogę,
Ani sobie utrzeć organu !
3
Gdy tymczasem i Chińczyk i Tatar,
Choć mają płaskie nosy….
Skoro który cierpi na katar,
To – kicha wniebogłosy !
Przepis na powieść warszawską
Weź głupiej szlachty figur trzy – przepiłuj,
Będzie sześć – dodaj Żydów z ekonomem,
Zmięszaj piórem albo batem wyłój,
I dolej wody, aż stanie sie tomem –
Zagrzej to albo, gdy masz czas umiłuj !….
Nareszcie pannę zrumienioną sromem
Jak rzodkiew zanurz – dla intrygi krótszej
Dodaj wór rubli – zamięszaj – i utrzyj.
Dzien dobry 🙂 Króciutkie a złośliwe wierszyki Norwida jakoś mi dziś pasują 🙂
.. już wtedy był problem z mediami, choć się tak nie nazywały
..
Dzień dobry 🙂 Mnie króciutkie, złośliwe wierszyki zawsze pasują
Widziałam przed chwilą szopa pracza. Aż szkoda, że nie miałam ze sobą aparatu 🙁 Mogłam mu zrobić piękne zdjęcie. Przeszedł po płocie dwa kroki ode mnie. W dali się błyska, pewnie idzie nowa burza… Można zgłupieć
U mnie plus 6 i pada deszcz… śnieg powoli znika:(
U mnie zaraz północ. Idę spać


Czyli jak to mówi mój syn – spadam na górę
Miłego dnia wszystkim życzę
Spokojnej nocy i pogodnego poranka, Mirelko 🙂
Dzień dobry: )))
A propos powieści warszawskiej, a raczej samej Warszawy, Swego czasu spotkałem się gdzieś w literaturze XIX w. ze stwierdzeniem, iż Polak to pochodzi z Wilna, Mińska, Równego, Kijowa tudzież miejscowości mniejszych i większych w okolicach tych miast położonych. A Warszawa? Warszawa to małe żydowskie miasteczko leżące blisko granicy z Prusami!
Ja tam nic nie powiem, ale… nawet Anglia położona na wyspie nie miała niezmiennych granic.. 🙂 Pewnie, że u nas to się ciągle kotłowało, ale nie bylismy wyjątkiem. Takie Czechy też się rozrastały i kurczyły….i nie tylko one. Za to my skutecznie pozwoliliśmy się wymazać z mapy politycznej czasów zaborów.
Hihi….biedna ta Warszawa, gdyby nie Zygmuś, któremu z Krakowa dalej było do Szwecji, zostałaby małym, mazowieckim miastem, a tak ? Siedziba królów, miejsce elekcji…stolica.
Witam. 🙂
Za oknem mam około zera. Ktoś rozdarł pierzynę w niebie. Sypie biały puch. Za chwilę muszę wyjść z domu. Wrócę jako bałwanek. 🙂
Bardzo lubię czytać Norwida. Lubię też śpiewać Norwida. A najbardziej to.:
Daj mi wstążkę błękitną – oddam ci ją
bez opóźnienia…
Albo daj mi cień twój z giętką twą szyją;
Nie! nie chcę cienia.
Cień zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
bo on nie kłamie
Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko
usuwam ramię…
Bywałem ja od Boga nagrodzony,
rzeczą mniej wielką
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
deszczu kropelką…
Osobiście jestem Ci wdzięczna za te dwa wiersze, Wiedźminko. Nie znałam ich.
Witaj, Jasminko: ))
A o fortepianie co se rypnął o ziem to Ci się nie podoba??: )
Witaj Senatorze.:)))
Się podoba ofkoz.:)) Tylko, że… Fortepianu śpiewać nie umiem a wstążkę błękitną umiem. Nie zauważyłeś, że śpiewałam ❓ Pewnie za cicho.:)))
Witaj Jaśminko. Przyznaję, że nie wybierałam najtrudniejszych wierszy Norwida, bo i sama mam z tym kłopot…. 🙂 Stale powtarzam, ze to ON powinien być trzecim wieszczem, nie Krasiński 🙂
Witaj Wiedźminko. 🙂 Pozwolisz, że przytaknę ❓ 😆
Pewnie ! i miło mi, że też tak myślisz 🙂 Ale gdzie ten „Sen…” ? jakiś z tym kłopot ?
Kłopotu nie mam z. 🙂 Unikam, bo i tak wszyscy znają, żeby nie zrobić samej sobie kuku. 😆 Jak strona zrobi się za ciężka to nie będę mogła Was czytać. 🙂
Rozumiem i nie wkleję za Ciebie 🙂 a już chciałąm być taka uczynna…
To miłe, dziękuję, za nie, uczynna Wiedźminko.

Mogę mordę rozedrzeć!!

Bożenko… mało nas, a Senator obiecał, że Go nie będzie godzinę i…… nie wraca do nas. Tak to bywa. :)Nawet Tetryk nie zajrzał…
Cześć ogólne!
Dopiero wróciłem do domu i obawiam się odezwać, coby znowu Wyspy nie uśpić jak wczoraj!
Całkiem to możliwe Tetryku, choć Senator dał głos niczym róg Wojskiego
I daremno na echo czekam!!: )
Echo.. echo….. echo…………. 😉
Letko mnie się wszystko poprzeciągało!
– „Dziadziu, możesz jeszcze zostać?”
I co miałem zrobić, w łeb dać?? Zostałem!: ((
Senatorze, lubisz,gdy mówią do Ciebie „dziadziu”? Jeden z naszych dziadków wymówił sobie taki zwrot ….bo go postarzał:)
Po prawdzie, to i mnie ” dziadzio” wydaje się deczko zmurszały iz siwa brodą po pas
A niechaj tam sobie Niemcy, Francuzi, takoż inne nacje mają swoich „dużych tatusiów”, niechże mają też miast ojców po kilkunastu „wujków”, a my, Lechici i Septentrioni przy opiekuńczym i dobrym „dziadziu” pozostaniemy!: )
Nie widzę potrzeby by i w tym przypadku być pawiem i papugą!
No to jesteś wyjątkowy…. moi znajomi dziadkowie jakoś nie kochają być ” dziadziami”…:)
Tedy może takiego każdego sześćdziesięcioletniego (pożal się Boże) młodzieniaszka „dziadem” należy uczęstować? Dla skrócenia określenia, oczywiście: )
Wstydzi się być dziadkiem? To niech za „starego pierdołę” lata!!: ((
Proszę zastosować!!

Na moją odpowiedzialność!
z przyjemnością wprawię go w stan przedzawałowy :)niech ma ! 🙂
A później zawał!! Taki niezbyt rozległy, ale strachu niech się stary piernik naje po uszy! Dziadzio mu nie pasuje!: ((
Mnie określenie dziadzio pasuje 🙂 Uważam, że to brzmi pieszczotliwie. A jak się komuś nie podoba, to jego problem
Mnie nie! Ze słowem „dziadek”, „dziadziuś”, „dziaduś” kojarzy mi się spokój obu Dziadków, zapach fajki, szable, strzelba, las, woda, stare fotografie, a przede wszystkim bezpieczeństwo.
Pięknie to napisałeś. Ja swoich dziadków nie poznałam, zmarli na wiele lat przed moimi narodzinami. 🙁 A trzeci, „przyszywany”, bo od mojej macochy, nie był taki jak Twoi. Nie lubiłam go wcale. Popatrz, nigdy nie mówiłam, ” macocha”, zawsze to była moja ” druga mama” mimo, ze się nie kochałyśmy!
Nigdy o tym nie wspominałaś……
Pisałam kiedyś, że byłam tzw. późnym dzieckiem…. ale bez szczegółów….ale nie wiem o czym nie wspominałam… o dziadku ojcowym kiedyś pisałam, że zginął zastrzelony przez sołdata. 🙁
Robiłoby różnicę gdyby zastrzelił go ein deutscher soldat?
różnicę ? nie, na pewno nie. Tak sie mówiło, bo ważne jest za co zginął.
ten trzeci, nielubiany uciekał przed Niemcami, bo był powstańcem wielkopolskim….
Jedyne zwycięskie powstanie. Pewnie dlatego milczy się o nim. Mało trupów, mało chwały!: ((
No własnie. Mało trupów…. 🙁 i wyrzut, że jednak można było najpierw POMYŚLEĆ, a potem chwytać za broń …
Pójdę już i ja spać, Wiedźmineczko. Dobranoc: )))
Dobranoc: )))
Dobrej nocy, Senatorze…
niech Cię nic nie budzi po nocy 🙂
Poczytałam co pisaliście o babciach i dziadkach… Babci – mamy ojca, prawie nie pamiętam. Zmarła na raka, kiedy byłam jeszcze mała. Z opowiadań rodzinnych wiem, że bawiliśmy się z ciotecznym rodzeństwem na pogrzebie całkiem nieźle. W chowanego. Świetną kryjówką było wieko od trumny… Miałam wtedy 5 lat i nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
Trzeba było zobaczyć w jakim tempie z niego wyskakiwała, od razu „uleczona”
Dostało się nam potem od dziadka, który jeszcze po dwóch dniach wygarniał z kątów zabłąkane żabki
A myśmy chcieli tylko babcię pocieszyć i dać jakiś prezent 
Najbliżej byłam z dziadkiem – ojcem ojca. Zmarł, kiedy moje dziecko miało prawie pół roku. Jego śmierć przeżyłam bardziej, niż śmierć swego ojca… Dziadek był mi bardziej bliski…
Z kolei mamy rodzice mieszkali na wsi. Nie zapomnę, jak wyleczyliśmy babcię z migreny
Leżała w pokoju z jakąś szmatką na głowie, nasączoną jakimiś ziołami. Okna były zasłonięte… Współczuliśmy babci, że taka chora. W przydrożnym rowie nazbieraliśmy takich małych, zielonych żabek i wysypaliśmy to babci do łóżka
Nie rozumiem jak się można bać takich małych, ślicznych, zielonych żabek…
A tak w ogóle, to dzień dobry wszystkim
Co prawda idę niedługo spać, ale u Was już sporo po północy 
Przypomniało mi się jeszcze coś 🙂 Mieszkaliśmy, po śmierci babci w domu dziadka. Nie mógł zostać sam. To drewniany dom i nic dziwnego, że zalęgły się w nim myszy. O kocie w domu rodzice nie chcieli nawet słyszeć, bo przecież mamy psa na podwórku i to powinno nam wystarczyć. Pewnego poranka, moja mama wybierała się do pracy. Przed wyjściem włożyła nogę w swojego pantofelka i… to był cyrk!!! Moja mama w tym czasie ważyła coś około 100kg (przy 164cm wzrostu), czyli była dość pękata. Rozległ się niesamowity ryk i moja mama jednym susem, bez użycia krzesła, czy innego sprzętu wskoczyła na stół
Całe szczęście był to stół przedwojenny, dębowy, robiony na zamówienie i ten ciężar utrzymał 🙂 Nawet mu się nogi nie rozjechały, ani drgnął 🙂 A z pantofelka mamy wybiegła w popłochu mała szara myszka, ciężko przestraszona
Oczywiści nikt tej myszki nie łapał, bo wszyscy polecieli uspokajać mamę 🙂 O dziwo, jakoś nie umiała zeskoczyć na ziemię, musiała zejść po krześle 🙂 Zanim nałożyła swoje pantofelki, każde z nas musiało sprawdzić, czy nie ma już myszki w środku. Byłaby głupia, gdyby tam jeszcze była. Tego też nie rozumiem. Jak można się bać takiego maleństwa? W każdym bądź razie dostaliśmy w końcu pozwolenie na kota 
Popisałam i spadam na górę(do sypialni)
Miłego dnia wszystkim życzę. 


Jak to się mówi? Środa minie, tydzień zginie
I tak trzymać
Miałam już iść spać,, ale sprawdziłam pogodę
Dziś było +18C w dzień. Jutro w nocy ma być już -11C, a w czwartek -16C. Czy w takich warunkach można zostać normalnym? Raczej nie… Czy ktoś ma kaftan bezpieczeństwa na zbyciu? Cena nie gra roli… 