« Miziak i ptaki stymfalijskie Dziwny świat Czesława Niemena »

Abyśmy zdrowi byli…..wg Trzech panów :)

 Doctor
Dziwna rzecz, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, abym  przeczytawszy prospekt opatentowanego lekarstwa , nie uznał, że cierpię na odnośną chorobę w jej najbardziej zjadliwej formie. Diagnoza zdaje się zawsze dokładnie odpowiadać wszelkim boleściom, jakie kiedykolwiek odczuwałem.
 
Pamiętam, jak pewnego dnia poszedłem do British Museum, aby poczytać o metodzie leczenia pewnej dolegliwości, która w stopniu śladowym u mnie wystąpiła – bodajże katar sienny. Zdjąłem książkę z półki i przeczytałem wszystko, co na ten temat znalazłem.
Potem, z czystego roztargnienia, zacząłem bezmyślnie przewracać kartki i leniwie przyswajać sobie wiedzę o róznych chorobach, bardzo ogólną. Wyleciało mi z głowy, w jaką dolegliwość zagłębiłem się na początku – na pewno w jakąś straszliwą, śmiercionośną zarazę – lecz zanim dotarłem do połowy listy ” objawów ostrzegawczych”, nie miałem watpliwości, że mnie dopadła.
Dłuższą chwilę siedziałem zmartwiały z przerażenia, potem zobojętniały z rozpaczy, zacząłem znów wertować książkę.
Doszedłem do tyfusu – przeczytałem objawy – odkryłem, że mam tyfus, i to od wielu miesięcy – pomyślałem sobie, ciekawe, co jeszcze mam. Przewróciłem stronicę  na taniec św. Wita; zgodnie z oczekiwaniami stwiedziłem, że i pląsawica mi nie przepuściła.
Postanowiłem zapoznać się ze swoim przypadkiem dogłębnie . I tak, rozpoczynając alfabetycznie, przestudiowałem chorobę Addisona, stwierdziłem, że na nią zapadam, a faza ostra czeka mnie za jakieś dwa tygodnie.
Z ulgą dowiedziałem sie, że choroba Brighta występuje u mnie w formie złagodzonej, i jeśliby na tym się skończyło, mogę liczyć na wiele lat życia.
Cholerę miałem z poważnymi powikłaniami, a z dyfterytem chyba się urodziłem. Sumiennie przebrnąłem przez wszystkie litery alfabetu i jedyną chorobą, której mogłem się nie obawiać, było zapalenie kaletki maziowej rzepki ( cierpią na to sprzątaczki które dużo klęczą).
Z początku zrobiło mi się dość przykro. Czułem się spostponowany. Dlaczego nie mam zapalenia kaletki maziowej rzepki ? W czym jestem gorszy od sprzataczki ?
Po chwili jednak wzięły we mnie górę mniej zachłanne uczucia. Zreflektowawszy się, że miałem wszystkie pozostałe choroby znane medycynie, powściągnąłem swój egoizm i postanowiłem obyć się bez zapalenia rzepki. Podagra, w swej najbardziej złośliwej postaci, dorwała mnie, jak się zdaje, bez mojej wiedzy; na żółtaczkę zaś najwyraźniej cierpiałem od dzieciństwa. Po żółtaczce nie było już żadnych innych chorób, doszedłem zatem do wniosku, że więcej nic mi nie grozi.
Siedziałem pogrążony w myślach. Jakimże ciekawym muszę być przypadkiem z punktu widzenia nauki, jakimż cennym byłbym nabytkiem dla adeptów medycyny! Mając mnie, żywy almanach wszystkich chorób, nie musieliby chodzić od szpitala do szpitala. Ja sam wystarczałem za szpital, za materiał na pracę dyplomową, dla wszystkich studentów !
Potem zacząłem się zastanawiać, ile mi jeszcze zostało życia. Spróbowałem się zbadać. Ująłem palcami przegub. Z początku w ogóle nie wyczuwałem tętna. Potem ni stąd ni zowąd, jakby się wzbudziło. Wyjąłem zegarek i zacząłem mierzyć. Wyszło mi sto czterdzieści siedem na mnutę !
Położyłem dłoń na sercu. Nic nie czułem. Przestało bić.
Później doszedłem do przekonania, że cały czas jest na swoim miejscu i pracuje jak należy, tylko ja nie potrafię tego dowodnie stwierdzić.
Opukałem się po całym tułowiu, od talii aż po głowę, zahaczając odrobinę o boki i górną część pleców. Niczego się jednak nie domacałem ani nie dosłuchałem. Spróbowałem obejrzeć sobie język. Wysunąłem go maksymalnie do przodu, zamknąłem jedno oko i usiłowałem mu się przyjrzeć drugim. Widziałem tylko koniuszek, nic mi to nie dało, oprócz tego, iż utwierdziłem się w przekonani, że mam szkarlatynę.
Wszedłem do czytelni jako szczęśliwy, zdrowy człowiek. Wyszedłem jako niedołężny wrak.
Udałem sie do swojego lekarza. To mój stary kumpel, więc kiedy mi się zdaje, że jestem chory, mierzy mi tętno, ogląda język i opowiada o pogodzie, nie biorąc za to wszystko ani grosza. Pomyślałem sobie,że mu się odwdzięczę, idąc do niego teraz. ” Lekarz potrzebuje praktyki – myślałem – Ja mu ją zapewnię. Wypraktykuje na mnie więcej niż na tysiącu siedmiuset zwyczajnych, tuzinkowych pacjentów z dwiema chorobami na krzyż „
Poszedłem więc prosto do niego, a on spytał :
 – No, co tam? Co ci dolega ?
Odparłem:
– Nie będę zabierał ci czasu, drogi chłopcze, mówiąc, co mi dolega. Życie jest krótkie, więc mógłbyś nie doczekać końca. Powiem ci za to, że co mi nie dolega. Nie mam zapalenia rzepki. Dlaczego nie mam zapalenia rzepki, to dla mnie zagadka, ale fakt pozostaje faktem. Wszystko inne mam jednak bezapelacyjnie.
Następnie opowiedziałem mu, w jaki sposób to odkryłem. A on otworzył mi usta i zajrzał do środka.; złapał mnie za przegub, potem zaprawił mnie bykiem w klatkę piersiową, gdy się tego najmniej spodziewałem  – co muszę uznać za dowód tchórzostwa.
Następnie usiadł, i wypisał receptę, złożył na pól i podał mi, a ja wsunąłem ja do kieszeni i wyszedłem.
Nie zajrzałem do recepty. Udałem się prosto do najbliższej apteki. Aptekarz wziął ode mnie receptę, przeczytał i oddal mi.
– Powiedział, że tego nie prowadzi.  
– Jest pan aptekarzem ? – zapytałem
– Jestem apekarzem – odparł – Gdybym miał sklep spożywczy połączony z pensjonatem, być może zrobiłbym coś dla pana. Jako aptekarz mam ograniczone możliwości..
Przeczytałem receptę. Brzmiała następująco:
1 x befsztyk plus
1 x kwarta piwa
              co sześć godzin
1 x dziesięciomilowy spacer co rano
1 x łożko punkt jedenasta co wieczór
I nie zaśmiecaj sobie głowy sprawami, których nie rozumiesz.
Zastosowałem sie do wskazówek, z tym szczęśliwym – mówię za siebie – rezultatem, że memu życiu chwilowo nie zagraża niebezpieczeństwo.
 
Jerome K. Jerome
  

85 komentarzy

  1. Wiedźma pisze:

    Dobry wieczór ! Czas paskudny, wszędzie jakieś wirusy i bakterie latają, to może sie pośmiejmy troszkę Delighted

    • Wiedźma pisze:

      ja już skończyłam skuteczną kurację antybiotykową i po blisko 4 tygodnich nic mi nie jest 🙂 I tego Wszystkim życzę ….. zdrówka ! In Love

  2. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Kiedyś, chcąc się dopatrzeć u siebie choroby, albo rozpoznać objawy, szło się do biblioteki w British Museum (albo innej dobrze zaopatrzonej). Teraz wystarczy wejść na jedną z tysięcy stron www. Jedna znajoma, hołdująca łagodnej hipochondrii, bardzo sobie ceni to ułatwienie 🙂

    • Tetryk56 pisze:

      Przy okazji – gratulacje dla młodego zdolnego! Approve

    • Wiedźma pisze:

      Owszem, jak wiadomo, na naszym świecie najwięcej jest lekarzy 🙂

    • Wiedźma pisze:

      To i tak masz dobrze… ja mam znajomą, ( której starannie unikam) rozprawiającą głównie o pogrzebach, najlepiej znajomych…. brrrr

      • Wiedźma pisze:

        ona lubi chodzić na pogrzeby ! 🙁

        • Quackie pisze:

          No, są tacy ludzie. Czasem się zastanawiam, z czego to wynika, czy z osobliwych upodobań estetycznych, czy może z schadenfreude – oni umarli, a ja jeszcze żyję!

          • miral59 pisze:

            Tematy chorób i pogrzebów są bardzo popularne Wink I to niekoniecznie wśród starszych ludzi Delighted Najzabawniejsze gdy mówisz komuś, że coś ci dolega, jakąś chorobę lekarze wynaleźli u ciebie, a ten ktoś, z dobrego serca, od razu opowiada ile zna osób, które na to umarły Happy-Grin To dopiero kabaret Overjoy

            • miral59 pisze:

              Kiedyś siedziałam w poczekalni onkologicznej. Ludzie rozmawiali między sobą, porównując objawy i strasząc się nawzajem. Nie policzę zdań zaczynających się od: „Pani! Moja znajoma to miała! W miesiąc się zwinęła…” itd, itp Delighted W końcu nie wytrzymałam. Byłam młoda i porywcza. Powiedziałam głośno i dobitnie, żeby przestali pieprzyć te głupoty, bo zaledwie ok.5% nadaje się na tamten świat, a resztę spokojnie można wyleczyć i to nie oni decydują kto się TAM wybierze. I takie straszenie siebie nawzajem nie ma sensu Wink Czemu nie mówią o tych, którzy wyzdrowieli i nic im nie jest Happy-Grin Muszę przyznać, że zamilkli i nikt nie odezwał się ani słowem dopóki nie weszłam do gabinetu. Dopiero wtedy podniósł się huczek Overjoy Ale mnie to już nie obchodziło… Happy-Grin

              • Wiedźma pisze:

                A jak pięknie straszy się kobiety przed porodem….w końcu też się zgniewałam i powiedziałam, że jak inne mogły bezpiecznie urodzić, to ja pewnie też 🙂

                • miral59 pisze:

                  O totototo Happy-Grin Też to miałam Happy-Grin A ile do tego zabobonów, ile rzeczy nie powinnam robić, a co powinnam Overjoy Trzeba by było mieć łeb jak sklep, żeby to wszystko spamiętać Worry

  3. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Z recepty najbardziej podoba mi się ostatnie zdanie… 🙂

  4. Quackie pisze:

    Befsztyk regularnie co 6 godzin, do tego z piwem, może prowadzić do podagry. I nie wiem, czy pamiętacie, ale w licznych powieściach (np. u Agaty Christie, czy też u Artura Conan Doyle’a) często gęsto przewija się taka stereotypowa postać, jak stary pułkownik – podagryk. Coś jest na rzeczy i wcale niekoniecznie hipochondria.

  5. Incitatus pisze:

    No masz, dokładnie to samo mnie się przydarzyło co temu Panu, ale ja mam lepiej niż on – mnie to się może przydarzać codziennie!
    Otóż, moi Mili, jestem w posiadaniu Domowego Poradnika Medycznego napisanego przez 12 prof dr hab. med., 2 doc.dr hab., 1 doc. dr med., 1 dr hab., 1 dr n. hum., 1 dr hab. farm., 1 mgr inż. i 1 mgr wych. fiz. pod redakcją prof dra hab. med. Kazimierza Janickiego wydany przez Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich w Warszawie w roku 1988 wydanie II w nakładzie 50 000 egz.
    Jest to dzieło dla profanów akurat takich jak ja. W domu znajdują się też inne, ale w tym rozumiem choć 9 słów na dziesięć. W tych innych jest akurat odwrotnie!
    Biorę go właśnie do ręki (płótno, twarda oprawa!!), wetkłem palec gdzie podleci (str.388) i proszę – „gorączka, bóle głowy, gardła, kaszel, czasami zaburzenia żołądkowo-jelitowe!” Mam!! Mam te objawy!!
    I co? To nie grypa, o nie! To mikoplazmoza!!!!
    A jak!! Jak już mieć, to coś konkretnego!!:)))
    I tak sobie mogę całą noc to zacne dzieło czytać!: )))

  6. Wiedźma pisze:

    No tak, medycyna to potęga ….

  7. miral59 pisze:

    Lekarz, to jeden z najbardziej popularnych zawodów. Co drugi w Polsce jest lekarzem, tylko większość dyplomów nie odebrała Delighted

    • Tetryk56 pisze:

      Ostatnio coraz więcej informatyków… Wink

      • miral59 pisze:

        O tak, takich domorosłych. Jak zaczną naprawiać, to potem profesjonalista za głowę się bierze, kto mógł tak namieszać Wink

        • Quackie pisze:

          To prawda. W zeszłym roku (chyba pisałem?) Junior Starszy dostał amby na punkcie „ulepszyć komputer” i sprowadził sobie o rok starszego kolegę, który z poważną miną przedstawił nam się jako doświadczony fachowiec. Po czym powyłamywał zatrzaski na obudowie wentylatorka nad procesorem, a przy próbie ponownego zainstalowania całości tak, żeby się trzymała, spalił płytę główną. Brr.

          • miral59 pisze:

            To faktycznie super specjalista Delighted To prawie to samo, co ja bym się brała za naprawę komputera ROTFL Moi chłopcy by mi chyba paluszki połamali Wink I nawet nie mogłabym mieć do nich o to pretensji Wink

            • miral59 pisze:

              To mi przypomina, jak zaraz po przyjeździe tutaj, moja szwagierka powiedziała, że jej komputer ma wirusy i trzeba go wyleczyć. Mój małżonek bez słowa wziął aspirynę z apteczki i postawił na monitorze. Jak się okazało (a wcześniej małżonek to sprawdził), jego bratanek, który też czasowo mieszkał u cioci, „pogrzebał” trochę w oprogramowaniu i to wcale nie był wirus 🙂 No, może wirus, ale nie taki o jakim myślała moja szwagierka Happy-Grin

      • Wiedźma pisze:

        Wiesz Tetryku… jest takie strasznie trudne do opanowania zdanie proste :” Nie wiem ” 🙂

      • Quackie pisze:

        To prawda, ja też trochę ulegam temu trendowi, ale zawsze bardzo skrupulatnie sprawdzam, czy czasem nie lepiej, jak czymś tam się zajmie prawdziwy informatyk, bo ja tylko mógłbym namieszać.

    • Wiedźma pisze:

      Zdrowie…. im dłużej żyjemy, tym cenniejsze się staje…. i uprawia się te gaduły chyba jako rodzaj zaklinania 🙂

  8. Wiedźma pisze:

    Serdecznie nie lubię chodzić do lekarza, więc biorę recepty na dłużej…i czasem w milczącym podziwie słucham jak chętnie ludzie biegają po przychodniach….

    • miral59 pisze:

      Czyli masz podobnie jak ja. Nie znoszę tego tak samo jak chodzenia na zakupy Distort Wiem, że powinnam iść, ale jakoś od kilku lat jest mi dziwnie nie po drodze Worry Pewnie jak w końcu pójdę, to mój lekarz mnie opierdzieli. I to zdrowo Tears

      • Wiedźma pisze:

        No to może jednak idź do doktora ! Nie masz domowego stróża, który by Cię pogonił ?:) A zakupów też nie lubię, a już zupełnie nie toleruję tzw. łażenia po sklepach……. 🙂

        • miral59 pisze:

          Mój domowy stróż mnie gania, nie powiem, tylko jakoś wygonić nie może. A tak przyznam się szczerze, boję się iść. Nie chcę kolejnej operacji. Mam dość Tired Ile razy można kroić to samo… Niech się odczepią, przynajmniej wiem na co umrę Wink
          A łażenia po sklepach nie znoszę wręcz organicznie… Jestem po czymś takim wymęczona do granic możliwości Tired

          • Wiedźma pisze:

            Trzymam kciuki za udaną wiztyę u lekarza. Będę Cię o to pytała, masz to jak w banku 🙂

            • miral59 pisze:

              Czyli niepotrzebnie się wygadałam Worry Szkoda, że nie mogę już tego wykasować Tears Małżonek średnio raz na tydzień mnie pyta kiedy idę do lekarza. Odpowiadam zawsze, że pójdę Wink

  9. Incitatus pisze:

    Dobranoc: ))))

  10. Quackie pisze:

    Dobranoc również. Zdrowia życzę. 😀

  11. Bożena pisze:

    Dobranoc, dobranoc, a ja dopiero mogłam dorwać się do kompa. Nawet nie czytając tekstu ani komentarzy, witam się wieczorowo, bo moi goście dopiero teraz wyszli. Jestem skonana. Distort

  12. Jasmine pisze:

    Mam coś na pulpicie od jakiegoś już czasu. Drobiażdżek. Jeśli nie ma kolejki to mogłabym ja? Jako przerywnik.

    • miral59 pisze:

      Witaj Jasminko Delighted Ja mam coś przygotowane, ale od tak dawna, że spokojnie mogę zaczekać Wink Ciekawa jestem co masz na tym pulpicie Delicious

      • Jasmine pisze:

        Mireczko, witaj. Delicious Gdybym wiedziała to przygryzłabym sobie palce zanim się odezwałam. Delighted Ty ZAWSZE czekasz. Happy Daj swoje a ja popotem, u mnie się nie pali. Delicious Lajkoniki, Harpie i Zenki mogą chwilę poczekać. Obie lubimy, wiem. Delighted
        Pozdrawiam serdecznie bardzo. In Love

  13. Jasmine pisze:

    Korzystam z okazji, Mireczko wybacz, ale net mi teraz „śmiga” i zapraszam piętro wyżej na muzyczny przerywnik. 🙂

Skomentuj Jasmine Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)